Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 11 marca 2017

Chapter nine.

I znowu ty. Doganiasz mnie, wtedy się odwracam i patrzę na ciebie niezadowolona. Powinieneś być na uczelni. Właśnie… powinieneś. Ty oczywiście czekałeś na mnie. Znowu.
Krzywię się. Jesteś cholernie irytujący. Mało tego, sprawiasz, że zaczynam się ciebie bać.
Zdaję sobie sprawę, że mnie obserwujesz, odkąd wyszłam z domu. Nie podoba mi się to. Przez te ostatnie kilka dni, wpadałam na ciebie zbyt często. Nie dajesz mi spokoju. Wkurza mnie to. Wiem, co mi wyrządziłeś. Nadal myślisz, że tego nie pamiętam. Cieszysz się z tego. Boję się twoich myśli. Nie potrafię powstrzymać się przed zadaniem ci pytania, co tutaj robisz. Nigdy nie mówisz prawdy. Kłamiesz dla samego kłamstwa. Wiem, że nie udzielisz prawdziwej odpowiedzi. Pytam cię o to prawie codziennie. Wydajesz się zdenerwowany. Jak zawsze odpowiadasz, że byłeś przypadkiem w okolicy. Bzdura. Na twoje nieszczęście nie daję się na to nabrać, mimo że ci przytakuję. Wiem, że mieszkasz dziesięć stacji metra dalej. To, że cię tu spotkałam, to nie przypadek. To nigdy nie był przypadek. Jesteś niczym wrzód na tyłku. Przyczepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona. Czym zawiniłam, że pokarano mnie akurat tobą?
Powoli wypuszczam ciepłe powietrze z ust. Pierzchną mi wargi. Zaciskam je i oblizuję językiem tak, żebyś tego nie dostrzegł. Jesteś niebezpieczny, wybuchowy, zaborczy. Ubzdurałeś sobie, że jestem twoja. Dlaczego?
Kiedy słyszę, jak pytasz mnie, dokąd idę, sprawiasz, że mam ochotę krzyczeć. Twój głos stał się dla mnie czymś nieprzyjemnym. Brzydzę się tobą. Chcę, żebyś odszedł. Swoją osobą zatruwasz przestrzeń wokół mnie. Jesteś jak trucizna.
Mówię ci, że śpieszę się do pracy. Chcę jak najszybciej znaleźć się z daleka od ciebie. Czuję, jak robi mi się niedobrze. Chcę, żebyś przestał za mną łazić, pisać do mnie, dzwonić. Stajesz się coraz bardziej natarczywy.
Proponujesz mi, że odprowadzisz mnie do pracy. Znowu robi mi się niedobrze. Próbujesz mnie dotknąć, a ja się uchylam. Opuszczasz rękę i chowasz ją do kieszeni, co niezmiernie mnie cieszy. Nie zniosłabym twojego dotyku. Nikt oprócz Sasuke nie może mnie dotykać. A już na pewno nie ty. Dlaczego w ogóle chciałeś to zrobić?
Po dłuższej pauzie wymawiam twoje imię. Czuję przez to gorzki posmak w ustach. Chcę skłonić cię do odejścia. Muszę cię spławić. Denerwujesz mnie coraz bardziej. Chciałabym cię popchnąć, żebyś upadł na ulicę i wpadł pod samochód. Nie powinnam mieć takich myśli. Ale moja nienawiść do ciebie rośnie z każdą sekundą pobytu z tobą. Ponownie ci tłumaczę, że nie mam czasu na rozmowę. Śpieszę się do pracy. Dodaję też, że jeśli dłużej będziesz mnie zatrzymywał, mogę się przeziębić. Wydajesz się być smutny, ale cieszy mnie to. Skrzywdziłeś mnie, więc sprawię, że przestaniesz być szczęśliwy. Przytakujesz mi. Czuję ogromną ulgę. Poszło zbyt łatwo. Ale to nieważne. Korzystam z okazji. Żegnam się z tobą i biegiem pędzę na przystanek autobusowy. Nie odwracam się za siebie. W duchu modlę się, żebym nie natknęła się już więcej na ciebie.
Dzisiaj sprawię, że zbliżyłeś się do mnie po raz ostatni.

Był wtorek. Minęło dokładnie dziewięć dni od ich powrotu do Tokio. Sakura nie próbowała skontaktować się z Sasuke, chciała wykreślić go ze swojego życia i odciąć się od tych wszystkich kłamstw. Sądziła, że tak będzie najlepiej. Nie mogła pozwolić, aby ktoś wpływał na jej życie i podejmował decyzje za nią. Była gotowa na to, żeby zacząć od nowa. Nie miała zamiaru już na nikim polegać.
Tęskniła za studiami. Myśli o powrocie sprawiały, że czuła ogromną radość. Jednak zanim nastanie marzec, pragnęła skupić się na pracy. Była nią pochłonięta. Wzięła więcej zmian w barze, czasami pracując nawet dziesięć godzin dziennie. Jednak ostatnio zmęczenie zaczęło dawać się we znaki. Nie sypiała zbyt dobrze. Miewała koszmary, przez które budziła się kilkakrotnie w środku nocy. Niewątpliwie wracały do niej wspomnienia z wypadku, przez co nie mogła powstrzymać się od rozważań. Ciągle odtwarzała w pamięci tę sytuację przed pensjonatem, a także wyjazd z Sasuke. Jakaś część niej uważała, że jej zachowanie było niedorzeczne. Sama dodawała sobie cierpień i zmartwień. A jednak, choć czuła się zdradzona i zraniona, nie mogła uwierzyć, że Sasuke oszukał ją w tak ważnej sprawie. Próbowała go nawet jakoś usprawiedliwić. Wszystko, co dla niej robił, jego spojrzenia, nawet okazywane uczucia – to nie mogło być kłamstwo. Zastanawiała się, czy nie powinna pierwsza wyciągnąć ręki na zgodę lub jeszcze raz na trzeźwo omówić z nim całą sprawę. Zareagowała zbyt egoistycznie, zbyt histerycznie. Jednak nie była w stanie podjąć się tego kroku, dopóki nie porozmawia ze swoją matką. Chciała poznać jej wersję wydarzeń. Musiała także uporać się z kilkoma sprawami, które ostatnio stały się coraz bardziej natarczywe.
To wszystko było zbyt podejrzane.


