Już nic więcej nie mówili. Cisza, jaka zapanowała między nimi po przebytej dopiero co rozmowie była pewnego rodzaju zrozumieniem i zaakceptowaniem tego, co się stało. A co najważniejsze, nie była już wypełniona samotnością. W końcu zdecydowali się, zburzyć postawiony między nimi mur nieporozumień i kłamstw.
Tylko, czy to wystarczyło?
Przez całą podróż samochodem próbowała wziąć się w garść, przez co nie chciała poświęcać Sasuke zbyt wiele uwagi. W praktyce wyszło jednak inaczej, niż zaplanowała. Co jakiś czas dyskretnie rzucała na niego okiem. Nie chciała robić tego zbyt otwarcie, żeby nie wyjść na jakiegoś gapia. Tym bardziej, że Sasuke czasami miał tendencję, do wytykania jej irytujących błędów. Poza tym czułaby się nieco zawstydzona, gdyby tak bezczelnie mu się przyglądała, szczególnie po tej chaotycznej rozmowie. Te kilka ukradkowych spojrzeń zupełnie jej wystarczyło.
Ciężko było ukryć Sakurze, że Sasuke jej się podoba. Był przystojnym mężczyzną i prawie wszystko, co robił, wydawało się niekiedy wręcz idealne. Lubiła go obserwować. Dzięki temu mogła zachować w pamięci mało znaczące momenty. Na przykład to, jak wyglądał na niedostępnego i głęboko zamyślonego, gdy światła przejeżdżających samochodów rzucały cień na jego twarz. Kiedy ciemne włosy opadały mu na czoło, przysłaniając jego oczy. Lubiła nawet, jak zaczesywał dłonią grzywkę do tyłu. Przez chwilę obserwowała, jak jego czarne oczy uważnie skanowały drogę przed samochodem. Ciekawość oraz chęć patrzenia na niego, w tamtej chwili była silniejsza, niż wcześniej zakładała. Zjechała wzrokiem niżej, aby obejrzeć jego silne ramiona i dłonie zaciśnięte na kierownicy. Miał na sobie czarny, wełniany płaszcz, który wyglądał, jakby dopiero co został zdjęty ze sklepowej wystawy. Zamiast kołnierzyka przy jego szyi znajdowała się stójka, która nadawała mu poważny charakter. Sasuke wyglądał w nim tak zniewalająco, że aż zapierał dech w piersi.
Gdy wróciła ponownie do jego twarzy, patrzył na nią. Ich spojrzenia skrzyżowały się na ułamek sekundy, po czym Uchiha odwrócił głowę w stronę drogi. Kąciki jego ust uniosły się bardzo delikatnie w nieśmiałym uśmiechu na bardzo krótki, ledwo zauważalny moment. Jej policzki od razu pokryła warstwa gorąca. Ten chwilowy gest, był jedynym znakiem tego, że dostrzegł, jak go obserwowała.
Oparła głowę o szybę i wpatrywała się w nocny obraz miasta, chcąc odwrócić swoją uwagę od Sasuke. Czuła się zażenowana tym, co stało się w klubie i później przed nim. Znowu zachowała się jak jakaś rozhisteryzowana nastolatka. Chociaż, porównując to, co zrobiła Sakura, ta nastolatka zachowałaby się zapewne dojrzalej niż ona. Po raz kolejny pokazała Sasuke szaloną dawkę swoich pokręconych emocji. To nie było zdrowe. Nie potrafiła się kontrolować. Sasuke był jak zapalnik, ale także jej ostoją. To przez niego, raz po raz rozsypywała się na kawałki i to on za każdym razem, starał się, poskładać ją ponownie w całość. Próbował w jakiś sposób leczyć jej pęknięcia, a ona nie zawsze potrafiła mu się za to odwdzięczyć.
Teraz ona musiała sprawić, żeby te potłuczone odłamki nie rozsypały się bezpowrotnie.
Prawy kącik jej ust zadrgał w lekkim uśmiechu. Nawet cieszyła się z tego pochrzanionego wieczoru. Usłyszała słowa, których tak bardzo potrzebowała. Znaczyły one dla niej więcej, niż sobie wyobrażała, co ją przeraziło. Sasuke znał ją lepiej niż ktokolwiek inny. Ale z jakiegoś powodu bała się, że pokocha go bardziej, niż by chciała, i że któregoś dnia, przez wybuch jej histerii, on nie wytrzyma i odejdzie. A rozmowa, którą dopiero co odbyli, nie będzie się liczyła. Nawet nie miała gwarancji, że następnego dnia nadal będzie ich obowiązywała.
Kiedy podjechali pod budynek, w którym mieszkał Sasuke, atmosfera w aucie była tak gorąca, że z trudem oddychała. Raczej nie zanosiło się na rozmowę przy ciepłej herbatce. Ta myśl wywołała na ciele Sakury gęsią skórkę i lekki ścisk w jej podbrzuszu.
Wyłączył silnik, otworzył drzwi i wyskoczył z samochodu. Dynamicznym krokiem przeszedł na jej stronę. Przekręcił się bokiem do auta i cofnął o krok, robiąc Sakurze miejsce, żeby mogła wysiąść. Podnosząc się, zerknęła na niego spod przymrużonych powiek. Miał zaciśniętą szczękę, a na jego szyi mocno odznaczały się żyły. Wydawał się zdenerwowany. Co ją nieco zbiło z tropu. Patrzyła się na niego i próbowała rozszyfrować jego dość specyficzne zachowanie. Westchnął, a cisza między nimi jedynie bardziej zgęstniała. Sakura zaczęła odczuwać coraz większy niepokój, który ulotnił się w chwili, gdy tylko stanęła obok niego.
Sasuke szybko zamknął samochód. Delikatnie, ale stanowczo wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. Ledwo nadążała, za jego długimi krokami. Kilka razy nawet bała się, że upadnie i Sasuke nie da rady jej złapać. Ściskał jej dłoń tak mocno, że gdyby chciała wyrwać się z jego uchwytu, miałaby z tym niemały problem. Prawdopodobnie wcale nie dałaby rady tego zrobić.
Niecierpliwość i determinacja aż z niego emanowały. Były niemalże widoczne i namacalne. Jakby Sasuke przez całą drogę skupiał swoją wewnętrzną moc, ponieważ chciał wejść w tryb Super Saiyanina. To porównanie sprawiło, że Sakura zachichotała pod nosem. Nie wiedziała, czy Uchiha to zauważył, czy też nie, ale uśmiech zszedł z jej twarzy tak szybko, jak się pojawił, ponieważ Sasuke gwałtownie położył dłoń w dole jej pleców i popchnął lekko do przodu. Każda część jej ciała, przez tę krótką chwilę, była pobudzona, powodując rozlanie się przyjemnego ciepła i dreszczy po całym ciele. Od czubka głowy po koniuszki palców u stóp.
Przeszli przez szklane drzwi i znaleźli się wewnątrz budynku. Szybko dotarli do windy i po kilku sekundach weszli do środka. Sasuke nacisnął guzik z numerem cztery. Winda ruszyła, a on wrócił do niej i położył rękę na jej biodrze, po czym przesunął nią w górę po plecach dziewczyny. Ten zwykły gest powodował, że nawet przez gruby materiał kurtki, poczuła ciepło jego dłoni. Wszystkie mięśnie w jej ciele, jak na zawołanie, gwałtownie się spięły. Nawet powietrze w windzie nagle zrobiło się jakieś gęstsze i cięższe. Zażenowana, oblała się rumieńcem.
Powinna coś powiedzieć, bo ta cisza między nimi robiła się coraz bardziej krępująca. Przynajmniej dla niej.
Błyskawicznie otworzył drzwi, po czym wpuścił Sakurę do środka. Zdjęła płaszcz, buty, odkładając je gdzieś pod ścianę w korytarzu. Sasuke zrobił to samo, po czym przysunął się i spojrzał na nią z góry. W milczeniu wpatrywał się w nią przez kilka chwil. Patrzyła na niego i drżała w oczekiwaniu na jakąś jego reakcję. Na cokolwiek. Bo czuła się dziwnie skrępowana tą ciszą między nimi. W głowie pojawiła się jej nawet myśl, że ją pocałuje.
Szum w uszach się nasilił, odcinając kontakt ze światem. Serce łomotało tak szybko, że jego ruchy czuła w każdej komórce swojego ciała. W końcu po chwili, która wydawała się trwać całe godziny, potrząsnął głową i przymknął powieki. Nie rozumiała, co miał oznaczać ten gest. Starała się nie doszukiwać w nim zbyt wiele, ale to było silniejsze od niej. Od razu pomyślała, że zrobiła coś nie tak. Coś, przez co Sasuke musiał zrezygnować z rzeczy, którą najwidoczniej chciał zrobić. Powoli podniósł wzrok i spojrzał na nią z zakłopotaniem. Po czym pochylił głowę, a jego usta znalazły się bardzo blisko jej ucha. Po plecach przeszły ją ciarki, gdy poczuła jego gorący oddech na policzku.
Była zbyt blisko osoby, której pragnęła.
Przybliżyła się nieco w jego stronę, chcąc zmniejszyć dystans między nimi. Nie chciała wykonywać pierwszego kroku, więc w jakiś sposób próbowała go wymusić na Sasuke. Jednak nie zapowiadało się na to, że to ona zatriumfuje w tej niemej konwersacji.
Uśmiechnęła się do niego zrezygnowana i odeszła. Zachowała się tak, jakby to była dla niego jakaś kara. A było wręcz przeciwnie bo, to jej niedopieszczone ego rozpaczało. Jak tylko weszła w głąb mieszkania, od razu pożałowała swojej decyzji. Oparła się biodrem o fotel i zerknęła w stronę Sasuke. Stał wyprostowany, jego klatka piersiowa unosiła się raz w górę raz w dół, od miarowego oddechu. Jego pociemniałe oczy prześlizgnęły się po jej ciele. Niemal czuła jak delikatnie muskał wzrokiem jej rozpalone ciało. W odpowiedzi na pożądliwe spojrzenie Sasuke zagryzła wargę i skierowała wzrok z jego twarzy, na szyję, a potem na tułów. Rękawy szarej koszuli miał podwinięte do łokci, co idealnie podkreślało jego umięśnione ramiona. Miał tak wysportowane ciało, że aż zaparło jej dech w piersiach. Był wysoki i silny. Gdyby chciał, mógł ją obezwładnić bez najmniejszego wysiłku. A ona nawet by się nie stawiała.
Jej serce przyspieszyło. Patrzyła mu w oczy, a on ją obserwował. Podobało jej się, kiedy przesuwał wzrokiem po jej ciele z góry na dół. W takich momentach czuła jakby była dla niego tą jedyną. Jakby jej pożądał.
Uśmiechnęła się krzywo i chciała odejść. Iść na przykład do kuchni, zrobić herbatę. Cokolwiek. Bo nie wiedziała, czy da radę powstrzymać szalejące w niej nerwy. Ale zamiast tego, zrobiła coś zupełnie innego. W trzech krokach znalazła się przy nim. Sasuke nie ruszył się i obserwował ją wyczekująco z triumfem w oczach.
Położyła dłonie na jego klatce piersiowej i błądziła nimi, pragnąc dotknąć wszelkich wypukłości na jego ciele. Zauważyła, że pod wpływem jej dotyku naprężył całe ciało, a na szyi pojawiła mu się spora żyła. Uniosła głowę, prześlizgując się po jego twarzy, aż skupiła się na oczach. Rozchyliła minimalnie wargi i głęboko odetchnęła, nawet na sekundę nie spuszczając z niego wzroku.
Stał nieruchomo, z napiętym ciałem i drgającą szczęką. Przesunęła dłońmi bardzo powoli po jego ramionach, wodząc za nimi wzrokiem. Splotła razem ich palce i przez chwilę zatrzymała na nich swoje spojrzenie. Jej myśli zaczęły podążać w kierunku, który sprawiał, że miała coraz większe kłopoty z oddychaniem. Skóra ją paliła, było jej duszno i czuła jak małe kropelki potu pojawiają się na ciele. Miała już dość tego czekania. Nie była pewna, jaki następny krok powinna podjąć. Nie chciała na niego naciskać. Ale to, że milczał i stał nieruchomo niczym pieprzony robot, coraz bardziej ją irytowało. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce. Inaczej ta przeklęta cisza, która ciągnęła się w nieskończoność, a także ten dziwny cielesny dystans, doprowadzą ją do szaleństwa.
Położyła głowę na jego klatce piersiowej. Był to mały fizyczny gest, którym chciała dodać im obojgu nieco otuchy. Jednocześnie była to forma jakieś zachęty.
– Jesteśmy razem? – zapytała i pocałowała go w pierś. Nawet przez koszulkę czuła pod ustami bicie jego serca. Podniosła wzrok i spojrzała na niego spod rzęs, żeby doświadczyć odpowiedzi.
Wyraz jego twarzy ledwie się zmienił, jednak wyraźnie pojaśniał.
Uniosła głowę i pocałowała go w podbródek, tuż pod linią szczęki.
– Zawsze… – chrząknął, próbując wyregulować głos. Z trudem przełknął ślinę, co Sakura natychmiast poczuła, bo jej usta znajdowały się tuż przy jego gardle. Pocałowała go jeszcze raz. – Zawsze byliśmy – powiedział, chowając twarz w jej szyję. Czuła jego urywany oddech, jakby próbował odzyskać panowanie nad sobą. To trwało zaledwie chwilę, bo zaraz się odchylił. Kiedy to zrobił, stanęła na palcach i niepewnie musnęła jego usta, po czym zaraz odsunęła głowę. Sasuke podniósł dłoń i przycisnął jej grzbiet do policzka Sakury. Wpatrując się w nią, kłykciami muskał linię szczęki dziewczyny.
