Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 lutego 2017

Chapter eight.

Gwałtownie chwycił jej dłonie i odsunął ją od siebie. Pożałował swojej reakcji w chwili, gdy Sakura spojrzała na niego ze strachem. Zamarł, a po chwili otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Nie chciał jej wystraszyć ani zrazić. Nie byłby w stanie jej skrzywdzić – nie celowo. Przecież wiedziała o tym. Jej zachowanie wytrąciło go z równowagi. Po raz pierwszy nie wiedział, co ma zrobić, jak się wobec niej zachować. Miał wrażenie, że każdy jego gest, każde słowo pogorszy tylko tę sytuację. Niepewnie odsunął się od niej. Ustał zaledwie kilka kroków dalej. Nie za daleko, ale na tyle, żeby ją dobrze widzieć i w razie potrzeby ponownie znaleźć się blisko niej.
Wszystko się w niej gotowało ze złości. Była zupełnie skołowana. Tyle trudnych myśli i emocji wzięło górę. Nie wiedziała jak nad nimi zapanować. Miała do siebie żal o to, że pozwoliła mu sobą manipulować. Nie mogła znieść tego uczucia. Było druzgocące.
Po jej policzkach zaczęły spływać łzy, które po chwili stały się czymś więcej niż tylko łzami. Zaniosła się szlochem, jakby coś w niej pękło. Zawstydzona swoim nagłym wybuchem, wyszła z wanny. Spuściła głowę i zaczęła pocierać oczy wewnętrzną częścią dłoni, w nadziei, że powstrzyma łzy.
Sasuke pośpiesznie chwycił wiszący na ścianie duży ręcznik i owinął go wokół Sakury, która odruchowo zacisnęła na jego brzegach swoje dłonie.
– Zraniłeś mnie – wychlipała. Czuła się rozdarta, otępiała.
– Wiem. Przepraszam – zaczął i ujął w dłonie jej twarz. – Spójrz na mnie. – Jego głos był spokojny i ciepły. Delikatnie gładził jej policzki. Niepewnie otoczyła jego nadgarstki i otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła. Słowa stanęły jej w gardle
– Nie płacz. Wszystko ci opowiem. Ale ubierz się najpierw. – Kiwnęła głową niezdolna do wydania z siebie żadnego dźwięku. Wpatrywała się w niego tak długo, aż w końcu przestała płakać. Pragnęła rzucić mu się w ramiona, ale nie chcąc kusić losu, wyswobodziła się z jego uścisku. Pożałowała tego w momencie, gdy zabrał z jej twarzy swoje ciepłe dłonie. Nawet po tym, co jej zrobił, kochała jego dotyk.
Westchnął ciężko, przeczesując dłonią włosy. Kiedy emocje nieco opadły, odszedł parę kroków od niej, po czym oparł się plecami o framugę drzwi i skrzyżował ręce na piersi. Uważnie śledził wzrokiem jej ruchy. Obserwował, jak powoli zaczęła wycierać swoje mokre ciało, co chwilę cicho pociągając nosem.
Kiedy ubrała się i wysuszyła włosy, ponownie stanęła twarzą do niego. Unoszące się w powietrzu napięcie było tak namacalne, że aż miała problemy z oddychaniem.  Przymknęła oczy i wzięła kilka głębszych wdechów. Serce waliło jej tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Skrzywiła się z bólu i zacisnęła prawą dłoń na materiale koszulki. Ze spuszczoną głową ruszyła do drzwi. Skupiona na ucieczce, starała się przecisnąć obok Sasuke bez żadnego dotyku. Niezdarnie jednak sprawiła, że zderzyli się ramionami. Zawstydzona i zdenerwowana przyśpieszyła kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Z cichym westchnieniem, Sasuke podążył za nią, chociaż nie był gotowy na tę rozmowę.


