Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 17 lipca 2017

Chapter thirteen.

Wzięła długi, ciepły prysznic, żeby się umyć i po raz kolejny rozpłakać. Przy Sasuke próbowała udawać, że wszystko było w porządku. Powstrzymywała łzy. Nie chciała dodawać mu zmartwień ani bardziej denerwować. Wydawało jej się, że wystarczyła iskra, by puściły mu hamulce, a przecież Sasuke nie należał do przesadnie nerwowych i narwanych ludzi.
Ogarnął ją niepokój. Czuła palące łzy w głębi gardła. Potrzebowała rozmowy. Potrzebowała Sasuke. Chciała wykrzyczeć mu w twarz, że pragnęła od niego czegoś więcej, bo miała dość samotności i chciała w końcu z kimś podzielić się tym cholernym bólem. Hamowała się jednak, z obawy, że czułby się wtedy zobowiązany do pozostania przy niej. Nie potrafiłaby tego zrobić. Nie mogłaby. Nie chciała, żeby był z nią z litości.
Wbiła paznokcie we wnętrza dłoni i pokręciła głową, próbując odgonić niepotrzebne myśli. Sasuke taki nie był. Wiedziała, że w jakiś sposób mu na niej zależy. Prawdopodobnie to uczucie, którym darzył ją przed wypadkiem, nie zniknęło.
Może nadal ją kochał? O ile w ogóle.
Przez Satomu zaczęła bać się o siebie i o Sasuke. Wiedziała, że on nie odpuści. A jeśli oboje zdecydują się, żeby być ze sobą, wtedy Takanashi znowu wejdzie z butami do ich życia.
Okropnie się bała. Strach o przyszłość wręcz zaczął ją paraliżować.
Nie mogła pozwolić, żeby Sasuke działał lekkomyślnie. Istniało ogromne ryzyko, że ten przeklęty mężczyzna wykorzystałby działania Uchihy przeciwko nim. Musiała porozmawiać o tym z Sasuke. Chciała, żeby zapewnił ją, że będzie uważał.
Zamknęła oczy i wystawiła twarz pod strumień ciepłej wody, aby zmyć z niej słone łzy. Przyłożyła dłonie do ust, chcąc zagłuszyć wydobywający się z nich szloch. Drżały jej ramiona, kiedy próbowała się pohamować. Gdyby zaniosła się płaczem, Sasuke by go usłyszał i musiałaby ponownie przeżyć to, co go wywołało. Przypomnieć sobie strach, jaki odczuwała, gdy Satomu napadł ją po pracy. Emocje, wspomnienia, złość w oczach Sasuke – przytłoczyły ją. Tama pękła i nie potrafiła już tego powstrzymać.
Gdy szloch targający jej ciałem powoli słabł i Sakura zaczęła się uspokajać. Sięgnęła po żel pod prysznic i namydliła ciało. Po chwili usłyszała huknięcie zamykanych drzwi.
Wytężyła słuch.
Trzask otwieranych szafek świadczył o obecności Sasuke. Odetchnęła z ulgą. Jednak zaniepokoiła ją myśl, że z jakiegoś powodu wyszedł, a co najważniejsze nie wiedziała kiedy, gdzie i po co.
– To jakiś obłęd – wyszeptała bezgłośnie, przywołując się do porządku. Zdecydowanie za dużo myślała.
Wyślizgnęła  się spod prysznica, otuliła ciało ręcznikiem i stanęła przed lustrem. Było zaparowane, więc przetarła je dłonią i przyjrzała się swojemu odbiciu. Widziała w nim tę samą twarz co zawsze, a jednak miała wrażenie, jakby dopiero uświadomiła sobie, na kogo patrzy. Kobieta w lustrze była załamana, zraniona przez bliskich. Była marionetką w rękach swojej matki oraz Satomu. Myśl o tym, jak okropnie ją potraktowali, wyryła się w jej podświadomości tak bardzo, że odczuwała do siebie odrazę. Była słaba i naiwna. Tak łatwo dała sobą manipulować. Była przegrana.
Nie zamierzała wycofać swoich zarzutów, jednak bała się, co przyniesie jej ta decyzja. Czekało ją wiele przeszkód, jednak nie była sama. Miała Sasuke. W jakiś popieprzony sposób.  
Była obolała i posiniaczona. Miała palące ślady na kłykciach i parę zadrapań na prawym policzku. Bolał ją tył głowy, od uderzenia w ścianę. Nawet usta były nieco spuchnięte w miejscu, w którym została przyciśnięta do fasady budynku. Najgorszy był jednak kłujący strach, który sprawiał, że było jej niedobrze.
Wysuszyła swoje ciało i założyła koszulkę, którą dał jej Sasuke. Na szczęście była na tyle duża, że dokładnie zakrywała wszystko, co trzeba. Nie chciała paradować przed nim półnaga, raczej nie było to dobrym pomysłem przez to, co się wydarzyło.
Kiedy wyszła z łazienki Sasuke siedział na kanapie, odwrócony do niej tyłem. Był pochylony, a twarz miał schowaną w dłoniach. Jego wyrazista, silna i pewna siebie postawa wyparowała. Uświadomiła sobie, że targało nim takie samo cierpienie jak nią. Zacisnęła dłonie w pięści. Nie miała pojęcia jak się zachować. Chciała go dotknąć, porozmawiać z nim. W tamtej chwili nie miała w sobie wystarczająco dużo odwagi, żeby to zrobić. Bała się, że swoim zachowaniem tylko bardziej go rozwścieczy. Po chwili zdecydowała, że powinna niezauważalnie wyjść. Oboje, przynajmniej w jakieś ułamkowej części, musieli poradzić sobie z tym sami.
Po cichu prześlizgnęła się do sypialni i zakopała pod kołdrą. Leżała w ciemnym pokoju i wpatrywała się w okno. Była zmęczona i okropnie chciała zasnąć, ale sen nie nadchodził.
Sakura jakieś pół godziny temu położyła się spać. Miniony dzień był szalony, a noc okazała się koszmarem. Nie potrafił nawet zareagować, gdy stała w korytarzu i mu się przyglądała. Nie potrafił się odwrócić. Wiedział, że było jej ciężko. Sam próbował  powstrzymać kotłującą się w nim złość, ale nie udawało mu się to. Był zdenerwowany, zirytowany, wręcz konkretnie wkurwiony. Był zły na siebie, że zlekceważył poranny telefon. Powinien posłuchać się tego Idioty i jej pilnować. Nigdy wcześniej nie miał problemu z narzucaniem się Sakurze i akurat tamtego dnia chciał to zmienić. Źle zrobił, że założył, że nic się nie stanie. Była dla niego najważniejsza. Miał tylko ją. Potrzebował jej. Nie mógł ponownie jej stracić.
Zerwał się na równe nogi i zaczął krążyć po pokoju. Był rozdrażniony. Nie potrafił uspokoić chaosu w swojej głowie. Powinien być przy niej, a nie ją odtrącać. To najgorsza rzecz, jaką mógł jej zrobić. Potrzebowała go! Nie zasługiwała na taki ból. Gdyby tylko mógł, cofnąłby czas i zająłby się nią tak, jak należy. Oświadczyłby się porządnie i został z nią. Powinien postawić ją na pierwszym miejscu. Była jego przyszłością, a on martwił się przeszłością. Naruto miał rację – był skończonym idiotą. Jeżeli ktokolwiek był winny temu, że Sakura cierpiała, to tylko on sam.
Bardzo cicho otworzył drzwi do sypialni. Sakura leżała na prawym boku, wtulając się w jego poduszkę. Zawsze lubił wpatrywać się w nią jak spała. Wyglądała tak spokojnie, jakby nie miała żadnych trosk. Wiedział jednak, że to nieprawda. Wszystkim się martwiła. Zawsze za dużo myślała, tworząc sobie tym tylko problemy. Starał się o nią dbać. Robił wszystko z myślą o niej, o tym, co było dla niej najlepsze. Niewystarczająco.
Ciemność skrywała Sakurę przed wzrokiem Sasuke, ale nawet z zawiązanymi oczami odnalazłby do niej drogę. Podszedł do łóżka i delikatnie przycisnął wargi do jej skroni. Nie chciał jej przeszkadzać, więc na moment zapalił lampkę i przykucnął obok łóżka naprzeciwko jej twarzy. Odgarnął z jej policzka zagubiony kosmyk włosów. Serce zabolało go na widok jej spuchniętych, czerwonych oczu. Zgasił światło i przekręcił się, siadając na podłodze. Oparł plecy o brzeg łóżka i podciągnął nogi, aby wesprzeć na nich swoje ręce. Jego myśli powędrowały do dnia, w którym zdał sobie sprawę, ile Sakura dla niego znaczy.


Cholerne sny. A raczej pół wspomnienie a pół koszmar. Mimo że minęło tyle lat, nadal co roku, w okolicy rocznicy ich śmierci, wydarzenia z tamtego dnia wracały. Choćby nie wiadomo, jak usilnie próbował wyprzeć tamten dzień ze swojej pamięci, te wspomnienia nadal tam były. Zaszczepione w podświadomości i niemożliwe do usunięcia.
Był przerażony. Ogarnął go taki strach, że z trudem mógł oddychać. Pamiętał, jak w panice wyciągnął ręce, aby złapać powietrze. Łzy lały się po jego twarzy strumieniami, czasami sprawiając, że się nimi dławił.
– Zginęli na miejscu. – Słowa, które echem odbijały się w jego głowie.
Jego serce biło tak mocno, jakby lada moment miało eksplodować. Zimny pot oblał całe ciało. Nie mógł przestać się trząść. Zakręciło mu się w głowie. Nie był w stanie nawet usłyszeć, co ci wszyscy obecni wokół niego ludzie mówili. Co chwila ktoś przed nim kucał, łapał za ramiona i coś tłumaczył. Niczego nie słyszał. W głowie mu dudniło. Czuł obezwładniający ból, który nie mijał. Nerwowo rozglądał się na boki i szukał wzrokiem swojego brata. Ale nigdzie go nie było. Kiedy ktoś wypowiedział jego imię, od razu skupił swoją uwagę na tej osobie.
– Itachi. Twój brat. To on prowadził. – Zaczął krzyczeć. Popchnął stojącą obok niego kobietę i pobiegł przed siebie. Serce waliło mu w piersiach. Ciągnął się za włosy i krzyczał przez zaciśnięte zęby, biegnąc przed siebie. Nie potrafił wyłączyć emocji. Nie potrafił jasno myśleć. Płuca wołały o powietrze. Wszystko go bolało. Nie potrafił tego znieść. Potknął się o własne nogi i upadł przodem na chodnik. Podciągnął się i oparł na rękach. Mozolnie próbował wstać. Miał zdartą skórę na kolanach i dłoniach. Rany go piekły, ale je ignorował.
Po jego twarzy popłynęło jeszcze więcej łez, które moczyły twarz. Jak szalony zaczął uderzać w klatkę piersiową. Walił, drapał tak mocno, jakby chciał ją rozerwać i wydobyć serce. Chciał zakończyć to cierpienie.
Zrobiło mu się słabo.
Zemdlał.
Obudził się w pustym, jasnym pomieszczeniu. Przetarł załzawione oczy i spojrzał na swoje dłonie. Zaczął krzyczeć. Były całe we krwi, a ciężkie krople krwawych łez spływały po jego policzkach.
– Wybacz, Sasuke.

Wśród tych okropnych wspomnień pojawiła się Sakura. Nie miał pojęcia, dlaczego była w miejscu wypełnionym jego najgorszym wspomnieniem. Ale jej obecność napawała go spokojem. Tak, jakby była jakąś nadzieją na to, że uda mu się przezwyciężyć rzeczy, które kryją się w tych wspomnieniach, że uda mu się pogodzić ze stratą.
Przepełniała go frustracja. Desperacko jej pragnął. Chciał się otrząsnąć z tego snu i wtulić w jej ciepłe, miękkie ciało. Nagle jej obraz zaczął się zamazywać, a przed oczami pojawiły się szpitalne łóżka, na których przykryte jedynie białym prześcieradłem leżały martwe ciała. Poczuł metaliczny smak i zapach krwi. Próbował powstrzymać narastający strach i wszechogarniającą panikę. Zacisnął pięści tak mocno, że paznokcie wbiły mu się w dłonie, pozostawiając na nich czerwone szramy.
Usłyszał nawoływanie. Wydawało mu się, że ktoś głośno i z ogromnym niepokojem wypowiada jego imię. Raz, drugi, trzeci… dźwięk był coraz bardziej wyraźny.
Sakura.
W myślach błysnęła dezorientacja. Dlaczego znowu tam była? Głośny krzyk wyrwał się z jego krtani. Kazał jej odejść. Przeklinał się myślach, żeby stąd odeszła, bo to nie było coś, czym chciał się z nią dzielić. Nie powinna tego widzieć.
– Zostaw mnie!


