Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

środa, 12 kwietnia 2017

Chapter ten.

Gdy weszła do mieszkania, było w nim ciemno i pusto, ale panowała przyjemna temperatura. Zawiesiła torebkę na wieszaku i odłożyła trzymane w rękach pudełko na szafkę. Nieco zmarzniętymi dłońmi powoli zaczęła ciągnąć suwak od kurtki w dół. Kiedy pozbyła się zimowego odzienia, zniknęła na chwilę w łazience.
Podeszła do umywalki i umyła ręce. Ciepła woda stopniowo rozgrzewała jej zmarznięte dłonie, powodując tym samym przyjemne uczucie ulgi. Z mieszanymi uczuciami spojrzała na swoje odbicie w wiszącym nad umywalką lustrze. Przez chwilę gapiła się na swoją przygryzioną wargę, ale zaraz omiotła wzrokiem całą twarz. Miała lekko zaróżowione z zimna policzki, nieco spuchnięte oczy i czerwony nos.
Miała wrażenie, że w jej głowie panuje kompletna pustka. Żadnego chaosu, żadnych pytań. Po prostu stała, z dłońmi opartymi o brzeg umywalki i przyglądała się swojemu odbiciu. Już dawno tak się nie czuła. Zupełnie jakby ktoś wyjął z niej wszelkie myśli.
Oprócz jednej.
Była zdeterminowana, żeby poznać swoją przeszłość. W tamtej chwili pragnęła tego najbardziej na świecie i nic poza tym marzeniem się nie liczyło.
Zgarnęła szare, niewielkie pudełko z przedpokoju i usiadła na kanapie. Wyglądało jak standardowe opakowanie po jej wiosennych butach w rozmiarze trzydzieści siedem. Było również zaskakująco lekkie. Zastanawiało ją czy w ogóle cokolwiek się w nim znajduje. Chciała zajrzeć do niego już w chwili, gdy je otrzymała, ale nie miała odwagi zrobić tego przy Hinacie. Pośpiesznie, nieco niegrzecznie zgarnęła je w progu, nawet nie wchodząc do mieszkania Hyuugi.
Chciała uporać się z tym sama.
Podniosła papierowe wieczko i jej oczom ukazały się dwie białe koperty, i kilka jakiś mało interesujących drobiazgów, otworzyła je po kolei, jedynie zerkając na ich zawartość. W każdej z nich znajdowała się niewielka ilość zdjęć. Poza kopertami w pudełku był jeszcze plik biletów do kina spiętych spinaczem.
Najpierw przejrzała bilety. Niektóre miały wypłowiałe napisy, inne były lekko zabrudzone bądź naderwane. Wszystkie jednak zakupione były w kinie, które znajdowało się jakieś cztery kilometry od jej mieszkania. Było ich dość sporo, na każdy seans po dwie sztuki.  Domyślała się, że wszystkie te filmy oglądała razem z Sasuke. Nie rozumiała jednak jaki był sens w ich kolekcjonowaniu. Uznała, że bilety były jej kompletnie zbędne, gdyż nie wnosiły do jej życia żadnych istotnych informacji.
Westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami.
Złożyła bilety razem, spięła i odłożyła do pudełka. Wyjęła zdjęcia z koperty, na której napisane było “Kioto 17 września 2013". Nie ukrywała swojego zainteresowania tymi pamiątkami, gdyż nie pamiętała, aby kiedykolwiek odwiedziła Kioto.
Na pierwszym zdjęciu była razem z Sasuke. Obejmowała go i szeroko się uśmiechała, Uchiha zaś z lekkim uśmiechem patrzył na nią z ukosa. Wśród tych zdjęć znalazły się i takie, na których Sasuke albo miał strasznie niezadowoloną minę, albo w ogóle się nie uśmiechał.
Zaśmiała się.
To było do niego bardzo podobne. Taki poważny i naburmuszony jakby mu słoń nadepnął na ucho. Na samo wspomnienie o nim na jej twarz wkradł się szeroki uśmiech. Czuła, że nie powinna go tak odtrącać, ale nie miała innego wyjścia, jeśli chciała zacząć od nowa.
Potrząsnęła głową, chcąc odgonić niepotrzebne myśli, do tego delikatnie klepnęła się dłońmi w policzki. Musiała skupić się na czymś innym niż rozmyślaniu nad swoim postępowaniem wobec Sasuke.
Wróciła do oglądania pozostałych zdjęć. Prawie każde z nich było wykonane w najpopularniejszych miejscach turystycznych Kioto. Oglądając je, poczuła lekkie ukłucie złości. Nie miała pewności, czy była zła na siebie, za to, że nie pamiętała tego wyjazdu, czy zła o to, że te zdjęcia trafiły do niej tak późno.
Jedno ze zdjęć szczególnie zwróciło jej uwagę. Prawdopodobnie było zrobione w hotelu, w którym się wtedy zatrzymali. Sasuke, ubrany w kimono siedział na podłodze tuż przy otwartych na taras drzwiach. Lewą ręką opierał się o framugę, zaś w prawej trzymał czarkę do sake. Głowę miał lekko uniesioną i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w niebo.
Opuszkami palców prawej dłoni pogładziła delikatnie fotografię. Z ogromną powagą i szczerością przyznała przed sobą, że to było najbardziej intrygujące zdjęcie, jakie kiedykolwiek widziała. Sasuke wyglądał na nim tak przystojnie, że aż nie dowierzała, że przez jakiś czas miała tego mężczyznę wyłącznie dla siebie. Mógł mieć przecież każdą – wybrał ją. Mogła się założyć, że kiedy była z nim widziana ludzie szeptali coś w stylu: “dlaczego tak przystojny facet jest z taką dziewczyną”. Na samą myśl o tym, zrobiło jej się przykro.


