Naruto próbował odesłać Sakurę i Sasuke do domu, obiecując, że zadzwoni, jeśli coś się zmieni. Uchiha jednak stanowczo zaprzeczał, twierdząc, że powinni jeszcze zostać. Ale wtedy do rozmowy wciął się ojciec Hinaty. Pan Hiashi bardzo poważnie, próbując ukryć zmartwienie w głosie, wyjaśnił, że nie było powodu, dla którego ta dwójka miałaby siedzieć tak długo w szpitalu. Argumentował to między innymi tym, że oboje wyglądali na zmęczonych i nie chciałby mieć ich na sumieniu. To jakoś podziałało na Sasuke i ze zrozumieniem kiwnął, ojcu Hinaty, głową. Natomiast Sakura na słowo zmęczonych zareagowała lekkim rumieńcem, ponieważ przed oczami, zaledwie na kilka sekund, pojawiły jej się obrazy z ich wspólnej nocy.
Zanim opuścili szpital, Naruto zamienił jeszcze kilka słów z Sasuke. Po tej krótkiej rozmowie Uchiha stał się wyjątkowo milczący, wręcz zamknięty na otaczający go świat. Sakura nie wiedziała, co takiego sprawiło, że Sasuke próbował zakopać swoje uczucia pod grubą warstwą obojętności oraz pewnego rodzaju złości. To, co usłyszał od Naruto, musiało być czymś poważnym i możliwe, że niezbyt przyjemnym, ponieważ w innym przypadku by się tak nie zachowywał. Przynajmniej taką miała nadzieję. Bo jego zmiany nastrojów stawały się dla niej coraz bardziej dezorientujące i denerwujące.
Napięty jak struna Sasuke maszerował wzdłuż parkingu tak szybko, że Sakura ledwo za nim nadążała. Próbowała przebierać nogami na tyle sprawnie, na ile miała siły, ale ciągle była w tyle przynajmniej o pięć kroków.
Zanim dobiegła na miejsce, Uchiha zdążył wygrzebać kluczyki z kieszeni i nacisnąć guzik, który otwierał zamki w aucie. Pojawiła się tuż za plecami Sasuke, w momencie, gdy wszystkie światła w samochodzie rozbłysły. Otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł jej wsiąść.
Lekko oszołomiona przycisnęła swoją torebkę do piersi, bo nagle poczuła się niezręcznie. Spowodowane to było zachowaniem Sasuke, który jak gdyby nigdy nic nachylił się nad nią, tak, że jego ramię musnęło jej udo. A zrobił to tylko po to, aby chwycić pas bezpieczeństwa. Przypiął nim Sakurę do fotela, niczym rodzic małe dziecko, po czym wycofał się, zatrzaskując za sobą drzwi. Zirytowało ją to trochę. Zachowywał się absurdalnie i z trudem powstrzymywała w sobie chęć, aby wyrzucić to z siebie. Wolała jednak puścić to w niepamięć, żeby nie wywoływać niepotrzebnej kłótni. Rozdrabnianie tego tematu, w tej sytuacji, byłoby głupie i może nawet nierozsądne.
Gdy nerwy zaczęły brać nad nią górę, ścisnęła kolana i przygryzła dolną wargę. Jej dłonie tak mocno zacisnęły się na pasku od torebki, że poczuła, jak paznokcie wbijają się w skórę.
Oprzytomniała, gdy usłyszała trzask drzwi. Kiedy Sasuke dotarł na miejsce kierowcy, był milcząco zamyślony. Zapiął pas i zerknął w jej stronę, ale zaraz szybko odwrócił wzrok. Przez ten ułamek sekundy dostrzegła w jego oczach obawę, którą bardzo szybko w sobie zdusił. Chwilę później rozpiął kurtkę i z westchnieniem oparł głowę o zagłówek, przez co cisza w samochodzie momentalnie zgęstniała. Dyskretnie rzuciła okiem na jego profil i dostrzegła napięcie w ustach Sasuke.
Dezorientacja, jaką odczuwała Sakura, zaczęła ją męczyć. Torturowała ją niewiedza, a także to, że Uchiha nagle tak się od niej odsunął, postawił mur i wymagał, że ona ot tak to zaakceptuje. Czasami zrozumienie go było gorsze niż dogadanie się z dzieckiem.
Przypadkiem lub dlatego, że wyczuł jej wzrok, podniósł powieki i przekręcił lekko głowę, trafiając na jej zaskoczone spojrzenie. Przez chwilę skupił na niej swoją uwagę, ale zaraz odwrócił się, po czym z widoczną frustracją przeczesał dłonią włosy. Odetchnął głęboko, włożył kluczyki do stacyjki i przekręcił je, uruchamiając silnik. Dokładnie w tym samym momencie wnętrze auta wypełniła cicha muzyka z radia, które uruchamiało się automatycznie przy starcie.
Po paru minutach wjechali na główną drogę. W samochodzie było cicho, nie licząc szumu silnika i brzmiącej w radiu piosenki. Żadne z nich przez ten cały czas nie powiedziało ani słowa.
Emanująca falami z Sasuke wściekłość była wręcz namacalna. Sakura widziała, jak kurczowo zaciskał dłonie na kierownicy i poczuła dziwny skurcz w żołądku. Było w nim coś skomplikowanego, co sprawiło, że ją do niego ciągnęło. Być może to jego zbytnia arogancja lub umiejętne ukrywanie swoich emocji. A może właśnie to, że jej udało się poznać, chociaż część tej prawdziwej, dobrej natury Sasuke. Być może lgnęła do niego, bo się bała i cierpiała, ale wiedziała, że był dla niej ważny i chciała być przy nim. Wesprzeć go. Jednak dopóki on sam nie będzie chciał rozmawiać, bardzo ciężko będzie mu pomóc.
W trakcie jazdy nie mogła zebrać myśli. Patrzyła się w jakiś punkt za oknem, przez co ulice zlewały się w jej oczach w jedno zniekształcone pasmo uciekające do tyłu. Towarzysząca im cisza była dla niej niemal nie do zniesienia. Ciągle nerwowo zakładała pasmo włosów za ucho albo drapała się za nim. Co chwila także poprawiała się na siedzeniu, bo chciała znaleźć jak najwygodniejszą pozycję. Tyle że wszystko było nie tak.
Jej myśli wciąż krążyły wokół tego, co się wydarzyło: wypadku, Karin, Sasuke… a nawet Satomu. Wszystkie były tak skrajne, jednak miały jeden wspólny punkt – ją. Ta myśl wywołała u niej mdłości. Ogarnęło ją bardzo dziwne uczucie, wręcz taki niepokój pomieszany ze strachem.
Gdy przeniosła wzrok na Sasuke, pierwszą rzeczą, jaką dostrzegła, były jego zaciśnięte na kierownicy pobielałe kłykcie. Dopiero po chwili zobaczyła, że mięśnie przedramion miał napięte jak struny. Widać było, że w środku aż kipiał ze złości. Chciała poznać jego myśli, odciągnąć jego uwagę od nich, żeby się nimi nie zadręczał. Bo o czymkolwiek myślał, zamykał się w bańce i nie chciał jej do siebie dopuścić. To było trochę jak gorsza wersja zabawy w kotka i myszkę, a Sakura miała już tego powoli dość. Postanowiła poruszyć temat wypadku, bo w jakimś stopniu wydawało się jej to rozsądnym posunięciem. A czy jej odpowie, czy nie… to już jego decyzja.
Do tej pory wiedziała niewiele. Nie wdawała się w szczegóły ani nikt jej o nich nie powiedział, przez co sama zaczęła podpowiadać sobie różne powody tego zdarzenia.
– Co do wypadku – zaczęła łagodnie, bo nie chciała być wścibska. Próbowała jedynie jakoś do niego zagaić, żeby podzielił się z nią tym, co wie. Miała nadzieję, że rozmowa na ten temat sprawi, że chociaż w połowie uspokoi swoje myśli. – Wiesz coś o nim więcej? Znasz jakieś szczegóły? – zapytała cicho, starając się, żeby jej głos brzmiał bardzo lekko, ciepło, ale jednocześnie, żeby wyczuł w nim wyraźne zaniepokojenie, bo może wtedy zechce jej o czymkolwiek powiedzieć.
Z westchnieniem rozprostował palce na kierownicy i ponownie je na niej zacisnął.
– A co chciałabyś wiedzieć? – odpowiedział pytaniem. Jego ostra nuta w głosie była zabarwiona lekkim wahaniem. Nie zdziwiło ją takie zagranie ze strony Sasuke.
– Jak do niego doszło?
Ściągnął brwi i pokręcił bardzo powoli głową. Sekundę później jego lewa dłoń powędrowała do twarzy i pogładził się nią od czoła po brodę. Poczuła dezaprobatę w jego gestach, ale nadal miała nadzieję, że Sasuke się przełamie, bo kiedy uniósł na nią swoje zgnębione spojrzenie, wyglądał, jakby się poddał. Szczerze pomyślała, że jej nie odpowie. A kiedy zaczął mówić, nie potrafiła ukryć swojego zdziwienia, które wymalowało się na jej twarzy tak nieelegancko, że Sasuke aż się skrzywił.