Siedziały w kawiarni, czekając na zamówienie. Z nieukrywaną ciekawością wpatrywała się w Hinatę, która parę dni po powrocie zadzwoniła do niej, prosząc o spotkanie. Początkowo próbowała odmówić. Nie chciała dodawać sobie kolejnych zmartwień. Po poznaniu prawdy traktowała Hinatę z lekkim dystansem. Cała trójka ją okłamała. Miała do nich o to żal. Skoro byli jej przyjaciółmi, dlaczego jej nie pomogli.
Jednak Hinata była bardzo zdeterminowana, co w efekcie doprowadziło do tego, że Sakura, nieco niechętnie, zgodziła się na te spotkanie. Uznała, że może to być dobra okazja na to, aby dowiedzieć się czegoś więcej o swojej przeszłości.
– No więc, o co chodzi – zagadnęła Sakura.
– Wiem, co się stało na przyjęciu. Bardzo mi z tego powodu przykro – oznajmiła Hinata. Haruno mruknęła jedynie z irytacją. – Gdybyśmy wiedzieli, że Karin posunie się do czegoś takiego… – urwała, słysząc wtrącenie Sakury.
– Nie byłabym zaproszona – oznajmiła bez emocji. Hinata milczała. Uznała to, za potwierdzenie jej słów. Zirytowana przewróciła oczami. – Sasuke się wygadał? Mogłam się tego spodziewać. To on cię przysłał? – zapytała, lecz musiała chwilę poczekać na odpowiedź, gdyż obok nich pojawił się kelner z zamówieniem. Z uprzejmym uśmiechem postawił na stoliku dwie kawy. Jedną czarną – dla Sakury i drugą latte – dla Hinaty. Podziękowały miło kelnerowi, który zaraz po tym odszedł od ich stolika.
Hinata wlepiła wzrok w szklankę i długą łyżeczką zaczęła mieszać jej zawartość.
– Nie. To nie tak – zaczęła cichym głosem i potrząsnęła głową. – Możesz być pewna. Sasuke nie wie o naszym spotkaniu – oznajmiła, patrząc jej w oczy. – Powiedział, co zrobiła Karin. Reszty można się łatwo domyślić. – Sakura westchnęła z rezygnacją.
– No więc… o co tak naprawdę chodzi?
– Pozwól sobie pomóc – powiedziała błagalnym tonem. – Daj mu szansę.
– Nie – wtrąciła gniewnie. – Mowy nie ma. Nie pozwolę mu więcej wejść z butami do mojego życia.
– Nie bądź głupia! – Zdziwił ją nagły wybuch Hyuugi. – Bez niego nie przypomnisz sobie o niczym! Potrzebujesz go. Sama dobrze wiesz, że Sasuke jest kluczem do twojej przeszłości. – Sakura automatycznie zaprzeczyła jej słowom. – Dobrze wiesz, że tak – powiedziała Hinata, popijając kawę.
– A co z wami!? Dlaczego wy też ode mnie odeszliście? – zapytała z wyrzutem, próbując powstrzymać napływające do jej oczu łzy.
– Twoja matka ma większą siłę przebicia, niż ci się wydaje. Odsunęła nas od ciebie, bo byliśmy niewygodni. Przecież przez nas mogłabyś sobie przypomnieć o Sasuke, a tego nie chciała najbardziej na świecie. Był… jest dla niej jak drzazga w oku. Nie wiem, dlaczego tak go nienawidzi. – Ściszyła swój głos i spuściła głowę, ale zaraz ponownie ją uniosła, wlepiając pełne determinacji spojrzenie w Haruno. – Złamał ostatnio rękę. Jest na zwolnieniu lekarskim.
– Jak? – wymsknęło jej się. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i dostrzegła chytry uśmieszek Hinaty.
– Podczas sparingu z Naruto. Jak to określili. Rozładowywali napięcie.
– Po co mi to mówisz?
– Odniosłam wrażenie, że możesz być ciekawa, co u niego słychać. – Uśmiechnęła się delikatnie. A potem spojrzała na zegarek. – Niestety muszę uciekać – przerwała. – Przemyśl to – dodała po chwili, wstając od stołu.
– Poczekaj! – Gwałtownie złapała dziewczynę za nadgarstek. Właśnie dotarło do niej, że Hinata może być jedyną osobą, która pomoże jej coś sobie przypomnieć. Ostatnie wydarzenia zaprzątały jej myśli tak często i gęsto, że bolała ją aż od tego głowa. Nie rozumiała, dlaczego jej matce tak bardzo zależało na tym, aby pozbawić ją przyjaciół i ukochanego. Jej złość i irytację potęgowało również to, że nie była w stanie przypomnieć sobie żadnych szczegółów. Usilnie próbowała. Rozpaczliwie pragnęła odzyskać utracone wspomnienia, ale równocześnie coś wewnątrz niej obawiało się poznać całą prawdę. Kilka dni temu, po powrocie do domu, przeszukała całe mieszkanie, a także piwniczkę w nadziei, że znajdzie jakieś pamiątki, zdjęcia, cokolwiek. Szukała czegoś, co potwierdzi ich słowa. Ale na próżno.
– Mogę cię o coś w takim razie prosić? – Hinata przytaknęła jej skinieniem głowy. – Potrzebuję jakichś pamiątek, zdjęć. Czegokolwiek – powiedziała cicho i nieśmiało. Kobieta od razu zrozumiała, o co jej chodzi.
– Poszukam – skwitowała.
– Dziękuję. – Ścisnęła Hyuugę za rękę. – Będę ci bardzo wdzięczna – dodała czule. Hinata przytaknęła jej z uśmiechem, a potem obróciła się i pospiesznie odeszła. Sakura zaczekała, aż dziewczyna zniknie jej z oczu, i po wypiciu kawy zrobiła to samo. Była nieco rozczarowana tą rozmową. Więcej się po niej spodziewała. W gruncie rzeczy wiedziała tyle samo co wcześniej, plus kilka jakichś nowości.


Kilka dni wcześniej
Weszli do niewielkiej, starej siłowni, którą wspólnie od kilku miesięcy remontowali w wolnych chwilach. Jednak tego dnia, nie przyszli tu z myślą naprawy popsutego światła, pomalowania ścian czy podłogi, przynajmniej nie Sasuke.
W pomieszczeniu, na szczęście, znajdowało się jeszcze kilka przedmiotów, które można było wykorzystać do treningu. Jednak Sasuke nie były one potrzebne. Odepchnął nogą puszki po farbach, robiąc przejście, a następnie chwycił w dłonie folię i sprawnym ruchem ją ściągnął, ukazując tym samym pokaźny ring.
– Co planujesz zrobić? Po co mnie tu ściągnąłeś? – zapytał zdezorientowany Naruto. Sasuke w tym czasie ściągnął z siebie bluzę, pozostając w samej koszulce. – No odpowiedz! – krzyknął zniecierpliwiony Uzumaki. Czarnowłosy ignorując go, złapał za grubą, ciężką linę i podniósł trochę go góry, po czym wskoczył na ring.
– Wyświadcz mi przysługę. Już dawno nie miałeś tej okazji. Chcę, żebyś z całych sił mnie uderzył – powiedział, rozkładając ramiona.
– Co! – krzyknął. – Chyba kompletnie ci odbiło – oznajmił, stukając się w czoło.
– Mówię poważnie. Wskakuj. Chyba że się mnie boisz. – Próbował go sprowokować. Wiedział, że takie słowa na niego działają. Znali się od podstawówki i przez tyle lat, Naruto był jego jedynym i najlepszym przyjacielem.
Sasuke chciał rozładować napięcie. Pozbyć się, chociaż na moment, tych przeklętych wyrzutów sumienia, które non stop odbijały się echem w jego głowie. Sparing z Naruto był dla niego jedynym sposobem na odstresowanie.
– Chyba kpisz! – Jego zadowolony głos rozniósł się po pomieszczeniu, przez chwilę odbijając się echem. Zdecydowanie pozbył się zbędnego górnego odzienia i wlazł na parkiet.
Gdy tylko stanął naprzeciw Sasuke, od razu, bez zawahania wyprowadził szerokiego sierpowego, mierząc w jego szczękę. Uchiha odepchnął go, gdy ręka Uzumakiego znalazła się kilka milimetrów od jego twarzy i zaprawił cios w żołądek. Sasuke zachwiał się na nogach. Gdy tylko odzyskał równowagę, wymierzył w pierś przyjaciela prawego prostego. Mężczyzna zatoczył się na liny. Naparł na nie całym ciałem i rzucił się z pięściami na bruneta.
Każdy cios przyjaciela był dla niego niczym zapłata za wszelkie krzywdy, jakie wyrządził Sakurze. Chciał się ukarać.
Stali naprzeciwko siebie. Sasuke pocierał bok szyi, a Naruto trzymał się dłonią za brzuch. Ponownie ruszyli na siebie, tym razem ich ciosy stawały się intensywniejsze, silniejsze.
– Nie w twarz! Jak ja, kurwa, z limem pokażę się Hinacie! – krzyknął, uderzając go w ramię.
– Pantoflarz! – Uzumaki zaśmiał się na to stwierdzenie.
– Chyba ty! – odparł głupio, chcąc mu dogryźć. Ruszył na niego z kolejnym ciosem. Wyczerpany Sasuke nieco chwiał się na nogach.
Stracili już rachubę czasu. Nie wiedzieli, jak długo walczą.
Uchiha próbował zaatakować nogą, zamachnął się z półobrotu, jednak jego stopa jedynie musnęła ramię Uzumakiego. Blondyn złapał za jego kostkę. Sasuke stracił równowagę i upadł na lewe ramię, słysząc nieprzyjemny trzask. Z bólu zacisnął zęby. W odwecie również złapał przyjaciela za kostkę i pchnął ją do przodu, powodując, że Naruto padł jak kłoda na plecy.
Kiedy leżeli na wznak na parkiecie, wyczerpani, patrzyli w sufit.
– Coś mi chrupnęło w lewej ręce. – Próbował ją podnieść, ale ból mu to uniemożliwił. Skrzywił się i zazgrzytał zębami. Naruto przekręcił twarz w jego stronę i spojrzał na niego.
– Możliwe, że ją złamałeś. Sorry. – Zacisnął usta w wąską kreskę, podniósł się i pomógł Sasuke wstać. – Lepiej pojedźmy do szpitala. Tak dla świętego spokoju.
– Niech będzie.