Powolnym ruchem przesunął kciukiem wzdłuż jej ust, które kilka sekund temu tak nieśmiało dotknęły jego własnych. Zamarła w bezruchu. Wstrzymała nawet oddech w obawie, że mógłby on zakończyć tę chwilę, którą dzielili.
Wreszcie objął jej twarz, nachylił się ku niej i przycisnął swoje wargi do jej.
Delikatnie.
Czule.
I jeszcze raz, nieco pewniej. I znowu, tym razem wsuwając język w jej usta i pieszcząc ją rozkosznie. Jego pocałunki były pełne uczucia, delikatności, a przede wszystkim… miłości.
Nie potrzebowała wiele czasu, by jej ciało poddało się jego pieszczotom. Wsunęła palce w jego włosy i ocierała się o niego biodrami. Chciała tego, nie zważając na żadne konsekwencje. Bez żadnych reguł, bez zobowiązań, bez wstydu.
Westchnęła w jego usta i objęła go rękami w pasie. Całował ją długo, powoli uwodząc jej wargi. Poczuła, że napięcie, które gromadziło się przez cały wieczór, lada moment eksploduje.
Zacisnęła dłonie na jego szarej koszuli, przyciągając jego ciało do siebie, domagając się czegoś więcej.
Jednak on jej na to nie pozwolił.
Objął ją w pasie i przycisnął do siebie. Ten prosty gest wydawał się Sakurze bardzo dominujący, wręcz rozkazujący. Jakby jej nakazywał, że ma poczekać, że musi zwolnić. Co niezbyt jej się podobało. Zbyt długo na niego czekała.
Nagle, jakby za karę, przerwał pocałunek i położył podbródek w zagłębieniu, chowając twarz w jej włosach. Czuła ciepło jego oddechu, gdy dyszał w jej szyję, zupełnie jakby próbował odzyskać panowanie nad sobą. Nie mogąc czekać dłużej, trzęsącymi się dłońmi zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Robiła to bardzo niezdarnie i wolno, co zmusiło Sasuke, do podniesienia głowy z jej ramienia. Zmarszczył czoło i z rozbawieniem na twarzy przyglądał się Sakurze. Zarumieniła się pod wpływem jego intensywnego spojrzenia.
Ujął w dłonie ręce dziewczyny i razem z nią, bardzo powoli, rozpiął pozostałe guziki. Miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z piersi. Zrobiło jej się gorąco, a jej nogi były prawie jak z waty. Sasuke wykonał pół kroku w tył, po czym zrzucił koszulę z ramion i pozwolił, żeby zsunęła się na podłogę. To nie był pierwszy raz, gdy widziała jego nagi tors, ale z jakiegoś powodu czuła takie zawstydzenie, jakby właśnie tak było.
Zacisnęła zęby i z trudem przełknęła ślinę. Jej pierś uniosła się mocniej z podniecenia, a ramiona bezwładnie zawisły wzdłuż ciała. Sakura, czując narastające zniecierpliwienie, zacisnęła dłonie w pięści. Musiała przerwać tę ciszę między nimi, w trakcie której patrzyli na siebie nawzajem. Wręcz rozpaczliwie potrzebowała jego dotyku. Pragnęła się w nim zatracić.
Nie mogła oderwać wzroku od jego ust. Chciała, żeby dotykały jej skóry. Wyobrażenie te było tak wyraźne, że wręcz czuła ich dotyk. Ich miękkość. Ich smak.
Sasuke zbliżył się do niej i objął jej twarz. Odchylił jej głowę i pocałował w usta. Najpierw zrobił to czule, pokazując jej tym samym jak kochany i opiekuńczy potrafił być, a później niespodziewanie ugryzł jej dolną wargę. Z krtani wyrwał się Sakurze jęk, który momentalnie został zagłuszony przez Sasuke, gdy złapał jej górną wargę między swoje. Spodziewała się, że pogłębi pocałunek, ale odsunął się i oparł czoło na jej.
– Potrzebuję cię, Sakura – powiedział to tak cicho, że ledwo go usłyszała.
Przygryzła wargę. Te słowa, rozbroiły ją. Czuła się zdruzgotana, bo wdarły się głęboko do środka i odbijały uporczywym echem. Mężczyzna, który stał przed nią, był dla niej wszystkim. A jego wyznanie… najbardziej szczere i prawdziwe, jakie kiedykolwiek usłyszała. Było jak taka niema obietnica, że kiedyś powie coś więcej. Bo mimo tego wszystkiego, co miał do zaoferowania, nie potrafił dać jej swojej miłości w stu procentach. Wiedziała o tym aż za dobrze. I zdawała sobie sprawę, że Sasuke potrzebuje jej równie mocno, jak ona jego. Słyszała to w głosie Uchihy. Jednak przez sposób, w jaki to powiedział, jakby wstydził się tego, jakby się bał. Spowodował nieprzyjemne ukłucie w jej sercu. Ten irracjonalny ból przepełnił ją tak bardzo, że nie mogła oddychać. Nachodziły ją myśli, które nie powinny się w tamtym momencie nawet pojawić.
Kiedy jej podświadomość zaczęła przywoływać obrazy Sasuke z Karin. Nienawiść i wściekłość narosły w niej tak intensywnie, że prawie stały się wyczuwalne. Całe ciało się naprężyło, gdy zalała ją fala adrenaliny. Serce waliło jej mocno, w uszach aż dudniło.
– Nienawidzę jej – wysyczała, dopiero po chwili orientując się, że wypuściła te słowa ze swoich ust.
– Wiem – powiedział cicho i spokojnie, akceptując jej złowrogi ton.
– Nie oddam cię. Jesteś mój. – Jej stanowczy ton w końcu wywołał lekki uśmiech na jego twarzy. Kiedy to zauważyła, z radości miała ochotę podskoczyć i krzyknąć głośno – hura. Jego uśmiech był dla niej niczym najcenniejszy skarb. Był tak rzadki, że każdy moment, w którym go ukazał, powinien być przez nią celebrowany.
Oczy błyszczały mu od emocji, a szczęka była zaciśnięta od niewypowiedzianych słów. Patrzyli na siebie, a ich gorące z pożądania oddechy mieszały się ze sobą. Chciała zaryzykować i wyznać mu swoje uczucia, lecz słowa zamarły jej w ustach pod wpływem czułego ruchu jego kciuka, którym pogładził jej policzek. Zamknęła oczy, chcąc rozkoszować się jego delikatnym dotykiem. Po chwili podniosła wzrok i spojrzała na niego. Próbowała wstrzymać jego spojrzenie, najdłużej jak tylko mogła, bo po raz pierwszy, odkąd się poznali, w jego oczach widniały tak wyraźne emocje. Te spojrzenie mówiło jej wszystko, czego w tamtej chwili pragnęła i potrzebowała. Pod jego wpływem wszelkie wątpliwości związane z Karin, z tym cholernym spotkaniem w klubie, z nimi – zniknęły.
Nagle pocałował ją miękko i czule, lecz po chwili zawłaszczył ją ustami. Siła pocałunku sprawiła, że zderzyli się zębami. Był inny niż te wcześniej. Pełen desperacji, żądzy. Symbolizował ukojenie, nowy początek. Nie był czuły, wręcz przeciwnie. Całował ją wręcz boleśnie, jakby robił to po raz ostatni, albo pierwszy. Jakby złączył wszystkie ich pocałunki w jeden. Jakby następnego dnia miał się skończyć świat.
Odsunął się na moment, aby nakazać:
– Ręce do góry.
Spełniła polecenie, pozwalając, aby sprawnym, szybkim ruchem ściągnął jej przez głowę bluzkę. Gdy tylko materiał zniknął, od razu przywarł do niej ustami. Irytacja, wściekłość i rozczarowanie przemieniły się w pragnienie. Długotrwała rozłąka podsyciła jedynie ich pożądanie. Pocałunki i gesty zaczęły stawać się coraz bardziej chciwe, chaotyczne, gorączkowe. Wytęsknione. Pozbyli się wszelkiej racjonalności, wyzbyli zahamowań. Nie było tam nawet miejsca na wstyd. Byli zdesperowani, jakby napędzał ich strach, że nie doświadczą już tego nigdy więcej. Zachowywali się tak, jakby to było ich pożegnanie.
Popchnął ją ciałem, aż uderzyła plecami w ścianę. Sakura, chcąc utrzymać równowagę, chwyciła go dłońmi za biodra i wbiła paznokcie w skórę, nie przejmując się, że zostaną na niej ślady. Przyciągnęła go do siebie, chcąc jak najbardziej zminimalizować dzielącą ich odległość.
Jego palce zaczęły powoli i leniwie zsuwać się po jej ramionach. Wstrzymała oddech, gdy przejechał dłońmi wzdłuż jej nagiego tułowia i zatrzymał się przy piersiach. Jej ciało natychmiast zareagowało na dotyk. Każda jego część napięła się z gorączkowego pożądania. Ten facet wzbudzał w niej tak intensywną żądzę, że nie sądziła, iż to w ogóle było możliwe. Odchyliła głowę, odsłaniając szyję, gdy muskając jej skórę, schodzi ustami w dół. Otwierał szeroko usta, zahaczając jej skórę zębami tylko po to, żeby ten chwilowy, lekki ból ukoić dotykiem języka. Długi rząd mokrych pocałunków zakończył na częściach piersi powyżej krawędzi stanika. Chwycił dłonią jej pierś, wsunął palec pod ramiączko i odciągnął miseczkę.
Jęknęła, gdy ujął sutek w usta. Wbiła palce w jego silne ramiona i odchyliła głowę, pojękując po raz kolejny. Chciała dać się pochłonąć doznaniom wywołanym przez jego usta.
Sięgnął dłońmi w dół i przyciągnął jej nogę do swojego biodra, nie przerywając pieścić jej piersi. A później sunął dolną wargą wzwyż i zatrzymał się tuż przed jej ustami. Na nieco opuchniętych oraz zaczerwienionych wargach czuła jego gorący oddech, który wręcz palił jej skórę.
Kiedy oddech Sasuke nieco się uspokoił, nachylił się, żeby skubnąć dolną wargę Sakury, po czym odsunął głowę. Spojrzał jej w oczy, zaborczo ściskając dłonią jedną pierś dziewczyny. Dostrzegła w jego oczach wyraźny błysk zadowolenia i ekscytacji. Nie odrywając od niego wzroku, wsunęła dłoń między ich ciała i położyła ją na jego sercu. Pod opuszkami palców czuła jego bicie, a także przyjemne ciepło ciała Sasuke.
Lewą dłoń położyła tuż obok prawej i stanęła na palcach. Delikatnie musnęła jego usta, po czym z powrotem opadła na pięty. Uchiha natychmiast objął ją i podniósł do swojego poziomu. Na chwilę ich pocałunki stały się bardziej miękkie i czułe. By stopniowo przechodzić do tych bardziej agresywnych, zawłaszczających, desperackich.
Zaczęli się gorączkowo dotykać, jakby nie mogli nasycić się sobą. Jakby za moment, ta chwila miała być im odebrana.
Chwycił ją za uda i przyciągnął do siebie, dając jej tym znak, żeby podskoczyła. Oplotła go nogami w pasie, będąc jeszcze bliżej niego. Zacisnęła swoje dłonie na jego włosach z tyłu głowy i odchyliła ją, pogłębiając pocałunek. Jęknęła cicho w jego usta, gdy mocniej ścisnął jej pośladki, unosząc ją do góry.
Nagle oderwał ją od ściany, odwrócił się z nią, zaczepioną o jego ciało i skierował się do sypialni. Łokciem uderzył włącznik światła i momentalnie ciemność pochłonęła mieszkanie.
Z jej gardła wyrwał się chichot, gdy nie odrywając od niej ust i trzymając dłonie na jej pośladkach, próbował odtworzyć kopniakiem zamknięte drzwi. Siłował się z nimi przez chwilę, szepcząc jej w usta, że da radę.
– Zostaw. Ja otworzę – parsknęła śmiechem. Wyciągnęła do tyłu prawą rękę i wymacała klamkę. Gdy tylko drzwi się otworzyły, wpadli do środka złączeni ze sobą ciałem i wargami. Zaśmiała się w jego usta, gdy Sasuke posłał kopniakiem w dal coś, co leżało na podłodze. Przedmiot z głuchym hukiem uderzył o ścianę.
Jęknął, przesuwając się do przodu i opadł z nią na łóżko. Zanim od niej odskoczył, cmoknął ją szybko w usta. Wydała z siebie jęk niezadowolenia, gdy przyjemny ciężar jego ciała zniknął, a jej prawie nagi tułów otuliło zimne powietrze.
Oparła się na łokciach i zagryzioną dolną wargą obserwowała, jak płynnym ruchem pozbywał się swoich spodni, a potem jej. Przeciągnęła wzrokiem po jego ciele, aż w końcu ich spojrzenia się krzyżowały. Zacisnęła usta i wzięła głęboki wdech, w wyniku którego jej klatka uniosła się ku górze, uwydatniając piersi.
Wszedł na łóżko, rozchylił kolanami jej własne i usiadł pomiędzy nimi. Zacisnął palce po jej bokach i przyciągnął do siebie, tym samym zmuszając, aby usiadła na jego udach. Objęła go ramionami wokół szyi a nogami w pasie. Bezwiednie napięła mięśnie i drżała z niecierpliwości. Miała wrażenie, że Sasuke specjalnie przedłużał tę cholerną grę wstępną.
Jedną dłonią chwycił ją za kark, a drugą położył na jej plecach. Przysunął swoją twarz do Sakury, łącząc ich usta w zmysłowym pocałunku. Jego prawa ręka, powoli z karku przesunęła się na plecy i sięgnęła zapięcia stanika.