Gwałtownie otworzył oczy. Minęło tyle lat, a nadal miał ten sam porąbany sen. Usiadł, a łzy piekły go pod powiekami. Był mokry od potu, do tego cały się trząsł. Serce łomotało mu jak oszalałe, przez co w uszach słyszał jedynie szum. Gdy podniósł wzrok, natrafił na szeroko otwarte, zielone oczy Sakury. Siedziała obok, a jej za duża koszulka, była pognieciona i nieco ściągnięta, ukazując rowek między piersiami dziewczyny. Przez chwilę skupił swój wzrok na nich. Wyglądała tak niewinnie, tak naiwnie. Nie zasługiwał na nią. Była bliżej niż ktokolwiek inny. Była jedyną, która szczerze go pokochała. A to go przerażało. Dopuścił ją zbyt blisko siebie. Pozwolił jej na tę głupią miłość, sam nie dając niczego w zamian. Nie potrzebował jej. Potrzebowanie kogokolwiek zawsze kończyło się bólem… tak cholernie jej pragnął.
Potarł twarz dłońmi, chcąc przywołać się do porządku. Zrobił drżący oddech, żeby w jakiś sposób okiełznać chaos w jego głowie.
– Sasuke – usłyszał, a chwilę później poczuł na ramieniu delikatne muśnięcie palców dziewczyny. Nie myśląc zbyt wiele, gwałtownie odtrącił jej dłoń. Sakura wpatrywała się w niego z widocznym przerażeniem. Dopiero po chwili dotarło do niego, że prawdopodobnie była świadkiem tego koszmaru.
Nie, nie, nie, nie. – Recytował jak mantrę.
Ona nie powinna tu być.
Jak wiele usłyszała? Co widziała?
Tylko ją zranię.
Powinna odejść.
Wziął głęboki oddech, żeby pohamować mdłości. Nie mógł znieść myśli, że koszmar nawiedził go właśnie wtedy, gdy ona była obok.
Odwrócił głowę i ich spojrzenia się spotkały. W jej oczach pojawiło się tak wiele emocji. Pierwszą rzeczą, jaką dostrzegł, była litość. Zadziałała jak zapalnik. Nie chciał, żeby się nad nim litowała. To nie było potrzebne. Znał to spojrzenie, aż za dobrze. Nie potrzebował litości od nikogo. A już na pewno nie od niej.
Ponownie wypowiedziała jego imię. Jej głos był chrapliwy i przerażony.
Czego do cholery, ona się bała.
– Kurwa – wysyczał. Potrzebował jej. Każda komórka jego ciała pragnęła objąć ją tak mocno, jak tylko zdołał. Poczuć ciepło jej skóry, mieć ją najbliżej jak się da. – Nie mogę.
Wstał z łóżka i uciekł do łazienki. Wpadł do środka, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Ustał przed umywalką i mocno zacisnął dłonie na jej krawędzi. Zamknął oczy i próbował odpędzić obrazy ze snu i wszelkie uczucia. Wszystko uderzyło naraz. Nie wiedział jak się przed tym bronić. I jeszcze była Sakura i ten jej przeklęty wzrok. Te cholerne, delikatne ciało.
Nabrał w dłonie wody, żeby ochlapać twarz. Jednak temperatura była nieco za wysoka, co tylko spotęgowało jego irytację. Nerwowo przykręcił kurek i wsadził głowę pod lodowaty strumień. W momencie, gdy sięgnął po ręcznik, kątem oka dostrzegł Sakurę. Stała w drzwiach i palcami skubała kraniec koszulki, którą miała na sobie. Jego koszulki.
Nawet nie usłyszał, kiedy weszła.
– Sasuke – powiedziała po raz kolejny, szukając jego wzroku. Miał ochotę ją zbesztać. Zaczynało go wkurzać, te ciągłe ‘Sasuke, Sasuke’. Czy ona nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo go to irytowało? Sama była irytującą kobietą. Nie powinno jej tam być. Powinna wyjść. Niezależnie od tego, jak bardzo jej pragnął… nie chciał jej tu.
Przemknął wzrokiem po jej twarzy. W jej oczach kotłowało się wiele pytań, lecz na szczęście żadne nie padło. A nawet gdyby, nie wiedziałby jak na nie odpowiedzieć. Przestępowała z nogi na nogę, a jej dolna warga drżała.
– Chcę ci jakoś pomóc. – Skrzywił się, słysząc jej łamiący się głos. Zrobiła krok w jego stronę, jednak wyciągnął do niej rękę, powstrzymując ją przed wykonaniem kolejnego. Nie mógł pozwolić, żeby znalazła się blisko niego. Był niczym tykająca bomba. Jeden jej dotyk wystarczył, żeby zareagował. Nie chciał jej skrzywdzić. Dlatego trzymał ją na dystans. Wziął ręcznik i mocno wytarł nim mokre włosy, twarz, a także obszar poniżej szyi.
– Wyjdź stąd. Nie chcę cię tu. – Momentalnie zbladła. A jej palce zacisnęły się na krańcu koszulki tak mocno, że kości prawie wyszły jej do wierzchu. Patrzyła na niego z niedowierzaniem. – Wyjdź, zanim powiem coś, czego nie powinienem. – Zaraz ugryzł się w język. Szok na jej twarzy przeobraził się w determinację. Co go ogromnie zaskoczyło. – Proszę cię, odejdź. – Próbował nie brzmieć tak ostro, jak wcześniej, ale nie do końca wyszło tak, jak chciał. Minął ją i skierował swoje kroki do kuchni.
– Nie mogę – usłyszał za sobą jej płaczliwy głos. Przewrócił oczami.
Czuł jej obecność za sobą. Była o krok za nim. Zignorował ją. Tylko to potrafił zrobić. Musiał ją od siebie odepchnąć. Bycie z nim tylko by ją skrzywdziło. Nie zasługiwała na to, była dla niego za dobra. Nie mógł jej do siebie dopuścić. To było zbyt ryzykowne. Tak jak ta ich popieprzona znajomość. Ostrzegał ją. Powiedział jej, że nie powinna go kochać. A ona mimo to ciągle mu to mówiła. To jej wina. Wiedziała, że jego się nie kocha. Sama wpakowała się w tę pochrzanioną relację. Ale on też był winny. Zamiast ją od tego odwieźć, odsunąć się od niej, jeszcze bardziej jej pragnął. Nie mógł się doczekać kolejnego spotkania, pocałunku, dotyku. Ta kobieta zrobiła mu pranie mózgu. I każda rozłąka była gorsza od poprzedniej. To bolało coraz bardziej i sprawiało, że czuł paraliżujący strach.
Sięgnął do lodówki, po butelkę zimnej wody. Wypił kilka ogromnych łyków i odstawił ją na miejsce. Starał się być zwróconym do niej plecami. Nie był w stanie na nią patrzeć. Musiał być silny. Przecież to dla jej dobra…
Oparł dłonie o blat, a czoło przyłożył do kuchennej szafki. W duchu modlił się, żeby wróciła do pokoju i zostawiła go samego. Nie chciał jej tu… pragnął jej.
Słyszał jej kroki. To jak jej nagie stopy stąpały po kafelkowej podłodze. Poczuł, że ustała tuż za nim, bo jej ciepły oddech drażnił jego skórę.
– Nie odtrącaj mnie – powiedziała tak cicho, że ledwo ją usłyszał. Zacisnął dłonie w pięści. Nie mógł się do niej odwrócić. Wciągnął głośno powietrze, kiedy jej ciepła dłoń dotknęła jego ramienia, po czym zaznaczyła ślad w dół jego pleców, wywołując na jego ciele dreszcze.
– Pozwól sobie pomóc – wyszeptała łamiącym się głosem. Z wyczuwalnym zawahaniem objęła go swoimi szczupłymi ramionami wokół talii i położyła głowę między jego łopatkami. Spiął się, kiedy złożyła delikatny pocałunek na jego kręgosłupie. – Nie opuszczę cię. Jestem tu dla ciebie. Zaufaj mi. Czuła potrzebę, by sprawić, że zapomni o bólu. Z doświadczenia wiedziała, że takie uczucie bywało czasami nie do zniesienia.
Gwałtownie się do niej odwrócił, jednak dłonie uporczywie trzymał na blacie. Jej drżąca dłoń powędrowała do jego policzka. Gdy poczuł ten delikatny dotyk, zacisnął oczy i wziął głęboki wdech. Jej skóra go parzyła. Jakby próbowała się przedrzeć do najgorszych zakamarków jego wnętrza. A to nie wróżyło nic dobrego.
Irytująca kobieta.
– Kocham cię – powiedziała nagle. Poczuł w gardle narastającą gulę. Miał wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymał. Złość zaczynała powoli w nim narastać. Dlaczego znowu to zrobiła. Nie pragnął tych słów. Chciał czegoś więcej niż one.
– Przestań – warknął, odsuwając ją od siebie. – Nie chcę tego od ciebie, rozumiesz? I nie oczekuj, że i ja ci to dam.
– Nie chcę tego! Chcę tylko ciebie. Żebyś mi zaufał, pozwolił się kochać. – Jej głos zaczął się łamać, a w oczach ukazał się ogromny ból. – Pozwól mi być przy tobie.
– Nie mogę! Nie rozumiesz! Nie mogę! Pozwolenie ci na to sprawi – uciął, uświadamiając sobie, co chciał powiedzieć.
Pozwolenie jej na to sprawi, że i on w końcu ją pokocha.
Tę cholernie irytującą kobietę.
– Kurwa! – krzyknął, uderzając pięścią w blat. To wszystko było jednym wielkim pieprzeniem. Po cholerę się okłamywał, skoro chciał jej, pragnął jej! Była jedyną osobą, która starała się jego roztrzaskany świat, złożyć ponownie w całość. Pokochała go. Bezwarunkowo. Nie znała nawet jego przeszłości, a zdawała się skłonna poświęcić dla niego wszystko.
Ogarnięty słabością i poczuciem bezradności, pragnął jedynie jej dotyku, ciepła jej skóry i smaku warg. Chciał mieć ją całą dla siebie w nadziei, że sprawi, iż cały jego smutek zniknie i pozbawi go bólu.
Pragnął jej.
Zalała go desperacja.
Momentalnie znalazł się przy niej i zmiażdżył jej usta pocałunkiem. Wsunął palce w jej włosy i zacisnął je. Jęknęła z bólu, kiedy pociągnął za mocno, ale to nie było ważne. Całował ją z desperacją, skubał zębami wargi i bawił się językiem. Oplotła go ramionami wokół szyi. Złapał ją w talii i podniósł w górę, bez przerwy całując. Zaniósł ją do sypialni. Postawił Sakurę w nogach łóżka. Jego ręce wsunęły się pod jej koszulkę, napotykając rozgrzaną skórę. Ustami przylgnął do jej szyi i znaczył ślady, aż do obojczyka. Jedynym, sprawnym ruchem zdjął z niej ubranie, odrzucając je za siebie. Pchnął ją tak, że opadła na łóżko.  Nakrył jej ciało swoim i przylgnął ustami do jej ust. Jej chude dłonie otoczyły jego szyję i przysunęły bliżej. Całował ją łapczywie, czasami aż za bardzo, bo zauważył, że Sakura miała problemy z dotrzymaniem mu kroku. Wydała z siebie przytłumiony jęk, gdy jego dłoń dotknęła jej piersi. Ciało Haruno wyginało się pod nim, a jej skóra stawała się coraz bardziej gorąca. Oddychała szybko i ledwo udawało jej się złapać dech.
– Przepraszam – wychrypiała prosto w jego usta. Zaskoczony odsunął się od niej. Wiedziała, że to go nie satysfakcjonowało, że mu to nie wystarczyło. Sasuke po prostu starał się wykorzystać daną mu szansę. Chciał w pełni zanurzyć się w tej chwili, docenić jej uczucia. Chciał utonąć w tej jej cholernej miłości, zagubić się w tej irytującej kobiecie. Nie powinien robić tych wszystkich rzeczy w pośpiechu. Sakura zasługiwała na więcej. To wszystko nie powinno tak wyglądać, Musiał się uspokoić.
Objął ją mocno ramionami, zaciskając palce na nagiej skórze i schował twarz w jej szyję. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebował Sakury, dopóki jej nie dotknął. Chciał więcej, pragnął mieć ją bliżej. Skóra przy skórze, dzieląc się nawzajem swoim ciepłem. Potrzebował więcej, pragnął być bliżej niż kiedykolwiek. Pragnął jedności, wiedział, że może ją znaleźć tylko przy niej.
Sakura składała delikatne pocałunki na jego klatce piersiowej. Chwilę później łagodnie ujęła twarz Sasuke w dłonie i zmusiła, żeby na nią spojrzał. Jego oczy były ciężkie i wypełnione ogromnym bólem. Patrzyła na niego, przytrzymując swoje dłonie na jego ramionach. Przycisnęła swoje czoło do jego czoła i delikatnie musnęła jego usta. Dostrzegł łzy w kącikach jej oczu i poczuł jej poruszające się po jego rozgrzanym ciele dłonie. Serce zaczęło mu szybciej bić. Przewrócił ją na plecy. Dotknął ustami szyi dziewczyny i skubał ją zębami. Słyszał jej ciche jęki. Dłonie Sakury wsunęły się w jego włosy i przyciągnęła go do siebie, po czym wpiła w jego usta. Drżała w jego ramionach, prawie płakała, a mimo to nadal go dotykała i całowała. Nie chciał się od niej oddzielać. I ona to wiedziała. Mógł czytać z niej jak z otwartej księgi. Widział, że jej oczy są pełne łagodności i miłości kierowanej do niego. Wiedział, jak wiele dla niej znaczy, jak wiele znaczy dla niej bycie blisko. Dostrzegł swój wpływ na nią, a także jej na niego. To, że może mu pomóc wyrwać go z tej okropnej ciemności, z którą nie potrafił walczyć.
Kochał ją już od dawna.
Ale nie chciał tego przyznać.
– Dziękuję – wyszeptał. Z łagodnym uśmiechem, Sakura nachyliła się, aby delikatnie pocałować go w czoło.

