Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 maja 2017

Chapter twelve.

Leżąc w łóżku, jej nozdrza wypełnił zapach Sasuke. W pokoju było ciemno i cicho. Obróciła się udręczona i spojrzała na twarz śpiącego obok niej mężczyzny. Jego cichy i spokojny oddech sprawił, że czuła się bezpiecznie. Odpędzał złe wspomnienia minionych wydarzeń, które wciąż wracały i sprawiały, że nie mogła spokojnie zasnąć.
Kilkakrotnie w ciągu nocy budziła się gwałtownie z naglącą potrzebą sprawdzenia, czy Sasuke nadal był obok. To była już jej czwarta pobudka. Za każdym razem, przysuwała się bliżej mężczyzny, chcąc czuć go jak największą powierzchnią swojego ciała. Okalała go swoimi ramionami i przyciskała głowę do jego piersi, a on odruchowo zaciskał dłoń na jej talii. Co w jakiś sposób sprawiało, że się uspokajała i po chwili zasypiała.
Tym razem nie sprawdzała, która była godzina, nie chciała tego wiedzieć. Myśl, że niedługo nastanie poranek, który zakończy ich spotkanie, sprawiała, że odczuwała ogromny żal i smutek.
Leżała na plecach z ramieniem Sasuke przerzuconym przez jej biodra. Słuchała jego oddechu, patrzyła na wznoszącą się i opadającą spokojnie pierś. W ciemności mogła dostrzec jedynie słaby zarys jego sylwetki, jednak nie miało to znaczenia. Cieszyła się z jego obecności. Była mu wdzięczna za to, że był przy niej, że się nią zaopiekował. Nie należała do niego, więc nie musiał się o nią tak troszczyć. Dlaczego w takim razie jakaś część Sakury nie miała nic przeciwko temu? Próbowała sobie wmawiać, że pewne rzeczy ją w nim drażnią. Na przykład jego gburowate i ignoranckie nastawienie lub to, że nie odzywał się do niej przez bardzo długi czas. Próbowała przekonać siebie, że tego nie znosiła, że podobał jej się jedynie jego wygląd, ale to nie była prawda.
Położyła lekko dłoń na jego twarzy i przesunęła kciukiem po jego szorstkiej szczęce. Gdy poczuła, że Sasuke zaczął się wiercić, gwałtownie zabrała rękę. Wstrzymała oddech i zastygła. Bała się, że tym małym gestem, mogła go obudzić, a tego nie chciała. Przesunęła wzrokiem po jego ciele i kiedy tak mu się przyglądała, otworzył nagle oczy i uchwycił jej wzrok. Zamrugał kilka razy i przetarł twarz dłonią.
– Co się dzieje? – zapytał bardzo cichym zachrypniętym głosem.
– Zły sen, nic takiego. – Teraz kiedy się obudził, zaczęła się denerwować. W jej życiu panował taki chaos, że czuła, iż nie powinno być w nim miejsca dla Sasuke. Nawet do tego dążyła, nie chciała go w nim. Starała się przekonać samą siebie, że go nienawidzi, że ją niewybaczalnie skrzywdził. Próbowała przelać na niego najgorsze uczucia w nadziei, że jej się polepszy, ale wcale tak nie było.
W Sasuke było coś niewiarygodnie podniecającego, przez co traciła głowę. Jego postawa, charakter, wygląd. Za każdym razem jak na niego patrzyła, nie mogła uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno temu należał tylko i wyłącznie do niej. Pragnęła przypomnieć sobie wszystkie szczegóły związane z ich związkiem. Nie zaprzeczała, że podobała jej się myśl ‘ponownego’ bycia razem. Często zastanawiała się, jak tak naprawdę było między nimi.
Przez jej twarz powoli skradł się nikły uśmiech.
Sasuke był inny. I jej wcześniejsze uprzedzenia co do niego już prawie nie istniały. Dziwiła się, że tak łatwo potrafiła mu wybaczyć. Ale czy to rzeczywiście zrobiła? Prawdopodobnie tak.
Wmówienie sobie, że go nie potrzebuje, było próbą odzyskania kontroli nad swoim życiem. Dopóki go nie poznała, polegała jedynie na sobie. Nie chciała, żeby jej szczęście było całkowicie zależne od kogoś innego, nie chciała być zakładnikiem losu, nad którym nie miała władzy. Nie była zbyt chętna do zmiany, ale pragnęła także, żeby ktoś się nią zajął, otoczył opieką. Przy Sasuke ta maska samodzielności została zniszczona.
Uczucia zaczęły sprawiać, że chciała być przy nim, pragnęła być jego.
Przejechała palcami po jego ramieniu, tak jakby chciała się upewnić, że naprawdę istnieje. Była przerażona tym, jak on na nią działał, ale nie mogła zmusić się do odejścia, już nie. Mimo że powiedziała mu tyle złych słów i próbowała się od niego odciąć, to za każdym razem wydarzyło się coś takiego, że ich drogi ponownie się krzyżowały.
Wpatrywała się w jego oczy. Oczy, które zniewoliły ją w chwili, gdy po raz pierwszy na nią spojrzał. Tym głębokim spojrzeniem przywłaszczył sobie takie części jej duszy, o których nie miała pojęcia. W bardzo krótkim czasie stał się dla niej kimś więcej niż tylko znajomym. Ta nowa rzeczywistość, w której się znalazła, początkowo była okropnie trudna do przyswojenia. Jednak dzięki Sasuke powoli odkrywała siebie, kawałek po kawałku.
Nie potrafiła opanować uczuć do Sasuke, a do tego była cholernie przerażona, tym co ich czeka. W jej głowie kłębiło się od licznych scenariuszy bez happy endu, które sprawiły, że przewracało się jej w żołądku, a gardło zapychało się tak wieloma emocjami i uczuciami.
Od utraty zmysłów powstrzymać ją mogło tylko skupienie się na osobie, która leżała obok niej. Serce waliło Sakurze jak oszalałe i uświadomiła sobie, że przypuszczalnie właśnie zburzyła ostatnią żelazną ścianę, jaka chroniła jej serce. Mimo iż nie do końca jeszcze zdawała sobie z tego sprawę, ale już od dawna należała do Sasuke.

