Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 września 2017

Chapter fifteen.

Usiadł obok Naruto, klepiąc go po plecach w milczącym wsparciu. Rozumiał jego uczucia – ten strach i bezsilność. Patrząc na przyjaciela, widział siebie w dniu, kiedy Sakura miała wypadek. Już w momencie, gdy usłyszał w telefonie spanikowany głos Naruto, przed jego oczami pojawił się obraz zakrwawionej Haruno. Żołądek mu się ścisnął, a serce podeszło aż do gardła, powodując nieprzyjemne dreszcze.
Starał się jakoś uspokoić. Musiał zachować trzeźwy umysł ze względu na swojego przyjaciela, a także na Sakurę. Znał ją od kilku lat i wiedział, że prędzej czy później poskłada wszystko w całość i będzie się obwiniała o ten wypadek. On sam miał co do niego pewne podejrzenia i nie był z nich zadowolony. Bo jeżeli założyć najgorsze – Satomu faktycznie mógł maczać w tym palce. Jego próba nastraszenia Sakury tylko utwierdziła go w tym przekonaniu.
Zgrzyt przesuwanego krzesła zwrócił jego uwagę, przez co momentalnie przekręcił głowę. Zerwał się z miejsca, jeszcze zanim zdążył o tym pomyśleć. Jego ciało ruszyło się same. Chciał jak najszybciej znaleźć się przy Sakurze, która wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć.
Trzy duże kroki wystarczyły, aby znalazł się obok niej. Złapał dłońmi za jej przedramiona i pomógł usiąść. Miała bladą twarz i spanikowane oczy. Oddychała bardzo płytko i szybko. Bardzo gwałtownie złapała jego ręce, zaciskając palce na materiale bluzy. Poczuł, jak jej paznokcie wbijają mu się w ciało. Jej uchwyt był bardzo silny. Trzymała się go tak kurczowo, jakby bała się, że jej ucieknie. Po chwili oparła czoło o jego brzuch i pozostała w tej pozycji przez minutę, nadal nie puszczając jego rąk.
– Sakura, co się dzieje? – zapytał, kucając przed nią. Na co Haruno zareagowała, wyrażającym niezadowolenie, cichym jękiem. Nie chciała się od niego odsuwać. Pragnęła zatrzymać go przy sobie za wszelką cenę.
– Sakura – zaakcentował mocniej, zwracając na nią swoją uwagę. Dopiero głos Sasuke otrząsnął ją z paniki, która dobierała się do jej wspomnień. Zmęczona zamknęła oczy i pokręciła głową.
Uchiha czuł, że może niepotrzebnie się martwił. A stan Sakury był wynikiem nagłego stresu oraz przemęczenia. Wiedział, że nie powinien tego lekceważyć, albo przynajmniej uważniej ją obserwować. Przez ostatnie dwa tygodnie kompletnie zignorował Sakurę, chociaż obiecał sobie, że będzie o nią dbał. Poniósł porażkę na całej linii i mógł za to winić tylko siebie. Błędem było także stwierdzenie, że jej stan zdrowia poprawił się już dawno, bo widocznie coś nadal było na rzeczy.
– Zrobiło mi się słabo. Zaraz przejdzie – powiedziała, rozluźniając swój chwyt. Wygięła się w tył i oparła głowę o ścianę, zamykając oczy. Potrzebowała chwili, żeby wrócić do siebie. To się już zdarzało. Za każdym razem taki atak trwał około pięciu minut, po czym wszystko powoli się uspokajało i wracało do prawie normalnego stanu. Zazwyczaj.
Mogła się jedynie domyślać, dlaczego tak nagle zrobiło jej się słabo. Od południa zjadła tylko jeden nieszczęsny, czekoladowy batonik, wypiła kilka łyków kawy no i ten zdradliwy alkohol. Dodając do tego jeszcze stres i adrenalinę, wcześniej prawie nie czuła głodu. Wręcz mogła rzec, że miewała się dobrze. A teraz? Kiszki w jej brzuchu wołały o pomstę do nieba, bo skręcały się niemiłosiernie. Batonik, który wcześniej zjadła, uciszył je zaledwie na chwilę.
Nagły stres i panika, które pojawiły się w wyniku kolejnego wspomnienia, na pewno w znacznym stopniu przyczyniły się do zasłabnięcia. Tym bardziej że nie raz, podczas nawrotów pamięci, się to zdarzyło.
– Ej, może kogoś zawołam? – wtrącił niespodziewanie Naruto, który stanął przy nich. Był nieco przestraszony, a jego zaczerwienione oczy z niepokojem przeskakiwały między Sakurą a Sasuke.
– Niee...ee – wymamrotała słabo Haruno. – Zaraz przejdzie. Słowo – zapewniła.
Uzumaki spojrzał pytająco na Sasuke, który miał nieodgadniony wyraz twarzy.
– Naruto ma rację, pójdę po kogoś. Lepiej niech cię zbada lekarz. – Już się podnosił, kiedy Sakura, oderwała głowę od ściany i gwałtownie złapała go dłonią za nadgarstek. Rzucił okiem na jej rękę, a potem uniósł wzrok i spojrzał na nią pytająco.
– Nie potrzeba mi lekarza. Po prostu mało dzisiaj jadłam. Zrobiło mi się słabo – wyjaśniła ze zmarszczonym czołem. Sasuke wziął głęboki wdech i wypuścił powoli powietrze, zamykając w międzyczasie oczy. Był trochę zirytowany, ale starał się nie dać tego po sobie poznać.
Wyprostował się i oparł prawą dłoń o biodro. Stał naprzeciw niej, próbując być spokojny, na ile to możliwe i uważnie ją obserwował. Z powrotem oparła głowę o ścianę, żeby się uspokoić. Pod naciskiem jego intensywnego, a zarazem bardzo wymownego spojrzenia oraz grymasu na twarzy odwróciła wzrok w stronę korytarza. Kątem oka wychwyciła jakiś ruch i zobaczyła maszerującą w ich stronę, z wymuszoną gracją – Karin.
Każda komórka w ciele Sakury w ułamku sekundy się spięła. Prostując się, wymieniła krótkie spojrzenie z Sasuke.
– Dlaczego dowiaduję się o tym tak późno?! – Uchihę zaskoczył głos Karin. Mięsień jego szczęki zadrgał. W tym samym momencie również Naruto zwrócił uwagę na swoją kuzynkę i tak jak reszta nie był zadowolony z jej obecności.
Sakura wyraźnie dostrzegła napięcie na szyi Sasuke, do tego zaciskał i rozluźniał co chwila pięści. Zamknął oczy, westchnął cicho, po czym otworzył je i spojrzał prosto na Haruno. Zanim odwrócił swój wzrok w kierunku Karin, dostrzegła w nich przebłysk zaskoczenia oraz irytacji.
Cała trójka jednomyślnie mogła stwierdzić, że to nie był dobry moment, żeby Uzumaki się tam kręciła.
Sakura patrzyła się na nią z rozszerzonymi oczami, które wyglądały jakby zaraz miały jej wypaść. Instynktownie owinęła swoje palce wokół nadgarstka Sasuke, boleśnie wbijając mu paznokcie w skórę. Nie była w stanie się poruszyć. Sakura wpatrywała się w Karin i miała nadzieję, że w jej oczach widać było piorunujący gniew.
Jak się wszystko chrzani, to na raz.
– Czego chcesz? – wypalił Sasuke. Jego głos był tak przepełniony pogardą, że Karin ze strachem spoglądała w jego zdumione oczy. Chwilę jej zajęło, zanim się otrząsnęła. Zerknęła na Sakurę z absolutną arogancją, po czym spojrzała na Naruto i na koniec wróciła wzrokiem do Sasuke. Uśmiechnęła się lekko.
Na sam widok tego sztucznego gestu wszystkim skoczyło ciśnienie.
Sasuke nie wiedział jakim sposobem się tam wzięła. Skąd w ogóle wpadła na ten durny pomysł. Skąd dowiedziała się o wypadku. Mało brakowało, a poklepałby się po czole jak głupi, bo to, że Karin pojawiła się w szpitalu to jakaś kpina. Jej obecność niczego nie ułatwiała, wręcz przeciwnie. Chciał, żeby sobie poszła, bo kiedy tylko miała okazję, grała na jego i Sakury nerwach jak szalona.
– Co ty tu robisz? – zapytał po raz drugi. Karin wzdrygnęła się, jakby ją spoliczkował. Jej mina nie uszła uwadze Sakury, która wewnętrznie poczuła chwilowy triumf.
Sasuke zerknął na Haruno i dostrzegł w jej oczach niemą prośbę o zniknięcie, prawdopodobnie w dosłownym znaczeniu tego słowa. Wcale go to nie zdziwiło.
Zaklął cicho i spojrzał na chwilę w górę. Musiał jak najszybciej znaleźć jakiś sposób, żeby jej się pozbyć. Był pewny, że jeśli zostanie z nimi, choć chwilę dłużej coś odwali. Znowu zacznie tę swoją głupią grę.
Zmarszczył czoło jakby z bólu.
Położył kciuk i palec wskazujący odpowiednio w prawym i lewym zewnętrznym kąciku zamkniętych oczu i przesunął nimi aż do wzgórka nosa. Przytrzymał go przez chwilę, ciężko wzdychając. Gdy otworzył oczy, od razu zatrzymał swoje spojrzenie na Sakurze. Była pochylona, usta miała przysłonięte dłonią. Wyglądała okropnie blado.
Nagle zerwała się z miejsca, ręką odpychając Sasuke i pobiegła korytarzem.
Przeczesał włosy z irytacją.
– A tej co? Aż tak bardzo nie może mnie znieść? – zaszydziła.
– Zamknij się Karin – rozkazał jej gniewnie, sprawiając, że cała się wzdrygnęła. – Nie mam czasu na twoje gierki – powiedział, po czym szybkim krokiem ruszył za Sakurą.

