Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 sierpnia 2016

Chapter three.

Co po­dać? – Zza lady odezwał się barman.
Jeszcze raz to sa­mo – rzucił niedbale, spoglądając na kryształową szklankę, która w jednej chwili napełniła się złocistym trunkiem.
Był późny wieczór. W po­mie­szcze­niu zaczy­nało się ro­bić tłoczno i duszno od przybywających do lokalu gości. Pa­ry upo­jone al­ko­holem niem­ra­wo po­ruszały się w rytm smętnej mu­zyki.  Szczerze nikt już się nie zas­ta­nawiał ja­ki ka­wałek właśnie brzmi w tle. Muzyka była jedynie nic nieznaczącym dodatkiem. Była zagłuszaczem.
Pijani faceci próbujący niezdarnie poderwać ładne dziewczyny, jak i ci 'doświadczeni przez los', siedzący przy barze, sprawiający wrażenie, że jakby nie odklejali się od swojego barowego stołka, zapewne przeżywali rozstanie z kobietą lub, co gorsza, wywalenie z roboty.
Mężczyźni chwiejnym krokiem próbowali dojść do drzwi, czasami potykając się lub wdając w kłótnie z ochroniarzem. Wiele kobiet sztucznie chichocząc opuszczała lokal w towarzystwie nowo poznanych facetów, którzy obejmowali je w tali i osłaniali przed przypadkowym dotykiem tłumu. W barze było ciemno. Na tyłach knajpy wokół stołu bilardowego kręciła się garstka młodych ludzi, prawdopodobnie studentów, pijanych i durnie śmiejących się. Było ich tu sporo, ze względu na to, że jakieś dwa kilometry dalej znajdował się kampus uczelni medycznej.
Mogłoby się wydawać, że każdy robił to, na co miał ochotę. Otaczający go ludzie sprawiali, że czuł się zirytowany.  Ko­biety za­tapiające swe nie­szczęśli­we miłości w al­ko­holu, mężczyźni – zwierzęta – w oczach których uwięziono dziką i nieokiełznaną żądze. Gwar, szum, głośny śmiech, pod­niece­nie, zarzy­gany sto­lik, próba ucie­czki przed rzeczy­wis­tością – wszys­tko było tak pros­tackie, tak wkurzające.
Z da­la od wszys­tkich była ona.  
Dlaczego dostrzegł ją dopiero teraz? Miała delikatne rysy twarzy uk­ry­te pod burzą różowych włosów. Czarny top z krótkim rękawem idealnie eksponował jej śred­ni biust, a dziurawe jeansy z wysokim stanem podkreślały zgrabną sylwetkę. Była szczupła, średniego wzrostu, zdawała się być o głowę od niego niższa. Grymas na jej twarzy zdradzał jej zmęczenie, ale mimo tego starała się wymusić uprzejmy uśmiech wobec klientów.
W lewej dłoni trzymała tacę z napojami zaś drugą uważnie stawiała wypełnione szklanki na stolik.  
– Kto to jest? – rzucił do barmana, nadal nie odrywając wzroku od różowowłosej.
– Mówisz o...? – mruknął barman, polerując białą szmatką szklanki.
– O tej dziewczynie z różowymi włosami.
– Aa! To Sakura. Pracuje tu od niedawna – odpowiedział.