– Informacji jest niewiele – westchnął. – Było późno w nocy i nie zgłosił się żaden świadek, co może trochę utrudnić śledztwo. – Zrobił pauzę, jakby zastanawiał się, czy powinien mówić dalej. W chwili, gdy minął ich samochód, zrozumiała, że przez ten moment chciał się skupić na drodze. – Wracali z przyjęcia. Prowadziła Hinata, bo Naruto trochę wypił. Wjeżdżała na skrzyżowanie i samochód, który ich mijał, uderzył w bok auta. Straciła kontrolę nad kierownicą. Samochód odbił się od barierek i uderzył w słup. – Wzdrygnął się na te słowa i mocniej zacisnął dłonie na kierownicy. Sakura miała wrażenie, że przez chwilę usłyszała ten dziwny dźwięk strzelania kostkami. – Sprawca nawet się nie zatrzymał. Uderzenie było bardzo silne… – nie dokończył. Urwał od razu, jak tylko poczuł, że głos zaczyna mu się łamać.
– Myślisz, że to sprawka… – ucięła, bo bała się wypowiedzieć to imię, a raczej nie chciała tego robić. Same myśli o tej osobie przyprawiały ją o mdłości i zawroty głowy. Miała pewne podejrzenia i jeśli okazałyby się one prawdziwe, oznaczałoby to, że Naruto i Hinata omal nie zginęli przez nią. Zaczęła obwiniać się o ten wypadek. Czuła, że to jej wina, bo nie odwołała oskarżeń, a wręcz ich dołożyła po tym zajściu przed klubem. Zapewne, gdyby postąpiła tak, jak chciał Satomu, nikomu nic by się nie stało. I to dziecko…
Po jej policzku spłynęło parę łez, ale nawet ich nie zauważyła. Była tak pochłonięta swoimi myślami, że czas się dla niej na chwilę zatrzymał.
– Nie myśl o tym – spokojny głos Sasuke rozbrzmiał w jej uszach. Podskoczyła zaskoczona, a dopiero po chwili wróciła do teraźniejszości i obejrzała się na Uchihę. Zaraz odwróciła wzrok i wlepiła go w swoje trzęsące się dłonie. Kilkakrotnie, na przemian zacisnęła je w pięści i rozprostowała, próbując opanować drżenie, ale bez powodzenia. W ostateczności splotła je ze sobą i włożyła między uda.
Niespodziewanie Sasuke położył rękę na dłoniach Sakury i zacisnął je, dodając jej otuchy. Jego dłoń była bardzo ciepła, a uścisk wyjątkowo silny, taki pokrzepiający. Czuła emanujący od niego smutek, a gdy spojrzała mu w oczy, zobaczyła w nich przebłyski ogromnej obawy. Przymknął na chwilę powieki, a kiedy je otworzył, popatrzył na nią z troską. Odgarnął jej za ucho pasmo włosów, delikatnie muskając palcami policzek dziewczyny, na którym zatrzymał się na dłuższą chwilę. Poczuła ciepło na twarzy, przyjemne pieczenie i mrowienie skóry w miejscu, które dotykał.
Dopiero po chwili zorientowała się, że siedział na wpół obrócony w fotelu, a silnik już nie pracował. Rozejrzała się wokół. Byli na parkingu przed jego blokiem. Była zdziwiona, jak szybko udało im się dotrzeć do domu. Do domu. Przyłapała się na małej gafie, bo po raz pierwszy nazwała mieszkanie Sasuke domem. Określiła je mianem miejsca, w którym czuła się bezpieczna... kochana.
Wciągnęła gwałtownie powietrze, zaskoczona swoimi myślami. Upomniała siebie samą, bo nie powinna tak myśleć. Na razie nie, jeszcze nie, o ile w ogóle. To było nieco szalone i odważne stwierdzenie. Cieszyła się jedynie, że nie wypowiedziała go na głos.
Narastała w niej niezrozumiała panika, która musiała być widoczna na jej twarzy.
– Sakura – wyszeptał jej imię tak lekko, że aż poczuła trzepotanie w żołądku. Jej alterego uśmiechnęło się jak głupi do sera, przez co zaczęła mieć wyrzuty sumienia. Nie powinna się aż tak cieszyć z błahych rzeczy, tym bardziej, że to nie była odpowiednia ku temu sytuacja.
– Dlaczego nie odwiozłeś mnie do domu? – zapytała lekko speszona. Sasuke nic nie opowiedział. Oparł się o siedzenie, odchylił głowę lekko ku górze i zamknął na minutę oczy. Spuściła wzrok na jego klatkę piersiową, która unosiła się, to opadała pod wpływem miarowego oddechu. Poruszył się niespokojnie i otworzył oczy. Podrapał się z tyłu głowy i wyjął kluczyki ze stacyjki, po czym wysiadł z samochodu. Okrążył go, a Sakura instynktownie podążała za nim wzrokiem. Po chwili znalazł się przy drzwiach od strony pasażera. Zanim je otworzył, trzęsącymi się dłońmi zaczęła majstrować przy pasie i wreszcie, po kilku nieudanych próbach, wyswobodziła się z niego.
Sasuke wyciągnął dłoń w stronę Sakury, ale zatrzymał się, kiedy na niego spojrzała. W jej oczach tlił się lęk przed odrzuceniem, a także intensywne wahanie. Przygryzł dolną wargę z niemocy. Patrzyła się na niego, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu albo jakby miała go już nigdy nie zobaczyć. Przeraziło go to.
Wysiadła z auta, utrzymując ich kontakt wzrokowy.
Jego twarz emanowała bólem, a w oczach kryło się niezrozumiałe dla Sakury zgnębienie. Rozpadała się, bo myślała, że cierpiał, a ona nie mogła mu pomóc.
Co przede mną ukrywasz Sasuke?
Te pięć słów odbijało się echem w jej podświadomości, jednak nie miała odwagi, żeby je wymówić. Jej myśli podchodziły już pod obsesję, paranoję. Zaczęła doszukiwać się znaczeń jego słów, interpretować gesty.
To nie tak miało wyglądać!
– Sasuke – wymamrotała niepewnym głosem. Oparła się ciężko o tylne drzwi, ponieważ nogi miała jak z waty i trochę się chwiała. Jej ciało powoli odmawiało jej posłuszeństwa. Krok po kroku. Czuła coraz większe zmęczenie, potrzebowała ciepłej kąpieli, jedzenia i snu. – Chyba będzie lepiej, jeśli zawieziesz mnie do mojego mieszkania – zasugerowała, starając się brzmieć stanowczo, niestety z marnym skutkiem, ponieważ głos jej drżał z emocji. Wlepiła swoje spojrzenie w Sasuke i czekała na odpowiedź. Ale ta nie nadchodziła.
Śledziła wzrokiem każdy jego ruch. To jak popchnął i zatrzasnął drzwi od samochodu, jak nacisnął przycisk na małym pilociku, który służył również za klucz i zamknął auto. Jak po raz kolejny przeczesał dłonią włosy. Widziała, jak mrugał, rozchylał i zamykał usta. Przyglądała się ruchom jego klatki piersiowej. Zwróciła uwagę na to, że gdy brał głębszy wdech, prostował się, przez co jego postawa nabierała bardzo męskiego wyrazu.
W końcu stanął bliżej niej. Gdyby przysunął się o pół kroku, bez problemu wpadłaby w jego objęcia. Mogłaby się wtedy w nim zatopić, ukryć w tych silnych ramionach Sasuke i czekać, aż wszystkie złe myśli, słowa, czyny przeminą. To pragnienie z każdą sekundą stawało się coraz silniejsze, coraz bardziej przytłaczające.
Nie mogła znieść widoku jego zgnębionych oczu. Zauważyła, że starał się to ukryć, bo nim zacisnął usta, jego twarz przybrała ostry wyraz. Samo patrzenie na niego, kiedy był w takim stanie – bolało. Ba! Jego nastrój wręcz się jej udzielał.
Wyciągnął dłoń, żeby zaczesać niesforny kosmyk jej włosów za ucho. Sakura obserwowała jego twarz, usilnie próbując zrozumieć to, czego nie mówił. Kącik jego ust uniósł się, ale nie było w tym radości, zaledwie lekkie drganie. Wydawało jej się, że chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Powoli wypuścił powietrze ze swoich ust w postaci pary. Dojrzała jego zaczerwienione policzki i zaczęła się zastanawiać, czy aż tak długo tam stali, że Sasuke zdążył już zmarznąć, czy może po prostu było tak zimno.
