Zafascynował ją.
Obojętny. Poważny. Zamknięty w sobie. Niewrażliwy na nic.
Pociągał ją.
Wystarczył delikatny pogardliwy uśmiech lub przenikliwe spojrzenie czarnych jak noc oczu.
Nie potrafiła mu się oprzeć. Ale nie tylko ona. Jego jedno spojrzenie wystarczyło, aby jakaś przypadkowa kobieta oddała mu się całkowicie. Nie należał do typowych flirciarzy, stronił od kobiet, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak na nie działa i potrafił tę wiedzę wykorzystać.
Interesował ją.
Obserwowała go od wielu miesięcy. Często pojawiał się w barze, którym pracowała.
Zazwyczaj przychodził sam, nieliczne były momenty, gdy pojawiał się w towarzystwie głośnego jasnowłosego mężczyzny. Zawsze punktualnie, z arogancko obojętną miną. Z pogardą mijał szmer podnieconych jego przybyciem kobiet. Siadał zawsze w tym samym miejscu przy barze, zamawiał kieliszek burbona lub tequili i zdawał się nie zważać na otaczających go ludzi. Zdecydowanie zbywał wszystkie napalone na niego kobiety. Obrażał je w oczywisty sposób, z czego część uznała go jedynie za mężczyznę z poczuciem humoru, za resztę swoich uszczypliwych uwag zdarzało mu się dostać w twarz.
Czasami dostrzegała, jak obserwował ją. Czuła jak z widocznym zainteresowaniem przyglądał się jej. Często zdradzał się tym, że zbyt późno odrywał od niej wzrok lub nachylał się mimochodem nad blatem, gdy była obok. Próbowała ignorować jego zachowane, wiele klientów robiło podobnie, lecz jego powoli stawało się dla niej znaczące.
Za każdym razem, gdy wychodził, odczuwała pewnego rodzaju niepokój. Nie miała pewności, że zobaczy go ponownie. Ogarniała ją niezrozumiała dla niej tęsknota. Żaden mężczyzna nigdy nie podziałał tak na nią. Gdy tylko pojawiał się w drzwiach pubu, otaczało ją dziwne uczucie ulgi, a krew zaczynała szybciej krążyć.
Powoli otworzyła oczy i automatycznie dotknęła cyfrowego zegara stojącego na szafce obok łóżka. Spojrzała na czerwone cyferki i uśmiechnęła się do siebie. Szósta trzydzieści po południu. Jej krótka drzemka trwała niestety nieco więcej niż zamierzała.
Niechętnie usiadła na łóżku i przetarła wierzchem dłoni zaspane oczy. Złapała palcami za brzeg materaca i wyprostowała ręce. Uniosła pupę niewiele ponad 20 cm, po czym opadła plecami z powrotem na łóżko. Nałożyła na nogi kapcie i udała się do łazienki. Przemyła twarz lodowatą wodą, żeby otrzeźwić trochę zmysły. Ujęła w dłoń szczoteczkę do zębów i leniwie zaczęła je czyścić. Kilka chwil później odświeżona znalazła się w swoim pokoju tuż przed dużą szafą z ubraniami. Wybrała z niej odpowiedni komplet ubrań, po czym przeczesała grzebieniem włosy i nałożyła lekki makijaż. Mimowolnie zerknęła na zegar przy łóżku i zaklęła siarczyście. W pośpiechu nałożyła buty, płaszcz i zarzuciła na szyję szalik.
Wybiegała z domu, łapiąc w ostatniej chwili torebkę z szafki w korytarzu. Biegła, wpadając w kałuże. Ucieszyła się na widok stojących ludzi na przystanku autobusowym, oznaczało to dla niej tyle, że jeszcze nie nadjechał. Przyspieszyła swoje tempo i w ostatniej chwili udało jej się wsiąść do miejskiego autobusu. Odnalazła wolne miejsce i usiadła, próbując nieco uspokoić swój oddech.
Po kilkunastu minutach dotarła na miejsce swojej pracy. Niepewnie przeszła przez drzwi. Weszła na salę, a gdy tylko to zrobiła, zatrzymała się wpół kroku ze spojrzeniem utkwionym w mężczyźnie przy barze. Był odwrócony do niej tyłem, lekko pochylony do przodu, opierał się o gładki blat. Nieuczesane, czarne włosy opadały mu na oczy. Patrzyła, jak odgarnia je ręką, a następnie przytyka do swoich ust szklankę, którą momentalnie opróżnia. Wstrzymała oddech, gdy ich oczy się spotkały. Fala ciepła oblała jej policzki. Widziała tylko jego i czuła mrowienie we wszystkich partiach swojego ciała. Nagle przed jej oczami pojawiła się twarz jednej z barmanek. Wzdrygnęła się i od razu skierowała do pomieszczenia dla pracowników.