Sasuke przez cały dzień wydawał się jakiś nieobecny. Obojętność, z jaką reagował na wszelkie propozycje Sakury, strasznie ją irytowała. Wielokrotnie, gdy wyszła z jakimś pomysłem słyszała tylko “jak chcesz”, “ jak wolisz”. Denerwowało ją to, że mówił to takim spokojnym wręcz obojętnym głosem.
Za każdym razem, gdy na niego spoglądała, wydawał się pogrążony w swoich myślach tak bardzo, że nie zwracał uwagi na otaczający go świat. Nawet na nią. Przez jego zachowanie sama traciła wszelkie chęci na dalsze zwiedzanie. Jednak w kościach czuła, że Sasuke coś męczyło. A to, że nie chciał jej o tym powiedzieć, mogło świadczyć jedynie o tym, że nie był gotowy na tę rozmowę.
Wrócili do hotelu niespełna cztery godziny po jego wcześniejszym opuszczeniu. To był ich pierwszy dzień w Kioto. Pierwszy dzień wyjazdu, który był dla niej ważny, a zarazem pierwszy dzień wyjazdu, którego miała już dość. Ale nie chciała poddać się bez walki. To miał być ich weekend. Mieli go spędzić w spokoju i ciesząc się sobą nawzajem. Postanowiła, że zrobi wszystko, aby było tak, jak zaplanowała.
Całą drogę powrotną do pensjonatu nie zamienili ze sobą ani słowa. Szli powoli ramię w ramię. Kiedy znaleźli się w hotelu Sakura poinformowała Sasuke, że idzie do gorących źródeł, gdyż po podróży i paru godzinach irytującego zwiedzania czuła się strasznie obolała. Powiedziała to dość wzburzonym głosem, co nie uszło uwadze mężczyzny. Dostrzegła jego zszokowaną minę i uśmiechnęła się w duchu.
Gdy wróciła, Sasuke nie było, a na środku pokoju zastał rozłożony dwuosobowy futon. Ucieszyła się na jego widok, świadczył o tym, że jednak Sasuke zamierza spać razem z nią. Uklęknęła na posłaniu, odkręciła trzymaną w dłoni małą butelkę z wodą i duszkiem wypiła jej zawartość. Po czym wyciągnęła rękę i położyła pusty pojemnik na stole. Zdjęła z siebie wierzchnią część kimono i wsunęła się pod ciepłą kołdrę. Kilka minut później zasnęła.
Obudziła się z powodu zimna, jakie nagle odczuła. Otuliła się szczelniej i chciała przytulić do Sasuke, jednak nie zastała go obok. Poderwała się do pozycji siedzącej i uważnie rozejrzała po pomieszczeniu. Mimo że panował w nim półmrok, bez problemu mogła dostrzec zarys znajdujących się w nim rzeczy. Zauważyła, że drzwi na taras są uchylone. Z niechęcią wysunęła się z ciepłego futonu, założyła szlafrok i japonki, po czym ruszyła na zewnątrz. Ostrożnie i najciszej jak umiała, postawiła swoje stopy na drewnianym parkiecie i rozejrzała się dookoła.  
Sasuke stał na trawie zaledwie kilka metrów od niej. Światło księżyca oświetlało jego piękną twarz, dzięki czemu z łatwością dostrzegła, że miał zamknięte oczy. Jego głowa była uniesiona ku nocnemu niebu, a dłonie zwisały bezwładnie wzdłuż ciała.
Zanim zdecydowała się do niego podejść, przez dłuższą chwilę stała nieruchomo i przyglądała mu się. Minęło dziewięć miesięcy od ich spotkania. Cztery od dnia, kiedy zdecydowali się spróbować stworzyć coś, co przypomina związek. Można było powiedzieć, że dopiero się poznawali, budowali zaufanie. A ona każdego dnia kochała go jeszcze bardziej niż poprzedniego. Z dnia na dzień jej uczucie do niego ze zwykłego “szczeniackiego” zauroczenia zmieniało się w miłość. W głęboką, obezwładniającą, absolutnie pełną miłość. Mimo że próbował się od niej zdystansować, uciec od tego uczucia. Nie była na niego zła, wręcz przeciwnie rozumiała go. Widziała jego strach, odczuwała jego obawy. Stał się częścią jej serca i miała rozpaczliwą nadzieję, że ona także była dla niego kimś wyjątkowym.
Każda chwila z nim była dla niej czymś cudownym. Nie afiszowali się publicznie ze swoim związkiem, Sasuke tego nie lubił. Czasami ją to denerwowało, bo chciała pokazać światu, jakiego ma cudownego mężczyznę. Jednak zrozumiała i zaakceptowała jego decyzję.
Tamtego dnia przyłapywała go na wpatrywaniu się w nią z dziwną miną – mieszanką bólu i niezdecydowania. Nie była pewna, jak ma to zinterpretować, ale ta mina wywoływała w niej dziwny niepokój.
– Co się z tobą dzisiaj dzieje? – zapytała, w końcu podchodząc do niego.
Odwrócił gwałtownie głowę z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
– Powinnaś spać – upomniał ją. Na dźwięk jego zachrypniętego głosu, aż serce jej się ścisnęło.
– Zostawiłeś otwarte drzwi. Było zimo. Zmartwiłam się, gdy nie zobaczyłam cię obok – powiedziała miękko. Czuła, że próbuje się od niej zdystansować. Nie mogła na to pozwolić.
Spojrzała na niego wyczekująco. Zacisnął usta i wypuścił powietrze przez nos.
– Masz do mnie żal o ten wyjazd? – zapytała z nutką strachu i niepewności w głosie.
W ułamku sekundy przez jego twarz przemknęło coś na kształt bólu, ale zapanował nad miną.
– To była nasza wspólna decyzja – wyszeptał.
– To dlaczego sprawiasz wrażenie, jakbyś się ode mnie oddalał. Jakbyś męczył się tu ze mną.
Zacisnął mocno szczęki i przymknął oczy.
– Sakura – zaczął, ale nie powiedział nic więcej.
– Cały dzień czuję się tak, jakbym cię zmuszała do pobytu tutaj. Jeżeli aż tak bardzo nie masz ochoty, aby tu być, wróćmy jutro do Tokio. Nie ma problemu. – W geście bezradności wyciągnęła ramiona na boki.
– To nie o to chodzi – syknął. Wzdrygnęła się na jego gwałtowną reakcję.
– Więc o co? – zapytała. – O nas? O to, co się między nami rodzi? – Oczy mu zapłonęły. Zbliżył się do niej, wkraczając w jej przestrzeń osobistą, aż stanął tuż przed nią. Zrozumiała, że zdał sobie sprawę z tego, do czego zmierzała.
– Nie mów tego – powiedział ostrym tonem. Wzdrygnęła się na jego reakcję. Widziała, że to zauważył. – Proszę. Nie mów tego – powtórzył niemal błagalnym tonem.
Przełknęła głośno ślinę i złapała dłońmi za materiał kimona w okolicy jego piersi. Uniosła głowę, starając się patrzeć mu prosto w oczy.
– Przecież to było oczywiste, że się w tobie zakocham – powiedziała z uśmiechem na ustach. Zesztywniał, mimo to nie spuszczał z niej swojego wzroku. – I tak! Kocham cię Sasuke. – Przeklął coś pod nosem, ale go nie rozumiała, gdyż w okamgnieniu jego usta znalazły się na jej i nagle wszystko poza tym pocałunkiem przestało się liczyć. Jego ciepły, niecierpliwy język rozchylił jej wargi i zatonął w jej ciepłych ustach, rozpaczliwie szukając ukojenia. Zapalczywość, z jaką się całowali, oznaczała, że oboje starali się skorzystać z tej chwili jak najwięcej.
Od jego silnego niespodziewanego pocałunku, zachwiała się. Sasuke momentalnie objął ją w pasie i  przycisnął mocno do siebie. Objęła jego szyję ramionami, całując go z coraz większą intensywnością.
Uchiha odsunął się od niej i przez chwile oboje z trudem łapali powietrze. Chwycił jej twarz w swoje zimne dłonie i pogładził policzki, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Przycisnął swoje czoło do czoła Sakury.
– Nie powinnaś tego mówić. – Zamrugała. Odsunął się i spojrzał na nią. Jego twarz była pełna napięcia i niepokoju. – Nie powinnaś – powtórzył. Jej ciałem wstrząsnął tłumiony szloch. Mocno przymknęła oczy, chcąc zatrzymać napływające łzy.
Przez chwilę stał w milczeniu, wpatrując się w nią, po czym chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie tak, że ponownie wpadła w jego ramiona. Oparł policzek o głowę Haruno i kojąco gładził dłonią jej plecy.
– Sakura – powiedział zachrypniętym głosem. – Nie powinnaś mnie kochać, wiesz o tym.
– Za późno – zaśmiała się sztucznie. Na jego twarzy pojawił się ogromny ból. Złapał ją za rękę i ruszył w stronę ich wynajmowanego pokoju. Jego dłoń była tak przyjemnie zimna i silna. Sasuke puścił ją i otworzył szerzej drzwi do pokoju. Weszła razem z nim do środka.
Spojrzał na nią, a emocje widocznie w jego oczach przybrały na sile. Stał tuż przy niej, ale jej nie dotykał. Jego wzrok przez dłuższą chwilę spoczął to na jej wargach, to na jej oczach, zupełnie jakby nie mógł się zdecydować, co powinien zrobić.
Niewiele myśląc, podciągnęła się i musnęła wargami jego ciepłe usta. Nie pozostał jej dłużny. Położył swoje dłonie na jej biodrach i napierał na nią mocniej, dłużej. Musiała ponownie chwycić się jego kimona, aby zachować równowagę.
– Nie wiem, co cię trapi. Nie wiem, co wydarzyło się w Twoim życiu, że taki jesteś – wyszeptała, kiedy ich usta oderwały się od siebie. Sasuke powoli odstąpił od niej, ale mimo to jego dłonie nadal kurczowo się jej trzymały, a oczy były zimne i pełne bólu. Położyła dłoń na jego policzku. – Chciałabym cię lepiej poznać, pomóc Ci. Bo widzę, jak uporczywie próbujesz walczyć. –  Jego ramiona opadły, puścił ją, choć z wyraźnym wahaniem. Wyglądał na zszokowanego. –  Zaufaj mi. Pozwól mi się kochać – powiedziała. Zacisnął powieki i głośno wypuścił powietrze. Wsunął palce w jej włosy i przeczesał je delikatnie.
– Popełniasz błąd. – Łzy napłynęły jej do oczu na dźwięk cierpienia w jego głosie. Pokręciła powoli głową, wpatrując się w jego zgnębione oczy.
– Pokochanie cię to najlepsza decyzja, jaką w życiu podjęłam. – Otuliła go rękami.
Na dźwięk tych słów zadrżał, kolana się pod nim ugięły i opadł powoli na materac. Natychmiast wyciągnęła do niego swoje ręce i przytuliła do siebie. Kojąco głaskała go po plecach. Z czułością przeczesywała jego włosy. Przymknął oczy, gdy to robiła i ku jej zdziwieniu objął ją mocniej. Wiedziała, że potrzebował więcej czasu. Musiał się pozbyć swoich demonów, żeby zacząć wierzyć, że czasami taka zwykła miłość była wszystkim, czego potrzebował.
Poczeka na niego, tak długo, jak będzie trzeba.
Przechylił ją mocniej, tak że nagle leżała na podłodze a on na niej. Delikatnie gładziła dłońmi jego policzki.
– Kocham cię Sasuke – powiedziała drżącym głosem. Uchiha wisiał nad nią i patrzył prosto w jej oczy, a jego twarz była pełna cierpienia. Uniosła głowę i delikatnie dotknęła jego ust swoimi. Poczuła, jak sztywnieje, zamiera na moment, po czym zamknął oczy i wciągnął powietrze. Nachylił się, ona uniosła twarz w jego kierunku i rozchyliła językiem jego usta. Jęknął i złapał zębami za jej dolną wargę. Przesunął dłońmi wzdłuż jej nagich ud, a następnie sięgnął do paska jej kimona i go rozwiązał.