– Sakura! Nie zasypiaj! – wrzasnęła Ino prosto do jej ucha. Haruno odskoczyła jak oparzona, łapiąc się za głowę.
– Oszalałaś! – wysyczała, oddalając się od niej jeszcze bardziej. Ino zaniosła się głośnym śmiechem, lecz po chwili Sakura zaczęła jej wtórować. Wykorzystywała każdą nadarzającą się sytuację do śmiechu. Mogła wtedy, chociaż na chwilę zapomnieć o nurtujących i dołujących  ją myślach.
Czas wlókł się niemiłosiernie. Ruch był niewielki jak to w środku tygodnia. Podczas kolejnej przerwy w obsługiwaniu klientów wyciągnęła z kieszeni telefon. Dostała wiadomość od Hinaty i natychmiast do niej zadzwoniła.
– Przepraszam, że tak późno, ale dopiero teraz mam przerwę – powiedziała cichym głosem.
– Nic się nie stało. Chyba mam to, o co prosiłaś. – Głos Hinaty wydawał się być lekko ochrypły.
­– Wszystko w porządku? – zapytała, z lekkim zdenerwowaniem.
– Umm, tak, tak. Jak już mówiłam... – przerwała. Ton głosu Hinaty zaniepokoił Sakurę. – U siebie znalazłam kilka zdjęć, więc dla pewności – ponownie urwała i wzięła głębszy wdech. – Zapytałam się o to Sasuke – powiedziała to tak cicho, że ledwo ją usłyszała. Haruno przełknęła nerwowo ślinę.
– I...? – ponagliła ją Sakura.
– Sasuke ma to, o co prosisz. Przed wyjazdem, na 'prośbę' twojej matki, zabrał wszystko z twojego mieszkania. Ma to u siebie. Powiedział, że jest to do twojej dyspozycji, kiedy zapragniesz.
– Mam po to jechać!? – mruknęła zirytowana. Miała nadzieję, że przez najbliższy czas nie będzie miała z nim do czynienia. Potrzebowała tej przerwy.
– Tak, znaczy... nie musisz. Poprosiłam Naruto, żeby wziął to od Sasuke. – Sakura odetchnęła z ulgą. – Kiedy ci to podrzucić?
– Nie kłopocz się. Podeślij mi adres, wpadnę po to po pracy – oznajmiła.
– Ok. – Rozłączyła się, a chwilę później zabrzęczał jej telefon, powiadamiając o nowej wiadomości. Pokiwała kilka razy głową, na szczęście znała okolicę, gdzie mieszkała Hinata. Usłyszała chrząknięcie, obróciła głowę i po swojej lewej stronie dostrzegła Ino.
– Stało się coś? – zapytała wyraźnie zmartwiona. Sakura pokręciła głową.
– Nie. Tylko zastanawiam się nad jedną rzeczą… Zastąpisz mnie w pracy – powiedziała, składając ręce jak do modlitwy. – Obiecuję, że ci to wynagrodzę. Muszę tylko coś załatwić. – Patrzyła na nią błagalnie i oczekiwała na jej odpowiedź.
– Jasne. Leć – odparła z uśmiechem.
– Dzięki. – Pocałowała ją w policzek. – Jesteś kochana! – Zgarnęła swoje rzeczy i jak najszybciej wybiegła z baru.
Dzień wcześniej
Siedział przed komputerem i patrzył na migający kursor w dokumencie tekstowym. Nie mógł wyrwać się z zamyślenia. Miał do wypełnienia masę raportów, które w żaden sposób go nie interesowały, lecz niestety należały do jego marnych obowiązków. Mimo że był na zwolnieniu lekarskim, zdecydował się, że dokończy zaległe raporty. I tak nie miał nic do roboty. Musiał się czymś zająć. Bezczynne siedzenie w domu wpędziłoby go w jakieś załamanie nerwowe.
W pomieszczeniu rozległ się sygnał przychodzącego połączenia. Nie sprawdzając, kto dzwoni, odebrał.
– Uchiha – powiedział głośno i wyraźnie
– Um, Sasuke, tu Hinata. Nie przeszkadzam? – zapytała nieco niepewnie
– Hinata? Nie. O co chodzi? – Nie ukrywał swojego zdziwienia.
– O Sakurę... – wypaliła szybko. Na dźwięk tego imienia, jego ciało jakby ogarnął paraliż. Przed oczami mignęła mu twarz Haruno i poczuł miażdżące poczucie winy.
– Prosiła mnie o znalezienie jakichś zdjęć. Czegoś, co przypominałoby jej o waszym związku. –  Z ulgą oparł się o biurko. Biorąc głęboki wdech, przymknął na sekundę powieki. – Wiem, że masz te rzeczy – urwała, bo wtrącił się jej w połowie zdania.
– Wszystko jest do jej dyspozycji, kiedy tylko zapragnie. To jej własność – powiedział bez wahania
– Tak, wiem o tym. Jeśli możesz przekazać je Naruto. Lepiej będzie, jeśli to ja dostarczę je Sakurze – oznajmiła stanowczym głosem. Sasuke uniósł brwi w zdziwieniu. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi ze strony Hinaty. Jednak musiał przyznać jej rację. Gdyby Sakura była gotowa na spotkanie z nim, sama zadzwoniłaby do niego i poprosiła o te rzeczy. Sam niejednokrotnie chwytał za telefon, żeby do niej zadzwonić. Ostatecznie tego nie robił. Uznał, że jej rany są zbyt świeże.
– Jasne.
– Dzięki – odparła i rozłączyła się. Po rozmowie gapił się przez dłuższą chwilę w telefon, który trzymał w dłoni. Przeklął pod nosem. Ta rozmowa całkowicie zbiła go z tropu. Był pewien, że Sakura będzie chciała zamknąć za sobą ten rozdział. Przecież skończyła z nim, a on przystał na to rozstanie. Podejmowała takie decyzje, jakie uważała za najlepsze dla siebie. Nie sądził jednak, że spróbuje w jakiś sposób przypomnieć sobie o nim. Westchnął z rezygnacją i przetarł twarz prawą dłonią. Właśnie dotarło do niego, że może jest jakaś nadzieja. Na razie był jedynie wdzięczny Hinacie, za jej pomoc. Miał wrażenie, że dziewczyna w jakiś sposób maczała w tym swoje palce, z czego nawet się cieszył. Zawsze szanował Hiantę i uważał, że jest zbyt dobra dla tego Idioty. Nie ukrywał, że cieszył się ich szczęściem. Był jej ogromnie wdzięczny, za wsparcie i zrozumienie, jakim go obdarzyła.
Chciałby, żeby Sakura mu przebaczyła, żeby znowu zaczęli od miejsca, którym przerwali. Chciałby ją znowu mieć w swoich ramionach. Jakby nigdy nie wyjechał, nie zostawił jej. Jakby nic się nie stało.