Skręciła w stronę toalety, lecz każdy kolejny ruch stawał się coraz trudniejszy. Tak bardzo kręciło jej się w głowie, że nie miała pewności, co zrobi najpierw. Czy zemdleje, czy zwymiotuje?
Oparła się dłońmi o ścianę, żeby się nie przewrócić. Zaledwie dwa metry dzieliły ją od drzwi do łazienki. Ledwo wtoczyła się przez futrynę. Miała szczęście, że toaleta nie była zajęta. Zdążyła tylko zakluczyć za sobą drzwi i poczuła ostrzegawczy skurcz żołądka wraz z jego zawartością podchodzącą jej do gardła. Nie miała szans, aby zdążyć dobiec do toalety. Rzuciła się w kierunku umywalki, łapiąc dłońmi za jej brzeg i wyrzuciła z siebie prawdopodobnie całą zawartość żołądka.
Odkręciła ciepłą wodę, przepłukała usta, przemyła twarz, a następnie ogarnęła umywalkę. Miała szczęście, że nie jadła dużego posiłku, bo w najgorszym przypadku odpływ mógł się zatkać. Zwymiotowała prawie same płyny, nadwyrężając tym samym swoje gardło.
Nie mogła się pozbyć mdłego smaku w ustach. Pochylając się nad umywalką, odkręciła kurek z ciepłą i zimną wodą, aby uzyskać letnią temperaturę. Kilkakrotnie nabrała prawie pełne usta cieczy, przepłukała je i wypluła.
Po małym pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi. Już miała odpowiedzieć, że za chwilę wyjdzie, gdy usłyszała zmartwiony głos Sasuke, który ją ogromnie zaskoczył.
– Sakura, jesteś tam? – Stuknął dwa razy. Była trochę osłabiona, przez co wydała z siebie jedynie ciche mruknięcie, którego Uchiha prawdopodobnie nie usłyszał.
Trzymając głowę nad umywalką, wyciągnęła rękę i przekręciła kluczyk w zamku. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Sasuke. Łazienka w jednej chwili jakby się skurczyła. Wydawało jej się, że Uchiha zajmuje więcej miejsca i potrzebuje więcej powietrza, niż powinien. Wręcz wypełnił sobą te malutkie pomieszczenie, przez co Sakura musiała się trochę przesunąć, aby zrobić mu miejsce.
Rzucił na nią krótkie spojrzenie, a potem wyciągnął rękę po ręczniki papierowe. Urwał kilka i podał je Sakurze, aby mogła osuszyć nimi twarz.
– W porządku? – zapytał, opierając się plecami o drzwi
– Tak. Już lepiej – odpowiedziała, kiwając głową. Wzięła drżący wdech i powoli wypuściła powietrze. Nie czuła się zbyt dobrze a stres i złość, jakie ją ogarnęły w momencie pojawienia się Karin, chyba jedynie spotęgowały jej złe samopoczucie, powodując nieprzyjemne wymioty. Po prostu obecność tej rudej kobiety wyprowadziła ją z równowagi.
Cała się trzęsła przez samo wspomnienie o Karin. Jednocześnie ze strachu i z zazdrości o Sasuke. Serce jej podpowiadało, że nie powinna, natomiast w głowie był bałagan, jakiego po ostatniej nocy być nie powinno.
Oddychała coraz płycej i z większym trudem, aż czuła dziwne bolące ukłucia w klatce piersiowej. Nie miała zamiaru pozwolić wygrać przerażeniu.
Spojrzała na Sasuke. Pozorne zmartwienie wykrzywiło w grymas jego przystojną twarz. Na granicy jej pola widzenia zaczęły się pojawiać czarne plamki. Odwróciła swój wzrok, skupiając go na swoich palcach, które zaciskała na krawędzi umywalki. Wzięła głęboki wdech, a później jeszcze jeden i kolejny. Plamki bardzo powoli rozproszyły się i zbladły.
Wyszła przez drzwi i w pośpiechu mijała, plączących się na chodniku przed wydziałowym budynkiem, studentów. Poruszała nogami tak szybko, jak tylko mogła, aż bolały ją piszczele. W uszach słyszała szum krwi, a serce biło jej niemiłosiernie szybko. Robiła, co mogła. Każdą wolną chwilę poświęcała na naukę. Ale to i tak nie było wystarczające. Bo zaledwie kilkanaście minut temu dowiedziała się, że straciła możliwość stażu lekarskiego w jednym z lepszych szpitali Tokio.
Przez cały czas walczyła ze łzami, żeby nie wybuchnąć płaczem na oczach tych wszystkich ludzi. Miała ochotę krzyczeć, rozwalić coś. Wyładować jakoś to cholerne napięcie.
Ze spuszczoną głową kierowała się do mieszkania Sasuke, walcząc zawzięcie z narastającą gulą w gardle. Dopiero po chwili dotarło do niej, że prawie biegła tylko po to, aby jak najszybciej znaleźć się przy nim. Chociaż nie miała zamiaru go odwiedzać. Rozpaczliwie zapragnęła się do niego przytulić. Chciała, żeby ją pocieszył, bo nie wiedziała jak sobie z tym poradzić.
Z żalu i złości łzy spływały po jej policzkach, rozmazując przy tym tusz.
Chciała do niego zadzwonić i uprzedzić, że przyjdzie, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Wiedziała, że jak tylko usłyszy jego głos w słuchawce, od razu wybuchnie gromkim płaczem.
Postanowiła więc poddać się losowi. Najwyżej Sasuke będzie miał smutną niespodziankę. Ale musiała go zobaczyć. Chciała zapomnieć o tym paskudnym dniu… o wszystkim. W sposób, w jaki tylko on potrafił to sprawić.
Widząc, wychodzącą z klatki Sasuke kobietę, przyspieszyła nieco, aby złapać za drzwi, zanim się zamkną. Czekając na windę, odgarnęła włosy z twarzy, wzięła głęboki wdech i przetarła policzki, żeby zetrzeć z nich rozmazany tusz. Nie chciała, żeby widział, że płakała, chociaż pewnie jak tylko ją zobaczy, od razu się zorientuje. Całą drogę walczyła ze łzami w oczach i bolącymi, nierównymi uderzeniami serca.
Po około minucie znalazła się przed drzwiami mieszkania Sasuke. Podniosła rękę na wysokość swoich obojczyków i z zawahaniem nacisnęła przycisk dzwonka. Po czym opuściła dłoń i schowała ją do tylnej kieszeni spodni, czekając.
Chwilę później drzwi się otworzyły i stanął w nich Sasuke. Miał na sobie jedynie czarne dresowe spodnie i wilgotne włosy, jakby dopiero co wyszedł spod prysznica. Wydawało jej się, że przez sekundę był ogromnie zaskoczony, ale szybko się opanował. Przymknął oczy i wypuścił powoli powietrze, jakby starał się uspokoić nerwy. Co trochę zaskoczyło Sakurę, bo nie wiedziała, z jakiego powodu miałby się tak zachowywać. A później pomyślała, że może to przez jej niespodziewaną wizytę.
Kiedy podniósł powieki, popchnął ręką drzwi, otwierając je szerzej. Ustąpił Sakurze miejsca tak, żeby mogła swobodnie wejść do środka. Jednak zanim przekroczyła próg, skrzyżowała spojrzenie z Sasuke, nim przeniosła je na kobietę w środku. Jej serce nieco przyspieszyło.
W samym centrum mieszkania stała Karin.
Już od chwili, gdy ich spojrzenia się spotkały. Uzumaki patrzyła na Sakurę triumfująco, a na jej twarzy widniał sugestywny uśmiech. Na ten widok oddech uwiązł jej w gardle. Starała się oddychać powoli, zaciskając pięści, by powstrzymać drżenie dłoni.
Z niepokojem spojrzała na Sasuke, oczekując od niego wyjaśnień. Jednak on nawet nie raczył na nią spojrzeć. Jego twarz była bez wyrazu, poważna niczym posąg, chociaż Sakurze udało się dostrzec różne emocje, z których najbardziej widoczną i wyraźną była irytacja, a zaraz po niej złość.
Ciśnienie w jej klatce piersiowej było nie do zniesienia. Jej obecność sprawiła, że świat pod stopami Sakury przestał się kręcić – zatrzymał się. Zabrakło jej tchu. Ciało przestało jej słuchać i nie potrafiła wykonać tak podstawowej i prostej czynności jaką było oddychanie. Wręcz zapomniała, jak się to robi. Ze strachu oblała się cała zimnym potem. Przełknęła głośno ślinę, ale szum w głowie nie pozwalał jej myśleć. Nie mogła się ruszyć. Z dezorientacją wpatrywała się tylko w Sasuke. Pytania formowały się w jej głowie, ale nie potrafiły wyjść poza usta. Czuła, jak łzy zapiekły ją pod powiekami i w gardle. Przełknęła je. Nie mogła pozwolić im wydostać się na wierzch. Nie, kiedy w środku była Karin. Ze wszystkich sił starała się je stłumić.
Przerzuciła spojrzenie na Karin i zobaczyła, jak uśmiecha się do niej złośliwie. W oczach Uzumaki błyszczały iskierki, które chamsko szydziły sobie z Sakury. Miała ochotę zedrzeć jej ten parszywy uśmieszek z twarzy.
– Dobrze, że przyszłaś. – Zwilżyła językiem usta,  jej oczy błyszczały, a zwycięski uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. – Miałam najpierw porozmawiać z tobą, ale zdecydowałam, że Sasuke powinien dowiedzieć się pierwszy. – Zdjęła brzydkie, czerwone okulary i odgarnęła z oczu luźne kosmyki.
Sakurze opadła szczęka. Nie wiedziała, co powiedzieć, o co zapytać. W głowie miała kompletną pustkę. Stała jak wmurowana i przyglądała się, jak Karin sięgnęła po dużą brązową kopertę, która leżała na stole.
– Powiedziałaś, co chciałaś. Możesz już stąd iść. – Wypowiedź Sasuke była tak nagła i lodowata, że po ciele Sakury przebiegł dreszcz strachu. Nigdy, w jej obecności, nie odezwał się do kogoś w taki sposób.
Karin powinna się wzdrygnąć albo posłuchać się go i wyjść. Zdecydowanie nie powinna poszerzać swojego uśmiechu ani tym bardziej podchodzić bliżej.
– Co? – Nałożyła akcent na ‘o’, przeciągając je dłużej niż powinna. – Ale dlaczego? – zapytała, próbując imitować niezadowolone dziecko, całkowicie ignorując wcześniejszą wypowiedź Uchihy.  – W końcu Sakura powinna się o tym dowiedzieć. Prawda? Sasuke – wypowiedziała jego imię tak przesłodzonym głosem, że Sakura poczuła w ustach smak swojego śniadania.
Powieki Sasuke lekko drgnęły.
– Naprawdę myślisz, że ktoś ci uwierzy? – zapytał, robiąc krok w jej stronę. – To cholerna fałszywka – powiedział, wskazując na kopertę. – I dobrze o tym wiesz. – Jego głos był wyprany z wszelkich emocji.
Sakura widziała, jak z całych sił walczył ze sobą, żeby nie wyrzucić nieproszonego gościa siłą za drzwi.
– Fałszywka? – wykrztusza Karin zszokowanym głosem, jakby brakowało jej powietrza. – Nie, nie, nie – zaczęła zaprzeczać i pokręciła głową.
Sakura przełknęła gulę w gardle. Zaciskając dłonie w pięści, spojrzała na Sasuke. Miał zamknięte oczy, a kiedy ponownie je otworzył, jego twarz i wzrok były pozbawione wszelkich emocji. Zupełnie jakby je wyłączył. Wystraszyło ją to. Minęło wiele czasu, odkąd po raz ostatni go takiego widziała i cholernie jej się to nie podobało.
Odwrócił się do Sakury i rzucił jej krótkie spojrzenie. Na widok pustki w jego oczach wpadła w przerażenie. Patrzyła na rozwijającą się przez jej oczami sytuację, ale czuła się jak obserwator. Oni byli głównymi postaciami na scenie, zaś ona widzem siedzącym w ostatnim rzędzie.
– O co tu do diabła chodzi? – wymamrotała tak cicho, że sama ledwo się usłyszała. – Co się tu dzieje? – Podniosła głos, rzucając Sasuke wymowne spojrzenie. Chciała wyjaśnień i nie miała zamiaru tylko stać i słuchać tej tajemniczej dyskusji.
Karin zrobiła kilka kroków w stronę Sakury, stając zaledwie metr od niej. Wyciągnęła do Haruno dłoń, w której trzymała kopertę.
Zielonooka wyciągnęła drżącą dłoń i z zawahaniem zabrała od niej dokument. Zanim zajrzała do środka, zerknęła jeszcze na Karin, jakby oczekiwała jakiejś instrukcji, co powinna z tym zrobić.
– Otwórz, przeczytaj – poinstruowała z uśmiechem. – To dowód na to, że dziecko, które noszę pod swoim sercem – mówiąc to, pogłaskała się po brzuchu – jest Sasuke. Zrobiłam odpowiednie badania i wykazały zgodność DNA dziecka z DNA Sasuke.
Wypowiedziane przez Karin słowa, zasiały ciszę w całym pomieszczeniu.
Sakura w pierwszej chwili myślała, że się przesłyszała. Mogła nawet dać sobie rękę uciąć, że to tylko zły sen. To musiał być zły sen.
Cała krew spłynęła jej do stóp. Ciało oblał zimny pot, a serce stanęło w miejscu. Wszystko działo się bardzo szybko. Sakura nie zauważyła nawet, kiedy wypuściła kopertę z rąk, nawet do niej nie zaglądając. Miała wrażenie, że czas znacznie zwolnił, aż w końcu się zatrzymał.
Sasuke zrobił kolejny krok w stronę Karin. Miał napiętą szczękę i patrzył na nią z perfidną nienawiścią. Uzumaki zaś swój wzrok miała skupiony na Sakurze. Przypatrywała się jej uważnie, mrużąc oczy, jakby celowała w nią z pistoletu.
Instynktownie cofnęła się do momentu, aż jej plecy zderzyły się ze ścianą. Oczy miała rozszerzone i bezwiednie kręciła głową. Z niedowierzaniem patrzyła się na rozgrywającą się przed jej oczami scenę. Nie wiedziała, co powinna zrobić.
Pochyliła głowę i przesunęła dłonią po ścianie. Z jej krtani wyrwał się cichy chichot, który w jednej chwili zmienił się w głośny śmiech. Łzy leciały po jej policzkach, a ona nie mogła przestać rechotać.
Uniosła jedną dłoń i wskazała nią na Karin, a drugą trzymała się za brzuch. Próbowała się opanować, bo mięśnie bolały ją tak bardzo, że zastanawiała się, czy nie będzie miała problemów z wyprostowaniem się.
– Żartujesz sobie z nas? – zapytała po chwili bardzo ironicznym tonem.
– Nie. To dziecko Sasuke. – Słowa Karin odbijały się echem w uszach Sakury. Gdy odzyskała zdolność logicznego myślenia, zaczęła wszystko analizować. Nie chciała w to uwierzyć, wręcz się bała. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że Sasuke ją zdradził. Chociaż przysięgał, że tego nigdy nie zrobił i nie zrobi. Jednak Karin była kobietą, która potrafiła dążyć po trupach do celu. Próbowała zdobyć Sasuke za wszelką cenę. Był jej upragnionym trofeum, niespełnioną miłością.
Złapała się dłońmi za serce. Chciała uwierzyć, że to nie działo się naprawdę, że zaraz się obudzi, a to będzie tylko obłąkanym snem. Podobno, jeżeli często powtarza się kłamstwo, w końcu staje się ono prawdą. Sakura próbowała wykorzystać, to powiedzenie, wmawiając sobie, że Karin kłamie. Miała zamiar to robić, do momentu aż w nie uwierzy. Łudząc się, że dzięki temu ten koszmar się skończy. Bo chcąc czy nie, w kopercie był na to dowód.
Znów spojrzała na Sasuke, niemo błagając, aby coś powiedział, aby zaprzeczył jej słowom. Nie mówił nic. Nie bronił siebie, czy też jej. Nie bronił ich.
Stali we trójkę, gapiąc się na siebie. Zjadliwa atmosfera zaczęła ich dusić, wypłynęły kłamstwa, intrygi, podczas gdy prawda tego, co dzielili z Sasuke, ich związek, uczucie, rozpłynęło się w nicość.
– To jest niemożliwe – powiedział spokojnie, potrząsając przecząco głową.
Karin zerknęła na Sakurę z absolutną pogardą, po czym wróciła spojrzeniem do Sasuke i uśmiechnęła się miękko.
– To fakt. Pogódź się z tym. Ty jesteś ojcem – odpowiedziała cicho, przykładając dłoń do brzucha.
Haruno walczyła z gulą w gardle i ze łzami w oczach, które usilnie próbowały wydostać się na zewnątrz, pożerając całą nadzieję. Sasuke stał jak wmurowany, zaś Sakura była kompletnie sparaliżowana. Mogła sobie tylko wyobrażać myśli i uczucia Uchihy, a także ich rozmowę, zanim do niego przyszła.
Sasuke westchnął głośno i skrzyżował ramiona na piersi, uwydatniając przy tym swoją muskulaturę ramion oraz eksponując kaloryfer na brzuchu, a także nisko osadzone na biodrach dresy.
Wystarczyła krótka myśl o tym, że ją zdradził. O jego nagim ciele przy ciele Karin i sam ten widok stawał się dla Sakury bolesny.
– Nie wierzysz mi? – Słowa Uzumaki przywołały ją do żywych.
Wymienił z Sakurą spojrzenie i przez ułamek sekundy dostrzegła w nim jakiś czuły, trudny do zinterpretowanie gest, który zniknął, pozostawiając za sobą duży niedosyt, jak tylko odwrócił się w stronę Karin
– Oczywiście, że nie. Czy ty w ogóle widzisz, co robisz?
Nie miała już siły na dalsze wysłuchiwanie i wsłuchiwanie się tę rozmowę. Nawet nie chciała brać już w niej udziału. Miała dość. Definitywnie. Nie było powodu, żeby tam dłużej była. W mieszkaniu i w życiu, które odebrała jej Karin. Musiała to zostawić. To rozczarowanie, złudzenie. Wszystko, na czym jej zależało.
Wszystko było kłamstwem.
Nie usłyszała już odpowiedzi Karin, bo jak na autopilocie otworzyła drzwi i wybiegła z mieszkania. Nie czekała nawet na windę ani nie zastanawiała się, czy Sasuke ruszył za nią. Na klatce schodowej słychać było jedynie głośne uderzenia jej stóp, które odbijały się echem. I tak jak sądziła – Sasuke za nią nie pobiegł, nie wołał jej, nie kazał jej się zatrzymać. Nie zrobił nic!
Prawie potykając się o własne nogi wypadła przez frontowe drzwi i opadła, zmęczona biegiem, na najwyższy stopień. Przycisnęła dłonie do oczu, jakby w ten sposób mogła zmniejszyć ciśnienie rozsadzające jej mózg. W całej tej mgle paniki, strachu, zażenowania i zdrady dwie sprawy stały się dla niej jasne. To, co przeżyła, było koszmarem oraz…
straciła mężczyznę swoich marzeń.
Uciekła na bulwary przy brzegu Sumidy. To było pierwsze miejsce, o którym pomyślała. Znajdowało się kawał drogi od mieszkania Sasuke, ale właśnie o to jej chodziło. Miała nadzieję, że zanim tam dotrze, jej myśli i emocje trochę ochłoną.
Usiadła na betonowych schodkach, złożyła dłonie jak do modlitwy i wsunęła je między kolana. Oddychała głęboko, chcąc uspokoić się trochę po biegu. Klatka piersiowa piekła ją niemiłosiernie, a podczas drogi wiatr wiał jej w oczy, powodując łzawienie.
Chciała tam zostać tak długo, aż chociaż w osiemdziesięciu procentach oczyści swój umysł, bo kiedy myślała, że gorzej już nie będzie…
– Ale jak to się mówi, nigdy nie chwal dnia przed zachodem – wyszeptała sama do siebie.
Była rozżalona zachowaniem Karin. Zadziwiały ją sposoby, którymi tak desperacko chciała zawłaszczyć sobie Sasuke, uprzednio skłócając z nim Sakurę. Robiła wszystko, żeby go zdobyć, nawet tak parszywym i najstarszym zagraniem świata, jakim była ciąża. Od wieków był to ulubiony sposób kobiet na zdobycie faceta. Z reguły sprawdzał się idealnie, o ile nie było później skarg na okropne życie małżeńskie.
Wmawianie sobie, że Karin kłamie, nie przyniosło oczekiwanych efektów. Zaczęła jedynie przez nie wątpić w Sasuke, który jeszcze dwa tygodnie temu, zapewnił ją, że jej nawet nie dotknął, że jej nie zdradził. Ale czy był tego stuprocentowo pewny? Może Karin wykorzystała go w jakiś sposób, którego on nawet nie pamięta?
Kochała go. Zanim go poznała, bała się cokolwiek poczuć. Satomu bardzo wyraźnie wyrył się w jej podświadomości. Ciągle miała do siebie żal, że tak ślepo mu uwierzyła i pozwoliła się zranić. Gdy poznała Sasuke, nie sądziła, że będzie z tego coś więcej niż znajomość, może przyjaźń. Ale gdy ją pocałował…
Tym gwałtownym nieco niedbałym i mocnym pocałunkiem na nowo wzbudził w niej uczucia, które przez długi czas były skryte pod grubą warstwą muru. Z każdym kolejnym spotkaniem, dotykiem, pocałunkiem… ten przeklęty mur pękał.
Chociaż zawsze myślała, że miłość wszystko zwycięża, to po tej akcji z Karin nie była już tego taka pewna. Sasuke troszczył się o nią na swój sposób, nigdy nie był wylewny w słowach ani uczuciach, ale czy to wystarczyło? Już sama nie wiedziała, czego oczekuje po związku z nim. A tym bardziej, że Karin wkroczyła do gry. Przez nią i tak bardzo często zastanawiała się, kiedy znowu nastąpi cios.
Pojawiły się łzy, które jedna po drugiej spływały po jej policzkach, brudząc je przy tym tuszem. Nie musiała ich już ukrywać. Targały gardłem i szarpały ciałem, powodując niekontrolowane dreszcze. Oczyszczały ją z poczucia zagubienia i porażki.
Wyciągnęła z torebki chusteczkę, przecierając nią policzki, a później opróżniając w nią zapchany nos.
Płakała tak długo, aż wreszcie skończyły jej się łzy dla mężczyzny, którego miała tak blisko. Dla miłości, która okazała się jedynie mrzonką.
Wyjęła z torebki telefon, aby sprawdzić godzinę, bo nie wiedziała, jak długo tam siedziała. Od rana był wyciszony i leżał na dnie torebki. Przez te wszystkie emocje zupełnie o nim zapomniała. Zaczęła się martwić, że ktoś mógł dzwonić, a ona nie odebrała. Jednak na ekranie nie było żadnej wiadomości ani połączenia. Ogarnęło ją okropne uczucie przygnębienia, bo miała nadzieję, że Sasuke się z nią skontaktuje i będzie próbował jej to wytłumaczyć.
Słońce powoli zachodziło i robiło się coraz zimniej. Powodem, przez który nie chciała wrócić do mieszkania, była złudna nadzieja, że może Sasuke tam na nią czekał. Było to jednocześnie jej największą obawą i pragnieniem.
Schowała telefon i potarła dłońmi swoje nagie ramiona, żeby je nieco ogrzać. Była dziewiętnasta trzydzieści. Chęć powrotu oddalała się z każdą minutą, tym bardziej że kilka godzin temu miała nadzieję, że spędzi tę noc z Sasuke.
Łzy ponownie zapiekły ją pod powiekami, chociaż miała nadzieję, że nie będzie już płakać. Podciągnęła kolana, przycisnęła do piersi i objęła je ramionami. Skupiła swój wzrok na zachodzącym słońcu, którego dolna część znikając za horyzontem, rozlała ciepłe barwy po całym niebie.