Zaszlochała cicho, przypominając sobie tamten dzień. Do tej pory jak próbowała wydobyć jakieś wspomnienia na światło dzienne, nie widziała niczego poza czarną plamą. Jej mózg z jakiegoś powodu zablokował wszystkie wspomnienia związane z Sasuke.
Przebłyski różnych wspomnień zaczęły się jej pojawiać przed oczami przez głupie zdjęcia. To było pierwsze tak wyraźnie wspomnienie o nim. Widziała smutek w jego oczach, czuła jego zapach, dotyk. Wszystko wydawało się tak bardzo realne.
Poczuła ucisk w piersi. Krew dudniła jej w uszach, a serce biło tak szybko, że z trudnością oddychała. Po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy. Odłożyła zdjęcia i złapała się dłońmi za bluzkę w okolicy piersi. Pochyliła się do przodu i zaniosła jeszcze większym płaczem.
Zrobiło jej się niedobrze, więc powlokła się do łazienki, pochyliła nad toaletą i zwymiotowała. Urwała kawałek papieru i przetarła nim usta, za chwilę ponownie sięgnęła po kolejny kawałek i wydmuchała nos. Gardło ją piekło, a w ustach czuła nieprzyjemny posmak. Położyła ręce na brzegu umywalki, podciągając się na nich. Odkręciła kurek z wodą, wypłukała usta, po czym przemyła twarz.
Kiedy poczuła się nieco lepiej i nie odczuwała już żadnych mdłości, poczłapała do sypialni, odsunęła kołdrę i położyła się do łóżka. Podciągnęła kolana pod brodę i zwinęła się w kłębek. Pomyślała, żeby zadzwonić do Ino albo Hinaty, ale ją to przerosło. Jednak tak bardzo potrzebowała, żeby ktoś był przy niej. Oczami wyobraźni przywołała Sasuke. Kiedy tylko o nim pomyślała urywki wspomnień, które były skryte z najodleglejszych zakątkach jej pamięci, zaczęły pojawiać się przed jej oczami. Przelatywały przez jej głowę niczym oderwane kawałki jakiegoś obrazu, które po chwili jakby zaczynały nabierać wyrazistości.


Sasuke siedział na kanapie, trzymając na udach swojego laptopa. Skupienie było wymalowane na jego twarzy. Marszczył czoło tak mocno, że między jego brwiami pojawiła się zmarszczka kształtem przypominająca literę ‘v’. Praca tak go pochłonęła, że nie zwracał uwagi na Sakurę. Przeszła obok niego i ustała tuż za nim. Schyliła się i miękko pocałowała jego kark. Odsunęła się, gdy jego ręką bezwiednie powędrowała do pocałowanego miejsca.
– Będziesz miał straszne zmarszczki, jak będziesz tak marszczył czoło – powiedziała cicho tuż przy jego uchu, drażniąc jego skórę swoim ciepłym oddechem. Drgnął na dźwięk jej głosu.
– No i co z tego – mruknął. Nachyliła się i oparła swój podbródek o jego ramię. Czuła jak się cały spina.
– Szybciej się zestarzejesz, będę musiała szukać młodszego – ostrzegła, śmiejąc się pod nosem.
Obeszła łóżko, po czym usiadła obok niego.
– Chcesz mnie wymienić na młodszego? – zapytał z przekąsem, przechylając głowę tak, że  jej usta dotknęły jego policzka.
– Jeszcze troszeczkę z tą wymianą poczekam – powiedziała, śmiejąc się perliście. – Dużo ci jeszcze zostało? – zapytała, podkulając nogi pod brodę.
– Trochę. Jakieś dziesięć, piętnaście minut roboty – odparł.
– To poczekam. Nie lubię zasypiać bez ciebie.
– Wiem – wyszeptał, obejmując ją ramieniem. Przymknęła powieki i wtuliła się w niego. – Wiem – powtórzył i pocałował ją we włosy.