Gotowa do pracy, weszła za bar i zajęła się obsługą klientów, którzy przy nim siedzieli. Nie była w stanie skupić się na pracy. Ciągle próbowała wyrzucić ze swojej głowy wszelkie perwersyjne myśli dotyczące mężczyzny o kruczoczarnych włosach. Otrząsnęła się dopiero wtedy, gdy odkryła, że piwo wylało się z kufla i ciekło po jej palcach, przez co musiała nalać je ponownie.
Odruchowo nalała do jednej ze szklanek niewielką ilość whisky i podała siedzącemu nieopodal ciemnowłosemu mężczyźnie. Rozszerzył lekko oczy i spojrzał się z lekkim zdziwieniem na zajętą kobietę o różowych włosach.
— Ja nic nie zamawiałem — mruknął. Jednak nie dosłyszała. Ponowił swoją wypowiedź drugi raz, ale dopiero, gdy upewnił się, że jest na tyle blisko, aby go usłyszeć.
— Och, przepraszam. — Zaczerwieniła się, próbując sięgnąć po jego szklankę, aby ją zabrać. Jednak ten wyciągnął ku niej dłoń, powstrzymując ją. Uśmiechnęła się do niego niepewnie, nie odrywając od niego wzroku. Ujął swoimi chudymi, zgrabnymi palcami szklankę i jednym haustem wypił całą jej zawartość. Zacisnął oczy i się skrzywił . Po czym wyciągnął z kieszeni banknot i podał go różowowłosej.
— Reszty nie trzeba — powiedział, podnosząc się z krzesła i kierując w stronę drzwi.
Po zakończeniu pracy wyszła przed bar. Podkuliła ramiona, próbując schować uszy i nos w szalik. Po północy w listopadzie na dworze było dość chłodno. Wyciągnęła z torebki telefon i spojrzała na godzinę. Zagryzła wargę z niezadowolenia. Jej autobus odjechał nieszczęsne dwanaście minut temu.
Skierowała swoje kroki w stronę pasów na jezdni. Ustała przed nimi i rozejrzała się na boki. Niecierpliwie zatupała i ruszyła, dopiero gdy była pewna, że może bezpiecznie przejść przez ulicę. Nie miała najmniejszej ochoty na spacer o tej porze. Otuliła się nieco szczelniej szalikiem i ze spuszczoną głową udała w kierunku swojego mieszkania.
Nagle poczuła delikatnie uderzenie w czyjeś plecy. Natychmiast cofnęła się o pół kroku i przyłożyła do nosa swoje zmarznięte palce. Usłyszała niezadowolony pomruk mężczyzny. Niepewnie uniosła głowę i spojrzała na osobę przed sobą. Jej oczy napotkały jego. W mroku nie za dobrze widziała ich barwę, lecz od razu rozpoznała sylwetkę mężczyzny. Stał niebezpiecznie blisko, z tą samą ponurą miną i w zbyt cienkiej skórzanej czarnej kurtce. Przyglądał jej się nieco zaskoczony, a zarazem zirytowany.
— Aż tak bardzo szukasz wrażeń, że urządzasz sobie spacery po północy ¾ warknął.
— O Tobie mogłabym powiedzieć to samo — mruknęła i odsunęła się kilka kroków od niego.
— Ach tak, zapewne. — Odwrócił się do niej i zaczął się oddalać. Z lekkim uśmiechem na ustach ruszyła za nim. Chwilę później zatrzymał się i spojrzał na nią spode łba.
— Aż tak się boisz, że idziesz za mną. — Zmarszczył brwi, a przez jego twarzy przebiegł ślad irytacji bądź gniewu. Poczuła jak jej ciało ogarniają nieprzyjemne dreszcze.
— Idę w tym samym kierunku — warknęła. Przyglądał jej się przenikliwie i potrząsnął głową. Zatrzymał się tuż przy przejściu dla pieszych. Zrobiła kilka kroków do przodu, aby stanąć obok niego, zawadziła butem o wystający kawałek bruku, potykając się.
— Kurde — zawołał. Pociągnął ją za rękę tak mocno, że wpadła na niego. Chwycił ją mocno w pasie, przyciskając do swojej piersi. Gdy tymczasem palce jego drugiej ręki delikatnie i badawczo błądziły po jej twarzy. Kciukiem musnął dolną wargę kobiety. Zadrżała, ten jeden mały gest pobudził wszystkie komórki w jej ciele. Ogarnęła ją fala gorąca. Patrzyła prosto jego oczy, błagając w myślach o pocałunek.