Podpierając się na łokciach, uniosła twarz ku górze. Zamrugała kilkakrotnie by wyostrzyć wizję, bo jej oczy znowu zaczęły zachodzić łzami. Chyba po raz pierwszy w życiu świadomie oglądała zachód słońca. Nigdy nie poświęcała czasu, by się temu przyjrzeć. A przecież to jedno z najlepszych widowisk, jakie przygotowała światu matka natura, w dodatku zupełnie darmowe i seans odbywa się codziennie.
Nagle poczuła na swoich ramionach ciężki materiał skórzanej kurtki. Drgnęła zaskoczona i wydała z siebie cichy jęk. Gwałtownie przekręciła głowę i zobaczyła czyjeś buty dwa stopnie wyżej. Powiodła spojrzeniem ku górze, powoli lustrując sylwetkę osoby.
Kiedy jej zielone kompletnie oczy napotkały czarne tęczówki Sasuke, była tak zszokowana, że po raz kolejny zapomniała jak się oddycha. W momencie, gdy ta podstawowa czynność powróciła, speszona odwróciła wzrok.
Wiedziała, że powinna kazać mu odejść, ale głos ugrzązł jej w gardle i nie potrafiła nic z siebie wykrztusić. Potrząsnęła głową, a ból i upokorzenie powoli zmieniło się w gniew. Przeszedł jej już początkowy szok, jakiego doznała w mieszkaniu Sasuke. Chciała się odwdzięczyć. Wyrzucić z siebie każdą najdrobniejszą myśl. Żeby potem nie żałować, że tego nie zrobiła.
Dłońmi złapała za poły kurtki i naciągnęła ją nieco bardziej na siebie, wdychając zapach Sasuke. Nawet przez materiał poczuła ciepło jego ciała, gdy usiadł obok niej. Podkulił nogi, po czym oparł na nich skrzyżowane ramiona. Patrzył, z nieodgadnionym wyrazem twarzy, na łagodne pływy rzeki i przez chwilę milczał.
– Nie zdradziłem cię – głęboki tembr jego głosu przeciął ciszę między nimi. Westchnęła zrezygnowana, bo nie miała już na to siły. Był dowód na to, że to zrobił. Dlaczego więc kłamał.
– Sfałszowała te wyniki. – Ton jego głosu był poważny i szczery. – To nie jest moje dziecko – zaakcentował każde słowo, zupełnie jakby odcinał je od reszty wypowiedzi.
– Skąd masz pewność, że kłamała – zapytała cicho i ostrożnie spojrzała na niego przymkniętymi oczami. Czekając na jego odpowiedź, mocniej zacisnęła swoje palce na kurtce.
– Shikamaru i Shino. Potrafią dowiedzieć się wszystkiego w bardzo krótkim czasie – odpowiedział spokojnie, a w jego głosie wyczuła delikatną nutkę rozbawienia. – Poza tym – zrobił krótką pauzę, wbijając w nią swoje czarne oczy. – Sam też zrobiłem test na ojcostwo. Po twoim wyjściu dostałem telefon. Wynik okazał się negatywny.
Jego słowa były dla niej szokiem. Nie zareagowała na nie, bo była zbyt odrętwiała. Po prostu najnormalniej w świecie ją zatkało. Do tego miała mętlik w głowie, bo nie potrafiła zrozumieć zachowania Sasuke. Jego słowa powinny przynieść jej ulgę, a sprawiły, że czuła się jeszcze bardziej rozdarta.
Dlaczego wcześniej nie zaprzeczał i pozwolił, żeby uwierzyła Karin? Jaki miał w tym cel? Może naprawdę nie był tego taki pewny, jak mu się zdawało.
Serce łomotało jej w piersi i kompletnie nie wiedziała, co zrobić.
– Przepraszam – powiedział, patrząc jej prosto w oczy. – Za wszystko – wyszeptał łamiącym się głosem. Wiedziała, że jego przeprosiny dotyczą czegoś więcej niż tego paskudnego wydarzenia.
Tym razem jego słowa obdarzyły ją uczuciem nadziei zabarwionej smutkiem. Ten cały stres, strach, ta przeklęta niepewność były tak bardzo niepotrzebne. Nie popisała się, poległa jako partnerka. Nie zaufała mu tak, jak na to zasługiwał i uwierzyła parszywej kobiecie, która już od dawna chciała ich ze sobą skłócić.
Wymknęła jej się pojedyncza łza, która spłynęła po policzku. Natychmiast odwróciła swój wzrok w stronę rzeki i starła ją szybko wierzchem dłoni.
Wyciągnął rękę, podłożył palcem pod jej podbródek i uniósł jej głowę, aby na niego spojrzała. Nie chciała tego zrobić, więc odwróciła głowę.
– Spójrz na mnie – poprosił, ale mimo tego nie potrafiła tego zrobić. Nie mogła spojrzeć mu w oczy. Zawiodła go. Przymknęła powieki i wzięła głęboki wdech. Kotłowały się w niej tak sprzeczne emocje, że powoli zaczynała się w nich gubić.
– Popatrz na mnie – nakazał łagodnie.
Sakura z trudem przełknęła ślinę. Niezależnie od tego, jak bardzo bała się spojrzeć mu w twarz – powinna to zrobić, chociażby przez szacunek do niego. Gdy podniosła wzrok, badawczo spoglądał jej w oczy. Jego spojrzenie było przepełnione zmartwieniem i obawą.
– Dlaczego nie zaprzeczyłeś? Dlaczego tak bardzo mnie zignorowałeś? – Jej głos był chrapliwy, zmęczony, bo odezwała się po raz pierwszy od dłuższej chwili.
– Nie uwierzyłabyś mi. – Westchnął i z frustracją przeczesał włosy. – Chociaż zapewniałem cię, że z nią nie spałem – mruknął z wyraźną irytacją, na co Sakura skrzywiła się i schowała szyję w ramionach. – Uciekłaś, nie dając mi możliwości wyjaśnień.
Milczała, próbując przetrawić jego krótkie i rzeczowe wyjaśnienia.
– Przez ten dokument o mało sam jej uwierzyłem. – Z odrazą zaakcentował wtrącenie o Karin.
Gdy się odezwała, jej głos był tak cichy, że prawie go nie usłyszał, za to słowa wyleciały z niej jak z karabinu.
– Mam jej dość. Nie mam na nią siły. Poważnie. – Wzięła głęboki drżący wdech. – To, co ona robi, jest chore! Ja nie zniosę takiej kolejnej akcji. – Potrząsnęła gwałtownie głową, a kosmyki jej różowych włosów opadły na twarz, lecz zaraz szybko zgarnęła je dłońmi. – Ja nie dam rady – wyszeptała w końcu łamiącym się głosem.
Gdy powoli odwróciła się do niego, nawiązując z Sasuke kontakt wzrokowy, oddech uwiązł jej w gardle. Jego cudowne czarne oczy wpatrywały się w nią przepraszająco i błagalnie.
– Nie chcę tak żyć – powiedziała i zrobiła głośny wydech. – Bo jeżeli ona nadal będzie wtrącała się w nasze życie… to ja tego nie chcę Sasuke. – Wskazała wymownie palcem na siebie i na niego.
– Marzę o spokojnym niedużym domu, z tarasem i wyspą w kuchni. A co najważniejsze z ukochanym mężczyzną u boku, któremu codziennie będę gotować i mówić “Witaj w domu”. Bez żadnych osób trzecich. Bez głupiej zazdrości. Bez intryg, bez tajemnic.
– W takim razie – zaczął na drżącym wydechu, ukazując swoje zdenerwowanie, które zaskoczyło Sakurę. – Będę codziennie mówił “Wróciłem”, jeśli chcesz. Zrobię ci ten taras i wyspę w kuchni. I nie pozwolę, żeby ktokolwiek zakłócał nam ten spokój, a już na pewno nie Karin.
Nagle zabrakło jej tchu i odruchowo zasłoniła dłonią usta. Świat zaczął wirować przed jej oczami i jedyne, na czym potrafiła się skupić to, siedzący obok niej mężczyzna. Ukochany, który swoim wyznaniem ukazał jej przyszłość, o której nie miała odwagi myśleć.
Przypomniała sobie o konieczności oddychania i potrząsnęła tylko głową. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale po sekundzie od razu je zamknęła, bo nie potrafiła znaleźć właściwych słów. Po prostu na niego patrzyła. Gęsia skórka pokryła jej całe ciało, a serce prawie eksplodowało w piersi. Sasuke był pochylony i miał oczy na poziomie jej własnych.
Wpatrywała się w niego zamglonymi oczami i nie dowierzała w to, co przed chwilą usłyszała. Wzięła kolejny głęboki wdech, nie odrywając od niego wzroku. Bezwstydnie gapiła się w czarne tęczówki, które były przepełnione wyraźnym niepokojem.
– To brzmi jak zaręczyny – wykrztusiła z trudem. Była w szoku przez tę jego nagłą propozycję. Nigdy nie sądziła, że powiedziałby coś takiego. Tym bardziej, że już dawno przestała mieć nadzieję na dwa słowa, które każda kobieta pragnie usłyszeć od swojego ukochanego mężczyzny.
Zacisnęła usta, chcąc powstrzymać nadchodzący uśmiech. W środku aż skakała z radości.
– Jeśli chcesz. – Westchnął cicho i speszony odwrócił wzrok, ale Sakura zauważyła, jak przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu.
Nawet nie zauważyła, kiedy łzy zaczęły jej spływać po policzkach.
– Ej. – Ujął dłońmi jej twarz i delikatnie kciukami gładził jej skórę, osuszając nimi mokre ślady. Zamknęła oczy, rozkoszując się jego czułym dotykiem. – Sakura, dobijasz mnie – mruknął z grymasem, pieszcząc kciukiem jej dolną wargę.
Czuła jego oddech na swoich ustach. Wiedziała, że na nią patrzył, ale nie była jeszcze gotowa, aby na niego spojrzeć. Bała się, że jeśli je otworzy, kolejna lawina łez wypłynie z kącików. Najpierw chciała uspokoić swoje emocje, bo to, co właśnie od niego usłyszała, było dla nich przełomowe.
Po chwili dotknęła ostrożnie palcami jego lewej dłoni i powoli uniosła mokre powieki. Nie potrafiła nic powiedzieć. Słowa uwięzły jej w gardle, więc postanowiła dać mu odpowiedź w sposób, który na pewno zrozumie.
Nachyliła się i przycisnęła swoje usta do jego warg, wkładając całe serce w ten słony i mokry od łez pocałunek. Sasuke pogłębił go, a jego palce trzymały pewnie jej twarz. Ten intymny gest był zbyt absorbujący. Z wielkim trudem odsunęła się od niego zaledwie na milimetr tak, że ich wargi nadal się ze sobą stykały.
– I pamiętaj o wygodnym łóżku w sypialni. – Poczuła, że jego usta ułożyły się w uśmiechu.
– Koniecznie – wyszeptał, po czym ujął swoimi ustami jej górną wargę.
Usta i opuszki palców zaczęły ją mrowić oraz zakręciło jej się w głowie. Nie zauważyła, kiedy Sasuke znalazł się przy niej, ale poczuła jego dłonie na swoim ciele. Objął ją bardzo delikatnie i skierował się w stronę drzwi. Na korytarzu stało kilka krzeseł, więc pomógł jej usiąść na jednym z nich, a sam stanął tuż przed nią.
– Zawołam pielęgniarkę – powiedział stanowczo, składając dłonie w tylne kieszenie spodni.
– Nie – skwitowała szybko. – To nic nie da… to tylko chwilowe. To przez... – Ugryzła się w język, bo nie chciała jeszcze mu mówić o tym, co sobie przypomniała.
– Przez co? – zmarszczył brwi i spojrzał na nią wymownie.
– To przejdzie – odpowiedziała szybko. Wpatrywał się w nią przez chwilę, próbując rozgryźć czy mówiła serio, bo czuł w tym wyraźne kręcenie.
Sasuke spojrzał na nią wymownie, jakby oczekiwał dalszej części wypowiedzi, która nie nadeszła.
Skręcało ją w brzuchu. Była głodna, lecz na samą myśl o jedzeniu robiło jej się niedobrze.
Mimo że nie miał potężnej postury jego wysoka na ponad metr osiemdziesiąt sylwetka i wysportowane ciało górowało nad nią znacząco. Zdziwiła się, że tylko w takich chwilach to dostrzegała. Różnica w ich wzroście była dość duża, ale nigdy nie odczuła tego tak bardzo, jak w tamtej chwili. Do tego jego beżowa bluza delikatnie zdradzała rysy mięśni, które jeszcze parę godzin temu tak dokładnie badała. Nadal czuła te wypukłości i ciepło jego ciała pod swoimi palcami.
Usiadł obok niej i schował twarz w dłoniach. Po chwili westchnął i przesunął palcami po skórze, która pod naciskiem jego rąk przybrała lekko czerwony kolor.
– Powinniśmy wracać – poinformował, pocierając dłońmi swoje uda.
– Sasuke – zaczęła nieśmiało.
Zerknął na nią kątem oka.
– Nie mogę tam iść. Nie, kiedy jest tam Karin.
Kiwnął głową, próbując jej przekazać, że rozumie jej obawy, po czym podniósł się, wyciągnął rękę i pomógł jej wstać. Zacisnął jej drobne palce w swojej dłoni.
– Zaufaj mi. – Jego cichy i spokojny głos sprawił, że niepokój rozproszył się. Przynajmniej na krótką chwilę.
– Ufam ci – odpowiedziała, patrząc prosto w jego oczy i wzmacniając uścisk.
Zdenerwowana wracała z Sasuke do poczekalni. Cała się trzęsła, co nie uszło jego uwadze, bo od razu zaczął uspokajająco gładzić kciukiem zewnętrzną część dłoni Sakury. Z każdym kolejnym krokiem głosy w korytarzu stawały się coraz wyraźniejsze. Kiedy usłyszała piszczące skrzekotanie Karin, w jej gardle pojawiła się ogromna gula, która uniemożliwiła przełknięcie śliny. To był jakiś obłęd. Nie tyle, co się jej bała, ale jej obecność wyprowadzała Sakurę z równowagi. Patrząc na te jej zgrabne ciałko, te długie nogi w obcisłych czarnych legginsach robiło jej się niedobrze. Jeśli wcześniej w porę by nie uciekła, pewnie bez skrupułów zwymiotowałaby na nią.
Najlepsze pomysły zawsze pojawiają się najpóźniej.
Na samą myśl, że tymi swoimi paskudnymi, wymanicurowanymi łapskami dotykała Sasuke, miała ochotę pierdolnąć jej w twarz, choćby dla osobistej satysfakcji. W Sakurze kotłowało się zbyt wiele emocji i wystarczyła iskra, aby je rozpalić.
Kiedy wyłonili się zza rogu, Karin podniosła na nich swoje wstrząśnięte oczy, a jej usta ułożyły się w perfekcyjne ‘o’.
Haruno zaczęła się trząść. Nie z zimna, a z nerwów. Krew zaczęła gotować się jej w żyłach. Ogarnął ją gniew i frustracja, kiedy Karin patrzyła to na nią, to na Sasuke. Uśmiech na chwilę jej zgasł, gdy zobaczyła, że trzymali się za ręce, ale szybko się otrząsnęła i z powrotem przykleiła go na usta.
Poczuła, jak Sasuke zabrał dłoń i położył ją na jej biodrze. Jego gest był bardzo dezorientujący, ale równocześnie ogromnie ją ucieszył. Podniosła głowę i z lekkim zaskoczeniem spojrzała na jego profil. Z daleka zapewne nie było tego widać, ale Sasuke był cały spięty. Wydawał się też bardzo zdenerwowany, jakby tylko czekał na moment, kiedy będzie mógł dać upust swoim emocjom. Martwiła się o niego. Jednak nie potrafiła nic z siebie wykrztusić, bo przez to, że Sasuke bezwiednie bawił się rąbkiem jej koszulki, umysł Haruno nie był zdolny do normalnego funkcjonowania. Próbowała więc zachować spokój i zmusiła się do skupienia na jego ciepłej dłoni, którą przed chwilą wsunął pod koszulkę i pogłaskał jej ciepłą skórę kciukiem.
Zmartwiona zerknęła na Naruto, który siedział pochylony, z palcami przyciśniętymi do oczu. To on w tym towarzystwie potrzebował najwięcej czasu i wsparcia. Sakura zaczęła się obawiać, że pojawienie się Karin wywoła niepotrzebną katastrofę, a nie chciała narażać Naruto na dodatkowy stres.
Sasuke nachylił się nad nią i schował głowę w jej włosy, po czym wyszeptał:
– Zostań z Naruto. Niedługo wrócę.
Kiedy się od niej odsunął, momentalnie za nim zatęskniła. Za jego ciepłem, za tym wyjątkowym poczuciem bezpieczeństwa. Zrobiła więc pół kroku w jego stronę, aby go zatrzymać, ale Sasuke spojrzał na nią wymownie i pokręcił powoli głową.
Z dudniącym sercem, którego pulsowanie odczuwała w całym ciele, stała i obserwowała, jak powoli podszedł do stojących w szeregu krzeseł i zabrał z oparcia kurtkę.
– Karin. – Chłodny głos Uchihy rozbrzmiał w korytarzu. Kobieta drgnęła nagle, jakby poraził ją prąd, ale zaraz jej to przeszło, bo wlepiła w niego swoje czerwone oczy i uśmiechnęła się szelmowsko.
Skinął na nią niechętnie głową, co miało oznaczać, żeby Uzumaki za nim poszła.
Opuścił lekko głowę, a jego oczy były przepełnione irytacją, gdy bardzo powoli się odwrócił. Dłonie miał zaciśnięte w pięści tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie. Przez sekundę wymienił z Sakurą delikatnie spojrzenie, w którym zawarta była prośba o zaufanie.
Karin mijając Haruno, trąciła ją w ramię i z wysoko uniesioną głową oraz szyderczym uśmiechem na twarzy, ledwo słyszalnie wyszeptała:
– Ja się jeszcze nie poddałam.
Oczy Sakury rozszerzyły się ze zdziwienia i wyglądały jak spodki. Przełknęła głośno ślinę i już chciała się odwrócić, żeby łopatologicznie przemówić tej babie do rozumu, ale napotkała smutne spojrzenie Naruto, który powoli i z dezaprobatą pokręcił głową.
Postanowił wyjść na zewnątrz i tam przeprowadzić z Karin rozmowę, żeby nie robić w szpitalu niepotrzebnego przedstawienia. Z tą kobietą wszystko było możliwe, musiał dmuchać na zimne, jeśli nie chciał kłopotów.
Kiedy mroźne powietrze przeniknęło przez jego ubranie, potarł o siebie dłonie, aby je rozgrzać, po czym schował do kieszeni. Chwilę później szum automatycznych drzwi sprawił, że Sasuke przekręcił głowę w ich stronę. Natychmiast wrócił do poprzedniej pozycji, jak tylko zobaczył w nich Karin.
Sasuke zmarszczył brwi i wykrzywił twarz w grymasie, bo patrząc na chód tej kobiety, bez skrupułów można było ją porównać do nowonarodzonego cielaka. Jej obcasy w bardzo nieprzyjemny sposób stukały o chodnik.
Stanęła przed nim i chrząknęła, starając się zwrócić uwagę Sasuke. Uśmiechnęła się szeroko, uniosła dłoń i ścisnęła jego biceps, ale zabrała rękę, gdy się cofnął.
– O co chodzi Sasuke? – zapytała łagodnie, próbując przy tym brzmieć uwodzicielsko. Nie wychodziło jej to zbyt dobrze, brzmiała wręcz sztucznie i okropnie. Sasuke, aż poczuł, zbliżające się mdłości jak ją usłyszał.
Przygryzł policzek i westchnął, zastanawiając się jak dobrać słowa. Zależało mu tylko na tym, żeby przepadała z jego życia. Nie musiał być delikatny, jedynie znaleźć odpowiednie hasła, które zniechęcą ją do kolejnych zabaw przez resztę życia.
– Sasuke – wymówiła delikatnie jego imię, aż mu się włos zjeżył. Przyglądał jej się przez chwilę, zupełnie niezobowiązująco i z pustką w głowie, ale nawet to okazało się być za dużym wyzwaniem. Potrząsnął głową w roztargnieniu.
– Myślałem, że wyjaśniłem ci wszystko wystarczająco wyraźnie.
Powiedz mi, dlaczego? – Rzucił na stół białą kopertę.
Karin zaskoczona spojrzała na niego i niepewnie sięgnęła po pakunek.
– Co to? – odpowiedziała pytaniem. Sasuke usiadł naprzeciw niej, odchylił się, założył nogę na nogę i uważnie zaczął obserwować Uzumaki, gdy powoli wyjmowała dokument z koperty.
Jej oczy z każdym kolejnym fragmentem robiły się coraz większe, twarz pobladła, a dłonie zaczęły drżeć.
– Co to? – zapytała ponownie. – Przecież to jakieś kłamstwa – uniosła głos, zwracając na siebie uwagę ludzi w kawiarni. Zażenowana rozejrzała się na boki, a jej policzki przybrały mocno różowy kolor. Pośpieszne schowała dokument z powrotem do koperty i przesunęła ją po stoliku w kierunku Sasuke.
– Kłamstwa? Ty mi mówisz o kłamstwach – odszczekał. – Miałaś czelność dwa razy pojawić się u mnie w mieszkaniu i denerwować najstarszą zagrywką świata – krzyczał na nią i miał z tego niemałą satysfakcję. Miałam nadzieję, że tym dokumentem pozbędzie się jej raz na zawsze.
– Podrobiłeś to – zaczęła się jąkać, a jej twarz zrobiła się purpurowa od gniewu. Zacisnęła palce w pięści i schowała dłonie pod stół, kładąc je na udach.
Sasuke prychnął ironicznie.
– To są prawdziwe wyniki – powiedział cicho, lecz ostro.
– Nie, to nie możliwe, posłuchaj mnie – błagała, wyciągając do niego rękę. Delikatnie położyła swoje palce na dłoni Sasuke. Wzdrygnął się przez ten gest i gwałtownie ją cofnął. Czuł obrzydzenie na samą myśl o tym, że go dotknęła.
– Słuchaj bardzo uważnie, bo powiem to tylko raz. – Oparł ramię o stół i pokazał jej palec wskazujący prawej ręki. – Nigdy nie było i nie będzie nas. Nie waż się dzwonić, nachodzić ani odzywać nieproszona. A w szczególności trzymaj się z dala od Sakury. Bo jeśli znowu wpadniesz na jakiś głupi pomysł, skończy się to o wiele gorzej. – Gwałtownie wstał z krzesła, przez co nogi zaszurały o parkiet.
– Nie! Poczekaj! – Złapała go gwałtownie za nadgarstek. – Ty nic nie rozumiesz! To twoje dziecko. Ja nie kłamię!
– Wiem, kto jest ojcem – powiedział cicho, postukując palcami o stół. Jej dolna warga zaczęła się trząść, a oczy zaszły łzami.
– Ty nim jesteś – upierała się przy swoim, błagalnie na niego patrząc i mocno zaciskając obie dłonie na jego nadgarstku.
Sasuke pokręcił powoli głową.
– Żeby było jasne. Ujawnię to, jeśli jeszcze raz czegoś spróbujesz. – Wyrwał się z jej uścisku. – Lepiej zajmij się swoim życiem.
– Rozumiesz, że nie mam ochoty na powtarzanie się. – Odsunął się od niej na dwa kroki, chcąc zachować bezpieczny dystans. – Nie rozumiem w ogóle, po co tu przyszłaś. Na co liczyłaś. – Uniósł ramiona i rozłożył ręce. – Byłem wobec ciebie uczciwy. Chociaż nie powinienem. Kazałem ci się tylko trzymać z daleka.
– Ale ja nic… – Głos jej się łamał. Próbowała wydukać coś jeszcze, ale wszystkie słowa urwały się po pierwszej sylabie.
– Ty nic? – Potrząsnął głową i wydał z siebie gardłowy odgłos obrzydzenia, przypominając sobie każdą kłótnię, jaką odbył przez nią z Sakurą. Jej ingerencję podczas zabawy sylwestrowej, czy też sprawę z dzieckiem.
Zaczął kroczyć tam i z powrotem, chcąc się trochę rozgrzać, bo czuł już mrowiące zimno na całym ciele. Wolną ręką przeczesał włosy, a jego stopy głucho uderzały o betonowe podłoże.
– Niczego nie zrobiłam! – wyrzuciła z siebie, tupiąc obcasami. – To Sakura jest wszystkiemu winna! To miałam być ja, nie ona! Miałeś wybrać mnie! – Emocje wzięły nad nią górę, uwydatniając jej desperację. Jej rozpaczliwy głos rozniósł się echem.
– Sakury to nie mieszaj! – wyszydził przez zaciśnięte zęby i uderzył pięścią w powietrze. Jego ciało aż drżało z gniewu. Zamilkła od razu, kuląc się ze strachu i pojękując płaczliwie.