Te wspomnienia były tak niezwykle żywe i znajome. Próbowała sobie przypomnieć coś jeszcze, co lepiej wyjaśniałoby przywołane sceny, ale rezultatem tego wysiłku były tylko kolejne oderwane fragmenty uzupełniające układankę, która powoli zaczynała nabierać kształtu w jej głowie.
Następnego dnia rano nie czuła się najlepiej. Zadzwoniła do Ino, że się rozchorowała i przez najbliższe dwa może trzy dni nie będzie jej w pracy. Zwlokła się z łóżka, leniwie poczłapała do kuchni. Kiedy otworzyła lodówkę, poczuła dość specyficzny zapach, przez który aż ścisnęło ją w żołądku. Dłonią zakryła usta i natychmiast zamknęła drzwiczki. Usiadła na taborecie, chcąc zwalczyć nagłe mdłości, jednak ból brzucha jedynie się nasilił. Momentalnie znalazła się nad zlewem i zwymiotowała. Przetarła dłonią twarz, po czym napełniła wodą szklankę i przepłukała usta, chcąc pozbyć się okropnego smaku. Kiedy palące uczucie w przełyku przestało być tak uciążliwe, oparła ramiona o blat i lekko przykucnęła.
Wstała, dopiero gdy mdłości minęły. Chwyciła miseczkę do płatków i przyszykowała śniadanie. Pomyślała, że wymioty są skutkiem stresu połączonego ze zbyt małą ilością jedzenia.
Wieczorem zaczęła pakować swoją małą walizkę. W ciągu dnia miała wystarczająco dużo czasu, aby przemyśleć wszystko na spokojnie. Zdecydowała się, że wróci do domu i porozmawia z matką. Wizja tej rozmowy wydawała jej się nieco niepokojąca, ale musiała poznać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Przez to, że zdecydowała odciąć się od Sasuke, jej matka była jedyną osobą, która mogła cokolwiek wiedzieć.
Nastawiła budzik w telefonie, położyła go na szafce i usiadła na łóżku, wlepiając swój wzrok w leżący pod ścianą bagaż. Późnym popołudniem będzie w domu. Zobaczy się z rodzicami. I nie była całkowicie pewna, jak się z tym czuje. Tym bardziej że gnębiło ją przeczucie, że ta wizyta nie skończy się dobrze.
Ciągnąc za sobą walizkę, po jakiś piętnastu minutach dotarła do swojego rodzinnego domu. Z szalenie bijącym sercem ustała przed dużą budowlą i wpatrywała się w bramę wjazdową.
Nie ma jak w domu, pomyślała i wzdrygnęła się w myślach. Ostatnie wydarzenia tak bardzo zmieniły jej stosunek do rodziców, że zaczęła wierzyć, iż wszędzie było lepiej niż we własnym domu.
Niepewnie podniosła drżącą dłoń i zadzwoniła do drzwi. Po kilku sekundach dobiegł ją z wnętrza stukot obcasów i drzwi otworzył się z impetem, ukazując jej rozradowaną matkę. Sakura uśmiechnęła się niechętnie. Napisała do niej sms-a, gdy była w pociągu, ale nie odpisała, nie miała więc pojęcia czy w ogóle na nią czekała.
Odwzajemniła jej uśmiech i otworzyła szerzej drzwi, a Sakura weszła do środka. Po odstawieniu bagażu i zdjęciu z siebie kurtki została przytulona mimochodem przez Mebuki.
– Jest tata? – zapytała.
– Och. Nie, niestety nie. Musiał wyjechać. Ma jakąś ważną sprawę, a nie chciał zajmować się nią na odległość – oznajmiła, kierując swoje kroki do salonu.
– Rozumiem – odparła Sakura, drepcząc matce po piętach.
– Cieszę się, że przyjechałaś do domu – powiedziała, odwracając się obcesowo. Sakura zmarszczyła brwi.
– Nie wpadłam bez przyczyny – wypaliła, siadając na kanapie.
– Hmmm – westchnęła – to w sumie do ciebie podobne. To, co się takiego stało? O co chodzi? – zapytała Mebuki, wlepiając spojrzenie w swoją córkę.
– O moją przeszłość. Przypomniałam sobie – przerwała – o Sasuke, o wypadku. Jednak nie potrafię poskładać tego w całość.
Mebuki przez dobre pięć sekund nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Zrobiła krok w przód i ciemnoczerwony kolor zaczął pojawiać się na jej szyi i twarzy.
–  Nabijasz się ze mnie. Wygadujesz jakieś bzdury – powiedziała dość spokojnym głosem.
– Chcę wiedzieć. Chcę znać prawdę.
– Jaką prawdę? Czy ty dziecko siebie słyszysz? – W jej głosie wyraźnie było słychać ogromne poirytowanie, co nie wróżyło nic dobrego.
– Mamo! Proszę cię, powiedz mi, dlaczego posunęłaś się tak daleko, aby zniszczyć mój związek, moje życie. – Wstała. – Musi być jakiś powód, dla którego tak bardzo nienawidzisz Sasuke. Proszę, powiedz mi. Mam prawo wiedzieć. – Głos Sakury z każdym słowem coraz bardziej się łamał.
– Nie no, to jakiś żart – powiedziała i pokręciła głową. – Ty sobie ze mnie żartujesz – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Skąd o tym wiesz?! Od niego?! No oczywiście, że od niego! Miał cię zostawić w spokoju. Wyjechać i nigdy nie wrócić – mówiła jakby sama do siebie. Przytknęła dłoń do swojego czoła, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. – Boże, Sakura… jaka ty jesteś naiwna. – Śmiech Mebuki rozniósł się po salonie. – Jakich bajeczek ci naopowiadał? Uwierzyłaś mu?
– To Satomu spowodował wypadek! Prześladował mnie! – wrzasnęła.
Nie była przygotowana na cios. Silne uderzenie odbiło się głośnym echem w przestronnym pomieszczeniu. Wydała stłumiony jęk. Piekący ból rozprzestrzenił się po jej policzku. Odruchowo dotknęła dłonią bolącego miejsca.
– Satomu w to nie mieszaj! Mogłaś z nim być, mieć wszystko. Ale wybrałaś tego Uchihę. – Mebuki potrząsnęła głową i wydała z siebie gardłowy głos obrzydzenia. Jej twarz była wręcz purpurowa od gniewu.
Sakurze chwilę zajęło pozbieranie się i wyprostowanie na tyle, ile była w stanie, i podtrzymanie kontaktu wzrokowego.
– Próbujesz zrobić z siebie ofiarę losu? Chciałam dla ciebie jak najlepiej. A przez tego drania Uchihę, odsunęłaś się od nas! To on jest winny całemu złu, które cię spotkało. Jak sądzę, jesteś zbyt głupia, żeby to dostrzec. – Opadła na kanapę i schowała twarz w dłoniach.
– Może właśnie to ty jesteś wszystkiemu winna?! – krzyknęła. Starsza Haruno przekręciła lekko głowę i wbiła w córkę wściekłe spojrzenie. – Gdyby nie to, że kazałaś mu ode mnie odejść, poprzez szantażowanie go, nie cierpiałabym tak teraz!
– Tak? – zapytała przeciągle, z nutką gniewu w głosie. – A powiedział ci może, jak wyjechał bez słowa na kilka miesięcy, nie dając znaku życia. No tak! – krzyknęła, uderzając otwartymi dłońmi w kolana. – Ty pewnie nawet tego nie pamiętasz. No bo jak. Zanim przyjechałaś do mnie, trzeba było porozmawiać z nim. Ukrywa przed tobą o wiele więcej, niż myślisz. –  Sakura rozszerzyła oczy ze zdziwienia. – Ale ty tak naiwnie go kochałaś.
Poczuła nagłe zawroty głowy. Przed oczami pojawiły się jej białe plamy. Z trudem oddychała. Powoli usiadła na brzegu fotela i schyliła głowę w dół.
– Dlaczego ty go tak nienawidzisz? Co on ci takiego zrobił? – zapytała półszeptem. Mebuki milczała. Sakura nie wierząc w to, że uzyska odpowiedź na swoje pytanie, podniosła się i ze łzami w oczach spojrzała na matkę.
Nagle przypomniały jej się usłyszane przypadkiem słowa matki. “Nie martw się Satomu, ja się wszystkim zajmę”. Przed oczami przeleciały jej wspomnienia związane z Takanashim. Odłamki wspomnień uderzyły ją niczym fala. Mężczyzna od wielu lat był obecny w jej życiu. Był kochany bardziej przez Mebuki niż Sakura. W liceum nawet na prośbę matki zgodziła się na to, żeby spróbować stworzyć z nim związek. Podobał jej się wtedy i było to dla niej jak spełnienie marzeń. Jak się później okazało, to była tylko gra wstępna do czegoś więcej. Oboje pochodzili z dobrych, wykształconych rodzin. I od wielu lat, planowane było ich małżeństwo. Do pewnego momentu, Sakura nie miała nic przeciwko. Była głupią zakochaną nastolatką, która pozwoliła sobą manipulować. Satomu próbował ją sobie podporządkować. Zawsze chciał wiedzieć, gdzie była i co robiła. Była przez niego kontrolowana na każdym kroku. Aż w końcu powiedziała dość. Oczywiście jej matka wzięła stronę Satomu. Nie obroniła jej. A Kizashi w ogóle nie reagował. Był posłuszny Mebuki jak pies.
Miała szczęście, gdy udało jej się dostać na wymarzone studia. Dzięki temu, że Satomu zawalił egzaminy, mogła się od niego odciąć. I tak też się stało. Jednak na bardzo krótki czas.
– Jaka matka, traktuje tak swoje dziecko. Bardziej zależy ci na Satomu. Chciałaś, żebym z nim była dla twoich własnych samolubnych pobudek. Nie liczyło się to, że mnie zranił. Pamiętasz, co mi wtedy powiedziałaś?! – wyrzuciła, zaciskając dłonie w pięści. – ‘Zaciśnij zęby. Jakoś musisz to znieść’. Byłam zaledwie w liceum! Miałam całe życie przed sobą a wy… popsuliście mnie. Nie obroniłaś mnie przed nim. Pozwoliłaś, żeby mnie skrzywdził. Ale sprawię, że poniesie karę za to, co mi zrobił. – Czuła spływające po jej policzkach łzy. Odwróciła się na pięcie, nie chcąc patrzeć na matkę. – To moje życie. Po raz ostatni w nie ingerowałaś. Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć. – Wiedziała, że zabrzmiało to gorzko. Jej głos załamał się na końcu.
– Miłego życia – powiedziała Mebuki szyderczo. Jej słowa uderzyły Sakurę jak kolejny policzek. Przecież sama tego chciała, więc dlaczego to tak bardzo bolało?
Z tymi słowami Sakura ubrała się, zabrała walizkę i wyszła.