Zapaliła lampkę. Wgramoliła się na łóżko i okryła szczelnie kołdrą. Patrzyła, jak Sasuke usiadł naprzeciw niej. Przez dłuższy czas wpatrywała się w niego i usilnie tłumiła w sobie chęć przytulenia do jego ciepłego ciała. Nie próbowała się odzywać. Nie była pewna, co powinna powiedzieć. Wszechogarniająca złość, żal i smutek. Te wszystkie emocje sparaliżowały ją. Liczyło się jedynie jej cierpienie. To, że została zdradzona i oszukana.
Miała sucho w ustach. Na jej język cisnęło się tak wiele pytań, mimo tego nie wiedziała, od czego zacząć. Samo to, że Sasuke milczał, nie pomagało. W obawie, że zaraz się rozpłacze, odwróciła się plecami do niego. Zamknęła oczy, próbując zdusić w sobie chęć wylania kolejnych łez.
– Chcę znać całą prawdę. Każdy szczegół – zaczęła spokojnie. Sasuke nawet nie drgnął. Usiadła gwałtownie i nachyliła w jego kierunku. – Czy to wszystko, czego się dzisiaj dowiedziałam to prawda? – zapytała, starając się zachować spokojny ton głosu i ignorując narastającą w gardle gulę.
– Nie wiem, co dokładnie powiedziała ci Karin. Podejrzewam, że nie kłamała – odparł. – Także prawdopodobnie wszystko to, co usłyszałaś, było prawdą. – Po usłyszeniu tej odpowiedzi miała wrażenie, że jej świat wali się niczym domek z kart. Nie rozumiała, dlaczego poręczył za prawdomówność tej dziewczyny. Bała się, że coś ich łączyło. Co zabolało ją jeszcze bardziej. Nagle poczuła, że trudno się jej oddycha.
– Nie chciałam w to wierzyć. Miałam nadzieję, że to kłamstwa. Chciałam, żeby nimi były – powiedziała, próbując powstrzymać drżenie głosu. Sasuke poza ciężkim westchnieniem, milczał. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili. Przypuszczała, że robił tak, ponieważ szukał, jak najłagodniejszych słów, którymi mógłby jej to opisać. Jednak irytowało ją to. Chciała wiedzieć. Nie ważny był dla niej sposób, w jaki jej o tym powie, ale sam fakt. Chęć poznania prawdy zżerała ją od środka. Kawałek przeszłości, której tak usilnie szukała, był w jego rękach. Cała prawda była zaledwie na wyciągnięcie dłoni.
– Wyjaśnię ci wszystko. Opowiem nawet rzeczy, o których wiedzieć nie powinnaś. – Jego głos przypominał szept.
– Wyjaśnisz? – zapytała z wyrzutem. Sasuke wyciągnął do niej rękę. – To głupie! – wykrzyknęła, wzbraniając się przed jego dotykiem. Patrzyła na niego, jakby był kimś obcym, zanim nie opuścił ręki. Mimo to jego wzrok cały czas był utkwiony w Sakurze.
– Okłamałeś mnie. Dlaczego niby nie mogłeś wyjaśnić mi wszystkiego przy naszym pierwszym spotkaniu? Musiałeś robić jakieś głupie podrygi. – powiedziała, jakby mówiła do siebie. – Wykorzystałeś mnie – warknęła z nieukrywaną złością.
– Nie rozumiesz. To nie było tak – odparł, potrząsając głową.
– To mi to wytłumacz! – Z emocji uderzyła pięściami w materac. Zirytowany Sasuke złapał ją gwałtownie za ramiona i potrząsnął.
– Właśnie próbuję to zrobić – odparł, po raz pierwszy z lekko podniesionym głosem. Spojrzała na niego wzrokiem przesiąkniętym lękiem. – Uspokój się, a wszystkiego się dowiesz. Wszystkiego – powtórzył, rozluźniając swój uścisk. Odwróciła na chwilę wzrok, a jej serce zaczęło bić szybciej.