Już od samego rana była zestresowana ponownym ujrzeniem tego mężczyzny. Minął już tydzień. Przez te siedem dni, ledwie mogła jeść i spać, stres związany z pracą dał się jej w kość, a do tego doszło jeszcze ciągle rozmyślanie o obcym mężczyźnie. To był długi i ciężki tydzień, rozpoczął się grudzień a wraz z nim gorączka  świątecznych zakupów. Wszyscy nosili tyle toreb z zakupami, a do świąt pozostało jeszcze około  dwóch – trzech tygodni.  Był piątek, doskonale wiedziała, że dzisiaj znowu się tam zjawi i zabawi w lokalu na dłużej.  I jak ma zareagować? Jak ma się przy nim zachować? Przecież nie może udawać, że nic takiego się nie wydarzyło, bo owszem stało się! Namiętnie całowała się z zupełnie obcym mężczyzną. Pluła sobie w brodę za swoje głupie zachowanie. Okazała zbytnią ufność wobec tego człowieka, a to przecież nie może skończyć się dobrze…
Pogoda była okropna, padało od rana. W klubie na podłodze i obok grzejników walało się mnóstwo parasoli, przemoknięci ludzie co chwila wchodzili do baru jakby w poszukiwaniu schronienia przed ulewą, ale pracownikom było to na rękę – większa liczba klientów, więcej napiwków. Zapach unoszący się w powietrzu nie należał do najprzyjemniejszych. Zapach alkoholu zmieszał się z zapachem kawy i deszczu.Co chwila trzeba było ścierać nadmiar wody na kafelkach mopem, żeby klienci nie ślizgali się na mokrej podłodze.
Klientów było dwa razy więcej niż zwykle, a każdy z nich chciał być obsłużony błyskawicznie. Niestety liczba pracowników się nie zmieniała i trzeba było pracować w większym niż zwykle skupieniu, żeby nie pomylić zamówień.
– Sakura. Potrzebuję wódki z tonikiem i Martini.
– Jasne – odparła, sięgając po butelkę stojącą na półce za jej plecami. – Czuję się tak, jakby było lato, już dawno nie było tylu klientów.
– Mamy zbyt dobrą lokalizację, a to uczelnia, a to mała galeria. W lato jest gorzej, bardziej śmierdzi spoconymi ciałami. – Ino zaśmiała się dość głośno z własnego komentarza.
– Obrzydliwe – dodała Sakura ze skrzywioną miną, zrobiło jej się niedobrze na samą myśl o wakacyjnej pracy w tym miejscu.
Stawiając drinki na tacy Ino, dostrzegła jak Sai puścił do nich oczko. Ino aż się zarumieniła. Zdecydowanie między tą dwójką coś było. Miała ochotę zapytać się o jakieś szczegóły, ale wiedziała, że Ino prędzej czy później i tak jej o wszystkim powie.
Zrealizowała zamówienie Ino, podczas gdy Sai napełniał kieliszki kelnera stojącego obok blondynki. Jeden ze stałych klientów, który przyszedł wraz ze swoją dziewczyną, opierał się o blat, czekając aż ktoś do niego podejdzie. Kątem oka zauważyła, że po przeciwnej stronie baru zajął miejsce Sasuke. Był już obsłużony, ale nie przez nią. Jak to możliwe, że go nie zauważyła. Jak długo tam był? Trzymał w dłoni szklankę i delikatnie zataczał nią koła, wpatrując się tępym wzrokiem w jej zawartość. Miała ogromną ochotę podejść do niego i dotknąć jego miękkich ust.
Ino już miała odejść z gotowymi drinkami, gdy Sai ją zatrzymał. Zerknęła na niego podejrzliwie. I oboje swój wzrok skierowali na zahipnotyzowaną Sakurę. Stała w bezruchu i gapiła się w jeden punkt, wprost na czarnowłosego mężczyznę.