Nazajutrz po południu była już u siebie w mieszkaniu. Była zmęczona i rozchwiana emocjonalnie. Po opuszczeniu rodzinnego domu zatrzymała się w hotelu. Nie spała prawie całą noc, w kółko odtwarzając rozmowę, jaką przebyła ze swoją matką. Czuła się okropnie z myślą, że nie otrzymała od niej żadnego wsparcia. Nawet nie starała się zrozumieć tego, co się stało. Ufała jej bardziej niż komukolwiek innemu, a raczej tak sądziła. Jej matka okazała się zupełnie inną osobą, niż myślała.
Ubiegłej nocy pozwoliła sobie na odrobinę załamania, na trochę histerii. W końcu ponownie, w jednej chwili cały jej świat legł w gruzach.
Zapewne, gdyby ktoś zobaczył ją  w takim stanie, pomyślałby, że zwariowała. Wszystko było tak bardzo do dupy, że pozostał jej jedynie płacz. Tak przecież zachowują się załamani ludzie?
Chciała osunąć się na podłogę i płakać. Jednak w jej głowie zakiełkowała nadzieja. Jeden głupi pomysł, który sprawił, że jej uciążliwe myśli schowały się na krótką chwilę. Może nie wszystko było stracone.
Nie zwracając uwagi na ostrzegawczy głos w jej głowie, narzuciła na siebie ubranie i wyszła. Szczerze mówiąc, nie wiedziała, co robiła. Szła tak zdecydowanie, jakby miała jakiś konkretny cel. W rzeczywistości żadnego celu nie było, a już na pewno nie powinna kierować się w stronę bloku Sasuke.
W miarę zbliżania się do mieszkania Uchihy chaos w jej myślach, związany ze wspomnieniami rozmowy z jej matką powoli cichł, a jego miejsce zajmował nowy.
Na wspomnienie ich ostatniej konwersacji zmarznięte dłonie same zaciskały się jej w pięści. Czuła fizyczny ból w piersi, że tak go potraktowała. W końcu przyznała Hinacie rację, Sasuke był kluczem do jej przeszłości. Powinna była wykazać się nieco większym zaufaniem do niego.
Przymknęła oczy, próbując sobie przypomnieć, jak wyglądał jej świat, zanim pojawił się w nim Sasuke. Mogła, go opisać jednym słowem: rutyna. Potem jednak Uchiha wkroczył do niego i zburzył jej w miarę poukładane życie. Dopóki nie pojawił się w jej życiu, wszystko było takie normalne, spokojne, przecież nawet nie zdawała sobie sprawy, że była ciągle okłamywana przez najbliższych. Miała nadzieję, że kiedy się od niego odetnie, jej świat znowu będzie stabilny. Ale wcale jej to nie cieszyło. Strasznie się bała, że już nigdy nie poczuje tego, co czuła przez ten krótki czas, gdy był w jej świecie.
Kiedy uniosła wzrok, stała przed jego blokiem. Trzęsącymi się rękami wyjęła telefon i spojrzała na zegar. Było zaledwie kilka minut po dziesiątej wieczorem. Nie miała pewności, że Sasuke był w domu. Nasuwając czapkę głębiej na czoło, zazgrzytała zębami i potarła o siebie dłonie. Rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś kawiarni bądź restauracji. Jednak poza małym osiedlowym sklepikiem i automatem z napojami niczego nie dostrzegła.
Jęknęła i uniosła wzrok akurat w chwili, kiedy drzwi się otworzyły i wyszła z nich kobieta z psem. Serce jej podskoczyło. W okamgnieniu znalazła się przy wejściu i złapała za powoli zamykające się drzwi. Poczuła się jak obrzydliwy szpieg.
Wjechała windą na czwarte piętro i stanęła przed jego drzwiami. Niepewnie uniosła drżącą dłoń i nacisnęła na dzwonek. Usłyszała jego krótki dźwięk za drzwiami, jednak poza nim, zero odzewu. Przyłożyła ucho do drewnianych drzwi, ale odpowiedziała jej głucha cisza. Zrezygnowana nacisnęła guzik od windy, po chwili usłyszała charakterystyczny dźwięk. Drzwi się rozsunęły i gwałtownie wyskoczył z nich Sasuke. Podskoczyła z zaskoczenia, o mało się nie przewracając. Miała wrażenie, że podobna sytuacja zdarzyła się w przeszłości.
– Co tu robisz? – zapytał, przystając przed nią i wyjmując z uszu słuchawki.
– Nie wiem – wymamrotała. Pokręcił głową, po czym ominął ją i podszedł do drzwi.
– Wchodź – powiedział obojętnie.
Podążyła za nim, przez krótki moment przyglądając się jego sylwetce. Jego lewa ręką była nadal w gipsie. Miał na sobie czarne jeansy i granatową kurtkę. W dłoni trzymał foliową torbę z zakupami. Miał zaczerwienione od mrozu policzki i nos.
– Sakura.
Na dźwięk jej imienia w jego ustach poczuła, jak po jej ciele rozlewa się przyjemne ciepło.
– Tak? – zapytała, wreszcie unosząc ku niemu wzrok.
– Naprawdę muszę wiedzieć, dlaczego tu jesteś. – Przestąpiła z nogi na nogę, nie do końca pewna, co powiedzieć. Domyślił się, że nie przyszła tu bez powodu.
– Wróciłam dzisiaj z Konohy. Odbyłam bardzo chaotyczną rozmowę z matką.
Westchnął długo i głęboko i gestem nakazał, żeby usiadła. Wziął z fotela koc i podał jej go.
– Rozgrzej się, a ja zrobię ci coś ciepłego do picia – polecił.
Dwupokojowe mieszkania miały jedną zaletę, kiedy było się “singlem”. Obiekt swoich westchnień można było bez przeszkód podglądać w kuchni, nie ruszając się z salonu.
Przyglądała się, jak Sasuke otwiera i zamyka szafki, wyjmując z nich kubki i jakieś pudełeczka z herbatą, nalewa wodę do czajnika. W oczekiwaniu, aż woda się zagotuje, odkręcił się do niej i oparł o szafkę w kuchni.
– Powiesz mi? – zapytał.
– Pewnie myślisz, że jestem idiotką. Jednego dnia nie chcę cię znać, a kolejnego koczuję pod twoimi drzwiami. Ale to nie tak. Ja jestem trochę – przerwała – zagubiona – dodała po dłuższej chwili namysłu.
Zapadła długa, ciężka cisza, którą przerwał świst czajnika. Sasuke oderwał od niej wzrok na tyle długo, żeby skończyć to, co zaczął w kuchni. Wrócił po chwili, niosąc parujący kubek, postawił go na stole, po czym zawrócił i przyniósł drugi.
– Pamiętasz nasz wyjazd do Kioto – przeciągnęła słowa, by zyskać na czasie i zdecydować, czy naprawdę chciała zapuszczać się w te rejony.
Dostrzegła, jak po jego twarzy przelatuje cień zaskoczenia. Nic nie odpowiedział, jedynie przytaknął głową.
– Mam wrażenie, że tamta noc była dla nas obojga wyjątkowa. Jakby puściły pewne bariery. Nie wiem, dlaczego o tym mówię. Chyba chcę, żebyś wiedział, że udało mi się odzyskać parę wspomnień. – Pokręciła głową i odwróciła głowę w stronę okna, niepewna, co dalej. – Wiesz… moja matka, powiedziała, że już raz mnie zostawiłeś. To prawda? – Spojrzała wprost na niego, oczekując odpowiedzi. Zauważyła, jak klatka piersiowa Sasuke unosi się i opada pod wpływem głębokiego wdechu. Minęła chwila, zanim odpowiedział.
– Tak. Wyjechałem na parę miesięcy. Wyjechałem po to, by zamknąć za sobą sprawy z przeszłości. Wyjechałem, zostawiając cię, bez żadnych konkretnych wyjaśnień. A później uciekłem od ciebie, po raz drugi – powiedział, zerkając na nią. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, wzrok był pusty, nawet myśli były nadzwyczaj ciche. Po prostu go słuchała. Miała wrażenie, że jakoś podświadomie o tym wiedziała, ale te wspomnienie było zakopane tak głęboko, że dokopanie się do niego mogło zająć mnóstwo czasu.
– Ale za każdy, razem wracałeś – oznajmiła, patrząc się bezmyślnie w przestrzeń, jakby chciała usprawiedliwić go przed samą sobą. – Wróciłeś, pomimo szantażu mojej matki.
Poczuła, jak wypuszcza powietrze, w długim oddechu.
– Chciałem cię odzyskać. Naprawić to, co zepsułem. – Zesztywniał, po czym wstał i zniknął za drzwiami swojej sypialni. Wrócił po chwili, trzymając w dłoni kopertę. – Dałaś mi, to kiedy zostawiłem cię po raz pierwszy. – Spojrzała na niego niepewnie i delikatnie ujęła biały papier, otworzyła go i zaczęła czytać.
Otworzyła szerzej oczy. Poczuła, jak dech zamarł jej w piersi. Czytała ten list i nagle pojęła w pełni siłę uczucia, jakim tamta Sakura go darzyła. Czuła to każdą cząstką swojego ciała. Zaufanie, wiara, poświęcenie i ta bezwarunkowa miłość, jaka płynęła z tego wyznania, sprawiły, że kompletnie poddała się w walce przeciwko swojemu sercu. Jeżeli Sakura sprzed wypadku była w stanie tak go pokochać, tak mu zaufać, to dlaczego obecna Sakura nie może tego zrobić. Już dawno wiedziała, że to, co było między nimi, było czymś wyjątkowym.
Wahała się. Próbowała ułożyć w myślach co powiedzieć, ale nic sensownego nie chciało opuścić jej ust. Odłożyła list na kanapę, wstała i wyciągnęła ręce w stronę Sasuke. Objęła go tak mocno, że nie wyrwałby się z jej uścisku, nawet gdyby chciał. Odwzajemnił jej uścisk nieco niepewnie dopiero po chwili. Szukała ukojenia przytulając się do jego ciepłego ciała, podczas gdy on przycisnął policzek do jej głowy. Ogarnął ją tak ogromny smutek, że nie była w stanie powstrzymać płaczu. Z piersi wydarł jej się szloch. Tak ciężki, jakby zbierał się w niej od wielu miesięcy. Tak ciężki, jakby wczorajsza histeria nie miała nigdy miejsca.
Obejmowali się przez kilka chwil, może kilka minut. W którymś momencie Sasuke przesunął ręce z jej talii na ramiona, po czym odsunął się od niej. Oderwała twarz od jego piersi. Nadal cicho szlochając, niezdarnie wytarła dłońmi twarz, rozmazując makijaż. Dostrzegła, jak na jego ustach przez chwilę zawitał nikły uśmiech. Przyłożył prawą dłoń do jej twarzy i pogładził ją delikatnie. Kiedy na nią patrzył, jego wzrok był niezwykle łagodny i pełen miłości. Pod wpływem tego spojrzenia poczuła się tak, jakby tylko ona się liczyła. Jakby była tą jedyną.
– Pomóż mi odzyskać pamięć – powiedziała błagalnie, pociągając nosem. Sasuke podrapał się z tyłu głowy i uśmiechnął się delikatnie.
– Myślałem, że już nigdy o to nie poprosisz – powiedział, łapiąc ją za rękę i chowając w swoich ramionach.