– Od samego początku mnie okłamujesz! Powoli przekonywałeś do siebie. Sprawiłeś, że ci zaufałam. Wykorzystałeś moją naiwność. Uważałeś, że wpadnę w twoją pułapkę i się w tobie zakocham! Ba! Nawet miałeś nadzieję, że niczego się nie dowiem! – Widziała, jak wzdrygnął się, słysząc jej słowa.
– Nie chciałem sprawić ci przykrości. Tym bardziej nie chciałem cię zranić. – Wzdrygnęła się, gdy poczuła nagły dreszcz, który przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa.
– Żartujesz sobie ze mnie!? Wszystko zaplanowałeś! To jest chore i nie mogę uwierzyć, że dałam się na to nabrać. Myślałam, że mam do czynienia z człowiekiem, któremu mogę zaufać. Od samego początku ufałam ci, aż za bardzo. Ale teraz już wiem, że myliłam się co do ciebie. Jesteś kłamcą i manipulantem!
– Próbowałem – przerwał. – Chciałem sprawić, żebyś przypomniała sobie o mnie, bez konieczności mówienia o tym. Nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć, żebyś nie pomyślała, że zwariowałem. Wzięłabyś mnie za głupca – mówił prawie szeptem, nie spuszczając z niej swojego wzroku. Sakura zauważyła, jak zaciska szczękę.
– Teraz powiedz mi o wszystkim – nakazała. – Będę tylko słuchać. Nie pomiń żadnego szczegółu! – Odetchnął głęboko, po czym zaczął opowiadać. Przynajmniej tyle był jej winien.
Sakura spuściła głowę z niepewną miną. Mimo że go słyszała, początkowo przez szok, jego słowa nie docierały do niej. Czekała na coś więcej, jednak z całych sił starała się wsłuchiwać w każde wypowiedziane przez niego słowo. Próbowała być uważna, żeby niczego źle nie zinterpretować i  nie przeoczyć. W pewnym momencie doszła do wniosku, że to, co mówił, zszokowało ją bardziej, niż sądziła. Poczuła, jak drobne włoski na jej ramionach stają dęba. W geście bezradności, jaka ją ogarnęła, złapała się dłońmi za głowę. Prawda, która zalała ją niczym nagła fala na morzu, sprawiała, że zaczęła topić się w swojej bezsilności.
Od przypływu nagłych informacji potwornie zaczęła boleć ją głowa. Runęła ponownie na łóżko i podkuliła nogi. Nie mogła uwierzyć, w to, co zrobiła jej własna matka. To było niedorzeczne. Rozdzieliła ją z człowiekiem, który ją chronił. A jednocześnie pchała w ramiona Satomu, przez którego straciła pamięć i przerwała studia. Jak ona mogła jej to zrobić? Aż tak bardzo chciała mieć kontrolę nad jej życiem, że zniszczyła jej związek. Możliwe, że gdyby nie jej matka Sasuke nie musiałby jej okłamywać. Jednak to nie zmienia faktu, że zataił przed nią prawdę. Czuła się zdradzona przez własną matkę i wykorzystana przez mężczyznę, który rzekomo był jej narzeczonym.
– Sakura – wyszeptał, widząc przerażenie na jej twarzy.
– Wyjdź – powiedziała tak cicho, że przez chwilę zastanawiała się, czy to słowo w ogóle opuściło jej usta. Jednak Sasuke ani drgnął. – Nie słyszałeś? Powiedziałam, żebyś wyszedł – dodała, unosząc nieco głos. Usłyszała jego ciche westchnięcie i poczuła, jak wstaje, a chwilę później do jej uszu dotarł trzask zamykanych drzwi. Zgasiła stojącą na nocnym stoliku lampkę. Leżała na łóżku drżąc, ale starając się nie wybuchnąć płaczem. Przycisnęła twarz do poduszki i mimo usilnych starań, ponownie dzisiejszego wieczoru zaniosła się szlochem.