– Tęskniłem za tobą – wyszeptał, patrząc jej prosto w oczy, po czym odpiął jej biustonosz i rzucił za siebie. Nie potrafiła mu nic odpowiedzieć. Zatraciła się w nim. W jego słowach, dotyku. I w tej jego miłości, którą wyrażał pocałunkami na ustach, żuchwie, szyi, obojczykach… na jej całym nagim ciele.
Bardzo powoli opadł z nią na łóżko i oparł się na łokciach, aby jej nie przygnieść.
Złapała za jego włosy z tyłu głowy, żarliwie całując, chcąc zachować w ten sposób w pamięci każdą sekundę, wyryć w swoim wnętrzu każdy jego pocałunek. Przeciągnęła dłońmi po jego włosach, wokół barków, aż sięgnęła do jego pleców i zatopiła nich swoje paznokcie. Z dziką satysfakcją ciągnęła je z dołu go góry, drapiąc jego skórę, gdy ten gryzł jej szyję.
Napiął mięśnie pod wpływem jej dotyku i wydał z siebie gardłowy jęk.
Podniosła wzrok i spojrzała na jego oblane potem wysportowane ciało. Posłała mu delikatny, aczkolwiek promienny uśmiech. Wsunęła palce w jego nieco wilgotne włosy i je przeczesała, a następnie tuż pod uchem złożyła czuły pocałunek.
– Też za tobą tęskniłam – wyszeptała.
Sasuke zadrżał, co wprawiło Sakurę w niemałą euforię.
Usiadł na piętach, sięgnął dłońmi do jej fig i wsunął kciuk za gumkę opinającą biodra.
– Unieś je – nakazał. Chętnie przystała na jego polecenie. Momentalnie uniosła biodra z materaca, umożliwiając Sasuke pozbycie się materiału. Robił to bez pośpiechu. Bardzo powoli sunął majtkami w dół, drażniąc przy tym skórę jej nóg.
Kiedy poczuła jego usta na swojej prawej kostce, gwałtownie nabrała powietrza w płuca, prawie się nim dławiąc. Zasłoniła nawet rękami oczy, nie mogąc znieść tych jego przyjemnych tortur. Z każdym kolejnym pocałunkiem jej puls przyspieszał, oddech stawał się coraz krótszy, a pulsowanie w podbrzuszu nasilało. To, w jaki sposób wiódł ustami po jej wrażliwej skórze od łydek, aż do ud doprowadzało ją do granic wytrzymałości. Później dotknął mokrymi wargami miejsca nad pępkiem, następnie tuż przed zakończeniem mostka, później nieco wyżej między piersiami, między obojczykami. Wiła się pod nim, raz wypychając, raz opuszczając pierś. W końcu dotarł do jej ust, ale jej nie pocałował.
– Patrz na mnie – powiedział, zabierając jej dłonie z twarzy. To zdecydowanie nie była prośba, zrozumiała to dopiero wtedy, gdy spojrzała w oczy Sasuke. Jego wzrok był władczy, pociemniały z pożądania i tak onieśmielający, że aż zabrakło jej tchu.
Czuła, że coś się między nimi zmieniło.
Miała wrażenie jakby wszystko, co przeżywali działo się pierwszy raz. Wszystko wydawało się takie nowe, czasami spokojnie bądź dzikie. Rządziła nimi desperacja i oboje zdawali sobie z tego sprawę. Ich ciała drżały z adrenaliny. Z radości.
Wszystko, czego pragnę, to on.
Wszystko, czego pragnę, to ona.
Na jego ustach pojawił się blady uśmiech. Pocałował ją w szyję i uniósł się nad nią. Ściągnął bokserki.
Próbowała ukoić swoje nerwy, które szalały ze zdenerwowania i oczekiwania. Była w kompletnej rozsypce nawet, jeśli już wcześniej z nim to robiła. Cały wieczór był jak pierwszy popieprzony raz.
Zrobiła wdech i wydech. Mając nadzieję, że to pomoże. Bynajmniej. Pod wpływem emocji, już miała mu powiedzieć, że go kocha, bo wstrzymywała to wyznanie, odkąd wsiedli do samochodu. Jednak ponownie zrezygnowała i nic nie powiedziała.
Pocałował ją między piersiami. Nie podnosząc głowy ani nie odrywając ust, spojrzał na nią. Zachłysnęła się powietrzem, pod ciężarem jego wzroku. Jego intensywne świdrowanie czuła w każdej komórce swojego ciała. Przełknęła głośno ślinę, a sekundę później poczuła jego rozgrzane usta na swoich.
Jej krzyk, został uciszony pocałunkiem, gdy zniknęła ostatnia dzieląca ich bariera. Wypchnęła ciało do przodu, wyginając je w łuk i przywarła do niego. W jednym momencie wszystkie myśli opuściły ich głowy. Nie przejmowali się wcześniejszymi wydarzeniami. Brali od siebie nawzajem to, co sobie oferowali.
Zapomniał o własnym świecie, czując tylko ją.
Zapomniała o własnym świecie, czując tylko jego.
Stapiali się w jedno, w pełen miłości i czułości sposób. Ich ciała przylegały do siebie tak idealnie, jakby były dla siebie stworzone. Zanurzyli się w tej chwili, dopóki trwała. Chcieli zatrzymać ją na zawsze. Złapać ją w garść i zachować. Bez zbędnego zastanawiania się nad jej znaczeniem, brali to, co sobie nawzajem oferowali. Dążyli do tego, żeby ich życie, mając przy sobie ukochaną osobę, stało się zupełne. Prawdziwe. Doskonałe.
Nadal ciężko dysząc, leżał na plecach. Opierał głowę na dłoni i gapił się w sufit. Był zły na siebie, że po tak intymnym akcie, nie potrafił powstrzymać złych myśli. Ciągle nurtowała go sprawa Satomu. Rozmyślał o niej przez większość swojego czasu, co prawie doprowadziło do straty Sakury. Te myśli były ciężkie, przytłaczające i cholernie absorbujące. Jednak nie mógł tego, ot tak zostawić. Musiał znaleźć sposób by go powstrzymać. Satomu był groźny i nieprzewidywalny. A Sakura była pod jego opieką. Nie mógł pozwolić, aby coś jej się ponownie stało. Nie wybaczyłby sobie tego. Dla jej bezpieczeństwa zrobiłby wszystko. Nawet posłałby mu kulkę między oczy. I w nosie miałby konsekwencje.
Sakura przeciągnęła palcem między jego brwiami i sunęła nim wzdłuż nosa.
– Jesteś jakiś spięty. O czym myślisz? – zapytała, naciągając na siebie pościel.
Przekręcił twarz w jej stronę, ze słabym uśmiechem na ustach, napotykając jej wzrok.
– O niczym ważnym – odparł zmęczonym głosem. Położył się na boku, wyciągnął ku Sakurze dłoń i odgarnął jej włosy z twarzy. Była dla niego najważniejsza.
– Zaufanie w związku to podstawa – burknęła z wyraźnym niezadowoleniem. W międzyczasie upewniła się, że jej piersi są dobrze zakryte.
Położył swoją dłoń na jej policzku i pogładził go kciukiem.
– W końcu… jesteś mój – powiedziała z dumą w głosie. Pozwoliła sobie upajać się tym zadowoleniem, tą dumą. Świadomość tego, że w końcu zdecydowali się być razem, łaskotała jej skórę.
Nie otrzymała odpowiedzi. Zamiast tego Sasuke pochylił się ku niej, objął dłonią tył jej głowy i przyciągnął do siebie. Pocałował ją mocno. Nie ukrywał, że chciał ją uciszyć. Czasami mówiła dużo niepotrzebnych rzeczy, w najmniej odpowiednich momentach.
Przesunął dłoń na jej biodro i zmusił, aby znalazła się nad nim. Sakura zadrżała, unosząc nogi i siadając na nim okrakiem. Jej piersi idealnie przylegały do jego torsu. Całował ją gorączkowo, skubał jej wargi i przesuwał ręce po całym ciele dziewczyny, napawając się jej krągłościami. Ujął w dłonie jej pośladki, mocno ścisnął i popchnął, aby przesunęła się trochę wyżej.
Okrywała pocałunkami linię jego szczęki i obojczyków. Skubała zębami szyję, drażniąc miękką i gorącą skórę Sasuke.
Kiedy oderwali się od siebie, ledwo mogli zaczerpnąć tchu. Sakura z uśmiechem na ustach wtuliła się w szyję Uchihy, przyciskając piersi do jego boku i splatając swoje nogi z jego. Sasuke czule objął Haruno. Dotknął ustami czubka jej głowy i zastygł tak przez chwilę.
Parę sekund później oboje, wtuleni w siebie nawzajem, zapadli w głęboki sen.
Wpadła na niego niechcący. Może nie tyle, co wpadła, a szturchnęła bezwiednie ramieniem, podczas gdy Sasuke stał przed automatem z napojami.
Instynktownie odwrócił swoje ciało w kierunku osoby, która go trąciła i lekko się zdziwił. Sakura była ostatnią osobą, której się spodziewał. O ile w ogóle.
– Przepraszam – wypaliła ze spuszczoną głową. Wydawała mu się jakaś przestraszona. Oddech miała nieco niespokojny, jakby właśnie biegła.
– Nic się nie stało – zapewnił. – Stało się coś? – zapytał, mimo że coś mu podpowiadało, że nie powinien tego robić. Ta dziewczyna to nie jego sprawa. Poznali się przypadkiem, byli jedynie zwykłymi znajomymi. Nic więcej.
Nie zaskoczyło go jej zdziwione spojrzenie, gdy podniosła głowę. Domyślił się, że już po głosie mogła go rozpoznać.
– Oh! To ty! – wykrzyknęła, wskazując na niego palcem.
– Ciszej – upomniał ją. Zaraz się przygarbiła, schowała głowę w ramionach i skrzywiła twarz.
– Sorki – mruknęła lekceważąco. I jak na zawołanie jej telefon, który trzymała w dłoni, zaczął wibrować, informując o nowej wiadomości. Cała zamarła, co go nieco zaniepokoiło. Na jej twarzy wymalowało się zaskoczenie, które po chwili zmieniło się w strach. Zaczęła się trząść i rozglądać panicznie na boki, jakby nie wiedziała, co ma dalej robić. Albo kogoś szukała.
Spojrzała na niego swoim przerażonym i zdezorientowanym wzrokiem, po czym zapytała:
– Odprowadzisz mnie do domu? Proszę. – Jej głos był spokojny i delikatny, ale wyczuł, że to tylko przykrywka, aby ukryć jego drżenie. Rozszerzył oczy ze zdziwienia. Coś zdecydowanie było nie tak. Nie znali się aż tak dobrze, żeby wyznała mu swoje sekrety, ale to, co się z nią działo, wydawało się nieco dziwne i dezorientujące.
– Jasne – skwitował. Mogła to być dla niego szansa, żeby się czegoś dowiedzieć. O ile Sakura będzie skłonna mu o tym powiedzieć. – Prowadź. – Wyciągnął rękę przed siebie, puszczając ją przodem.
Przez całą drogę szedł obok niej i czasami zerkał na nią z ukosa. Mimo że słońce powoli zachodziło za horyzontem, było wystarczająco jasno, żeby mógł jej się przyjrzeć. Jej telefon co chwilę wibrował, przez co ciągle, albo wyjmowała, albo wkładała go do małej, przewieszonej przez prawe ramię, czarnej torebki.
W tamtym momencie zdał sobie sprawę, że tak naprawdę mało o niej wiedział. Znał jedynie jej imię, nazwisko, miejsce pracy, co i gdzie studiuje. A i okazało się, że jej najlepsza koleżanka umawia się z jego najlepszym kumplem. Dotychczas to mu wystarczyło.
Kilka razy pociągnęła nosem.
Kilka razy nerwowo rozejrzała się dookoła.
Kilka razy nerwowo przygryzła dolną wargę, nadając jej krwisty kolor.
I wyglądała, jakby miała się rozpłakać. Albo uciec i gdzieś się schować, aby nikt jej nie znalazł. Przez te jej dziwne i niepokojące zachowanie, chciał się dowiedzieć, co takiego się stało. W ogóle dowiedzieć się czegoś więcej o niej. Bo ewidentnie coś było nie tak.
Na swój sposób wydawała mu się urocza. Szczególnie jej zaróżowione policzki, które idealnie wpasowały się w kolor jej włosów. Trzy razy przyłapał się na tym, że otwierał usta, z zamiarem zagadania, ale zaraz szybko je zamykał. Nie widział w tym sensu. Gdyby Sakura chciała i była chętna do rozmowy, odezwałaby się pierwsza. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Po jakimś czasie zatrzymała się i odwróciła w jego stronę.
– To tutaj. – To były pierwsze słowa, jakie zabrzmiały między nimi od ponad piętnastu minut. – Tam jest mój blok. – Wskazała dłonią za siebie. – Dzięki za odprowadzenie i przepraszam, bo tylko sprawiłam ci tym kłopot – powiedziała i już miała się odwracać, kiedy Sasuke zrobił coś, czego nigdy by się po sobie nie spodziewał. Złapał ją za chude ramię, nie pozwalając jej odejść. Chwyt był jednak zbyt gwałtowny i Sakura poleciała prosto w jego ramiona.
Miał w nosie jej słowa.
Jego ciało wzdrygnęło się od siły, z jaką na niego wpadła. Jej paznokcie wbiły się w jego bicepsy. Jej ramiona drżały, a oddech był szybki i płytki. Zielone, niedorzecznie pięknie, oczy Sakury spoglądały na niego spod kurtyny ciemnych rzęs. Spojrzenie miała zszokowane, przerażone, a w kącikach zbierały się łzy. Stał jak zahipnotyzowany. Jego pieprzony rozsądek na chwilę gdzieś po prostu sobie odleciał. A właśnie w tamtej chwili najbardziej go potrzebował.