– Hej, Sakura, do roboty. – Ino trąciła ją w ramię i dopiero wtedy oprzytomniała. Tłum zaczął się niecierpliwić, więc Ino odwróciła się na pięcie i oddaliła ze swoim zamówieniem, a Sai zajął się drinkami Miyano.
W pierwszej kolejności obsłużyła stałego klienta, którego imienia nie pamiętała. Wychylił się za bar i wsadził do tylnej kieszeni jej spodni pliczek banknotów. Nie robiła uników. Napiwki były tu codziennością.
– Dwie tequile – poprosił, przekrzykując muzykę. Czuła jak wodził oczami po jej biuście, było to według niej nieodpowiednie zachowanie z racji tego, że przyszedł wraz z dziewczyną. Spojrzała na nią błagalnie, a ta momentalnie przyciągnęła swojego faceta do siebie. Brunet zaśmiał się tylko i pocałował ukochaną w szyję.
Skończyła ze stałym klientem i prześlizgnęła się na drugą stronę do Sasuke.
– Cześć – rzuciła niepewnie. Zmarszczył brwi, z powagą spoglądając jej w oczy. – Długo tu jesteś?
– Trochę – mruknął, wciąż nie spuszczając z niej wzroku. Otaksował ją od stóp do głów, a ona odpłaciła mu uśmiechem. Ledwo mogła oddychać, miała wrażenie, że jakaś niewidzialna dłoń ściska jej serce i że tylko dotyk Sasuke mógł temu zaradzić. Chociaż wcale nie zamierzała, zaczęła mimowolnie wodzić wzrokiem po jego ciele.
– O której kończysz?
– O 12.
–Zaczekam na ciebie – powiedział lakonicznie.
– To nie jest koniecznie – odparła, wykrzywiając usta. W odpowiedzi uśmiechnął się lekko i przyłożył szklankę do ust, biorąc mały łyk alkoholu.
– Sakura nalej cztery kufle piwa! – Krzyknęła Ino. Zdezorientowana Sakura  spoglądała to raz na blondynkę a na Sasuke, jakby chciała dostać od niego pozwolenie na odejście. Wytarła dłonie o fartuch i odwróciła się na pięcie. W okamgnieniu uporała się z kilkoma zamówieniami. Całą swoją uwagę poświęciła pracy.
Podeszła do dwóch mężczyzn odbywających wieczorne spotkanie i udających, że ich kariery rozwijają się doskonale.
– Dwie szkockie – rzucił jeden z nich, wręczając jej banknot i nawet nie podnosząc głowy.
Po kilku minutach wróciła do stolika. Delikatnie się zgięła i ustawiła kieliszki naprzeciwko mężczyzn. Jeden z nich niespodziewanie ścisnął dłonią za jej pośladek. Wystraszona odskoczyła i o mało nie upuściła tacy.
– Nie można dotykać kelnerek – powiedziała spokojnie. Gdyby próbowała na niego krzyknąć, bądź w geście obronnym uderzyć, zostałaby zwolniona w trybie natychmiastowym. Klub niestety kierował się zasadą klient nasz pan.
– Bez przesady, dorzucimy ci kilka ładnych banknotów do napiwku. – Kilkakrotnie pomachał swoim portfelem przed jej nosem. Czuła jak jej twarz robi się cała czerwona, a ze złości aż się w niej gotuje.
– Przykro mi, ale na mnie już pora. – Udało jej się wydukać, nie zdradzając rosnącego zdenerwowania.
– Poczekaj, jeszcze nie skończyłem. – Silne palce zamknęły się na jej ramieniu. Walczyła z ochotą wyszarpnięcia się i ucieczki. Pozwoliła się pociągnąć, ponieważ inną opcją było upuszczenie tacy z kieliszkami na ziemię. Szybko omiotła wzrokiem tłum w poszukiwaniu Saia albo któregoś z ochroniarzy. Musiała zachować spokój, żeby nie pokazywać, w jak kłopotliwej sytuacji się znalazła. Trudno było jej zachować naturalną minę, kiedy ból jego uścisku stawał się coraz silniejszy. Nagle kolejne palce delikatnie, ale stanowczo chwyciły rękę mężczyzny.