Błądziła wzrokiem po jego twarzy i miała świadomość, że musiało wyglądać to trochę dziwnie. Ale nie rozwodziła się nad tym zbyt długo, bo tym, co ją rozproszyło, był stanowczy chwyt Sasuke. Złapał ją za rękę, w taki sposób, że gdyby chciała, bez problemu mogłaby się wyrwać. Nie było to jednak konieczne. Ciepło jego skóry idealnie rozchodziło się po jej dłoni. Ciągnął ją za sobą, ale o dziwo szli normalnie, bez większego pośpiechu. Na tyle spokojnie, że słyszała jak pod wpływem ich kroków, skrzypiał pod nimi śnieg, który oślepiająco odbijał jasne promienie porannego słońca.
Gdy przekroczyli próg głównych drzwi, ośmieliła się zapytać:
– Może lepiej będzie, jak wrócę do siebie? – Nie chciała mu przeszkadzać i tak miała już wyrzuty sumienia przez swoje goszczenie się.
Sasuke przystanął w półkroku z głębokim westchnieniem, które w jego wykonaniu mogło oznaczać jedynie dezaprobatę.
– Sakura. – Posłał jej krótkie spojrzenie znad ramienia.
Wypowiedziane przez Sasuke jej imię, odbijało się echem w jej głowie. Nie potrafiła znaleźć odpowiedniego słowa, które opisywałoby to, jak bardzo lubiła, gdy wypowiadał je w taki sposób – nieco ochryple i z głębokim, cichym barytonem. Zawsze używał tego tonu, w sytuacjach, które chciał w pewien sposób zdominować. Bo jeżeli sobie coś postanowił, to do tego dążył.
Wpatrując się w tył jego głowy, zrozumiała, co chciał jej przekazać, więc nie czekając na kolejne słowa, które prawdopodobnie i tak by nie padły, skinęła głową. Nie było sensu się z nim spierać i tak nie miała siły, by stać, a co dopiero kłócić się z nim.
– Mogę skorzystać z wanny? – zapytała dla zasady, podczas zdejmowania butów. Chociaż zadała to pytanie bardziej dla upewnienia się, bo i tak wiedziała, że się zgodzi.
– Jasne – odpowiedział, zabierając od niej kurtkę. – Przyszykuję w tym czasie coś do jedzenia – oznajmił i ruszył do kuchni.
Kiedy wspomniał o jedzeniu, zaburczało jej w brzuchu i natychmiast na jej twarzy pojawił się rumieniec. Dźwięk był głośny i nie miała żadnych wątpliwości, że Sasuke go usłyszał, ponieważ prychnął krótkim śmiechem.
W okamgnieniu zniknęła za drzwiami łazienki.
Odkręciła wodę, zdjęła z siebie ubranie, pozostając w samych czarnych figach i przysiadła na brzegu wanny. Podczas gdy napełniała się wodą, wpatrywała się tępo w duże lustro, które momentalnie zaszło parą.
Przeciągnęła dłońmi po twarzy, a kiedy opuszki palców dotknęły ust, zatrzymała je tam na chwilę. Nietrudno jej było przywołać wspomnienie smaku i miękkości ust Sasuke. Jego czułych, czasami mocnych i desperackich pocałunków.
Z jej gardła wydobył się cichy, zdławiony jęk. Martwiła się o niego, tym bardziej, że miała wrażenie, że nie mówił jej o czymś ważnym. Uciszył ją i nie powiedział nic więcej oprócz bardzo szczątkowych informacji. Bała się, że jej przypuszczenia mogły być prawdziwe i cierpieli przez nią niewinni ludzie. A zachowanie Sasuke wcale jej od tego nie odwodziło. Musiała z nim porozmawiać, bo ta niepewność ją powoli wykańczała. Była zdeterminowana, chciała zakończyć to pasmo niepowodzeń i irracjonalnego strachu. Tej ciągłej obawy i niedopowiedzeń.
Zanurzyła dłoń, żeby sprawdzić temperaturę. Woda była idealna, odrobinkę za gorąca, tak jak lubiła. Zakręciła kurek, zsunęła figi i powoli umiejscowiła się w wannie. Położyła się na plecach i lekko ugięła kolana. Żałowała trochę, że Sasuke nie miał żadnego płynu do kąpieli, ale zamiast niego użyła trochę żelu pod prysznic.
Ruchem dłoni wywoływała fale, przeciągając nią od prawej strony do lewej i z powrotem. Na chwilę zamknęła oczy, próbując wyłączyć swoje zmysły. Pod wpływem przyjemnego ciepła jej mięśnie zaczęły się rozluźniać, a napięcie spowodowane wypadkiem także stopniowo ulatywało. Czuła pewnego rodzaju swobodę, chociaż nadal przez jej myśli przelatywały wcześniejsze wydarzenia i rozmowy.
Przez dobre pięć minut tylko leżała, wykonując minimalną ilość ruchów. Nabrała powietrza w płuca i zjechała ciałem niżej, tak, że zanurzyła głowę pod wodę, aż po sam czubek nosa. Powoli odliczała do dziesięciu, a kiedy przekroczyła tę cyfrę, zaczęła liczyć dalej. Na te pare sekund odcięła się od świata, słysząc w uszach jedynie szum.
Kiedy czuła, że coraz trudniej było jej wstrzymywać powietrze, wynurzyła się i wypuściła przetrzymywane w płucach powietrze. Zaraz wzięła głęboki oddech i ponownie się zanurzyła. Tym razem jedynie na dziesięć sekund.
Woda zaczęła powoli stygnąć, więc musiała się streścić z kąpielą, bo nie przepadała za leżeniem w zimnej.
Jak tylko spłukała pianę z włosów, rozległo się pukanie do drzwi.
– Mogę wejść? – zapytał bardzo niepewnie. Jego głos był cichy i przygnębiający.
– Bez nakazu nie wpuszczam – krzyknęła, marszcząc ze śmiechu twarz. Chciała rozluźnić trochę atmosferę i miała nadzieję, że jej się udało.
Najpierw prychnął, a później mruknął zirytowany:
– Bardzo śmieszne.
Sekundę później szczęknęła klamka i zza drzwi wyłonił się Sasuke. Podszedł do niej, powoli, ostrożnie, w ogóle na nią nie patrząc. Z każdym kolejnym jego krokiem łazienkę ogarniała ciężka atmosfera. Powietrze stało się zbyt gęste, może nawet dławiące. Dreszcz niepokoju przebiegł jej po kręgosłupie i ścisnął gardło.
Jednak się nie udało.
Usiadł na brzegu wanny. Sakura czuła się trochę skrępowana swoją nagością, więc instynktownie podciągnęła kolana pod brodę i objęła je ramionami, żeby zasłonić jak największą powierzchnię swojego ciała.
Przez moment pustym spojrzeniem wpatrywał się w swoje dłonie, dopiero po chwili jego czarne oczy odnalazły drogę do jej twarzy. Nie dostrzegła w nich niestety ani cienia rozbawienia jej płytkim żartem. Zastanawiała się, co powinna powiedzieć, jak zacząć rozmowę. Musiała dobrać odpowiednie słowa, bo wiedziała, że jeśli zrobi to źle, to mogła się niczego nie dowiedzieć.
– Powiedz mi, o czym myślisz – powiedziała błagalnie, bo niepokoiło ją jego zachowanie. Po wypowiedzeniu tych słów trochę się skrzywiła, bo zaczęła przeżywać, że jednak źle dobrała słowa, i miała nadzieję, że Sasuke nie zauważył jej zmieszania.
Jego ciało spięło się pod wpływem jej słów, a tęczówki drgnęły, ale żadna odpowiedź nie nadeszła. Dla Sakury atmosfera robiła się niezręczna i doprowadzała ją do szału. Przez moment milczał, ale potem się rozluźnił. Pochylił się, sięgnął po myjkę, namydlił ją i delikatnymi, okrężnymi ruchami zaczął masować jej plecy.
Siedzieli pogrążeni w niezręcznej ciszy, przerywanej jedynie cichymi, niekontrolowanymi jękami Sakury, które opuszczały jej krtań za każdym razem, gdy Sasuke kilkakrotnie, zupełnie przez przypadek, musnął jej rozgrzaną skórę swoimi palcami. Mięśnie sztywniały jej pod dotykiem jego dłoni, zdawało się Sakurze, że oddychała zbyt głośno, zbyt nierówno.
Cały czas milczał, a przez jego twarz przebiegały mieszane emocje. Wpatrywał się w nią z zaciśniętą szczęką i spiętymi ramionami. Ciągle czekała na jego odpowiedź, jednak nie wiedziała, jakiej dokładnie oczekiwała, po prostu miała nadzieję, że w ogóle jej coś odpowie.
Ukradkiem kilka razy spoglądał jej w oczy, jakby zastanawiał się, co powiedzieć i czy w ogóle. Ale zbyt długie zwlekanie z odpowiedzią sprawia, że mogła być ona mniej szczera, chciała koniecznie coś z niego wyciągnąć.
– Sasuke – naciskała, ale on wyraźnie ją ignorował. Wypuściła powoli powietrze z ust, po czym przewróciła oczami. To zaczynało być męczące i irytujące. To była tylko kwestia czasu, gdy jego emocje udzielą się jej i sama zacznie się od niego odsuwać.