Postanowiła z tym skończyć. Skończyć z nim.


Oparł się o zamknięte drzwi i przejechał dłonią po twarzy. W panującej dookoła ciszy echem odbijał się jej szloch. Po raz kolejny płakała przez niego. Ogarnęło go przerażenie wywołane, tym co zrobił tym, że może stracić Sakurę. Czuł się zagubiony. Odkąd pojawiła się w jego życiu, bardzo często dopadało go te uczucie. Dopóki jej nie poznał, poza własną rodziną, nigdy do nikogo nic nie czuł. Nie potrafił zliczyć ile razy, powiedziała mu, że go kocha, mimo że on nie powiedział jej tego ani razu. Jego miłość była inna. Kochał ją na swój samolubny, dziwny sposób. Sakura sprzed wypadku o tym wiedziała. Nie musiał jej tego udowadniać. Była jedyną, która potrafiła go zrozumieć, zaakceptować i wspierać. Jedyną, która cierpliwie na niego czekała i szczerze pokochała. Jej bezinteresowna miłość przekraczała wszelkie granice. Nie potrafił pojąć, skąd czerpała taką siłę. Nie rozumiał także, czym sobie na zasłużył na jej miłość. Ale był wdzięczny Sakurze za to.


Była dla niego jak wiosenny promyk słońca.


Obecna Sakura była dla niego chodzącą zagadką. Nie wiedział, jak powinien przekonać ją do siebie. Czuł się bezradny. Mógł jedynie czekać, aż sama sobie o nim przypomni i do niego wróci. O ile w ogóle.
Poczłapał do swojego pokoju i padł na miękki materac. Był wyczerpany. Wykończony psychicznie i fizycznie. Na leżąco odpinał kolejne guziki koszuli. Zamknął oczy, próbując wrócić wspomnieniami do chwil, gdy miał ją tylko dla siebie. Nie pragnął niczego więcej, oprócz tego, żeby przy nim była.


Był wieczór. Wrócił niedawno z pracy. Szykował kolację, kiedy usłyszał energiczne pukanie. Zirytowała go myśl, że mógł to być Naruto. Nie miał ochoty na wieczorne rozmowy z nim. Poczłapał leniwie do przedpokoju i powoli otworzył drzwi. Nie potrafił ukryć swojego zdziwienia, gdy w progu zobaczył Sakurę.
– Uwierzysz! – wyrzuciła donośnie, zanim weszła do mieszkania.  – Zabroniła mi się z tobą spotykać! – dodała, przekraczając próg. Nieco zdezorientowany Sasuke, najpierw zamknął za nią drzwi, a następnie stanął tuż przed nią.
– Możesz spokojniej, bo nie rozumiem – oznajmił, pomagając zdjąć jej płaszcz. Potrząsnęła głową, burząc się jeszcze bardziej.
– Moja matka zabroniła nam się spotykać, ogarniasz? Ja nie – warknęła, nerwowo wskazując dłońmi na siebie. – Nie podoba jej się to, dokąd zmierza nasz związek. Ona chyba zwariowała, chce mi życie układać – krzyczała, krążąc po mieszkaniu
– I co masz zamiar z tym zrobić? – zapytał ściszonym głosem. Przystanęła, ale zaraz z bojową miną podeszła do Sasuke.
– Przecież cię nie zostawię! Nie pozwolę jej na to! – powiedziała dobitnie, wskazując na niego palcem. – Jestem dorosła! Sama mogę decydować o swoim życiu. Nie pozwolę jej się w nie wtrącać! Mowy nie ma! – krzyknęła, opierając dłonie na biodrach.
– Nie dbasz o to, co myśli twoja matka? – Spojrzał się na Sakurę z nachmurzoną miną.
– Nie. Nie bardzo – odparła, wzruszając ramionami. – Nie, kiedy chodzi o Ciebie. – Sasuke zrobił krok w tył i z poważną miną zapytał:
– Posłuchałabyś się kogokolwiek, jeżeli powiedziałby ci, że zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie?
– Nie – odpowiedziała bez namysłu.
– Ponieważ sądzisz, że mnie kochasz? – zapytał, wlepiając w nią groźne spojrzenie. Poczuła się urażona jego pytaniem. Czyżby wątpił w jej miłość do niego? Nie rozumiała, dlaczego sugerował, że jej uczucie nie jest szczere. Podeszła bliżej niego i położyła mu dłonie na ramionach.
– Nie sądzę – przerwała. Przesunęła swoje ręce ku górze i dotknęła jego policzków. – Ja to wiem – oznajmiła  zdecydowanie, z przejęciem wpatrując się prosto w jego oczy.
– Dlaczego tak mnie kochasz? Tyle razy cię zraniłem. – W jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie, jak i niepewność.
– Wątpisz w moje uczucie do ciebie? – zapytała ze smutkiem w głosie. – Jestem z tobą szczęśliwa.  – Zamilkła na chwilę. – Tak. Zraniłeś mnie wiele razy. Ale nie robiłeś tego specjalnie. Nigdy nie zraniłeś mnie aż tak, że nie byłam w stanie ci tego wybaczyć. – Pogładziła dłońmi jego policzki. – Gdybym miała wybierać między tobą a moją matką. Wybrałabym ciebie. Bez zastanowienia! Za każdym razem wybrałabym ciebie. Jesteś dla mnie najważniejszy – stwierdziła stanowczo i delikatnie dotknęła jego ust swoimi. – I nigdy nie żałowałabym podjętej decyzji. Nigdy. Rozumiesz? – powiedziała spokojnym głosem, przytulając się do niego. – Kocham cię do szaleństwa, Sasuke. To się nigdy nie zmieni.
– Jesteś strasznie irytująca – mruknął i złożył czuły pocałunek na jej szyi. – Strasznie…