– Zawołałem już ochronę, lepiej ją puść, zanim któryś z ochroniarzy siłą wyprowadzi cię z baru – powiedział znajomy głos gniewnym tonem. Zadrżała z ulgi na ten dźwięk. Mężczyzna puścił jej ramię i z uśmieszkiem wzruszył ramionami. Sai zabrał jej tacę i przepuścił ją przodem.
– Wszystko w porządku? – zapytała zaniepokojona Ino. Sakura przytaknęła.
– Tak, już dawno czegoś takiego nie było. Nadal nie umiem sobie z tym radzić – westchnęła. Sai wymamrotał coś, co brzmiało jak przekleństwo.
– Tyle razy mówiłem szefostwu, że powinni wam pozwolić na przywalenie takiemu idiocie. Zrób sobie wolne, damy radę bez ciebie. Nie krzyw się, lepiej już cię nie narażać na tego dupka. – Skinęła jedynie posłusznie głową.
Idąc do pokoju dla pracowników, rzuciła Ino przepraszające spojrzenie. Kiedy wyjmowała swoje rzeczy z szafki i zaczęła się ubierać, czuła jak łzy napływają jej do oczu. Sama nie wiedziała dlaczego, ale ogarniające ją uczucie rozżalenia było tak silne, że nie wiedziała jak mu się przeciwstawić. Czuła się upokorzona.
Drzwi do szatni się otworzyły, oderwała wzrok od podłogi i aż się wyprostowała. Żołądek podszedł jej do gardła, bo do pomieszczenia wszedł Sasuke. Zdenerwowany wpatrywał się w nią. Miała wrażenie, że zaraz spali się ze wstydu. Od pasa w górę była jedynie w staniku, sweter trzymała zawzięcie w dłoniach i pośpiesznie próbowała go na siebie założyć.
Nie zauważyła, kiedy znalazł się tuż przed nią. Niezdarnie przeciągnęła sweter przez głowę. Spojrzała mu prosto w oczy i o ile to w ogóle możliwe, wyglądał na bardziej wkurzonego niż kiedykolwiek przedtem.
– Nie, stop. – Uniosła ręce, dotykając jego klatki piersiowej i odepchnęła go od siebie. – Nie powinno cię tu być! To jest chore. Tak nie może być. Nie znam cię, a ty zachowujesz się jak prześladowca, to jest przerażające. Błagam, zostaw mnie w spokoju, mam dość problemów na dzisiaj – szepnęła łamiącym się głosem.
– Ubierz się, jesteś zdenerwowana. Zabiorę cię do siebie, czekam na parkingu – mruknął i skierował się do drzwi.
– Co? Nie! Wracam do siebie – stwierdziła stanowczo.
– Czekam na parkingu – powtórzył, po czym zniknął za drewnianymi drzwiami.
Jakieś pół godziny później dotarli do jego mieszkania. Próbowała się kłócić, tłumaczyć, ale koniec końców i tak dopiął swego. Zasugerował, że kiedy tylko będzie chciała, odwiezie ją do domu.
Weszła do bardzo ładnego i nowoczesnego budynku, rozejrzała się trochę niepewnie po korytarzu i odwróciła głowę, aby zerknąć pytająco na Sasuke, który gestem dłoni pokazał jej windę. Kilka sekund później znaleźli się tuż przed drzwiami do jego mieszkania. Weszła cicho do pogrążonego w ciemności pomieszczenia, zsunęła buty ze stóp i ustała obok drzwi. Sasuke zapalił światło i zamknął drzwi na zamek. Zdjął kurtkę, odwiesił ją na wieszak, a zaraz po tym zabrał jej płaszcz.