Wyrwał jej się przytłumiony szloch, bo nie potrafiła powstrzymać emocji. Nie chciała, żeby Sasuke zauważył jej łzy. Odważnie ujęła jego twarz w dłonie i przycisnęła usta do jego ust. Pod swoimi dłońmi poczuła szorstki zarost Uchihy, który tylko bardziej spotęgował jej podniecenie. Mężczyzna objął ją i mocno przyciągnął do siebie tak, że leżała na nim. Całowała go spokojnie, a zarazem namiętnie, tak, jakby przez ten pełen niewypowiedzianych uczuć pocałunek, chciała się dostać do jego wnętrza – do jego serca.
Chwyciła go za włosy z tyłu głowy i odciągnęła go delikatnie od siebie, żeby spojrzeć mu w oczy. Dostrzegła w nich jakiś dziwny błysk, którego nigdy przedtem nie widziała. Ciężko oddychając, oparła czoło na jego czole i przymknęła powieki. Na nagiej skórze bioder poczuła delikatny dotyk Sasuke. Lekkie muśnięcia palców, które sprawiały, że rytm jej serca powoli się uspokajał.
W tamtym momencie chciała mu powiedzieć. Powiedzieć, że nie wiedziała, co tak naprawdę czuła, że była zagubiona. Że jednocześnie pragnęła go i bała się go pragnąć. Wytłumaczyć wszystko. Zwierzyć się ze swoich myśli obaw.
Powiedzieć…
że go kocha.
Wstrzymała oddech, gdy te słowa przemknęły jej przez głowę. Oderwała się od niego na niewielką odległość. Patrzyła na jego rozczochrane przez nią włosy i tak zdeterminowane oczy. Czuła drżenie jego klatki piersiowej i rwący się oddech. Wtuliła się w niego, a on ją przytulił i schował twarz w jej kark.
Kocham cię te słowa dudniły jej w głowie, jak słowa popularnej, skocznej piosenki, którą każdy zna, lecz nikt jej nie lubi. Były natrętne i ciężkie do przegonienia. Siłą musiała się powstrzymać, żeby ich nie wypowiedzieć, bo intensywność jej uczuć do niego w tamtym momencie była nie do opisania.
Ostrożnie zsunęła się z niego i położyła na jego ramieniu, równocześnie obejmując Sasuke w talii. Był taki silny i ciepły. Przymknęła oczy i pozwoliła mu się głaskać po włosach. Powoli odpływała. Całym sercem pragnęła z nim zostać, ale ono biło się z myślami. Te wymyślone, cholerne powody, dla których nie powinna z nim być i jeszcze więcej obaw, że jeśli podejmą się stworzenia jakiejś marnej imitacji ich straconego związku, to, to ich zrani. Jednak chciała spróbować…
Sakurę obudziło słońce. Wpadające do środka przez okno promienie raziły ją. Przeciągnęła się, a potem zwinęła w kłębek. Wyciągnęła prawą rękę, ale miejsce obok niej było puste. Westchnęła zrezygnowana i zmarszczyła brwi z niezadowolenia. Znowu to zrobił, wstał i zostawił ją samą w łóżku. Powoli zaczynało ją to denerwować.
Na poduszce widniało lekkie wgniecenie, a na pościeli pozostał jego przyjemny, męski zapach. Chciała wtulić się w tę poduszkę i spać dalej otulona przyjemnym zapachem Sasuke, ale w jej umyśle kłębiły się tysiące myśli i dziwne przeczucie, jakiegoś strachu, niepewności. Uważnie wsłuchiwała się w ciszę, ale nic nie wskazywało na to, że był gdzieś w pobliżu. Odrzuciła pościel i wstała. Gdy weszła do salonu, usłyszała szum wody z łazienki. Uśmiechnęła się do siebie szeroko na myśl, że Sasuke jednak został. Prześlizgnęła się do kuchni i zauważyła dzbanek wypełniony kawą. Jej oczy rozbłysły na ten widok niczym złote monety, ale zaraz skarciła się w myślach. Chcąc udać się do lekarza, musiała być na czczo. Była wręcz pewna, że zostanie jej wykonane badanie krwi, a kubek kawy rano narobiłby małego bałaganu w wynikach.
Była strasznie spragniona, a do tego czuła suchość w gardle. Wyjęła z szafki szklankę i napełniła ją wodą. Zamiast usiąść przy stole lub na kanapie oparła się plecami o blat kuchenny i duszkiem wypiła wodę. Ponownie napełniła pustą szklankę i tym razem piła spokojniej.
Kilka minut później w kuchni pojawił się Sasuke, był ubrany w ciemne jeansowe spodnie. Jego mokre włosy były zaczesane do tyłu, ale tym, co przykuło jej uwagę, było to, że nie miał na sobie koszulki, a jego nagi tors lśnił od kropelek wody. Serce zaczęło walić jej tak mocno, że nawet nie zwróciła uwagi, na to, że chamsko wpatrywała się w Sasuke z otwartymi ustami.
Jego wzrok powoli prześlizgnął się po jej sylwetce, a potem Uchiha przyglądał jej się otwarcie. Sposób, w jaki to robił był tak zmysłowy, że czuła łaskotanie w żołądku i równocześnie w końcu zdała sobie sprawę ze swojej postawy. Tak gwałtownie przycisnęła dłonie do twarzy, że usłyszała klepnięcie. Poczuła, jak jej twarz robi się czerwona z zażenowania. Im bliżej podchodził, tym bardziej się denerwowała. Mimowolnie skrzyżowała nogi i mocno zacisnęła uda, próbując zdusić dziwne łaskotanie w podbrzuszu. Na twarzy Sasuke pojawił się szelmowski uśmiech, zupełnie jakby wiedział, o czym pomyślała.
– Cześć – powiedział, kierując się w jej stronę.
– Heej – odpowiedziała, nieco przeciągając samogłoskę.
– Wszystko w porządku? – Przyjrzał jej się z zainteresowaniem.
– Nie jest najgorzej – odparła, zaglądając do kubka. Przez chwilę miała ochotę dodać, że to dzięki niemu, bo jego obecność bardzo jej pomagała. Jednak ugryzła się w język, dodatkowe słowa nie były potrzebne i bez nich Sasuke o tym wiedział.
Podszedł do niej, a Sakura odsunęła się, żeby zrobić mu miejsce, kiedy chwycił dzbanek, który stał tuż za nią.
Napełnił sobie kubek i oparł się o blat obok dziewczyny. Byli blisko siebie, ale nie dotykali się. Sakura poniekąd czuła wdzięczność za ten dystans, ale nie uważała, że był niezbędny.
– Wybierasz się dzisiaj do lekarza? – Sasuke patrzył na nią znad brzegu swojego kubka, pijąc kawę. Te czarne oczy były tak pochłaniające, że nie mogła przestać się na niego gapić.
– Tak – skwitowała. – Pójdę na dwunastą, bo o szesnastej zaczynam pracę.
Przez dłuższą chwilę rozmawiali o niczym, aż wreszcie postawiła swoją szklankę na kuchennym blacie. Przez cały czas ich rozmowy miała ochotę zabrać z jego rąk kubek i dosłownie rzucić się na niego. Sasuke był dla niej bardzo miły, opiekował się nią, chociaż o to nie prosiła, odrzucała go, bo nie rozumiała jego zachowania. Gdy dowiedziała się prawdy obraz Sasuke, jaki stworzyła w głowie, automatycznie zniknął, a na jego miejscu pojawiła się sylwetka mężczyzny, który ją okłamywał przez długi czas. Już w momencie, gdy zobaczyła go pierwszy raz w barze, mógł jej wszystko wyznać. Nie ukrywała, że miała do niego o to ogromny żal. Jednak takie myślenie niczego nie naprawiło. Czuła się źle z tym, jak go potraktowała, dlatego używała tych argumentów, aby usprawiedliwić swoje zachowanie, żeby pokazać, że to ona ma rację. Dopiero później zrozumiała, że nie powinna go tak surowo oceniać.
Za każdym razem, gdy widziała jego uśmiech czuła, że tylko to wystarczy, by się w nim zakochała. Robił to tak rzadko, a rozświetlał on całą jego twarz, a mimo to w jego oczach był jakiś cień, jakby wycierpiał więcej, niż daje po sobie poznać. Czuła to od samego początku. Coś go gryzło, jakieś wspomnienia nie dawały mu spokoju. Był rozbity rozdarty, tak samo, jak ona. Nie mogła tego zlekceważyć. Czuła, że potrzebują siebie nawzajem.
Obrócił się i odstawił kubek dokładnie obok szklanki Sakury. Kiedy przeszedł obok niej, trącił ją niechcący ramieniem.
Siła, która ją do niego przyciągała była nie do przezwyciężenia. Nie potrafiła oprzeć się pokusie. Chciała go poczuć blisko. Chciała, żeby całował jej usta, żeby jej dotykał. Pragnęła z nim być, tulić go, zasypiać i budzić się przy nim.
Odruchowo złapała za jego chore ramię i pociągnęła do siebie, sprawiając, że Sasuke syknął z bólu i ze świstem wciągnął powietrze. Nie przejmowała się tym zbytnio, chociaż powinna, w tamtej chwili liczyło się dla niej jedynie zaspokojenie własnych pragnień.
Serce zabiło jej szybciej, gdy Sasuke przysunął się odrobinę bliżej. Jej ręka prześlizgnęła się po jego ramieniu i zatrzymała dopiero na palcach. Ostrożnie splotła ich dłonie i nachyliła się w jego kierunku. Pocałowała go z zapartym tchem. Więcej siły kosztowałoby ją powstrzymanie się, ale musiała to zrobić. Poczuć go, chociaż przez chwilę. Nie wiedziała ile czasu minie, zanim ponownie się zobaczą.
Sasuke początkowo był trochę zaskoczony, a jego usta ślepo podążały za ruchami Sakury. Błyskawicznie jednak oprzytomniał, objął ją w pasie i przysunął do siebie. Początkowo całował ją długo, powoli, słodko. W pewnym momencie przestało mu to wystarczać. Przyciskał ją tak mocno do siebie, że aż bolały ją biodra. Zanim się zorientowała, siedziała na kuchennym blacie. Sasuke napierał na nią, całował tak, jakby nie mógł się nacieszyć tym, że ją miał. Jego siła i zaciekłość przytłaczały ją. Zacisnęła kurczowo swoje nogi wokół jego bioder i wydała z siebie gardłowy jęk, nad którym nie mogła zapanować. Żarłocznie wpijała się w jego wargi. Owładnięta rozkoszą i żądzą, dyszała mu w usta, bezgłośnie prosząc o więcej.
Jęknął, gdy mocno wbiła paznokcie w jego nagie plecy. Był zirytowany gipsem na swojej lewej dłoni, ciągle czuł, że mu zawadzał, szczególnie w takiej sytuacji. Chciał przystopować, a najlepiej zakończyć to, co zaczęła. Nie chciał posuwać się tak daleko, dopóki jego ręka nie będzie w pełni sprawna albo chociaż bez gipsu. Przez niego, jego lewe ramię jedynie obejmowało Sakurę. A chciał jej dotykać, bez żadnych barier.
Prawą dłonią zsunął ramiączka jej koszulki tak nisko, że obnażył jej piersi, które pod wpływem ciężkiego oddechu dziewczyny unosiły się i opadały wprawiając Sasuke w pewnego rodzaju trans. Ujął jej lewą pierś w dłoń i delikatnie ją pogładził. Uwielbiał czuć jej gładką skórę pod palcami. Przymknęła oczy i wypięła się do przodu, tak jakby czekała na kolejny ruch Sasuke. Uchiha ścisnął jej pierś nie za mocno ani nie za lekko i przesunął kciukiem po sutku. Pocałował ją tuż pod uchem, a następnie schodził pocałunkami coraz niżej, zostawiając na jej skórze wilgotne ślady. Włożył swoją prawą dłoń między ich ciała i skierował ją niżej, między nogi Sakury, a nagie piersi dziewczyny otarły się o jego nagi tors. Usłyszał, jak ze świstem wciągnęła powietrze i na moment zamarła, kiedy jego dłoń znalazła się na czułym miejscu. Chwycił ponownie jej wargi, nie dając jej możliwości namysłu.