Wyjaśnienia
Mam wrażenie, że są trochę potrzebne. Ale nawet nie wiem od czego zacząć. Najpierw może Was przeproszę, za tak długą zwłokę z rozdziałem, prawdopodobnie już większość z Was, przez ten czas, zapomniała o tym blogu. 
Rozdział pojawił się tak późno z kilku powodów: przez to, że trochę źle ulokowałam swoje uczucia, nie miałam ochoty na nic i to dosłownie. Na szczęście nie trwało to długo, udało mi się szybko pozbierać i zaczęłam pisać. Tyle, że wtedy dopadła mnie taka niemoc. Nie mogłam nic napisać, nic mi nie pasowało. Aż w końcu odkopałam jakieś stare bazgroły i z nich zaczęłam coś zlepiać. Później jak pojawiły się pomysły, nie było czasu. Jestem w dupie z licencjatem, bo po drodze jest od cholery projektów, wejściówek i innych studenckich pierdół. 
Nie zostawiam bloga, ani nic z tych rzeczy. Jedynie kolejne rozdziały będą się pewnie pojawiać z małym/średnim/dużym poślizgiem. 
Korzystając z okazji, chcę Was jeszcze serdecznie zaprosić na mojego FaceBook'a, i na Google+. W miarę możliwości zamieszczam tam informacje o postępie prac nad rozdziałem itd. 
To chyba tyle. Jak mi się coś jeszcze przypomni, to pewnie napiszę o tym na FB ♥