Oderwała od niego swoje oczy i powoli opuściła wzrok, zatrzymując się na ustach. Jej ciało zesztywniało, po czym wydała z siebie drżące westchnienie.
Patrzył na nią bez słowa. Przemknął wzrokiem po jej zarumienionej twarzy i zatrzymał się na ustach. Było za późno, żeby się cofnąć.
Byli tylko znajomymi. Znajomymi. Nic więcej. To, że czasami przychodził do jej baru i przyłapywał się na tym, że ją obserwował. To zawsze były tylko zwykłe, krótkie odwiedziny. TYLKO. Nic więcej. Luźna pogawędka, kieliszek mocnego alkoholu i do domu.
Nawet ta cała ich znajomość, nie zaczęła się zbyt ‘normalnie’. Bo oczywiście, ta niezdara, musiała wylać na niego kufel piwa. I to dokładnie tego samego dnia, w którym po raz pierwszy ją zauważył.
Owszem, interesowała go. W jakiś sposób nawet pociągała. Ale zbliżenie się do niej, było złym pomysłem. Wręcz fatalnym. Nie mógł dopuścić do tego, żeby między nimi wywiązała się jakakolwiek więź. On miał swoje demony, a sądząc po zachowaniu Sakury – ona również. Nawet jej uśmiech był wyjątkowo sztuczny. Może większość się na niego nabierała, ale nie on. I dlatego nie chciał ugrząźć w tym bagnie. Dodatkowe kłopoty nie były mu potrzebne.
Jednak zawsze jak odpychał ją od siebie. Ta irytująca kobieta wracała niczym bumerang.
Pierdolony bumerang.
Zmusił się od oderwania wzroku od jej ust. I spojrzał jej w oczy, chcąc ocenić jej zamiary. Jej zielone oczy były zaszklone od łez. Po raz pierwszy w życiu czyjeś spojrzenie, aż tak bardzo chwyciło go za serce. I nagle, ot tak, po prostu, zapragnął ją chronić. Zadbać o nią i w końcu zobaczyć jej szczery, szeroki, prawdziwy uśmiech.
Jej źrenice się rozszerzyły i zaczęła szybciej oddychać. Rozchyliła wargi, a rumieńce wystąpiły na jej policzkach. Na jej ślicznej, dziewczęcej twarzy walczyły ze sobą niezdecydowanie i poczucie zagubienia.
Instynktownie położył dłonie na jej szyi, trzymając kciuki na szczęce.
Nie miał pojęcia, co takiego w niej było. Wydawała się inna. Bardziej normalna, ludzka. Była wyzwaniem. Nie chciał jej chcieć. Nie potrzebował jej.
Ale pragnienie zasmakowania jej, chociaż przez krótką chwilę, stłumiło wszelką logikę.
Przyciągnął jej głowę do siebie i przycisnął swoje usta do jej ust. Westchnęła zaskoczona i przeniosła dłonie z jego bicepsów na piersi, po czym zacisnęła je na materiale koszulki. Początkowo sądził, że będzie się opierać, ale nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie. Z dziwną ochotą, zaczęła oddawać jego pocałunki.
Czuł pod palcami, jak jej puls przyśpieszył. Ale ani na moment nie zwolniła. Nawet zaczęła naciskać na więcej. Odważnie wpuściła jego język w usta, pozwalając mu na zabawę ze swoim.
To było niewystarczające.
Chciał jeszcze.
Ich ciała przycisnęły się do siebie jeszcze bardziej, gdy objął ją ramionami w pasie. Przeniosła swoje dłonie na jego twarz i drapała palcami po jego policzkach, po czym chwyciła go za włosy. Nie mogąc się powstrzymać, z jego krtani wydobył się głuchy jęk.
Sakura nie była mu dłużna. Wydała z siebie subtelne westchnienie, którym jednocześnie błagała i poddawała się. Sprawiła, że był nią pochłonięty. Zdeterminowany, by ją mieć. Zapragnął jej. A decyzja o tym, co będzie dalej, należała wyłącznie do niego. Bo ona zdecydowanie go pragnęła.
Jeszcze kilka razy, już nieco delikatniej, pocałował jej wargi. Zanim w szoku i niedowierzaniu oderwała się od niego i pobiegła do swojego bloku.
Stał nieruchomo i czekał, aż zniknęła za drzwiami budynku. Ale zanim to zrobiła, odwróciła się do niego i obdarzyła delikatnym, najbardziej uroczym uśmiechem, jaki widział. Prawdziwym uśmiechem.
W tamtej chwili zapragnął, żeby była jego.
W jego sen wkradł się odległy, lecz wyraźny dzwonek telefonu. Najpierw go zignorował, sądząc, że mu się to śniło. Ale kiedy dźwięk nie przestawał słabnąć, zorientował się, że to jego komórka.
Obudził się w ciepłe Sakury, która przyciskała się do jego pleców. Jej szczupłe ramię obejmowało go w pasie, a dłoń leżała na jego piersi. Przekręcił się na wznak, przesuwając nieco w prawą stronę, gdzie było więcej miejsca. Tym sposobem pozycja dziewczyny była wręcz nienaruszona, a Sasuke poczuł się nieco swobodniej.
Podniósł głowę z posłania i rozejrzał się po pokoju. Dźwięk telefonu rytmicznie rozbrzmiewał po mieszkaniu, przyprawiając go o ból głowy.
Jedyną osobą, która mogła zadzwonić o tej porze, był Naruto. Jednak jeżeli Sasuke nie odebrał po paru sygnałach, Uzumaki od razu rezygnował z dalszego wydzwaniania. Przez głowę przeszło mu jeszcze parę osób z pracy, ale nie potrafił znaleźć żadnego logicznego powodu, dla którego ktoś miałby dzwonić do niego o tak później porze.
Ostrożnie wplątał się z objęć, śpiącej obok Sakury, która jakby wyczuwając tę niechcianą rozłąkę, poruszyła się niespokojnie. Zamlaskała ustami, po czym wtuliła się w poduszkę. Odetchnął z ulgą, bo wydawała się spać twardym snem. Co było u niej dość rzadko spotykane, ponieważ zawsze budziła się z pierwszym dźwiękiem budzika.
Odrzucił z siebie pościel i od razu ogarnęło go nieprzyjemne zimno. Ale im szybciej znajdzie i odbierze telefon, tym szybciej będzie mógł wrócić do łóżka.
Postawił bose stopy na zimnej podłodze i sennym wzrokiem rozejrzał się za spodniami, w których powinien znajdować się jego telefon. Jako że w pokoju było ciemno jak w lisiej norze, musiał się dobrze skupić, żeby go znaleźć i przypadkiem na niego nie nadepnąć.
Potarł oczy przegubem dłoni, otworzył je i zaczekał chwilę, aż jego wzrok przyzwyczai się do ciemności. Momentalnie wstał i ruszył na dźwiękiem.
Spodnie leżały pod samymi drzwiami razem z bokserkami. Sięgnął po nie i akurat telefon ucichł. Zaklął cicho pod nosem zdenerwowany, bo ewidentnie na darmo wstał. Ale dzwonek na nowo rozpoczął swój wnerwiający koncert.
Sasuke wsunął szybko na siebie bokserki, chwycił spodnie w dłonie i wyszedł z sypialni, zamykając za sobą drzwi. Nie mógł ryzykować pobudki Sakury. I tak za długo zwlekał, więc istniało ryzyko, że Sakura lada chwila się mogła się zbudzić.
Wyciągnął telefon z kieszeni i zobaczył imię Naruto. Zaklął pod nosem. Ten głąb był ostatnią osobą, z którą miał ochotę rozmawiać o tej porze.
Kiedy odebrał i przyłożył słuchawkę do ucha, usłyszał tylko swoje imię, które Uzumaki wypowiedział w taki sposób, że aż skurczył mu się żołądek. To nie wróżyło nic dobrego.
Obudziła się w momencie, gdy Sasuke zamykał za sobą drzwi sypialni. Skrzyżowała dłonie na piersiach, przytrzymując pościel i przyjęła pozycję półleżącą. Oprócz jazgotu komórki słyszała rozlegający się w jej głowie alarm ostrzegawczy. Coś musiało się stać, że Sasuke dostał telefon w środku nocy. Musieli dzwonić od niego z pracy. Niezbyt jej się to podobało. Nie chciała, żeby Sasuke ją zostawiał. Był policjantem i każde wezwanie w jakiś sposób było ryzykowne. Kłamstwem byłoby powiedzenie, że się o niego nie martwiła.
Słyszała, dochodzący z salonu dudniący tembr głosu Sasuke. Chwilę później podniósł głos i echem po mieszkaniu rozniosło się krótkie:
– Że co?!
Po jej ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze. Zapaliła lampkę, nie martwiąc się, że zdradzi tym Sasuke, że się obudziła. Momentalnie zeskoczyła z łóżka, zgarnęła jakąś koszulkę Uchihy i swoje majtki.
Podeszła do drzwi i uchyliła je lekko, aby zerknąć na Sasuke. Jej wzrok skupił się na telefonie przy jego uchu, a także na zdezorientowanym i przestraszonym wyrazie twarzy. A po usłyszeniu kolejnych słów poczuła narastającą panikę. Jej serce zaczęło bić niemiłosiernie szybko.
– Kiedy? – Krótka pauza. – Rozumiem. – Pokiwał nerwowo głową. – W jakim jest stanie?
Nie wiedziała ani nie rozumiała, co się działo. Usłyszała w słuchawce kilka słów, ale nie potrafiła ich odszyfrować. Sasuke pod ich wpływem, momentalnie stał się jakiś wycofany i niedostępny. Musiała się dowiedzieć, co takiego się stało.
Nie czekając dłużej, otworzyła szeroko drzwi i podeszła do Uchihy, który instynktownie podniósł wzrok i spojrzał jej w oczy. Poczuła niemiłe łaskotanie w żołądku. Zgnębiony wyraz jego twarzy wyraźnie dopełnił gniew. Czuła, że Sasuke nie był zadowolony z jej obecności. W jego spojrzeniu dostrzegła, że chciał od niej wyjaśnienia, jakim prawem wstała i tu przyszła. Zmroziło ją. Bała się tej strony Uchihy. Była taka mroczna i nieprzewidywalna. Ale to nie była jej wina, przecież nie zrobiła nic złego.
Potrząsnął stanowczo głową, ułożył telefon między uchem a ramieniem, po czym przeszedł obok niej.
Sakura przez chwilę stała oszołomiona i kompletnie nie rozumiała, co się działo. Odwróciła się na pięcie, ruszając za Sasuke. Nie mogła mu pozwolić na takie traktowanie. Nie po tym, co się między nimi wydarzyło.
Stanęła w progu i z wymalowaną na twarzy dezorientacją, przyglądała się, jak pośpiesznie wciągał na siebie spodnie.
– Jasne. Zaraz tam będę. Trzymaj się i nie rób nic głupiego – powiedział to z taką powagą, że aż poczuła się nieswojo. Rzucił telefon na łóżko i podszedł do szafy. Ani razu nie racząc Sakury spojrzeniem. Wyciągnął bluzę sportową, którą po chwili założył przez głowę. Potem zaczął wkładać skarpetki, najwyraźniej zamierzając wyjść.
– Sasuke, co się dzieje? – Rzucił jej puste spojrzenie i zamiast coś powiedzieć, wyszedł z pokoju. – Poczekaj. – Podbiegła do niego i złapała za ramię, próbując go zatrzymać.
– Niedługo wrócę. Zostań tu – rozkazał. Ścisnęła jedynie mocniej jego ramię. A kiedy to nie podziałało i próbował się wyrwać, szarpnęła go mocno.
– Jeśli powiesz, co się dzieje. Jak mam spokojnie na ciebie czekać, nie wiedząc gdzie będziesz. – Prawie krzyknęła, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Co chyba podziałało.
Sasuke cały się spiął i uraczył ją chłodnym spojrzeniem. Zacisnęła usta w wąską kreskę, nachalnie wpatrując się w jego oczy. Nie miała zamiaru odpuścić.
Położył dłoń na jej palcach. Przymknął powieki, wziął głęboki oddech, a kiedy je otworzył, jego wzrok był nieco łagodniejszy. Sakura, widząc tę zmianę, zabrała rękę.
– Jadę do szpitala. Naruto i Hinata mieli wypadek – powiedział drżącym głosem i błądził wzrokiem po jej twarzy.
Miała wrażenie, że świat wali jej się na głowę. Na skraju pola widzenia zobaczyła czarne cienie i coś ścisnęło jej płuca. Ledwo mogła oddychać. Złapała się dłonią za ramię Sasuke. Musiała się czegoś przytrzymać, żeby nie upaść, bo czuła, że lada chwila mogła stracić równowagę.
– Jadę z tobą. Nie ma mowy, że tu zostanę.
– To nie jest dobry pomysł – zanegował od razu.
– Poczekaj na mnie – powiedziała słabym, błagalnym głosem, gładząc pokrzepiająco ramię mężczyzny. Nie czekając na reakcję Sasuke, pobiegła do sypialni. W pośpiechu włożyła na siebie spodnie i skarpetki.
Kiedy wróciła do salonu, Uchiha stał przy drzwiach w pełni ubrany. W dłoniach trzymał kluczyki od samochodu i mieszkania, a także jej torebkę. Wsunęła na siebie krótkie zimowe botki i kurtkę, ale ich nie zapięła, żeby zaoszczędzić czasu. Miała zamiar zrobić to w samochodzie.
Zdenerwowani. Z wypaloną niepewnością w sercu wybiegli z mieszkania.