Kiedy zaprowadził ją do salonu, rozejrzała się przelotnie dookoła. Mieszkanie było niewielkie, schludne, ładnie urządzone, można powiedzieć, że znajdowało w nim się jedynie to, co najpotrzebniejsze. Jeden duży pokój  z aneksem kuchennym. Przez salon można było przejść do drugiego pomieszczenia – prawdopodobnie jego sypialni. W salonie miał dużą szafę z ogromną ilością książek, niewielki barek z alkoholem, telewizor, playstation, a tuż przy murku, który oddzielał kuchnię od pokoju, stał drewniany stół z czterema krzesłami. Na stoliku kawowym leżał laptop i pilot od telewizora.
– Usiądź, zrobię ci herbaty, chyba że wolisz kawę?
– Herbata będzie w porządku – odparła, siadając na szarej kanapie. – Masz ładne mieszkanie – wydukała nieśmiało.
– Dzięki – odparł widocznie rozbawiony jej komentarzem. Chwilę później zjawił się przy niej z dwoma kubkami ciepłej herbaty w dłoni. Ostrożnie postawił je na stoliku i usiadł kilkadziesiąt centymetrów od niej.
Nieśmiało sięgnęła po kubek, przystawiła go do ust i podmuchała kilkakrotnie, chcąc nieco ostudzić herbatę.
– Ach...od razu lepiej – wymamrotała, upijając kilka łyków.
– Dlaczego mu nie oddałaś? Powinnaś się bronić – wypalił ni z tego, ni z owego.
– Albo praca, albo duma. Dopóki ochrona albo któryś z kelnerów nie zareaguje, my – dziewczyny nie mamy prawa się bronić, inaczej stracimy pracę – powiedziała cicho i spuściła głowę.
– Bzdura. Nie możesz pozwolić, żeby faceci tak cię traktowali – mruknął, odgarniając pasemko jej włosów za ucho. – Musisz się postawić.
– To nie jest takie łatwe, sytuacje tego typu są u nas prawie na porządku dziennym. – Położyła swoją dłoń na bolącym ramieniu. Zwróciła twarz w jego kierunku i dostrzegła, jak jej się przygląda. Pragnęła znaleźć się w jego ramionach, chciała, żeby ją przytulił. Sama jego obecność dodawała jej dziwne poczucie bezpieczeństwa, ale na tę chwilę potrzebowała czegoś więcej,
– Ile razy znalazłaś się w takiej sytuacji? – zapytał nieco podenerwowany.
– Pięć – wyszeptała, zaciskając palce na kubku. Nie chciała już drążyć tego tematu i tak czuła, że powiedziała za dużo. – Powinnam się już zbierać, niepotrzebnie marnujesz ze mną swój czas. Dziękuję za herbatę. – Skinęła głową i wstała. Wstrzymała oddech, przerażona jego intensywnym spojrzeniem. Powoli zaczął się do niej zbliżać. Po raz kolejny chciał przekroczyć niewidzialną granicę, jaka istnieje pomiędzy dwójką zupełnie sobie obcych ludzi. Chciała go powstrzymać. Wciągnęła gwałtownie powietrze, razem ze słowami, które miała na końcu języka. Poczuła, jak delikatnie ujmuje jej dłonie i po chwili składa na nich delikatny pocałunek. Nie była w stanie spojrzeć mu w oczy, więc utkwiła wzrok w jego dłoniach. Przełknęła głośno ślinę. Nie mogła uwierzyć w to co robi.
– Pora na mnie. – Nerwowo zagryzła usta. Sasuke skinął jedynie głową i pomógł jej założyć kurtkę. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało. Kiedy była już gotowa,  Sasuke zgarnął z komody klucze i oboje wyszli z mieszkania.
Cała droga minęła im w milczeniu, kiedy już byli na miejscu, wysiadł z samochodu razem z nią i odprowadził pod drzwi budynku.
– Dziękuję – wyszeptała. Łagodnie dotknęła jego twarzy. Przysunęła się bliżej niego i delikatnie ucałowała prawy policzek. Podeszła do domofonu, wstukała kod, a podczas gdy otwierała drzwi, zerknęła na niego.
– Dobrej nocy – powiedziała i uśmiechnęła się. Chwilę później zniknęła mu z oczu.