– Nie pisnąłem słowa na temat tego, kto jest ojcem dziecka. Nie powiedziałem mu, co zrobiłaś.
– Powiesz mu. – To nie było pytanie, tylko wypowiedziane z rezygnacją stwierdzenie.
– Pogrywałaś sobie ze mną nie raz. Wcześniej rozwiązałem to najdelikatniej, jak się dało – powiedział cicho, patrząc prosto na nią. – Nawet przymknąłem na te twoje wybryki oko i czasami współpracowałem z tobą. Ale widać, że zazdrość była ważniejsza.
– Wysłuchaj mnie. – Zaczęła błagać. – Wytłumaczę ci wszystko.
Sasuke pokręcił z dezaprobatą głową.
– Wracaj do domu. Ja już z tobą skończyłem.
W poczekalni za sobą słyszała kolejne głosy i z każdym hałasem przekręcała gwałtownie głowę, wypatrując Sasuke. Nie było go może od pięciu minut, a Sakura miała wrażenie, jakby minęły co najmniej dwie godziny.
Splotła drżące dłonie i położyła je na kolanach. Nerwowo podrygiwała prawą nogą, za nic nie mogąc się uspokoić. Do jej głowy przychodziły różne niezbyt przyjemne pomysły. Dotyczyły one głównie przebiegu i skutków rozmowy Sasuke z Karin. Aż coś ściskało ją w żołądku, jak pomyślała, że ta baba mogłaby znowu położyć na nim swoje łapska. Czuła, że nie powinna puszczać go samego. Powinna mu się postawić i iść razem z nim. Chociażby dla swojego spokoju.
W głowie Sakury po raz kolejny pojawiły się przebłyski wspomnień związanych z manipulacjami Karin, a poszarzała biel szpitalnych ścian w żaden sposób jej nie uspokajała. Stopniowo dreszcze zaczęły pokrywać jej całe ciało.
– Sakura? – Zachrypnięty głos Naruto otrząsnął ją z zadumy. – Wszystko OK?
Wzięła pokrzepiający wdech i zmusiła się do pokiwania głową.
Uzumaki z ciężkim westchnieniem przesiadł się o dwa krzesła, tak, że zajął miejsce obok Sakury. Haruno siedziała ze spuszczoną głową, ciągle wpatrując się w swoje dłonie.
Naruto chrząknął, co zwróciło jej uwagę. Przesunęła się trochę, aby móc na niego spojrzeć.
W porównaniu do ich ostatniego spotkania wyglądał starzej. Jakby ta przeklęta noc wyssała z niego wszelką witalność. Nawet jego świecąca poświata radości i nieskończone pokłady energii kompletnie uleciały. Rozpłynęły się w powietrzu, pozostawiając za sobą wrak człowieka. Jego oczy, sine i podkrążone emanowały smutkiem.
– Też mnie zdenerwowała tym, że tu przyszła – wyszeptał. – Zawsze wybierze sobie najgorszy moment.
– Naruto – wyszeptała jego imię i obserwowała, jak zmagał się z emocjami.
Była na siebie zła, że przez te głupie rozterki Uzumaki poczuł obowiązek pocieszenia jej. A przecież nie powinno tak być. Przez Karin skupiła na sobie całą uwagę i zaczynała mieć z tego powodu wyrzuty sumienia. Rozdrabniając się nad swoimi problemami, zapomniała o najważniejszym powodzie, dla którego przyjechała tu razem z Sasuke. Całkowicie ignorując przy tym tragedię, jaka dotknęła Naruto i Hinatę.
– Przepraszam – powiedziała cicho, patrząc prosto w jego pozbawione blasku oczy. Musiała to zrobić, bo tak należało. To nie ona potrzebowała wsparcia. Nie miała prawa nawet go chcieć i o nie prosić. Ani Naruto, ani Sasuke nie powinni się nią zajmować. Blondyn w szczególności, a Uchiha… on był tam dla swojego przyjaciela, nie dla niej.
Uzumaki ze słabym i wymuszonym uśmiechem pokręcił głową, dając jej tym do zrozumienia, że nie musiała go przepraszać.
Obok nich przeszło kilku lekarzy. Naruto momentalnie zamarł i cały zbladł, jednak żaden z nich nie zatrzymał się obok.
Sakura wyciągnęła rękę i chwyciła jego dłoń, ściskając ją. Chciała dać mu do zrozumienia, że była obok, że miał w niej wsparcie.
– Chcę być obok niej. Hinata musi mnie usłyszeć. – Sakura próbowała wycofać dłoń, ale Naruto ją ścisnął, więc ją zostawiła. – Obudzi się, kiedy mnie usłyszy – powiedział z ogromną nadzieją w głosie.
– Spokojnie – wyszeptała, gładząc kciukiem jego dłoń. Jabłko Adama skoczyło mu i opadło, gdy z trudem przełknął głośno ślinę
– Muszą, mnie do niej wpuścić. Nie dam rady tu dłużej siedzieć. – Jego głos z każdym słowem coraz bardziej się łamał, a oczy błyszczały od łez.
Sakura w tamtym momencie po raz pierwszy zaczęła zazdrościć Hinacie miłości, jaką obdarzył ją Naruto. Związek Sasuke i jej był bardzo niesprecyzowany, burzliwy. Nie wiedziała, czy Uchiha w ogóle ją kochał.
Fakt pierwszy.
Sasuke nie należał do osób wylewnych. I zawsze należało mieć to na uwadze.
Fakt drugi.
Bardziej skupiał się na czynach, gestach.
Podsumowując, jego zachowanie i to, w jaki sposób się nią opiekował, wskazywało na to, że nie była dla niego tylko przelotną zabawą. Dodając jeszcze do tego jej wspomnienia, w których przynajmniej w większości, Sasuke zachowuje się jak idealny kandydat na męża, chłopaka, partnera, że tą swoją idealnością aż chwytał za serce. Mogła więc stwierdzić, że Sasuke w jakiś pokręcony sposób ją kochał. I ta myśl napawała ją ogromną nadzieją, połączoną z odrobiną szczęścia.
– Niedługo. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – powiedziała lekko po dłuższej chwili. Próbowała powstrzymać swój drżący głos, żeby nie dodawać Naruto dodatkowych zmartwień.
Potrząsnął głową i pochylił się, puszczając przedtem jej dłoń. Chwycił się dłońmi za głowę, jakby próbował uspokoić swoje myśli.
Poczułem, jak przewraca mi się w żołądku, a w gardle narasta ogromna, napchana emocjami gula. Skutecznie uniemożliwia mi ona oddychanie i mówienie. Ale nawet się cieszę, nie chcę z nikim rozmawiać. Jestem zdenerwowany i przerażony. Zły na siebie, że pozwoliłem, aby coś odwróciło moją uwagę od Hinaty. Może nie coś, ale ktoś. Nawet zaczynam mieć do siebie żal, że po nich zadzwoniłem.
Ale nie chciałem być sam. Bałem się. Cholernie się bałem, że jeśli będę sam… spełni się najgorszy scenariusz.
W jakieś ułamkowej części tak się stało. I jestem wdzięczy Sasuke, że akurat tu był i potrafił mnie chociaż trochę uspokoić. Bo kiedy pielęgniarka powiedziała, że Hinata straciła dziecko. Moje dziecko. Poczułem coś, czego nigdy nie doświadczyłem. I było to destrukcyjne.
Musiałem się skupić na Hinacie, żeby nie stracić zmysłów. Od tamtej chwili robię to cały czas.
Oczami wyobraźni przywołuje z pamięci każdą wspólną chwilę. Każdą minutę, kiedy miałem ją w ramionach. Każde trzy sekundy, kiedy mówiła mi, że mnie kocha. Każdą jej pulsującą ze złości żyłkę na czole. Każdy jej uśmiech, dotyk… Każdy rumieniec, który pojawiał się na jej twarzy za dnia, w nocy.
Nie potrafię złapać oddechu. Moje serce łomocze w piersi tak szybko i mocno jakby chciało przebić się przez żebra. Okropne i bolące uczucie.
Słyszę, że Sakura coś do mnie mówi, ale nie jestem w stanie się skupić na jej słowach. Myślę tylko o Hinacie.
Bo jedyne czego pragnę i potrzebuję to ONA.
– Może coś ci przynieść – zapytała, delikatnie dotykając jego ramienia. Wydawał się jakiś nieobecny, co ją bardzo zaniepokoiło, więc wszelkimi sposobami próbowała go przywołać na ziemię.
– Nie. Dzięki – odpowiedział słabym, załamanym głosem, w którym wyczuwalna była rezygnacja.
Na korytarzu rozbrzmiał ciężki tupot drewnianych chodaków. Ta sama pielęgniarka co wcześniej, stanęła przed siedzącą w poczekalni dwójką.
– Pan Uzumaki? – Rozległ się jej niski głos.
Naruto gwałtownie otworzył oczy, zamrugał i wyprostował się. Wlepił swoje spojrzenie w kobietę. Jego wzrok w tamtym momencie był bardzo bystry, żywy i pełen nadziei.
– Coś z Hinatą? Mogę ją zobaczyć? – zapytał, nie pozwalając pielęgniarce wymówić ani słowa. Co widocznie ją zirytowało, bo przewróciła oczami.
– Ja właśnie w tej sprawie – odparła sarkastycznie. Sakurze aż się nóż w kieszeni otwierał, jak ta kobieta się odzywała. Przypomniało jej się też, że prawdopodobnie albo na pierwszym, albo na drugim roku miała zajęcia, które dotyczyły komunikacji z pacjentem. Nie zawsze były one przyjemne, ale studenci – jako przyszli lekarze musieli wiedzieć jak przekazywać konkretne informacje. W spokojny i opanowany sposób, żeby nie urazić, albo dodatkowo nie zranić pacjenta. Takie rozmowy nie były łatwe, bo ile pacjentów tyle reakcji. Jednak ta kobieta z ogromną świadomością zachowywała się jak zimna suka.
– Jej stan jest stabilny. Nadal nie odzyskała przytomności, ale lekarz wyraził zgodę na to, żeby pan przy niej był.
Naruto bardzo energicznie zaczął potakiwać głową.
– Proszę za mną.
Wymienił z Sakurą rozradowane spojrzenie.
– Idź, idź. Jak Sasuke wróci, znajdziemy was – powiedziała cicho, a Naruto tylko kiwnął głową, bo miał w gardle taką gulę, że nie potrafił oddychać a tym bardziej wymówić cokolwiek.
Uzumaki ruszył za pielęgniarką. Sakura została w poczekalni jeszcze chwilę. Chciała zaczekać na Sasuke, którego nie było od jakichś czterdziestu minut. Była tym bardzo zaniepokojona i nawet rozmyślała nad tym, żeby iść go szukać, ale musiała mu zaufać. Prosił ją o to. Ta rozmowa była sprawą, którą chciał załatwić sam. Nie mogła się jednak pozbyć lub wyłączyć swoich myśli. Zastanawiała się, o czym tak długo mógł rozmawiać z Karin, albo – co gorsza – co ta kobieta mogła mu właśnie wmawiać.
Kiedy wstawała, westchnęła przeciągle, po czym wzięła do rąk swoją kurtkę. Jeszcze raz zerknęła w stronę korytarza, ale nie dostrzegła w nim Sasuke. Nerwy zaczęły powoli ją zjadać. Takie wyczekiwanie na jego powrót nie należało do przyjemnych zadań. Ufała mu, ale nie ufała Karin i to ją najbardziej denerwowało.
Potarła dłonią zmęczone oczy. Wszystko działo się w szpitalu tak wolno. Była tam od około dwóch i pół godziny, a miała wrażenie, jakby minęły przynajmniej cztery. Jeszcze zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób powie Sasuke o tym, co sobie przypomniała. Bo prędzej czy później będzie musiała mu wszystko wyjaśnić. Zasługiwał na to. Jednak z jakiegoś powodu myśli o tej konwersacji nieco ją denerwowały. Niby wiedziała, że Sasuke nie będzie na nią zły, chociaż ukrywała przed nim prawdę o swoich nagłych nawrotach pamięci. Ale kłębiła się w niej jakaś niezrozumiała obawa, że coś pójdzie nie tak.
Powolnym krokiem szła w kierunku sali, w której leżała Hinata. Po drodze minęła wracającą Gburowatą Pielęgniarkę. Korona zapewne z głowy by jej nie spadła, gdyby była nieco milsza dla bliskich poszkodowanej.
Kiedy dotarła na miejsce, na krzesełku pod ścianką położyła swoje rzeczy, po czym podeszła do okienka, które pozwalało jej zajrzeć do sali Hinaty.
Hyuuga leżała pośrodku szpitalnego łóżka, a Naruto siedział obok niej, z łokciami opartymi o brzeg materaca. Była przykryta białą pościelą, otoczona rozmaitymi urządzeniami, które na bieżąco monitorowały jej stan. Wydawała się całkiem nieruchoma pod rurkami i respiratorem, całkiem jakby to nie była ona, tylko jej ciało. Była taka bezbronna. Do prawej ręki miała podpiętą kroplówkę. Jej miejscami szarą i siną twarz częściowo przysłaniała maska tlenowa. Oczy miała podkrążone, a policzki były zapadnięte. Na czole widniało kilka opatrunków.
Siedzący obok Naruto, dłońmi trzymał jej lewą rękę, która bezwładnie leżała wzdłuż jej ciała. Gładził jej zewnętrzną część bardzo powolnymi ruchami. Wzrok miał cały czas wbity w śpiącą Hinatę i nawet na chwilę go nie odwrócił. Bardzo delikatnie poruszał ustami i coś do niej mówił. Następnie podniósł jej dłoń i ją pocałował.
Sakura miała mocne przeczucie, że taki dotyk i obecność Naruto są dla Hinaty dobre. Ta scena napawała ją ogromną nadzieją na to, że stan Hyuugi się poprawi i już niedługo się obudzi.
– Przepraszam – cichy i gardłowy głos Sasuke dobiegł do jej uszu. Najpierw ze strachu się wzdrygnęła, bo za bardzo dała się pochłonąć myślom, dopiero po chwili spojrzała na niego zaskoczona. Miał lekko zaczerwienione od zimna policzki, a także nos. Przemknęła wzrokiem do jego oczu. Spojrzenie Sasuke było bardzo nieczytelne. Trochę jakby zgnębione i przepraszające, ale jednocześnie pełno w nim było jakiegoś dziwnego napięcia. Nawet jego ciało wydawało się spięte. Był trochę przygarbiony, co mogło wskazywać na to, że zmarzł, a dłonie miał schowane w tylnych kieszeniach spodni.
Sasuke odwrócił od niej wzrok i spojrzał na Naruto.
– Wszystko w porządku? – zapytała zaniepokojona. Mruknął jej krótkie yhym i skinął głową, nawet na nią nie patrząc. – Dopiero dostał pozwolenie – poinformowała niepewnie.
– To dobrze. – Jego głos wydawał się lekko zachrypnięty, jakby przez ostatnie trzydzieści minut krzyczał.
Nieoczekiwanie w jej gardle pojawiła się wielka gula, próbowała ją przełknąć. Objęła się ramionami i zacisnęła mocno palce, wbijając je w skórę.
– Dowiedziałeś się czegoś o wypadku? – zapytała nieśmiało. Pokręcił głową
– Jutro pojadę na komisariat – odparł krótko. Wyjął dłonie z kieszeni i potarł je o siebie, a kiedy to nie podziałało, aby je rozgrzać, przystawił je do ust i dmuchnął kilka razy.
Sakura przekręciła się do niego i wyciągnęła ku niemu swoje ręce.
– Daj – poinstruowała go. Sasuke zmarszczył brwi. Jego spojrzenie spoczęło na jej dłoniach i zobaczyła w nich cień dezaprobaty.
Przygryzła wargę.
Sasuke przez chwilę spoglądał jej w oczy, po czym przymknął swoje i kiwnął głową. Ciche westchnięcie uciekło z jego ust i podniósł powieki, obdarzając Sakurę słabym, nieśmiałym uśmiechem.
Utrzymując spojrzenie na tych przepięknych, czarnych jak noc oczach, zmusiła się, by przysunąć dłoń. Drżały jej palce, a głos w głowie krzyczał, żeby się zatrzymała.
Zignorowała go. Chciała go dotknąć za wszelką cenę.
Wolno i delikatnie otoczyła swoimi palcami dłonie Sasuke. Wzdrygnęła się, czując, jak bardzo były zimne. Poczuła, jak Uchiha pod wpływem jej dotyku zamarł. Stał całkowicie nieruchomo, ze wzrokiem wbitym w ich splecione dłonie i czekał na jej kolejny ruch.
Kciukiem bardzo czule, bez pośpiechu zaczęła gładzić jego palce. Zacisnął szczękę i wciągnął powietrze tak ostro, że aż zaświstało między jego zębami. Kolejny raz przesunęła kciukiem po jego kostkach, patrząc na niego spod rzęs. Atmosfera sprawiła, że ciągle zerkała na niego tylko po to, by mogła stwierdzić, że on patrzył na nią tak samo często.
Wokół nich była kompletna cisza. Bez problemu mogła usłyszeć bicie swojego serca, które kołatało w niej jak szalone.
Serce Sasuke również odpowiedziało szybszym i mocniejszym rytmem. I w duchu dziękował bogu, że Sakura tego nie odczuła. Taka reakcja była dla niego dość rzadka, wręcz zaskoczył nią sam siebie.
Po chwili powoli wysunął dłonie z jej własnych, zabierając wraz z nimi swoje ciepło. Pochyliła głowę, chcąc ukryć swoje zażenowanie i niezadowolenie. Bo chciała potrzymać jego dłonie nieco dłużej. Przez dłuższy czas czuła jeszcze dotyk Sasuke na swoich palcach i przyjemne mrowienie, kiedy jego zimno zetknęło się z jej ciepłem.
Kolejne minuty stali w ciszy. Obserwując Naruto, albo patrząc się w przeciwległą ścianę.
Uzumaki znowu zaczął poruszać ustami, a jego palce bardzo czułe gładziły kostki bladej dłoni Hinaty. Po policzkach spływały mu łzy, które ścierał co chwila z lekkim uśmiechem.
Ten obrazek zaparł Sakurze dech w piersi. Wyobrażała sobie, co Naruto mógł jej w tamtej chwili opowiadać oraz czuć. Była pełna podziwu dla jego oddania i miłości. Bo to, w jaki sposób traktował Hinatę, było wręcz magiczne. Zawsze myślała, że taka miłość nie istnieje. A jednak. Jedna z bajek Disneya rozgrywała się tuż przed jej nosem. Bez cienia wątpliwości, patrząc na to, z jaką czułością i miłością Naruto traktował Hinatę, można było powiedzieć, że on kochał ją nad życie.
W głowie narodziły się jej kolejne pytania. Chciała się dowiedzieć, czy Sasuke też się o nią tak martwił, czy jej wypadek dotknął go tak samo, jak Naruto. To, co opowiedział jej Uchiha o wypadku, było jedynie krótkim jego zarysem. Nie opisał jej wtedy swoich uczuć. Podał jej tylko najbardziej istotne informacje, resztę zachowując dla siebie.
Otworzyła usta, by o coś zapytać, ale nie wiedziała jak mu to powiedzieć. Wzięła głęboki drżący wdech, próbując opanować rozszalałe serce. Zerknęła na niego kątem oka i zauważyła, że ją obserwował. Poczuła się przyłapana. Gorąco zalało jej policzki, serce zaczęło bić jak oszalałe. Krew szumiała w uszach. Jego spojrzenie mówiło więcej, niżby chciała. Zupełnie jakby czytał jej w myślach.
Wzięła drżący wdech, po czym wypuściła bardzo powoli powietrze, zamykając w międzyczasie oczy. Wraz z podniesieniem powiek zapytała:
– Czy kiedykolwiek mnie kochałeś?
– Nie przestałem – zaskoczył ją jego szept, a także to, że odpowiedział bardzo szybko. Po czym dostrzegła, że jego oczy rozszerzyły się, jakby był zaskoczony, wręcz przerażony. Przekręcił głowę w jej stronę, wlepiając w Sakurę swoje świdrujące spojrzenie. Uniosła brwi ze zdziwienia, a jej oczy zrobiły się wielkie jak monety. Serce jej zamarło, pominęło zapewne z dwa albo nawet trzy uderzenia.
I znowu zapomniała jak się oddycha. W płucach zabrakło jej tchu.
Jeżeli kiedykolwiek miała wątpliwości co do intencji i uczuć Sasuke, swoim spojrzeniem i tymi dwoma słowami kompletnie je rozwiał. Co prawda, nie wypowiedział ich bezpośrednio. Ba! Zrobił to tak odruchowo, że odpowiedzią zaskoczył sam siebie.
Już nic wokół siebie nie widziała. W jednej chwili Sasuke i ona byli jedynymi ludźmi w tym małym, białym korytarzu, który z jakiegoś powodu nagle wydawał się jej najcudowniejszym miejscem na ziemi. Ogarnęło ją to samo niekontrolowane pragnienie, które odczuwała po tym, jak potwierdził to, że są razem.
Po prostu stała i patrzyła na niego. Wchłaniała go całego. Każdą rysę jego twarzy, każdy ruch, każde spojrzenie i uświadomiła sobie, że ten arogancki, samolubny facet ją zdobył. Każdą część jej. Już od pierwszego ich spotkania.
Zacisnęła dłonie i bardzo gwałtownie, bo aż zabolała ją szyja, odwróciła od niego swoją twarz. Podniosła rękę, przez chwilę masując obolałe miejsce.
Musiała się kontrolować. Nie mogła się ot, tak na niego rzucić.
Zerknęła na swoje piersi i mogłaby przysiąc, że Sasuke zauważył jej sterczące sutki. Czuła się okropnie zażenowana. Przygryzła dolną wargę, czując, jak temperatura w pomieszczeniu natychmiast wzrosła o jakieś piętnaście stopni. A jej umysł został tak zawładnięty słowami Sasuke, że prawie zapomniała, jak się stoi. Jednak udało jej się utrzymać pion.
Przekręciła się w kierunku Uchihy i już chciała coś powiedzieć, kiedy drzwi od sali Hinaty się otworzyły i wyszedł z nich Naruto. Wydawał się nieco spokojniejszy niż wcześniej, ale widać było, że nie do końca sobie ze wszystkim radził.
Ich spojrzenia gwałtownie wylądowały na blondynie. Spojrzał na nich ze zmarszczonymi brwiami, które zaraz wróciły do normalnej pozycji.
– Poprosiłem lekarza, żeby nic nie mówił Hinacie o ciąży? – powiedział skruszonym tonem, jakby bał się ich reakcji. Miał napiętą szczękę i ściśnięte z emocji usta, które ułożyły się w wąską linię.
– Dlaczego? – wymsknęło się Sakurze. Zakryła szybko usta dłonią, jakby to miało jej pomóc cofnąć wypowiedziane słowo. – Przepraszam – dodała skruszona
– Spokojnie. – Pokręcił głową. – Sam chce jej o tym powiedzieć. Uważam, że jestem jedyną osobą, która powinna jej to przekazać.
– Jesteś pewien? – zapytał poważnie Sasuke
– Tak – skwitował i w tym samym momencie w korytarzu rozległ się głośny tupot stóp. Cała trójka odwróciła się i zobaczyła siostrę, a także ojca Hinaty wchodzących do poczekalni. Zawsze poważny Hiashi był blady i wyglądał na zrozpaczonego.
Naruto przez chwilę wymienił z Sasuke pełne emocji spojrzenie, jakby się bał, że lada moment jego ciało kompletnie się rozleci, a uczucia i emocje wypłyną do wierzchu bardziej, niżby chciał. Uchiha kiwnął na niego głową, na co blondyn zareagował słabym uśmiechem.
Sakura ze zdziwieniem obserwowała ich niemą rozmowę. W głębi zazdroszcząc im takiej głębokiej, przyjacielskiej więzi.
Naruto w mgnieniu oka podszedł do Hiashiego i Hanabi. Z przyszłym teściem wymienił uścisk dłoni, po czym bardzo gwałtownie został przytulony przez siostrę Hinaty. Na jego twarzy pojawiło się wyjątkowe zakłopotanie. Jak tylko Hanabi odsunęła się od niego, ze łzami w oczach zaczęła zadawać masę pytań. Naruto w zrozumiały i dość szczegółowy sposób zaczął im wszystko tłumaczyć. Po chwili cała trójka zniknęła za ścianą, a odgłosy ich rozmowy powoli ucichły.