Usiadła na miejscu pasażera. Sasuke po raz pierwszy od ich poznania, nie otworzył, ani nie przytrzymał jej drzwi. Nie było to dla niej jakoś wyjątkowo ważne. Jednak dokładnie pokazało, jak wstrząsnęła nim informacja o wypadku. Był nieco zdezorientowany i przestraszony. Chciała mu pomóc, dodać otuchy, przytulić. Po prostu go pocieszyć.
Przyglądała mu się, jak wsiadał do samochodu, chociaż on na nią nie patrzył. Ponownie postawił między nimi barierę. Nie podobało jej się to. Zastanawiała się, czy o tym wiedział, jak bardzo irytowało ją takie zachowanie. Czuła się wtedy taka zbędna. Nieważna. Jakby ją odrzucał. Nie chciała tego i była zdeterminowana, żeby do tego nie dopuścić.
Odpalił samochód i szybko wyjechali z parkingu.
Myślała nad tym, jak bardzo chciałaby, żeby powiedział jej, co dzieje się w jego głowie. Może gdyby jej wszystko wyznał i nie próbował tego w żaden sposób ukrywać, byłoby im łatwiej. Martwiła się o niego, bo widziała, jak wpłynęła na niego wiadomość o wypadku. Naruto to jego najlepszy przyjaciel. Sama była w szoku, gdy powiedział jej, co się stało. Mimo że nie znała ich zbyt dobrze albo tak dobrze, jak przed wypadkiem, to bardzo ich polubiła.
Kiedy weszła do szpitala, przywitał ją szum automatycznych drzwi do oddziału ratunkowego, a także charakterystyczny zapach środków dezynfekujących i szara podłoga. Tak bardzo nie znosiła tego miejsca. Od razu przypomniał się jej wypadek i dość długi czas powrotu do zdrowia. Te wspomnienia nie bolały tak bardzo, gdy była w domu, ale tutaj – w szpitalu, były trochę paraliżujące.
Sasuke szedł tuż przed nią. Stawiał długie i ciężkie kroki, że ledwo mogła za nim nadążyć. Zatrzymał się dopiero przy niewielkiej recepcji, znajdującej się tuż obok okienka rejestracji. Urok Sasuke nie umknął uwadze, około trzydziestoletniej kobiety. Pielęgniarka, robiąc do niego maślane oczy, próbowała jak najdłużej przeciągać podanie im potrzebnych informacji, prawdopodobnie dlatego, że chciała pogawędzić sobie z Uchihą nieco dłużej. Na stojącą obok niego, trzęsącą się Sakurę, zerkała co chwila z wkurwem wymalowanym na twarzy. Ale Haruno, w ogóle to nie ruszyło. Swoją uwagę skupiła tylko i wyłącznie na zdenerwowanym Sasuke, który prawie zaczął się awanturować. Kobieta widocznie się go wystraszyła, bo od razu podała mu wszystkie informacje, jakich potrzebował.
Nie marnował czasu na podziękowania, od razu oderwał stopy od podłoża i ruszył korytarzem prosto w wyznaczone miejsce. Zostawiając za sobą w tyle Sakurę, która nieudolnie próbowała dotrzymać mu kroku.
Kiedy dotarła na miejsce, o mało nie wpadła na Sasuke, gdy ten gwałtownie się zatrzymał. Wyjrzała przez jego ramię i zamarła.
Przed nimi, wte i wewte krążył Naruto, prawie wydeptując dziurę w podłodze. Miał zakrwawione ubrania, a nad prawym łukiem brwiowym wyraźnego siniaka, który wystawał spod ubrudzonego krwią, opatrunku. Wyglądał koszmarnie. Wręcz emanował zniecierpliwieniem i przerażeniem. Jego oczy były szeroko otwarte, dłonie się trzęsły, a na policzkach widoczne były suche łzy.
– Naruto. – Sasuke zawołał go, ale nie otrzymał odpowiedzi. Blondyn nie odrywał wzroku od swoich stóp i ciągle robił kółka w szpitalnej poczekalni.
Uchiha ostrożnie podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. Zatrzymał się, ale nie spojrzał na niego. Spuścił głowę i zaczął szlochać. A dźwięk jego płaczu rozerwał Sakurze serce. Skrzyżowała dłonie na ustach. Czuła, jak do jej oczu napływają łzy. Nie mogła na to patrzeć, ale nie mogła także zmusić się do odwrotu. Naruto ich potrzebował. Musieli być przy nim i go wspierać.
Drgały mu ramiona, a po policzkach spływała kaskada słonych łez. Sasuke objął go ramieniem i przytulił do siebie, próbując go pocieszyć, chociaż wiedział, że niewiele mu to pomoże. Był w rozsypce, która wynikała z niewiedzy, z przeraźliwego czekania na informacje od lekarzy.
– Nie mogę jej stracić! – Prawie krzyczał przez łzy, zaciskając dłonie na plecach Sasuke. – To powinienem być ja! Jeżeli coś jej się stanie, nie wybaczę sobie tego.
– Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Wróci do ciebie. – Kojący głos Uchihy, niósł się echem po korytarzu. Cała trójka stała w milczeniu przez pewien czas. W końcu Naruto przestał płakać. Odsunął się od Sasuke, przetarł twarz dłońmi i usiadł, na stojącym pod ścianą, krześle.
Sakura nie czuła się zbyt dobrze. Od szpitalnego zapachu ją mdliło, ale pewnie dlatego, że jej brzuch z głodu prawie przyrósł do pleców. Do tego było jej okropnie gorąco, mimo że już jakiś czas temu zdjęła z siebie kurtkę. Palcami zaczesała do tyłu lekko wilgotne od potu włosy i przetarła twarz.
Zacisnęła dłonie na torebce, która leżała na jej kolanach. Siedziała w bezruchu na niewygodnym, plastikowym krześle, bo nie wiedziała, co innego mogłaby robić. Przekręciła głowę w prawo, w kierunku końca korytarza, gdzie znajdowała się sala operacyjna.
Czas spędzony w szpitalnej poczekalni był bardzo elastyczny w zależności od celu. Kiedy przyjeżdżała na kontrolne badania, prawie nie odczuwała upływających godzin. Przeglądała Internet w telefonie, czasami czytała książkę, którą wcześniej specjalnie wkładała sobie do torebki. W tamtej chwili, czekając na informacje o stanie zdrowia Hinaty, siedziała tam otępiała, ze wzrokiem wbitym w swoje, bawiące się torebką, palce. Nie wiedziała nawet, ile czasu minęło, od kiedy przyjechali.
Zwracała uwagę tylko na przechodzące obok pielęgniarki, bo pod wpływem ich kroków skrzypiało linoleum. Żadna nie zwróciła na nich większej uwagi. Mijały ich sprężystym krokiem, biegając od sali do sali.
Współczuła Naruto. Za każdym razem, gdy ktokolwiek ze szpitalnego personelu przechodził obok nich, od razu wstawał i zadawał pytania, i ani razu nie uzyskał upragnionej odpowiedzi.
Mogła się założyć, że każde z nich, siedząc w tej okropnej poczekalni, jak mantrę w głowie, powtarzało niech nic jej nie będzie.
Usłyszała pisk krzesła, ale nie podniosła głowy. Zdenerwowanie Naruto bardzo jej się udzielało i nie potrafiła tego przezwyciężyć.
– Sakura. – Łagodny głos Sasuke, który dotarł do jej uszu, dopiero w chwili jak zawołał ją po raz drugi. Podniosła głowę i na niego spojrzała, bo nie chciała, żeby dodatkowo się martwił. Patrzył prosto w jej oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Emocje panujące w tej białej poczekalni przytłoczyły ją tak bardzo, że nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa.
Sasuke podniósł dłoń, za którą powiodła wzrokiem i położył na jej własnych. Delikatnie je ścisnął, jakby mówił: jestem tu; nie denerwuj się; spokojnie. Ręce zaczęły jej drżeć, a ona nie wiedziała, czy to przez niedobór cukru, czy wyczerpanie.
– Widziałem przy wejściu automat. Przynieść ci coś? – zapytał, gładząc kciukiem jej skórę. Kochała go takiego. Tak bardzo opiekuńczego i łagodnego. Był zupełnym przeciwieństwem tego Sasuke, który ukazał się w mieszkaniu, a także w drodze do szpitala.
– Nie. Ja pójdę. Ty lepiej zostań z Naruto – powiedziała drżącym i ochrypłym głosem, zanim zdążyła to przeanalizować. Ale potrzebowała jakiejś niewielkiej odskoczni. Chwilowego odreagowania.
Sasuke przytaknął jej lekkim skinieniem. Nie zdziwiła Sakury jego aprobata. Dobrze wiedział, że była to nieco lepsza opcja.
Zakładając torebkę na ramię, podniosła się z krzesła. Zanim odeszła, zapytała:
– Co wam przynieść?
Sasuke, dotykając jej nadgarstka, odparł:
– Kawa wystarczy. – Pokiwała głową i wybrała na rekonesans wokół szpitala.
Poza czystą obserwacją, z której wynikało, że Naruto wyszedł z wypadku prawie bez szwanku, a Hinata została ciężko ranna, nic więcej o tym wydarzeniu, nie wiedziała. Nie chciała być wścibska i wypytywać się o niego. Miała zamiar zapytać się o ten wypadek Sasuke, ale nieco później, gdy już emocje trochę opadną.
Martwiła się o nich, a w szczególności o Uzumakiego. Bo po raz pierwszy w życiu była świadkiem, jak ten wiecznie radosny i beztroski człowiek, się załamał. Jak tylko zamykała oczy, w wyobraźni ukazywał jej się obraz zapadniętej twarzy blondyna i białej, zakrwawionej koszuli. Jego drgająca szczęka, łzy, trzęsące się dłonie.
Czy kiedy ona miała wypadek, Sasuke zachowywał się podobnie?
Potrząsnęła głową, chcąc pozbyć się tych nieproszonych myśli. To nie był czas i miejsce, żeby rozdrapywać stare rany. Nie mogła sobie na to pozwolić.
Stanęła przed automatem i najpierw wybrała z niego czekoladowy batonik, który schowała do tylnej kieszeni spodni. Później wcisnęła guzik z czarną kawą. W oczekiwaniu tupała nerwowo nogą.
Kiedy podrapała się po lewym ramieniu, coś jej się nie spodobało w odczuciu. Dokładnie wymacała go palcami. Zapomniała założyć biustonosza. Z zaskoczenia, tak gwałtownie wciągnęła powietrze, że aż zasyczało między jej zębami. Momentalnie spuściła głowę i spojrzała na swoje piersi. Miała szczęście, że koszulka Sasuke była za duża i czarna, bo zakrywała wypukłości na tyle dobrze, że ich zarys nie był prawie widoczny.
Wzięła dwa kubki z automatu i wróciła do chłopaków.
Papierowe ścianki były nieco nagrzane od gorącego napoju, przez co szczypały ją dłonie. Próbowała iść na tyle szybko, żeby nic nie wylać.
Kiedy stanęła przed Sasuke, była z siebie dumna, że udało jej się dotrzeć bez szwanku.
– Weźmiesz – mruknęła do Uchihy, podając mu oba kubki. – Są gorące.
Sasuke zabierając od niej kawę, specjalnie musnął swoimi dłońmi jej palce. Na ten delikatny i chwilowy gest zareagowała rumieńcami na twarzy.
– Dwie? – zapytał, skacząc wzrokiem między kubkami, które trzymał w swoich dłoniach, a rękami Sakury.
– Mam tylko dwie ręce. To dla ciebie i Naruto. Ja nie chciałam – usprawiedliwiła się.
– Nic sobie nie wzięłaś? – Zmarszczył brwi i nos.
– Mam batonika – odparła, a na potwierdzenie swoich słów, wyciągnęła go z kieszeni. Mogłaby przysiąc, że Sasuke, w tamtym momencie, spojrzał się na nią, jak na głupią. Nabzdyczona, usiadła na krześle i skrzyżowała nogi.
Pierwsza rzecz, jaką zje głodny człowiek, jest dla niego zawsze najpyszniejsza.
Sakura prawie ze łzami w oczach zjadła batonika, w myślach wychwalając pod niebiosa jego twórców. Smakował jej tak bardzo, jakby głodowała z tydzień. A to tylko brak jedzenia, alkohol i zmęczenie.
Przeżuwając ostatni kęs, kątem oka dostrzegła zwisający przy jej głowie kubek. Przekręciła się i powiodła wzrokiem w kierunku Sasuke, który otaczał palcami brzegi papierowego pojemniczka.
– Nie chcesz już, czy co? – zapytała zdezorientowana.
– Nie. Wypiłem parę łyków. Reszta dla ciebie.
– Oh! – wymsknęło jej się. – Jesteś pewny?
– Tak. – Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i chwyciła kubeczek w dłonie.
Naruto zerwał się na równe nogi, gdy zatrzymała się przed nim starsza pielęgniarka. Była może po pięćdziesiątce. Zdecydowanie stres i przepracowanie nie były dla niej łaskawe. Miała widoczne cienie pod oczami, a w bruzdach pod nimi zebrał się znaczny zapas korektora, którym mozolnie próbowała je zakryć. Zapewne smarowała się nim do momentu, aż nie stwierdziła, że ma tego dosyć i odpuściła. Widoczne siwe odrosty próbowała schować, czesząc włosy w kok. A na ustach pozostała jej tylko czerwona konturówka. Nie wyglądało to za dobrze.
– Co z nią? – wypalił Naruto, zanim kobieta zdążyła otworzyć usta.
– Rozumiem, że pan Uzumaki? – zapytała, spoglądając w pliczek dokumentów, który trzymała w dłoniach. Naruto, nie odpowiedział, jedynie bardzo energicznie potrząsał głową.