— Wszystko dobrze — powiedział cicho i delikatnie odepchnął ją od siebie.
Kiwnęła jedynie twierdząco głową, rozczarowana zacisnęła swoją dłoń na jego przedramieniu, aby utrzymać równowagę.
Odwróciła się w stronę ulicy i z ulgą przekonała, że właśnie włączyło się zielone światło. Szybko przeszła na druga stronę świadoma tego, że za nią podąży. Szli w milczeniu, odezwała się do niego dopiero przed ostatnim skrzyżowaniem tuż przy jej ulicy.
— Tam mieszkam, dziękuję — wymamrotała, wskazując na kilkupiętrowy blok mieszkalny. Zmarszczył brwi i westchnął cicho. Kiedy zauważyła, że próbuje się oddalić, złapała za jego rękaw od skórzanej kurtki i cicho zapytała: — Jak ci na imię?
— Sasuke – mruknął. Położył swoją dłoń na jej chudych palcach, które uporczywie trzymały się jego kurtki. I odsunął ją od siebie.
— Także do zobaczenia — szepnęła, przyglądając mu się niepewnie. Nie usłyszała od niego odpowiedzi. Zauważyła tylko, jak coraz bardziej oddala się z jej pola widzenia. W momencie, gdy zniknął jej całkowicie z oczu, sparaliżował ją strach. Nogi wbiły się w ziemię, a po jej ciele przebiegł niemiły dreszcz. Mimo że go nie znała. Chciała, żeby wrócił i był przy niej. Chciała go zatrzymać, zawołać. Zmusić, aby się zawrócił. Zacisnęła usta w wąską kreskę, starając się wyrzucić z głowy wszelkie myśli z nim związane. Zamknęła oczy, obejmując się ramionami. Nawet puchowa kurtka nie chroniła wystarczająco przed zimnem.
Wzdrygnęła się po raz kolejny, kiedy w jej plecy uderzył lodowaty wicher. Zaledwie kilka kroków dzieliło ją od ciepłego i przytulnego mieszkania. Odnosiła wrażenie, że zsiniałe od mrozu palce zaraz jej odpadną. Wcisnęła je głębiej w kieszenie kurtki, żałując, że nie zabrała rękawiczek.
Blue-owsko: Postanowiłam na razie powstrzymać się z publikacją oneshota. Zdecydowałam, że zrobię z niego krótkie opowiadanie. Dziękuję za liczne odwiedziny, komentarze.
Czekam na Wasze opinie ♥
och, lubię lubię baaardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńzawsze cieszy mnie kiedy czytam i widzę prawdziwe oblicze Sasuke. Oziębły i arogancki. ^^ a i tak ma w sobie to coś :P
czekam na resztę :)
O ile zdołam go takiego "utrzymać". :)
UsuńMoże mi się uda, zobaczymy:)
To było takie spokojne, miłe wrecz urocze. Podobało mi sie :D
OdpowiedzUsuńZasiałaś u mnie ziarenko ciekawości! Czekam na kolejną część :P
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój styl pisania :3
Pozdrawiam :D
Och, dziękuję. :) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
UsuńPokochałam...
OdpowiedzUsuńNo wiesz ty co! Dlaczego tak krótko, kochana! Nim zdarzę liznąć twojego stylu, to już jest koniec. ;C To rani, bo czyta mi się u ciebie tak cholernie dobrze i mam potem taki napływ weny - jesteś moim motywatorem! Mam ochotę odpalić docs'a i pisać, pisać, pisać, ale... mam też ochotę czytać, czytać, czytać i... nie mogę >.<'
OdpowiedzUsuńFoch. ;D
Weny, Blue!
Oh stop it, you;p zawstydzę się.
UsuńNa razie mam twórczy postój, musiałam napisać drugi rozdział od nowa, bo go niechcący usunęłam, przez co rozpaczam, no i mam jedynie stronę nowego:(
Kurcze, na serio zakochuję się w Twoim stylu^^ Jest taki lekki w odbiorze, że zostawia niedosyt (który zaraz uzupełnię, ale to szczegół^^), tym bardziej ze względu na długość rozdziału.
OdpowiedzUsuńHy hyhy hyhy ^^ Sasek dostał po mordce od jakichś lasek??? -> cudo. Momentalnie mnie tym kupiłaś^^
Ciekawe są te ich, właściwie jeszcze nie istniejące (można tak powiedzieć?) relacje. Aż się nie mogem namyślić, co będzie dalej.