Obudził się z potwornym bólem głowy. Przetarł dłońmi oczy i usiadł na łóżku. Dopiero po chwili zorientował się, że zasnął w ubraniu. Zrzucił z siebie koszulę i opadł na łóżko. Wyciągnął rękę w kierunku szafki, chcąc chwycić telefon. Zląkł się, gdy dostrzegł, że go tam nie ma. Zdezorientowany wymacał kieszenie spodni, a następnie marynarkę. Odetchnął z ulgą, gdy wyjął z niej telefon. Spojrzał na godzinę i zaklął. Dochodziła prawie czternasta. Przespał ponad dziesięć godzin. Rezygnując z dalszego lenistwa, zerwał się na równe nogi, zgarnął czyste ubrania i ruszył do łazienki.
Nie spała od kilku godzin. Ze snu wyrwał ją koszmar i nie potrafiła ponownie zasnąć. Przez cały ten czas z trudem powstrzymywała w sobie chęć odwiedzenia pokoju Sasuke. Chciała go objąć, poczuć jego zapach, dotyk. W końcu zrozumiała, dlaczego tak łatwo się w nim zakochała. Mimo że go nie pamiętała jej ciało i serce pamiętało o nim i reagowało na niego instynktownie.
Przekręciła się na prawy bok i wlepiła swój wzrok w obraz za oknem. Na próżno, przez kilka godzin uporczywie wsłuchiwała się w ciszę, chcąc usłyszeć choćby najmniejszy szmer dochodzący z pokoju Sasuke. Jej umysł zaprzątały tysiące myśli. Rozpamiętywała to, co się stało. Każde usłyszane słowo. Z marnym skutkiem próbowała to sobie ułożyć w jakąś rozsądną całość.
Ogarnęło ją beznadzieje przygnębienie. Powinna opuścić te miejsce, najszybciej jak tylko się da. Odciąć się od przeszłości. Zapomnieć o nim. Nie potrafiła usprawiedliwić jego postępowania, nie chciała go nawet zrozumieć. Do tego nie mogła uwierzyć, że nawet jej własna matka brała w tym udział.
Ciszę, jaka panowała wokół niej, skutecznie przerywał nieznośny odgłos tykającego zegara. Skupiła się na nim tak długo, aż usłyszała trzask drzwi. Zerwała się do pozycji siedzącej, a jej serce zaczęło kołatać w piersi jak szalone. Sasuke wstał. Podniosła do ust dłoń i zagryzła skrawek skóry. Chwilę później bezsilnie opadła na łóżku, zakopała się jeszcze głębiej w pościeli, wlepiając swój wzrok w sufit.
Kiedy usłyszała pukanie do drzwi, serce podeszło jej do gardła, a ciało zamarło. Po chwili odzyskała zdolność ruchu i wślizgnęła się jeszcze głębiej pod kołdrę. Zamknęła oczy, udając, że śpi.
Wszedł po cichu do jej pokoju. Leżała odwrócona do niego plecami, zwinięta w kłębek. Stanął po prawej stronie łóżka i postawił na szafce tacę ze śniadaniem. Kątem oka zerknął na jej twarz wystającą spod kołdry. Jej powieki lekko drgały, co świadczyło o tym, że udaje. Do tego poruszyła się niespokojnie.
– Wiem, że nie śpisz. – Wzdrygnęła się na dźwięk jego zachrypniętego głosu i powoli uchyliła powieki. Najpierw ukradkiem zerknęła na stolik nocny, na którym stała taca z przygotowanym przez Sasuke śniadaniem. Chwilę później do jej nozdrzy doleciał przyjemny zapach kawy. Pociekła jej ślinka, gdy dostrzegła, że zrobił jej jajecznicę oraz grzanki z dżemem. Zerknęła w jego kierunku. Nie spuszczając z niego wzroku, usiadła na łóżku. Podziękowała za przygotowane śniadanie, po czym chwyciła tacę i położyła ją na swoich udach, które były okryte kołdrą. Uchiha stał obok ze skrzyżowanymi rękami, jakby na coś czekał.
– Wracam dzisiaj to Tokio – powiedziała, gryząc kawałek tostu. Sasuke uniósł brodę do góry i westchnął ociężale, po czym usiadł na brzegu łóżka. Przeżuwając jedzenie, spojrzała na niego spode łba. Już i tak jej serce waliło, jak oszalałe. Cała w środku się trzęsła, mimo że nie było tego po niej widać.
– Wracamy jutro – odparł. Sakura wahała się na tyle długo, by Sasuke poczuł przypływ nadziei, że może zmieni zdanie. – Wróć jutro ze mną, a w żaden sposób nie będę próbował wpłynąć na twoją decyzję – nalegał.
– Uważam, że będzie lepiej, jeśli wrócę sama – powiedziała jakby do siebie.
– Jak wolisz. Ale będę spokojniejszy, jeśli wrócisz ze mną – mruknął.
Przytaknęła, po czym dodała:
– Niech ci będzie. Ale to ostatni raz. Później każde z nas wróci do swojego normalnego życia – powiedziała cichutko. Niepewnie przytaknął jej  i opuścił pokój.
Jakieś kilkanaście minut później usłyszała, jak wychodził z domu. Korzystając z okazji, wstała, zabrała tacę i zeszła na dół. Spodziewała się, że w takiej sytuacji nie wróci prędko. Oboje potrzebowali czasu. Rany były zbyt świeże. Nawet dla Sasuke.
Rozpaliła w kominku, po czym usadowiła się wygodnie na fotelu i włączyła telewizor, tylko po to, aby coś grało w tle. Co chwila w myślach odtwarzała historię, którą opowiedział jej Sasuke. Uważała, że była żałosnym sposobem na wyjaśnienie. Niedorzeczne było także to, że chciał, aby przypomniała sobie wszystko sama. Gdyby mu zależało, byłby przy niej i pomógł przez to przejść. Pod presją, jaką wywarła na nim jej matka, nadzwyczajnej w świecie stchórzył. A później wrócił, sądząc, że wszystko mu się upiecze. Jego zachowanie było głupie i samolubne. Prawdopodobnie, gdyby nie ta kobieta wcale nie dowiedziałaby się prawdy. Na pewno nie od niego.
Śnieg skrzypiał pod jego stopami. Zanim się obejrzał, na dworze było już ciemno. Zniknął na kilka godzin, zostawiając Sakurę samą. Czuł, że potrzebowała samotności. Nie chciał swoją obecnością wprowadzać ją w zakłopotanie. Zdecydował, że wpadnie do Naruto i wytłumaczy wczorajsze zajście. Musiał ochłonąć. Czuł potrzebę wyrzucenia tego z siebie. Oczyszczenia się z tego, co zrobił. Ze wszystkich kłamstw, jakich się dopuścił.