Wspinała się po betonowych schodach ogromnego budynku, gdzie pracował Sasuke. Tak jak zapewniła ją Hinata, był na zwolnieniu, więc wykorzystała tę szansę i postanowiła donieść na Satomu.
Biła się z myślami od kilku dni. Początkowo nie była pewna czy złożenie zeznań, które obarczą Satomu winą za jej wypadek jest konieczne. Fakt, Takanashi wydaje się niegroźny, jednak ten incydent, był ewidentnie spowodowany przez niego. Często, gdy zamykała oczy, widziała tę scenę i coraz bardziej ją to przerażało. Jej cierpliwość zaczynała się powoli kończyć. Ostatnio coraz częściej, przypadkowo na niego wpadała, co wzbudzało w niej niemały strach. Coś jej podpowiadało, że złożenie zeznań, sprawi, że poczuje się nieco bezpieczniej.
Tuż nad głównymi drzwiami widniał napis Policja. Pewna, że nie spotka Sasuke, wciągnęła głęboko powietrze, chwyciła za klamkę drzwi i przeszła przez próg. W momencie, kiedy się za nią zamknęły, zwróciła uwagę policjanta siedzącego w recepcji. Był dobrze zbudowany, miał około trzydziestu lat.
Spięła się, kiedy krzywo na nią spojrzał.
– W czym mogę pomóc – wydusił, kiedy podeszła do lady. Wzdrygnęła się. Coś czuła, że ta rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
Wydukała coś niezrozumiale, ale ilekroć próbowała mówić, nie mogła wydusić niczego innego niż pierwsze słowo zdania, które chciała powiedzieć.
­– Chciałabym… – powiedziała przepraszającym tonem. Niczym jak małe dziecko próbujące przyznać się do winy. Próbowała jeszcze raz. Otwierała i zamykała usta, jednak zdenerwowanie powoli zaczęło przejmować nad nią kontrolę.
– Chciałabym złożyć skargę – wykrztusiła w końcu. Policjant głośno westchnął i przytaknął głową.
– Zaprowadzę panią do pokoju przesłuchań – oznajmił chłodno.
Kiedy mężczyzna wstał i podszedł do niej, nagle do jej uszu dobiegł znany jej głos. Odwróciła głowę i dostrzegła stojącego jakieś kilka kroków od niej Sasuke. Był pochylony nad biurkiem jakiegoś policjanta. Gestykulował prawą ręką, po czym uderzył nią kilkakrotnie w stos papierów leżących na blacie. Jego lewa ręką była podtrzymywana w niebieskim temblaku. Zrobiło jej się przykro na ten widok, ale zaraz odpędziła od siebie wszelkie współczucie wobec niego. ‘Widocznie sobie na to zasłużył’, pomyślała. Jego obecność bardzo ją zaskoczyła. Nagle ogarnęło ją ogromne zdenerwowanie. ”Przecież miało go tu nie być!”, krzyczała w myślach.
– Idzie pani? – zapytał policjant, machając do niej teczką. Pokiwała nerwowo głową i ruszyła za nim. Cały czas nie spuszczała wzroku z Sasuke. Dojrzał ją dopiero w momencie, gdy przystanęła równoległe do niego. Wyprostował się i rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie odrywając od niej swojego wzroku, zrobił krok do przodu. Jego ruch spowodował, że wystraszona myślą o ewentualnej konfrontacji z nim jeszcze szybciej podążyła za policjantem.
Kiedy zniknęła za metalowymi drzwiami pokoju przesłuchań, mruknął coś do policjanta, z którym rozmawiał i popędził do pomieszczenia za lustrem weneckim. Nie wiedział, po co tu przyszła. Zżerała go ciekawość, ale nie chciał jej niepotrzebnie wystraszyć bądź denerwować swoją osobą.  
Wprowadził ją do niedostępnego dla interesantów pokoju przesłuchań, przez metalowe drzwi. Usiadła na twardym, niewygodnym stalowym krześle. Policjant, który ją tam wprowadził, poinformował ją o tym, że za kilka minut przyjdzie detektyw, żeby z nią porozmawiać. Przytaknęła głową. Mężczyzna zaproponował jej szklankę czegoś do picia, jednak grzecznie odmówiła.
Z lekkim zaciekawieniem rozglądała się po pomieszczeniu. Poza stołem i trzema krzesłami było również duże lustro, które normalnie służyło do obserwacji przesłuchiwanych, zamieszanych w jakieś poważniejsze zbrodnie. “Niczym w filmach”, pomyślała i podrapała się niepewnie za uchem. Miała nadzieję, że nie będzie wykorzystane w jej przypadku. Coś jej jednak podpowiadało, że Sasuke prawdopodobnie będzie się temu przyglądał i przysłuchiwał. Jego obecność sprawiła, że tylko bardziej zdenerwowała się tą rozmową. Mogła się założyć, że właśnie teraz stoi za tym dużym lustrem i ją obserwuje.
Z rozmyślań wyrwał ją szczęk otwieranych drzwi, w których pojawili się dwaj mężczyźni. Gdy usiedli przy stole, ten wyższy przeprosił za zwłokę. Mężczyzna siedzący naprzeciw niej trzymał w dłoni kubek kawy i co chwila maczał w nim swoje usta. W uszach miał okrągłe kolczyki, a czarne długie włosy były związane w kitkę. Miał też delikatny zarost i był całkiem przystojny. Wydawał się być strasznie zmęczony oraz zirytowany. Jej uwagę przykuł pierścionek na palcu serdecznym jego lewej dłoni, na którym przez dłuższą chwilę zawiesiła swój wzrok – był żonaty.
Wziął łyk czarnej kawy, a następnie przedstawił się. Shikamaru Nara – Sakura, słysząc to nazwisko, zmarszczyła brwi, mając wrażenie, że już gdzieś je słyszała. Dopadło ją deja vu. Ostatnią osobą, którą w jakiś sposób wydawała jej się znajoma była Hinata.
Nie usłyszała nazwiska policjanta, który miał zapisywać tę rozmowę jedynie jego imię – Minoichi. Wyglądał na młodszego albo nawet był w tym samym wieku co ona. Był sporo niższy od bruneta i miał jasne włosy.
Mimo jej ogromnej chęci, by wyrzucić z siebie wszystko jednym tchem. Shikamaru udało się przeprowadzić tę rozmowę w sposób logiczny i uporządkowany. Zauważyła, że z początku zadawał dość ogólne pytania, ale powoli przechodził do bardziej szczegółowych.
Najpierw opowiedziała mu o swoim problemie z pamięcią. Następnie o wypadku, który je spowodował. Dodała też, że prawdopodobnie w wyniku szoku, jakiego doznała, udało jej się przypomnieć o tym zdarzeniu. Opisała wypadek z taką dokładnością, na jaką była w stanie sobie pozwolić.
Zaskoczyła ją jej determinacja, by przekonać Narę, że głównym sprawcą jest Satomu. Wylała całą złość i nienawiść, jaka kłębiła się w niej do tego człowieka w ostatnich dniach. Zwróciła uwagę, że przez ostatni rok zachowywał się wobec niej bardzo dziwnie. Opowiedziała o tym, że studiowali razem, jeszcze przed jej wypadkiem, że często miała wrażenie, że ją prześladuje. Dodała, że chce, aby poniósł karę za swoje zachowanie, bo nie czuje się przez niego bezpieczna.
Mimo że nie miała zbyt dużo do powiedzenia, rozmowa bardzo się ciągnęła, przez szczegółowe pytania Shikamaru, więc musiała natężyć umysł, żeby opisać wszystko z zapamiętanymi detalami.
Minoichi był zaś bardzo skrupulatny w spisywaniu zeznań. Zauważyła, że zapełnił już cztery a może pięć kartek A4. Shikamaru w międzyczasie popijał powoli swoją kawę i wzdychał ciężko, jakby był znudzony słuchaniem jej. Irytowało ją to, jednak próbowała zachowywać się najspokojniej, jak tylko potrafiła. Wierzyła, że mimo młodego wieku, detektyw wie, co robi. Postanowiła więc odrzucić wszelkie zdenerwowanie na bok i zaufać jego doświadczeniu.
Nara z jakiegoś powodu przeprosił ją i razem z Minoichim na chwilę wyszli.


