Sasuke obudził się niechętnie. Co było dla niego niecodzienne, gdyż należał do rannych ptaszków. Zawsze wstawał o wczesnej porze czy to w dni robocze, czy dni wolne od pracy, niezależnie o której położył się spać.
Było około dziesiątej, a on czuł się dziwnie nieprzytomny. Zerknął na dziewczynę, która spała obok niego. Leżała na lewym boku, zwrócona twarzą do niego, a jej prawa ręka obejmowała go w talii tak, jakby pilnowała, żeby nigdzie nie uciekł. Uśmiechnął się do siebie na ten widok. W końcu miał ją obok, była tu przy nim, dla niego. Dłonią zgarnął opadający na jej policzek kosmyk włosów i delikatnie wysunął się z jej uścisku. Wstał po cichu z łóżka, żeby nie obudzić Sakury. Ubrał się, po czym usiadł na fotelu. Odchylił głowę, opierając ją o zagłówek. Wzrokiem błądził po suficie, tak jakby szukał jakiegoś rozwiązania, jakby chciał ułożyć sobie to wszystko w głowie. Nie zdecydował jeszcze, co zrobi. Miał dwie opcje. Albo dalej będzie ciągnął ten teatrzyk, albo wyzna jej całą prawdę. Brał pod uwagę ryzyko. Aby ją odzyskać, posłużył się kłamstwem i manipulacją. Jednak z każdym kolejnym dniem spędzonym z nią, miał coraz większe wyrzuty sumienia. Miał nadzieję, że zanim będzie zmuszony jej o wszystkim powiedzieć, Sakura przypomni sobie o nim, chociaż w jakimś minimalnym stopniu. Nie chciał wyznać jej prawdy, gdyż uważał, że to tylko by ją odstraszyło. Nie mógł znieść myśli, że go znienawidzi, że będzie miała do niego żal o to, że ją opuścił. Poddał się. Wszystko spieprzył. A teraz bał się, że nie ma już możliwości, żeby którekolwiek z nich wyszło z tej relacji cało.
Westchnął ciężko i przesunął dłonią po twarzy, po czym skupił swój wzrok na śpiącej dziewczynie. Miał dziwne przeczucie, że ten wyjazd nie skończy się dobrze.
Obudziła się około godziny jedenastej. Z niechęcią zauważyła, że Sasuke znowu nie było w łóżku. Trochę ją to zirytowało, ale jednocześnie poczuła ulgę, bo nie była pewna czy jest w stanie mu spojrzeć w oczy. Była zawstydzona wczorajszą sytuacją. Swoimi, jak i jego słowami. Zaczęła ją denerwować świadomość, że się w nim zakochuje. Walczyła z tym, bo wiedziała, że jeszcze za wcześnie na to uczucie. Było przecież tak wiele rzeczy, których o nim nie wiedziała.
Leżała pod kołdrą i wtulała twarz w poduszkę, nie mogąc się zdecydować czy wstać. Ostatnia noc z Sasuke, odbijała się echem w jej myślach. Wczorajszej nocy uległa mu dwa razy, ale nie żałowała tego. Kochał się z nią powoli, delikatnie, jakby w ten sposób chciał ją przeprosić, wynagrodzić jej tym swoje wcześniejsze zachowanie. Podobało jej się to. Pragnęła wierzyć, że ta strona Sasuke, którą ukazał jej w nocy, była zarezerwowana specjalnie dla niej. Dzięki temu powoli przestało ją przerażać to, jak szybko rozwija się ich relacja.
Zauważyła, że drzwi do pokoju były uchylone. Uniosła więc lekko głowę i nasłuchiwała. Jednak odpowiedziała jej głucha cisza, co mogło świadczyć o tym, że Sasuke zapewne nie było w domu. Przeciągnęła się leniwie, po czym usiadła na posłaniu i pościelą zakryła swoje nagie ciało. Sennym wzrokiem spojrzała w stronę okna. Było szaro i deszczowo. Co tylko potęgowało jej niechęć do opuszczenia ciepłego i miękkiego łóżka.
W szlafroku Sasuke powędrowała do swojego pokoju, zabierając z niego kosmetyczkę, bieliznę i jakieś ubrania. Wzięła szybki, orzeźwiający prysznic. Ubrała krótkie szorty z luźną koszulką i zeszła na dół. Będąc jeszcze na schodach, usłyszała szczęk zamka, a chwilę po tym otworzyły się drzwi, w których pojawił się Sasuke. Zeskoczyła ze schodków posyłając mu niepewny uśmiech.
— Przyprowadziłem samochód i zrobiłem zakupy — powiedział, stawiając siatki na kuchennym blacie. A chwilę później pozbył się z siebie zimowej garderoby. Miał wilgotne nogawki spodni oraz włosy.
— Jesteś mokry — powiedziała. I zaraz skarciła się w myślach, za tę prymitywną uwagę. Niepewnie podeszła do niego. Przyglądała się jego zaczerwienionej od zimna twarzy i mokrym włosom, które przykleiły mu się do policzków i czoła. Zarumieniła się, gdy Sasuke mimochodem przeczesał je do tyłu.
— Bo pada — wychrypiał.
— Lepiej weź ciepłą kąpiel, bo się jeszcze przeziębisz — odparła. — Ja mogę przygotować w tym czasie śniadanie. Na co masz ochotę? — zapytała i zaczęła szukać po szafkach niezbędnych przyborów kuchennych.
— Obojętnie — odparł i pobiegł na górę.
— Dupek — mruknęła do siebie.
Rozpakowała zakupy, po czym wzięła się za przygotowywanie śniadania. Z produktów, które przyniósł Sasuke potrafiła zrobić jedynie omlet i zapiekanki. Obrała kilka pomidorków i ostrożnie pokroiła w kostkę, po czym dodała je do roztrzepanych jajek. Przelała całą zawartość miski na patelnię i przykryła ją pokrywką. Z racji, że zostało jej jeszcze parę pomidorów, postanowiła położyć po kilka plasterków na zapiekanki. Kiedy już omlet był gotowy, a zapiekanki zostały włożone do kuchenki, wzięła się za powierzchowne sprzątanie kuchni. Brudne naczynia włożyła do zlewu i przetarła blat. Trzymała akurat w dłoniach talerze wraz ze sztućcami, gdy Sasuke zszedł na dół. Miał na sobie jeansy i koszulkę, a jego włosy były w widocznym nieładzie. Zarumieniła się na ten widok, mimowolnie zagryzając dolną wargę. Wyglądał nad wyraz apetycznie. Przyłapując się po raz kolejny na niestosownych myślach, odwróciła od niego swój wzrok.
Sasuke podszedł do niej i zabrał rzeczy z jej rąk, przy okazji muskając delikatnie jej prawą dłoń swoimi palcami.
— Mam nadzieję, że będzie ci smakowało — powiedziała nieśmiało, stawiając jedzenie na stole.
— Na pewno — odparł Sasuke z półuśmiechem na twarzy.
Podczas śniadania rozmawiali głównie o tym, jak spędzą wieczór sylwestrowy. Sasuke nie miał ochoty nigdzie wychodzić. Chciał go spędzić sam na sam z Sakurą. Na przykład przy dobrym filmie z lampką wina. Haruno jednak starała się przekonać Sasuke, żeby skorzystali z zaproszenia. Chciała bliżej poznać znajomych Uchihy, a także miała ochotę się zabawić. W efekcie poszli na pewnego rodzaju kompromis. Zdecydowali się wybrać na sylwestrowe przyjęcie do Naruto i Hinaty, głównie dlatego, żeby nie robić im przykrości swoją nieobecnością. Sasuke przyznał, że Naruto truł mu o tym głowę przeszło ponad miesiąc. Uzgodnili również, że jeśli któreś z nich będzie chciało wracać, to nie będzie sensu siedzieć tam dłużej.