Ogółem historia ciekawie się zaczyna i pomysł też wydaje się fajny^^
Lecem po więcej^^
Bardzo podoba mi się wstęp. Sasuke, taki tajemniczy... zawsze lubiłam go w takiej odsłonie :D
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej <3.
love-hinatanaruto-love.blog.onet.pl
Ahhh, uwielbiam to chłodne i obojętne oblicze Sasuke. Jak dla mnie zawsze powinien być dupkiem... W innej wersji do mnie nie przemawia :D
OdpowiedzUsuńŻałuje, że trafiłam tutaj tak późno, bo Twoja historia przypadła mi do gustu :)
Szczerze? Bąba nie wiem czy dzisiaj nie przeczytam wszystkiego :-D Pewnie zejdzie mi do 3 w nocy XD ale co tam. Zapowiada się ciekawie i to bardzo. W sumie wiadomo Sakura od zawzs latała za Sasiem ale tutaj widzę, że powoli coś będzie wychodziło z drania mam nadzieję, że się wciągnę i będzie coraz ciekawiej :-)
OdpowiedzUsuńBuziam i do usłyszenia :*
Podobno jest, ale ja tam nie wiem xDDDDD
UsuńPrzeczytałam i lecę dalej. Muszę jednak przyznać, że czyta się świetnie. Jestem ciekawa co będzie potem, bo ten rozdział wręcz ocieka tajemniczością. Idę, idę do następnych. :d
OdpowiedzUsuńCzy mnie oczy nie mylą? :D
UsuńJak miło Cię tu widzieć ♥ Dziękuję ♥
Świetnie się czyta ♥ teraz już wiem co powinnam poprawić w swoim pisaniu, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńI wiem, że mam co czytać na najbliższy czas!
Ciekawa jestem jak to rozwinęłaś dalej :) Pozdrawiam!
O wpadłaś<3 ALE SIĘ CIESZĘ <3 DZIĘKUJĘ <3
UsuńTe pierwsze rozdziały, to najwięcej błędów mogą mieć, bo korektę to odkładam na potem i na potem xDDD
Mam nadzieję, że miło tu spędzisz czas :D
Pozdrawiam ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam, witam.
UsuńWreszcie zebrałam się do czytania. Wybacz, że zajęło mi to tak dużo czasu. Nie będę się zagłębiać za bardzo, bo dopiero zaczęłam, ale z pewnością mogę potwierdzić, że taaak. Dobre blogi ss mają to do siebie, że płaczą też życie autorek - z reguły to uczuciowe XD
Pozdrawiam i lecę dalej :D
PS Ajjj. Wybacz, źle konto za pierwszym razem.
Złe*, ugh. Kocham smartfonoe słowniki.
UsuńIDĘ ZEMDLEĆ. JA CHYBA ŚNIĘ.
UsuńA JAK SIĘ PODNIOSĘ, USTANĘ W KĄCIE NA KARNE GODZINY ZA nienadrobienie Twoich ostatnich rozdziałów.
UsuńSheeiren, zrobię to na dniach! Jak Saska kocham!
Byłam tak padnięta, że komentarz, gdzie poprawiam błąd, również go zawiera XD
UsuńOj, moje rozdziały to szczegół. Teraz jesteśmy u ciebie bejb, a jest co czytać!
"Jak Saska kocham" XD <3
Dorwałam drugiego bloga XD
OdpowiedzUsuńCzyli znowu zostaniesz zasypana komentarzami. No ale co tam... Przecież nie mam żadnych obowiązków, podręczników, ani sprawozdań do zrobienia XD
Aaaaa. Czyli tu ogólnie znów wydanie SasuSaku wyrwane z typowego świata shinobi. Sama chyba w to nie umiem, ale lubię to czytać. Na początek mogę stwierdzić, że Sasek jest bardzo Saskowaty, a Sakura lejąca piwo jakoś bardzo mi się kojarzy ze mną z roboty ostatnio XD
Ciężko mi powiedzieć cokolwiek więcej po pierwszym rozdziale, no ale czytam dalej! :D
Jeszcze te trzy lata temu tyle piwwa nawet nie piłam XDDDDD A wydaje mi się, że jego wpływ może być widoczny w niektórych rozdziałach, chociaż mam nadzieję, że nie XDDDDDDDDDDDDDD
UsuńI awww, awwww, awwwww umilasz mi naukę ♥
A ja się przez Ciebie w ogóle nie uczę, bo czytam XD
UsuńZłapały mnie wyrzuty sumienia
UsuńHej! W końcu znalazłam czas, żeby do Ciebie zajrzeć. Wybacz, że tak długo mi to zajęło, ale pewnie wiesz jak to jest: praca-dom i tak w kółko :P
OdpowiedzUsuńLecę nadrabiać zaległości! ;)
Bardzo się cieszę, że coś Cię skusiło na zapoznanie się z tą historią <3
UsuńPrzybyłam. Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńZostaję.
♥♥♥
Usuń