W pokoju zadzwonił telefon, a jego ostry dźwięk wypełnił puste pomieszczenie głośnym echem. Najpierw starali się to zignorować. Jednak przenikliwy dzwonek dźwięczał natarczywie raz po raz, bez końca.
– Idź, odbierz – wydyszała, odrywając się na moment od jego ust.
– Nie teraz – jęknął, zamykając jej usta pocałunkiem. Telefon na moment ucichł, tylko po to, żeby po chwili znowu zacząć dzwonić.
– Sasuke – powiedziała ostro, odsuwając go od siebie, poczuła, jak całe jego ciało się spięło. Westchnął ciężko i oparł swoje czoło o ramię Sakury, starając się uspokoić swój oddech. Zanim od niej odszedł, ucałował parę razy miejsce wokół obojczyka. Zdusiła w sobie uczucie żalu, kiedy się odsunął. Nagle jej ciało ogarnął dziwny chłód. Wsuwając na siebie top, nie spuszczała oczu z Sasuke. Widziała jego napiętą minę i słyszała ostry ton, kiedy odbierał telefon. Przed przejściem do sypialni, zerknął na nią przez ramię przepraszającym wzrokiem, nawet nie czekając na jej reakcję. Była nieco zdezorientowana i zastanawiała się, co było, aż tak ważne, że nie mógł rozmawiać w jej obecności.
Pokręciła głową.
Nie byli przecież parą. Nie uwiązała go do siebie. Nie byli od siebie zależni, więc nie powinna go osaczać. Był dorosły i wiedział, co robił.
Dotknęła opuszkami palców swoich ust, nie po to, aby sprawdzić, czy są opuchnięte, wiedziała, że od siły pocałunków Uchihy były. Gorąco jej warg przeszyło jej ciało od czubków palców po same pięty, wręcz czuła jak mrowiły. Nie miała wątpliwości, że Sasuke umiał całować. Już jeden pocałunek wystarczył, żeby się podnieciła.
Nie potrafiła ukryć swojej radości z tej sytuacji. Nawet na chwilę nie ruszyła się z miejsca. Siedziała na blacie z głupkowatym uśmiechem i dłonią na ustach, w myślach ciągle odtwarzając ich zbliżenie.
Chwilę później Sasuke wyszedł z pokoju i podszedł do Sakury. Wyglądał na zdenerwowanego, co ją zaniepokoiło.
– Coś się stało? – zapytała z troską. Wyraz jego twarzy momentalnie złagodniał.
– Muszę iść. Okazuje się, że nawet na urlopie jestem im niezbędny – wyjaśnił, po czym zapadła cisza. Wiedziała, że coś się stało, coś, co prawdopodobnie dotyczyło jej osoby, jednak nie chciał tego po sobie pokazać, żeby jej nie martwić, więc nie zakłócała jego milczenia, żeby odzyskał sztuczną pewność siebie w głosie. – Ale zadzwoń do mnie, jak wrócisz od lekarza, dobrze? – Dotknął palcami jej policzka.
– Zadzwonię – odpowiedziała miękko, wtulając się w jego dłoń. Posłał jej powolny i słaby uśmiech, po czym ją pocałował. Jej ręce uniosły się do jego ramion i objęły go. Sasuke łagodnie przesunął ustami po jej ustach, delikatnie dotykając jej języka. Nie wiedziała, dlaczego starał się postępować tak ostrożnie przy pocałunku, zwykle tego nie robił. Całował ją długo, powoli i słodko. A kiedy pocałunek się skończył, pozwoliła mu się odsunąć. Skierował swoje kroki do sypialni, Sakura deptała mu po piętach, ale przystanęła w drzwiach i oparła się o futrynę. Patrzyła, jak wciągał na siebie wczorajszy podkoszulek i sweter, po czym usiadł na łóżku, żeby założyć skarpetki.
Serce kołatało jej w uszach, kiedy wstał z łóżka i zabrał z komody klucze oraz portfel i wpychał je do kieszeni. Nie chciała, żeby wychodził albo przynajmniej nie mogła dopuścić do tego, żeby wyszedł bez słowa. Złapała się za ramiona i potarła je.
– Sasuke – wyszeptała, gdy ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się w połowie drogi na dźwięk jej głosu. Spojrzał na nią z niepewnym uśmiechem, a jego wilgotne włosy opadły mu na czoło, zasłaniając nieco oczy. Stali tak w milczeniu. On patrzył na nią, ona na niego. Ta cisza była ogłuszająca.
Poderwał stopy z podłogi i w okamgnieniu znalazł się obok dziewczyny. Złapał ją w swoje silne ramiona i oparł brodę o jej głowę. Jego lewe ramię trzymało ją mocno w talii, a prawa ręka głaskała po włosach i karku.
– Uważaj na siebie. Dzwoń do mnie, jeśli coś będzie nie tak – powiedział to tak cicho, że ledwo go usłyszała, ale wiedziała, co chciał jej przekazać. Tymi słowami także potwierdził jej wcześniejsze obawy.
Chodziło o nią.
Coś było nie tak i Sasuke się bał.
Czuła to.
Ale jeśli nie chciała go stracić, musiała mu zaufać, chociaż spróbować.
Poruszyła powoli głową, góra dół, dając mu znać, że go zrozumiała, ale miała nadzieję, że to jedynie puste słowa i wszystko będzie ok.
– Raczej ja powinnam powiedzieć, żebyś na siebie uważał – powiedziała żartobliwie, chcąc rozładować napiętą atmosferę.
– Wiesz, że złego diabli nie biorą – droczył się. – Uciekam. – Pocałował ją przelotnie w głowę, wypuścił ją ze swoich objęć i parę chwil później już go nie było.
– Powinnam się na ciebie wściec… powinnam.
Wizyta u lekarza ciągnęła się i ciągnęła. Siedziała tam ponad dwie i pół godziny, a miała wrażenie, jakby spędziła w szpitalu cały dzień. Była zmęczona i głodna. Do tego cały czas martwiła się słowami Sasuke, które powiedział, gdy wychodził. Miała nadzieję, że to tylko jej wyobraźnia. Bardzo chciała w to wierzyć. Bynajmniej zachowanie Sasuke na to nie wskazywało. Ze stresu ciągle sprawdzała, czy przypadkiem nie dostała od niego żadnej wiadomości. Popadała w lekką histerię, a telefon prawie przyrósł jej do ręki. Niecierpliwiła się, bo jak najszybciej chciałaby się z nim skontaktować lub go spotkać.
Wzdrygnęła się, kiedy usłyszała, jak pielęgniarka wykrzykuje jej nazwisko. Natychmiast poderwała się z miejsca, schowała telefon do torebki i pomaszerowała do gabinetu.
Popatrzyła na siedzącą za biurkiem lekarkę, która ze zmarszczonym czołem wskazała jej ręką miejsce naprzeciw niej. Sakura grzecznie usiadła i położyła na kolanach swoją torebkę, lekko zaciskając na niej swoje palce. Poważne spojrzenie pani doktor napotkało jej.
– Badanie USG nic nie wykazało. Z pani jamą brzuszną jest wszystko w porządku – zaczęła tłumaczyć lekarka, co chwilę zerkając w karty. – Natomiast badanie krwi wykazało bardzo niski poziom żelaza.
– Czyli mam anemię? – przerwała jej Sakura.
– Tak – odparła.
Haruno odetchnęła z ulgą.
– Przemęczenie jest skutkiem anemii zaś wymioty i częste mdłości mogą być powodem nieregularnego odżywiania się i stresu. Radzę trochę odpocząć. Mimo że na razie można uznać pani objawy za nie niepokojące, to jednak sugerowałabym o siebie zadbać, żeby nie doprowadziło to do czegoś poważniejszego. – Pstryknęła długopisem i zaczęła coś wypisywać na kartce. – Na razie przepiszę pani żelazo. Proszę jeszcze w aptece zakupić jakieś witaminy najlepiej C i D3 oraz magnez. – Podała Sakurze wypisaną receptę. – Jeszcze dam pani zwolnienie na tydzień, lepiej dmuchać na zimne. I to wszystko ode mnie. W razie jakby coś panią zaniepokoiło, proszę się zgłosić – powiedziała, podając jej papier. Sakura wymamrotała szybkie dziękuję i do widzenia, po czym wyszła z gabinetu.
Po wyjściu ze szpitala wybrała numer Sasuke. Słuchając sygnału, czuła jak wnętrzności skręcały jej się nerwowo. Nie ważne jak bardzo starała się odgonić myśli o nim, one wracały do niej bez ustanku. Gdy już myślała, że w słuchawce odezwie się poczta głosowa, odebrał.
– Sakura – w jego głosie brzmiała nuta, która sprawiła, że po jej ciele przebiegł dreszcz.
– Wyszłam już ze szpitala – zrobiła krótką pauzę – wszystko jest w porządku.
– To dobrze – powiedział z wyraźną ulgą w głosie.
– Mam jedynie niski poziom żelaza we krwi, czyli to tylko anemia.
– Powinnaś wziąć wolne – polecił. Mimo że ton jego głosu był dość poważny, wyczuła w nim troszeczkę troski. Uśmiechnęła się do siebie.
– Dostałam zwolnienie na tydzień, od poniedziałku. Akurat w weekend nie pracuję. Jedynie dzisiaj mam zmianę, aż do zamknięcia.
W słuchawce nastąpiła długa cisza. Usłyszała jakiś szmer i w końcu głos Sasuke.
– I zapewne, jeśli zaproponuję, że cię odbiorę. Odmówisz – stwierdził sarkastycznie.
– Tak – skwitowała chichocząc. – Dam sobie radę, nie musisz się martwić.
– Super. – Jednak w jego ustach tak to nie zabrzmiało. Ścisnęło jej się serce. – Muszę kończyć. Chcesz coś jeszcze?
– Nie.
– Jakbyś czegoś potrzebowała, to dzwoń. Na razie.
– Paa… – mruknęła przeciągle, ale Sasuke już zdążył się rozłączyć, co ją trochę zirytowało. Zerknęła na ekran telefonu. – Potrzebuję ciebie, głupku – warknęła, wpatrując się w komórkę. Nerwowo schowała telefon do torebki i ruszyła do pracy.
Była piętnasta trzydzieści, do rozpoczęcia swojej zmiany miała jeszcze pół godziny. Zaczynała jeść swój obiad. Był to kurczak z ryżem i sałatka grecka oraz sok pomarańczowy. Wszystko zamówiła w jakieś restauracji niedaleko baru. Kurczak był zbyt pikantny, chociaż prosiła, żeby był słodko-kwaśny, a ryż niedosolony. W przypływie chwili zdecydowała się tam coś zamówić. Stanowczo mogła stwierdzić, że to był pierwszy i ostatni raz. Skusił ją pełnowartościowy posiłek za niewielką cenę, bo przecież musiała nabrać sił, gdyż lada moment rozpocznie nowy semestr studiów.
Do tej pory większość jej obiadów, śniadań i kolacji składała się z kanapek. Zazwyczaj jadła je z serkiem śmietankowym i chrzanem bądź z szynką i serem żółtym. Były takie dni, kiedy nie miała czasu ani na obiad, ani na siku, nie było ani minuty, aby w jej rozkład dnia wpasować coś jeszcze i wyciągnąć z niej więcej. Nie miała czasu ani ochoty na przygotowywanie czegokolwiek. Kanapki były szybkie, smaczne i w miarę wyciszały głód.