Kiedy talerze były puste, Sakura wstała, zebrała je i odniosła do zlewu. Nabrała na zmywak trochę płynu do mycia naczyń i sięgnęła po brudny talerz. Podskoczyła, gdy Sasuke podszedł do niej niespodziewanie. Zrobił to tak cicho, że go nie słyszała. Stał krok od niej. Kiedy podniosła oczy, ich spojrzenia się spotkały. Nie potrafiła odwrócić od niego wzroku. Patrzył się na nią tak przenikliwie, tak intensywnie.
Sasuke przechylił głowę w bok i skrzyżował ręce na piersi.
— Nie patrz tak na mnie — mruknęła ochryple. Uśmiechnął się lekko i uniósł brwi do góry.
— Daj, ja pozmywam. — Zignorował jej komentarz. Wyciągnął przed siebie ręce, w jedną ujął zmywak, który trzymała Sakura, a drugą odepchnął lekko dziewczynę. W odwecie pokazała mu język.
Podeszła do stołu, przy którym jedli i chwyciła za jedno, stojące przy nim krzesło. Odwróciła je tak, żeby mieć dobry widok na Sasuke. Usiadła na nim i podsunęła kolana pod brodę. Nie mogła uwierzyć, że tu jest, że jest tu z nim, że się z nim przespała. Wczorajszy dzień był dla niej czymś niewiarygodnym, ale bała się, bo czuła, że z każdą chwilą coraz bardziej się w nim zakochuje.
— Byłeś kiedyś zakochany? — zapytała, opierając brodę o kolana.
— Tak — odpowiedział bez zastanowienia i spojrzał na nią, nie przerywając wykonywanej czynności.
W jej oczach pojawiło się coś w rodzaju rozczarowania. Nie potrafiła nazwać dobrze tego czucia, które ją ogarnęło, jednak jeśli miałaby je do jakiegoś porównać, byłaby to zazdrość.
— I...i co się stało? — kontynuowała.
— Straciłem ją. — Zakręcił kran i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w zlew. Dostrzegła, jak napięły się mięśnie jego twarzy.
— Przykro mi... — wyszeptała i spuściła wzrok.
Sasuke przemył dłonie i wytarł je papierowym ręcznikiem. Podszedł do niej i bez słowa chwycił ją za rękę i pociągnął do siebie. Posadził ją na kanapie, uśmiechając się do niej przelotnie i krótko pocałował w czoło. Podał jej leżący na fotelu koc, po czym rozpalił ogień w kominku.
— Masz ochotę na kawę? — zapytał. W odpowiedzi kiwnęła jedynie głową. Podciągnęła pod siebie nogi i odwróciła głowę, zerkając niepewnie na Sasuke. Miała dziwne wrażenie, że był na nią zły, mimo że nie okazywał tego w widoczny sposób.
Chwilę później podszedł do niej i podał jej parujący kubek. Usiadł przy niej na kanapie i przysunął się bliżej, tak że stykali się ze sobą. Uśmiechnęła się do niego i upiła kilka łyków.
— Mogę ci zadać jeszcze kilka pytań? — zapytała, w nagłym przypływie odwagi.
— Pytaj — odpowiedział smętnie.
— Co się takiego z wami stało? Jak ją straciłeś? — Rozszerzył oczy ze zdziwienia, a ona momentalnie pożałowała swojej ciekawości. — Nie odpowiadaj, jeśli nie chcesz — dodała pośpiesznie, uśmiechając się niepewnie.
— Miała wypadek — zaczął. — Przez długi czas leżała w śpiączce. Jednak kiedy się obudziła, nie było mnie przy niej. Wyjechałem. Zostawiłem ją. — Z każdym kolejnym słowem jego głos był coraz cichszy, jakby czuł okropny ból, wypowiadając je. Sakura pod wpływem tych słów poczuła dziwne ukłucie w klatce piersiowej.
Wyznanie Sasuke sprawiło, że była trochę zmieszana. Głównie dlatego, że ona również przeżyła coś podobnego. Przez głowę przemknęła jej myśl, że może Sasuke mówi o niej, może ją znał. Uznała to jednak za wymysł swojej wyobraźni, bo przecież nie jest jedynym człowiekiem na ziemi, a takie wypadki zdarzają się dość często. Do tego nie znała całej historii, jedynie jakiś jej ułamek, który można różnie interpretować.
Ukochaną Sasuke oraz ją łączyło jedynie tyle, że obie miały wypadek. Tylko dlaczego nie mogła pozbyć się dziwnego uczucia, że jednak ją i Sasuke łączyło coś w przeszłości, przecież musiało być jakieś wytłumaczenie jego zachowania wobec niej, a te w jakiś sposób jej pasowało. Było dość wiarygodne, jednak nie było prawdziwe. Przecież powiedziałby jej o tym. Nie okłamałby jej.
— Chciałeś ją odzyskać? — zapytała ochryple, próbując zignorować gulę narastającą w gardle. Nie odpowiedział.
Powoli wypuściła powietrze z płuc i wyszeptała:
— Przepraszam...za bardzo się zagalopowałam.
— Jest w porządku. To już przeszłość, nie ma czego rozpamiętywać. — Wypił ostatni łyk kawy i pochylił się, żeby odstawić kubek. Zaraz po tym skupił swoją uwagę na niej. Ujął jej brodę między kciuk a palec wskazujący i złożył na jej ustach czuły pocałunek.
— Liczy się to, co jest teraz — wyszeptał, po czym ponownie ją pocałował.
Kiedy jego wargi przesunęły się po jej piersiach, dziękowała sobie, że nie założyła stanika. Wraz z jego ustami ruszyły jego ręce, ścisnęły delikatnie piersi, zanim ześlizgnęły się na talię. Cofał się, gdy pocałunkami pokrywał jej brzuch, aż do linii majtek.
— Sasuke... - Kiedy wyszeptała jego imię, jak na zawołanie ponownie wpił się w jej usta. Wplątała palce w jego włosy, po czym przesunęła je na ramiona Uchihy i delikatnie od siebie odsunęła. Jego oczy spochmurniały. Nie był zadowolony. Nie spodobało mu się to, co zrobiła.
— O jaki foch! — mruknęła, widząc jego reakcję. — Ja wiem, co chcesz zrobić —
powiedziała i zaczęła się śmiać, widząc zmieszanie na twarzy Sasuke.
— Wiesz? — zapytał z przekąsem, co spowodowało, że śmiech Sakury przybrał na sile.
— Wiem! — krzyknęła, wymachując mu palcem przed twarzą. — Może obejrzymy jakiś film? — zapytała, cały czas chichocząc.
— Niech będzie — odpowiedział, uśmiechając się do niej.
Była szczęśliwa. Całkowicie. Każda chwila z tym mężczyzną uszczęśliwiała ją coraz bardziej.
Leżała z głową na miękkiej poduszce, a nogi przerzuciła przez uda Sasuke. Przez niego nie mogła się skupić na filmie, który sama chciała oglądać. Milczała i spoglądała na niego, gdy gładził dłonią jej kostki.
— Nie rozpraszaj mnie — warknął, mocniej zaciskając palce na jej nodze.
— Nic takiego nie robię — mruknęła, próbując się bronić. — To ty mnie rozpraszasz. — Zaraz po tym posłała mu powolny, wymowny uśmiech. Uniósł brwi i popatrzył na nią jak na głupka. A potem potrząsnął głową.
— Co za irytująca kobieta — oznajmił kąśliwie, uśmiechając się przy tym i ponownie próbował skupić się na filmie.
Zanim się zorientowali, na dworze było już zupełnie ciemno. Sasuke poprosił więc Sakurę, aby się przygotowała. I nakazał, żeby nie opuszczała piętra, dopóki ją o to nie poprosi. Nie śpieszyła się. Najlepiej jak tylko potrafiła, wykonała makijaż i ogarnęła włosy. Założyła prostą, czarną koktajlową sukienkę, z rękawami do łokci i z dekoltem na plecach oraz czarne dziewięciocentymetrowe szpilki. Na lewy nadgarstek założyła dwie cienkie, srebrne bransoletki. Chwilę później usłyszała jak Sasuke woła ją z dołu. Była już prawie gotowa. Spryskała jeszcze nadgarstki perfumami i przetarła nimi po szyi. Wzięła głęboki oddech, po czym zerknęła jeszcze przelotnie na siebie w lustrze i ruszyła do wyjścia.