Sakura miała prawo poczuć się zdradzona. Nie był wobec niej uczciwy. Dla niej był szaleńcem, który działał pod wpływem obsesji. Owszem, ale nie takiej, o której myślała. Stwierdzenie, że zrobił to z miłości, byłoby hipokryzją. Był głupi i zbyt zapatrzony w siebie. Zachowywał się tak wyłącznie  przez swoje samolubne pragnienia. Powinien zaryzykować już wcześniej i powiedzieć jej o wszystkim osobiście.
Z daleka, w świetle ulicznych latarni, dostrzegł dom, w którym zatrzymali się z Sakurą  na te parę dni. Ogarnął go dziwny niepokój, gdy zorientował się, że wszelkie oświetlenie jest wyłączone. Przyśpieszył kroku i w okamgnieniu znalazł się przy drzwiach. Szarpnął za klamkę, bez problemu otwierając drzwi. Odetchnął z ulgą, gdy dobiegł go głos jakiegoś speakera w telewizji. Po cichu wszedł do środka. Zdjął kurtkę oraz buty, po czym skierował się do salonu. Sakura spała skulona na fotelu. Jej twarz była skryta pod nieco wilgotnymi kosmykami włosów. Kucnął obok niej i opuszkami palców musnął jej mokry policzek, odgarniając przy tym włosy. Poruszyła się niespokojnie. Chwilę później para zielonych, nieco opuchniętych oczu przyglądała mu się z nieukrywanym zaskoczeniem.
– Chodź spać – powiedział cicho, szybko zabierając dłoń sprzed jej twarzy. Patrzyła na niego jeszcze przez chwilę, po czym zsunęła się z siedzenia, wciskając swoje ciało między fotel a Sasuke.
– Pozwól mi – mruknęła błagalnym tonem. – Ostatni raz. Ostatni – wychrypiała i wyciągnęła w jego kierunku ręce. Nieoczekiwanym ruchem objęła jego szyję i wtuliła się w niego. Zawahał się, ale potem odwzajemnił jej uścisk. Nie spodziewał się tego, ale był jej za to wdzięczny.
Poczuła ciepło rozchodzące się w jej piersi. Sasuke przycisnął ją mocniej do siebie i schował głowę w jej włosach. Jego uściski były dla niej szczególne, dające ciepło i poczucie  bezpieczeństwa. Żal i złość, które czuła przez ostatnią dobę, nieco ustąpiły i zostały zastąpione dziwnym rodzajem spokoju. Przytulała się mocno przez dłuższą chwilę, do czasu, gdy bicie jej serca się ustabilizowało. Wyswobodziła się z jego uścisku i spojrzała na niego z niedowierzaniem, ale zaraz spuściła wzrok. Odgarnęła za ucho opadające jej na twarz włosy, po czym wstała i bez słowa wyszła z pomieszczenia.
Sasuke właśnie pakował ich bagaże do samochodu. Żegnali się z tym miejscem, pozostawiając za sobą wiele niedopowiedzeń. Sakura, ubrana jedynie w gruby sweter, wychodziła z domu, trzymając w rękach swoją torebkę i kurtkę. Sasuke zacisnął zęby i pomógł dziewczynie wsiąść do środka samochodu. Zatrzasnął drzwi, po czym pobiegł jeszcze na ganek i zamknął dom. Wyjechali o wiele wcześniej, niż zamierzał. Głównie dlatego, że Sakura nalegała na powrót.
Przez całą drogę do Tokio była milcząca i zamyślona. Unikała rozmowy z nim. Głównie obserwowała przemijający krajobraz za oknem. Czasami przyglądała się Sasuke i patrzyła na jego ręce ułożone na kierownicy. Te same dłonie, które parę nocy temu dotykały ją w jednoznaczny sposób. Potrząsnęła głową, chcąc wyrzucić z siebie te myśli. Nie żałowała tego romansu. Ale wspomnienia o nim były zbędne, jedynie powodowały niepotrzebny ból.
Kiedy skręcili w osiedle Sakury. Zatrzymał samochód i popatrzył na nią. Haruno bezwiednie przygryzła swoją dolną wargę i zacisnęła dłonie w pięści. Jej myśli powędrowały do tych kilku sytuacji, które wydarzyły się w jego samochodzie. Wtedy nie starał się hamować. Był taki pewny siebie. Arogancki.
Wystrzelił ze swojego miejsca i zniknął za samochodem. Sakura nie czekając, wysiadła z auta. Próbując osłonić się przed śniegiem, zarzuciła puchową kurtkę i podbiegła do domofonu. Wstukała kod, kiedy usłyszała długie piknięcie, pociągnęła za klamkę. Schowała się za szklanymi drzwiami, chroniąc się przed zimnem.  Sasuke z jej bagażem, pojawił się chwilę później.  Postawił go w przejściu, ale sam nie przekroczył progu. Kiedy Sakura chwyciła walizkę, Sasuke odsunął się od drzwi, pozwalając, aby powoli się zamknęły. Otworzyła usta, chcąc coś jeszcze powiedzieć, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Stali naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem.
– Sakura... dziękuję – powiedział miękko. Wyglądał na człowieka ogarniętego bólem nie do zniesienia. W jego spojrzeniu ujrzała smutek. Jakieś niewypowiedziane dotąd słowa, które kłębiły się w głębi niego. Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, drzwi się zatrzasnęły, a Sasuke odwrócił się do niej plecami i podążył w kierunku parkingu. W wielkim zaskoczeniem wymalowanym na twarzy wpatrywała się w jego oddalającą się sylwetkę.
– Więc to koniec – oznajmiła bezgłośnie, jakby chciała przekonać samą siebie. Patrzyła, jak odchodzi, nie oglądając się za nią. Nieznośny ucisk w piersi, pustka w umyśle. Łzy żalu, od których zaczęły piec ją oczy. Gdzieś w głębi duszy chciała go zatrzymać, ale utraconego zaufania nie odbuduje się tak łatwo. Skrzywdził ją. Nawet jeśli zagwarantuje jej swoją miłość. Podjęła decyzję i dla swojego dobra, nie może jej zmienić.