Sasuke nachylił się nad pulpitem i włączył głośnik. Zdziwiła go jej obecność. Była ostatnią osobą, którą spodziewał się tu widzieć. Jednak czuł, że krył się za tym jakiś poważny cel. Wykluczał możliwość, że coś sobie przypomniała. W końcu nie otrzymała jeszcze swojego pudełka. Przed wypadkiem było dla niej bardzo cenne, chowała tam ich  wszelkie wspólne zdjęcia, a nawet jego pożegnalny list. Po jego powrocie często wspominała, że czytała go niemal codziennie. Wprawiała go tym w niemałe zakłopotanie, bo pod wpływem jej słów, miał wyrzuty sumienia, że zachował się wobec niej w taki samolubny sposób.
Oprzytomniał, gdy zobaczył obok Sakury, Shikamaru i Minoichiego.
Uważnie jej się przyglądał. Zwracał uwagę na każdy jej gest słowo.
Kiedy zaczęła opowiadać, a jej słowa zaczynały do niego powoli docierać, z niedowierzania aż usiadł na krześle. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Był zawiedziony tym, że mu nie powiedziała. Był na nią zły, że zataiła to przed nim. Nie rozumiał, dlaczego nie powiedziała mu ani słowa. Powinna to zrobić.
Dopiero teraz połączył fakty i zdał sobie sprawę, co było przyczyną jej histerycznego płaczu, gdy o mały włos nie wpadła pod taksówkę. Do tej pory myślał, że była tym po prostu przerażona. A jednak kryło się za tym coś więcej.
Zacisnął dłoń i uderzył nią  w stół, na którym stał panel kontrolny. Gdyby teraz dorwał tego gnojka, prawdopodobnie zabiłby go na miejscu. Poczuł jak zalewa go fala gorąca, a złość roznosi go od środka. Zaciskał dłoń tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie. Zagryzł policzki od środka, aż poczuł metaliczny posmak w ustach. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić. Niewiele brakowało, a wpadłby tam i narobił niezłego bałaganu. Musiał się  kontrolować.
Ucieszyło go jedynie to, że w końcu mają wiarygodne zeznanie w jego sprawie. Czuł... wiedział, że to była jego sprawka! Teraz mają na to dowody.
Głośne chrząknięcie oderwało go od myśli. Odwrócił się i zobaczył za sobą Shikamaru.
– Słyszałeś? – zapytał. Sasuke potwierdził skinieniem głowy.
– To dobrze. Powtarzanie ci tego, byłoby trochę upierdliwe. Jednak obawiam się, że gdy dojdzie do rozprawy, to może być za mało. Potrzebujemy więcej dowodów. Tym bardziej że bronić go będzie jej matka. Co według mnie już samo w sobie jest chore.  Powinieneś mieć ją na oku.
– Gdyby to było możliwe – mruknął Sasuke przez zaciśnięte zęby.
– Nie moja sprawa, jak tam jest między wami – powiedział, wzruszając ramionami. – Ale z tego, co  mówiła, ostatnio zrobił się wobec niej jeszcze bardziej natarczywy.
– Słyszałem.
– Właśnie – potwierdził Shikamaru. Sasuke wiedział, o co chodziło Narze. Nie chciał jednak dopuścić do siebie myśli, że Sakurze może grozić niebezpieczeństwo ze strony tego gnojka. Do tego ich skomplikowana relacja, tylko pogarszała tę sytuację. Będzie musiał ponownie odzyskać jej zaufanie.  