Kiedy przeżuwała sałatę, bawiła się telefonem. Przeglądała nagromadzone w skrzynce mailowej wiadomości, posty na facebooku. Chwilę potem do pomieszczenia z ogromnym niezadowoleniem weszła Ino i zaczęła narzekać na pogodę. Sakura niechętnie wyjrzała przez okno i zobaczyła smugi deszczu na szybie. Miała szczęście, że dotarła do pracy, zanim złapał ją deszcz.
– Nie cierpię takiej pogody! Przez tych durnych, pragnących jedynie seksu i alkoholu klientów. – Kiedy to powiedziała, Sakura zakrztusiła się sokiem.
– Co ma pogoda do klientów? – zapytała zaskoczona, ale Ino ją zignorowała i mówiła dalej, nieświadoma, że jednocześnie odpowiada na pytanie Haruno. – Będę musiała sprzątać te kałuże! Trzeba będzie latać co pięć minut z mopem po sali, żeby ludzie się nie potopili – wyrzuciła zdenerwowana. Ino była jedną z tych osób, które nienawidzą sprzątać, co dziwne w jej mieszkaniu zawsze panował porządek. Czasami dla Sakury Ino była mieszanką sprzeczności. Rozumiała narzekanie Yamanaki, ale nie miała zbytnio ochoty na słuchanie jej życiowych wywodów.
Zbliżała się szesnasta, a to oznaczało, że niedługo w barze zacznie się robić tłoczno, sala wypełni się rozgadanymi, głodnymi alkoholu klientami, tupiącymi ciężkimi butami w drewnianą podłogę. Najgorsze było to, że w klubie nie było niczego, co tłumiłoby dźwięki głośnych rozmów, dudniącej muzyki i każdego uderzenia obutej stopy w parkiet. Bo to wszystko zebrane do kupy przyprawiało pracowników o częste migreny.
– A ty jak się w ogóle czujesz? – zapytała niespodziewanie Ino.
– W porządku – odparła bez najmniejszego entuzjazmu.
– Byłaś u lekarza?
Spojrzała na Yamanakę. Gęste blond włosy były związane w kucyk. Turkusowe, duże oczy wpatrywały się w Sakurę z wyraźną troską. Miała pełne różowe usta, których mogła jej pozazdrościć niejedna kobieta. Była zgrabną i piękną dziewczyną. Sakura nie dziwiła się, że Sai się w niej zakochał. Ta dziewczyna była w stanie zaintrygować i oczarować każdego faceta.
Poznały się w pracy ponad rok temu. Od razu złapały ze sobą wspólny język i bardzo szybko się zaprzyjaźniły. Sakura czasami żałowała, że nie znała Ino przed wypadkiem. Yamanaka była dość porywczą kobietą, ale nie przeszłaby obojętnie obok nieszczęścia przyjaciółki. Jeśli byłaby taka potrzeba złapałaby Haruno za łachy i wbiła prawdę do głowy, nawet tę najgorszą. Sai dołączył do zespołu nieco później, ale już od pierwszego spotkania tej dwójki czuć było między nimi chemię. Mimo że był nieco nachalny, chamski i zbereźny w stosunku do pracujących z nim kobiet, to Ino traktował z należnym jej szacunkiem.
– Byłam, dzisiaj.
– I co? – Spojrzała na nią
– To tylko anemia. – Ino uśmiechnęła się kącikiem ust. Sakura nie wiedziała, jak ma to zinterpretować, dlatego zapytała: – O co chodzi?
– Serio myślałam, że to będzie ciąża! – oznajmiła podekscytowana.
– Wypluj te słowa!
– No kurcze! Nie powiesz mi, że ten cholernie przystojny brunet nie wpadł ci w oko! Od razu widać seksualne napięcie między wami! – Uśmiechnęła się łobuzersko.
– Seksualne napięcie – powtórzyła, niedowierzając w to, co właśnie usłyszała.
– Dokładnie! – rozradowany krzyk Ino rozniósł się po całym pomieszczeniu. Sakura skrzywiła się i wlepiła spojrzenie w talerz. – Czeekaaj… – Ino nachyliła się nad nią i zaczęła jej się badawczo przyglądać. Sakura poczuła, jak jej twarz zaczyna ją piec. – Nie mów! Już go zaliczyłaś!? Spałaś z nim! O matko! Ty naprawdę to zrobiłaś! To dlatego tak się na mnie wkurzyłaś!
– Cicho bądź – upomniała ją.
– Sakura. – Położyła swoje dłonie na ramionach przyjaciółki i nią potrząsnęła. – Jak ja ci zazdroszczę! Ile bym dała, żeby taki facet jak on zwrócił na mnie uwagę. – Rozmarzona spojrzała w górę.
– Już skończ. Bo zaczynasz mnie irytować.
– Dobra, już nic nie mówię, ale chciałabym usłyszeć jakieś pikantne szczegóły.
– INO! – Blondynka udała urażoną.
Sakura poczuła dziwny ucisk w piersi. Narzekała na Sasuke, a w stosunku do Ino była taka sama. Jej pierwszej powinna się zwierzyć, ze swoich dziwnych przeżyć. Wiedziała, że prędzej czy później i tak to zrobi, chociaż tyle była jej winna.
Był piątek i z dziwnym utęsknieniem spoglądała co chwilę w stronę drzwi. Przez cały wieczór chciała, żeby pojawił się w nich Sasuke. Zastanawiała się, czy pracował i czy miał jakieś plany na wieczór. Myśli o nim zaprzątały jej głowę bezustannie, mimo że starała się nie tracić na nie czasu i pracować najlepiej jak potrafiła.
W barze było duszno i tłoczno, rozrywkowa atmosfera, litry alkoholu. Nawet Sai zauważył, że coś było z nią nie tak, bo, jak zwykle próbował rozweselić ją swoimi sprośnymi żartami.
– Im częściej będziesz się mnie pytał o szybki numerek na zapleczu, tym większe jest prawdopodobieństwo, że na ciebie zwymiotuję – ostrzegała.
– Oschła jak zawsze – mruknął niezadowolony. – Ale takie lubię! – rzucił z głośnym śmiechem i zajął się podawaniem drinków. Sakura jedynie przewróciła oczami i pokręciła głową.
Dochodziła trzecia w nocy. Bar już opustoszał i została w nim sama. Musiała jeszcze sprzątnąć i zamknąć. Zdarzyło jej się to już zrobić kilka razy w ciągu roku, wśród pracowników był taki wymóg, że musieli zostać do zamknięcia określoną liczbę razy. Do wyrobienia swojej normy zostało jej może z parę nocy.
Mimo jej nadziei, Sasuke nie pojawił się przez cały wieczór. Poczuła złość, pomieszaną z irytacją. Nie należał do niej, więc nie miała prawa się na niego złościć. Dlaczego w takim razie część jej była o to tak bardzo zła? Przecież skoro tak bardzo chciała go zobaczyć, mogła do niego napisać, żeby przyjechał, albo mogła się zgodzić na to, żeby ją odebrał. Wtedy, chociaż nie miałaby tak zepsutego humoru przez całą noc.
Zamknęła klub o godzinie trzeciej dwadzieścia tak jak zawsze w weekendy. Nawet nie rozejrzała się dookoła, gdy pchnęła ciężkie tylne drzwi i zamykała je na klucz. Jej myśli krążyły wokół Sasuke, który nie przyszedł. Przez jego dziwne zachowanie rano, w jej małym umyśle kłębiło się milion myśli i przeczucie, że coś było nie tak.
– Sakura. – Usłyszała głos z prawej strony i zanim zdążyła zareagować, została popchnięta na ścianę budynku. Uderzyła głową o mur. Poczuła narastającą w niej panikę. Kiedy próbowała krzyczeć, duża, szorstka dłoń zakneblowała jej usta. Wzdrygnęła się, gdy zobaczyła twarz napastnika. Zaklinała się w myślach, że musiała wyjść akurat tylnymi drzwiami. Miejsce było słabo oświetlone i im bardziej w głąb, tym większy panował mrok. Delikatnie światło księżyca niewiele pomagało, ale zdołała rozpoznać twarz mężczyzny.
To był Satomu.
Jego oddech wydzielał nieprzyjemną woń, która była mieszaniną odoru piwa i papierosów. Jego nagłe zniknięcie było dla niej jak wybawienie. Nie widziała go już od kilku dni, co ją niezmiernie radowało. Ale nie wytrzymał i się pokazał, a to ją śmiertelnie przeraziło.
– Śmiesz nasyłać na mnie policję? – syknął przez zaciśnięte zęby, przyciskając ramię do jej szyi i zwiększając nacisk jej ciała na zimną i chropowatą ścianę budynku. Jak tylko zorientowała się, że to on, od razu wiedziała, po co przyszedł.
Próbowała go odepchnąć, ale trzymał ją tak mocno, że nie miała nawet możliwości, aby się poruszyć. Jej oddech przyśpieszył, a w oczach zebrały się łzy.
– Zostaw mnie – wysapała, starając się panować nad własnym przerażeniem.
– Zamknij się! – Jego niski głos drżał z nienawiści. Sakurze przelatywały przez głowę jakieś oderwane wspomnienia, obrazy wykrzywionej złością twarzy Satomu, jego nastrojów, z którymi musiała sobie radzić. I nagle jej wspomnienia nabrały wyrazistości. Raz padła ofiarą jego wściekłości. Jednak nikt jej nie wierzył, że tak cudowny chłopak mógł się tak zachować. Winę zrzucili na nią, bo była młoda, głupia. To przez niego zdecydowała się studiować w Tokio. Chciała zacząć nowe życie bez niego i prawie jej się to udało.
Stała oszołomiona powrotem pamięci, a zarazem przerażona zachowaniem Satomu i tym, co mógł jej zrobić.
– Masz iść na policję i to wszystko odwołać! Rozumiesz! – Chwycił Sakurę za włosy i przekręcił twarz, przyciskając jej policzek do ściany. Starała się nie płakać, krzywiąc się z bólu. Od dotyku chropowatego i zimnego betonu piekła ją skóra.
– Nie! – rzuciła twardo.
– Powiedz temu swojemu chłoptasiowi, że on i jego koledzy mają przestać patrzyć mi się na ręce. Inaczej gorzko tego pożałujesz.
– Masz przestać mnie nachodzić! Rozumiesz! Zostaw mnie w spokoju! – wrzasnęła. Piekące łzy spływały po jej policzkach i w myślach błagała, aby ktoś ją uratował, aby ktoś usłyszał jej krzyk.
– Zamknij się! – Przyłożył jej swoją dłoń do twarzy, zamykając jej usta i przez chwilę pozbawiając dopływu powietrza do nozdrzy. – Masz to odkręcić, inaczej nie upilnujesz wszystkich bliskich ci osób!
– Moi rodzice i tak bardziej kochają ciebie – wysyczała.
– Och wiem! Twoja mamusia zrobiła dla mnie tak dużo, ale to nie o nich mi chodzi.
Sakura zacisnęła mocno powieki, głośno dysząc i modląc się o ratunek.
– Masz wycofać wszystkie zarzuty! Jeśli tego nie zrobisz, pożałujesz! – wrzasnął i momentalnie ją puścił. Gwałtownie zaczęła łapać powietrze. Od płaczu piekły ją oczy i policzki, które były zaczerwienione od mrozu i emocji.
Oszołomiona drżącymi dłońmi otworzyła drzwi. Jak tylko je zamknęła, osunęła się po nich, siadając na podłodze. Podsunęła kolana pod brodę i oplotła je rękami. Powinna zgodzić się na propozycję Sasuke, żeby ją odebrał z pracy. Powinna się zgodzić. Na myśl o Sasuke zaczęła płakać. W jej głowie od razu pojawiły się wspomnienia związane Satomu i to jak zachowywał się, gdy poznała Uchihę. Gdy ich relacja była już jednoznaczna Takanashi wkroczył na scenę. Zaczął ją prześladować i grozić, że jeśli do niego nie wróci, srogo tego pożałuje. Dziękowała Bogu, że miała wtedy przy sobie Sasuke.