_______________________
Nie było mnie tu tak długo. Na dwa lata zrezygnowałam z pisania, a teraz wracam z krótkim, dziwnym rozdziałem i wiecie co? Cholernie się boję... Wymazałam tę historię ze swojej świadomości na dwa lata. A ostatnio gdy z ciekawości zawitałam na swojego bloga i jak zobaczyłam wiadomości od Nobie, to coś mnie ścisnęło za serce. Stwierdziłam, że tak nie może być. Bez wahania odkopałam z czeluści komputera, zapisane fragmenty. Czytałam, myślałam i wyszło takie o, coś. Część tego rozdziału, była już napisana dwa lata temu.
Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie z powrotem.

A Tobie Nobie dziękuję, gdyby nie Ty nic by nie powstało.



25 komentarzy:

  1. Ależ to było... intrygujące. Ta relacja między Sakurą a Sasuke, dwójką totalnie obcych sobie ludzi. Tak, to na pewno coś niespotykanego, ale i też niepokojącego. Uchiha jest tak tajemniczy, że nie jestem w stanie przejrzeć jednej jego myśli, a Haruno zaś sama pcha się w jego ramiona, jakby on sam był jej narkotykiem. I wiesz co? Intryguje mnie to! Powtarzam się, ale tak właśnie jest. Ta więź... no nie mogę się doczekać, jak to dalej się rozwinie! Czemu aż tak bardzo Sasuke na niej zależy? I tak, nadal pamiętam poprzedni rozdział! Zapowiada się coś wielkiego.

    Bardzo podobał mi się opis reali pracy w barze. Kobiety jako kelnerki czy nawet barmanki mają przekichane w takiej robocie. Trzeba schować dumę do kieszeni i pozwolić innym, by robili co chcieli, bo inaczej można wylecieć na zbity pysk. Chore jest to, że takiemu śliniącemu się pasztetowi (lub nie) nie można dać w ryj. Przychodzi do baru, a liczy na jakiś, kurde, klub go-go. Ech, faceci. Samce są dziwne.

    Czy kolejny rozdział pojawi się szybciej niż za dwa lata? :D Byłoby fajnie :3 Zresztą, już ja Cię przypilnuję. Jak będzie trzeba, to będę spamować, ile tylko się da! Masz mi to skończyć, do jasnej cholery, innej opcji nie widzę! <3

    I nie ma za co. Nobieśka zawsze czuwa, jest i czeka! Nigdy nie zapominam o tych, których poznałam w tym wielkim Internecie. Ba, ludzi ciekawych nigdy się nie zapomina! Pamiętaj!

    Czekam na ciąg dalszy, buziaki :*

    PS Akapity trochę Ci tutaj poszalały i gdzieś w tekście zamiast "klientów" wkradło się jakieś inne słowo :) Sprawdź sobie w wolnym czasie i popraw akapity, bo rażą w paczajki.

    BYE! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojawi się szybciej, bo już dzisiaj siadam do pisania(wena aż mną poniewiera). Już dawno nie czułam takiej radości z pisania :D

    PS. Już sprawdzam! A czytałam go setki razy, żeby było ok. Jednak mózg wieczorami źle funkcjonuje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wena poniewiera, to niech to robi długo, ale byle z gracją! :D I tak trzymać!

      Dwa lata odwyku musiały w końcu dać się we znaki, co? :)

      Usuń
    2. I to bardzo, głównie ze strony językowej. Głowiłam się nad najprostszymi słowami. Jednak tak długa przerwa nie jest wskazana :(

      Usuń
    3. Wdrożysz się i będzie super, więc się nie przejmuj :) Też tak miałam.

      Usuń
  3. tak bardzo tęskniłam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeju, to opowiadanie jest takie tajemnicze i intrygujące! I ten motyw z dwójką nieznanych sobie osób, które pchają się w swoje ramiona. :3 Ciekawi mnie Sasuke - będzie z nim jakiś kłopot, czuję to, oj, czuję!
    Blue_Bell, proszę, pisz jak najszybciej możesz! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału + lecisz do polecanych :3
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na Czwóreczkę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałabym się Ciebie u mnie :D Aż serce rośnie :D
      Bardzo Ci dziękuję za komentarz, aż człowiekowi się pisać ciąg dalszy chce :)

      Usuń
  5. Pisz, proszę, ta historia jest trochę podobna do pewnej którą przeżyłam, a utożsamianie się historią to coś cudownego, zaintrygowałaś mnie, a masz pięny styl, więc pisz moja droga !
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym krótkim komentarzem mnie zaintrygowałaś, aż chciałabym dowiedzieć się więcej.
      Bo jeżeli coś się przeżyło, to wydaje się być o wiele bardziej ekscytujące niż wymyślenie tego, że tak to ujmę.