Zanurzył gąbkę w wodzie i zaczął opłukiwać pianę z jej ciała. Kiedy Sakurze wydawało się, że skończył, wyciągnęła dłoń, a on bez cienia sprzeciwu oddał jej ją. Wycisnęła nadmiar wody z gąbki, ponownie namydliła i zaczęła bardzo powoli przesuwać nią wzdłuż swoich ramion i nóg, pozostawiając na nich odrobinę piany. Dokładnie wiedziała, co robi. Czuła, jak się w nią wpatrywał, chociaż próbował ukryć swoją desperację, która była wręcz wypisana na jego twarzy, wyczuwalna w każdym napiętym mięśniu na jego ciele. Językiem bezwstydnie zwilżyła swoje wargi i kontynuowała dość perfidne przedstawienie, nie pozwalając mu zauważyć, że i na nią to działało.
Kiedy skończyła i pozbyła się piany ze swojego ciała, Sasuke wydał z siebie cichy jęk frustracji, ale jej nie dotknął. Odsunęła trochę nogi od piersi, mając na uwadze to, że Uchiha zobaczy je w prawie całej okazałości. Nie minęło pięć sekund, a Sasuke nachylił się i pocałował ją w kark. Spięła się chwilowo, bo po jej ciele przebiegł elektryzujący dreszcz, ale całkowicie rozpłynęła się po tym delikatnym dotykiem jego ciepłych i miękkich warg. Straszliwie zapragnęła ich dotknąć. I bez żadnego konkretnego powodu, przy okazji zauważając, że on się kompletnie tego nie spodziewał, złapała dłońmi za brzeg wanny i poniosła się na kolanach, sięgając po jego usta. Niemal zapominając o całym świecie. Właściwie zapomniała o wszystkim, co nie wiązało się z jego niesamowitymi ustami.
Był jej odskocznią, jej schronieniem.
Na początku był delikatny. Ich usta zetknęły się ze sobą miękko. Pocałował ją raz, nieśpiesznie. I potem drugi, z desperacją. A za trzecim razem rozchylił językiem jej wargi, nie pozwalając się wycofać. Agresywnie odwzajemniła pocałunek, przekazując mu trochę swojej goryczy. Całował ją mocno, przez co jej serce niebezpiecznie przyspieszyło. Wypchnęła pierś w jego stronę, chcąc pokazać mu w ten sposób, że pragnęła tego pocałunku równie mocno, jak on. Wplątał palce prawej dłoni w jej mokre włosy, a drugą położył na plecach dla zachowania równowagi. Starał się ją przytrzymać przy sobie, ustabilizować pozycję dziewczyny. Jej ciało było śliskie od wody, przez co Sakurze ciężko było utrzymać klęczącą postawę. Zaczynały boleć ją kolana, a chłód brzegu wanny przenikał przez skórę na jej brzuchu.
Zwolnił trochę, przez co jego pocałunek był bardzo powolny i delikatny, zabarwiony odrobiną pasji. Było w nim coś absolutnie rozkosznego. Przez ten gest chciał jej pokazać, jak wiele dla niego znaczyła. A ona przekazywała nim, że był jej odpowiedzią na wszystkie pytania związane z jej przeszłością i przyszłością.
Niespodziewanie zacisnął pięść na jej włosach. Odchylił głowę Sakury do tyłu i pogłębił pocałunek. Jego pieszczota stała się bardziej natarczywa, mocniejsza. Czuła w tym zniecierpliwienie, niepohamowanie i uwielbiała to. Pokazywał jej tym, jak bardzo jej pragnie, co ogromnie podsycało jej pożądanie. Wydała z siebie dźwięk pomiędzy jękiem a westchnieniem, kiedy jego ciepły język przesunął się po jej dolnej wardze.
Nie miała pojęcia, jak długo trwał ten pocałunek, ale wiedziała, że na pewno za krótko. Gdy oderwali się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza, nie byli jeszcze gotowi na to, by odpuścić.
Udało mu się zachować kontrolę nad samym sobą. Miał nierówny oddech. Z trudem uwolnił jej usta. Odwrócił także wzrok, powstrzymując się od ponownego ich dotknięcia. Zacisnął dłonie na kolanach i z frustracji zagryzł dolną wargę. Jego wtargnięcie do łazienki podczas jej kąpieli mogło skończyć się zupełnie inaczej, niż to sobie zaplanował, gdyby pociągnął to dalej. Tyle że nie miał na to czasu. Było parę spraw, o których powinien z nią porozmawiać, ale najpierw musiał wybrać się na posterunek, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Chciał po prostu potwierdzić lub zaprzeczyć swoim podejrzeniom i dopiero wtedy wyjaśnić wszystko Sakurze. Nie było powodu, dla którego powinna się zadręczać. Tym bardziej że wiedzieli tak niewiele.
Kątem oka zerknął na nią, kiedy z pluskiem opadła na pięty. Widząc cień przemykający po jej twarzy i wyciągnął do niej rękę. Z lekkim drżeniem, którego miał nadzieję, nie zauważyła, dotknął jej policzka i pogładził go kciukiem. Westchnęła cicho, odwracając od niego wzrok. Usta miała czerwone i lekko opuchnięte, a policzki mocno zarumienione. Przeciągnął kciukiem po jej dolnej wardze, czując na skórze, jak bardzo była rozgrzana. Mógłby się założyć, że tak jak i on, czuła na swoich ustach mrowienie.
Nie chciał jej zostawiać, ale pocieszała go myśl, że gdy wróci, ona zapewne nadal tu będzie. Kiedy emocje związane z wypadkiem nieco opadły, myślał tylko o powrocie do domu. Desperacko chciał ją mieć ponownie w swoich ramionach, zasnąć z jej ciepłym ciałem przytulonym do jego piersi. Plany pogrzebał mu sms od Shikamaru piętnaście minut temu.
– Muszę jechać na komisariat – oznajmił w końcu ochrypłym głosem. Spojrzała na niego, a na jej twarzy wymalowało się zgnębienie. Wyglądała też na zawiedzioną.
– Na jak długo? – zapytała szeptem.
Zacisnął usta i pokręcił głową.
– Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Od dwóch do kilku godzin.
Wytrzeszczyła oczy, ale zaraz się opanowała i zagryzła wargę. Na ten widok poczuł nikłe uczucie radości, bo to był gest, który kiedyś Sakura często wykonywała, a od wypadku bardzo rzadko widział, żeby tak robiła.
– Rozumiem – wyszeptała ledwo słyszalnie, a jej wargi prawie się nie poruszyły.
Przesunął palcami wzdłuż jej żuchwy aż do brody. Wymusił, żeby uniosła głowę, jednak na niego nie spojrzała.
Co za zaskakująca zamiana ról.
Nachylił się nad nią znowu i dotknął jej warg swoimi. Oderwał się od niej i cofnął głowę. Usta miała rozchylone, a jej gorący oddech drażnił jego policzki. Pocałował ją kolejny raz, tym razem mocniej, a Sakura delikatnie wsysała się w jego wargi. Jęczała cicho, rozpaczliwie, całując go zachłannie.
Kiedy się od niego odsunęła, głaskał ją delikatnie po szyi. Wpatrywali się w siebie przez chwilę w milczeniu, dopóki ich oddechy się nie uspokoiły.
– Podgrzałem ci curry. W szafce jest miętowa herbata jakby co – wytłumaczył. Może nie była to najromantyczniejsza kwestia, jaką Sakura usłyszała od niego w tamtej chwili, ale jeżeli chciał wszystko szybko załatwić, musiał wychodzić.
Jej oczy dziwnie zabłyszczały, a Sasuke nie wiedział, jak to odczytać. Patrzyła na niego uważnie, drżącymi tęczówkami. Jej twarz była świeżo umyta i zupełnie pozbawiona makijażu. Zdobił ją tylko uroczy rumieniec. Wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj.
– Dziękuję – wymruczała pół szeptem.
– Muszę już wychodzić – poinformował, po czym pocałował ją w ramię.
Odwrócił się i odszedł, zostawiając ją rozpaloną i oniemiałą. Raz jeszcze spojrzał w jej kierunku ponad swoim ramieniem. Sekundę później wyszedł, z cichym trzaskiem zamykając za sobą drzwi. Odwróciła dopiero wtedy wzrok i jakby speszona, wpatrywała się w swoje wystające znad wody kolana.
– Manipulant – wymruczała pod nosem ledwie słyszalnie. Jego umiejętności odwracania uwagi i przekierowywania jej na niego były iście mistrzowskie. Żałowała tylko, że w sumie to ona wszystko zainicjowała.
Meh.