Stojąc na samej górze schodów dostrzegła Sasuke, który czekał na nią na dole. Miał na sobie białą koszulę, a do tego czarne dżinsy, czarny krawat i dopasowaną, ciemnogranatową marynarkę. Jego włosy były jak zawsze potargane, a dłonie miał schowane w kieszeniach spodni. Zaparło jej dech w piersiach. Miała ochotę zeskoczyć z tych schodów i przyssać się do niego. Przez kilka sekund stała nieruchomo, patrząc na niego, ciesząc oczy widokiem. Na jego twarzy pojawił się leniwy, seksowny uśmiech, na którego widok zrobiło jej się gorąco. Nawet na chwilę nie spuścił z niej wzroku, kiedy zbliżała się ku niemu.
Kiedy była tuż przy nim wyciągnął do niej rękę. Sakura zdecydowanie ujęła jego dłoń i dopiero wtedy zobaczyła, że cały parter jest oświetlany jedynie przez lampki, rozwieszone dookoła okien, jak i te na choince. Dodatkowym źródłem światła był także ogień w kominku. Sakura uśmiechnęła się szeroko, kiedy Sasuke ujął jej ramię i prowadzi do salonu. Dostrzegła, że na stoliku kawowym stały świece, wino i dwa kieliszki.
— W tak krótkim czasie ogarnąłeś to wszystko? — zapytała z wyraźnym zaskoczeniem w głosie.
— Nie. Lampki wokół okien już tam były, jedynie nie zwróciłaś na nie uwagi — powiedział i sięgnął po butelkę z winem.
— Och! — Z jej płuc wyrwał się stłumiony jęk. — Pięknie to wszystko wygląda — stwierdziła, rozglądając się z uśmiechem po pokoju. — Jest tak...klimatycznie. — Kącik jego ust uniósł się lekko do góry. Zerknął na nią, po czym napełnij kieliszki. Podał jej lampkę z czerwonym winem i delikatnie musnął swoimi palcami jej dłoń. Jej spojrzenie zbłądziło po jego dłoniach, którymi ubiegłej nocy dotykał jej ciała. Oblała się rumieńcem. Żeby to ukryć, upiła spory łyk wina.
— Żałuję, że nie możemy zostać tu dłużej — mruknęła i splotła palce wokół nóżki kieliszka. Westchnął i usiadł obok niej. — Może lepiej będzie zostać dzisiaj w domu? — zapytała, uśmiechając się do niego zadziornie.
— Najpierw tak mnie przekonywałaś, żeby iść, a teraz nie chcesz? — Zaśmiał się cicho, biorąc kolejny łyk wina.
— Tylko głośno myślę. — Dopiła wino i odstawiła kieliszek na stół. — Powiedz mi coś o sobie — poprosiła, wlepiając w niego swój wzrok.
— A co takiego chcesz wiedzieć? — zapytał z przekąsem.
— O może... — Przytknęła palec do ust i uniosła głowę tak, jakby szukała w myślach odpowiedniego pytania. — Dlaczego zostałeś policjantem?
— Dlaczego zostałem policjantem? — Skinęła głową. Sasuke pochylił się i powoli obracał w dłoni kieliszek.
— Sam nie wiem. Prawdopodobnie dlatego, że bardzo podziwiałem swojego ojca, który również pracował w policji. A może dlatego, że chciałem zrobić coś, co się liczy. Zapewnić ludziom spokój, chronić ich. — Przekręcił głowę w jej stronę. — Teraz twoja kolej. Powiedz mi coś o sobie. — Tak się na niego zapatrzyła, że dopiero jego niespodziewana prośba przywróciła ją do rzeczywistości.
— Chcę zostać lekarzem. I wszystko by szło świetnie, gdyby nie to, że mam semestr w plecy. — Pokręciła głową. — Raczej powinnam powiedzieć, na szczęście tylko semestr w plecy.
— Dlaczego?
— Jakiś rok temu miałam wypadek, w wyniku którego straciłam pamięć. Byłam w śpiączce przez około miesiąc... Nie pamiętałam wielu zdarzeń, ludzi... — przerwała, żeby wziąć głęboki wdech, bo poczuła, że ogarnął ją przytłaczający smutek. — Ale jakimś cudem, dzięki wsparciu najbliższych, powoli przypominałam sobie wszystko. Jednak ciągle mam wrażenie, że zapomniałam o czymś ważnym. O czymś, co było powodem mojego życia. — Wyrzuciła z siebie wszystko niczym karabin maszynowy. Czując się niezręcznie, chwyciła za butelkę wina i napełniła swoją lampkę.
— Sakura — poczuła ciepło, gdy zwrócił się do niej po imieniu. Upiła łyk i spojrzała się na niego.
— Nie rozmawiajmy już o takich rzeczach, nie dzisiaj. — Patrzył na nią z troską, a jego ciepła, silna dłoń ujęła jej rękę. Jednak chwilę później odsunął się od niej i chwycił mały pilot leżący pod stołem. Gdy nacisnął zielony przycisk wokół nich rozbrzmiała spokojna muzyka. Wstał i ustał naprzeciw Sakury, patrząc na nią tak intensywnie, że aż zaparło jej dech w piersiach.
— Zatańcz ze mną — mruknął chrapliwie. Podała mu dłoń. Przyciągnął ją do siebie i delikatnie objął ręką w tali. Szybko złapali rytm powolnej piosenki. Położyła swoją wolną rękę na jego ramieniu i zaczęła się kołysać. Uśmiechnęła się do niego szeroko. Po chwili trochę niepewnie położyła swoją głowę na jego ramieniu, przymknęła oczy i pozwoliła się prowadzić. Ten rodzaj spokoju i zadowolenia odczuwała tylko przy nim. Uśmiechała się do siebie, cały czas przytulając się do niego.
Gdy piosenka się skończyła, zatrzymał się i spojrzał na nią. Odgarnął za ucho kosmyk jej włosów i przesunął palcami po policzku. Bezwiednie zagryzła dolną wargę, którą Sasuke natychmiast uwolnił, gładząc kciukiem jej usta. Oparł się czołem o jej czoło, patrząc jej w oczy. Sakura, chcąc skorzystać z tej bliskości, zarzuciła mu ramiona na szyję i pocałowała. Wsunęła palce w jego włosy, wypowiadając cicho, tuż przy ustach, jego imię. Lekko musnęła szyję Sasuke i przesunęła dłońmi po jego ramionach. Chwilę później poczuła jego usta na swoich. Objął ją w talii i przycisnął do siebie tak mocno, że aż ją zabolało. Swoim miażdżącym pocałunkiem, stłumił jej jęk. A każda kolejna pieszczota stawała się coraz bardziej natarczywa, desperacka.
— Sasuke — wyszeptała jego imię. Chociaż wiedziała, że szaleją w nim zmienne emocje, pragnęła go. Chciała być przy nim, chciała go kochać. Cieszyła się, że się nią zainteresował. Chciała, żeby jego myśli skupiały się tylko wokół niej. Chciała być tą jedyną…
Wbiła palce w jego plecy, a on uniósł ją i położył na kanapie. To było niespodziewane i sprawiło, że spazmatycznie łapała powietrze. Przełożył jej udo przez swoje biodro, żeby wcisnąć się między jej nogi.
— Zawsze będziesz moja — wyszeptał ochryple, wciskając gorące pocałunki na jej szyi. Poczuła jak zalewa ją fala gorąca. Dudniło jej w głowie, a oddech stawał się coraz płytszy.