Detektyw Shikamaru wrócił po jakiś pięciu może dziesięciu minutach. W dłoni miał jakąś teczkę. Z ciężkim westchnieniem usiadł na krześle. Sakura wpatrywała się w niego nieco zaniepokojona, na co Nara natychmiast zareagował.
– Będę szczery – oznajmił poważnym tonem. – Pan Takanashi otrzyma ostrzeżenie ustne oraz pisemne. One jasno pokażą, że jeśli nie zaprzestanie panią niepokoić, będzie należało wnieść wobec niego oskarżenie i prawdopodobnie otrzyma sądowy zakaz zbliżania się do pani. Jednak – przerwał i zajrzał do teczki. – Takie ostrzeżenie zostało wysłane już raz przed pani wypadkiem. – Sakura otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
– Jak to – zapytała zszokowana. Nara podrapał się z tyłu głowy, jakby czuł się zakłopotany jej pytaniem. Momentalnie wcina się Minoichi
– Przepraszam, że przeszkodzę. Ale powiedziała Pani wcześniej, że jak Pan Satomu zatrzymał panią wtedy na ulicy to zagroziła mu pani dokładnie takimi słowami" Znowu mam zgłosić, że mnie nękasz i nachodzisz, na policję?" – Sakura mu przytaknęła. – Nieświadomie pamięta pani, co mówiła, ale nie zna pani przyczyny tych słów. – Dopiero teraz do niej dotarło. To, co sobie przypomniała to zaledwie kropla w morzu.
– Także – zaczął Nara – Satomu niepokoił panią już wcześniej, o czym zdaje się, pani nie pamięta.
– To co powinnam zrobić? – zapytała niepewnie balansując wzrokiem między policjantami.
– Próbować sobie przypomnieć. To jedyne wyjście. Jeśli cokolwiek udałoby się pani skojarzyć z Satomu proszę natychmiast dzwonić – oznajmił i przesunął w jej stronę swoją wizytówkę. Oprócz standardowych danych osobowych długopisem napisany na niej był numer sprawy.
Po jakiś piętnastu minutach wyszła z pokoju przesłuchań, pożegnała się z detektywem i przeszła przez komisariat. Niepewnie rozglądała się dookoła, szukając Sasuke i odetchnęła z ulgą, że nigdzie go nie widać. Nieco pewniejszym krokiem ruszyła do głównych drzwi. Poczuła się tak, jakby z jej barków zdjęli ogromny ciężar. To był jej pierwszy krok w stronę spokojnego życia. Bez żadnych stalkerów, manipulantów, kłamców.
Kiedy zeszła ze schodów, usłyszała, jak ktoś groźnym głosem wypowiedział jej imię. Odwróciła się na pięcie i dostrzegła idącego w jej stronę Sasuke. Przełknęła głośno ślinę. Stanęła jak wryta i oniemiała patrzyła, jak szybkim krokiem pokonuje dzielący ich dystans. Serce waliło jej gwałtownie. Myślała, że pęknie. Bezwiednie przyłożyła do piersi swoją dłoń, nawet przez ubranie odczuwała siłę uderzeń swojego serca.
Stali twarzą w twarz. Sasuke zmarszczył mocno brwi. Jego złość była prawie że namacalna.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś! – krzyknął z taką złością, że drobne włoski na jej ciele ze strachu stanęły dęba. Spojrzała na niego oniemiała. Próbując coś z siebie wykrztusić. Ale zaraz oprzytomniała. Czuła, że ogarnia ją straszliwa wściekłość, którą Sasuke wzbudził tym głupim wyrzutem.
– Do cholery! Sam jesteś nie lepszy! Ile sam ukrywałeś prawdę przede mną, co!? – wyrzuciła z takim krzykiem, aż zabolało ją gardło.
– Przez tego człowieka miałaś wypadek, śledzi Cię, niepokoi! – Ton jego głosu nawet na chwilę nie zelżał. Cały trząsł się ze złości. Nie mógł dopuścić do tego, aby znowu coś jej się stało.
– Potrafię o siebie zadbać. Tobie nic do tego – odparła. Odwróciła się i ruszyła w stronę ulicy.
– Czy ty naprawdę jesteś taka głupia, czy tylko udajesz!?  Jesteś moją narzeczoną! – krzyknął donośnie, nie zastanawiając się nad tym, co mówi. Przystanęła, zmarszczyła brwi, odwróciła się i ciężkim krokiem podeszła do niego. Stanęła najbliżej, jak tylko się dało, tak, że prawie stykali się nosami.
– Nie jestem żadną twoją narzeczoną. Nie jestem nią od momentu, gdy zdecydowałeś się mnie zostawić. – Powiedziała te słowa, z zamiarem zranienia Sasuke. Nie spodziewała się jedynie tego, że ją też zabolą.
Poczuła, że do oczu napływają jej łzy, odsunęła się od niego i odchyliła głowę do tyłu, żeby nie spłynęły po policzkach. Swój wzrok skupiła na niebie, po którym sunęły szare, deszczowe chmury. Wzdrygnęła się, gdy uścisnął jej dłoń, ale momentalnie ją odtrąciła. Uniosła ramiona, chowając w nich szyję i w obronnym geście uniosła ręce ku górze.
– Nie dotykaj mnie. Cokolwiek między nami było… to już przeszłość. – Zawiesił głowę. Nie bronił się, nie szukał wymówek ani wyjaśnień. Wyglądało na to, że postanowił znieść wszystko, co powie, cierpliwie czekać, aż skończy.
To, że mu wybaczy, było prawie niemożliwe. Wiedział o tym. Przyglądał się Sakurze i zauważył zmianę, jaka zaszła w niej przez ostatnie kilka dni. Już wcześniej dostrzegł, że wyglądała na chudszą. Wydawała się być zmęczona. Widać było po niej, że przechodzi trudne chwile, że już może nigdy nie będzie taka sama jak przedtem.
– Przestań, Sasuke. Przestań mnie okłamywać. Przestań okłamywać siebie – jej głos się załamał. – Jesteś tchórzem. – Wyprostowała ramiona, jakby odzyskała siłę. Jego spokój był pozorny. Zwróciła uwagę na jego zaciśniętą w pięść dłoń. Włożył w to tyle siły, że była okropnie blada, prawie że biała. – Skończyłam z tobą. A niedługo skończę też tym wszystkim. – Zamknął oczy, a jego twarz skrzywiła się, jakby poczuł nową falę bólu.
Odeszła, zanim zdążył odpowiedzieć. Zostawiła go na środku parkingu, by poradził sobie ze swoim żalem, smutkiem, poczuciem winy i złamanym sercem.
Zostawienie go, było najtrudniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek w życiu zrobiła.


DODATEK SPECJALNY XD
[17.12.2017] Art by Frelka
Bez opisu, podziwiajcie xDDDD 



24 komentarze:

  1. Czeeeść !
    Ja sobie przeczytałam, nawet wszystko sobie przeczytałam :).
    Bardzo mi się przyjemnie czytało, właśnie wiaderkiem wynoszę moje uczucia do wanny :D. Kreujesz bardzo wyraziste postaci! No i uwielbiam Twojego Sasuke :D. Ogólnie też go uwielbiam, ale taki kochający no no no haha :D. Zboczenie....
    Matka Sakury, broni tego gościa? Łał. Czy to jest w ogóle legalne? :D. Czekam jak się akcja rozwinie no i o co chodzi! :D.
    Pozdrawiam Cię serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz skaczę z radości widząc Twój komentarz (kojarzę Cię z blogów Nobie ♥). Jak ja się cieszę widząc Cie u siebie.
      Jejku bardzo Ci dziękuję, za Twój komentarz! Aż rumieńce mi na twarzy wyskoczyły ;3

      Mebuki jest bardzo dziwną postacią. Na tę chwilę, nie mogę zdradzić zbyt wiele, niestety... ale pracuję nad tym :D
      Chociaż, jej zachowanie nie jest uwarunkowane czymś tragicznym, tak mi się wydaje xD

      Również pozdrawiam! ♥
      I jeszcze raz dziękuję ♥

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że stropy masz wysoko! :D
      Ja się cieszę, że ktoś pisze na takie wymierające tematy! ;)
      Jak wyobrażam sobie teraz Mebuki to wygląda zupełnie inaczej niż w anime. Chociaż..może jakaś ekscentryczna fryzura by pasowała :D

      Usuń
    3. Przeczytałam "stopy"! Hahahaha! No nieee xD
      Wymierające = zboczone tematy? xD
      Zaraz zacznę śmieszkować, noo ;p

      Mebuki w anime wygląda jak taka cwaniara. Mi ten jej fryz do takiej wrednej baby pasuje ;)
      Ale najlepiej wyobrażać ją sobie tak jak pasuje, aby jakoś wyobrazić, a co tam! :D

      Usuń
    4. Jakie tam zboczone! xD Może trochę.. Po prostu BUM na to był ze ...o rany jaka stara jestem!...10 lat temu? haha Ludzie pozapominali! :D A ja nie ! :D. Po tylu latach wciąż mi mało haha :D

      Usuń
    5. Coś w tym jest! Ale to dobrze, że nie zapomniałaś!
      Ja też trochę pamiętam z tamtego okresu i jak widać było mi mało xD

      Usuń
  2. Czytam, czytam. Nie powiem, aby był to najbardziej porywający rozdział tego opowiadania, ale doskonale wiem, że takie rozdziały są potrzebne by w pewnym momencie nabrać tempa. Błagam, niech ktoś zabije Mebuki - jak, jak można stworzyć takiego potwora-matkę w opowiadaniu! Nie jestem w stanie znieść jej, a coś czuję, że jak wszystko się wyjaśni to sama ją zabiję.
    Sakura jest uparta i mam wrażenie, że sama sobie szkodzi. Liczę jednak na to, że w chwili kryzysu zapuka do drzwi Sasuke, bo w końcu tylko przy nim czuję się bezpieczna. A go zaczyna mi się robić szkoda, chociaż nie uważam by był aniołeczkiem. W sumie mam wrażenie, że żaden z "przyjaciół" Sakury nim nie jest. Żeby wszyscy, jak jeden mąż zniknęli z czyjegoś życia przez Mebuki? Halo, halo co z nią nie tak? Dlaczego ich nie lubi, dlaczego nienawidzi Uchihy? Ja mam swoją teorię, ale jej nie zdradzę ;)

    Jedna rzecz, na którą zwróciłam uwagę to opis policjanta w recepcji "na oko miał około..." takie masło maślane wyszło :)

    Pozdrawiam, i czekam niecierpliwie na ten ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sensei, poprawiłam te masło maślane xD
      Ach, bo to nie był porywający rozdział, jedynie wstęp do pewnych wydarzeń, które siedziały w mojej głowie już od 4 rozdziału, a mamy już 9 :o ale ten czas szybko leci!
      Baby takie są! Albo po prostu Sakura taka jest xD Lubi sobie problemów dokładać.