      Dziękuję Ci za komentarz :D

      Usuń
  6. Proszę bardzo, miło mi ,ze cię zaintrygowalam, moja z kolei skońcZyła się dość tragicznie choć początki były wręcz identyczne,jednak mój "Sasuke" pogubił się sam w sobie i zamiast odciąć się od przeszlosci, wrócił do niej a ja zostałam sama, jakoś się poddzwingnelam z tego, a Teraz skupilam się na osiąganiu anspiracji, czyli też medycyny. 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja próbuję się wziąć w garść, ale czasami jest to trochę trudne. Ale wierzę, że w końcu jakoś się uda :)

      "Something I need" to jednak tylko opowiadanie, wymysł ludzki. Obym tego nie spieprzyła :p

      Gratuluję siły i takiego samozaparcia oraz życzę samych sukcesów:)

      Usuń
  7. Nareszcie wygospodarowałam czas!
    Wyjdę na typowego leniwego ucznia, bez jakichkolwiek ambicji na przyszłość, ale cholerka. Wracasz po feriach i od razu taki zapierdziel, że w domu tylko jesz, uczysz się i spisz. Toż to zbrodnia jest!

    Kurczę. Twoje opisy są niezwykłe. Niby to zawsze cięższy tekst niż same dialogi, ale u Ciebie tak przyjemnie się to czyta, że nawet się nie zauważa jak tekst ucieka przez palce i nagle rozdział się kończy O.O

    Oblechy wszędzie -.- Ale Sai taki kochany^^
    W ogóle to być gówno za przeproszeniem, a nie równouprawnienie, skoro kobieta oddać nie może i na faceta ma czekać -.-

    Dalej miałam taki moment z doooobra? O.O
    Relacje Saska i Sakury są dziwne. Oni sami są tak dziwni w swoich uczuciach, że to robi takiego mindfucka, że ja wysiadam. Noż kuźwa - zabiorę Cię do siebie a potem dam herbatkę. A okej, niech będzie zupełnie obcy mi człowieku. Ich postępowanie jest tak intrygujące, że łazi mi po głowie równie długo i intensywnie, jak najlepsze książki z tajemnicą w tle, które miałam szczęście poznać.

    Ech a końcówka? Mimo wszystkich słów napisanych powyżej, to słodkie to było^^ (wiem, pokręcone, sprzeczne zdania -> witam w mojej głowie)

    Kurczę chce więcej i więcej, a nie mam czasu. To dobija -.-

    Pozdrawiam cieplutko^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadmierne przeciążanie uczniowskich umysłów powinno być karane xD

    Sakura tak szybko mu zaufała, że można stwierdzić, że coś z głową ma nie tak xD Albo on xD

    Cieszę się, że Ci się podoba!
    Opowiadanie nie ucieknie, także spokojnie
    Tulaski! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Durni klienci baru -.- Myślą, że mogą wszystko, no bo to w sumie tylko " kelnerki " ... Aż dziwne, że Sasuke nie zareagował :D W sumie właśnie tego się spodziewałam, że nagle ktoś przywali temu dupkowi i okaże się, że to Sasuś <3.

    Ale w sumie to dziwne z jego strony... Czeka na nią, całuje ją, odprowadza do domu... później znowu wraca, tym razem zabiera ją do siebie... on chyba nie wie, czego chce xD

    Idę dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale Sasuke się słodko martwi. Na swój sposób oczywiście - wtargnięcie do pomieszczenia dla pracowników i zmuszenie Sakury do pojechania z nim do jego domu, raczej nie należało do poprawnych zachowań. Jednak i tak było uroczo *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, hej po raz kolejny zbieram się za pisanie komka może mi tym razem nie wywali go.
    Więc po raz trzeci pisze te same słowa. Zagiełaś mnie nie wiem co pisać, tak mnie zmurowało, rzadko tak mam ale tym razem to wybitnie.
    Sytuacja z namolnym klientem: Myślałam, miałam nadzieję, że to kochany drań przyjdzie na pomoc Sakurze a to tylko Sai. Nie to żebym coś miała do niego uważam, że wraza z Ino stanowią zgraną parę. Nie mogę się doczekać aż Blondi opowie wszystko Sakurze.
    Pisanie komcia przy "one way ticket" jest bardzo przyjemne zupełnie jak czytanie. Jeszcze mój kochany koteł siedzący na kolanach to już raj :D
    Tak więc na samiutkim początku był dłuższy ale no niestety mój komputer mnie nie lubi i jest taki. Mam nadzieje, że zmotywuje Cię trochę do pracy bo z doświadczenia wiem, ze takie komentarze pozytywnie wpływają na pisanie.
    Lecę czytać dalej wypatruj mnie ;)