DODATEK SPECJALNY XD
[3.10.2017] Art by Frelka ♥
Bez opisu, podziwiajcie xDDDD 

30 komentarzy:

  1. Ja nie wiem czy dam radę za dnia przeczytać... 😔

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo jaki mi ładny prezent zrobiłaś, mam dziś urodziny 😜Powiem Ci czekałam na ten rozdział z wytęsknieniem nie tylko ze względu na długość czasu zanim się pojawił ale o tematykę, czekałam na wspomnienia takich rutynowych momentów z ich życia i rozmowę z matka bo sobie poukładałem wszystko mniej więcej i miłej mi się czyta aż 😃Szkoda ze Mebuki to taka zołza ale mam nadzieje ze ona i jej pupilek dostaną za swoje 😀 Życzę weny i żeby Ci się wszystko ułożyło, trzymaj się 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu przepraszam za błędy ale wiesz jak to jest, życie w biegu

      Usuń
    2. O raniuśku! To WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ♥

      I dziękuję Ci za miłe słowa. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej :D Będę się o to starać :D

      Usuń
    3. Nie ma za co przepraszać. Ludzka rzecz :D
      I tak dokładnie wiem jak to jest xD

      Usuń
  3. Mój wyczekiwany rozdział, w końcu! Mebuki (nie myślałam, że to zrobię w Twoim opowiadaniu), ale dziękuję. Bycie zołzowatą matką pomogło Twojej córce w podjęciu bardzo dobrej decyzji. W końcu może się im uda, a Mebuki pokaże na co ją stać!
    Rozdział czytało się szybko ( chyba za szybko), przyjemnie i lekko. Dla mnie, jako odbiorcy było to zrozumiałe i takie naturalne.
    Teraz pytanie: tylko co dalej? :D Czekam!
    P.S Nie martw się licencjatem :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem co dalej xD Tyle pomysłów mi się w głowie kołacze, muszę je do kupy zebrać.
      Co do Mebuki... mam pewien plan. Mam nadzieję, że podołam :D

      P.S. Mówisz, że nie ma czym? :*

      Usuń
    2. To dobrze, że są pomysły! Gorzej jakbyś cierpiała na chroniczny ich brak! :p

      No mówię Ci, przyjdzie pora to się zrobi samo :D

      Usuń
    3. Pewnie jak usiądę do pisania mój mózg odmówi współpracy xD

      O to mi ulżyło, że się samo zrobi xD

      Usuń
  4. O rany.
    To było takie smutne i piękne zarazem.
    Tak..piękne i smutne. Aż sama patrzyłabym w to niebo.
    Czekam na dalszą część, nieważne ile ;)
    Mam teraz w głowie uczucie pełnej satysfakcji po przeczytaniu porcji dobrej historii na koniec dnia.
    Trzymam kciuki, życzę weny i czasu.. i weny.. i czasu.. i czasu :D !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww Kas ♥ Ten Twój szampan chyba sporo zdziałał xD Alkohol to u mnie słowo klucz xD
      Bardzo się cieszę, że się podoba. Chyba nie ma lepszej satysfakcji niż zadowoleni Czytelnicy ♥

      Oj przyda się przyda! ♥
      Tulaski ♥

      Usuń
  5. Taa rozdział nie uciekł... Czytałam za dnia i uwierz więcej nie popełnie tego błędu ciężko mi było sie skupić... Dopiero wszystko się rozkręciło na przestrzeni tak naprawdę chyba trzech lub 4 rozdziałów . Ale ! W takim momencie skończyć! Dlaczego!!! 😭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam mieć jakiś element, od którego zacznę 11 rozdział xD

      Usuń
    2. Ja wiem ale to tak boli Blue Bell😭 ale w sumie ta 11 zacznie się pikantnym fragmentem ❤ czekam czekam czekam !!!