      Mebuki hmmm... mam nadzieję, że mój pomysł na wyjaśnienie jej zachowania, nie będzie zbyt "banalny". Ahh okaże się ;3

      Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz! ♥


      Usuń
  3. Klepnę sobie miejsce i jeszcze tu wrócę! ❤ Po wczorajszym wciąż nie odzyskałam sił xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, jestem. Ogarnęłam się na tyle, na ile było to możliwe, chociaż ból gardła mnie irytuje. Przeciągi to zło, w ogóle się nie starają na tych pokazach, serio xD

      DO RZECZY!

      Rozdział nie wniósł za wiele, ale podobał mi się. Czytało się lekko i przyjemnie, i choć jestem cholernie wściekła na Sakurę za decyzję, jaką podjęła, trochę mi jej żal. A Sasuke to już w ogóle. Jakby nie patrzeć oboje się kochają, a oddalając się od siebie, tylko niepotrzebnie zadają sobie nowy ból. Jak powiedziała Hinata, Sasuke to klucz do przeszłości. Powinna mimo wszystko chcieć utrzymywać z nim kontakt. Ach, jakież to relacje ludzkie bywają często skomplikowane... wszyscy zachowujemy się jak dzieci jako dorośli. Chyba nigdy nie zdarzyło się inaczej.

      Myśli Sakury w czasie teraźniejszym łyknęłam. Uwielbiam taką formę przedstawiania wydarzeń z życia bohaterów. Niestety teraźniejszość jest trudna i mało kto podejmuje się wyzwania pisania w ten sposób, a szkoda. Dlatego cieszę się, że się tego podjęłaś, ale... w trakcie przesłuchania Sakury przez Shikamaru pogubiłaś się w czasach. Strasznie pogubiłaś. Mimo to źle wpłynęła na ten rozdział ta teraźniejszość, bo Twój mózg zakodował to sobie i potem poszło XD Raz czas przeszły i nagle zamiast zapytała mamy pyta. Niestety, ale mieszanie czasów nie jest wskazane, jednakże doskonale wiem, jak to działa. Lepiej przejrzyj ten fragment, to ta druga część przesłuchania.

      Cholernie mocno podobał mi się sparing Sasuke i Naruto. Oczywiście szkoda mi Saska, bo złamana ręka to nic fajnego — chociaż nadal sexy i mogłabym go schrupać w tym temblaku ;3 Jednak forma odpokutowania za grzechy trafna — choć chyba wystarczy już tego cierpienia, ból psychiczny wbrew pozorom jest o wiele gorszy, a zagłuszanie go bólem fizycznym zda się na chwilę, co z pewnością Sasuke wiedział. Biedny Naruto, bo został w to wciągnięty ot tak i nie mógł się wycofać jako przyjaciel. Fragment "Nie w twarz!" rozbawił mnie do łez xD Normalnie widziałam minę Uzumakiego i rozbawienie Uchihy xD Była to jednak męska forma wyrzucenia z siebie wszystkiego, co raniło duszę i za to wielki plus, podobało mi się i tego typu sceny mogłabym czytać często :3

      SATOMU NIECH PŁONIE!

      MEBUKI NIECH PŁONIE!

      Zastanawia mnie, co tak naprawdę kryje się za tak wielką niechęcią matki do Sasuke. Oprócz jej dziwnej miłości do Satomu, rzecz jasna. Wiem, że ona WIE coś o bracie Sasuke, bo ten deal nie był przecież ot tak. Jednakże jaka to prawda? I jak ona wpłynie na dalszą relację Sasuke i Sakury? Znowu wyczuwam problemy...

      Ich scena, mimo że pełna bólu i pretensji, była na swój sposób urocza. Po prostu czekam, aż w końcu padną sobie w ramiona, popłaczą razem i spróbują przejść przez to wszystko together. Przecież gdy są problemy, powinno się trzymać tę drugą osobę obok, nawet jeśli w jakiś tchórzliwy i egoistyczny sposób zraniła. Przecież Sakura musi to czuć, tą jego miłość. Wierzę, że będzie dobrze i wierzę, że mi to dasz!!! ❤

      Mam kilka kosmetycznych uwag. Gdzieś tam w dialogu zwrot chyba "ciebie" napisałaś z dużej litery. W zapytaniu Sakury zabrakło pytajnika i nie tylko tam. Wtrącenie typu "kurwa" powinno być wyraźnie zaznaczone/oddzielone przecinkiem (to chyba było w sparingu Naruto i Sasuke, po słowach "nie w twarz!") Gdzieś tam dialog Shikamaru od słowa "także" powinien iść inaczej, czyli "— Także — zaczął Shikamaru — Satomu (...)" bohater kontynuuje wypowiedź, więc nie ma sensu kończyć wypowiedzi narratora kropką. Nie umiem tego sensowniej wytłumaczyć, dlatego napisałam, jak uważam, iż powinno to wyglądać xD Gdzieś zabrakło "ę", gdy Shika mówił "zdaję się", pierwsza osoba wymaga od nas wyraźnych końcówek, inaczej źle można to zinterpretować. Nie bierz tylko tego jako jakąś złośliwość, ja tu jestem, by pomóc ❤

      Usuń
    2. NIE ZMIEŚCIŁAM SIĘ XD

      Chyba się rozpisałam, a i tak pewnie pominęłam już kilka myśli, które krążyły mi po głowie. Podobało mi się, naprawdę. Zaczynasz się też rozwijać, widzę to, ale musisz popracować nad błędami (jak ja, czasem jak coś napiszę to to woła o pomstę do nieba... na przykład moja dziesiątka kryje w sobie pewnie mnóstwo maciupkich błędów, które zobaczę, czytając to po raz setny). Trudne życie twórcy </3

      I JAK NIKT NIE CZYTA, NIE MA ODZEWU I MASZ DEPRESJĘ?! Ja chyba muszę Cię tak dość mocno walnąć w głowę, bo, za przeproszeniem, pierdolisz głupoty.

      Trzymaj się, Łośku jeden! ❤❤❤

      Usuń
    3. JA CI BŁĘDÓW NIE WYTYKAM XDDDD
      Po prostu czytając i sprawdzając coś po raz n-ty, człowiek myśli, że jednak jest ok, a nie jest!
      Bo człowieki to głupe sooo xDD
      Zaaplikuj na stanowisko mojego korektora, pracę dostaniesz od ręki! ;p

      Usuń
    4. Coś tam poprawiłam! Mieszanka czasów wynikła z tego, że scena przesłuchania została napisana jako pierwsza i później z jakiejś przyczyny nie zwracałam na nią zbyt dużej uwagi!
      Ale dzięki Nobie ♥!