– Pani Hyuuga. – Kobieta wzięła głęboki drżący głos, jakby próbowała się przygotować do przekazania złych wieści.
Sakura, zauważając to, instynktownie złapała za dłoń Sasuke i mocno ją ścisnęła. Ten zerknął na nią i nakrył jej palce swoją ręką.
– Straciliśmy ją podczas operacji na parę sekund, ale udało się ją odratować. Została przetransportowana na OIOM. Jednak… – Kolejny drżący oddech.
– Jak to straciliście? O co chodzi? – przerwał jej Naruto. Z dezorientacją machał głową i patrzył, a to na Sasuke, a to na pielęgniarkę.
– Jej serce przestało bić.
Naruto zamarł. Jego oczy zaszły mgłą i zrobiły się wielkie jak spodki.
Kobieta, nie zważając na jego reakcje, zaczęła mówić dalej:
– Doszło do krwawienia wewnętrznego na skutek silnego uderzenia.
– Co się kryje za tym jednak?! – Głośny krzyk Naruto rozniósł się po korytarzu. Sasuke od razu zerwał się na równe nogi i złapał go za ramię. – Nie dotykaj mnie – warknął, zrzucając z siebie jego rękę. – Co jest z Hinatą?! W jakim jest stanie?!
– Pani Hyuuga żyje. Udało się ustabilizować jej stan, ale niestety nie jest on najlepszy. Do operacji zastosowano bardzo silną narkozę, ponieważ uszkodzenia były dość poważne. Nie wiadomo, kiedy się obudzi, jej ciało doznało głębokiego i poważnego urazu. – Jej bardzo oficjalny ton głosu, sprawił, że Sakura miała ochotę nią potrząsnąć albo przywalić. Równocześnie dziękując Bogu, że Hinata żyje.
Naruto usiadł na krześle. Zawiesił głowę i przycisnął wnętrza dłoni do oczu, jakby próbował powstrzymać płacz.
– Ale? Jest jakieś, ale – wysyczał Naruto przez zaciśnięte zęby, w międzyczasie podnosząc głowę i piorunując kobietę wzrokiem..
– Pani Hinata straciła dziecko. Bardzo mi przykro.
Uzumaki wstał i chwiejnym krokiem ruszył do przodu. Stanął naprzeciwko ściany i zapytał:
– Jak to dziecko?
– To był dziesiąty tydzień. Czy pani Hyuuga wiedziała o ciąży?
Gwałtownie w korytarzu rozległ się odgłos silnego uderzenia. Ze strachu Sakura aż podskoczyła, bo miała wrażenie, że przy zderzeniu pięści Naruto ze ścianą, usłyszała trzask łamanych kości.
– Czy wiedziała? Nie kurwa, nie wiedziała.
– Naruto – upomniał go Sasuke.
– Gdyby wiedziała, powiedziałaby mi… – Uderzył jeszcze raz, ale bardzo słabo. Przytrzymał dłoń przyciśniętą do ściany, a po chwili oparł o fasadę czoło. – Powiedziałaby mi – wymamrotał przez dławiące łzy.
Haruno dostrzegła smutek w oczach starszej pielęgniarki, która bezradnie skinęła głową i odeszła, pozostawiając całą trójkę ze swoimi słowami.
Sasuke podszedł do przyjaciela. Położył mu dłoń na ramieniu.
– Usiądź. Uspokój się. Pomyśl o Hinacie.
Naruto odwrócił się gwałtownie.
– Muszę ją zobaczyć. – Determinacja w jego oczach była wręcz obezwładniająca.
– Później. Nie wydali jeszcze na to pozwolenia. Bądź cierpliwy – zrugał go Sasuke.
Pokiwał głową i wziął wdech.
– Chcę ją zobaczyć – wyszeptał błagalnie, po czym usiadł.
– Już niedługo – poinformował go Uchiha.
Sakurze zakręciło się w głowie, poczuła nagłe mdłości, a jej pole widzenia przysłoniły jakieś plamy. Wyciągnęła dłoń i podparła się nią o ścianę, schyliła głowę w dół, biorąc kilka głębokich wdechów i wydechów. Coś było nie tak. Czuła się jak w jakiejś klatce. Nagle wokół niej zapanowała głucha cisza. Próbowała się czegoś złapać, żeby nie upaść, bo czuła, że traci równowagę. Potrzebowała Sasuke, chciała go zawołać, ale nie mogła, nie potrafiła.
Sasuke przygotowywał właśnie obiad, a Sakura nakrywała do stołu. Rozmawiali o jakiś codziennych sprawach. Nagle spokojną pogawędkę między nimi przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Haruno spojrzała zdezorientowana na Uchihę.
– Spodziewasz się kogoś? – Pokręcił głową.
– Nie. – Zamyślił się. – Może to Naruto? – Już wsadził zabrudzone dłonie pod bieżącą wodę, żeby je umyć i iść otworzyć, ale Sakura ubiegła jego myśli.
– Ja otworzę – powiedziała i ruszyła w kierunku drzwi. Przekręciła zamek i nacisnęła klamkę. Po chwili stanęła twarzą w twarz z kobietą, która dość często kręciła się przy Sasuke. Ale zawsze zapewniał ją, że to tylko znajoma. O dziwo, wierzyła mu. Tym bardziej, że Naruto i Hinata też wypowiadali się o niej w niezbyt miły sposób.
Opuściła ramiona z rezygnacją na jej widok. Zastanawiała się, co tym razem wymyśliła. Bo czasami jej pomysły przekraczały zdrowy rozsądek. A robiła wszystko, żeby ich ze sobą skłócić. Od fałszywych wiadomości, po imitację szminki na ubraniach. Co niekiedy było nawet zabawne, bo szybko kończyły jej się argumenty, kiedy zarzucali ją pytaniami. Chociaż czasami potrafiła nieźle wytrącić ich z równowagi. Nie traktowali jej jednak poważnie.
Na twarzy Karin wymalowało się zaskoczenie, jakby nie spodziewała się zobaczyć Sakury. Ale po chwili na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, szturchnęła Haruno ramieniem i weszła do mieszkania, jak do siebie.
Różowowłosa z lekkim szokiem odwróciła się i wzrokiem natrafiła na zaskoczone spojrzenie Sasuke. Wzruszyła ramionami, po czym zamknęła drzwi. Była tak samo zszokowana obecnością Karin, jak on.
– Sasuke, kochany! – Piskliwy głos Uzumaki rozniósł się po mieszkaniu. Oboje opuścili ramiona i przewrócili oczami. Tę scenę znali już na pamięć.
Wyciągnęła do niego ręce i próbowała objąć, ale w odpowiedniej chwili stanęła przed nią Sakura. Zaśmiała się protekcjonalnie, po czym spiorunowała Haruno zimnym wzrokiem.
– Oj, już go tak nie broń. Mam wieści, które całkowicie odmienią nasze życie. A Sasuke w końcu się ciebie pozbędzie – wyrecytowała to tak, jakby całą drogę uważnie rozmyślała nad tym, co powinna powiedzieć. I nawet jej to wyszło.
Sasuke zrobił krok do przodu. Wyciągnął rękę, nakazując tym gestem Sakurze, żeby schowała się za nim, jakby potrzebowała jakieś ochrony. Robił tak za każdym razem, później tłumacząc, że nie chciał, aby Karin bezpośrednio ją zdenerwowała, bo chodziło jej o niego.
– Mów, czego chcesz i wyjdź. – Jego lodowaty głos sprawił, że Karin się wzdrygnęła. Jednak po chwili na jej twarzy wyrósł pogodny i szeroki uśmiech.
– Sasuke! – krzyknęła, klaszcząc w dłonie. – Będziesz tatą! Jestem w ciąży!
Na jej słowa w pomieszczeniu zapadła grobowa cisza. Serce Sakury stanęło w miejscu. Rozszerzyła szeroko oczy ze zdziwienia i rozchyliła usta. Zaczęła się zastanawiać, czy się przesłyszała, czy może te słowa naprawdę padły z jej ust.
Instynktownie wyciągnęła rękę, łapiąc nią za koniec koszulki Sasuke. Przekręcił głowę i przez sekundę wymienił z nią spojrzenie. To, co zobaczyła w jego oczach, utwierdziło ją w tym, że ta kobieta kłamała. Sasuke był zły, zirytowany i nie dowierzał, że ta kobieta wymyśliła taką bzdurę. Chwycił dłoń Sakury i zamknął ją w swojej. Zaśmiał się gardłowo.
– Świetny żart.
– Ja nie żartuję. Trzy miesiące temu. W nocy trzeciego kwietnia. Nie pamiętasz? – Sakura zbladła. Tego dnia, Sasuke wrócił strasznie późno, a ona przez to, że nie mogła się z nim skontaktować, wpadła w panikę. To musiał być jakiś przypadek. – Wpadłeś na mnie na ulicy. Rozładował ci się telefon, a pilnie potrzebowałeś zadzwonić do Naruto.
Haruno walczyła z gulą w gardle, która z każdym jej parszywym słowem, powiększała się, zabierając wszelką nadzieję. Próbowała wyrwać dłoń z uścisku Sasuke, ale jej na to nie pozwolił. Ponownie na nią spojrzał i pokręcił głową. W jego oczach dostrzegła jedynie rozbawienie. Nie rozumiała, dlaczego się śmiał, co było tak zabawne. Przeraziła ją myśl, że tym razem to mogła być prawda, a on śmiechem zagłuszał tylko poczucie winy.
– Poszliśmy do mnie. Resztę znasz.
Śmiech Sasuke przybrał na sile. Puścił Haruno i skierował się do drzwi, przez całą drogę klaszcząc.
– Dobre przedstawienie. Serio. – Nacisnął na klamkę. – Poszliśmy do ciebie? Naprawdę? – wycedził przez zęby, a jego słowa wręcz ociekały sarkazmem. Sakura stała jedynie z boku i z niepokojem na twarzy przyglądała się tej całej sytuacji. Prawdopodobnie, gdyby Sasuke tak nie zareagował, wtedy mogłaby, a nawet powinna się martwić.
– Nawet nieźle to sobie wymyśliłaś – mówił dalej. – Gdybyś tylko wzięła pod uwagę jedną rzecz. – Pokazał jej wskazujący palec. – Jedną cholerną rzecz. – Karin prychnęła z pogardą. – Ja bym cię nawet kijem nie dotknął – wysyczał przez zęby, otwierając szeroko drzwi. – Wyjdziesz sama, czy mam użyć siły? – Gestem wskazał jej wyjście. – A jeśli jeszcze będziesz upierać się przy tym, że jesteś w ciąży ZE MNĄ – powiedział dobitnie, gdy kierowała swoje kroku ku niemu. – Pamiętaj. Ja mam dojścia i będę w stanie udowodnić ci, że kłamiesz – wysyczał.
Karin, przechodząc obok, spojrzała na niego, ale Sasuke nie uraczył ją spojrzeniem. Zarzuciła włosami i wysyczała:
– Jeszcze tego pożałujesz.
Odpowiedzi jednak nie dostała, bo Sasuke zatrzasnął jej przed nosem drzwi, gdy tylko stanęła za progiem. Oparł się o nie i przetarł twarz dłonią. Serdecznie miał dość tej kobiety, która pod byle pretekstem przyłaziła do niego i pierdoliła o głupotach. Czasami on albo Naruto musieli się z nią kontaktować, bo miała dobre wtyki, co niekiedy było dla policji pomocne. A jej informacje bezcenne.
Podniósł głowę, napotykając zmęczone spojrzenie Sakury.
– Czyli… wy nic, nie… – jąkała się. Próbowała to jakoś ogarnąć, ale jej nie wychodziło.
– Boże, nie! Sakura. Uwierz mi, jej nawet po pijanemu bym nie dotknął. – Oderwał się od drzwi i podszedł do Sakury, która ciągle stała w tym samym miejscu, gdzie wcześniej. Zrobiła krok w jego stronę. Doskonale widziała, jak mięsień jego szczęki pulsował, gdy próbował zapanować nad swoją złością. Zdecydowanie jej ulżyło. To, co Sasuke sobą zaprezentował, sprawiło, że nie musiała już się dłużej o nią martwić. Miała do siebie jedynie żal za to, że przez chwilę jej uwierzyła.
Karin uczepiła się ich, jak rzep psiego ogona, ale jakoś nauczyli się, z nią radzić. Chociaż pomysł z ciążą, był zdecydowanie lepszy niż poprzednie i pewnie, gdyby trochę bardziej to przemyślała, złapałaby ich w swoją pułapkę.
– Nie mam już na nią siły – powiedziała, obejmując go ramionami w talii. Przytknęła policzek do jego piersi.
– Ja też. – Odwzajemnił jej uścisk i pocałował w głowę. – Nigdy cię nie zdradziłem i nie zdradzę. – Pewność w jego głosie otuliła jej zmysły.
– No ja wiem. – Uszczypnęła go w pośladek i z głośnym śmiechem uciekła do kuchni.
Blue-owsko: Co ja mam Wam jeszcze gderać? A no tak, pytanie mam. Jak bardzo chcecie tego Itasia? Bo w sumie wymyśliłam bardzo krótką scenę z jego udziałem (tylko muszę pokminić, gdzie go wsadzić), koniec się trochę przez to przesunie, ale mi to jakoś nie ciąży. Bardzo zżyłam się z tą historią. A przez te wspomnienie ich pierwszego pocałunku, mam nawet ochotę na jakiegoś prequela XDDD
Czternastkę dodałabym już wcześniej, ale koniecznie chciałam, żeby to był 7 sierpnia. A wiecie dlaczego? Bo dokładnie rok temu wróciłam z trzecim rozdziałem ♥ (Co prawda później miałam przerwę do grudnia, no aleee, oficjalnie po 2 latach nieobecności wróciłam właśnie wtedy. KUMACIE, nie? Bo tak na dłużej to jestem od grudnia.)