Telefon na stole w kuchni zadzwonił tak nagle, że aż się wzdrygnęła. Sasuke zaklął ze złości i z nieukrywaną irytacją podniósł się z niej. Kiedy odebrał telefon, wyraz jego twarzy jeszcze bardziej się zaostrzył. Spojrzał na nią zimno, że aż wywołało to skurcz u niej w żołądku. Rozprostowała dłońmi sukienkę i pobiegła do swojego pokoju, dając Sasuke więcej prywatności.
Poprawiła makijaż i rozczesała rozczochrane włosy. Miała pogniecioną sukienkę i niewielką malinkę na szyi, która na szczęście nie była widoczna, do tego była cała rozpalona. Upadła plecami na łóżko i przymknęła powieki, chcąc trochę ochłonąć.
Przez rozmowę z Naruto stracił poczucie czasu i zanim się obejrzał, było już po dwudziestej. Zapukał do jej drzwi, ale nie usłyszał odpowiedzi. Nacisnął klamkę i po cichu zajrzał do środka. Kiedy ją zobaczył, uśmiechnął się. Wyglądała uroczo, gdy spała z lekko rozchylonymi ustami. Podszedł do niej i usiadł na brzegu łóżka. Dłonią pogładził jej policzek. Pod wpływem jego dotyku poruszyła się niespokojnie i chwilę później otworzyła oczy. Zdezorientowana rozejrzała się po pokoju. Aż w końcu jej zaskoczony wzrok spoczął na nim.
— Usnęłam — wychrypiała. Skinął głową.
— Masz coś przeciwko, żeby wybrać się wcześniej do Naruto? — zapytał.
— Nie. — Pokręciła głową, po czym zaczęła rozmasowywać obolałą szyję. — Krzywo spałam — westchnęła niezadowolona. Sasuke wyciągnął do niej dłoń i odgarnął jej włosy.
— Polecam ci to jakoś zakryć. — Zeszła z łóżka i podeszła do lusterka, uważnie przyglądając się malince. Odwróciła się do niego gwałtownie. — Nie widać tak bardzo przecież — mruknęła wyraźnie oburzona.
— Lepiej to zakryj — warknął. Dotknęła dłonią czoła i westchnęła ciężko, przymykając oczy.
— Dobrze, dobrze. Już się nie denerwuj.
Impreza sylwestrowa odbywała się w pensjonacie, który był własnością ojca Hinaty. Zauważyła, że Uchiha był bardzo rozchwytywany przez przybyłych gości. Z tak wieloma osobami się witał, a następnie odbywał krótkie rozmowy. Czuła się tym trochę skrępowana, głównie dlatego, że nie chciała być z dala od Sasuke, przecież nie znała tam nikogo oprócz Naruto i Hinaty. Na takich imprezach każdy szuka sensacji, przyklejają do swojej twarzy sztuczny uśmiech i niby z zainteresowaniem pytają, co robiłeś w ostatnim czasie lub jak ci się układa. Miała szczęście, że odkąd przyszli, Sasuke nie odstępował jej na krok i prawie zawsze przejmował inicjatywę. Odpierał pytania i zmieniał temat, gdy zszedł na zbyt prywatne tory. Wydawało jej się, że nie robi tego jedynie dla niej. Również dla siebie, bo z każdą kolejną rozmową był coraz bardziej zirytowany.
Momentem wytchnienia była północ. Skupili się wtedy tylko na sobie. Nie potrzebowali słów, aby złożyć sobie życzenia na nadchodzący rok. Sasuke jednak wstrzymał się od noworocznego pocałunku, do momentu, aż wyszli na plac, oglądać pokaz sztucznych ogni. Kiedy każdy był skupiony na fajerwerkach, pocałował ją krótko, ale czule. Jednak zanim to zrobił, upewnił się, że nikt ich nie dostrzeże. Zaraz po tym wrócili na salę, która była prawie pusta, nie licząc obsługi, znajdowało się w niej ośmioro gości. Sakura podbiegła do okna, chcąc jeszcze pooglądać efektowny pokaz. Sasuke ruszył w ślad za nią. Stał obok, nieco znużony, z dłońmi schowanymi w kieszeniach.
— Jakiś marudny jesteś — powiedziała, podchodząc do niego. — O czym myślisz? — zapytała, głaszcząc jego ramię. Nachylił się nad nią i ujął za brodę. Przekręcił jej twarz w lewą stronę i zlustrował ją wzrokiem.
— Serio? Znowu ta malinka. Błagam cię — wypaliła błagalnym tonem, przewracając oczami.
— Nie chciałem... — urwał, próbując znaleźć odpowiednie słowa. — Kobiecie nie przystoi pokazywać się z takimi rzeczami. — Odsunęła od siebie rękę Sasuke. — Nie chcę, żeby ktokolwiek oprócz mnie cię taką widział. — Na jej twarz wkradł się delikatny uśmiech.
— Nikt inny nie będzie — powiedziała, po czym uniosła się na placach i musnęła przelotnie jego usta. Nie sądziła, że taka mała, błaha rzecz sprawi, że dojrzy nieco inną niż dotychczas twarz Sasuke. Podobał jej się taki. Chciała być tylko dla niego. A jego reakcja utwierdza ją w przekonaniu, że on również tego chciał.
W pewnym momencie już nieco zmęczona, posłała Sasuke niewinny uśmiech, odwdzięczył się takim, że poczuła, uścisk w klatce piersiowej. Takie momenty uświadomiły jej, że nic już nie powstrzyma tego, co zaczynała do niego czuć.
Przejechała dłonią po jego ramieniu i splotła niewinnie jego palce ze swoimi. Bała się, że ją odtrąci, jednak nic takiego nie miało miejsca, w jego oczach dostrzegła jedynie tęsknotę i iskierki pożądania. Miała ochotę wrócić do domu. Od szpilek niemiłosiernie bolały ją stopy, a także kręgosłup. Kiedy chciała oznajmić Sasuke chęci powrotu, nagle podbiegł do nich widocznie zdenerwowany Naruto. Wyszeptał coś do ucha Sasuke. Poczuła, jak Uchiha cały sztywnieje. Uśmiechnęła się nerwowo i zaproponowała, że pójdzie z nimi, jednak Naruto był temu przeciwny. Patrzyła, jak odchodzi, podziwiając jego atrakcyjne plecy. Momentalnie zabłądziła myślami do ostatniej nocy i poczuła, jak robi jej się gorąco.
Razem z Naruto zniknęli za drzwiami gabinetu. Gdy tylko się zamknęły Sasuke poluźnił krawat.
— No więc — zagaił. — Wytłumacz mi to!? Jak to możliwe, że został uniewinniony!? Dlaczego właśnie teraz!
— Sędzia stwierdził, że nie ma wystarczających dowodów, aby obarczyć go winą, za ten wypadek — odpowiedział Naruto. — Obaj wiemy, że ją prześladował. Sam zająłeś się wtedy tą sprawą.
— I go nie dopilnowałem — mruknął, zaciskając dłonie w pięści tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie.
— Jest jeszcze coś... poprosiłem Shikamaru, żeby sprawdził dla mnie jedną rzecz. — Sasuke spojrzał na niego uważnie. — Okazało się, że jego akta są czyste. Nie mamy na niego nic. A to, że Sakura niczego nie pamięta, jest mu tylko na rękę. — Sasuke zaklął ze złości i uderzył dłonią w blat biurka. Był na granicy własnej wytrzymałości. Do tego martwił się, że musiał zostawić Sakurę samą.
— Na początku myślałem, że jedynym sposobem, w jaki Satomu mógł się oczyścić z wszelkich zarzutów, było wręczenie łapówki... Jednak z ciekawości sprawdziłem nazwisko prokuratora. — Sasuke uważnie przeanalizował słowa Naruto i na jego język cisnęło mu się tylko jedno nazwisko.
— Haruno — wysyczał.
— Wiedziałem, że ci się to nie spodoba. Zdziwiłem się, że jej ojciec zajął się tą sprawą. Nie rozumiem dlaczego.
— Na bank Mebuki też maczała w tym palce, Hizashi jest tylko marionetką w jej rękach.