The Lumineers - Sleep On The Floor


– Dlaczego nie położyłeś się obok?  – Z rozmyślań wyrwał go senny i ochrypły głos Sakury. Z jakiegoś powodu uderzyło go to mocno. Próbował się od niej zdystansować, chociaż wiedział, że nie powinien tego robić. Ona na to nie zasługiwała. Musiał być przy niej jeszcze bardziej niż dotychczas. Chronić ją. Dbać o nią.
Spiął się, czując jej delikatny dotyk tuż nad lewym uchem. Bardzo powoli  zaczesywała do tyłu jego włosy. Głaskanie po głowie, wydawało się jakąś formą pocieszenia z jej strony. Dotykała go tak, jakby chciała zapamiętać linie i elementy jego twarzy. Żeby mieć coś, czego będzie się trzymać, co będzie jej o nim przypominało. W pewnym momencie niepewnie wyciągnął rękę i z cichym westchnieniem ujął jej dłoń, żeby ją pocałować. Zaraz po tym wstał, obszedł łóżko i powoli wślizgnął się pod kołdrę. Nie było zbyt duże, ale wystarczające by zmieściły się na nim dwie osoby, więc Sakura od razu znalazła się przy nim. Przysunął się do niej, przycisnął pierś do jej pleców i objął ramieniem. Przekręciła się od razu twarzą do niego. Zacisnęła palce na brzegu jego koszulki i wpatrywała się w Sasuke swoimi sennymi, opuchniętymi oczami. Dostrzegł w nich błaganie – o miłość, pocieszenie.
Otulił ją ramionami, a ona pochyliła się powoli i oparła głowę na jego piersi, wsunął ręce pod jej koszulkę i tulił do siebie. Sakura po raz kolejny tej nocy zaczęła płakać, a jej pierś unosiła się w urywanych oddechach. Tulił ją, póki jej oddech się nie wyrównał. Podciągnął ją wyżej tak, że jej całe ciało było przyciśnięte do niego jeszcze bardziej.
– Nie zostawiaj mnie – powiedziała drżącym głosem. Jej wrażliwość wywołała ból w jego sercu. Potrzebowała go i tym razem nie mógł zawieść. Tym razem musiał zrobić wszystko, jak należy.  
– Nie zostawię – odpowiedział i zaczął głaskać ją po włosach. W pewnym momencie poczuł, że zasypia, zostawiając go samego z jego myślami i obawami. Jej płacz, mimo że był silny, nie trwał długo. Ulżyło mu, kiedy zasnęła. Potrzebowała snu, on również, jednak nie potrafił zasnąć. Ta kobieta odkąd tylko pojawiła się w jego życiu, nie raz wywróciła je do góry nogami. Chciał wrócić do tych spokojnych z nocy, kiedy jej ciało przylegało do jego tak mocno, jak imadło. Do tych durnych kłótni. Do jej irytującego zachowania. Tęsknił za tym jej kuszącym dotykiem.
Odzyskam cię.
On już cię nie skrzywdzi.
Nie pozwolę na to.


Obudził ją ból brzucha.
W pokoju powoli robiło się coraz jaśniej, bo za oknem leniwie wchodziło zimowe słońce. Bolące skurcze w połączeniu z zawrotami głowy, zmusiły ją, żeby jak najszybciej znalazła się w łazience. Wysunęła się z rozluźnionych objęć Sasuke. Starała się to zrobić na tyle szybko i delikatnie, żeby go nie obudzić.
Kręciło jej się w głowie i miała odruchy wymiotne. Powoli przeszła przez pokój i dostała się do drzwi. Próbowała być ostrożna, żeby swoimi ruchami nie wywołać niepotrzebnego hałasu.
Gdy dotarła do łazienki, zapaliła światło. Nagła jasność zakuła ją w oczy, więc je zamknęła. Podniosła deskę i nachyliła się nad muszlą. Raz po raz atakowały ją suche bolące skurcze. Oparła głowę na dłoniach otaczających toaletę, była wyczerpana i senna, a do tego ból brzucha nie ustępował.
Zapukał delikatnie w drzwi i czekał na odpowiedź, która nie nadchodziła. Ostrożnie je popchnął i wszedł do środka. Dojrzał zgarbioną nad toaletą Sakurę. Uklęknął przy niej i odgarnął jej włosy z twarzy.
– Wszystko w porządku?
Wzdrygnęła się na dźwięk jego głosu. Zmęczenie ogarnęło ją tak bardzo, że nawet nie wiedziała, kiedy się tam znalazł. Nie miała siły mu odpowiedzieć, więc tylko pokiwała głową, a po chwili znowu zwymiotowała.
– Wyjdź stąd – marudziła w przypływie siły, opierając czoło na rękach, po czym wstrząsnęły nią kolejne torsje. Poczuła na swoich plecach dotyk Sasuke, który bardzo powoli ją głaskał, jakby to miało jakoś jej pomóc. – Nie chcę, żebyś mnie widział w takim stanie – powiedziała z irytacją w głosie. Głowa bolała ją tak bardzo, że ledwo widziała na oczy.
Błyskawicznie zmoczył mały ręcznik w zimnej wodzie i delikatnie otarł jej czoło i policzki. Kiedy wreszcie skończyła wymiotować, słabo chwyciła brzeg toalety i ustała na chwiejnych nogach. Próbował ją asekurować, trzymając swoją prawą dłoń na jej biodrze. Podeszła do umywalki, przepłukała usta i umyła twarz. Kiedy podniosła głowę Sasuke stał tuż za nią. Zlustrowała go wzrokiem i nie ukrywała swojego zaskoczenia tym jaki był wysoki. Do tej pory nie zdawała sobie z tego sprawy, ale w tamtym momencie, kiedy stał przed nią w ten swój dominujący sposób, miała wrażenie, że jego sylwetka wypełniła całą łazienkę.
– Oprzyj się na mnie – powiedział, obejmując ją. – Położysz się do łóżka, a ja przyniosę ci wody. Nie miała siły się z nim sprzeczać. Pozwoliła mu zaprowadzić się do sypialni. Zanim Sasuke wrócił,  zmorzył ją sen.
Postawił szklankę na szafce i położył się na łóżku. Sakura bezwiednie wtuliła się w niego. Kiedy patrzył na nią, obserwował, jak oddychała, coś w nim pękło. Cały ten gniew ulotnił się gdzieś na chwilę, tylko po to, żeby mógł nacieszyć się tym, że ta kobieta była obok niego. Przez te wszystkie lata obdarowywała go gestami, które uświadomiły mu, że w jego piersi nadal biło serce. Bo tamtej nocy, gdy jego rodzice zginęli, a Itachi wyjechał, zostawiając go samego, jego życie się skończyło. W dosłownym znaczeniu tego słowa. A ona sprawiła, że odzyskał je na nowo.


W trakcie śniadania Sakura jeszcze raz dokładnie opowiedziała Sasuke co się stało w nocy. Drażniła i krępowała ją widoczna złość Uchihy, przez co nie mogła się zbytnio skupić. Cały czas czuła ten dziwny irracjonalny strach, a zachowanie mężczyzny nieco go potęgowało. Ale wiedziała, że to dlatego, iż w jakiś pokręcony sposób mu na niej zależy. Chciała wrócić do siebie, do mieszkania, zamknąć się i nie wychodzić o ile nie będzie to konieczne. Musiała odpocząć. Sasuke zrozumiał i zaakceptował jej prośbę. Jeszcze tego samego dnia odwiózł ją do mieszkania i został z nią aż do niedzieli, ze względu na to, że nie czuła się zbyt dobrze.
W poniedziałek rano Sasuke przyjechał po nią, a później razem pojechali na komisariat. Zgłosiła pobicie i napaść. Wypełniła odpowiednie dokumenty, po czym ten sam policjant co wcześniej, spisał jej zeznania. Zrobili także zdjęcia jej twarzy i sprawdzili nagrania z publicznych, jak i prywatnych kamer. Sasuke nie odstępował jej na krok i nikomu to nie przeszkadzało. A Sakurę nawet to cieszyło. Czuła się lepiej, gdy był przy niej.
Kiedy opowiadała o tym, jak Satomu pojawił się w miejscu jej pracy, nie spuszczała swojego wzroku z Sasuke. Widziała, jak wyraz jego twarzy się zmienia. Gniew wręcz się z niego wylewał. Zaciskał zdrową dłoń w pięść tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie, do tego jego szczęka była tak napięta, że czasami słyszała zgrzyt zębów. Wyciągnęła rękę i chwyciła pod stołem jego dłoń. Ścisnęła ją delikatnie, zmuszając, aby na nią spojrzał. Jego spojrzenie było wypełnione złością, bólem i wszystkimi emocjami związanymi z tą sytuacją. Ale wiedziała, że z nim u boku da sobie radę.
Wypełniła jeszcze wnioski dla sądu, które były niezbędne do wydania zakazu zbliżania.
Z jakiegoś powodu wyobraziła sobie, co się z nim będzie działo.
Złapią cię. Na pewno cię dorwą. Policja zapuka do twoich drzwi, aresztują cię. Zabiorą na komisariat i przesłuchają. Ale ty im na to nie pozwolisz. Myślisz, że jesteś cwańszy. Zrzucisz winę na mnie. Powiesz im, że to ja cię prowokowałam. Nakarmisz ich kłamstwami. A potrafisz to robić, bo jesteś cholernym manipulantem. Bez względu na to, co zrobisz i tak ja będę triumfować. Nie pozwolę ci po raz kolejny mnie zniszczyć. Nie pozwolę ci wejść z butami do mojego życia.
Mam nadzieję, że postawią ci zarzuty. Nękałeś mnie, groziłeś, użyłeś przeciwko mnie przemocy. Mam na to dowody. Staniesz przed sądem i dostaniesz zakaz zbliżania się do mnie. Sprawię, że się z tego nie wyliżesz, a moja matka ci nie pomoże.