________
A zdziwiłam Was! Rozdział miał być jutro, a jest dzisiaj!
Nobie... Ty wiesz, że to z dedykacją dla Ciebie. ♥


13 komentarzy:

  1. DLA MNIE?! ♥

    Aż mi głupio, ale patrzę sobie na godzinę i już powinnam spać... więc jutro oczekuj mej opinii, ale powiem Ci jedno...

    POZAMIATAŁAŚ, BEJBE!

    "Była dla niego jak wiosenny promyk słońca." a tym mnie kupiłaś już na zawsze! ♥♥♥

    Wrócę jutro (dzisiaj), ale o normalnej porze. CZEKAJ NA MNIE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DLA CIEBIE ♥

      Nigdzie nie ucieknę ;p

      Usuń
    2. Nie powiem, zapęd to ja mam. "Wrócę jutro" — of course. Jestem trochę jak Sasuke. WRÓCIŁAM! Kuwa, kij wie po jakim czasie i dlaczego, ale jestem.

      Musiałam przeczytać rozdział jeszcze raz, czaisz to? xD Zapomniałam, co chciałam Ci tutaj napisać i jak zabierałam się za komentarz, to mówię sobie "o w dupę, przecie ja już w sumie nie wiem, jakie sceny chciałam opisać!"

      Od początku zatem: tak, Sasuke ją zranił. I jestem w stanie zrozumieć jej emocje do takiego stopnia, że je tylko rozumiem. Niczego podobnego nie doświadczyłam na własnej skórze, więc trudno mi się tutaj jakoś porównywać z bohaterką. Jednakże jestem w stanie chyba bardziej zrozumieć Sasuke (mam słabość, tyle lat badania jego psychy mnie zniszczyło chyba XD) chociaż wcale nie znam jego całej przeszłości, to tak cholernie czuję to, co on! Wiedziałam jednak, jak Sakura zareaguje. W gruncie rzeczy go kocha! Musi nieco ochłonąć i jest to rzecz zrozumiała, ale mam nadzieję, że kogo jak kogo, ale Satomu znienawidzi natychmiast, jak sobie przypomni xD Oh girl, let him burn! I owszem, popieram słowa Sasuke, że gdyby powiedział prawdę od razu to Sakura wzięłaby go za głupca. Ja bym wzięła, bo przecież niczego bym nie pamiętała. Z drugiej jednak strony... ileż można brnąć w kłamstwa, Uchiha?! Bądźże człowiekiem, a nie PERFIDNYM gliną! (gra słów zamierzona muhahaha) Nie podoba mi się zaś Sakury "kończenie z nim", bo skończyć to sobie może, ale kupę. Jednakże tym, choć się powtórzę: "Była dla niego jak wiosenny promyk słońca." podbiłaś moje serce i kocham to, jak Sasuke ją odbierał i odbiera <3 W dodatku, skoro Haruno tak się zmieniła... nie dziwię się też biednemu Saskowi. Piach w oczy normalnie. Tak źle i tak niedobrze. A w pip z tym wszystkim, zdenerwowałam się tylko xD Poza tym cholernie irytuje mnie ta matka, co to namieszała. Dokładnie irytuje mnie w takim samym stopniu jak matka Lucka!

      Kocham ich ostatnie przytulenie, serio. Kocham. Chociaż wierzę, że takie ostatnie jednak nie było. I JAKIE KONIEC! TO DOPIERO POCZĄTEK! Sztuka kochania to sztuka wybaczania.

      Dziękuję za dedykację raz jeszcze! Wybacz moje leniwe dupsko, ale coś nie mogłam się zabrać. Pisz, mała i głowa do góry! Dziwię się, że tak mało komentarzy tu widzę, bo zasługujesz na więcej. Nie podoba mi się to, jak ludzie, pomimo czytania, nie chcą naskrobać chociaż jednego zdania. WAKE UP, PEOPLE!

      Trzymam kciuki i wierzę, że jeszcze popłynie fala uwielbienia, na którą tak zasługujesz. KOCHAM CIĘ SIOSTRO BLIŹNIACZKO CHOĆ (NIE)BLIŹNIACZKO, BO WIEK NAS ROZŁĄCZYŁ WRAZ Z KILOMETRAMI! ♥

      Ściskam,
      Twój najwierniejszy fan i spamer (chyba Ty bardziej jednak xd) forever ♥

      Usuń
  2. Dopiero zauważyłam, że sama masz bloga! Musisz mi wybaczyć, ale nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś SS! Ale właśnie znalazłam sobie zajęcie na nadchodzący weekend.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłaś mnie! Ale się cieszę, że odwiedziłaś mojego bloga. Mam nadzieję, że lektura będzie przyjemna ♥
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Przeczytałam! Więc przyznam się bez bicia, jakoś ociężale mi szło podejście do czytania, zrobiłam to dopiero wczoraj wieczorem (przez Ciebie jestem nie wyspana!), a dziś dokończyłam. Co ja mogę napisać? Po pierwsze, kłaniam się nisko i przepraszam, że tak niechętnie podeszłam (i lekceważąco) do tematu opowiadań SS. To jest obłędne, momentami sieczka w głowie. Nie wiadomo co z czym połączyć, gdzieś był jeden pomysł jak to rozwiniesz, gdzieś drugi! Coś się zgadzało, a coś nie. Ale o to właśnie chodzi, będąc Twoim (już stałym czytelnikiem) stwierdzam - umiesz trzymać w napięciu. Jestem cholernie zła, na prawdę, że muszę czekać na kolejny rozdział. Bo pod koniec łza w oku się zakręciła. Dla mnie jednak żeby ją uronić było za mało opisanych szczegółów, może zrobisz to później. Postać Mebuki - no gratulacje, czarny koń tego opowiadania Ci wyszedł. Po prostu nie znoszę tej baby, a tak na prawdę jest bohaterem epizodycznym (za to ważnym), zadźgałabym nożem. Nie będę ukrywać, że na początku irytował mnie Sasuke, potem Sakura, a potem myślę: czemu nie dasz mu szansy/ czemu odpuszczasz?!
    Także czekam na następny rozdział!
    Dziękuję, bo już dawno nie czułam czegoś takiego przy czytaniu SS, a ja do pięt Ci nie dorastam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że przeze mnie się nie wyspałaś. Gdybym mogła oddałabym Ci trochę mojego snu ;p

      Jestem zaskoczona, że te opowiadanie powoduje aż takie uczucia. I bardzo, ale to bardzo cieszę się, że je przeczytałaś.
      Takie słowa od Ciebie to jak najlepsza pochwała!