— Skąd masz pewność? — zapytał zszokowany Naruto.
— Satomu jakiś czas temu widział mnie i Sakurę razem.
— Cholera!
W pewnej chwili dotarło do niej, że pewna kobieta, chamsko pożera wzrokiem oddalającego się Sasuke. Sakura poczuła dziwny ucisk w piersi i wcale nie była z tego zadowolona. Zachowanie tej kobiety również się jej nie podobało. Jednak dopóki na niego patrzy, niech to robi, byleby otwarcie go nie podrywała.
Chwilę później czerwonowłosa kobieta podeszła do niej i powiedziała coś, czego Sakura nie rozumiała.
— Że on nadal z tobą jest. — Haruno założyła, że kobieta plecie jakieś farmazony albo że ją z kimś pomyliła. W każdym razie, Sakura, nie rozumiejąc, o co jej chodzi, wzruszyła jedynie ramionami i uniosła brew, zbytnio się nią nie przejmując. — Nie pamiętasz mnie? — Przechyliła głowę i dotknęła czubkiem palca wskazującego do ust. — W sumie… nie dziwię ci się. Odzyskiwanie pamięci to długi i mozolny proces. — Sakura zdębiała. Miała wrażenie, że zaraz padnie na parkiet jak kłoda. Wzięła więc głęboki wdech, chcąc się nieco uspokoić i próbowała znaleźć jakieś racjonalne usprawiedliwienie. Skąd ta kobieta to wie. Może znała ją przed wypadkiem? Chciała, chociaż wybadać teren.
— Znasz mnie? — zapytała zszokowana.
— Oczywiście — odparła z uśmiechem. — Może usiądziemy? — wskazała dłonią na dwuosobowy stoliczek przy oknie. — Wszystko ci wyjaśnię — dodała. Sakura przytaknęła, bo wiedziała, że jeżeli ta kobieta powie coś jeszcze, może nie ustać i niepewnie ruszyła, za czerwonowłosą kobietą, siadając we wskazanym przez nią miejscu.
— Jestem Karin Uzumaki, kuzynka Naruto. To właśnie Naruto nas zapoznał, jesteś przecież bliską znajomą jego, teraz już narzeczonej. — Czuła jak jej szczęka zaczyna opadać, a w oczach robi się ciemno. Powinna w to wierzyć?
— Nie rozumiem — wydukała.
— Sasuke tak bardzo przeżył twój wypadek. Wszyscy strasznie mu współczuliśmy. Gdybyś go wtedy widziała! Istny wrak człowieka. — Sakura zacisnęła mocno dłonie na kolanach.
— Poznałam Sasuke dopiero niedawno, więc mogłaś mnie z kimś pomylić — wypaliła na jednym wydechu. I próbowała się podnieść. Jednak Karin uniemożliwiła jej to, łapiąc ją za ramię.
— To niemożliwe — odpowiedziała. — Ty mi nie wierzysz? Prawda? — zapytała, wymuszonym zmartwionym głosem. — Oh! Ty naprawdę niczego nie pamiętasz — mruknęła jakby sama do siebie i prztyknęła teatralnie dłonie do swoich ust.
— To są jakieś bzdury. Nie rozumiem, o co ci chodzi, ale chyba lepiej zakończmy tę rozmowę. — Karin, nieświadoma udręki Sakury ciągnęła swój wywód dalej.
— Byłaś z nim zaręczona. Byliście w związku. Zapomniałaś o nim. Ale on widocznie znalazł jakiś sposób i cię odzyskał. Nie wierzysz, zapytaj się go. — Te ostatnie wyrazy wywołały uśmiech na twarzy Karin. Uzumaki odchyliła się na krześle i z wyższością na nią spojrzała. Sakura miała wrażenie, jakby ziemia zapadła jej się pod stopami. Czuła, że brakuje jej tchu. Dotknęła dłonią swojej szyi, mając wrażenie, że zaraz się udusi. Zrobiło jej się słabo, serce kołatało tak mocno, że czuła ból w piersi.
— Kłamiesz — wyjąkała, próbując powstrzymać drżenie swojego głosu. Nie chciała w to wierzyć, bardzo nie chciała. Odruchowo położyła dłoń na piersi. Jej tętno momentalnie wzrosło.
Byli zaręczeni. Sasuke i ona...byli zaręczeni. Dlaczego chciał ją odzyskać dopiero teraz? Dlaczego okłamywał ją przez tyle czasu!?
Lista pytań, które cisnęły się na język Sakury, z każdą chwilą się wydłużała. A sama nie wiedziała, na czym powinna się skupić. Myśli huczały jej w głowie, powodując okropny ból głowy.
— Myślałam, że już dawno ci o tym powiedział, ale widocznie czekał, aż sama sobie przypomnisz. — Słowa Karin sprawiły, że Sakura powiązała fakty. Nagłe zainteresowanie Sasuke nią wynikało z ich przeszłości, przeszłości, której nie pamiętała A wszystko przez jeden głupi wypadek. I ta rozmowa, którą odbyli przy śniadaniu. Jeszcze wczorajsze pożegnanie Naruto. Oni ją znali. Sakura była w takim szoku, że aż ją zamroziło. Teraz była pewna. Ta dziewczyna, o której jej dzisiaj opowiadał, to ona.
On wiedział.
Znał ją przed wypadkiem.
Okłamał ją.
Na twarzy Haruno pojawił się widoczny cień udręki. Jej nogi tak jak i całe ciało drżały, tak mocno, że nie miała siły wstać. Mężczyzna, w którym się zakochała, okłamał ją. Miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje.
— Przepraszam, ale muszę wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. — Zbierając w sobie siły, wymknęła się zza stołu i przeciskając przez tłum gości, dotarła go głównego holu. Skręciła po drodze, chcąc dostać się do szatni.
Nie potrafił pozbyć się uczucia, że zostawienie Sakury samej było ryzykowne. Kiedy już załatwił wszelkie sprawy z Naruto i chciał wrócić do Sakury, na jego drodze stanęła Karin.
— Masz! — Wyciągnęła ku niemu dłoń, w której trzymała torebkę Sakury. — Trochę się zagadałyśmy i zapomniała. — Uśmiechnęła się szeroko, puszczając oczko.
Sasuke poczuł nagły przypływ złości. Wyrwał torebkę z rąk Karin i popędził w tłum, rozglądając się za Sakurą. Dostrzegł ją w holu. Podbiegł do niej i chwycił za ramię, odwracając ją do siebie. Spojrzał na jej twarz. Miała łzy w oczach.
— Co się stało? — zapytał zdezorientowany.
— Zostaw mnie! — krzyczała, próbując się mu wyrwać.
— Sakura co się dzieje?! — Zatarasował jej drogę i objął ją ramieniem.
—Jesteś kłamcą! Obrzydliwym kłamcą! — odepchnęła go od siebie i zaczęła uderzać dłońmi w jego tors. — Jak mogłeś... — powiedziała cicho. Sasuke złapał ją za nadgarstki, powstrzymując tym samym od kolejnych ciosów. — Nie dotykaj mnie — wysyczała.
Wyszarpnęła się z jego uścisku i zanim zdążył zareagować, uciekła do szatni. Ruszył zaraz za nią. Jednak jak tylko dostała swój płaszcz, wybiegła z budynku.
— Sakura — krzyknął, próbując ją zatrzymać.
Wszystko się w niej gotowało ze złości, a łzy napływały do oczu. Była zupełnie skołowana. Wykorzystał ją. Okłamał. Nie mogła w to uwierzyć. Powinna być rozważniejsza. Wiedziała, że nic dobrego z tego nie wyniknie, a jednak głupia się w nim zakochała.
Kiedy uderzyło w nią chłodne powietrze, jej twarz zaczęła niemiłosiernie piec. Łzy spływały po jej policzkach i nie mogła ich powstrzymać.