Dwa tygodnie później
Nie pamiętała, kiedy ostatnio raz była w takim miejscu. Nawet mogła się założyć, że nie lubiła żadnych tego typu zabaw. Było zdecydowanie za głośno i za tłoczno, do tego dudniło jej w uszach od łomoczącego bitu.
 Zanim przyzwyczaiła się do przyciemnionych świateł i głośnej muzyki minęła chwila. Stała tuż przy drzwiach i kątem oka zerknęła na Ino. Blondynka z zachwytem pochłaniała wszystko wewnątrz, jakby od wieków czekała, żeby się tam znaleźć. Sakura uśmiechnęła się leniwie i rozejrzała po klubie. Pomieszczenie było ogromne. Granatowe ściany, na których wisiało sporo monochromatycznych obrazów, w rogach skórzane kanapy i fotele. W samym centrum znajdował się parkiet, nad którym szalały ruchome reflektory. Sakura czuła się trochę onieśmielona, szalały jej nerwy, bo czuła, że nie powinna tam być. Kiedy zobaczyła, jak ubrane były kobiety w klubie o mało nie zapadła się pod ziemię. W porównaniu z nimi była zbyt zwyczajna. Ino chyba dostrzegła zawahanie koleżanki. Wzięła ją za rękę i przecisnęły się przez tłum w stronę baru. Przekrzykując muzykę, Ino zamówiła po dwa shoty wódki.
Uniosły kieliszki i stuknęły się nimi.
– Do dna! – krzyknęła Ino.
Sakura głęboko oddychając, przytknęła brzeg kieliszka do ust. Odchyliła głowę i wypiła wódkę. Skrzywiła się niemal natychmiast. Alkohol palił jej gardło, a żar był niemal nie do zniesienia. Przyłożyła dłoń do ust i zacisnęła oczy, kiedy pojawił się odruch wymiotny.
– Dawaj, Sakura! Nie wymiękaj! – zachęcała Ino, która obejmowała przyjaciółkę. Yamanaka nawet się nie skrzywiła. Wypiła shota, jakby to była woda. A Sakura nie wiedziała, czy jej to imponowało, czy wręcz przeciwnie.
W tej samej chwili sięgnęły po następną kolejkę. Ponownie stuknęły się kieliszkami. Ino niechcący rozlała ciecz na dłoni i zlizała ją. Potem odchyliła głowę do tyłu i wlała wódkę w usta. Sakura z niepewnym uśmiechem podniosła kieliszek i szybko wypiła jego zawartość. Palenie w gardle nie ustało. Skrzywiła się, na co blondynka rzuciła jej znaczące spojrzenie i zaczęła chichotać. Spojrzała na nią spod przymrużonych powiek. O mało nie zachłysnęła się własną śliną, gdy dostrzegła kolejne dwa shoty na ladzie. Przez chwilę nawet chciała zaprotestować, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Miała okazję, żeby się zabawić, chciała z tego skorzystać.
Kolejne dwie kolejki wchodzą zdecydowanie łatwiej niż te pierwsze. Ino uśmiechnęła się szeroko widocznie zadowolona z siebie i szarpnęła Sakurę za rękę, żeby poszła za nią. Przez chwilę zakręciło się jej w głowie i gdyby nie to, że trzymała się Yamanaki prawdopodobnie by upadła. Przeciskały się przez tłum. Czuła jak całe napięcie powoli z niej ustępowało. Wibrujący w jej ciele alkohol zaczął rozluźniać nerwy. Po raz pierwszy od dawna, była w jakiś sposób zrelaksowana.
Zatańczyła z Ino dwie piosenki, podczas których poczuła się nieco pewniej. Podczas kolejnej, dwóch przystojnych mężczyzn dołączyło do nich. Obaj stali do niej tyłem. Sakura wydała z siebie okrzyk zdziwienia, gdy w jednym z nich rozpoznała Saia.
– Nie rozpoznałam cię przez ten półmrok – usprawiedliwiała się. Sai zaśmiał się, obejmując Ino w pasie. Zaczerwieniła się i zachichotała jak mała dziewczynka. Czuła, że była trochę pijana, ale miała to gdzieś. Liczyło się jedynie to, że ogarnęła ją ogromna radość. Nie wiedziała, czy to przez alkohol, czy dlatego, że ta impreza zapowiadała się na udaną.
– Sakura to Shin – powiedział, wskazując na mężczyznę stojącego obok niego. Zerknęła na niego nieco onieśmielona. Chłopak uśmiechnął się do niej półgębkiem. Wyglądał na starszego od Haruno, domyśliła się, że prawdopodobnie był w wieku Saia. Przyglądając mu się, od razu wy myślach porównywała go z Sasuke. Wysoki, ale niższy niż Sasuke, szczupły, ale chudszy niż Sasuke, w miarę dobrze zbudowany, jednak Sasuke zdecydowanie był lepiej zbudowany i silny jak diabli, dość pewny siebie, ale Sasuke aż onieśmielał swoją arogancją.
Na wspomnienie Uchihy, poczuła bolący ucisk w piersi. Nie widziała go od kilku dni, a kiedy próbowała się z nim skontaktować, zbywał ją, mówiąc, że był zajęty, że pracował. Początkowo to rozumiała, ale z każdą kolejną taką wymówką coraz bardziej ją denerwował. Później i ona przestała się do niego odzywać. Co było niemałym wysiłkiem, bo po kilku nocach spędzonych w jego ramionach, tak się do niego przyzwyczaiła, że w trakcie ich cichych dni ciężko jej było samej zasnąć.
Ten wieczór był dla niej. Żeby odpocząć, rozluźnić się i zapomnieć.
Opowiedziała mu uśmiechem, na który nie miała wpływu.
– Shin to Sakura. – Sai popatrzył na kolegę, który się szeroko uśmiechnął.
– Miło mi cię poznać – zwrócił się do Haruno i wyciągnął rękę. Ścisnęła jego dłoń. Była ciepła a jego palce wyjątkowo delikatne jak na mężczyznę. Od razu porównała jego ucisk do silnych i szorstkich dłoni Sasuke. Już na samą myśl o nich zrobiło jej się gorąco. Tęskniła za jego dotykiem i pocałunkami. Robił to tak rzadko, że już prawie zapomniała jak to było. A przelotne cmoknięcia w policzek, czy skroń się nie liczyły. Była sfrustrowana, bo chciała od niego więcej.
Shin miał mocny chwyt, dziwnie dominujący, co nieco zaniepokoiło Sakurę.
– Wzajemnie – zrewanżowała się. Wygiął usta w krzywym, ale dość jednoznacznym uśmiechu i kiwnął głową. Jej niepokój jedynie się nasilił. Nie wiedziała, co mogło być jego przyczyną, ale z jakiegoś powodu zachowanie Shina wydawało jej się podejrzane. Nie robił jej przecież nic złego, ale czuła, że nie powinna z nim się za bardzo spoufalać.
Ze względu na Sasuke.


Sai i Ino spojrzeli na siebie i ruszyli w głąb parkietu pozostawiając Sakurę samą ze znajomym Saia. Shin wyciągnął rękę i lekko się pochylił, zapraszając Sakurę do tańca. Przez chwilę nieco się zawahała, ale zaraz odpędziła od siebie wszelkie niepotrzebne myśli.  Przyszła do klubu, żeby się zabawić. I to właśnie miała zamiar zrobić. A stojący naprzeciwko niej mężczyzna, idealnie się do tego nadawał. Był wystarczająco przystojny i chętny.
Uśmiechając się do Shina, chwyciła jego dłoń. Nagłe mrowienie w kręgosłupie sprawiło, że spojrzała w kierunku wejścia. Zastygła w bezruchu, a w uszach zamiast dudniącej muzyki słyszała jedynie szum.
Do klubu wszedł Sasuke.
Rozglądał się po pomieszczeniu, jakby czegoś szukał. Zaraz po Sasuke, jej uwagę zwróciła kobieta, która stała obok niego. Wysoka, szczupła, o długich, rudych włosach. Była zwrócona do niej plecami, ale dokładnie widziała, jak swoją paskudną, wymanicurowaną łapą pocierała ramię Sasuke. Uchiha zrobił kilka kroków, przez to dziewczyna musiała się odwrócić. Zagotowała się na ten widok. Kobietą, która z nim przyszła była Karin. Momentalnie zaschło jej w ustach. Czuła się, jak sparaliżowała, gdy zobaczyła go z tą babą.  Ich widok ją zniszczył, ale także wywołał w niej prawdziwą wściekłość, a nawet szaleństwo.
Karin patrzyła na niego z odchyloną do tyłu głową. Nawet z tak sporej odległości Sakura widziała jej oddanie i uwielbienie do Sasuke, który wydawał się nie zwracać na to uwagi. Jednak niezbyt ją to ucieszyło. Nie byli razem, a czasami jej zachowanie nie świadczyło o tym, że tego chciała. Ale mimo tego całego zdenerwowania, bólu, zawodu. Jedyne czego pragnęła, to być u jego boku zamiast niej. Kotłujące się w niej uczucia powoli przerodziły się we wściekłość. Ogarnął ją żal i wstręt do samej siebie. Jak mogła być tak głupia, żeby myśleć, że taki facet jak on pragnął właśnie jej, skoro mógł mieć każdą. Czuła bolącą gulę w gardle i palące łzy pod powiekami. Była wściekła. Nie tylko na Sasuke, ale i na siebie. Była wnerwiona za swoje urojenia, swoją naiwność. Bo pomimo udawania, że nic od niego nie chciała, głęboko w sercu miała nadzieję, że on odwzajemnia jej uczucia. Uświadomiła sobie, że była w nim zakochana, pomimo tego, że spędzili ze sobą tak niewiele czasu. Jednak kochanie go, było świadomą kulą prosto w serce. Zbyt często je łamał. Nie sądziła, że mogłaby to przetrwać po raz kolejny. A wiedziała, że kochanie Uchihy bez wzajemności z pewnością ją złamie.
Karin z udawaną naburmuszoną miną, coś powiedziała mu na ucho i zerknęła w jej stronę. Świat zakręcił się wokół niej. Nie potrafiła się ruszyć. Wpatrywała się w Sasuke, a po jej policzkach prawie spływały łzy. Dostrzegła jak Uzumaki uśmiechnęła się złośliwie zza swojego ramienia.
Czas ruszył.
Nie mogła dać Karin satysfakcji z oglądania jej porażki. Wzięła wdech, przymknęła powieki i powoli wypuściła powietrze. Gniew wręcz rozsadzał ją od środka. Czuła miażdżący ból w sercu, zupełnie jakby znalazło się ono pod prasą hydrauliczną.
Sasuke widocznie się spiął i nerwowo strząchnął dłonie Karin z siebie. Sakura zagryzła mocno dolną wargę. Potrząsnęła głową z rezygnacją, czując obrzydzenie do pary, której się przypatrywała.
Kątem oka widziała, że Shin podążył śladem jej wzroku i patrzył w ten sam punkt, w tę samą osobę, co ona.
– Co się stało? – zapytał. Spoglądała na Shina, na Sasuke, znów na Shina i ponownie na Sasuke, jednak już go tam nie było. I prawdopodobnie, na szczęście, jej nie zauważył.
Shin pociągnął ją za ramię i zrobił parę kroków w tył, po czym stanął przy dużym filarze. Z głośników płynęła nieco wolniejsza muzyka. Światło przestało mrugać. Dookoła panował półmrok, jednak dzięki reflektorom z łatwością można było dostrzec, co działo się wokół.
Shin przyciągnął ją do siebie i położył ręce na jej biodrach. Sakura otworzyła szerzej oczy i spojrzała na niego zaskoczona. Jego dotyk był taki nieswój, taki niechciany. Z trudem powstrzymała się od strząchnięcia z siebie jego dłoni.
– Spokojnie – wyszeptał, pochylając się nad nią.
– Jestem spokojna – powiedziała, próbując ukryć niepewność w głosie.
– Rozluźnij się to tylko taniec – powiedział tuż przy jej uchu, a jego ciepły oddech drażnił jej skórę.
Przytaknęła mu. Shin miał rację. To tylko taniec. I miała gdzieś czy Sasuke to zauważy. Jeśli Uchiha potrafił się zachowywać jak skończony dupek bez żadnych zasad, to ona też może. Nikt nie będzie jej oceniał. A już na pewno nie Sasuke. Nie byli razem i nie będą.
Ostrożnie położyła mu dłonie na ramionach. Jednak Shin to wyczuł i chwycił jej nadgarstki i pewnie przysunął się do niej. Byli tak blisko, że czubki ich butów się stykały.
– Odważnie Sakura. Zabaw się. – Zachichotał. Przesunął ręką po plecach Sakury i dotknął fragmentu skóry między górą spodni a dołem bluzki. Zaskoczona tym dotykiem, aż drgnęła.
– Spokojnie – wyszeptał jej do ucha. Przycisnął ją do siebie, że jej piersi dotykały jego torsu. Na chwilę wstrzymała powietrze. Nie była pewna tego, czy da radę to wytrzymać. Zacisnęła zęby i pozwoliła się prowadzić.
Gdy muzyka przyśpieszyła Shin zdecydował się popisać swoimi tanecznymi umiejętnościami. Sakura otworzyła usta ze zdziwienia, kiedy przyciągając ją z powrotem do siebie, obrócił ją wokół jej osi, aż w końcu zderzyła się z jego ciałem. Wstrzymała powietrze, gdy jego usta znalazły się zaledwie centymetr od jej. Nie chciała go całować. Nie mogła.
Odetchnęła z ulgą, gdy akurat skończyła się piosenka. Odsunęła się od niego, skinęła głową i cicho podziękowała za taniec. Przelotnie zerknęła w stronę baru. Sasuke w tym samym czasie spojrzał za siebie i ich spojrzenia się skrzyżowały.
Serce Sakury na moment przestało bić. Mimo dzielącej ich odległości widziała błysk zaskoczenia i zdenerwowania w oczach Sasuke. Jednak on jak zwykle był opanowany.
Jakiś mężczyzna powiedział coś do niego. Uchiha odwrócił się i odpowiedział, po czym kiwnął głową. Siedząca obok niego Karin, trzymała prawą dłoń na jego ramieniu, a lewą pocierała jego pierś, jakby chciała go uwieść. Zagotowała się w środku na ten widok. Wiedziała, że powinna opuścić to miejsce, zanim emocje ją przytłoczą i doprowadzą do uwolnienia wzbierających łez.  Nie potrafiła się ruszyć. Stała jak przykuta do podłogi.
Karin była niczym sól posypana na ranę. Jak on mógł pozwolić jej się dotykać. Dlaczego w ogóle z nią był?
Shin stanął przed nią, przez co nie widziała dokładnie, co działo się za jego plecami. Wydawało jej się, że mężczyzna coś do niej mówił, ale ignorowała to. Nie była w stanie go słuchać. A kiedy ją dotknął, automatycznie strąciła z siebie jego dłoń, co widocznie mu się nie spodobało. Złapał ją za ramię i pociągnął za sobą. Szedł szybko, stawiając duże kroki. Nie widziała, dokąd ją prowadził. Kiedy ją tak ciągnął, co chwilę odwracała głowę w tył i szukała w tłumie Sasuke.
Kotłowała się ze złości.
Była zmęczona. Chciała stąd uciec. Miała już serdecznie dość tego wieczoru.
Shin popchnął ją gwałtownie i uderzyła plecami w ścianę. Gwałtownie wypuściła powietrze. W środku aż cała drżała ze strachu. Stali w jakimś ciemnym korytarzu, kilka kroków od wejścia na główną salę. Przeraziła ją myśl, że w miejscu, do którego ją zaprowadził, byli sami. Przez chwile była mu wdzięczna, za to, że wyrwał ją z tego transu, że swoją sylwetką zasłonił jej widok na Sasuke, bo gdyby została tam, chociaż chwilę dłużej, nie wytrzymałaby tych przytłaczających emocji. Jednak z jego spojrzenia i zachowania, domyśliła się, że jego intencje nie były zbyt dobre i miłe. Musiała uciekać. Czuła narastającą panikę. Shin zdecydowanie nie należał do mężczyzn, którym się odmawia.
Jej serce biło jak szalone. Instynktownie przyłożyła dłoń do piersi i poczuła, tak silne uderzenia, że aż się przeraziła. Oprzytomniała, gdy poczuła dotyk dłoni Shina na swojej twarzy. Najpierw ogarnęło ją obrzydzenie, które chwilę później przerodziło się w paniczny strach. Potrząsnęła głową i chwyciła za jego nadgarstki, próbując się wyrwać. Zabrał od niej dłonie, ale przeniósł je na jej talię. Złapał ją mocno i przycisnął do siebie. Zerkała dokoła w poszukiwaniu pomocy. Odwróciła głowę w jedną potem drugą stronę i próbowała go od siebie odepchnąć, jednak trzymał ją kurczowo i nie chciał puścić. Czuła piekące pod powiekami łzy.