!!!!!!!!!!!!!!!!! GUUUURRLLLL!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńHrush
What?What? XDDDDD
OdpowiedzUsuńSIEMANKO ❤😍
JAKI POCZĄTEK!!! JAKI ROZDZIAŁ!! Tylko płacze, że SS, ale FAJNE!!!!! A ten Sasek taki Christian Grey :D Tak mi się skojarzyło jak jej tam rozkazywał na początku. Ale mrrrrr! Lubię takich dominujących typów :D Normalnie lecę na dniach do prologu!
UsuńWYOBRAŹ SOBIE, ŻE TO INNA PARA (u mnie czasami ten sposób działa XD)
UsuńMatko... Grey... pls nooo. To mi się tak źle kojarzy xD
Leć, leć :*
Oh Rany. Mogłabym narysować mema, który przedstawia wszystkich czytelników tego rozdziału haha xD taką uśmiechniętą mordę z gwiazdkami w oczach haha
OdpowiedzUsuńNormalnie mogę się położyć na podłodze z nadmiaru wrażeń. Aż nie wiem co powiedzieć haha :D >>> mem xD
Wspaniała rocznica ;) Gratuluję cierpliwości :)
Szkoda mi Hinaty, Karin bym ubiła, ale reszta spycha te rzeczy na dalszy plan haha.. ależ ja jestem bez serca :D
Pozdrawiam tak gorąco, jak gorąca była atmosfera w tym rozdziale!
:D :D :D
Weny! :D i tęczy w ogródku!
Pomysły są, a czternastka to tylko cisza przed burzą :3
UsuńDziękuję Ci Kas za komentarz 😍 Tak milusio mi się go czytało (normalnie z gwiazdkami w oczach 😍 albo serduszkami) :*
Dziękuję ❤
Śliczne SasuSaku. Jak zawsze. Mam pytaniczu ja tu wyczuwam inspirację z upierdliwym Naruto dzwoniącym nad ranem? XD 14 Bardzo dobra. Sakura i Sasuke oni do siebie pasują. Ale wiesz? Co jednego Co nie wybaczę! Co ty zrobiłaś NaruHina. Normalnie foch! Przecież wiesz jak bardzo ich kocham. XD Na pocieszenie żądam 15. XD Karin zawsze była wredna ale żeby aż tak? Niech w piętnaste zostanie jakieś lanie bo inaczej będzie źle. Hinata biedna. Ona nie morze umrzeć. Czemu ty się tak nad nimi znęcasz co? XD Boski rozdział. Czekam z niecierpliwością na 15.
OdpowiedzUsuńPs Co ty na to abym u siebie N blogu zrobiła taki maraton? Przykładowo składasz zamówienie a ja robię do niego notkę, albo przez 5 dni każdego dnia ukaże się jedną lub dwie noteczki. Kocham pa
Ach patrz, nawet z tym dzwonieniem nie skojarzyłam. Podczas pisania to improwizacja raczej była, ale cóż.
UsuńNo nie może, nie może xD Bo Naruto za nią morze łez by wylał xDDD Ale ja 15 napisanej jeszcze nie mam, to nie wiem xD Nie znęcam się. To było potrzebne. I tę scenę z wypadkiem okładałam już od kilku rozdziałów.
Dziękuję Ci za komentarz <3
Buźka :*
Jezu tam powinno być "może" a nie "morze". Ten błąd był niechcący po prostu kto ma androida ten wie jaką krzywdę robi autokorekta. Xd
UsuńO jaaaa cie pitole. Hot SS 💖😵 o matkoooo zbieram resztki podlogi...
OdpowiedzUsuńBrawo dla tej pani👉 Blue Bell 👈 dobra napisze otwarcie było czuc porzadanie! Ten ogień! Tę pasję! Tęsknotę!Desperacje! O rajuuuuuniu tyle emocji ze pierdolca dostaje. Naprawde jak czytalam wstrzywywalam oddech (hue hue mam brudne mysli ) ale z Haruno cos sie dzieje... jest jakas slaba naprawde , cos mi sie zdaje ze ona bd w ciazy lub ciagle byla (testy zawodza).Karain bd sie wpierdalac wszedzie i zawsze nie moge jej zniesc naprawde jak plachta na byka. Zabije te puste dziewuszysko! Grrr. NARUHINA wprowadzaja nam nowy wątek? O ile sie nie myle ich pojawienie sie w takiej sytuacji ma zwiazek z Satomu . Za jaja chu## . On cosz szykuje!!!
Czuje sie dopieszczona gratulacje rocznicy!!! 💋💖
Sakura trochę się spiła xD przez Sasuke ZMĘCZYŁA XD To ją przemęczenie łapie xD
UsuńScena z NH była mi potrzebna, żeby dojść do pewnego momentu w historii, przeciągałam ją już tyle, że ło matko xDD
Ach! Dziękuję ♥
I ogromnie dziękuję za komentarz ♥ No tak się mordka mi cieszy :D Bardzo, bardzo dziękuję :*
Pozdrawiam Kochana ♥
No nie. Co ja robie. Zamiast grzecznie pisać partówkę dwa dni poświęciłam żeby to przeczytać. Opowiadanie jest szałowe! Na prawdę nie mogłam się oderwać.
OdpowiedzUsuńGdzie kolejne rozdziały gdzieeeee
+ duży szacun za symbolike daty publikacji. Takie smaczki to ja lubię ;)
AAAA! Kropcia 😍❤Jak ja się ucieszyłam, widząc komentarz od Ciebie ❤ Normalnie skakać z radości zacZęłam 😍
UsuńO matko! OGROMNIE CI DZIĘKUJĘ 😍😍 To ogromny zaszczyt dla mnie, że przeczytałaś te opowiadanie. Dziękuję ❤
Kolejny się pisze xD Powolutku, ale pisze xD
A na Twoje to warto czekać, oj warto ❤ Weny, kochana!
Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz, sprawiłaś mi nim ogromną radość :*
Oto ja! Pojawiam się znikąd jak hiszpańska inkwizycja! xDD
UsuńBardzo mi miło, że aż tak ucieszyła Cię moja wizyta! W takim razie WCALE A WCALE nie zdradzę, że przeczytałam też partówki SasuSaku na wattpadzie ;) Jednak na konstruktywne komentarze przyjdzie Ci zaczekać o ile wgl będę miała na nie kiedyś siłę :/ Mam nadzieję, że samo odezwanie się da Ci taką radość jak daje mi ^ ^
Trzymaj się ciepło! Czekam na nowy rozdział !!
Te partóweczki są i na blogu :D BARDZO DZIĘKUJĘ <3
UsuńOgromną, dało mi ogromną <3 Bardzo Ci dziękuję ♥
No nieee, musiałaś dowalić ten wypadek? Rany, było tak pięknie. Wszystko zaczęło się powoli układać pomiędzy Sasuke i Sakurą. :( Ech, szkoda mi Hinaty, a jeszcze bardziej jej dziecka. Naruto będzie musiał się jakoś pozbierać, choć to serio był cios poniżej pasa. </3 Chociaż przyznam, że jak Sasuke odebrał telefon i rozmawiał to myślałam, że Satomu został złapany albo coś, i że teraz już naprawdę wszystkooooo się ładnie ułoży.
OdpowiedzUsuńItachi, tak! Chce Itachiego! Kocham go i kocham Sasuke, chce ich razem. Jestem bardzo na taaak! XD
Jestem też zaskoczona długością rozdziału. ^^ Chyba najdłuższy z wszystkich...? Ale to dobrze. Bo był przepełniony emocjami i rozterkami, a własnie to tak bardzo uwielbiam w tym opowiadaniu. Bo wtedy wiem, że nie tylko ja mam takie rozkimy o życiu. Pocieszające XD I Sasuke! Och, tez mnie pozytywnie zaskoczył. Uwielbiam takie perełki jak jego wyznania - niby jedno czy dwa słowa, ale znaczą więcej niż tysiąc słów wypowiedzianych przez kogoś innego.
Życzę dużo weny, pisz szybciutko!
Buziaki :3
Musiałam xD Serio, on mi tak długo po głowie chodził, że musiałam xD
UsuńJeden głos na TAK dla Itasia! Chociaż to bardzo krótka scena (nadal rozwija się w mojej głowie, więc może będzie z tego coś więcej), to wydaje mi się, że będzie taką miłą odskocznią dla SS.
Arkusz google wskazywał na 21 stron... to przez te moje dziwne zamiłowanie do opisów xDD Tak, i do rozkmin życiowych też, czasami aż za bardzo.
Kaori zrobiłaś mi dzień! Dobry humor to mnie chyba dzisiaj nie opuści xDD
♥ Ogromnie Ci dziękuję za komentarz ♥ Za obecność, no za wszystko ♥
Tulaski ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFUCK. CO JA MAM Z TYM USUWANIEM.
UsuńPrzybyłam! Z opóźnieniem, wiem, ale ciągle coś mi przeszkadzało. A to książka, a to gra, a to praca, a to znajomi. Ciągle po drodze było to małe coś, co blokowało mnie przed usadowieniem dupy w fotelu i skleceniem paru zdań. W plecy z dwoma rozdziałami, chociaż czytałam je na bieżąco. Dobra, na bieżąco byłam dopiero jak dodałaś rozdział czternasty. Nieważne, kogo to zresztą obchodzi. Trzynastka była przełomowa. Wreszcie odkryłaś karty związane z przeszłością Sasuke i jego zachowaniem. Stracił rodziców i to z winy Itachiego. Nie dziwi mnie to, Itachi już chyba został tak naznaczony, by zabijać swoich rodziców we wszystkich historiach xD Biedny. PRZECIEŻ NIE CHCIAŁ. Kocham jeden ważny fakt: obok zawsze była Sakura, cierpliwa i cierpiąca wraz z Sasuke, który musiał w końcu zaakceptować stratę. I fakt, że ją kocha i to w końcu zrozumiał... awwww! Cudowne. W ogóle ta cała desperacja Sasuke, ta próba odtrącenia miłości i wszystkiego wokół... prywatny powód sprawił, że mocno odczułam te jego uczucia i poczułam wściekłość oraz zrezygnowanie, by potem mimowolnie się uśmiechnąć. To wszystko jest zawsze takie... trudne. Anyway, nadal martwi mnie stan Sakury, bo to nie jest normalne. I ta akcja z Shinem... co za dzieci. Nie wierzę. Serio, musieli sobie zagrać na nosie jak gimbaza? Wiem, że ludzie z miłości są w stanie posunąć się do wielu dziwnych rzeczy, ale to było nie tyle co niesmaczne, co wkurzające. Może to tylko ja, ale uważam, że przegięli. Są dorośli, a załatwiają sprawy jak nastolatki.. CO SIĘ DZIEJE Z TYMI LUDŹMI?! @.@ Nie chcą nikogo ranić, robią coś wbrew sobie, a potem pretensje i dziwne sytuacje. Damnnnn. Normalnie 19+. Nieważne; ważne, że jednak na koniec pozostali we własnych objęciach, resztę jestem w stanie wybaczyć, chociaż z wielkim trudem.
Czternastka była gorąca. Ogólnie to nawet za wiele się nie wydarzyło, jeśli chodzi o akcję, ale właśnie to uwielbiam w tym opowiadaniu: jest przepełnione uczuciami, które tak cudownie budują napięcie. W jakiś sposób człowiek zaczyna utożsamiać się z bohaterami, czuje ich ból i lęki. Niepokój zawsze mi towarzyszy, kiedy czytam sceny SS u Ciebie. Wiesz, dlaczego? Bo mam wrażenie, że zaraz coś się spierdoli albo że ktoś odwróci głowę, wyjdzie lub im przeszkodzi xD Wracając, seksy są fajne i liczyłam jednak na więcej. Damn, może nie jakieś super hard hentai, ale zawsze... więcej mogłoby być :3 Mniejsza, było uczucie? BYŁO. Czy można chcieć coś więcej (poza większą dawką seksów)? NIE. Jestem usatysfakcjonowana. Jednakże musiałaś to wszystko zabić, nie? XD Biedny Naruto, biedna Hinata, biedne dziecko... tym to dowaliłaś, jakżeby inaczej. Ładnie to tak grać na naszych emocjach? :( Wierzę, że Hinata się z tego wyliże, ale obawiam się o jej psychikę. Straciła dziecko, co gorszego mogło ją spotkać? Nie zdziwię się nawet, jakby zechciała umrzeć lub powiedziałaby Naruto, że nie chce żyć. Uzumaki nie będzie miał lekko, sam w końcu wpadł w czarną dziurę. Trzymam kciuki, aby oboje z tego wyszli. Mają w końcu przyjaciół, a właściwie Sasuke, który na pewno nie pozwoli nikomu się załamać. W końcu sam przeszedł wiele, nie sądzę zatem, by odpuścił.