      Usuń
    3. Zależy co się rozumie pod słowem 'pikantny' xD

      Usuń
  6. Zarwać biologię i chemię tylko po to żeby mieć kiedy przeczytać xd Ja już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Do tej pory żadne opowiadanie nie wciągnęło mnie aż tak bardzo. To jest cudowne *.* Twoje opowiadanie wzbudziło we mnie naprawdę wiele emocji i ja chcę wiecej ^^ To jest takie piękne, już pokochałam twój sposób pisania<3
    Życzę Ci naprawdę duuużo weny i pozdrawiam cieplutko 😊
    PS. Trochę zagmatwany ten komentarz (za co przepraszam) xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS2. Jestem Dilay. Moje drugie konto xd

      Usuń
    2. Ojejku! Kobietko, jak ja Ci dziękuję za ten komentarz! Chyba poprawiłaś mi humor na resztę dnia <3
      Cieszę się niezmiernie, że Ci się spodobało. Aż człowiek od razu skrzydeł dostaje i chce się rzucić tymi wszystkimi książkami, żeby usiąść i pisać :D

      Jeszcze raz bardzo dziękuję, to MEGA budujące <3
      Pozdrawiam Cieplutko :*

      Usuń
  7. Na początek chce przeprosić za ewentualne błędy w mojej pisowni,ale mam niesprawne 2 palce u lewej ręki XD
    Przyznam się,że nie czytałam jeszcze poprzednich rozdziałów,bo chciałam zobaczyć czy historia mnie zainteresuje. Trafiłaś idealnie w mój gust.
    Zacznijmy od wyglądu - bardzo podoba mi się szablon , piękne kolory , wszystko ładnie widać . Ogromny plus !
    Nie pamiętam czy czytałam kiedykolwiek historię podobną do tej którą tu przedstawiasz, być może kiedyś na coś się natknęłam ale jak nie pamiętam to znaczy,że było słabe. Podoba mi się,że nie piszesz słowami trudnymi, używasz synonimów ,nie ma powtórek,dzięki temu przyjemniej się czyta.
    Mam pewne wyobrażenie na temat jak to się potoczy,ale nie chcę teraz spekulować na ten temat :D
    Jestem ciekawa,czy jest tu wplątany Itachi albo Madara , dlatego zaraz wrócę do poprzednich rozdziałów .
    Wydaje mi się,że jakoś się natknęłam na twojego bloga,może nawet skomentowałam, ale jak na maturzystke mam bardzo słabą pamięć :(
    Na koniec chcę i jeszcze coś napisać odnośnie " Wyjaśnień " . Kochana, tego kwiatu jest pół światu, nie warto się załamywać . Trzymam mocno kciuki za Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczena mi opadła! Jak się cieszę, że mnie odwiedziłaś! Mam jedynie nadzieję, że poprzednie rozdziały też przypadną Ci do gustu. Co do Itaśia, jego pojawienie się jest nieco wątpliwe, ale go nie wykluczam :D
      Bardzo dziękuję za komentarz i te miłe słowa ♥
      Wiesz, lata lecą, męża trzeba szukać xD

      Usuń
  8. O mój Boże ♥♥♥
    Ten rozdział był tak smutny, tak mi serduszko pękało, gdy czytałam te wspomnienia. I te wątpliwości Sakury, w pełni uzasadnione.
    Kuuurde, jej matka jest okropna. Najgorsze jest to, że takie matki faktycznie istnieją. Chociaż — czy powinno nazywać się je "matkami"? :/ Nigdy nie zrozumiem kobiet, krzywdzących własne dzieci.
    Satomu, Satomu. Zgnij. Gdzieś, nie wiem, gdzie, może być nawet w pierdlu, ale zgnij. Zostaw Sakurę w spokoju, bo inaczej cię dojadę!
    Tak jak już mówiłam — rozdział był smutny. Pełno bólu, wspomnień i żalu. Jednak te wspominki przynosiły uśmiech na twarz. Widać, że ta dwójka naprawdę się kocha. Niezależnie od tego, ile jeszcze tajemnic mogłoby wyjść na wierzch i co jeszcze przypomni sobie Sakura — myślę, że ich uczucie jest na tyle silne, że to wiele nie zmieni. A być może nawet zacieśni więzi między nimi.
    I ta końcówka. O. Ma. Mo. ♥ W końcu przyszła. W końcu zrozumiała. W końcu poprosiła.
    Sasuke, spróbuj raz jeszcze ją zostawić. Przysięgam ci, że nogi z dupy ci powyrywam. Tfu.

    Życzę Ci, aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli, Blue. ♥
    Trzymaj się! ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Smutny? Czu ja wiem... trochę taki jak reszta xD
      Wydaje mi się, że musiała do niego przyjść. Zrobiła to pod wpływem impulsu, aczkolwiek mimo że jeszcze sama Sakura nie zdaje sobie z tego sprawy, ale nasz mądry Sasuke owszem, to był jej pierwszy krok ku "wyzdrowieniu". Ale kto wie czy tak się stanie huehuehue xD

      Usuń
  9. Te sceny SasuSaku, te z przeszłości *.* Kurczę, kupiłaś mnie tym po całości. Jedne z lepszych, jakie kiedykolwiek czytałam <3 No gratki normalnie, mistrz z Ciebie. Cudne były *.*
    Mam ochotę zamordować Mebuki, ze szczególnym okrucieństwem. ^^ Ale czuje, że jeszcze im trochę krwi napsuje i to mi się nie podoba -.- Zabić to coś, zanim złoży kolejne jaja.
    Zresztą to samo tyczy się Satomu. Pokazałaś jakim typem jest naprawdę i trafiłaś w typ osoby, której szczerze i z całego serca nienawidzę. Jeśli "przypadkowo" wpadnie pod samochód, będę Cię wielbić po wsze czasy ^^
    Wgl to jej wparowanie do jego bloku, takie zajebiste :D Zdziwiłabym się, gdyby zrobiła coś innego. I ta scena na koniec taka słodziaśna, że mnie aż ściska ^^ Więcej takich <3
    Pozdrawiam ^^

    PS.1.Sakura jest w ciąży, czy jak? O.O
    PS.2.Mam nadzieję, że to, co planujesz dla Karin zadowoli najgorszego sadystę :) -> sponsor nadal z nami ^^
    PS.3.Tak czytam sobie o tych zdjęciach i wspomnieniach i tu bum -> Photograph leci. Wyczucie czasu, geniusz XD
    PS.4.Ja to do końca tygodnia nadrobię, nie ma bata, że nie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Te wspomnienia to ja sama kocham, bo wiesz to jak urzeczywistnienie moich perwersyjnych fantazji xDDDD (TAK NAPISAŁAM TO XDDD)
    Satomu to PSYCHOPATA moja Droga. Popapraniec jakich mało. Kto mi pozwolił stworzyć taką postać? :O

    PS.1 Czytaj dalej ;p
    PS.2 UPSI? :O
    PS.3 O kurde! Aż ja chyba przeczytam sobie tę scenę z tą piosenką *_*
    PS.4 POWODZONKA ♥♥♥ Zostały Ci 3 najdłuższe rozdziały xDDD To tak na zachętę xDD
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. Wiem o co się rozchodzi ( Г °3°) Г XD
      Psychopata *.* Ja lubić, chociaż jego nie lubić. Będzie ciekawie *.*

      PS.1.Tak jest!
      PS.2.XD
      PS.3.Polecam *.* <3
      PS.4.Nie pomagasz XD
      <3

      Usuń
  11. Czytałam w sumie wczoraj parę rozdziałów, jak już mnie odłączyli internet. Więc nie jestem w stanie odnieść się do każdego oddzielnie. Zrobię Ci całościowy komentarz gdzieś.
    No XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobra, za 8 minut kończę pracę, wystarczy tej produktywności na dzisiaj. Przeczytałam ciągiem aż do tego rozdziału i chcę więcej :D A rozdział poruszający serduszko, to opowiadanie jest cudowne :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