Kazuo – facet, z którym przyszedł się spotkać, a także Karin coś do niego mówili, ale nie zważał na to. Najbardziej liczyły się te duże, zielone oczy, które wpatrywały się w niego z ogromnym żalem, zaskoczeniem i złością. W momencie, gdy jakiś mężczyzna zasłonił mu widok na Sakurę, odruchowo wstał, przy czym dość gwałtownie strącił z siebie Karin. Ile razy by jej nie wspomniał, żeby go nie dotykała, żeby stała, chociaż metr od niego, to i tak nic nie działało. Można było mówić do niej jak do słupa. Denerwowała go myśl, że po tym, co zrobiła Sakurze, musiał prosić akurat ją o pomoc. Nie sądził jednak, że spotka w klubie Sakurę. Wręcz wykluczał taką możliwość. Ale niestety tam była i na domiar złego, widziała, że nie był tu sam. Chciał do niej iść i wszystko jej wytłumaczyć, bo doskonale wiedział, co działo się w jej głowie.
Zacisnął dłonie w pięści, gdy dostrzegł jak ten sam mężczyzna ciągnie za sobą Haruno.  Owładnięty wściekłością bez namysłu ruszył w głąb tłumu, uprzednio dając znać swoim towarzyszom, że dowiedział się już wszystkiego i pora, aby wrócił do domu. Karin jeszcze coś jęczała, a Kazuo jedynie przytaknął i dodał, że jak dowie się czegoś więcej, natychmiast się z nim skontaktuje. Był mu wdzięczny za pomoc, ale przez buzującą w nim złość nie potrafił zbyt trzeźwo myśleć. Liczyła się tylko Sakura. W tamtej chwili chciał ją tylko znaleźć. Musiał zabrać ją do domu i wszystko wyjaśnić, i to jak najszybciej. Nie było mowy, żeby zostali w tym klubie ani chwili dłużej.
Podążył za ich śladem. Nie podobało mu się to, że jakiś inny facet ją dotyka.
Zaciągnął ją do ciemnego korytarza. Stała oparta o ścianę. Mężczyzna widocznie górował nad nią i skutecznie utrudnił ucieczkę. Serce omal mu nie eksplodowało, gdy zobaczył wymalowane na jej twarzy przerażenie. Zaklinał się, że za każdą minutę jej strachu, koleś zapłaci po stokroć. Ale był też wkurzony na siebie, gdyby jej tak nie zbywał, gdyby się nią zaopiekował. Przecież był za nią odpowiedzialny! Musiał zadbać o to, żeby znów jej nie zawieść. Zasługiwała na tak wiele.
Na samą myśl, że ten facet ją dotykał, aż cały w środku się gotował. Przyśpieszył kroku. Musiał znaleźć się przy niej jak najszybciej. Mocno chwycił mężczyznę za ramię i odwrócił w swoją stronę, dając Sakurze możliwość ucieczki.
– Co jest kurwa – syknął szarowłosy i gniewnie spojrzał na Sasuke. Uchiha jednak puścił jego elokwentne zdanie mimo uszu, po czym odepchnął go na tyle mocno, że ten wpadł na przeciwległą ścianę. Mężczyzna po chwili podszedł do Sasuke i chwycił go za koszulę. Stał z nim nos w nos.
– Nie radzę. – To była groźba ze strony czarnowłosego. Szarowłosy prychnął, popchnął Uchihę i odszedł. Sasuke odwrócił się na pięcie w kierunku Sakury i odetchnął z ulgą, widząc ją obok. Spojrzenie jej szmaragdowych, zaszklonych oczu było stopione z jego i nie oderwała się od nich nawet na moment. Zrobił dwa kroki i znalazł się przy niej. Złapał jej twarz w dłonie i uważnie jej się przyglądał.
– Wszystko w porządku? – zapytał. Pokiwała pośpiesznie głową. Była cała spięta, a z jej oczu prawie leciały łzy. Trzymając ją blisko siebie, przeciskali się przez tłum i kierowali w stronę szatni. Kiedy tam dotarli, muzyka nieco ucichła. Sakura oderwała się od Sasuke i przeszukiwała swoje kieszenie. Chwilę jej zajęło, zanim znalazła breloczek z numerkiem i podała go szatniarce. Uchiha zrobił to samo. Nie umknęło jego uwadze nerwowe zachowanie Sakury podczas ubierania. Robiła to strasznie niedbale i pośpiesznie. Zarzucił więc szybko płaszcz, po czym podszedł do niej, chcąc jej pomóc.
– Nie dotykaj mnie  – krzyknęła, machając rękami. Nie chciała z nim rozmawiać. Była wściekła. Wpadł tam niczym jakiś rycerz, po czym udawał, jak bardzo się nią przejmował. Miała ochotę go kopnąć. Nakrzyczeć na niego. Bo ten zadufany w sobie idiota, nawet nie zdawał sobie sprawy, co wyprawiał swoim cholernym zachowaniem.
Zdezorientowany zabrał od niej ręce. Zgarnęła gwałtownie z blatu torebkę, wyminęła go i ruszyła do wyjścia. Na jej nieszczęście Sasuke zatarasował jej drogę.
– Nigdzie nie idziesz – mruknął, robiąc krok w jej stronę. Jego głos był niski i stanowczy. Chciał ją złapać za łokieć, ale zrobiła unik.
– Mam w dupie twoje zdanie. – Przecisnęła się obok niego i zaczęła pędzić w stronę drzwi wyjściowych.
– Sakura – krzyknął i ruszył za nią w pościg.  
Wybiegła na zewnątrz przytłoczona emocjami. Wszystko się w niej gotowało ze złości, łzy napływały jej do oczu. Była zupełnie skołowana. Czuła jak chłodne powietrze otula jej policzki i nagłe zimno przebiega po jej ciele. Rozglądała się dookoła w poszukiwaniu wolnej taksówki. Musiała stamtąd zniknąć, zanim Sasuke ją dogoni. Ale to były tylko mrzonki. Do jej uszu dobiegł odgłos ciężkich kroków na śniegu. Odwróciła się do niego, próbując powstrzymać łzy. Sasuke stał przed nią wyprostowany i wbijał w nią wściekłe spojrzenie. Dostrzegła pulsujący mięsień jego szczęki. Dzieliło ich zaledwie kilka kroków. Czuła, że brakowało jej powietrza. Jej oddech robił się coraz cięższy.
– Wracasz ze mną – odezwał się. Wciągnęła głośno powietrze, słysząc zdecydowany głos Sasuke, w którym pobrzmiewał wyraźny nakaz.
– Nie – zrewanżowała się krótko. Sasuke zmrużył oczy, widocznie niezadowolony z jej odpowiedzi. Nie chciała z nim wracać. Nie po tym, co widziała w klubie. Była mu wdzięczna za ratunek. Bo w końcu jej cholerny książe na białym koniu się na coś przydał. Chociaż raz od cholernych paru dni. Nie mogła pozwolić mu, żeby traktował ją jak zabawkę.
– Dzięki za ratunek, ale chyba twoja ruda partnerka czeka – wysyczała w jego stronę. Ton jej głosu był zimny, wyprany z emocji, lecz w środku czuła narastające zdenerwowanie i gniew. Próbowała nieco zapanować nad sobą, na przemian zaciskając i rozprostowując pięści. Musiała grać, chociaż próbować. Bo nie miała innego wyjścia. – Jednego dnia jesteś ze mną, a drugiego z inną. – Sasuke zacisnął zęby. – A nie przepraszam. Mnie od jakiegoś tygodnia masz w dupie. Pewnie na korzyść tej rudej pindy! – Uniosła brwi i czuła się coraz bardziej bezczelna. Kiedy tylko pomyślała, że ta fałszywa kobieta go dotykała, ogarnęła ją zwierzęca furia.
Sasuke przeczesał dłonią włosy i wydał z siebie zirytowane westchnienie. Skanował wzrokiem miejsce dookoła, jakby chciał się upewnić, że w pobliżu nie było nieproszonej widowni.
– Porozmawiajmy o tym w samochodzie. – Usłyszała desperację w jego głosie. Zrobił parę kroków w jej kierunku tak, że znalazł się zaledwie metr od niej. Wyciągnął rękę w jej stronę, ale zatrzymał ją, kiedy na niego spojrzała. W jego oczach kryła się ogromna niepewność, co nieco wyprowadziło Sakurę z równowagi. Sasuke pozbawiony możliwości dotknięcia jej, schował dłonie do kieszeni płaszcza.
– Nie chcę! Wracam do domu! – Dźgnęła go palcem wskazującym w pierś. – Mam dość twoich gierek.
Jeśli chciał grać, to na jej własnych zasadach. Nie mogła poddać mu się tak łatwo. Potrafiła myśleć tylko o tym, że Sasuke był jej. I nie obchodziło ją, że on może myśleć inaczej. Po raz kolejny nadszarpnął jej zaufanie. Po raz kolejny ją wykorzystał. Chciała mu wyrzucić w twarz to, co myślała. A było tego naprawdę sporo.
– Kim ona jest? – zapytała, wskazując dłonią klub. Próbowała zachować spokój, chociaż w środku aż się gotowała. Serce jej dudniło, aż słyszała szum w uszach i zaczynało brakować jej tchu.
Sasuke zamarł, jakby nie dowierzał, że o to zapytała. Opuścił lekko głowę i zacisnął pięści. Po chwili ustał prosto i wymienił z nią spojrzenie. A to, co w nim zobaczyła, kompletnie ją zdezorientowało. Widziała jego zdenerwowanie, a także niedowierzanie pomieszane ze skruchą. Niczym jakby niemo prosił ją o wybaczenie.
– Jedź ze mną do domu. Porozmawiamy – powiedział cicho. Ten dziwny przepraszający ton w jego głosie, sprawił, że poczuła jak małe włoski na ciele stają dęba.
Pokręciła panicznie głową. Czuła, że długo nie wytrzyma i wszystkie emocje z niej uciekną.
– Mam nadzieję, że dobrze się z nią bawiłeś. Bo ja nie mam zamiaru grać w te twoje pseudo związkowe gierki. Nienawidzę, kiedy ktoś się mną bawi! Ja tego nie robię! – ostrzegała go. – Nienawidzę myśli, że nie jestem dla Ciebie wystarczająca. – Cała drżała z nadmiaru wszelkich możliwych emocji.
– Sakura. — Jej imię brzmiało w jego ustach jak jęk. – Pozwól mi to wyjaśnić.
Chciał ją zabrać od mieszkania i o wszystkim powiedzieć. W jej wielkich zielonych oczach wyraźnie rysowała się dezorientacja i ból. Ale za każdym razem, gdy próbował coś z siebie wydusić, dobrać odpowiednie słowa, poddawał się. Dochodził do wniosku, że nie potrafił powiedzieć jej tego, co chciała usłyszeć w taki sposób, żeby jej bardziej nie rozwścieczyć. Musiał najpierw ją zmusić, żeby z nim wróciła. To był priorytet.
– Nie! – krzyknęła, cofając się o krok. – Wziąłeś to, co ci się nawinęło. Znudziłam ci się. Logiczne. Nie ma co dyskutować. Wracam do domu. – Uniósł głowę i spojrzał w bezchmurne nocne niebo. Potarł twarz dłońmi i przytrzymał je na niej. Sakura, korzystając z sytuacji, wyciągnęła z torebki telefon komórkowy. Chciała zadzwonić po taksówkę.
Wszystko jest w porządku. Wszystko jest w porządku, powtarzała sobie w myślach. To gra, to tylko gra.
Niespodziewanie Sasuke podszedł do niej i zrobił coś, czego nie zdołała przewidzieć. Wyrwał jej telefon z ręki. Zapiszczała zirytowana i próbowała mu go wyrwać. Jednak Sasuke był większy, wyższy i zdecydowanie silniejszy. Kiedy ich ciała się zetknęły, w jej głowie od razu zapaliła się żółta lampka i odskoczyła od niego.
– Tak chcesz to rozegrać – zaczął groźnym tonem. – Sama sobie wymyślasz problemy i nawet nie pozwalasz nic sobie wyjaśnić.
– Ty jesteś problemem – ryknęła. Czuła narastającą w niej panikę. – Dopóki cię nie poznałam, wszystko było dobrze. Poradziłabym sobie sama. Nie przypomniałabym sobie ciebie! Bawisz się mną, zwodzisz. Nawet nie wiem, co jest między nami! Jestem gotowa oddać ci całą siebie, a ty na boku umawiasz się z tą rudą laską!?  Albo te twoje częste ‘ciche dni’! – Zrobiła cudzysłów w powietrzu. –  Nie odzywasz się, nie dzwonisz! Co ja mam do cholery o tym myśleć. – Zaczęła uderzać go otwartymi dłońmi w klatkę piersiową, ale nie sprawiło jej to takiej satysfakcji, jakiej się spodziewała.
– Więc zrób ze mnie złego faceta, jeśli musisz, i zrzuć na mnie winę, jeśli to ci pomoże. Ale tak naprawdę odpowiedzialność będzie spoczywała na tobie. – Wziął głęboki oddech, jakby próbował się opanować. – Bo jesteś zbyt uparta, żeby ze mną normalnie porozmawiać. – Czuła, że próbował ją sprowokować, więc chciała zrobić mu to samo.
– Odpowiedzialność? Ty mi mówisz o odpowiedzialności? W nosie to mam! Jak i te twoje bezsensowne gierki i tchórzliwe zachowanie! – Była w całkowitej rozsypce. Jej głowę zaprzątały sprzeczne myśli, które jednocześnie popychały i odciągały od mężczyzny stojącego zaledwie pół metra od niej.
– Mam tego dość! Czego ty się boisz? Jest lepsza w łóżku i bardziej chętna niż ja!? – Każde jej słowo wręcz ociekało złością. – Myślisz, że wystarczy mi to, co było między nami do tej pory!? – Podniosła wzrok i napotkała jego oczy – Nie, nie wystarczy! Chcę więcej. Chcę całego ciebie. – Wskazała na niego dłonią, przeciągając ją w powietrzu góra – dół. –  Chcę twojego serca. – Uderzyła się w pierś. – Twojej duszy niczym pieprzony diabeł. – Zrobiła dłuższą przerwę. – Jesteśmy razem, czy nie?! – warknęła.
Tamta chwila między nimi była zbyt szczera. Wiedziała, że popełniła błąd, mówiąc mu to, ale nie miała wyjścia. Te słowa musiały paść prędzej czy później.
Sasuke tylko na nią patrzył, co jeszcze bardziej ją denerwowało. A ona chciała jedynie usłyszeć jakieś cholerne zaprzeczenie, potwierdzenie. Cokolwiek. Chciała, żeby kazał jej się zamknąć, żeby jej powiedział, co z nią tam robił. Po cholerę z nią przyszedł. Powiedz coś! – krzyczała w myślach, ale on tego nie robił. Stał i obserwował ją, czekając na jej ruch.
Przełknęła gulę, która uwięzła jej w gardle. Zrozumiała, że nie miała na co liczyć. To był koniec. Jego milczenie to potwierdziło.
– Oddaj mój telefon, chce wrócić do domu – rozkazała cicho, powstrzymując łzy.
– Nie.
– Oddaj go – nakazała, a jej dłoń uderzyła w jego tors z głuchym odgłosem, lecz to nadal nie pomagało. Spróbowała jeszcze raz. Tym razem jeszcze bardziej wściekła, bo Sasuke tylko stał i przyjmował ciosy. Nie bronił się. Nie odszedł, wręcz przeciwnie, przybliżył się jeszcze bardziej. Nie zrobił nic, żeby ją powstrzymać.
Była na krawędzi histerii. Zmęczona przejmowaniem się, szukaniem jakiś durnych usprawiedliwień. Potrzebowała dać upust swoim emocjom. Wyrzucić z siebie całe cierpienie i ból.
– Nienawidzę cię – wrzeszczała, okładając go rękami. – Nienawidzę.
Jedyne co przychodziło jej do głowy to wyładowanie się na nim. Musiała wykrzyczeć mu te słowa, bo nie wiedziała co robić z pochłaniającą ją bezsilnością, złością i strachem przed utratą Sasuke.
Gdy objął ją ramionami, nie wiedziała, jak się zachować, co robić. Nie chciała tego dotyku, więc zaczęła się wiercić, lecz jej zaciśnięte w pięści dłonie uderzały go coraz słabiej. Sasuke po prostu ją trzymał, przyciskał do swojej piersi. Nie powiedział ani słowa. Trzymał ją mocno niczym imadło i czekał. Kiedy zorientowała się, że szamotanie nic nie dawało. Poddała się. A jej policzki pokryła kaskada łez. Zacisnęła mocno dłonie na jego płaszczu i przylgnęła do niego całym ciałem. Wstrząsnął ją szloch, którego nie potrafiła już dłużej powstrzymywać.
Potrzebowała go, żeby uporać się z tymi wszystkimi emocjami, które od tak dawna były mocno w niej zakorzenione. Nie potrafiła się uwolnić od tego mężczyzny. Uspokajał ją rytm jego serca, jego oddechu. Uspokajał ją ten fizyczny kontakt. Pokrzepiała ją jego siła, kiedy ona była na skraju załamania.
– Przepraszam. – Ściszonym głosem dodał: – za wszystko.
To jej wystarczyło. To było wystarczające.
Sasuke położył swoją dłoń z tyłu jej głowy i przytulił ją do siebie, pokrzepiająco gładząc jej włosy. Oparł podbródek na jej głowie. Zacisnęła powieki, próbując oderwać się od Sasuke, ale on trzymał ją mocno, nie pozwalając uciec.
– Zawsze byłaś i liczyłaś się tylko ty – wyszeptał, przyciskając usta do jej skroni. – Nigdy nie było nikogo poza tobą – powiedział to tak cicho i wyraźnie, aby zrozumiała.
To było bardziej niż wystarczające.
Potrzebował jej tak samo, jak ona jego. Słyszała, czuła to w jego głosie.