    Pozdrawiam i buziam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło Mariko Cię tu widzieć ❤ Jejku, jak ty bedziesz mi takie komentarze pisać, to jak tylko usiądę do kompa, od razu będę pisać 😎
      Dziękuję ❤

      Usuń
  12. To jest tak bardzo Uchihowe XDD
    -Nie znam cię.
    -Zabieram cię do siebie.
    -Jestes przerażający. Zachowujesz się jak stalker.
    -Czekam na parkingu.
    -Nigdzie nie idę. Nie znam cię.
    -Czekam na parkingu.
    XD
    To takie srogo Saskowe, że masakra XD
    Jedyne co mi się nie zgadza: przecież Sasek pił w barze. Zawiózł ją potem do siebie podpity? XD
    Lecem dalej ->

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez alkoholu nie ma zabawy xD
      Nie no żart. To jednak pewna nieścisłość, którą pewnie gdzieś w przyszłości poprawię ;)

      Usuń
  13. Czyli nie tylko ja zauważyłam, że Saske ma gdzieś przepisy drogowe i bezpieczeństwo swoje i innych? XDDDDD

    Uchihowie zawsze byli w policji Konohy, nie? Znam takiego policjanta co po obaleniu połowy flaszki dzwoni do znajomych na komendzie, czy stoją, a potem jedzie do domu zygzakiem jak nie XD (oczywiście nie pochwalam XD)

    Ku*wa. Leczysz mnie z depresji. Właśnie wczoraj pisałam do Adremmer, że w sumie to mam dosyć, a tu taka historia, że kto by nie chciał takiego faceta? Parafrazując to co przekazały mi kiedyś moje współlokatorki "która by nie chciała, żeby ją facet złapał za włosy" także, to podobno moje słowa. Nie wiem, bo nie pamiętam XD (Bohrze, serio wyszłam źle XD)

    Czuć przeskok w stylu pisania, ale biorąc pod uwagę dwuletnią przerwę jest to zrozumiałe. Tekst jest bardziej spójny.

    Uczucia Sakury są takie... cholera nie wiem jak się do tego odnieść. Ona w sumie jest skrajnie nieodpowiedzialna, a ta relacja jest łagodnie mówiąc "dziwna", ale mimo wszystko nadal wydaje mi się to realne. Czytam dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On ma wtyki, nie trzeba się o niego martwić xD Ej serio, o ile będą chęci, siadam w środę i to poprawiam, bo LOOOL, to takie głupie jest, że aż łomatko xD Niedopatrzenie się za mną ciągnie ;/ Meeeh

      Ciche pragnienia kobiet? Znam to XDDDDD

      Usuń
    2. E tam. Ja poważnie o tych policjantach. Serio. Mam wujka, który tak jeździ a jest jakimś wysoko postawionym niebieskim w Słoicy XD

      Usuń
    3. Ja to zredaguję, ja to zrobię, ja to poprawię.
      Bo jeszcze czytająca młodzież złych nawyków nabierze

      Usuń
  14. Dobra, biorę się za nadrabianie :D
    O rozdziale jakoś cieżko mi coś powiedzieć. Relacja Sasuke i Sakury powoli się rozwija, ale rozwaliło mnie, że on tak sobie wlazł do pomieszczenia dla pracowników. Czy on ma jakieś zasady? xD
    Lecę dalej, bo mam od cholery do czytania. xD

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