– Ostrzegam, że to będzie bardzo okrojona wersja – powiedziała z wymuszonym uśmiechem na ustach.
– Powiedz tyle, ile zdołasz. – Przytaknęła i zaczęła mówić.
– Z Satomu znam się od dziecka. Nasi rodzicie to bardzo dobrzy znajomi. Z czego moi jego traktowali bardziej jak swoje dziecko niż mnie. Jego rodzice są wziętymi lekarzami, specjalistami w swojej dziedzinie. Zawsze mi to imponowało. Chciałam być taka jak oni. A Satomu… – Przygryzła wargę i na chwilę odwróciła wzrok. – On był bardzo inteligentny. Nauka przychodziła mu z taką łatwością, że okropnie mu tego zazdrościłam. Był ode mnie zaledwie kilka miesięcy starszy, a imponował mi już jako dziecko. Zawsze się mną opiekował. Nigdy nie pozwalał, żeby jakiś inny chłopak oprócz niego się przy mnie kręcił. A ja z czasem zaczęłam się w nim zakochiwać. Tak czy inaczej, jak zaczęliśmy się umawiać nasi rodzice byli z tego powodu niezmiernie szczęśliwi. Miałam wrażenie, że to był jedyny przypadek, kiedy czułam, że moja matka jest ze mnie dumna. – Zaczęła kręcić ponuro głową. – Nasi rodzice uważali, że idealnie do siebie pasujemy. Wiesz, moi rodzice to znani prawnicy, jego lekarze. Nasze małżeństwo byłoby zwieńczeniem sukcesu. I wszystko było dobrze, dopóki nie zbliżała się rekrutacja na studia. Oboje mieliśmy studiować w Konoha. – Spojrzała przez okno, jakby zatopiła się we wspomnieniach.
– I co się stało? – zapytał.
– Satomu zaczął mnie strasznie kontrolować. Coś mu zaczęło odbijać. Sprawdzał mój telefon, laptopa, przeglądał maile, rozmowy na facebooku. Wszystko. Raz nawet wpadł na genialny pomysł śledzenia mnie przez GPS. Ba! Nawet nagrywał moje rozmowy z koleżankami! – Zmarszczyła brwi, a jej twarz wykrzywiła się w ogromnym grymasie. Spojrzała niepewnie na Sasuke, bo nie wiedziała, czy powinna mówić dalej. Uchiha jedynie, ujął jej dłoń i schował w swoich, chcąc dodać jej otuchy. Jednak nie umknęło jej, jak bardzo był spięty. Ta rozmowa była tak samo ciężka i dla niego.
– O tym, że mnie szpiegował, dowiedziałam się, jak zrobił mi awanturę o to, że złożyłam papiery na uniwersytet w Tokio. – Przez kilka sekund zamarła i wpatrywała się w przestrzeń, po czym kontynuowała: – Nikomu nie mówiłam o tym, że składam papiery do Tokio. Nikomu! – Zmarszczyła jeszcze mocniej brwi. – Nigdy z nim nie spałam. Mówię ci o tym dlatego, że chcę…
– Wiem Sakura, wiem – przerwał jej. – Ale mów dalej – poprosił.
– No więc… Kiedy Satomu dowiedział się o Tokio, wpadł do mojego domu ogarnięty taką furią, że myślałam, że mnie zabije. – Potrząsnęła głową i zamknęła oczy, wyraźnie próbując wymazać obraz głowy i powstrzymać napływające łzy. – Przy nim wściekła bestia to aniołek. – Na moment ukryła twarz w dłoniach i wzięła głęboki oddech. – Zachowywał się tak, jakby był czymś odurzony. Nigdy go takiego nie widziałam. Okropnie się bałam. Już w momencie, gdy go zobaczyłam, wiedziałam. Zaczął na mnie krzyczeć, chodził po moim pokoju i zwalał rzeczy z półek. Zniszczył mi między innymi laptopa.
– Gdzie byli twoi rodzice? – zapytał, przeczesując palcami włosy.
– Byłam wtedy sama w domu. Wyjechali na wakacje. Próbowałam uciekać. Ale złapał mnie. Zaczęłam się wyrywać, krzyczeć. Uderzył mnie. Kazał mi się uciszyć. Zaczął mi grozić, że mnie zgwałci, zabije, albo odwrotnie. Sama nie wiem, co byłoby gorsze. Ale to mnie nie powstrzymało. Próbowałam walczyć, więc znowu mnie uderzył. Tym razem o wiele mocniej. Cios był tak silny, że upadłam na podłogę i uderzyłam głową o coś. Wystraszona dotknęłam bolącego miejsca. – Wzięła głęboki wdech. – Miałam całą dłoń we krwi. Później wszystko działo się tak szybko. Widziałam jego pełne furii oczy. Miał rozszerzone źrenice, dosłownie jakby coś brał. Do tego strasznie krzyczał.
Usłyszałam dźwięk telefonu. Dudnił i dudnił. A ja ciągle walczyłam. Próbowałam się do niego dostać… – urwała.
– Sakura – powiedział ochryple.
– Dorwał mnie. Zaczął się do mnie dobierać. Przyduszał mnie, bił. Podarł ubrania. Ale mnie nie zgwałcił. Wystraszył się, bo ktoś strasznie dobijał się do drzwi. Nawet nie pamiętam, kto to był. Byłam w takim szoku. Uciekł, zanim się zorientowałam. Od razu zgłosiłam to na policję. Zawiadomieni rodzice wrócili następnego dnia. I tutaj były dwie wersje wydarzeń. Moja i jego. – Twarz jej się ściągnęła, jakby miała się rozpłakać. Wzięła głęboki oddech, starając się pozbierać. – Powiedział, że to była moja wina, że sama zniszczyłam rzeczy u mnie w pokoju, że to wszystko to jedna wielka bujda. Rodzice wzięli jego stronę. Stworzyli historyjkę, że byłam pod wpływem narkotyków i zaczęłam szaleć. Byłam ich kozłem ofiarnym. Cholernym kozłem!
Sasuke wpatrywał się w nią z niedowierzaniem.
– Miałam kilka szwów i byłam strasznie posiniaczona. Jak tylko wyzdrowiałam i poczułam się lepiej. Ukradłam rodzicom pieniądze i uciekłam do Tokio. Kiedy tam dotarłam, czułam w sobie pustkę, byłam pogrążona w żalu. Jednak nie cieszyłam się długo wolnością. Mogłam się spodziewać, że mnie znajdą. Rodzice postawili mi ultimatum. Dostanę na własność mieszkanie, pozwolą mi studiować gdzie chcę o ile wycofam zarzuty wobec Satomu. Jak możesz się domyślić zgodziłam się. Wtedy mi się wydawało, że nie mam wyboru.
– Zawsze jest jakiś wybór.
– Moim jesteś ty – powiedziała i czule pocałowała go w usta, chcąc chociaż przez chwilę wnieść trochę światła do tej rozmowy. – Kiedy się okazało, że Satomu nie dostał się na żadną uczelnię, jego rodzice posłali go na rok za granicę, żeby tam uczył się prywatnie. A mi się wydaje, że oni dobrze wiedzieli, że to była jego wina. Może wysłali go na odwyk, czy coś nie wiem. Po tym wszystkim nadal utrzymywałam kontakt z rodzicami, chociaż wiele razy dochodziło między mną a moją matką do kłótni. Wydawało mi się, że to było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. W końcu wszyscy zapomnieli o tym wydarzeniu z taką łatwością i udawali, że nic się nie stało. Ale ja nie zapomniałam.
W tej samej chwili rozległo się głośne pukanie do drzwi i oboje się lekko przestraszyli.
– Nasza pizza – powiedziała z uśmiechem. – Otworzysz? Ja przygotuję talerze?
Parę chwil później oboje zasiedli do jedzenia. Nastrój jakby się trochę rozpogodził.