— Sakura — usłyszała po raz kolejny. Chwilę później Sasuke dogonił ją i złapał za łokieć. — Poczekaj! Uspokój się! — Szarpnęła się mocno, wyswobadzając z jego uścisku. Zaczęła biec po oblodzonym chodniku. W pewnym momencie poślizgnęła się i prawie wpadła pod taksówkę, która zatrzymała się zaledwie kilkanaście centymetrów od niej. Upadła na ziemię, kiedy do jej uszu dobiegł ostry krzyk Sasuke. Przycisnęła dłonie do głowy i zacisnęła mocno powieki, wydając z siebie zduszony krzyk. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Całe ciało ogarnęło okropne zimno. A serce waliło tak mocno o żebra, jakby miały zaraz eksplodować. Ledwie mogła oddychać przez ściśnięte gardło.
— Sakura! — pierś unosiła jej się w szybkich płytkich oddechach. Prawie dławiła się swoimi łzami. Przed oczami przeleciała scena z wypadku, którego do tej pory nie pamiętała.
Po wyjściu z budynku ogarnęło ją podniecenie. Udało jej się zaliczyć wszystkie egzaminy, dzięki temu będzie miała prawie trzy tygodnie wolnego. Niemal tanecznym krokiem kierowała się do najbliższego przystanku, po drodze zahaczając jeszcze o sklep spożywczy i drogerię.
Gdy wyszła na chodnik, jej uwaga skupiła się na sms-owej rozmowie. Szła przed siebie z opuszczoną głową, do najbliższego przystanku, gdy nagle na kogoś wpadła. Upuściła telefon i schyliła się, żeby go podnieść. Gdy podniosła głowę, zebrało jej się na mdłości, bo ujrzała Satomu. Takanashi był wobec niej bardzo natarczywy i żadne groźby na niego nie działały, więc to nie mógł być przypadek, że się na niego natknęła.
Cofnęła się o krok. Satomu uniósł ręce do góry, chcąc zapewnić ją o pokojowych zamiarach.
— Czego znowu ode mnie chcesz — prychnęła. Takanashi skrzywił się pogardliwie.
— Chcę odpowiedzi. Czy ja nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry? Sakura daj mi szansę — wyrzucił z siebie. Cofnęła się i patrzyła, jak napina mięśnie szczęki. — Zbyt długo czekam... Zaczynam się niecierpliwić.
— Człowieku ogarnij się! Mam kogoś! — krzyknęła. — Nigdy nie dałam ci powodu... — ucięła, bo jej przerwał.
— Ależ tak. Ja nie chcę słyszeć odmowy. Pomyśl tylko, jak byłoby nam razem dobrze — powiedział spokojnie, świdrując ją wzrokiem.
— Czy ty siebie słyszysz!? Nigdy z Tobą nie będę. Zrozum to wreszcie — wyrzuciła. — I przestań mnie nachodzić. Znowu mam zgłosić, że mnie nękasz i nachodzisz, na policję? Przemyśl to, co robisz. — Odwróciła się na pięcie, kiedy próbowała od niego odejść, chwycił ją za ramię i popchnął, przypierając do ściany budynku.
— Puść mnie — rzuciła ostrzegawczo. — Nie masz prawa mnie dotykać! — Zaczęła się z nim szarpać. Jednak on ściskał ją mocno za ramię.
— Nie żal ci mnie. Tak często łamiesz mi serce. — Jego ciemne oczy skupiły się na niej. Były przerażające. Pragnęła wyrwać mu się i wrócić do domu. Opowiedzieć o wszystkim JEMU, bo przy NIM będzie bezpieczna. ON nie pozwoli jej skrzywdzić. Kochała GO.
— Prędzej czy później, zrozumiesz, że tylko ja jestem dla ciebie wystarczająco dobry — kontynuował i musnął palcami jej policzek.
— Jesteś chory — powiedziała ochrypłym głosem. — Pożałujesz tego, co robisz! — krzyknęła i wykorzystując moment, kiedy nieco rozluźnił swój uścisk, machnęła ręką, uderzając go łokciem w nos. Zaskoczony złapał się za twarz i cofnął. Sakura, wykorzystując chwilę nieuwagi, zaczęła biec. Jednak Satomu udało się ją dogonić. Próbował ją ponownie złapać. Zaczęła się wić i okładać go pięściami.
— Zostaw mnie! — krzyknęła
— Jeśli ja nie mogę cię mieć, nikt nie będzie mógł. — Puścił ją gwałtownie, kiedy ponownie chciała go odepchnąć. Potknęła się o krawężnik i straciła równowagę, nieświadomie znalazła się na głównej ulicy. Do jej uszu dotarł głośny, długi klakson i poczuła nagły ból, który był tak silny, że przed oczami zrobiło jej się ciemno.
Sasuke zamarło serce i ogarnęła go taka panika, że nie mógł jasno myśleć. Podbiegł do niej, po drodze wpadając na jakiegoś mężczyznę i pomógł wstać. Wtuliła się w niego, zaciskając mocno swoje palce na jego marynarce. Łzy zaczęły płynąć coraz obficiej, a całym jej ciałem wstrząsnęły dreszcze.
— Już spokojnie — powiedział cicho i zarzucił na nią swój płaszcz. Nadal uparcie się go trzymała. Objął ją mocno ramieniem. — Niedługo będziemy w domu. — Wyjął z kieszeni telefon i zamówił taksówkę, a następnie sms-em powiadomił Naruto o ich wyjściu. Sakura powoli przestawała płakać. Jej drżące ciało nieco się uspokoiło, a płytki oddech stawał się coraz bardziej spokojny. Obejmował ją mocno, przyciskając do swojej klatki piersiowej. Przez buzującą w jego ciele adrenalinę, nawet nie odczuwał zimna, mimo że jego ręce zaczynały sinieć.
Kiedy odzyskała pełną świadomość. Wysunęła się z jego objęć, żeby na niego spojrzeć. Patrzył na jej rozmazany makijaż, spuchnięte powieki i czerwone plamy na policzkach. Poczuł niemiły ucisk wokół serca. Zdjęła niepewnie jego płaszcz i mu go oddała.
Od razu po przyjeździe taksówki, Sakura weszła do niej pierwsza i przycisnęła się do rogu samochodu, najbardziej oddalonego od Sasuke, jakby ją obrzydzał, jakby się go bała. Nie kwestionował jej czynów. Domyślał się, na co tak zareagowała. Nie miał do niej żalu, jedynie ogromne wyrzuty sumienia. Utraconego zaufania, nie da się tak łatwo odzyskać.
Całą drogę przejechali w milczeniu. Nie była nawet w stanie na niego spojrzeć. Oparła głowę o lodowatą szybę i wpatrywała się w nocne niebo, na którym nadal można było dostrzec fajerwerki.
Jak tylko taksówka się zatrzymała, wybiegła z niej i weszła do domu. Zdjęła buty i rzuciła je gdzieś w kąt, a płaszcz odwiesiła razem z torebką.
Pobiegła po schodach na górę i skierowała się do łazienki. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i zaklęła. Wokół spuchniętych i czerwonych oczu miała czarne smugi od tuszu do rzęs. Pośpiesznie odkręciła kran. Namydliła dłonie i przyłożyła je do twarzy, delikatnie ją masując. Zaraz potem zaczęła zdejmować z siebie zabrudzone ubranie. Ręce jej drżały, ale nie z zimna i nie mogła nad tym zapanować. Była wstrząśnięta.
Najpierw udała się pod prysznic. Wzdrygnęła się, kiedy na jej ciało poleciała zimna woda. Umyła pośpiesznie włosy, po czym sięgnęła po myjkę do ciała. Pocierała nią tak mocno, jakby chciała zedrzeć z siebie swoją skórę. Brzydziła się sobą. Tym, że pozwoliła sobą manipulować. Z każdym kolejnym silniejszym tarciem w jej oczach pojawiały się łzy. Pocierała tak mocno, że z jej lewego przedramienia wysączyła się krew. Wystraszona rzuciła gąbką i zaczęła uderzać dłońmi w ścianę, tłumiąc przy tym swój krzyk.