Położył rękę na jej plecach, ponieważ fizyczny kontakt dawał mu jakieś poczucie, że nic jej nie jest. Przez wypadek, utraconą pamięć i Satomu stała się bardzo krucha. Często płakała i bardzo łatwo można było ją złamać.
Prowadził ją do samochodu i pomógł wsiąść na siedzenie po stronie pasażera. Kiedy znalazł się za kierownicą, spojrzał w jej stronę sprawdzić, czy zapięła pasy. Jej zielone oczy miały pusty wyraz, wpatrując się w przestrzeń przed nią. Musiał jej wyjawić, choć część prawdy, jedynie po to, żeby ją uspokoić.
– Od jakiegoś czasu szukam czegoś na Satomu. Czegoś takiego, żeby sąd nie mógł tego zignorować, a on poszedłby siedzieć na długie lata. – Ulżyło mu, gdy przekręciła się i oparła ramię o siedzenie, dzięki czemu mógł patrzeć wprost na nią.
– A Karin? Co ona tam robiła? – Zmarszczyła brwi, jakby bolała ją świadomość, że musiała o to zapytać.
– Załatwiła mi spotkanie – odpowiedział krótko. Przymrużyła oczy. Nie podobały jej się jego słowa, ale nie musiała o nim wiedzieć. Nie to ją interesowało.
– Co ona tam robiła? Dlaczego cię dotykała? – zapytała z wyraźną irytacją w głosie. Otworzył szeroko oczy, jakby zdziwił go jej szorstki ton.
Wytarł jej kciukiem wilgotny policzek i przytrzymał na nim dłoń dłużej, niż było to potrzebne.
– Była tam, żeby mnie wprowadzić. Zapoznać z Kazuo. Nic poza tym.
– Dotykała cię – szepnęła, a w jej oczach zalśniły łzy. Strząchnęła z siebie jego dłoń i znów oparła o siedzenie.
– Między mną a nią niczego nie ma – zrewanżował się, po czym sięgnął po jedyną broń, jaką miał. – Kim był ten facet? – Nie powinien o to pytać, chociaż jego głos był spokojny i starał się go kontrolować, nie potrafił powstrzymać swoich czynów.
– Nikim.
Musiał przemówić jej do rozsądku. Oboje znajdowali się w podobnej sytuacji. Chciał jedynie jej to uzmysłowić.
– Dotykał cię. – Sakura obróciła głowę i ich spojrzenia się spotkały. W jej oczach dostrzegł niedowierzanie i zmartwienie, a jej twarzy odpłynęły wszystkie kolory.  Patrzył na nią, mrużąc oczy.
Widział moment, gdy prawda w końcu do niej dotarła. Jej ramiona zapadły się, jakby dostała w brzuch.
Odwróciła się od niego. Skrzyżowała ramiona i walnęła głową w szybę, raz, drugi, trzeci. Jej histeria i złość były nieuzasadnione. Zrobiła mu to samo. Tyle że ona zraniła go celowo. Specjalnie wykorzystała Shina, żeby się na nim odegrać. Chciała złamać mu serce. To było nie w porządku. Nie powinna tego robić osobie, którą kochała.
Zastanawiała się co powiedzieć. Zignorować go i tym samym postawić barierę między nimi, chociaż wiedziała, że nie mogła pozwolić, żeby przepaść między nimi się zwiększyła. Czy też przyznać się do zazdrości. Albo po prostu zdobyć się na szczerość. Nie mogła dłużej czekać, nie potrafiła przebywać z dala od niego. Nie mogła go stracić.
Przycisnęła twarz do szyby, bo była zbyt zawstydzona, by na niego spojrzeć.
– Sakura? – Usłyszała swoje imię w jego ustach.
Czuła na sobie jego wzrok. Wzięła niespokojny oddech i zdobyła się na odwagę, żeby na niego spojrzeć. Musiała mu wyznać, że chciała z nim być, nawet jeśli wiedziała, że kochanie go było ryzykowne. Kochała go, nawet jeśli jej na to nie pozwalał. Kochała go mimo cierpienia, jakie jej zadał.
Obraz Sasuke rozmył się przez łzy w jej oczach. W końcu mimo szalejącego strachu, niepokoju i desperacji, odzyskała głos.
– Chcę ciebie – szepnęła. – I nie mam zamiaru się tobą dzielić. – Nagle jej cały strach gdzieś zniknął. Nie musiała już toczyć wojny z samą sobą.
Szybko uwolnił ją z pasów. Położył rękę na jej głowie i przysunął do siebie. Jego usta były strasznie zachłanne, jakby dopiero dał upust swoim pragnieniom. Jakby czekał na ten pocałunek całą wieczność. Miażdżył jej usta, smakował ją, pochłaniał. Tak desperacko pragnął dotyku jej warg.
Nie mogła się opierać, nawet nie chciała. I tak wszystko zostało przesądzone, a opór nie miał najmniejszego sensu. Położyła więc swoje dłonie pod jego uszami i przyciągnęła do siebie, pogłębiając pocałunek. Tęskniła za nim, tak cholernie za nim tęskniła.
Przerwała pocałunek, żeby powiedzieć:
– Zabierz mnie do domu. – Przytaknął, po czym pocałował ją jeszcze raz, nieco pośpiesznie, ale czule i słodko.