      Usuń
    5. A widzisz, to błąd! Przecież człowiek nie robot :3 Chociaż od wytykania błędów mam Sasame, ona zawsze powie mi prawdę, a ja się zawsze cykam xD

      Czasy to zło, ale ja to rozumiem. Ważne, że poprawione, teraz zatem rozdział jest idealny, a jak widzę, że ludziki komentują tu, to aż cieplej na serduchu ❤

      Usuń
    6. Bardzo cieplutko się robi! ♥

      Usuń
  4. Ja się wkrecilam jak już była tu 8 ... Ale po 10 to ja muszę tu czuwać! I czekać na 11. Zaczarowalas mnie , nie będę pisać na temat korekty, błędów ,składni itp ha ha ha nie zwracam na to uwagi bo pochłaniam rozdzial😏😍 a do tego sama robię mnóstwo byków co potwierdzi Nobie (z resztą na moim blogu widać) ... bardzo podoba mi się scena w której Sasuke był za weneckim lustrem , jest kluczowa co widać ale i Sakura w końcu jakoś zaczyna pojmowac co Się dzieje i budzi się z tego spokojnego życia i coś robi .
    Bez ładu i składu na srajfonie, ale ! Zostaje na pokładzie i będę Cię męczyć o kolejne rozdziały !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Męcz! Wtedy może częściej do pisania będę siadać! ♥ Plan na 10 już jest, a nawet parę scen ;p

      Bardzo dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  5. Jestem i przeczytałam wszystko! :D Teraz będę już na bieżąco, wybacz, że tak długo to trwało. Raz przeszkodą okazały się gry, a za drugim – oczy odmówiły mi współpracy.
    Matko… to jest zarazem piękne i straszne. Na początku byłam pewna, że nic ich nie łączy, a Ty tutaj zaserwowałaś coś takiego! Normalnie miałam łzy w oczach. Jeszcze nigdy nie było mi tak przykro. Żal zarówno Sakury i Sasuke – nie wiedziałam kogo nawet bardziej.
    Przy pierwszym spotkaniu z Naruto i Hinatą domyśliłam się, że to amnezja, nurtowało mnie tylko dlaczego? Co się stało? Kto spowodował to wszystko? I ile czasu od tego minęło.
    Teraz kiedy już wiem kto był winny, mam ochotę go zabić. Satomu! Co on do cholery sobie myśli?! Prześladuje Sakure, osacza ją, zupełnie jakby chciał ją kontrolować na każdym kroku. Przerażające. I robi to pod przykrywką, że się o nią martwi.. Dobrze, że nie wie iż Haruno już wie i pamięta wypadek. Jednak skoro była na policji, to on znów dostanie list od nich. To może go rozwścieczyć, błagam niech Sasuke dobrze jej pilnuje.
    I co jest z Itachim? Z tego co rozumiałam Uchiha go w końcu nie znalazł.. A tyle poświęcił, żeby jednak odnaleźć brata. Dlaczego ich drogi się rozeszły? I dlaczego Mebuki wiedziała coś na ten temat?
    W ogóle mam ochotę zakopać żywcem matkę Sakury. Co ona sobie wyobraża?! Podła kobieta, ma w tym jakiś interes? Czy rodzina Satomu jest jakaś wpływowa, że gotowa jest poświęcić własne dziecko? Nikt normalny by tak nie postąpił! Chyba, że jest zdesperowana i ma długi…
    I ta jej niechęć do Uchihy… Czy ma to związek z Itachim? Czy przez starszego brata Sasuke, w oczach Mebuki każdy Uchiha jest zły? Diabli wiedzą..
    Szalenie podobała mi się scena sparingu Naruto z Sasuke oraz to jak Hinata wspomniała o tym Sakurze. Niby nic ale wiadomość o złamanej ręce mężczyzny ją zasmuciła.
    Wciąż jednak jestem wściekła na Satomu… Zniszczył życie dwojgu ludzi! Szczęśliwych ludzi, którzy teraz okropnie cierpią i to tak strasznie boli…
    Mam nadzieję, że pamiątki, które Sasuke trzyma w mieszkaniu pomogą w ich relacji. Każde odzyskane wspomnienie jest ratunkiem dla nich obojga.
    Wybacz nieco nieskładny komentarz ale jak człowiek przeczyta wszystko od razu to mu się miesza, a połowa rzeczy, które chciał napisać uciekają xD
    Ach i na miejscu Naruto wykreśliłabym Karin ze wszystkich rodzinnych spotkań ;x
    Życzę dużo weny :)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! Kobietko! Z wielkim bananem na twarzy czytałam Twój komentarz. Bardzo Ci za niego dziękuję! ♥

      Powiem Ci tak, diabli dużo wiedzą, a ja jakoś powoli, w przyszłych rozdziałach, planuję odpowiedzieć na niektóre pytania.
      Chociaż swoim komentarzem podsunęłaś mi nawet pewien pomysł ;3

      Wena nawet jest, gorzej z czasem xD

      Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, że poświęciłaś swój czas, żeby przeczytać te opowiadanie i je skomentować! I ogromnie się z tego cieszę! ♥

      Usuń
  6. Sen jest dla słabych, a że ja słaba nie jestem (hahahaha) to nie śpię i czytam. A co! Nie ważne, że jutro (dzisiaj) o 6:00 pobudka, ważne że mam jeszcze trochę do nadrobienia :)

    Fragment ze sparingiem mi się podobał. Faceci, ring, lanie się po mordzie. Lubię to! Ale rozśmieszyło mnie to, że kiedy Sasuke złamał rękę, Naruto powiedział mu na to tylko "sorry". Widzisz dwie kobiety w takiej sytuacji? Po czymś takim to dopiero zaczęłaby się prawdziwa walka. xD "Nie ważne, że mam złamaną rękę... Ważne, że to przez tą sukę!"

    Sakura dobrze zrobiła... Ogólnie to HWDP i takie tam (prawilniak z dzielni), ale dobrze, że wreszcie wzięła się za to wszystko i chce coś zrobić z tym Satomu.
    Coś czuje, że Sasuke znowu włączy się tryb stalker. Powinien jej pilnować burak!

    Zostały mi trzy rozdziały, a potem będę musiała czekać, czego nienawidzę. Tak więc oszczędzam to co mi zostało :(
    Mimo tego, że nie było w tym rozdziale za dużo akcji i tak mi się podobał. Były wspomnienia, a wspomnienia są dobre! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. *dwa rozdziały
    #jebaćmatmę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat uda mi się skończyć 12, żebyś długo czekać nie musiała!
      Oni we dwoje się ogarną, mówię Ci xD

      Siły na cały dzień Esami!

      Usuń
  8. Jednak poszła zeznawać i jednak coś pamięta! Wgl o co chodzi z tym gościem... Satomu, Sakomu czy jak tam mu tam. Piniężny? Z szanowanej rodziny? Czy ki pieron? Albo Mabui dobrze dogaduję się z jego rodzinką?
    No bo cholera. Musiałabym nienawidzić swojej córki, gdybym coś takiego odpierniczała jak ona. Do tego ona ma go bronić. Czyli prawnicza rodzinka. Ale patologia XD
    I Nara jako detektyw. Cudo.
    Nadal czekam na wątek z Itaczem.
    To chyba ostatni komentarz dziś, bo więcej dziś doczytać nie zdążę. No ale jest jutro <3
    Mam co czytać podczas robienia placków ziemniaczanych z sosem pieczarkowym. Jestem zachwycona.
    I wgl czekam na ich rejunion. <3

    <3 dla Ciebie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piniężny. Z szanowanej rodzinki. No i chyba xD

      Ja jak czytałam te Twoje komcie, to co chwila robiłam awwww . NO KOLEJNA ROZKOSZNA OSÓBKA ♥

      KOCIE W ZŁOCIE ♥♥♥♥

      Usuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