Zatkała odpływ wody w wannie i odkręciła kran. Kiedy napełniła się mniej więcej w 3/5 swojej objętości, zakręciła kurek i powoli weszła do gorącej wody. Jej skóra pod wpływem wysokiej temperatury zaczęła piec. Ponownie do jej oczu napłynęły łzy. Wzięła głęboki wdech, zatkała nos, ściskając go między kciukiem a palcem wskazującym. Po czym pewnym ruchem zanurzyła się pod wodę.
Kiedy wszedł do środka, zauważył niedbale rzucone buty. Wnętrze domu oświecało tylko światło ulicznych lamp, które wpadało przez okna. Usłyszał przytłumiony szum wody dochodzący z łazienki. Pod wpływem jego kroków, schody cicho skrzypiały. W międzyczasie zdjął z siebie marynarkę i odniósł do swojego pokoju. Rozpiął kilka guzików koszuli i podwinął rękawy. Po jakimś czasie wyszedł na korytarz. Ze szpary pod drzwiami od łazienki, dojrzał wydobywającą się łunę światła. Szum wody już dawno ustał, co go nieco zaniepokoiło. Nacisnął klamkę i bezszelestnie wszedł do pomieszczenia.
Na widok leżącej pod wodą Sakury serce mu stanęło. Natychmiast znalazł się przy niej, chwycił za ramiona i uniósł do góry. Gwałtownie zaczerpnęła powietrza i zakasłała. Kiedy już była w stanie oddychać przetarła dłońmi swoją twarz.
— Co ty wyrabiasz — wysyczał przez zaciśnięte zęby. Odwróciła się w jego stronę. Patrzył na nią łagodnie, a jednak ze śladem niepohamowanej złości. Widziała, jak starał się to ukryć.
— Zostaw mnie — mruknęła i podkuliła nogi. Zignorował jej słowa. Przysunął bliżej wanny puchaty łazienkowy dywanik i usiadł na nim, opierając się prawą ręką o jej brzeg.
— Chcę, żebyś stąd wyszedł — powiedziała, nieco unosząc swój głos.
— Mowy nie ma — warknął i dokładnie zlustrował ją wzrokiem. Jego uwagę przykuł czerwony ślad na jej ramieniu. — Coś ty zrobiła. — Sakura spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem.
— Nic — mruknęła. — Lepiej zapytać... coś TY zrobił... Okłamywałeś mnie. — Jej Słowa brzmiały sztucznie, nienaturalnie, z powodu strachu i bólu. — To wszystko wydawało mi się jakieś podejrzane. Byłam zbyt głupia, zbyt naiwna. Zafascynowałeś mnie. Cieszyłam się, że taki facet jak ty zainteresował się mną. — Spuściła wzrok. — Czuję się przytłoczona tym wszystkim. Ta nasza dzisiejsza rozmowa... ja jestem tą dziewczyną, prawda? — Przechyliła lekko głowę w jego stronę i spojrzała mu prosto w oczy. W odpowiedzi przymknął lekko powieki i skinął delikatnie głową. Rozczarowała ją jego odpowiedź. Uparcie pragnęła wierzyć, że to wszystko jest tylko złym snem.
— Tym wspomnieniem, którego tak uparcie szukam, jesteś ty. Co za ironia! — Jej twarz zmarkotniała. Dostrzegł, jak maluje się na niej wielki ból i żal. — Jak tylko cię poznałam, coś mi mówiło, że powinnam trzymać się z daleka od ciebie.
— To wszystko jest jakieś chore! — krzyknęła i uderzyła zaciśniętymi pięściami w taflę wody, ochlapując przy tym Sasuke. — To jest niesprawiedliwe! Rozumiesz! JAK MOGŁEŚ UKRYĆ TO PRZEDE MNĄ! — Gwałtownie wstała i czekała aż on zrobi to samo.
— I jakim prawem ta kobieta przywłaszczyła sobie przywilej powiedzenia mi o tym?! — Czuła jak ją roznosi. Krzyczała tak bardzo, że każde kolejne słowo sprawiało jej ból.
— Chciałem ci powiedzieć. Nie wiedziałem jak.
Wycelowała w niego palcem. Dotknęła nim jego brzucha, gdzieś w okolicy pępka i przesunęła ku górze, aż do obojczyka. Delikatnie objęła jego szyję dłońmi i zacisnęła na niej swoje palce.
— Spróbuj teraz.
Uwierzycie, że napisałam 13 stron w Wordzie! 13! Matko! W sumie to dumna z siebie jestem xD
Dziękuję każdemu z osobna, tym odwiedzającym, obserwującym, za to, że jesteście i czytacie tego bloga. Dziękuję także tym komentującym ♥ Mega motywujecie! ♥♥♥
[edit: 20.08.2017] Blue-owsko: ZDECYDOWAŁAM! Jak tylko przeczytałam dwa pierwsze akapity, wiedziałam, że ten obrazek musi tu być! Frelka jak zwykle nie zawodzi!
[edit: 20.08.2017] Blue-owsko: ZDECYDOWAŁAM! Jak tylko przeczytałam dwa pierwsze akapity, wiedziałam, że ten obrazek musi tu być! Frelka jak zwykle nie zawodzi!
Dobra, tego się nie spodziewałam! Naprawdę, przez myśl mi nie przeszło, że Sakura miała amnezję, a Sasuke był niegdyś jej narzeczonym.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, co kryło się za tym, że Sasuke ją zostawił. Tak po prostu stchórzył? A może coś go do tego zmusiło?
No i kurczę! Ta wzmianka o jej rodzicach zbiła mnie z pantałyku. Nie wiem, co o tym myśleć.
Satomu! Ja wiedziałam, że z nim będzie jakaś grubsza akcja. Jednak nie sądziłam, że aż taka. Skurczybyk, no.
Kurczę, kurczę, kuuurczę. Pokomplikowało się. Ciekawa jestem, jak przebiegnie rozmowa Sakury i Sasuke. Uchiha ma się z czego tłumaczyć — ale właśnie, może wyjaśni się coś odnośnie jego "ucieczki". Tylko skąd to dziwne wrażenie, że rodzice Sakury maczali w tym palce? xD Naprawdę ta wcześniejsza wzmianka sprawiła, że nabrałam wobec nich jakichś podejrzeń.
No i Ty gadzino, no! Cały czas robiłaś mi smaczek na jakieś małe co nie co między nimi, a tu taka akcyjka! No nie wyczymiem tego. XD
Aaa, i jeszcze jedno! Ładny szablonik. ♥
Dobra, z niecierpliwością czekam na rozdział siódmy. Szykuje się naprawdę ciekawa rozmowa. I coś mi mówi, że szykujesz jeszcze niejedno zaskoczenie.
Pozdrawiam! ♥
Musiałam skończyć tę sielankę. Za dużo miłości było :D
UsuńSzykuję tych niespodzianek ze dwie, może trzy;p W zależności od nastroju ;p Mam jedynie nadzieję, że nie zepsuje tego ;3
Jak wyjdę z trybu babci, to skomentuję. Ale powiem jedno...
OdpowiedzUsuńCHYBA HIRO ZNALAZŁ BRATA.