Blue-owsko: I co ja mam napisać? W sumie co trzeba, to z FB wiecie xD Trzynastka miała być dłuższa, ale i tak jest dość długa. Czternastka na bank będzie wcześniej, serio ;p Wiem, że mi już nie wierzycie, bo tyle z 13 zwlekałam, a ten czas zapychałam jakimiś oneshotami xD ALE SHOTY SĄ SPOKO, więc cichajcie ;p 14 jakby co, mam już całą zaplanowaną. Chyba że mi coś odwali.
I mówię Wam, dziękujcie Adriemmer, bo gdyby nie ona, to pewnie nie napisałabym tego rozdziału, lub dostalibyście go o wiele później. A chyba przerwa i tak za długa była? NO NIE?


36 komentarzy:

  1. Czuję się jak waniliowe lody na ciepłej szarlotce...
    Wiesz o co chodzi? :D W każdym razie to opis moich uczuć po przeczytaniu.
    Nikt się nie spodziewa, że go przeanalizuję, co nie? Haha, inni to zrobią lepiej! :D
    Dobry ten rozdział! Długi! Zacznę jedzenie przygotowywać przed czytaniem ! :D
    Czekam na następny :P
    Pozderki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam się głodna przez Ciebie.
      I bardzo dobrze wiem o co chodzi ♥
      Bosz...
      DZIĘKUJĘ PIĘKNIE! ♥

      Usuń
  2. Za nadrobienie 12-tki wzięłam się dziś. Idealnie przed tym, jak dodałaś 13-tkę, więc miałam okazję przeczytać oba te rozdziały pod rząd. ♥ Podwójna przyjemność!

    Ale do rzeczy: e no, dzik się w Tobie uaktywnia! I to jaki! Zadziwiasz mnie, Blue. :D No ale oczywiście musisz zawsze przerwać, no bo jak! xD Nadal czekam na coś więcej.

    Ten Satomu mógłby już zdechnąć. Serio. Nie lubię typa. O, i Karin też. I matka Sakury. xD
    Mam nadzieję, że Sasuke naprawdę znajdzie na niego coś takiego, że będą mogli o nim zapomnieć i żyć w spokoju.
    No ale właśnie, co do szukania czegoś na Satomu — ty no, ja normalnie zaczynałam już wątpić w Sasuke, ale no nie byłam w stanie uwierzyć, że po tym wszystkim mógłby mieć kogoś na boku. No po prostu nie. Nie przeliczyłam się, faktycznie głupie nieporozumienie. Ulga! Choć Sakura naprawdę szybko przebacza, jest strasznie naiwna. Rozumiem, kocha go, nie chce go stracić, no i do tego wszystkiego jest rozdarta ostatnimi wydarzeniami. No ale kurde — nie oszukujmy się, początkowe tłumaczenia Sasuke i odkładanie rozmowy na później, naprawdę wskazywało na to, że mógłby mieć coś na sumieniu. No na miejscu Sakury tak właśnie bym to odebrała i nie sądzę, że byłabym w stanie "od tak" to przebaczyć. No co za głupolek z tej Sakury! No ale koniec końców dobrze, że się nie uparła, bo chociaż go wysłuchała do końca.

    Uwielbiam wątek, gdzie Sasuke wszystkich traci i nagle spotyka na swojej drodze światełko — Sakurę. ♥
    I jeszcze wspomnienia! Więcej wspomnień! Uwielbiam czytać ich wspólne wspomnienia w tym opowiadaniu. Tak nam lepiej nakreślają dawne stosunki tej pary. :3

    No okay, Blue! Jak zwykle: bardzo mi się podobało ♥
    Z niecierpliwością czekam na 14-tkę, z bólem serca zdając sobie sprawę z tego, że jesteśmy już coraz bliżej końca tej historii.
    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzik? xDDD
      A wiesz, no to był dobry moment na przerwanie (a miały być jeszcze dwie sceny, ale strasznie długie by to było).
      Co do Satomu mam już plan, do Mebuki - i tak, i nie.
      Ogólnie to myślałam nad tym, żeby mu kosza dała, wiesz :) Ale strasznie chcę napisać jedną scenę i nie mogłam ich już rozdzielić. Z resztą, może dzięki tym wspomnieniom, które po trochu sobie przypominała, jakoś inaczej zaczęła odbierać Sasuke? Bo w końcu prawie wszystkie są związane z nim ♥

      Mi to się w ogóle jakoś smutno robi, jak pomyślę o zakończeniu SIN (dopiero załapałam skrót xD), bo strasznie ją pokochałam ♥

      Buziaki :*
      I dziękuję za komentarz, i poświęcony czas ♥

      Usuń
    2. No dzik, dzik normalnie XD Takie gorące sceny zapodajesz XD
      A z chęcią bym zobaczyła, jak mu kosza daje! Hehe. Hehe. He. B]

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. ♥ Nawet to serduszko nie wyraża mojego poziomu radości w pełni, więc dodam kolejne ♥♥♥♥♥♥
      Dziękuję :*

      Usuń
  4. Jestem! Przeczytałam. Zrozumiałam. POKOCHAŁAM. Dawaj mi one shoty albo czternastke zanim się uzależnie. :) BOSKI rozdział taki BOSKI. Sasuke to drań ale jaki miły. Shin i Sakura ssie. SasuSaku zwycięża. Ciekawi mnie czy Sakura odzyska pamięć i kiedy to nastąpi...hmm... dobra niech Sasuke detektyw szybko znajdzie coś na Satomu bo inaczej zrobię mu krzywde. xD podoba mi się motyw z szukaniem czegoś na Satomu to takie fajnie. I w 14 daj więcej pisanej Sakury. Po pijanemu jest taka silna. No i czekam na te zapychacze byleby ich dużo było (nie pogardze jeżeli byłyby o NaruHina xD)
    Weny życzę i czekam na czternastke. Oby jak najlepiej Ci się pisało. Pa pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Erty, kochana jesteś ♥ To w sumie detektyw nie był (ten Kazuo), ale też chcę żeby coś na niego znaleźli. Co do 14 postaram się! Chociaż też będzie takie pół na pół na ten moment, ale zobaczymy xD
      Mam gdzieś kawałek jakiegoś OneShota z NH, ale chcę go nieco rozwinąć i możliwe, że wstawię go dopiero po zakończeniu tego opowiadania. :D
      Buźka :*

      Usuń
  5. Nareszcie nowy rozdział, już nie mogłam się doczekać! oj Sakura, dziecino, ile ty się wypłaczesz, to głowa mała. Nie dość, że przy Sasuke przez Satomu, bo się o niego martwi, to jeszcze przez Sasuke bo się nie odzywa. No i Sasuke, już tak go chwaliłam, że takiego faceta to ze świecą szukać a tu proszę. Cieszę się natomiast, że Sakura wreszcie zadała to pytanie, czyli czy są razem. Z drugiej strony jakby Sasuke powiedział "nie" to nie wiem czy zniosłabym jeszcze jeden Sakurowy płacz. Miło, ze pojawił się Itaś nawet jeśli w tak krótkim epizodzie.
    Naruto ma rację, Sasuke to idiota. Ja rozumiem, że jest najbardziej wylewnym mężczyzną na świecie, ale mógłby jej przecież powiedzieć co do niej czuje. No i te zaręczyny, już myslałam, że to taki pic na wodę, a tu proszę jakie zaskoczenie xd
    Ode mnie na dziś to tyle, ten komentarz jest bardzo nieskładny, ale nie będę miała kiedy go skomentowac.
    Mam nadzieje, że za dwa tygodnie jak wróce z wakacji przywita mnie już nowy rodział XD
    Życze dużo weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mordki, podpisujcie Cię xDDDD Bo ja Was nie rozpoznaje później xDDD

      Ale dziękuję za przeczytanie i za komentarz ♥
      Przecież Sasuke nie może być AŻ TAK IDEALNY XD To by małe przegięcie było. Zaręczyny jak najbardziej były, wspomnienie tego dnia, już wkrótce.
      Postaram się napisać! ♥
      Dziękuję jeszcze raz
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Sakura jest ofiarą…
    I nie mam tu na myśli nic obraźliwego, tylko stan, w którym się znajduje.
    Widmo jej katów, oprawców ciągle ją paraliżuje – jakby nie miała prawa być szczęśliwa. Jakby to strach miał być jej najlepszym przyjacielem.
    To.. smutne.
    Jak Satomu i Mebuki mogli ją tak zniszczyć?!
    Ach! Masz nieszczęsną literówkę xD
    Jego serce było tak mocno, jakby lada moment miało eksplodować.
    Powinno być biło :D Na początku pierwszego wspomnienia ^^
    Śmierć rodziców Sasuke.. I jego reakcja.. Kurcze w żaden inny sposób nie mógł zareagować. Czekał na brata. Ale wiadomość, że to Itachi kierował mnie zaskoczyła i to tego, gdzieś nagle wyjechał i słuch o nim zaginął.
    Nie dziwię się że Uchihę prześladują koszmary, szczerze mówiąc dobrze sobie radzi, jak na posiadacza takiego balastu.
    Załącza mu się jedynie czasami obłęd, zwłaszcza, gdy noc przynosi upiory. Nie chce, by ktoś inny je poznał, a już zwłaszcza Sakura. Nie chce po raz kolejny kogoś stracić. Ta scena po przebudzeniu taka pełna sprzeczności strasznie mnie urzekła <3
    Dobra… Ino to ma tępo xD Chyba nie wybrałabym się z nią do klubu xD
    I skąd Sai bierze takich porąbanych znajomych? No chyba, że Shin miał również wątpliwą przyjemność poznać Satomu i pozostawiło to jakąś skazę na chłopie xD
    Oj Różowa.. W co ty pogrywasz? Ja rozumiem ciche dni – zdarzają się! Więc zamiast wbić się mu do mieszkania i pogadać, to chciała uwieść jakiegoś innego?
    Jestem chyba jakaś inna ;x
    Karin.. Lubię ją jako postać ale w każdym opowiadaniu jest taką jędzą, że niestety mimo mojej sympatii to mam ochotę ją udusić xD
    Ale załatwiła Sasuke spotkanie z Kazuro! Tylko co z tego wyniknie i co Uchiha się dowiedział?
    Dobrze, że pokrzyczeli na siebie i doszli do tego, że czują to samo – jedno nie umie żyć bez drugiego. Inaczej przysięgam, że pozamykałabym ich chyba w piwnicy! xD
    Coś mi mówi, że niedługo wróci nasz prześladowca.. W końcu była złożyć doniesienie. Tylko co tym razem wymyśli… Przecież tym razem nie wmówi nikomu, że to Sakura sama się pobiła.
    Weny kochana!
    Pozdrawiam :*

    PS. W wolnym czasie zapraszam Cię na mój nowy/stary twór jak będziesz miała chwilę :D
    https://piaskowy-ksiezyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochana! Ja to Cię mocno wyściskać muszę xDD
      Ale wiesz, zobaczyła go z inną, chciała się desperatka odegrać xDDD TEŻ CHCIAŁAM ICH Zamknąć gdzieś xD POWAŻKA! Sami sobie problemy tworzą xDDD