Blue-owsko: Jeeez, wczoraj miałam w głowie taką ładną notkę pod rozdziałem, ale oczywiście jej sobie nie zapisałam i TERAZ CIERPIĘ. Dobra Mordki, żem zwlekała z tym rozdziałem jak nie powiem co, bo nie mam porównania xDD Ale... w końcowym rozrachunku, on mi się jakoś tam podoba SZCZEGÓLNIE PEWNE DWIE SCENY *_*. Dążyłam do nich od 4 rozdziału. I W KOŃCU SĄ! 
Adriemmer też się podobała PEWNA SCENA XD I wielkie podziękowania dla tej pani, bo mi bardzo przy rozdziale pomogła ♥ BARDZO DZIĘKUJĘ ♥
Jak już przeczytacie moją piętnastkę i ewentualnie napiszecie, co o niej myślicie (*MEGA SZEROKI UŚMIECH*), to wpadajcie do niej na  Midnight Puff, kto mnie śledzi na FaceBook'u, ten wie, jak bardzo byłam/jestem/będę zauroczona jej najnowszą jednopartówką.  
Głupio mi trochę, że dodaję piętnastkę tak późno. I naprawdę za to przepraszam. Mam jednak nadzieję, że czytało się ją Wam przyjemnie. Dajcie znać, co myślicie ;) A ja idę zrobić sobie trzecią kawę i rozmyślać nad 16 rozdziałem. A CO! 
P.S. Szczerze to  myślałam, że się z tym rozdziałem nie wyrobię :o ALE JESTEM Z SIEBIE DUMNA! A CO!
P.S.2 DZIĘKUJĘ WAM, ŻE JESTEŚCIE. Bo kurcze, Mordeczki, jesteście MEGA KOCHANE I CUDOWNE ♥