Dobra, koniec tych analiz. Jedno muszę przyznać i chcę to napisać w końcu — zauważyłam cholerny postęp w pisaniu, Blue. Mam wrażenie, że ja gdzieś raczkuję, gdzie Ty idziesz naprzód z wysoko uniesioną głową. Cieszę się, że mogę być tego świadkiem, bo niewielu autorów idzie w górę. Niektórzy stoją w miejscu (JAK JA!). Jestem sama sobie wdzięczna, że udało mi się Ciebie tutaj ponownie ściągnąć i nie myśl sobie, że pozwolę Ci zniknąć z blogosfery. Stąd się nie znika, ktoś zawsze znajdzie do Ciebie drogę ;)
Reasumując, jestem wniebowzięta. Szczerze nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału — ba! — samego końca, mimo że będę płakać i smutek oblepi mą duszę. Będę jednak przeszczęśliwa, aby poznać zakończenie tego opowiadania. Pisz dalej z taką pasją jak teraz i nigdy w siebie nie wątp ♥
Kocham ♥
PS Wyczuwam, że czas Satomu nadchodzi... *werble* Snow is coming XDDDDDD
JEŻU Z MORELKĄ! ILE TEKSTU! Z tych Twoich komentarzy to opowiadanie napisać można xD
UsuńDZIĘKI MORDKO! Serio, serio, bardzo dziękuję ♥ Bo Ciebie zobaczyć gdzieś na blogspocie to RZADKOŚĆ xD
Gdyby oni nie zagrali sobie na nosie to żadnych seksów by nie było, ot co! xDD Poza tym... chciałam delikatnie, uczuciowo xD
Mam dużego LOL'a do P.S.'a SKĄD WIEDZIAŁAŚ XDDDDDDDDD
DZIĘKUJĘ KOCHANA ♥ Ten marny dzień jednak przyniósł jakąś pociechę DZIĘKI TOBIE MORDKO :*
Musiałam nadrobić, nie?
UsuńEj, bez przesady xD Po prostu taki czas, że mnie mało... niedługo wszyscy będą mnie mieli dosyć, zobaczysz!
Dobra, niech będzie z tymi seksami. Wybaczam. PÓKI CO. LICZĘ JEDNAK NA WIĘCEJ.
BO JA WIEM WSZYSTKO XDDDDDDDDDDDDDD
A, polecam się na przyszłość, o! ♥
Tak, nadrobiłam! Sorka, że dopiero teraz, ale cały tydzień gdzieś coś, a w weekend ta nawałnica, brak prądu itd. Trochę mi to plany zepsuło.
OdpowiedzUsuńRozdział *.* <3 <3 <3
Same cudne sceny na początku ^^ Jeszcze ten ich pierwszy pocałunek *.* Mistrzostwo <3
Wypadek? Niech zgadnę. Satomu? -.-
Ale Hinata, dziecko, ranyyy. Nieeeeeeeeeeeee!!!!!!!!! :( Idę ryczeć w kącie.
Weź nam tego nie rób i daj chociaż jej z tego wyjść. :(
Moje zdanie na temat Karin poznałaś wcześniej -.-
Itaś *.* Tak, tak tak <3
Pozdrawiam i weny życzę ^^ I nie waż mi się ulatniać z bloggera tak szybko -.- Za dobre teksty piszesz <3
Ach❤ Dziękuję Yorumi 😍
UsuńKolejny głos na Itasia 💪 No no, trzeba się za niego wziąć xD
TAK JEST! Szybko się nie ulotnie, w końcu trzeba SIN skończyć XD
Dziękuję za poświęcony czas i komentarz ❤😄
Witam a kiedy pani zdecyduje się na napisanie kolejnego rozdziału? Wpadam co jakiś czas i nie widzę nic nowego a w pracy by się coś poczytało grrr.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Hahahaha xD Dopiero było xD Przez wyjazd jestem trochę w tyle z pisaniem, ale do końca sierpnia postaram sie żeby był;)
UsuńDziękuję i również pozdrawiam ❤
Ależ to minęło XD Przepraszam,że tak późno,zazwyczaj jestem dużo wcześniej u Ciebie,ale niestety - poprawka z matmy i te sprawy. Wspominałam już jak bardzo nienawidzę matmy ? ;.;
OdpowiedzUsuńZaczę od najważniejszego,czyli JA BARDZO BARDZO,ALE TO BARDZO CHCE ITASIA. Mój mąż najdroższy zasługuje na chwilę chwały XD
A tak poza tym - myślałam raczej,że rozdział zakończy się słodkim obrazkiem Sakurci wtulonej w Sasuke,jednak ty kochana jak zawsze pokazujesz,że nie jesteś jak wszyscy. Ja chcę dalej, chcę wiedzieć co jest Sakurze bardzo bardzo,wiem,że coś za tym zdrowiem jej zaszwankuje XD
Współczuję Naruto,ale niestety,nie lubię Hinaty,więc noo...wiesz,nie działą to na mnie tak jak np na Ino , Temari czy inną dziewczynę. Po prostu,jest mi obojętna.
A teraz coś,z czym musiałam się zmierzyć przez długi czas- sceny typowo łóżkowe,typu ssanie sutków czy ich przygryzanie lub cokolwiek innego tak barzo mnie śmieszy,że po prostu nie mogę XD Nie mówię,że źle to opisujesz,bo wiesz co sądzę o twoim pisaniu,ale ja po prostu mam takie dziwne reakcje XD Nawet teraz się śmieję.
Kochana,życzę ci duuużo weny <3 i do napisania przy 15 :3 :*
To trzymam kciuki, żeby wszystko się udało ❤ Matma to faktycznie mała zmora.
UsuńZapisałam już jedną scenę z Itasiem, ale możliwe że będą dwie. Jeszcze się okaże xD
I ja się z tego zacZęłam śmiać xDDDDDDDD Jak o tym wspominałaś XDDD
Dziękuję za komentarz ❤ Bardzo dziękuję❤
Buźka:*
Jestem, spóźniona, po czasie. Ale jestem! Doszłam w połowie rozdziału czemu oni mnie tak denerwowali. Ich wahania nastrojów, wiecznie obrazy, fochy i inne tego typu bzdety są takie prawdziwie... Zwłaszcza u Sasuke raz kochany, a raz zimny by znów stać się zwyczajnym facetem. Kurdę, ja tego daleko szukać nie muszę! Mam to od prawie 4 latach... I skoro zastanawiałam się co ona w nim widzi, to powinnam i sobie zadać to pytanie! (Tym bardziej, że ja takiego przystojnego Sasuke nie mam; smuteczek :D) Ale Sakura Ty histeryczko jedna ogarnij się! Czasem mam ochotę nią trzepnąć, wstrząsnąć bo zachowuje się jak rozkapryszony bachor!
OdpowiedzUsuńBardzo sprytnie ukazałaś ich początek znajomości i teraz jestem tego pewna, że to ona bardziej go poderwała niż on ją, ha!
Co do Karin, serio? Serio? Ja doskonale wiem, że takie siksy chodzą po tym świecie, ale ciężko się o takich czyta, czy je ogląda.
Poza tym co do NAruHina, mam takie niebywałe wrażenie, że ona o ciąży wiedziała i to dziecko nie było Naruto... Trybiki mi pracują ;>
Itachi? Ja Ci powiem tak, że będzie fajnym dopełnieniem, ale jeśli go nie będzie to też płakać nie będę.
Pozdrawiam i całuję <3
Ah te związki xD
UsuńMówisz, że Sakura? Hmmm możliwe. Pewnie przez ten pocałunek poczula sie nico odwazniejsza xDDDDDD
Karin jeszcze wpadnie, jeszcze namiesza xD akurat w nocy scena z nią mi się nasunęła :p
Ale z nh to byłby plot twist matko! Nie mam chyba odwagi im tego zrobić w tym opowiadaniu xD
Itas chyba będzie. Teraz mi głupio z niego zrezygnować xD
Dziękuję za komentarz ❤❤❤❤ i za nowe pomysły, które mnie nawiedziły po jego przeczytaniu XDDD
BUZIAKI I TULASKI ❤❤❤
ITACHI NA PREZYDENTA!!!
OdpowiedzUsuńCzytaj - GINNY BARDZO BARDZO I JESZCZE RAZ BARDZO CHCE ITACHI'EGO <3
Przejdźmy do rozdziału...
TE sceny, o mamusiu, jakby mi katar z nosa, nie leciał, to pewnie by mi krew poleciała i to nie na sto, tylko na tysiąc, procent! Chcę więcej <3
Sasuke to chyba w ciąży jest, bo raz kochany do porzygu, raz zły chłopiec... Ale lepszy taki niż mamisynek albo pantoflarz, chociaż te dwa ostatnie "gatunki" niezbyt się od siebie różnią, przynajmniej według mnie. *wzrusza ramionami*
Początki ich znajomości dość zwyczajne, ale tym pocałunkiem ze strony Saska mnie zaskoczyłaś. No ja wiem, że on się wcześniej wokół niej kręcił, wmawiając sobie jak ostatni idiota, iż robi to bezinteresownie, ale mimo to... To nie tak, że mi ich pierwszy pocałunek się nie podobał! Po prostu Sasek mi nie wygląda na takiego, co by pocałował dziewczynę po krótkim czasie znajomości. Tyle w temacie XDDD
Wypadek...? Jaki, kurwa, wypadek? Kto? Gdzie? Kiedy? Jak? Dlaczego? <---- To pytania, które pojawiły się w mojej głowie po przeczytaniu pierwszej wzmianki o wypadku Naruto i Hinaty. A potem próby odpowiedzenia sobie na te pytania.
Siksa z rejestracji mnie wkurwiła - na miejscu Haruno kazałabym jej spieprzać i to delikatnie mówiąc. A jakby zaczęła się ciskać, to wydrapała oczęta, o! :D
Hahahaha, scena z biustonoszem, a raczej z jego brakiem, mnie rozwaliła na kawałki XDD
Hinata żyje, ale straciła dziecko. Szczęście w nieszczęściu... Kto za to ponosi odpowiedzialność? Pewnie ta pieprzona szmata Satomu =.= Jednak zastanawia mnie jedno: Czy Hinata faktycznie nie wiedziała o ciąży, czy wiedziała, lecz trzymała to w tajemnicy tyle czasu, by się upewnić, że w niej jest? Lub ze strachu przed reakcją Naruciaka?
Karin, Karin, Karin... Dla mnie jesteś pustą dzidą, na którą szkoda mi czasu, energii i słów, więc wybacz, ale sceny z Tobą nie skomentuję. No dobra, napiszę tylko że wara z łapami od Sasuke, bo on jest Sakury, ty głupia sucz!
Trafniejszego obrazka to już nie mogłaś wybrać, co nie? *uśmiecha się głupkowato* Tak w ogóle, to z jakiej stronki, on jest, bo fajny? ^^
Pozdrawiam i życzę weny na dalsze rozdziały <3
O tym ich pocałunku właśnie też tak kminiłam, że może za bardzo z tym wyleciał czy coś. Ale kurcze do Sasuke pasują takie impulsywne decyzje. Bo co jak co, ale on nie zawsze jest spokojny xDDD
UsuńNie pamiętam po jaką cholerę ten biustonosz tam wcisnęłam ale skoro rozwaliła na kawałki to oki xDDD
Karin musiała mieć swoje pięć minut, no musiała xDD
co do obrazka: NO JA WIEM. PASUJE IDEOLO! ♥ Jego autorką jest nami64 ♥
Dziękuję za komentarz, za obecność♥ Ogromnie poprawiłaś mi humor ♥ Oby Ci szybko choroba przeszła ♥
Buźka :*
Tyle emocji mi dostarczyłaś tym rozdziałem! KOBITOO
OdpowiedzUsuńNareszcie SEKSY :D Uwielbiam jak opisujesz ich sceny zbliżenia i czekałam na to !! Nareszcie. Zrobili to tak cudownie, spokojnie, z uczuciem. Nie mówili wiele, robili należycie. Ah Oh
Miło wiedzieć, jak to się wszystko zaczęło. Fajnie, że cofnęłaś nam trochę czasu i pokazałaś jego pierwszą fiksację na jej punkcie. ONA MUSI BYĆ JEGO.
Wypadek mnie rozbił. Biedna Hinata, tego się nie spodziewałam. To był nagły obrót wydarzeń. Mam nadzieję, że Hyuga z tego wyjdzie, a wiadomość o ciąży mnie dobiła! Bardzo mi szkoda Naruto. Miałam wrażenie, że jednym ciosem rozniesie ten szpital.
Sakurka, coś podejrzanie dziwnie i źle się czuje. Obyś nie planowała dla niej nic złego! Mam nadzieję, że to wszystko spowodowane jest tylko tymi powrotami wspomnień. Fajnie jakby ją też zabrał w jakieś znane im miejsce. Może więcej, by sobie przypomniała?
A co do Karin. ZROBIŁAŚ Z NIEJ MENDE. Nie wpuściłabym ją nawet za próg ! Dobrze, że chociaż Sasuke potrafił podejść do tego z żartem i działać. Brawo dla tego pana! Ja to szanuje :D Obronił swoją ukochaną i nie dał się ubrać w cudze pieluchy.
Z utęsknieniem czekam na rozwój wypadków i liczę, że Hinatka wróci cała do uzumakiego!
Całusyy :*:*
Ojej! Kochana ogromnie dziękuję <3
UsuńO kochana ciepło, ciepło z tymi domysłami;p Ale czy gorąco to jeszcze nie wiem;p
BO DOWODÓW NIE MIAŁA XD A nie wiadomo jak to z nimi było ;>
I jeszcze raz ogromnie dziękuję ♥ Serce rośnie czytając takie komentarze ♥ DZIĘKUJĘ ♥
BUŻKA :*
Nienawidzę Cię z dwóch powodów... pierwszy, to fakt że zamiast spać, to siedzę o 3 i czytam ten boski rozdział. Drugim jest to okropne pragnienie kolejnej części... Jak ja się nie mogę doczekać!♥♥♥
OdpowiedzUsuńNa szczęście bardziej Cię uwielbiam za Twoją wyobraźnię i twórczość. ♥ Pisz, pisz dalej i nasyć głód swoich czytelników xD
Oh❤❤❤❤ ale przecież rozdział 15 jest na blogu xD
UsuńZapomniałam go jeszcze w spisie treści podlinkowac ;(
ALE DZIEKUJE Z CAŁEGO SERCA ❤
To dobrze, że go o tej 3 nie znalazłam xD
Usuń