      Jasne, że wpadnę! No bo ja nie wpadnę? xD Obowiązkowo xDD
      Bużka :*

      Usuń
  7. 13 na którą czekałam tak długo. Powiem Ci szczerze,że to jedyne opowiadanie,które ostatnio czytam. Zostanę,do póki ty będziesz pisała. I tak szczerze mówiąc,z każdym rozdziałem podziwiam Cię coraz bardziej,bo ja zrezygnowałam z pisania po kilku rozdziałach przez problemy,a potem już nie miałam chęci wracać. Ty pisząc swoje opowiadanie działasz na mnie kojąco. Dziwnie to brzmi,ale mówię prawdę XD
    Rozdział smutno-radosny,do którego włączyłam sobie Linkin Park,poglębiając moją depresję po wczorajszej wiadomości o śmierci mojego ukochanego.
    I tu coś dziwnego - wszystkie kłótnie Sasuke i Sakury sprawiają,że szczerzę się jak głupia XD Zobaczyłam nawet imię mojego ukochanego we wspomnieniach Sasuke więc to postawiło mnie na nogi na jakiś czas XD
    Rozdział baaaardzo mi się spodobał,czekam oczywiście na więcej ^^
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam Babko, żeś z bloga zrezygnowała, trzeba było go zblokować, a nie usuwać :( AŻ MI SMUTNO BYŁO!
      Mam nadzieję jednak, że wszystko się ułoży i wrócisz do pisania. ♥
      I jakie Itachi ma powodzenie noo xD Chyba serio muszę kombinować jakieś sceny z nim, bo aż głupio nie xDDD

      Dziękuję za to, że czytasz, że komentujesz. Itaś postawił Cię na nogi, a Ty mnie ♥

      Buziaki :*

      Usuń
  8. Jak przeczytać cały rozdział i nie zwariować? Nie wiem, szczerze powiedziawszy czytałam go dwa razy dłużej niż to było potrzebne. Powód? Zmieniłam nastawienie do głównych bohaterów o 360 stopni w tym rozdziale. Dlaczego? Oooo, to bardzie ciekawe pytanie i chętnie na nie odpowiem! Boże (to jest miłe słówko, gdyż na usta cisną mi się same wulgaryzmy), cieszę się że mam całego laptopa, że nie wyleciał za okno czy go nie zdeptałam. Sakura i Sasuke? Hmm, są.. no właśnie są! Dziecinni, nie do wytrzymania, hipokryci, nie dotrzymują obietnic. Sakura? Paranoiczka na sto dwa, niby powinnam zrozumieć jej stan, amnezja, Satomu, matka (która swoją drogą powinna otrzymać tytuł najgorszej matki świata)... Ale to nie zmieniła chęci mordu u mnie. Ona jest ewidentnie niestabilna emocjonalnie, coś tam zahaczając o depresje (bankowo!!!). Sasuke? Dupek, nie umie dotrzymać obietnic, mówi jedno robi drugie. Szczerze? Przestałam wierzyć, że ją kocha. Rękę bym dała sobie uciąć (ale nie dam bo ją cenię :D), że znów coś wywinie, a ta będzie histeryzować. A Ino? Pewnie zniknęła na numerek w toalecie. Shin? Zacznę od tego, że coś pomieszałam i myślałam, że Shin to Shino... Nie byłam w stanie sobie żadnej sceny z nim wyobrazić. Serio Shino i Sakura, chyba rozumiesz? Musiałam to przeczytać dwa razy, żeby fragment zgadzał się w mojej wyobraźni. Także... Chyba rozpisałam się jak nigdy.
    Tylko się nie martw, nie znaczy to, że opowiadanie jest złe. Wręcz przeciwnie, jakie Ty kobieto we mnie emocje obudziłaś! Tak robią ze mną dobre książki, a przy opowiadaniu zdarzyło mi się to pierwszy raz! Dlatego z zaciekawieniem czekam na kolejny rozdział, bo zapewne znów wywoła to u mnie zmianę w podejściu do naszych głównych bohaterów (których zdzieliłabym po łbach!).

    Pozdrawiam, gratuluję obrony! :* I przepraszam, ale ostatnio znów wypadłam z obiegu blogowego, to tak łatwo mi przychodzi! :p

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S Dzięki Tobie poznałam nowy zespół i go pokochałam! The 1975 <3

      Usuń
    2. *zakrywa się kocykiem i chowa w kącie* xDDD
      Czytając Twój komentarz, chciałam tylko krzyczeć TAK, TAK, TAK! Oni są powaleni! I w końcu to zostało zauważone xD JA JEDNAK LUBIĘ WYŻYWAĆ SIĘ NA SWOICH BOHATERACH. Ale wydaje mi się, że to był dla nich jednak jakiś przełom (czy naprawdę nim był, okaże się później). Chciałam ich na razie jakoś zmusić do konfrontacji. Bo unikali tematu 'bycia razem', że aż mnie to zaczęło denerwować. To z zemsty ja ich zdenerwowałam. MAJĄ ZA SWOJE GNOJKI XD

      Ale cieszę się, mega się cieszę i ogromnie dziękuję za ten komentarz. ♥♥

      P.S. ♥♥♥ Mi na razie tylko dwie ich piosenki się tak mega mega podobają xD Ale zespół spoko ♥

      Usuń
    3. Boże... to anemiczne charakterki z nich! Wzbudzasz we mnie chęć mordu, krwi i tego co najgorsze :D No ja czekam, jak to się rozkręci, ja czekam na te dramaty i paranoję... Jak na dojrzały wiek jesteśmy psycholkami ahahha :D <3

      Usuń
    4. Zaczynam się Ciebie bać :o Boję się, że jeśli coś mi odwali to 14 pogorszę Twój stan :o

      My? Maruo, ja może trochę tak, ale Ty? xD

      Usuń
  9. Blue znasz jakieś opowiadania o NaruHina, które są skończone i na pewno prezentują "poziom" W sensie nie są prowadzone przez dzieci nie umiejące ortografii? Mogą być one shoty albo coś. Nie mam co robić w wolnym czasie a chętnie coś poczytam. :) Jak możesz to podaj linki. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odezwij się do mnie na maila, może coś poradzimy ;)
      bluebellxd@gmail.com

      Usuń
  10. Czuje niedosyt chce więcej i więcej nie moge sie doczekać następnego rozdziału.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początku to Ci powiem, że się zabierałam do tego jakieś 20 minut. Dlaczego? Ano do jasnej dlatego, że mi się cały czas śpiewać chciało. Kurde, Blue, to Twoja wina XD
    I gome, że teraz -.- Mój mózg chyba nie ogarnął, że jak pisałam do końca tygodnia, sło o ten poprzedni.
    Tak, więc ten, no... Ohayo XD
    Wspomnienia Sasak genialne, wgl to zdanie "Kochał ją już od dawna" *.* No normalnie no *.* *.* *.* <3 <3 <3
    Ruda suka niech trzyma łapy przy sobie -.-
    Ta scena przed klubem mnie kupiła, a ostatnie słowa Uchihy no <3 Po prostu się zakochałam i tyle.
    Chyba wiem, czemu te komentarze takie krótkie O.O Ty mi po prostu jadaczkę na amen zamykasz. Się nie umiem wysłowić.
    Nigdy nie kochała SasuSaku, ale kurcze nooo, tu się nie da ich nie kochać. Weźcie mi wszyscy przestańcie mącić w głowie na ich temat z Tobą i Nobie na przedzie -.-
    Świetny rozdział i w końcu mogem napisać, czekam na kolejny XD
    Weny i pozdrowionka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpiewać? Co śpiewać? XDDD
      Z tą jadaczką... to chyba dobrze? xDDDD
      NO WŁAŚNIE! Przy takiej ilości uroczych scen, ich nie da się nie kochać xDDDD
      Bardzo dziękuję za komentarz.
      I mam nadzieję, że się doczekasz kolejnego rozdziału ;p

      Buźka :*

      Usuń
    2. Tego co tu leci XDDDD
      Tak, tak, baaardzo dobrze XD
      Oby <3

      Usuń
  12. NOWY RODZIALIK U MNIE!!! Wróciłam. ZAPRASZAM SERDECZNIE I CZEKAM NA 14!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, serio, nie róbcie mi tego xD Bo czuję wtedy taką spinę xDDDDD

      Na 14 już optymistycznie patrzę, także mam nadzieję, że niedługo ją opublikuję ;)

      Usuń
  13. Badumtssss~
    Dobry wieczór! :D
    Przybyłam skomentować trzynastkę zgodnie obietnicą!
    Kurwa, Satomu, weź w końcu zdechnij! Wyświadczysz mi tym ogromną przysługę, naprawdę ogromną. Ale znając gnoja, to by nawet po własnej śmierci, dręczył Sakurę =.= Skończony gnój i tyle w temacie.
    Sasuke... Kolejny kandydat na debila roku. Brawo Uchiha! *klaszcze sarkastycznie* Z drugiej jednak strony, nie od dzisiaj wiadomo, iż on mistrzem w byciu idealnym mężczyzną dla Haruno nie jest. Zresztą, większość męskich postaci z jego charakterkiem ma spory problem w byciu ideałem dla swoich wybranek. Przykre, lecz prawdziwe.
    Wspomnienie z rodzicami mnie zasmuciło, a wspomnienie z Sakurą wkurwiło. Noż jasna cholera by cię wzięła, Sasuke! Weź się, kurwa, zastanów, czego ty od życia chcesz! Urgh, szlag mnie zaraz trafi!
    Shin i Karin, wara mi z łapami od SS, bo inaczej wam je utrącę, jasne? *uśmiecha się przymilnie*
    "Stał z nim nos w nos." Nie wiem czemu, ale to zdanie mnie bardzo rozbawiłoXDD
    Ołje, Sakura wreszcie wygarnęła Sasuke to, co jej ciążyło i bardzo dobrze. Może dzięki temu się chłopina szybciej ogarnie?
    Końcówka aaaawww~ Ale potem był grymas, bo znając życie, to Satomu, Karin albo Shin wpieprzą swoje trzy grosze i szczęście SS pryśnie.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na 14-nastkę!
    PS. Kim jest Kazuo? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazuo nie jest nikim ważnym. To po prostu gość, który też chce się pozbyć Satomu xDDD

      Sasuke po prostu w kilku sytuacjach zachował się idealnie. Niczym cholerny książę z bajki. Ale bez przesady. Każdy ma wady.

      Jaka Ty rozemocjonowana jesteś xDDDDDDD

      Buźka :)

      Usuń
  14. O nieeeeee ! Ich relacje momentami są tak smutne, że łezka się kręci jak w chwilach, gdy w Brouto pokazują momenty SasuSaku!

    Jak zawsze cudownie oddajesz charakter Sasuke, choć trzymałam mocno kciuki jak Sakura, by się odezwał. By w tamtej chwili coś powiedział! Tak bardzo miałam ochotę mu przywalić, ale szkoda monitora.

    Co do Shina.. To straszne! Choć brat Saia nazywa się identycznie, nie mogłam pozbyć się wyobrażenia mężczyzny bez zębów. OBLECHA! Miałam przed oczami ten jego paskudny wyraz twarzy i równie ohydny uśmiech, mimo, że wiem kogo miałaś na myśli !

    Cały rozdział cudowny i nie mogę doczekać się kolejnego. Twoja wierna fanka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się nie podlizuj! Ale dziękuję <3 SAMA PRZYJEMNOŚĆ PISAĆ DLA TAKICH FANÓW
      MUA :* MUA :*

      A tak na poważnie xD Brata z niego nie zrobiłam, ale kolegę xD Wiesz kolegi zawsze zrzec się można xDDD

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  15. Rozdział cudny, jak każdy do tej pory, ale mam jedno zajedwabiście ważne pytanie... Czemu każdy chce pukać Haruno? XD
    Nie no poważnie. To znaczy, w sumie to chyba wiem. Biorąc pod uwagę jej zachowanie ona ogólnie stawia się w sytuacji ofiary, a ludzie wokół niej to wyczuwają. Także jest to dość zrozumiałe. No ale natężenie tego jest dość duże.
    Chociaż ja nie mam w zwyczaju chodzić po klubach. Może tak to wygląda? XD

    Jest Itacz. Wyjaśnia się. Cudownie. Liczę na więcej Uchihów niż Saske. I to, że zabił rodziców w wypadku to jest po prostu genialny punkt w fabule.

    <3 dla Ciebie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ona na łatwą wygląda? xD Taka różowa i w ogóle xDDD Ej serio, nie wiem xD

      I ilość Uchihów w jednym rozdziale, który może niedługo będzie, powinna być nawet zadowalająca xD

      Usuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