DODATEK SPECJALNY!
[17.09.2017] I oto przed Wami kolejny art Frelki, której ogromnie za niego dziękuję ♥ Zapraszam też Was na jej bloga Historie Konohy, przeczytajcie, pokochajcie i machnijcie ładny komentarzyk ♥ 
Kojarzycie scenkę, kojarzycie? AHA! Arcik narysowany specjalnie do tego rozdziału. Ja to się nie posiadam z radości ♥




30 komentarzy:

  1. Ja powoli coraz gorzej sobie radzę z tą lawiną słodkości, jaką publicznie na mnie wylewasz. XD NIE NARZEKAM, NIE MARUDZĘ I JESTEM CHOLERNIE WDZIĘCZNA, BO TO KOCHANE, ale nie przywykłam do tak częstego zawstydzania się z jakiegokolwiek powodu i strasznie mi z tym dziwnie nieswojo. XD
    Ejejej, spróbuję potem machnąć najbardziej treściwy komentarz od jakichś kilku miesięcy, kiedy wyślę jej te rozdziały albo podczas jakiejś przerwy, bo to wyautowanie z blogosfery coraz bardziej mnie dobija. XD
    Saskuś jest tam perfektolo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TY! AŻ OKULARY KURDE ZAŁOŻYŁAM, BO NIE DOWIERZAM XDDD
      BZDURY GADASZ xD Ciesz się ile możesz, nie wiesz ile moja dobroć potrwa xDDDDDDDDDDD JOKE!
      I AAAAAAA! Ziomku! DZIĘKUJĘ ♥ AAAAAAAA!
      CZUJĘ SIĘ W PIP ZASZCZYCONA! No MEGA! ♥♥♥♥ DZIĘKUJĘ, OJEJ, DZIĘKUJĘ ♥♥♥
      Sasuś jest kuźwa HOT AS FUCK!