Owinięta ręcznikiem wyszła z łazienki i skierowała się od razu do sypialni Sasuke. Nienawidziła niemożliwości założenia czystej bielizny, więc postanowiła trochę poszperać w trzydrzwiowej szafie Uchihy. Otworzyła pojedyncze skrzydło, przeszukała szuflady i znalazła szare bokserki. Odrzuciła ręcznik i wciągnęła je na siebie. Wyglądała w nich jak w szortach. Uniosła oczy do góry, dzięki temu, że były dość obcisłe i miały elastyczną gumkę, nie spadały jej z bioder. Następnie z półki wybrała jakiś znoszony, przez co nieco wyblakły, stary T-shirt. Kiedy wkładała go przez głowę, do jej nozdrzy doleciał miły zapach proszku do prania, którym zwykły pachnieć rzeczy Sasuke. Co dziwne, ten zapach bardzo ją uspokajał. Podniosła ręcznik z podłogi i przetarła nim jeszcze włosy. Robiąc to, szła do głównego pokoju, gdzie powinna być jej torebka, w której z reguły miała małą szczotkę.
W drodze do łazienki zaczęła rozczesywać włosy, a następnie machała energicznie głową, żeby pozbyć się nadmiaru wody, bo nie chciała ich suszyć.
Westchnęła głośno.
Siedziała przy murku, oddzielającym pokój od kuchni, na jednym z dwóch wysokich krzeseł. Skrzyżowała nogi, a stopy oparła o metalowy drążek pomiędzy dwoma innymi. Dopiero po chwili dotarło do niej, że Sasuke musiał niedawno robić to przemeblowanie, bo wcześniej nie widziała u niego w mieszkaniu tych krzeseł. Stół stał teraz bliżej okna, przez co przestrzeń przy murku była nieco większa.
Przeżuwając podgrzane curry, pustym wzrokiem patrzyła się na widok za oknem. Mieszkanie było pogrążone w ciszy i bezruchu, mimo że kuchnia z salonem tonęła w promieniach słońca wpadających przez przezroczyste szkło. Co dziwne, nie czuła się tam źle. Wręcz miała wrażenie, że w jakiś sposób tam pasowała. Miała świadomość, że zapewne właśnie to mieszkanie było tak jakby jej drugim domem.
Minęło kilka minut i talerz zrobił się całkowicie pusty. Pochłaniała każdą łyżeczkę ze smakiem i była wniebowzięta, że Sasuke zrobił coś tak pysznego. Bardzo jej zaimponował swoimi kucharskimi umiejętnościami. Facet, który potrafi gotować, imponuje, ale przystojny facet, który potrafi gotować, nie dość, że imponuje ale także jest cholernie seksowny.
Po posiłku poczuła się o wiele lepiej. Jakby przybyło jej trochę dodatkowych sił. Po umyciu talerza i łyżeczki wzięła się za przygotowanie miętowej herbaty. Brzuch nadal jej trochę dokuczał, a taki napar często pomagał na wszelkie żołądkowe dolegliwości. Zalała kubek gorącą wodą i przez chwilę obserwowała, jak torebeczka z herbatą pęcznieje. Zerknęła na elektroniczny zegarek na piekarniku i jęknęła cicho. Była prawie dziewiąta. Od kiedy Sasuke wyszedł z mieszkania, czas okropnie zwolnił. Czekając, aż herbata się zaparzy, spacerowała po pokoju, wszystkiego dotykając i sprawdzając.
Na półkach nie było ani grama kurzu. Wszystko wydawało się mieć swoje miejsce i było starannie poukładane. Nie miała go za pedanta, nic nawet na to nie wskazywało. Sasuke był po prostu bardzo poukładany i jego mieszkanie także. Ono po prostu odzwierciedlało swojego właściciela.
Dłońmi przesunęła po grzbietach książek równo ustawionych na niewielkim regale, który był nimi przepełniony co do centymetra. Podobało jej się to. Sama uwielbiała książki i zazwyczaj starała się mieć na telefonie jakąś w pdfie, żeby móc ją czytać na przykład w drodze do pracy. Wizja Sasuke siedzącego na dużym fotelu z okularami na nosie i z książką w ręku wydała jej się przez chwilę bardzo podniecająca. Wręcz poczuła delikatne mrowienie na swoim ciele. Cholernie ją to kręciło. Może kiedyś uda jej się go do tego przekonać? Zamknęła oczy i potrząsnęła głową, żeby na razie powstrzymać się od dalszych fantazji. Dostrzegła wśród jego kolekcji tytuł, który wyjątkowo ją zaintrygował. Jakiś czas temu szukała go po wszelkich tokijskich księgarniach i nigdzie go nie dostała. Znudzona poszukiwaniami, poddała się, a później po prostu o niej zapomniała. Z ciekawości wyjęła Ningen Shikkaku Dazaia Osamu. Wydanie wyglądało na bardzo stare. Różowy kolor tła niepokojąco kontrastował z czarną podobizną dość karykaturalnego człowieka. Okładka przyciągała spojrzenie. I to bardzo.
Trzymała w dłoniach tę książkę, czuła jej fakturę, specyficzny zapach. Była oszołomiona i ogromnie zafascynowana tym, że Sasuke posiadał tę książkę. Trzymając lewą dłoń na grzbiecie, a drugą po prawej stronie książki, dokładnie na jej okładce, szybko ją przekartkowała, przesuwając kciukiem od lewej do prawej. Stworzyła tym delikatny podmuch i upajała się zapachem. Zatrzymała palec gdzieś na środku, bo dostrzegła coś między stronami. Otworzyła książkę i zauważyła parę zdjęć. Dokładnie dwa. Oba odwrócone do góry dnem. Wyjęła te, które leżało na wierzchu. Gdy je odwróciła, mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Był na nim Sasuke i ona.
Poczuła przyjemne ciepło rozpływające się po jej ciele. Na zdjęciu stali twarzami do siebie na jakimś obcym balkonie. Sasuke był oparty biodrem o barierkę, a ona miała zadartą do góry głowę. Dłońmi trzymała się za biodra i wyglądała na trochę zdenerwowaną, jednak to jak patrzyła prosto na niego z uwielbieniem na twarzy, mogło oznaczać tyle, że ta złość była udawana.
Sasuke był ubrany w granatową koszulę, a w prawej dłoni trzymał butelkę z piwem. Jego postawa była wyjątkowo arogancka, ale za to bardzo pociągająca. Patrzył się na nią tak, jakby na całym świecie istniała tylko ona. Na jego twarzy malował się bardzo słaby uśmiech. Mogła się założyć, że osoba, która po raz pierwszy zobaczyłaby to zdjęcie, nie zauważyłaby tego. Ale ona to dostrzegła. Ten jego delikatny uśmiech, który miała nadzieję, był zarezerwowany tylko dla niej. Bardzo chciała, żeby tak było.
Na zdjęciu wyraźnie było widać, jak zatraceni w sobie byli. Dla niej wyglądało to tak, jakby chciał ją pocałować. Patrzyli sobie w oczy i nawet na zdjęciu było widać, jak się wtedy czuli. Mogła sobie jedynie wyobrażać tamtą sytuację, kiedy zostało zrobione zdjęcie. Przez tę myśl poczuła ogromny żal, że nie pamiętała tamtego dnia. Bo nawet jeśli czymś ją zdenerwował, ta złość uleciała bardzo szybko. Nie mogło być wątpliwości co do tego, jak bardzo go wtedy kochała. Ogromnie chciała wierzyć, że to zdjęcie coś dla Sasuke znaczyło. Jednak nie rozumiała, dlaczego je schował.
Odwróciła drugą fotografię. Spodziewała się ich kolejnego zdjęcia, a dostała coś zupełnie innego, zaskakującego.
Jej serce pominęło ze trzy uderzenia. Na czole pojawiła się głęboka zmarszczka, która tylko się powiększyła, bo jej oczy zrobiły się jak wielkie spodki. Była w takim szoku, że na chwilę kompletnie zamarła. Nie dowierzała.
Zacisnęła usta i przeciągnęłam kciukiem po zdjęciu. Była na nim czteroosobowa rodzina. Młode małżeństwo i dwóch uroczych synów. Całą czwórkę łączyło ogromne podobieństwo i nie tylko ze względu na kolor włosów i oczu.
Najpierw jej wzrok przyciągnęła piękna kobieta, o bardzo subtelnym i ciepłym uśmiechu. Miała jasną karnację, a jej dłonie w opiekuńczym geście spoczywały na ramionach najmłodszego syna. Dopiero później zwróciła uwagę na jej męża, który wydawał się być niezwykle poważny, o czym mogły świadczyć na przykład jego skrzyżowane na piersi ramiona, w taki bardzo wyniosły sposób. Od razu powiązała ten gest z Sasuke, bo on też czasami tak robił. Jak tylko o nim pomyślała, spojrzała ponownie na zdjęcie. Bezkonkurencyjnie mały, zaledwie kilkuletni Uchiha był osobą, na której widok ścisnęło ją za serce. Mogła się założyć, że od małego przykuwał już wzrok wszystkich panien w okolicy. Rozpoznała go od razu. A tym, co ją urzekło, był jego uroczy, chłopięcy uśmiech, któremu zapewne żadna dziewczyna w szkole nie mogła się oprzeć. Zachichotała krótko, gdy wyobraziła sobie, jak koleżanki musiały za nim ganiać, a znając jego, zapewne uciekał od nich gdzie pieprz rośnie. Chociaż, kto wie…
Kiedy spojrzała na drugiego chłopca, twarz Sakury posmutniała. Przygryzła wewnętrzną stronę policzka i podniosła zdjęcie, by lepiej się mu przyjrzeć.