Trzymając się za brzuch, powoli podniosła się i stanęła na chwiejnych nogach. Zakręciło jej się w głowie.
Otwartą dłonią uderzyła w drzwi. Potem zrobiła to jeszcze raz i kolejny, a każde następne sfrustrowane uderzenie oddawała pięścią. Zaczęła w nie walić raz za razem, żeby bolało i żeby poczuła się lepiej. Z jej oczu zaczęły płynąć słone łzy, które z każdym kolejnym uderzeniem przybierały na sile, zmieniając się w szloch. Kiedy zobaczyła krew na rękach przestała uderzać i oparła czoło o lodowate drzwi, ręce zaś bezwładnie spuściła wzdłuż ciała.
Spanikowana nie wiedziała, co robić. Odsunęła się od drzwi, po czym sięgnęła obolałymi i trzęsącymi się dłońmi do torebki, niezdarnie złapała jej zamek i ją otworzyła. Zaczęła w niej grzebać i po chwili wyjęła telefon. Usiadła na podłodze i usiłowała oddychać mimo przytłaczającego strachu. Postanowiła zadzwonić do pierwszej osoby, która przyszła jej na myśl.
Sasuke.
Potrzebowała go. Był wytchnieniem, pocieszeniem, schronieniem przed bólem.
Jej palec już unosił się nad jego numerem, ale zawahała się. Bała się jego reakcji, jednak wiedziała, że był jedyną osobą, do której mogła zadzwonić.
Zdecydowanie wybrała numer Sasuke i modląc się w duchu, czekała, aż odbierze. Odezwał się po trzech sygnałach.
– Sakura, co się stało? – rzucił do słuchawki, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Zapadła głucha cisza i przez chwilę myślał, że się rozłączyła.
Z jej krtani wyrwał się szloch, który próbowała powstrzymać, przykładając dłoń do ust.
– Gdzie jesteś? – zapytał ochrypłym głosem.
– W Konoha Club – wystękała, ściskając mocniej telefon. – Tylne wejście.
– Czekaj na mnie. Niedługo będę.
Kurczowo ściskała telefon w dłoni, czekając na wiadomość od Sasuke, była zmęczona i senna, a do tego skóra jej twarzy i dłoni piekła ją niemiłosiernie. Siedziała w całkowitej ciemności, trzęsąc się z zimna i ze strachu.
Podskoczyła, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Nie miała pojęcia, jak udało mu się tak szybko dojechać. Ale była mu wdzięczna, że nie musiała na niego długo czekać. Otworzenie drzwi, było najbardziej stresującą i przerażającą rzeczą, jaką musiała w tamtej chwili zrobić. Zaczęła się trząść, gdy chwyciła za klamkę, ale zanim ją nacisnęła, sprawdziła, czy to aby na pewno był Uchiha.
Sasuke przez chwilę patrzył na nią w szoku, gdy zrobiła krok w jego stronę, ujrzał jej zaczerwienioną twarz i poranione dłonie. W tamtym momencie zobaczyła i poczuła, jak bardzo była dla niego ważna.
Wszystko odbywało się w zastraszającym tempie. Próbowała zebrać myśli, ale przerażenie huczało jej w głowie. Sasuke wyciągnął rękę i stojąc w miejscu, cierpliwie czekał, aż poda mu dłoń. Wzięła głęboki wdech i włożyła rękę w jego otwartą dłoń, która po chwili zacisnęła się tak mocno, że aż zabolały ją kostki. Jednak nic nie powiedziała. Sasuke miał prawo być zły. Jednak kiedy ją dotknął, poczuła się nieco lepiej. Jakby trafiła do swojego upragnionego azylu, w którym nic złego jej się nie stanie.
Bez słowa wyciągnął ją ze środka, wyjął klucze, które były w drzwiach i po chwili je zamknął. Schował kluczyk do kieszeni i objął Sakurę ramieniem, prowadząc ją do samochodu.
Wsiadając do auta, instynktownie zakryła ręką policzek. Runęła na siedzenie. Poczuła się wyczerpana, bezsilna. Choć nie miała się czego wstydzić, czuła się zażenowana, zszokowana i przerażona tym, co ją spotkało.
— Cholera, co się stało? — zażądał odpowiedzi, od razu jak tylko usiadł za kierownicą. Gotował się z wściekłości. Jego urok osobisty i spokój zniknęły. Człowiek, którego miała przed sobą, był wkurzony do granic możliwości. Przygarbiła się i schyliła głowę, nie chcąc, by zobaczył to wszystko, co starała się ukryć. Jego wzrok prześlizgiwał się po jej ciele, raz po raz zatrzymując się na posiniaczonym policzku i zranionych dłoniach.
Kiedy przekręciła głowę w jego stronę, oczy Sasuke były tak zimne, że przeszył ją dreszcz. Przestraszona natychmiast odwróciła od niego wzrok.
– Spójrz na mnie. – Dotknął dłonią jej policzka. – Powiedz, co się stało? – Głos miał łagodny, delikatny. Widocznie próbował się opanować, żeby jej nie wystraszyć. Powoli podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Zaczęła się zastanawiać, jak mu o tym wszystkim powiedzieć. Bo Sasuke, którego miała przed sobą, wydawał się zdolny do wszystkiego, włącznie z tymi przerażającymi rzeczami. Jednak wiedziała jedno, on jej nie skrzywdzi. Był zły, choć słowo zły nawet w najmniejszym stopniu nie oddawało tego, co zobaczyła w jego oczach. Wyglądał, jakby już znał prawdę, a tylko czekał na jej potwierdzenie. Wolała ją zataić nie dlatego, że bała się jego, ale tego, co zrobi.
– Sakura. Powiedz mi, co się stało? – Zdawała sobie sprawę, że on nie odpuści. Zamknęła oczy, odetchnęła powoli i zrezygnowana opuściła ramiona.
– Satomu – wyszeptała tak cicho, że prawdopodobnie Sasuke ledwo to usłyszał. – Naszedł mnie od tyłu, jak zamykałam bar. Nie zauważyłam go. Groził mi, że jeśli nie wycofam swoich zeznań przeciw niemu, ucierpią bliskie mi osoby.
Sasuke tak gwałtownie uderzył pięścią w kierownice, że aż się wzdrygnęła ze strachu. Jego szczęka napięła się mocno. Drżał z wściekłości.
– A dłonie?
Zażenowana schowała je między kolanami.
– Nie wiem co mnie napadło. Zaczęłam walić nimi w drzwi. Przepraszam – wyszeptała, spuszczając wzrok.
Powoli podniósł rękę, jakby bał się, że ją spłoszy. Musnął palcami jej policzek.
– Dorwę go. Niech się tylko pokaże. – Zacisnął mocno usta, ale zaraz je otworzył, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak się powstrzymał.
Stanowczość i bezwzględność, z jaką to powiedział, przeraziły Sakurę. Serce waliło jej jak oszalałe, a oddech przyspieszył, gdy strach ścisnął ją za gardło.
– Wracajmy, proszę – wyszeptała błagalnie.
W milczeniu pojechali do jego mieszkania. Sasuke otworzył drzwi i wpuścił ją pierwszą do środka, włączając w międzyczasie światła. Zaczęła mrugać przy oślepiającym blasku. Położyła torbę na korytarzu i powoli się rozebrała. Kiedy się odwróciła, stanęła twarzą do Sasuke. Jego postawa emanowała takim gniewem, że nie wiedziała, jak powinna się zachować. Niepewnie nabrała powietrza, wpatrując się w niego.
– Mówiłem ci, żebyś uważała – wysyczał. Wzdrygnęła się na dźwięk jego głosu i zacisnęła powieki. Sasuke sprawiał wrażenie, dziwnie rozdartego. – Kurwa! Nie upilnowałem cię! – Jego krzyk rozniósł się po mieszkaniu. Wsunął palce we włosy i zacisnął je, jakby nie mógł sobie poradzić z własnym bólem. Spojrzała na niego i zobaczyła zaciśnięte zęby i napiętą sylwetkę. Momentalnie znalazła się przy nim, łapiąc jego twarz w dłonie. Chciała jakoś złagodzić napięcie między nimi, bo naprawdę go potrzebowała. Na nic jej był wkurzony Sasuke, wolała, żeby ją objął, zamknął w tych swoich umięśnionych, silnych, ciepłych ramionach i nigdy nie wypuszczał.
– Nie, nie, nie, nie – mamrotała. – Nie mów tak, proszę Sasuke.
Wyprostował się i wpatrywał się w nią zgnębionym wzrokiem. Dojrzała pulsujący mięsień jego szczęki, gdy wyciągnął dłoń w stronę jej policzka, po czym ją cofnął.
– Zatłukę go – warknął. – Zatłukę bydlaka.
Ból w jego głosie był tak dobijający, że Sakura poczuła, jak powoli rozrywał ją na kawałki. Sasuke robił wszystko co mógł, chciała mu to powiedzieć tak, żeby zrozumiał, ale wiedziała, że nie miało to żadnego sensu.
– Uspokój się, proszę. – Jej dolna warga zaczęła drżeć, była już przeładowana tym wszystkim, co się zdarzyło. Po jej twarzy spłynęło parę łez. Po chwili bardzo powoli objął ją jedną ręką i przytulił do siebie, przez sekundę się wahała, ale przyłożyła policzek do jego piersi. Ciepło jego ciała i uścisku było uspokajające. Oderwał się od niej. Oparł czoło o jej czoło i położył dłonie na jej karku.
– Tym razem załatwię wszystko jak należy i nikt mi w tym nie przeszkodzi.