      Usuń
    2. XDDDDDDD wyobrażam sobie, jak krzyczysz te caps lockowe Twoim głosem. słyszę to wszystko XD
      Przyszłam, bo jako człowiek też zasługuję na chwilę rozrywki i poczytania czegoś miłego od czasu do czasu, zanim przysiądę do tej jebanej tabelki i podręczników szkolnych. XD (TO BRZMI JAKBYM ZACZĘŁA DZISIAJ SZKOŁĘ <3)
      Jeny, serio dawno nie pisałam takich dłuższych komci, ojaaacisz. No to hops
      Rozbawiła mnie Karin jako czynnik zapalny wymiocin. XD i Zdjęła brzydkie, czerwone okulary i odgarnęła z oczu luźne kosmyki. nawet okulary masz brzydkie, sugoooo
      W ogóle to tak sobie kminię, że na miejscu zarówno Sakury, jak i w sumie Saska, można się spokojnie pochlastać, bo w jej przypadku trudno komukolwiek wierzyć, a w jego - cokolwiek udowodnić. Straszne bagno XD Ich zachowania są zupełnie zrozumiałe, a reakcje - naturalne, poza Karin. XD Ona w tym wszystkim to jakaś abstrakcja. XD
      Chęć powrotu oddalała się z każdą minutą, tym bardziej że kilka godzin temu miała nadzieję, że spędzi tę noc z Sasuke. ];->>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
      KARIN TEŻ MIAŁA
      – Przepraszam – powiedział, patrząc jej prosto w oczy. – Za wszystko. DOSTRZEGAM TĘ ANALOGIĘ! <3 kocham je, dobrze wiesz!
      W ogóle ta scenka, ychhh. Mam w głowie taką śliczną scenerię nad tą rzeczką z widokiem na miasto, bijące takimi ciepłymi światłami z czarnych wieżowców, wysokich bloków i latarń. Wszystko widać tak ładnie z boku. Do tego niebo też jest czarne, czyste i idealnie widać na nim gwiazdki. Księżyc jest cieniutkim, złotym rogalikiem, a tam gdzieś obok rośnie sobie białe drzewko. Sasuke też niech będzie elementem wystroju, a jego głos kiedy oświadcza, że jej nie zdradził, tą wisienką na torcie.
      A te oświadczyny są cholernie w jego stylu, serio. Nie wpadłabym na to, że najbardziej pasują do niego te bez oficjalnego łyl ju meri mi .
      – Ja się jeszcze nie poddałam. XDD jaki natręt, jak można tak nie czuć się niechcianym i mieć w sobie tyle nietaktu? xD
      W ogóle to strasznie podoba mi się też sposób prowadzenia rozmowy Sasuke z Karin. Jest w tym wszystkim totalnie sobą. Chłodny i poirytowany nią, ale zachowuje przy tym spokój i taką klasę. Dobrałaś takie słowa, które idealnie go oddają, serioszka. JESTEM ROZPŁYNIONA
      Bardzo piękną masz playlistkę, od Skinny love, poprzez James'a, Się i Lumminersów i aacch, nawet te dwie, których nie znam, są śliczne!
      Wybacz, że może nie tak do końca długo, jak miało być, ale muszę zabrać się za swoje, bo późno już całkiem, a ja nie wiem, ile tu siedzę. Ty może w sumie pisz dalej, zamiast poprawiać to poprzednie :-//// ziomko, buzioki :*

      Usuń
    3. JESTEŚ NIEMOŻLIWA! A JAKA ROZKOSZNA! ♥
      Już niedługo Ziomek, już niedługo. KCIUKI TAK ZACISKAM, ŻE PEWNIE NIEDŁUGO JE POŁAMIĘ!
      MATKO, MORDKO ja się czuję OGROMNIE WYRÓŻNIONA! Coś bym Ci jeszcze napisała, ale wyjdzie, że ZA SŁODKIE. Albo jak w tej reklamie NIE TAK SŁODKO JAK MYŚLISZ XDDDD
      Nie, no dzięki Ziomku!

      Karin, to sucz. I tyle xDDDDDDDDD DO TEGO W PIP NAPALONA NA SASKA!
      OBIE KURNA NAPALONE!xD

      Oświadczyny to wiadomo! Mam te samo zdanie i dobrze o tym wiesz xDDD
      Twoje postrzeganie Saska jakoś w głowie mi się wyryło, że teraz ciągle staram się żeby był taki KANONICZNY(?).
      Weź, weź... nie jęcz xD JA JESTEM W *pip* SZCZĘSLIWA! OGROMNIE DZIĘKUJĘ ♥
      Lumminersów, ktoś mi polecił, kojarzysz może? xDDD
      No i poważka, czuję się mega wyróżniona, choćby dlatego, że masz te pisanie na głowie i jeszcze Ci się chciało tego komcia walnąć. Jak już ten pierwszy o zawał mnie przyprawił xDDD
      Yo! Ziomeczku! Buziole krejzole xDDD

      Usuń
  2. Aloha!
    Oto jestem i ja, przeczytałam piętnastkę a teraz zostawiam po sobie ślad.
    Kurcze muszę zacząć notować jakie blogi czytam i co jest na nich, bo za każdym razem, gdy pojawia się gdzieś nowy rozdział to muszę się cofać żeby ogarnąć o czym jest xD

    Z jednej strony fajnie tak składać sobie całą historię do kupy dzięki retrospekcjom, które umieszczasz ale z drugiej strony no kuuurcze chciałabym więcej akcji! Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybko ;)
    W sumie to nie za bardzo mam pomysł co jeszcze napisać.
    Życzę dużo weny i miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest historia nastawiona na akcję, moja droga xDDD Ale jakoże zbliżamy się z nią do końca, to coś się dziać zacznie. Pewne sceny już od miesięcy czekają na swój debiut xDDDD

      Też mam nadzieję, że napiszę go szybko xDDD OKAŻE SIĘ XDDD
      Ach Kropcia i tak bardzo dziękuję za komentarz <3 Ogromnie się z niego cieszę ♥ I jeszcze raz bardzo, ale to bardzo dziękuję ♥
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Jak tak poczytam o tylu uczuciach to zaczynam kochać cały świat łącznie z każdym pyłkiem kurzu na biurku :D
    Mi się też podobały pewne sceny! :D Nawet większość. A te zaręczyny! Też chcę mieć taras i wyspę w kuchni... halo..? Sama sobie zrobię..?
    Uwielbiam tego Sasuke. To moja ulubiona postać :D Wszędzie! Ale jest mega facetem tutaj!
    Trochę chyba zgubiłam się w czasie, boo to Karin już ma dziecko czy nie? Zawsze zapominam ile czasu od czego mija, przepraszam! :) Liczą się emocje! :D
    Z drugiej strony to Sasuke jednak musi mieć coś tam na sumieniu, skoro sam zrobił badanie.. jeśli jej nie dotknął to jak mógłby być ojcem? Aaah..
    Muza tez super dobrana ;)
    Wcale nie czułam przerwy między rozdziałami, kiedy przeczytałam ten :)
    Powodzenia i pozdrawiam serdecznie! :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuś taki miał być! Ach, ach <3
      Nie, spokojnie Kas, nie zgubiłaś się w czasie. Ale wyjaśnię i to, spokojnie ;)
      Nie ma nic na sumieniu jeśli chodzi o Karin. Zrobił te badanie tylko dlatego, żeby mieć dowód dla Sakury, ale także móc nim szantażować Karin. No bo tak xD Sasuke ma na nią pewnego haka. Ogólnie to on przeczuwał, że Karin wyskoczy z takim dokumentem, w koncu jest zdolna do wszystkiego - musiał się zabezpieczyć xD

      Ach! to dobrze, ulżyło mi! Może gdybym się tak nie rozpisywała i jakoś krótsze je pisała, to częściej bym je publikowała. Ale to jest silniejsze ode mie :o
      I BARDZO, BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ KAS ZA KOMENTARZ <3 Serduszko tak mi się cieszy, że łolaboga ♥
      Buźka Kochana :*

      Usuń
  4. Rozdział jest fenomenalny. Będę ci to powtarzać do znudzenia, że jesteś ZAJEBISTA. Piszesz to, co lubisz i w swoim własnym fantastycznym stylu. Nie zmieniaj i nie szukaj niczego na siłę :D Prawdziwi fani cię odnajdą!

    Cały rozdział pochwycił mnie za serce. Tysiące emocji mną targało, gdy kolejno czytałam bieg wydarzeń. Karin to straszna małpa i mogłaby już się stracić :D Ta ciąża mnie poraziła, ale potem nastało błogosławieństwo w postaci wyznania Sasuke.

    Jego " zbuduję ci ten taras i wyspę w kuchni" chwyciło mnie za serce! Cudownyyy. Taki kochany i oh ahh.

    Super, że wróciłaś do Naruto, bo biedny stał się małym pionkiem w całej tej grze SasuSakuKarin :D
    Wzmianka o jego odczuciach w trakcie świetnym pomysłem :D

    A kompletnie rozpłynęłam się po - Nie przestałem.
    Masz mnie <3 Po tym cudownym krótkim zdaniu jestem całą twoja :**

    Kocham, całuję. Wciąż jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Dobra, bo zaraz mi A zabraknie, albo gardło siądzie xDDD
      Z radości zaczęłam machać rączkami jak szalona fanka. dosłownie. poważnie.
      Ty mi echo połechtałaś xDDDDDDDDDD
      Ale prawda? prawda? te dwie sceny to takie och, ach. Sama się nimi jaram xDDD
      Naruto to mi w głowie krzyczał, że uwagi trochę chce xDD Dawno też nie pisałam w 1 os. więc to było jakieś małe wyzwanie xD

      BIERE CIĘ ♥♥ ŁODDAJ MI SIĘ ♥♥

      LOFFKI, KISSKI, TULASSKI ♥♥♥
      DZIĘKUJĘ PAULY ZA TE CUDOWNE SŁOWA, OGROMNIE DZIĘKUJĘ ♥

      Usuń
  5. Ech, to takie słodkie było, że aż tęczom rzygam XD
    A tak na serio to jesteś kolejną z niewielu osób, które tekstami wywołują u mnie ooouuuuu :D
    Zakofałam się w scenie na bulwarze <3
    Świetny rozdział, i wcale nie ch*j dużo. Małooo XD
    Pssst, ktoś kiedyś nam w komentarzu napisał, żeby nie przeżywać spóźnień, co nie? ;)
    Jak ktoś chce to poczeka, a reszta? Walić, są inni.
    Pozdrawiam i weny na 16. Chceeem *.* <3
    I PS.Zdążyłąm peczytać przed 00:00

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHAHAHAHAH XDDDD O krcze, ktoś tu mi nawiązania robi xDDDD
      Skittlesy z tęczy chociaż były? xDDDD
      Ahahahah xDDD I o to chodziło! Ta scena była głównym napędem do napisania tego rozdziału xD
      Dziękuję Yorumi za komentarz <3 ZA PRZECZYTANIE, ZA WSZYŚCIUTKO ♥ DZIĘKUJĘ ♥
      Buziaki :*

      P.S. Hell yeah! ♥ Brawo XDDDDD

      Usuń
    2. Kiedyś trzeba, co nie? XD
      Nom, dobre były XD
      Cudaaaa <3
      Hyhyhy, to my z Yumi dziękujemy ;)
      PS.Czuje się jak pieprzona królowa XD
      <3

      Usuń
    3. Wy? Za co? :o
      ALE I TAK KOCHANE JESTESCIE ❤❤❤
      P.S. Tak trzymać! XD

      Usuń
    4. Za to, że jesteś i komentujesz, ale przede wszystkim za to, co piszesz <3
      Yumi chyba ostatnio nie ma głowy do komentarzy, ale kocha Shiny Lights całym sercem, tak jak i ja. <3
      Czekamy na 16 ^^ *.*

      Usuń
    5. O jak słodzi XDDDDD I tak mam sporo zaległości na Twoich blogach :( Ale ogarnę raz dwa. m wyjad, trzeba będzie sobie cZymś czas umilić 😍

      Dziekuje za te cudowne słowa ❤ I za to, że czytacie ❤ MAM TAKICH CUDOWNYCH CZYTELNIKÓW
      JAk JA WAS KOCHAM ❤

      Usuń
  6. Od czego by tu zacząć?
    Maybe od Naruto i Hinaty? Czemu ta dwójka musi tak cierpieć, co? Ciekawa jestem, czy Naruto powie Hinacie prawdę o ciąży? W ogóle to takie w jego stylu brać na swoje barki rozmowę o cholernie trudnych sprawach... I już nie wspominając o tym, że potrafi wesprzeć, nie tylko dobrym słowem ale też gestem :) Świetnie ukazałaś również jego naiwną nadzieję na to, iż Hinata się wybudzi ze śpiączki pod wpływem jego głosu. Fajnie by było, lecz tak to, Naruto, niestety, nie działa :( Przynajmniej w większości przypadków.
    Ja pie*dole, Karin, weź w końcu, ku*wa mać, ogarnij, że SS się stało i nic już z tym nie zrobisz! Gedżas, jak ja współczuję jej dziecku =.= Ooo, a kogo kopnął zaszczyt bycia tatuśkiem, skoro nie jest nim Sasuke? Blue, weź się nie śmiej, ale przez chwilę pomyślałam o Satomu... W sumie, oni by do siebie pasowali - dwie upierdliwe ameby umysłowe, które non stop uprzykrzają naszemu SS życie =.=xD Ale wiem, że z Satomu nie trafiłam; tatuśkiem musi być ktoś, kto nie zawahałby kopnąć Karin w dupę... Jakby Satomu nie był do tego zdolny. Dobra, już kończę ten wątekXDD
    Zaręczyny Saska takie podstępne. Niby zwykła rozmowa po scenie z pewną rudowłosą debilką, niby nic, a tak naprawdę szykował coś dużego. To też jest takie w stylu Uchihy :D I te jego "Sakura, dobijasz mnie" też takie SasukowateXD Hola, hola, wyspa w kuchni, wygodne łóżko (wstawka z nim mnie rozbawiła do łez, nie pytaj czemu, po prostu tak się stało), dom z tarasem? Dorzuć jeszcze dwa regały na książki, dwa duże psy, jezioro i las i jestem absolutnie twoja, Sasek ;) A tak na serio, to gdzie spotkam takiego Uchihę, co? Poproszę DOKŁADNE namiary! Piszę to, bo uważam, że klękanie na jednym kolanie z bukietem róż/innych kwiatków w jednej ręce, a w drugiej z pierścionkiem jest przereklamowane as fuck =.= I jeszcze to "Czy wyjdziesz za mnie/Zostaniesz moją żoną?"
    Końcówka rozdziału taka sweeet! *rzyga tęczą* Nie, no, serio bardzo słodka Ci wyszła i taka cierpła i w ogóle "oh" i "ah"! Wielbię ją tak samo scenę zaręczyn. O shiet, przez ten cały burdel z Karin i NaruHina zapomniałam o ataku mdłości Sakury. Skoro to nie ciąża, to co? Oby nic groźnego, bo już i tak nasza Haruno za dużo ma na głowie...
    Pozdrawiam, życzę weny oraz czekam (nie)cierpliwie na kolejny rozdział :)
    PS. Piętnastkę jakoś szybko mi się przeczytało, mimo, że uważasz ją za długą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ogromny sentyment do NH. WIĘC KTO WIE, MOŻE MU SIĘ UDA XD Naruto to przecież taki niezwykły człowiek. Nawet wróg staje się przyjacielem jak z nim porozmawia! xDDD

      Nie śmieję się xDDD Serio to by pasowało. Taka ich mała zmowa. Ale jeszcze nie zdecydowałam.
      Ty, serio, jak znajdziesz takiego Uchihę, to ja też chcę namiary! xDDD TAK! ZGADZAM SIĘ Z TYM! W *PIP* PRZEREKLAMOWANE! Poza tym takie coś do Sasuke zupełnie by nie pasowało. WCALE! Takie zaręczyny są za bardzo na pokaz.
      Ja nie raz mówiłam znajomym i to całkiem serio, że jak facet mi się w taki tradycyjny sposób oświadczy, to odmówię xDDDD I NA 100% BYM TAM ZROBIŁA.