Na twarzy brata Sasuke nie było ani cienia uśmiechu. Miał może z dwanaście, czternaście lat a wyglądał bardzo dojrzale. Stał z boku, obok matki, ale z wyraźnym dystansem. Zupełnie jakby się izolował.
Zdjęcie rodzinne Sasuke na swój sposób było wyjątkowo udane. Zdaniem Sakury on oraz jego matka roztaczali na nim aurę wyjątkowej miłości, która na szczęście była na nim najbardziej widoczna. Miała jedynie mały mętlik w głowie, a raczej martwiło ją to, że Sasuke nigdy nie wspominał jej o swojej rodzinie. Nic o nich nie wiedziała. Kompletnie. I nie była w stanie sobie przypomnieć, czy przed wypadkiem cokolwiek o nich wiedziała. Miała złe przeczucie, że nigdy jej o nich nie mówił. Nawet to zdjęcie było schowane w miejscu, które na pierwszy rzut oka wydawało się zbyt banalne, oczywiste, żeby tu czegokolwiek schować. Chociaż w głębi serca pragnęła wierzyć, że to nieprawda.
Przygryzła dolną wargę i przestąpiła z nogi na nogę. Zobaczenie tego zdjęcia spowodowało u niej niemałą dezorientację. Była pewna, że nie da rady utrzymać tego odkrycia zbyt długo w tajemnicy i prędzej czy później wygada się o wszystkim Sasuke, żądając wyjaśnień.
Podrapała się po szyi. Była w kropce. Bo bardzo korciło ją, żeby zapytać się o to Uchihy od razu po jego powrocie, ale z drugiej strony, może nie powinna naciskać. Przecież wcale nie było wykluczone, że on jej nigdy o tym nie powie sam. Owszem, istniało ryzyko, że tego nie zrobi, ale coś jej podpowiadało, że powinna z tym jeszcze zaczekać.
Odłożyła zdjęcie z powrotem do środka książki, zamknęła ją i wsunęła na miejsce. Podniosła do góry ręce i odsunęła się od regału. A potem przesunęła dłońmi po twarzy i westchnęła głośno. Już nie miała zamiaru myszkować, w ogóle nie powinna tego robić. Już wystarczyło jej wrażeń, zaczynały ją męczyć.
Aby się odprężyć, poszła do kuchni i chwyciła za kubek z jeszcze ciepłą herbatą. Między kciuk a palec wskazujący złapała saszetkę i podniosła ją. Poczekała chwilę, aż zleci z niej nadmiar wody, po czym uważnie pilnując, żeby niczego nie zabrudzić, otworzyła szafkę pod zlewem i wyrzuciła torebeczkę z miętową herbatą.
Drogę od kuchni do salonu pokonała bardzo wolnym, leniwym krokiem. Postawiła kubek na stole i kręciła się przez chwilę po pokoju, bo nigdzie nie dostrzegła koca. Chciała się okryć, bo zaczynało być jej chłodno. Weszła więc do sypialni Sasuke. Na podłodze rozwalały się ubrania, które były niemałym dowodem na ich zbliżenie ostatniej nocy. Po raz kolejny zarumieniła się na to wspomnienie. Zebrała to, co leżało na podłodze, poskładała i położyła na fotelu. Koc również tam był. Zgarnęła go w dłonie i po chwili ponownie znalazła się w salonie. Usiadła na kanapie i szczelnie się nim okryła. Był duży, bardzo miękki i ciepły, przez co miała swobodę w manewrowaniu nim.
Kiedy już ułożyła się w wygodnej pozycji, wyciągnęła ręce w stronę stołu i zabrała z niego kubek oraz pilot od telewizora. Powoli popijając herbatę, przeskakiwała po kanałach, szukając czegoś ciekawego do obejrzenia. Trochę jej się nudziło, a nie miała jeszcze ochoty spać.
Odłożyła pilot w momencie, gdy natrafiła na kanał, który akurat emitował maraton serialu Przyjaciele. Tego sitcomu nie oglądała jak inne kilkusezonowe produkcje. Zawsze trafiała na pojedyncze odcinki, ale jakoś nie miała problemu z ogarnięciem kto, gdzie co i dlaczego. Do tego ten serial był wręcz idealny na ponure dni. Potrafił rozweselić człowieka w okamgnieniu. Po kilku odcinkach zaczęła przysypiać, ale nie mogła porządnie zasnąć. Budziła się co chwila pod wpływem choćby najmniejszego szeptu. Otwierała oczy za każdym razem, gdy ktoś wprawiał w ruch windę, gdy zaszczekał pies lub zapłakało dziecko. Nawet klaksony na ulicy ją budziły.
Paranoicznie wyczekiwała powrotu Sasuke i nie rozumiała skąd to zniecierpliwienie. Chociaż, to była bardziej chęć pozostania przytomnej do momentu, aż nie wróci. Martwiła się o niego. Najdłużej udało jej się zasnąć na czterdzieści minut, ale obudził ją okropny huk, przez który aż zerwała się z kanapy. Dopiero po chwili usłyszała przytłumiony głos. Zdenerwowała się, bo miała nadzieję, że to Sasuke. W praktyce okazało się jednak, że komuś z piętra wyżej coś ciężkiego spadło na podłogę.
Zacisnął dłonie na kierownicy z taką siłą, że aż pobielały mu kłykcie. Wziął kilka głębokich oddechów, próbując się opanować i zapanować nad wściekłością. Odkąd wyszedł z mieszkania, cały czas rozpierała go złość. Nie potrafił się pohamować. Ciągle w głowie siedziała mu myśl, a raczej takie małe pragnienie – życzenie, aby to Satomu był sprawcą wypadku. Czuł, że dzięki temu mogliby się go w końcu pozbyć. Bo oprócz zeznań Sakury byłoby na niego coś jeszcze, z czego tak łatwo by się nie wywinął.
Frustracja wręcz się wylewała z Sasuke. Bał się, że jeżeli sprawcą okaże się ktoś inny, a Kazuo nic na niego nie znajdzie, to chyba tylko jakiś cud będzie mógł ich od niego uwolnić. Ten facet był mu potrzebny, ponieważ miał dobre wtyki, o wiele lepsze niż Karin. Do tego tak samo, jak Uchiha chciał się pozbyć Satomu. Sasuke nie wnikał już w szczegóły, liczyło się dla niego tylko to, że mężczyzna miał taki sam cel jak on. A do tego był niezawodny.
Szukali dowodów na to, że Satomu miał kontakt z używkami. Sakura coś kiedyś o tym wspomniała, ale znalezienie czegokolwiek było trudniejsze, niż myślał. A wszelkie informacje o tym, były dla niego małą nadzieją. Tonący brzytwy się chwyta.
Biegiem pokonał trasę od samochodu do komisariatu. Wpadł tam jak burza i od razu pobiegł do biura Shikamaru. Zamaszyście otworzył drzwi do jego gabinetu, czym ewidentnie zaskoczył zebranych tam funkcjonariuszy. Cała trójka – Nara, Inuzuka i Aburame – aż zerwała się znad biurka. Kiba i Shino widząc Sasuke, przesunęli się, robiąc mu miejsce przy biurku, dzięki czemu mógł mieć lepszy widok na rzeczy, które się na nim znajdowały. Podszedł bliżej kilka kroków, zerkając to na jednego to na drugiego i nachylił się nad blatem. Shikamaru podsunął mu kilka zdjęć, które przedstawiały miejsce wypadku oraz mocno zdewastowany i zniszczony samochód Naruto. Wyglądało to gorzej, niż myślał. Podniósł jedno ze zdjęć i uważnie się mu przyjrzał. Serce prawie skoczyło mu do gardła, widząc jakie szkody spowodował wypadek.
– Powiedzcie mi wszystko, co wiecie – nakazał i zrobił kilka kroków w tył. Odwrócił się i chwycił za stojące pod ścianą krzesło. Podniósł je, po czym postawił z boku biurka, po lewej stronie Shikamaru. Skórzany fotel Nary zatrzeszczał, kiedy ten na nim usiadł.
– Możliwe, że większość tych informacji nie będzie dla ciebie nowością, ale radzę ci się nie irytować, tylko słuchać – oznajmił rzeczowo.
Sasuke westchnął, po czym skinął głową.
Szczęk otwieranej zapalniczki rozbrzmiał w pomieszczeniu. Shikamaru zapalił ją i przez chwilę zapatrzył się w płomień. Robił tak za każdym razem, gdy nad czymś się zastanawiał.