Blue-owsko: Wybaczcie, że znowu tak długo mnie nie było! Serio, strasznie mi głupio :(
Do tego jeszcze boję się o ten rozdział. Niby nie pisało mi się go ciężko, ale był dość wymagający i czuję, że może Wam nie przypaść do gustu, szczególnie po tak zachwalonej przez Was 11. Tyle razy czytałam i sprawdzałam ten rozdział, że już mi się literki zlewały. I chyba nauczyłam się go na pamięć xD
Jeszcze coś miałam napisać, ale zapomniałam. Jak mi się przypomni dam znać na FB (swoją drogą, zachęcam do polubienia i śledzenia ;p).
TAKŻE:
DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE!
DWUNASTKA JEST DLA TYCH, KTÓRZY CZEKALI ♥

38 komentarzy:

  1. Zacznijmy od tego,że przez tą jebaną burzę co chwila zacinał mi się laptop ;.;. Niby nic takiego,no ale XD
    Poza tym,cieszymy się wszyscy,że wreszcie napisałaś kochana ♥. Tęskniłam za twoim opowiadaniem,zwłaszcza,że ostatnio niczego fajnego nie mogę znaleźć w internecie.
    Przedstawiasz Sasuke w sposób inny. Za tym słowem kryje się trochę rzeczy,jednak powiem to po swojemu: przez twoje opowiadanie i wykreowanie Uchihy w ten sposób,zaczynam się poważnie zastanawiać,czy jednak nie wolę jego od Itachiego XD Nie jest zanadto słodki,jak to bywa u niektórych,ale też nie jest całkowicie pozbawiony uczuć. Ostatnia scena jest idealnym określeniem tego,jakim człowiekiem jest. To jest super.
    Ino,której szczerze mówiąc nie lubię,zawsze jakoś mi przeszkadzała,u Ciebie jest W MIARĘ znośna,jednak moje wewnętrzne "ja" nie akceptuje jej. Po prostu.
    No i Sakura. Wykreowana w sposób szczególny,co już nie raz podkreślałam.To cenię u Ciebei najbardziej -kreatywność,oryginalność bez sztuczności.Bo po co przedstawiać bohaterów jako ludzi ze stali ? Psychika ludzka jest krucha i wydaje mi się,że to właśnie podkreślasz,być może przypadkowo,jednak ja wysuwam takie wnioski.
    No i miłość,uczucie,które między tą dwójką się pojawiło.Jest im ciężko,bo to trudne uczucie,wymagające poświęceń,czasu,walki-czasem z samym sobą.Nie wiem czemu,ale nie potrafię znaleźć twoich złych,czy też słabych punktów,bo przy czytaniu takiej perełki,nie zwraca się uwagi na interpunkcję czy ortografię. Fakt,że niczego takiego nie znalazłam,nie oznacza,że ich nie ma- po prostu nie rzucają się w oczy (przynajmniej mi XD).
    Kochana,życzę ci weny przede wszystkim ♥
    +dałaś mi dawkę motywacji,więc lecę napisać coś u siebie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając ostatni wers, aż HURA krzyknęłam! U mnie co prawda jeszcze burzy nie ma, ale net i tak mi się tnie, chociaż jak patrzę przez okno to coś idzie! W końcu!

      Ogólnie to się wzruszyłam. Ten rozdział miał tyle wersji, że aż zaczęłam się później w nich gubić. Ostatnia scena była dopisana wczoraj wieczorem.
      Mam w zanadrzu jeszcze kilka scen, w których zachowanie Sakury i Sasuke będzie dość 'inne'.

      Co do Ino, ja za nią ogólnie nie przepadam, ale chcę zaplanować z jej udziałem, na razie mam jedynie plany, więc nie wiem czy wprowadzę je w życie, a i co do Itasia, to też ;p

      DZIĘKUJĘ ERIKO Z CAŁEGO SERCA ZA KOMENTARZ ♥
      LEĆ, PISZ ♥ :*

      Usuń
  2. U mnie też pogoda w kratkę.
    Ale ja tutaj nie przyszłam, żeby pogodę komentować, tylko rozdział, który BARDZO MI SIĘ PODOBAŁ! W tym rozdziale dużo się dzieje, bardzo dużo... I dobrze, bo lubię rozdziały pełne akcji ^^ Aczkolwiek nie pokoi mnie końcówka .__. Mam nadzieję, że Sasuke nie trafi do więzienia za pobicie albo - o zgrozo - zabójstwo Satomu - nieważne, czy umyślne, czy nie. Znaczy nie miałabym nic przeciwko temu, by trochę nasz kochany inaczej Satomu został poturbowany, ale znając życie, to zaraz po zajściu poleciałby na policję. No chyba, że Sasuke założyłby kominiarkę, lecz on nie jest z tych, co się kamuflują xD Cieszę się, że tak dużo się wyjaśniło w tym rozdziale. Zwłaszcza sprawa z przeczuciem, iż wiadomo-kto zrobił coś złego Sakurze. Prawdę mówiąc, to byłam w stu procentach przekonana, że Satomu jednak przekroczył granicę... A tutaj proszę, nie zrobił tego. Normalnie cud! *sarkazm* Rodzice Sakury płońcie żywym, piekielnym ogniem! Znaczy niech Mebuki płonie, bo dam sobie wszystkie kończyny i głowę odciąć, że ojciec Sakury uległ Mebuki :/ Nie wiem czemu, po prostu mi się tak wydaje, o! Kurde, miałam ochotę wypieprzyć ten telefon przez okno - jak on mógł im przerwać?! Chociaż z drugiej strony, dobrze się stało, bo tym razem Sakura mogłaby skończyć z brzuchem xD "Złego diabli nie wiedzą" - nie wiem czemu, ale po tym tekście chichotałam się z pięć minut :') Tak samo jak po "seksualnym napięciu" Ino xD No właśnie, Ino... O ile kreacja Sakury i Sasuke mi się podoba, o tyle do Ino nie mogę się przekonać. Nie wiem dlaczego, może przez to, że tak rzadko się pojawia i zachowuje jak dziecko? *myśli* Tak czy siak, dziękuję za uwagę, życzę sporo weny i chłodno pozdrawiam w te upalne dni! ^^
    PS. Ja też chyba dzisiaj przysiądę do swoich nic niewartych bohomazów, wszystko dzięki Tobie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że Sasuke jest na tyle rozsądnym facetem, że załatwi to jakoś odpowiednio. Yup Kizashi jest pod niezłym wpływem żony, taki pantofel trochę.
      To czy skończyłaby z brzuchem, zależy ode mnie huehue;p
      W sumie coś w tym jest, że Ino taka dziecinna. Ona zawsze mi się z taką trzpiotką kojarzyła.
      Jak wena dopisze to dzisiaj się za 13 wezmę.

      Haha xD Ja to dzisiaj ludziom wenę rozdaje chyba xDD

      Usuń
  3. Tyle się wydarzyło, że nie wiem co przetrawić najpierw :D
    Ale to wszystko wydaje mi się tak pełne, że nie trzeba nic mówić.
    Dobry rozdział, dobry! ;)
    Sypnę Wam moją weną :D a co :D
    Pozdrawiam, życzę wszystkiego czego akurat trzeba :D!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham. Całym sercem. Ten rozdział, blog, Ciebie.

    Ale o więcej pokuszę się jutro. Muszę iść spać, bo do pracy nie wstanę ;/ Przeczytałam, kocham i... jeny, gdzie w rzeczywistości można takiego Sasuke znaleźć?! q.q

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szept Cię Mordeczko wykończył? :( Śpij, śnij siły nabierz ♥
      Takiego Sasuke znajdziesz pod tym adresem -> shiny-lights.blogspot.com xDD
      A w rzeczywistości to kurde nie wiem. SAMA SZUKAM ;(

      Usuń
  5. 💚 serducho ze przeczytany, kom jak sie ogarne 💙😇

    OdpowiedzUsuń
  6. Ufff nareszcie po przeczytaniu ponad 10 razy ulubionych fragmentów przyszedł czas na komentarz! Czego się nie robi, żeby tylko nie pisać licencjatu :)
    Zacznijmy może od Sakury. Szczerze mówiąc spodziewałam się gorszej diagnozy. Myślałam nawet, że może test ciążowy jednak nie powiedział prawdy i jednak będzie w ciąży, albo że ma to związek z jej utratą pamięci. Stres pourazowy czy coś takiego. Z drugiej strony, ma za dużo problemów, aby martwić się o swój stan zdrowia. Powinna martwić się przede wszystkim utratą pamięci i Satomu, który wydaje się być groźny i pewnie jeszcze ćpie. Dobrze też że nie skrzywdził jej w przeszłości na tle seksualnym, wyraźnie podkreślając, że Sasuke był jej pierwszym :). Mam nadzieje, że Sakurze nic nie grozi bo ma przecież wspaniałego chłopaka. A nie czekaj. Przecież teoretycznie oni nie są razem. Kiedy wreszcie Sasuke postanowi jednoznacznie dać Sakurze do zrozumienia, że są razem tak na prawdę? Ah no i Sasuke, gdzie są tacy faceci? Przecież gdzieś tacy muszą być, prawda? Mnie jeszcze ciągle zastanawia jak oni się poznali na samym początku. Mam na myśli przed utratą pamięci?
    No i na samym końcu Ino, o której bym prawie zapomniała :) Nie ma jej specjalnie dużo w Twoim opowiadaniu, ale zawsze lubię sceny z nią. Jest na pewno bardzo doba koleżanką dla Sakury .
    I to tyle ode mnie :) mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybciej
    Pozdrawiam i życze dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah xD Z licencjatem mam to samo, zmora taka xD Tyle ciekawych rzeczy do zrobienia, ale on mi non stop przeszkadza.
      Troszeczkę się wygadam, ale co tam. Status ich relacji będzie niedługo uwzględniony xDDD Mam w głowię pewną scenę i może jeszcze nawet dzisiaj usiądę ją napisać. Co do ich spotkania, ten fragment został napisany już dawno temu, także na pewno dowiesz się jak się poznali. Powoli zacznę odkrywać wszystkie karty, gdyż koniec tuż tuż :(
      OJEJKU coś dobrego o mojej Ino ♥ Niech no Cię mocno uściskam!
      Ja też mam nadzieję, że będzie szybciej, już mam naszkicowanych parę fragmentów i o ile licencjat pozwoli xD
      Pozdrawiam cieplutko i ogromnie dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  7. Czemu takie krótkie? Muszę wracać do nauki, ubolewam, że takie krótkie... Czuję taki niedosyt, że brakuję mi jeszcze jeden sceny? Chyba tak, chyba to mój największy zarzut -że krótkie. Więc.. czekam z utęsknieniem i przepraszam za banalnie krótki komentarz, ale nie mam weny :p Terminy mnie gonią niestety i mój mózg nie jest w stanie być kreatywny - przy następnym rozdziale nadrobię! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam więc kciuki mocno! Niech Ci się tam wszystko uda!