      O nie kobietko, te ostatnie zdanie (a raczej jego druga część) to kompletna bzdura!
      I wierz mi, ja mogę powiedzieć o sobie to samo. I powiem! Ja do pięt Ci nie dorastam! Nawet sobie nie wyobrażasz, z jakimi wypiekami czytałam Twoje opowiadania na onecie, zachwycając się Twoimi pomysłami.

      Dziękuję Ci bardzo ♥

      P.S. Dziewiątka już niedługo ;p

      Usuń
  4. No nie! Nie tak miało być!
    Miało być szczęśliwie... Mieli się pogodzić... Ptaszki miały śpiewać, a motylki trzepotać skrzydełkami.
    Znowu zrobiło mi się smutno. I wiesz co? Obiecuje Ci, że jeśli ta historia nie skończy się zajebiście-mega-wspaniale-szczęśliwie to Cie znajdę i zabiję. Poważnie. Nie wiem co jest dzisiaj ze mną, ale wszystko co przeczytam wpływa na mnie ze zdwojoną siłą, tak więc czuje się, jakby to wszystko spotkało mnie, a nie Saukrę i Sasuke. Nie wiem co się ze mną dzieje :(
    Chociaż jak tak dłużej pomyśleć, to nie powinnam mieć do Ciebie pretensji, że te rozdziały były smutne, bo sama pisze ostatnio pisze same smuty... No cóż.
    Mimo tego smutku podobało mi się. Było kilka zdań, którymi mnie kupiłaś. I ta Sakura, która chciała ten ostatni raz przytulić Sasuke... Miodzio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to z Ciebie kobieto wychodzi przez te moje opowiadanie dzisiaj xDD

      Takie rozdziały też są potrzebne ;p

      Usuń
  5. Ranyyy, co się tutaj działo O.O Matko z córką, jakim sposobem to wyszło z Twojej głowy???
    Przecież te wydarzenia to geniusz normalnie.
    Tak weszłam na bloggera i pacze, a tu 13-stka. To się mi głupio zrobiło, a jak zaczęłam 6 to magicznie skończyłam tutaj.
    Żałuje tylko, że nie mam już siły dzisiaj nic czytać, ale jutro muszę do tego wrócić.
    Normalnie mam ochotę zamordować Satomu. Skurwiel jebany, teraz rozumiem dlaczego za nią łaziła ta przybłęda niedorobiona -.-
    I jeszcze ta matka. Takich ludzi tępić jak się tylko da. Mam ochotę ukręcić jej kark. Chociaż fakt, że Sasuke też. Powstrzymuje się tylko dlatego, że nie mam pojęcia, co się dzieje z Itachim. A baaaaardzo bym chciała. Wyjaśnia się to gdzieś tam z przodu????????? *.*
    Nie dziwi mnie też reakcja Sakury, ale to co zrobiłaś tutaj na koniec mnie rozwaliło. Chociaż wiem, że coś się tam dalej będzie dziać z nimi, ale kurcze. Tak po prostu odpuścił? Nie ładnie -.-

    PS.Już sobie wyobraziłam ten pięknie oświetlony dom *.*
    PS.2.Czekam aż ta rudowłosa małpa wypadnie z samolotu. Bez Spadochronu. Na skały. Ostre. :) -> sponsorem wypowiedzi buźka wpierdolka.
    PS.3.To wciąga coraz bardziej *.* Zastrzel mnie proszę za nienadrabianie tego wcześniej XD
    PS.4.Wybacz przekleństwa ^^
    PS.5.Jakim cudem przez Twoje sceny przychodzą mi do głowy pomysły na ShikaTema???? Wyjaśnij mi tą zależność, bo ja nie ogarniam. Ale pięknie dziękuję ^^
    Pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yyyy... nie wiem jakim sposobem? xD Może za dużo książek, myśli, filmów i innych pierdół xDDDD
      Itaś to mi chyba spokoju nie da xD
      Moje opowiadanie wprowadza ludzi w stan dziwnej agresji do moich bohaterów xDDD DOBRZE IM TAK (bohaterom).
      PS.1 Zdjęcia na pintereście pomagają xDDD
      PS.2 Karin heheheheh hehe hehhe. Ja jeszcze plan mam jeden z nią xD
      PS.3 Mowy nie ma xD Toć, to nie ucieknie. Czytaj sobie powolutku :* ♥
      PS.4 Spoko, to buduje dramaturgie xD
      PS.5 To nie czekaj. PISZ! UWIELBIAM TĘ PARĘ ♥

      MILUTKIE TULASKI :* ♥

      Usuń
  6. Bohrze. On jej dalej nie powiedział o tym, że jej matka odwaliła to z informacjami na temat jego brata? To takie sasukowate. "Nie dotyczy jej to bezpośrednio, więc jej nie powiem" No cudo. Tylko, że przez to, że on jej nic nie powiedział, to ja również nic nie wiem.

    Nie lubię jej matki. Ale to chyba jedyne słuszne uczucie, nie? XD

    Czekam na jakąś akcję z Karin, bo przeczuwam, że to nie koniec.

    Liczę na happyend.

    Piję piwo właśnie i lepiej mi się czyta, ale chyba się dziś nie wyrobię z całym blogiem. Reszta jutro :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiesz się, dowiesz xD Tak powoli, ale wszystko będzie, mam nadzieję xD
      Słuszne, szanuje.
      Byndzie ich kilka xD
      Mi się serio lepiej przy piwie pracuje, naprawdę.

      Usuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