– Wy dwaj już możecie iść – mruknął, machając na pozostałych ręką z umiarkowanym lekceważeniem. Żaden się nie sprzeciwił i obaj posłusznie opuścili jego gabinet. Kiedy zatrzasnęły się za nimi drzwi, kontynuował: – Zanim Naruto pojechał do szpitala, udało mi się coś z niego wyciągnąć. Skurczybyk na szczęście zapamiętał dość sporo. No więc… Wracali z imprezy, która odbywała się na obrzeżach miasta. Jakieś przyjęcie zaręczynowe koleżanki Hinaty. Z racji tego, że blondyn się nawalił, prowadziła jego kochana narzeczona. – Potarł dłonią czoło. – Sam dobrze wiesz, że Hinata nie lubi jeździć po zmroku, a co dopiero w nocy. – Z głośnym brzękiem zamknął zapalniczkę.
Sasuke dostrzegł, że Shikamaru zaczął się trochę denerwować, bo ręce mu drżały. Nie dziwił mu się, dla Nary ta dwójka była prawie jak rodzina. Naruto znał o wiele dłużej niż on sam.
– Wymijający ich samochód uderzył w bok auta. Hinata się wystraszyła i straciła władzę nad kierownicą, przez co auto wpadło na barierki, odbiło się od nich i zatrzymało na słupie. – Sasuke kiwnął głową ze zrozumieniem.
Nara znowu otworzył i zamknął zapalniczkę. Uchiha wiedział, że korciło go, aby zapalić. To go odstresowywało, ale jego dziewczyna niezbyt pochwala taki nałóg, więc z marnym skutkiem próbował rzucić. W sumie to nie próbował, ale czasami się powstrzymywał, bo podobno Temari miała mocny cios z plaskacza.
– A co ze sprawcą? – zapytał nieco zniecierpliwiony Uchiha.
– Właśnie do tego przechodzę. – Wstał z krzesła i podszedł do okna. – Pamiętasz, jak Naruto narzekał, że nie sfilmował jelenia, który wyskoczył mu na drogę? Narobił wtedy masę zdjęć i non stop nam je pokazywał. Nie wiem, czym był tak podniecony – mówił, wpatrując się w widok za oknem.
– Co to ma do rzeczy? – Shikamaru zerknął na niego przez ramię i pokręcił głową, dając mu tym do zrozumienia, żeby nie przerywał.
– Tak bardzo żałował, że go nie sfilmował, gdy ten wbiegł na ulicę i stanął parę metrów przed nim, że niedługo po tym założył sobie kamerkę samochodową.
– No wiem o tym, ale później się irytował, że wszystko nagrywała i miał za dużo filmów do przejrzenia czy coś. W efekcie ją wyłączył. – Shikamaru pokiwał głową i odwrócił się do Sasuke.
– Podczas wypadku była włączona.
– Macie nagranie?! – krzyknął Sasuke i zerwał się z miejsca.
– Jakimś cudem – mruknął Nara. – Udało nam się dzięki niej uzyskać numer rejestracyjny pojazdu. Jednak jakość nagrania nie jest zbyt dobra. Grafikom udało się oczyścić film na tyle, żeby wyłapać numer. Kierowcy niestety na nim nie widać. Więc nadal nie wiemy, kto nim kierował.
– Czyje to auto? – wciął się Sasuke.
– Kilka dni temu starsza kobieta zgłosiła kradzież samochodu. I okazało się, że to dokładnie to samo auto. Poszperałem trochę. Po tym, co opowiadała nam ostatnio Sakura. Satomu był moim pierwszym podejrzanym – prawdopodobnie tak jak i twoim. Ale mniejsza. – Machnął lekceważąco ręką.
– Ta kobieta – zrobił pauzę – to jego sąsiadka. – Chwycił w dłoń białą teczkę i podał ją Sasuke. Zabrał ją i pośpiesznie otworzył. Tak jak przeczuwał, było w niej parę informacji odnośnie auta i wypadku. Chłopaki, kiedy chcieli byli bardzo skrupulatni. W ciągu kilku godzin udało im się wykonać kawał dobrej roboty. Miał przed sobą wywołane klatki z nagrania, na których widoczny był samochód sprawcy. Sasuke miał przeczucie, że to nie był wypadek, a celowy zamiar. Tym bardziej że sprawca zniknął z miejsca wypadku, a wokół nie było żadnych świadków. Brak osób, które mogłyby potwierdzić wersję Naruto, nie był niczym dziwnym, ale trochę niepokojącym, bo zdecydowanie ułatwiłoby to śledztwo. Zapewne, gdyby nie to nagranie niczego by się nie dowiedzieli. A tak to, chociaż mają niezbity dowód na ich wersję wydarzeń.
Wodził palcem po protokole, czasami rzucając okiem na zdjęcia i sprawdzając, czy czegoś nie przegapił.
– Udało się wam namierzyć auto? – zapytał, nie odrywając wzroku od zdjęć.
– Nie – odpowiedział Shikamaru i w tym samym momencie w pomieszczeniu rozległ się ostry dźwięk telefonu.
– Nara słucham. – Przerzucił z biurka parę papierów i chwycił długopis oraz czystą kartkę. – Okej… – Nachylił się nad blatem. Zaczął notować. – Jak daleko? – Machał pośpiesznie długopisem, a kiedy skończył, przyjrzał się przez chwile informacjom, które zapisał na kartce. – Ciekawe. Jakieś dowody? Odciski? Włosy? Cokolwiek? – Przycisnął słuchawkę do ucha tak mocno, że aż go zabolało i musiał ją odsunąć.
Słowa Nary przykuły uwagę Sasuke, ale on niestety poza bełkotem ze słuchawki nie słyszał niczego innego.
– Coś jeszcze? – Westchnął, słysząc odpowiedź i drugą ręką przesunął po brwiach. – Okej. Dzięki za informacje. – Niechętnie odłożył słuchawkę. Liczył na więcej.
– Znaleziono auto. – Ton głosu Shikamaru był zgnębiony. – Po sprawcy ani śladu. Wyłowili je z wody, prawie trzydzieści kilometrów od miejsca wypadku. Podejrzewam, że zepchnął je z góry. W sumie to całkiem cwane posunięcie. Teraz znalezienie czegokolwiek…
– Graniczy z cudem – dokończył Sasuke, z niedowierzaniem kręcąc głową. Nara przytaknął. – Czyli to nie był tylko wypadek. Możemy go powiązać. – Pustym wzrokiem patrzył się w przestrzeń, a jego napięte mięśnie szyi drżały ze zdenerwowania.
– Uspokój się, bo nie myślisz rozsądnie – nakazał Shikamaru. – Nie ma dowodów na to, że to on. Chociaż jego groźby skierowane do Sakury mogą na to wskazywać, nie możemy go z tym wypadkiem bezpośrednio powiązać. Sam dobrze o tym wiesz!
Uchiha opadł bez sił na krzesło. Spuścił głowę i słuchał dalej.
– Dowodów jest za mało. Uwierz mi. Wysunięcie teorii, że on jest temu winny, pasuje nawet mnie. Tylko że to nie będzie takie łatwe! Mebuki Haruno znowu oczyści go ze wszystkich zarzutów. Już nie raz nas wykiwali, myślisz, że teraz też tego nie zrobią? Gdyby doszło do skazania, sąd mógłby uznać, że kradzież auta jego sąsiadki mogła być tylko przypadkiem. A wiesz, że to możliwe. Niejednokrotnie tak było! – Shikamaru coraz bardziej się irytował. Ręce mu drżały, a zapalniczka coraz głośniej trzaskała przy zamknięciu.
Sasuke natomiast sprawiał wrażenie, jakby był w stanie szoku, oczy miał szeroko otwarte i całkiem czarne.
– Trzeba go przesłuchać! Wydajcie nakaz przeszukania i przesłuchania! To samo tyczy się kobiety! – Zerwał się z krzesła i nerwowo zaczął chodzić po pokoju.
– Czy ty w ogóle słuchasz, co ja do ciebie mówię?! Na razie to bezcelowa walka z wiatrakami – warknął zdenerwowany Shikamaru. – Poza tym… już się tym zająłem, więc ochłoń. Nie było łatwo, ale się udało. Czekam jedynie na telefon z informacjami, więc się uspokój i zacznij trzeźwo myśleć, albo wracaj do domu. Nie będę cię niańczył.
Sasuke pochylił głowę i potarł dłońmi twarz. Shikamaru miał rację, trochę się zagalopował i pozwolił, aby emocje przejęły nad nim kontrolę. A przecież w jego pracy, a tym bardziej w tej sytuacji, nie było to dopuszczalne. Przez tyle lat nauczył się oddzielać życie prywatne od zawodowego, ale kiedy na horyzoncie pojawiał się Satomu lub coś dotyczyło Sakury, trochę go ponosiło. Podziwiał za to Shikamaru. Za jego kontrolowany profesjonalizm, to jak zawsze starał się podążać drogą, od ogółu do szczegółu, do tego mając na uwadze wszelkie problemy i ewentualne potknięcia. Zaliczał się do tych osób, które w nieprzeciętnie krótkim czasie potrafiły do czegoś dojść, rozwiązać jakąś sprawę bądź znaleźć takie wskazówki, lub dowody, które na niej zaważyły.