      Za krótkie? To 14 stron miało xDD Może trzynastką nadrobię ;)

      Usuń
    2. Czytało się tak żeby, że nawet nie szło zauważyć, że tyle stron miało.. Być może dlatego, że ciągle coś SS było :D

      Usuń
    3. Ahahaha xD To chyba dobrze jak ciągle SS było xDDD

      Usuń
  8. Eee....nie wiem co mam napisać. Tym rozdziałem powaliłaś mnie na kolana. A to zdarza się rzadko. Podoba mi się początek rozdziału. Dodatkowo ten paring wygląda dokładnie tak jak go sobie wyobrażałam. Nie wiesz może czy kilka wcieleń temu nie byłaś Szekspirem albo kimś więcej. Masz taką lekkość w przelewaniu słów na papier. xD kocham i czekam na następny rozdział :) weny życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko! Napisać coś w taki sposób, że odzwierciedla to wyobrażenie Czytelnika o danej parze -> radość ogromna! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ ♥

      Aż tak daleko w swoim drzewie genealogicznym nie sięgnęłam niestety i nic mi o tym nie wiadomo xDDD Achh rozbawiłaś mnie tym xDD
      Wena się przyda, (nie)dziękuję xDD
      Buźka :*

      Usuń
  9. O jacie jacie!

    Satomu to trzeba zabić, zakopać, odkopać i spalić!
    Uchiha niech broni swojej księżniczki! Ale mam nadzieje, że załatwi tego gnoja w jakis podstępny i zuchwały sposób, żeby nie zmarnował sobie reszty życia :(
    Co do Sasuke to ja też bym chciała w te jego umięśnione, silne i ciepłe ramiona. <3

    A Sakura to biedna jest. Ciągle coś ją boli, trapi, męczy. Mam nadzieję, że dziewczyna troche zyska szczęśliwych dni, gdy wszystko się już wyjaśni i ustabilizuje. Bo za chwile w depresje popadnie! Sasuke! Proszę ją pocieszać.. na swój czarujący, przystojny i seksowny sposób *.*

    Pisz, pisz Blue! Weny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozkminiam co Ci tu napisać xD Tym Sasuke to sobie nagrabiłam, teraz każda takiego faceta chce xD I JA TEŻ XDDDD
      I po prostu bardzo podziękuję za komentarz ♥ Kurcze, nawet nie wiesz jak on mnie ucieszył. BARDZO CI DZIĘKUJĘ, ŻE PRZECZYTAŁAŚ I SKOMENTOWAŁAŚ ♥

      Usuń
  10. Ha ! Przeczytałam wszystkie rozdziały i chce więcej Z każdym kolejnym rozdziałem chce więcej i więcej. Bardzo mi szkoda Sakury biedna ma takie problemy a osoba która ją wspiera nie raz ją skrzywdziła :( mam nadzieję ze wszystko sie ułoży

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja tez mam taką nadzieję;)
      Dziękuję za komentarz :)
      Ogromnie się cieszę, że Ci sie podobało:*

      Usuń
  11. Witaj, nie mam tutaj za co Cię objechać. Opowiadanie mi się podoba. Znalazłaś ciekawy pomysł na fabułę. Pomimo tego iż niekoniecznie jestem fanką postaci Sakury to jestem ciekawa co zdarzy się dalej. Poza tym już wcześniej miałam styczność z twoim opowiadaniem. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału zorientowałam się że już wcześniej je czytałam. Minusów większych w nim nie dostrzegłam jedynie widzę, iż masz w publikowaniu luki podobne do moich.:)))
    Btw podoba mi twój szablon. Sama go zrobiłaś czy skorzystałaś z usług jakiejś szabloniarni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siemaneczko! Jak miło, że wpadłaś ❤
      Chociaż wystraszyłaś mnie pierwszym zdaniem xD
      No luki były niestety, ale cóż człowiek poradzi :(

      Szablon robiłam sama + jakieś instrukcje w internecie ;)

      Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej:D

      Usuń
    2. Oj tam oj tam nie jestem taka straszna.:p
      I zostanę a jakże.:)

      Tak podejrzewałam że sama a podoba mi się twoja tabelka ale moje umiejętności są na tak tragicznym poziomie, że nawet za sto lat czegoś takiego nie wytworzę.:D

      Usuń
    3. Ogromnie się cieszę ❤ :D
      Eee tam, nigdy nie mów nigdy. Ja siedzialam nad tym bardzo długo, myślałam że tego nie skończę:( ale metodą prób i błędów czasami cos uda się ulepić :)
      A w Internecie jest sporo fajnych instrukcji :)

      Usuń
    4. Hmm spróbuję coś sobie znaleźć jak mi się nie uda będę prosić o dalszą pomoc.:p

      Usuń
    5. Jeśli będę potrafiła, to chętnie pomogę, od 12.07 można mnie wykorzystywać ile wlezie ;)
      Bo mało obcykana w tym jestem a jakiś szablon robię raz na ruski rok xDDDDD

      Usuń
    6. Hmmm niestety to przerosło moje umiejętności. Może to i lepiej. Jeśli chodzi o szablony trudno mnie zadowolić:)

      Usuń
    7. A to próbowałaś? xD
      W sumie coś o tym wiem. Ja jak pracowałam chociażby nad obecnym, to bardzo często cierpliwość traciłam, bo coś nie wychodziło tak jak chciałam xD

      Usuń
  12. Tak, próbowałam ale no cóż...efekt był mizerny i znikomy.:) Kiedy wogóle pojawi się rozdział 13?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest xD Wczoraj opublikowany xD Do spisu treści jeszcze go nie dodałam, ale na stronie głownej jest xDDD

      Usuń
  13. Kurcze, od czego zacząć ~.~ Niby dwa rozdziały, ale za dużo wrażeń. Czek, po kolei to chyba dobry pomysł.
    U Sasuke w mieszkaniu, ta ich rozmowa mnie rozbroiła, a sytuacja z kosmetykami jeszcze bardziej XD
    Wspomnienie, no cóż, powiem tylko, że mi się spodobało ;D A i znowu coś mi się Photograph robi kompatybilne XD
    Ale dlaczego do domu nooooo -.- A mogło być tak pięknie -.-
    A potem z tym testem i wsparciem. Ranyyy, Sasek taki kochany <3 Aż trudno mi się do tego przyzwyczaić, ale to już chyba takie zboczenie z animca.
    Dobra, zaśmiałam się jak dostał z liścia. Takie prawilne, takie w punkt. *.* Ale nadal mnie zastanawia, czy to mi się coś miesza, czy jak ona się po tym wypadku obudziła to go pamiętała bardzo dobrze, a potem stało się coś, przez co go nie pamięta? A może mam jakieś zwidy, czy cholera jedna wie co? Wytłumacz, błagam!
    I kolejny raz zaśmiałam się jak debil. Kompatybilnie z Uchihą XD
    Kurcze, jestem ciekawa, co takiego skłoniło Sasuke do wyjścia. Znaczy wiem, że to musi być powiązane z Satomu itd., ale o konkret mi tu idzie. Intrygujące.
    No i jednak nie ciąża, ech. -.- W sumie szkoda, chociaż chyba dobrze, jakby tak popatrzeć na stan psychiczny Sakury.
    Zabić, poćwiartować, spalić, zakopać ^^ Niekoniecznie w takiej kolejności :) :) :) :) :) Mogę go już zajebać, czy będzie Ci jeszcze potrzebny??????
    Zresztą rodzice Sakury to samo -.- Chociaż jego rodzice mieli trochę oleju w głowie -.-
    Jebany skurwiel -.- Wątpię, żeby to się skończyło na tym, gdyby nie to pukanie (polać temu jegomościowi, co to był).
    Rzucę się jutro na 13 z nadzieją, że ktoś dostanie po mordzie, serio. Nie ważne kto, może to być nawet Uchiha, czy Bogu ducha winny Sai. Mam ochotę na zbiorowy mord :)
    Ale rozdziały genialne, tak jakby się nie dało ogarnąć XD
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Sasuke wyjechał zanim się obudziła, więc nie mając z nim styczności nie przypomniała go sobie. Czyli - nie pamiętała go i niektóre sytuacje wywołują jakiś powrót pamięci. (Spory wywiad zrobiłam, mogłabym pracę jakąs uczelnianą o tym kurde napisać chyba xDDD)

    Szybko Ci idzie xDD Ale cieszę się, że Ci się podoba xD Serio, bardzo miło zobaczyć takie komentarze, aż chce się pisać! ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja niechęć do Mebuki przeradza się w dość zaawansowane poczucie wstrętu. Czo to za matka w ogóle? Nie ma to jak trzymać dziecko i hodować jako "zwieńczenie kariery". A tatuś Haruno nie lepszy. Masakra po prostu.

    A zasadniczo to Sakura w tym rozdziale to taka stereotypowa baba. "Potrzebuję go, ale nie zadzwonię, bo POWINIEN SIĘ DOMYŚLIĆ". Troszeczkę z tego śmiechłam.

    Dalej nie ma nic o Itaczu, a sądzę, że on jest ważny.

    Zastanawiają mnie również wpływy tego gośnia Sakokukoromu-czy-cośtam. (XD) Ludzie o takim charakterze z reguły nie wystawiają się na bezpośredni strzał. Nie atakują ofiary dopóki nie znajdą się z nią sam na sam jak w Twoim rozdziale. Jednak, żeby dorwać bliskich Haruno musi mieć plecy. Czekam na rozwinięcie tego wątku. :D

    Pozdrawiam i czytam dalej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje przeczucia, Pani Holms, wywołują u mnie ciarki. INSTYNKT TO TY MASZ.

      Sakokukoromu to rozpieszczony chłopaczek, ot co xDDD

      Usuń
  16. Powiem tylko tyle - nie mogę się oderwać od tego bloga ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimimimimi mi ♥ Szczerzę się do lapka jak głupia ♥♥

      Usuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