Znalazł! Siostro ;p
UsuńNadrobiłam wszystko. Odrzucając na bok całe opowiadanie itp. jest coś, za co cholernie Cię podziwiam. Serio. Moje oczy zawiesiły się na jednym z opisów, jakoś pod 3 lub 4 rozdziałem, gdzie wyczytałam, że wróciłaś PO DWÓCH LATACH. Sam fakt, że wczułaś się na nowo, kończysz starą historię... No szanuję Cię przeokropnie. Piszę od nowa swoje stare blogi, więc wiem ile trudu trzeba włożyć w odtworzenie tego, co miało się na myśli lata temu. Wyśledziłam, że Okeyla tutaj zagląda, więc zabrałam się za analizowanie kolejnych rozdziałów. Masz niesamowicie lekki sposób czytania. Nieważne jaki wątek poruszysz, co opisujesz - słowa pochłania się w mgnieniu oka. Z początku byłam trochę zaskoczona, że relacja SasuSaku rozwija się tak szybko i tak "gorąco", jednak z czasem wczułam się w klimat. Lubię, kiedy wchodzę z ciekawości na czyjeś blogi, a potem okazuje się, że zostaję na dłużej. Jest trochę powtórzeń i widzę, że nieraz coś kiepści się justowanie i akapity. Ale mimo wszystko, bardzo ładnie prezentuje się zarówno historia, jak i prezentacja bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ichirei
tam miało być "sposób pisania", jak zawsze musiałam zrobić byka :D
UsuńZawsze się coś skiepści, niestety. Jednak walczę z tym uparcie. Przecież trening czyni mistrza :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie odtworzenie historii, którą zaczęłam w 2014 było sporym wyzwaniem. Głównie dlatego, że początkowy zarys zmienił się o 180 stopni.
Dziękuję Ci za komentarz, bardzo mnie ucieszył.
Pozdrawiam cieplutko
BB
Wyszłam z trybu babci, przynajmniej na razie. W związku z tym z dość dużym poślizgiem, chcę skomentować ten rozdział, ale przeczytawszy to, co przeczytałam (powtórzenie zaplanowane) to, cholera, nie wiem, co powiedzieć. Poza tym, że WIEDZIAŁAM. Wypadek, utrata pamięci, no wiedziałam! Oczywiście domyślałam się też, że Sasuke musiał w jakiś ciekawy i intrygujący sposób zniknąć z życia Sakury, ale nie sądziłam, że tak dupnie to zrobił. Mam niesmak. Chociaż liczę na rehabilitację, serio. Niech zyska w mych oczach, bo póki co, to mam ochotę powiesić go na płocie. Serio.
OdpowiedzUsuńSakurę przez moment też miałam ochotę powiesić na płocie, bo zachowała się jak jakaś histeryczka. W sensie chodzi mi o to, że tak bardzo była wściekła na Saska za to, że utrzymał to w tajemnicy i ją okłamał, a potem próbowała go od siebie odsunąć, jakby co najmniej był jakimś obcym gnojem xD Ja rozumiem, że za dużo informacji naraz i że serduszku cierpi, ale kurde... Szczęście, że w porę się opamiętała i poprosiła, by jej powiedział. Chociaż ta scena w wannie... i z tą gąbką... trochę desperacja taka, przecież on w sumie był taki swój, a nie! Nie miała czego się brzydzić. Ani nie musiała czuć obrzydzenia do siebie. Prędzej niech nienawidzi Satomu...
Ale sceny SasuSaku kocham <3 Mogą się kochać non stop, ja tam będę czytać wszystko xD *pervert mode activated*
A Karin... no najchętniej to bym tej pyskatej rudej w twarz przywaliła, ale przede wszystkim niech Sakura nie ma o to pretensji do Sasuke! Przecież nie mógł tego przewidzieć! A nie, czekaj... jednak mógł. SASUKE, TY GNOJU! XD
SATOMU + WOLNOŚĆ = PIEKŁO
Wyczuwam kwas. Duży.
Błagam, ale niech Sakura nie odwraca się od Sasuke, bo wtedy to chyba ją znienawidzę. Chociaż fakt, że Uchiha zrobił to jako pierwszy... ale koniec końców nie poznaliśmy jeszcze jego wersji, więc nie mnie oceniać.
Jak zawsze cudnie <3 Wypatrzyłam jakieś literówki i powtórzenia, ale ja się nie czepiam. Już nawet nie pamiętam, gdzie je widziałam xD
CZY WSPOMNIAŁAM, ŻE KOCHAM TEN SZABLON? Nagłówek po prostu uwielbiam, koniec kropka!
Dawaj kolejny rozdział, ja czekam.
W ogóle Hiro na sto procent znalazł brata, siostro. I to jest trochę przerażające. Dwa potężne mózgi zawsze myślą tak samo, nie? ♥
Pozdrawiam
TWOJA STAŁA, WIERNA FANKA I WIELKI SPAMER, NA ZAWSZE ♥
Najpierw przestanę się śmiać. Ale jakoś z trudem mi to idzie xD
UsuńNie zabijaj za literówki, to są małe złe gadziny, nawet jak jaką znajdę, poprawię i tak są nowe. MAGIA!
Histeryczka czy nie... podobno terapia wstrząsowa pomaga :p
Sasuke miał nadzieję, że mu się upiecze. No cóż... A kobieta nie może tak łatwo wybaczyć!
Całuski MOJA STAŁA, WIERNA FANKO I WIELKI SPAMERZE, NA ZAWSZE ♥
Ty tam nie śmieszkuj tak, zła kobieto. Nie śmieszkuj!
UsuńŚmieszkuję <3 Bo ze mnie zła kobieta jest ]:>
UsuńBo zaraz Ciebie powieszę na płocie.
UsuńNie powiesisz :*
UsuńZaczaruję siódemkę tak, że mnie nie powiesisz;p
MOŻE
Wsadź sobie to może, ma być NA PEWNO. Inaczej, serio, jadę po Ciebie, by powiesić Cię na płocie. Be ready! 3:)
UsuńTo szantaż! Wzywam oddział z Perfidii, do rozwiązania tej sprawy ;p
UsuńTeraz mają ważniejsze sprawy na głowie niż Twój problem z jakąś szantażystką! xD
UsuńKto wie! Może to TY próbujesz wrobić Sasuke :o
Usuń:O
UsuńCichaj, bo się wyda!
Jednak moje podejrzenia po części się sprawdziły :) Tylko czemu ten dupek ją zostawił? Już zaczynałam myśleć, że jest taki słodki i kochany, a tu takie coś!
OdpowiedzUsuńSatomu to niezły popapraniec. Zabić gnoja!
Ej, powiem ci, że szanuję tę intrygę. Niby nie, a tu proszę.
OdpowiedzUsuńPróbuję wymyślić jakiś sensowny argument, dlaczego Sasek ją wtedy zostawił, ale jakos kiepsko mi idzie. Nie wiem, co musiałoby się stać, żebym będąc na jego miejscu tak postąpiła.
#zastanawiające
->
Ha! Czyli dobrze przewiduję fabułę. :D Już w momencie kiedy jej powiedział o tym, że kiedyś był zakochany wiedziałam, że chodzi o nią. To takie... ach! Pieprzyć moje zmrożone serduszko - romantyczne.
OdpowiedzUsuńHaruno ma prawo być wściekła. A Karin jest sukowata jak zwykle XD
Zastanawia mnie dlaczego ją zostawił. Czyżby rodzice Sakury (dość wpływowi, jak zdążyłam zauważyć) byli przeciwni temu związkowi i Saske musiał się usunąć?
Do tego domek Hinaty. Ród Hyuga widzę piniężny i szanowany. Szanuję XD (czekam na Nejiego i Itacza jakoś u Ciebie. mam nadzieję, że będą :D)
Czytam dalej!
Ciepło, ciepło xDDDD I bam! Damska wersja Holmsa z Ciebie ♥
UsuńTruszki tak, to pokręcone mocno jest i nadal, chyba, tak mi się wydaje, że do końca tego nie wyjaśniłam.
Hyuuga na takich pasują, wiesz, KASA IM PASUJE XDD
NIE WIEM BEJBI, MOŻE BĘDĄ, MOŻE XD
Piniądz! XD
UsuńNo no, jak do tej pory najlepszy rozdział. Co z tego, że dwie godziny siędzę wpatrzona w monitor i czytam, zamiast pracować? :P
OdpowiedzUsuńJa tak często mam, że piszę zamiast się uczyć XDDDDDDDDD
UsuńTAKŻE ROZUMIEM DOSKONALE XD
No dobra, tym rozdziałem to mnie wbiłaś w krzesło. Tyle powiem. :D
OdpowiedzUsuń