      Kurde, znowu ktoś rzyga tęczą. DAJCIE SKITTLESY CHOCIAŻ! Ale serioszka, przesłodziłam? xDDD Kurde, nie chciałam! xD
      ACH, ACH! GINNY OGROMNIE DZIĘKUJĘ! ♥ Twoje komentarze mają taką energię! TAKI MAŁY KOP DO DZIAŁANIA XD
      Ogromnie dziękuję jeszcze raz ♥
      Buziaki :*

      Usuń
  7. Wreszcie nadrobiłam, jeeeju.
    Wybacz, że tyle to zajęło. Zostawiłam sobie jedynie najnowszy rozdział, a skończyć mogłam go dopiero dziś. Wstyd, wiocha, bida z nędzą, ale mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone!
    Okej, to tak.
    Totalnie ci zazdroszczę tego, w jaki sposób potrafisz opisać kilka krótkich gestów. Zawierasz w tym tyle emocji i uczuć, do tego w taki niewymuszony sposób, że ja po prostu leżę. Niby nic się nie stało, ale ty opisałaś to tak, jakby pół świata się Sakurze na głowę zwaliło, a do tego ja odczuwam to tak, jak powinnam - bez nadmiaru, z idealnie wyważonymi proporcjami.
    Mimo tego gdzieś tak w połowie opowiadania miałam myśli typu: God, trochę mam już dość tych wielkich dramatów, dramatycznych spojrzeń i tak dalej. Szybko mi to jednak minęło. Jakoś udało ci się to wyważyć i wrócić - chciałam powiedzieć na prostą, ale ma to negatywny wydźwięk. Hm. Musisz wiecieć, o co mi chodzi XD
    Właśnie! Totalnie szanuję cię za Saska. Jest taki... saskowaty. Sam fakt - tym mnie rozbroiłaś - że wcale nie poprosił Sakury o rękę, nawet sam o tym nie wspomniał, a ona "czy to są zaręczyny?" XD No kisnęłam srogo. To było tak 100% uchihowe, idealne XD
    Jest też coś, czego nie umiem do końca ubrać w słowa. Czegoś mi brakuje. Nie wiem. Może to, że umysł Sakury jest dla nas totalnie otwarty. Sasek, jak to Sasek, powinien być SKRYTY MHROCZNY, KRÓL LODU I CHŁODU ♥ -ale tak naprawdę to nie mamy pojęcia co on czuje do końca. Przynajmniej ja nie jestem pewna tej jego miłości.
    Karin. Rzadko są blogi, gdy z Karin nie robi się idiotki. Z reguły nie jest traktowana poważnie i nie sprawia problemów. Tutaj jednak ma dużą rolę. Naprawdę dobrze ją poprowadziłaś. Jedyne co mnie kłuje, to ta sprawa z ciążą. Wiem, co chciałaś przekazać, ale odebrałam to tak, że dla Sakury nie liczy się fakt czy on ją przeleciał czy nie, a to czy Uzumaki jest w ciąży. Kminisz, jakby złe już się dokonało, a Sakura tylko obawia się o możliwe przykre skutki.

    Uch, to chyba jeden z moich dłuższych komentarzy w życiu XD Zwykle nie jestem zbyt wylewna, ale tutaj musiałam ci to wszystko powiedzieć, choć czuję, że i tak o czymś zapomniałam.
    W każdym razie zostaję do końca Shiny Lights!
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, weź! Ja i tak jestem ogromnie szczęśliwa, że przeczytałaś! Normalnie czuję jak mnie zaszczyt kopnął. Poważka.
      Ach no te dramaty... może to faktycznie źle, że ich tyle. Ale w sumie w takiej obyczajówce bez nich... meeh sama nie wiem xDD Ale, ok. Kumam o co chodzi xDDD
      Yup, musiało być Saskowe, bo do niego te normalne ni *jak* pasują. Według mnie. A co do 'umysłu' Saska. Ostatnio przymierzam się do poprawki pierwszych rozdziałów, tak, żeby bardziej do reszty historii pasowały. I dostrzegłam w sumie to samo. Także pewnie prędzej czy później, ale zamierzam skupić się na myślach Saska. Bo nawet mi go zaczęło być mało.
      Oki! Wiem, o co chodzi. Już to kminię! Faktycznie to trochę tak wygląda. Pewnie, mając teraz Twoje słowa w głowie, będę coś kombinowała w przyszłości z tą sceną itd. Ale dzięki wielkie, że o tym wspomniałaś :D

      To i zaszczyt kopnął po raz kolejny. DZIĘKUJĘ ♥
      W razie jak coś się przypomni, to pisz xDD Takie uwagi się ogromnie przydadzą!
      I BARDZO DZIĘKUJĘ za komentarze, za poświęcony czas. Bo nawet bym się nie spodziewała. A tu taka miła niespodzianka! Jeszcze raz OGROMNIE DZIĘKUJĘ ♥
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  8. Jestem spóźniona i zupełnie nieogarnięta z tym komentarzem, ale i tak chciałam dac znak, że przeczytałam i to był jeden z piękniejszych rozdziałów. Normalnie to już dawno bym dała w dziób każdemu, kto tak rooooozwlekle opisuje emocje i przeżycia i to się tak ciągnie jak gluty z nosa, ale nie Tobie! Absolutnie! Ciebie mam ochotę za to wyściskać. To jest takie cudownie i tak super pokazuje ich relacje, a jak to widzę w mojej główce to aż mam ciarki i cała jestem podekscytowana. Ależ chciałabym być na miejscu Sakury! A te wyznania Sasuke? To już nie są perełki, a diamenty! <3 Serce mi stanęło jak czytałam!
    Także jak zobaczyłam, że jeszcze tylko kilka rozdziałów do końca to trochę smutno mi się zrobiło. Bo w sumie to przez Ciebie jeszcze bardziej wkręciłam się w SasuSaku (a jeszcze rok temu to była dla mnie zgroza nad zgrozy xD).
    Pozdrawiam cieplutko! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach to się cieszę, przynajmniej mój dziób nadal będzie wyjściowy xDDDD
      Aż takie emocje?! Jejku Kaori, to najlepszy komplement jaki mogłam dostać. Ogromnie dziękuję i tulę do tego ♥
      Wiesz, że mi też jest smutno? Bardzo się zżyłam z tą historią, ale może właśnie na wszelki wypadek zostawię sobie do niej otwarte drzwi. W razie jakbym chciała wrócić. Muszę to przemyśleć ;)
      To dobrze! Ojace! Mega się cieszę z tego, że się do nich przekonujesz ♥

      Buziaki, tulaski ♥ I miłego wieczorku ♥

      Usuń
  9. Hmm... Nie wiem, czym po tym rozdziale mam więcej pytań, czy odpowiedzi. A nawet jeśli mam odpowiedzi, to wydaje mi się, że do nich mam pytania...
    Czy Satomu maczał w tym palce? Myślę, że tak. Dlaczego? Cholera mam pomysł, ale nie wiem... Ten wypadek był dziwny, ciąża też. Zachowanie Naruto również, najpierw po przyjaciół potem po rodzinę narzeczonej? Zagrywki Karin? Dwa razy to samo? No błagam coś się nie zgadza!
    I te zaręczyny. Te zaręczyny typowe dla Sasuke, przypominające te z Hiden'a. Na prawdę, chociaż odczułam pewien chłód w jego wyznaniach. Być może to moje wrażenie, urojenie, bądź strach przed losem tych dwojga... Kobieta mam mętlik w głowie! Im dłuższy rozdział, tym większy niedosyt!
    Pozdrawiam, przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam dostępu do internetu:((((
    Buziaki!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się winna xD To po kolei: czy Satomu maczał w tym palce - to dla mnie jeszcze zagadka. Ciąża mogła być wpadką xDD A z tą rodzinką. Naruto zadzwonił do nich wcześniej niż do Sasuke, po prostu Uchiha miesza bliżej xDDD
      No Karin widząc, że samą gadką nic nie wskóra, połasiła się na fałszywe wyniki. Moim zdaniem ona nadal ma nadzieję, że im się nie powiedzie. Bo czasami w głowie kobiety zapala się taka lampeczka, że wiesz jak on zostanie sam to ja go pocieszę. Dość chore zauroczenie przez nią przemawia.

      Ej, spokojnie kochana <3 Ja bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas, za komentarz ♥ No ogromnie ♥
      Buziaczki :*

      Usuń
  10. I kolejny rozdział za nami. Dopiero teraz znalazłam czas, żeby skomentować, bo jednak życie uczelniane potrafi zająć człowiekowi dużo czasu. A ten rozdział był przeze mnie bardzo wyczekiwany, mimo, że nieprzeczytany od razu po publikacji. Przechodząc do rozdziału. Przede wszystkim akcja. Tak dużo się tutaj działo. Wypadek Naruto i Hinaty, pojawienie się, o zgrozo, Karin, więcej wspomnień Sakury. Naruto musi być strasznie ciężko, nawet nie chce sobie wyobrażać co musi teraz czuć, Nie dość, że wypadek to jeszcze Hinata straciła dziecko. Zresztą jemu prawie nic się nie stało, przynajmniej tak wnioskuje, bo on nie leży w tym szpitalu. Oby Hinata nie popadła potem w żadną depresję. Nie pytam już o to kto spowodował wypadek, bo widziałam komentarze wyżej :) Co do Karin , to pytanie jak powyżej co się stało z tą ciążą? Mam nadzieję, że nie będzie już więcej mącić w życiu Sakury i Sasuke bo i tak już dużo przeszli. Poza tym, jest jeszcze Satomu nieobecny w tym rozdziale. Oby im się jak najlepiej układało. A teraz Sasuke... Ah... No gdzie takiego znaleźć? Przecież te zaręczyny były wręcz idealne! Z ciekawości wróciłam do wcześniejszych rozdziałów i przecież on miał dla niej pierścionek! Oh Sasuke ty romantyku. I najlepszy przyjacielu przy okazji. Na pewno jego obecność bardzo pomogła Naruto. Wracając do Sakury, to wreszcie odzyskuje pamięć i przypomina sobie te wszystkie piekne momenty z Sasuke. Mam teraz parę pytań po tym rozdziale i w oczekiwaniu na nowy :). Ile tak mniej więcej uważasz, że twoi bohaterowie mają lat? Nigdzie chyba nie napisałaś, a ja jestem po prostu ciekawa :)A i Ino mnie ciekawi, bo jak to jest z nią i z pracą Sakury w barze. W sensie czy znały się przed wypadkiem Sakury? Bo w ostatnim rozdziale Ino nie znała Sasuke a gdzieś wcześniej przeczytałam, że tak stąd pytanie :) Rozdział piękny dzięki Sasusaku, a jednak cierpienie Naruto było takie wielkie. Ode mnie to tyle, czekam ze zniecierpliwieniem na nastepny rozdział
    Pozdrawiam, ~Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie słowa to miód na moje serce, ogromnie dziękuję, za poświęcony czas♥ To wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Bardzo dziękuję ♥
      Postaram się jakoś odpowiedzieć na Twoje pytania, żebym tylko za dużo nie powiedziała xDDD
      Karin jeszcze się pojawi, ma pewną rolę do odegrania. Mogę zdradzić, że bardzo jej będzie zależało, żeby Sasuke zachował tę tajemnicę dla siebie (taki mam plan xD).
      Ja przyjmuję, że Sakura ma 23-24 lata, a Sasuke jest od niej starszy o 3, więc 26-27. Obliczę to sobie jeszcze dokładnie i może gdzieś to podam, bo mam taki pliczek, co mniej więcej kiedy się dzieje, ale i tak chaos tam panuje xDDDD
      Co do Ino, ja chyba gdzieś to pisałam, że one poznały się po wypadku, ale muszę w takim razie sprawdzić pierwsze rozdziały, bo gafę mogłam walnąć. Pewnie nawet zaraz to zrobię xD
      Ino znała Sasuke z widzenia. Widziała jak przychodził do baru i obserwował Sakurę i dlatego go kojarzy.

      I co do oświadczyn-pierścionka. Tak miał go! Jednak kupił go długo po tym, a później, moim zdaniem, nie mógł znaleźć odpowiedniego momentu i ciągle to przeciągał xDDD Mimo wszystko to taki mały wstydzioszek ♥

      Ten komentarz wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy. Jesteś cudowna, dziękuję ♥

      Usuń
  11. Ok, to tak. Napiszę, że ja śledzę Twoje opowiadanie od początku. Tak, od rozdziału 1. Czasami coś napisałam, ale było to mało konkretne, jak tak teraz na to patrzę.
    Nie odzywam się często, bo nie chcę pisać byle czego, ale postaram się pisać komentarze częściej. Tak więc droga Blue... przeczytałam chyba wszystkie opowiadania ss jakie tylko można, a Twoje tak pokochałam, że aż sama w to nie wierzyłam. Tak cudownie ukazujesz relację między Sasuke a Sakurą, że to chwyta za serce. I mimo że nie wszystkie rozdziały kończą sie jakimś nagłym zwrotem akcji ja i tak z niecierpliwoscią wyczekuję kolejnego. A wiesz dlaczego? Bo ja chce wiedzieć, co im jeszcze zgotujesz i jak oni sobie poradzą.
    W ogóle te oświadczyny, to najcudowniejsza scena oświadczyn SS w całej blogsferze! Nikt nigdy nie napisał niczego tak kanonicznego. Do diabła z klękaniem! TO JEST PRAWDZIWA MIŁOŚĆ! Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i zachwycam siętak bardzo, że to aż nienormalne.
    Uwielbiam ♥
    Nawet gdy nie daję po sobie znać, wiedz, że jestem, czytam i dopinguję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki komentarz to na wagę złota! nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, czytając to wszystko. Czuję się ogromnie wyróżniona i pochwalona. Nie wiem, co Ci jeszcze odpisać, bo jestem w takiej euforii.
      To naprawdę dużo dla mnie znaczy, że tu jesteś i naprawdę jestem wdzięczna za ten komentarz, bo poświęciłaś swój czas. To dla mnie jest jak prezent normalnie ♥
      Dziękuję ♥

      Usuń
  12. Nigdy nie czytałam tak dobrego SasuSaku. Chcę więcej! Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