– Co z tym samochodem? – Podniósł głowę i spojrzał prosto na kolegę. W jego głosie czuć już było tylko stanowczość.
Shikamaru wstał od biurka i zabrał z krzesła marynarkę.
– Muszę tam jechać. – Spojrzał na niego z uwagą i się uśmiechnął. – Rozumiem, że jedziesz ze mną. – To nie brzmiało jak pytanie. Sasuke tylko skinął krótko głową.
Dotarli na miejsce prawie czterdzieści minut później. Wysiedli z samochodu w tym samym momencie. Shikamaru od razu jak tylko poczuł świeże zimowe powietrze, wyciągnął z kieszeni zapalniczkę oraz pudełko papierosów. Włożył jednego między usta i zmrużonymi oczami rozejrzał się na boki. Widząc dziwne spojrzenie Sasuke, uniósł paczkę do góry.
– Chcesz?
– Nie. Dzięki – mruknął i skierował się w stronę wyłowionego auta.
Shikamaru wzruszył tylko ramionami, zapalił papierosa i zaciągnął się dymem.
Sasuke powoli obchodził dookoła samochód. Przód był nieco wgnieciony tak jak i lewy bok, który do tego był mocno zarysowany, ale poza tym auto było nietknięte. Nie mogło jechać z wielką prędkością. Wysokość zbocza, z którego spadło, także była niewielka. Przednie drzwi były otwarte. Cały środek był mokry, na podłodze rzucała się w oczy wyraźna warstwa wody.
Shikamaru wypuszczając obłoczek dymu ze swoich ust, przykucnął po stronie kierowcy. Dookoła nadal przeplatała się grupa techników, którzy niczym niezbyt zgrabni tancerze poruszali się wokół, ich kroki były bardzo ostrożne i wręcz minimalne, aby niczego przez przypadek nie dotknąć, nie naruszyć.
Z tyłu, za ich plecami, rozległ się dźwięk migawki. Jeden z członków ekipy kryminalistycznej robił fotodokumentację. Odsunęli się, robiąc miejsce technikowi.
Shikamaru strząchnął nadmiar popiołu z papierosa, po czym rzucił pet pod nogi i przydeptał. Pomachał do młodego mężczyzny ręką i poprosił o parę czystych rękawiczek, które od razu zostały mu wręczone. Obszedł samochód, stanął po stronie pasażera i nachylił się, aby sięgnąć do skrytki. Po otwarciu wylała się z niej woda, ale poza zmoczonymi papierami tej kobiety, nie było tam nic wartościowego dla śledztwa.
Sasuke zmarszczył czoło i przyjrzał się jeszcze raz dokładniej miejscu za kierownicą. Niestety nic szczególnego nie rzuciło mu się w oczy. Gwizdnął na jakiegoś gościa i kazał mu odsunąć siedzenie.
Po raz kolejny rozdzwonił się telefon Shikamaru. Nara leniwie wyciągnął go z kieszeni.
– Oho! To Chouji! – wykrzyknął, prostując się. – Zamieniam się w słuch – powiedział do telefonu.
Sasuke stanął przy nim i z rękami schowanymi w kieszenie czekał na zakończenie rozmowy. Dłonie pociły mu się z nerwów. Liczył na dobre informacje.
– Dobra, wracajcie. I tak na razie nic więcej się nie dowiecie. – Zerknął na Uchihę. – Niech ktoś obserwuje blok. Jeśli się pojawi, od razu dzwońcie! – Rozłączył się i schował telefon do tylnej kieszeni spodni. Podrapał się po brodzie, zapalił kolejnego papierosa i zaczął mówić:
– Kobieta nie powiedziała na Satomu złego słowa. Ani jednego, rozumiesz? – Zaśmiał się ironicznie. – Sąsiad idealny. Ogólnie niczego przed nimi nie ukrywała. Zapytana o jakichś znajomych, mówi, że nigdy nikogo do mieszkania nie przyprowadzał. Dowiedzieli się także, że wyjechał parę dni temu, jakoś w poniedziałek po południu. Nie wiedziała dokąd, ale podejrzewa, że do swoich rodziców, bo podobno często ich odwiedzał. Jeżeli potwierdzimy, że był teraz w domu, facet będzie miał mocne alibi. – Skrzywił się i mocno zaciągnął. – Cholera!
Sasuke westchnął z rezygnacją i przeczesał palcami włosy. Dla niego to w ogóle nie trzymało się kupy. Brakowało mu jakiegoś kawałka układanki. To było logiczne, że rodzice za niego poręczą, nawet jeśli tak naprawdę w domu go nie było. Za wszelką cenę będą kryć syna i Shikamaru też dobrze o tym wiedział. Przed sądem ich słowa będą miały większą wartość niż domysły policji.
– Wracajmy – powiedział Nara, klepiąc Uchihę po ramieniu. – Nic tu po nas. Na razie nie możemy brać Satomu pod uwagę jako głównego podejrzanego. Rozumiesz? – Sasuke skinął głową.
– Uwierz mi, też chcę go zamknąć. Bo sobie na to zasłużył bez dwóch zdań. Ale na razie nie mamy dowodów. Musimy szukać gdzie indziej. Będę informować cię o wszelkich postępach i zdobytych nowych informacjach.
Sasuke przełknął. Przełknął to, co miał ochotę powiedzieć. Był zbyt zmęczony i zbyt sfrustrowany, by wypowiedzieć słowa, które, jak sądził, zirytują i jego, i Shikamaru jeszcze bardziej.
– A ty – powiedział Nara, uderzając go palcem w pierś. – Pilnuj Sakury. Bo mam co do tego złe przeczucia.
Sasuke przytaknął. Mężczyzna już nie raz dowiódł, że jego intuicja była prawie że nieomylna.
Trzymał za klamkę jedną ręką, a drugą przekręcił klucz. Zamek odblokował się i otworzyły się drzwi. Wszedł ostrożnie do środka i na kanapie zastał śpiącą Sakurę. Rozebrał się, zdjął kurtkę i buty, po czym powolnym, cichym krokiem podszedł do niej i kucnął przy sofie. Leżała skulona z dłońmi przy głowie, okryta tylko cienkim kocem. Miała lekko rozchylone usta. A włosy błąkały się na jej twarzy. Opuszkami palców zgarnął je z jej policzka i przez chwilę przyglądał się jak spała.
Zdjął z niej koc, przez co poruszyła się niespokojnie i tylko bardziej skuliła. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Dopiero gdy położył ją na łóżku, zauważył, co miała na sobie. Mimowolnie uniósł lekko kąciki ust do góry. Wyglądała tak niewinnie, tak spokojnie. Kiedyś miała ogromne problemy ze snem. Bardzo często jak u niego nocowała, budziła się z płaczem lub majaczyła przez sen. I jak na ironię, mu czasami też się to zdarzało. Najlepsze w tym wszystkim było to, że im częściej budzili się przy sobie nawzajem, koszmary później słabły.
Okrył ją szczelnie kołdrą i wyszedł z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Nie chciał jej zbudzić, a musiał wziąć prysznic, bo czuł od siebie zapach papierosów, który zaczął go drażnić.
Obudziła się, leżąc na łóżku Sasuke. Podniosła się i trochę niemrawo rozejrzała się dookoła. Nie potrafiła sobie przypomnieć jakim sposobem znalazła się w jego sypialni. Nie pamiętała nawet, kiedy zasnęła a co dopiero tego, momentu, w którym kładła się do łóżka.
Przetarła zaspane oczy i usiadła na łóżku. Opuściła stopy na zimną drewnianą podłogę, aż przeszył ją dreszcz. Pochyliła się i przycisnęła przegub dłoni do czoła. Usłyszała dochodzące zza drzwi ciężkie kroki i przytłumione trzaski kuchennych szafek. Najpierw spanikowała. Zerwała się z miejsca jak oparzona, co poskutkowało chwilowym zawrotem głowy i ruszyła do drzwi. Serce kołatało jej jak szalone i z jakiegoś powodu bała się, że to nie będzie Sasuke.
Przygryzła wargę, aż do czerwoności. Sama sobie stwarzała problemy. Ignorując wewnętrzny głos w głowie, nacisnęła ostrożnie klamkę i zerknęła przez szparę w drzwiach. Kiedy jej spojrzenie padło na plecy Sasuke, wypuściła z siebie z głośnym jękiem masę nagromadzonego powietrza w płucach. Przymknęła powieki i z ulgą dotknęła swojej piersi, tuż nad sercem.
Otworzyła szeroko drzwi, a Sasuke w tym samym momencie odwrócił się do niej i posłał Sakurze bardzo słaby, wymuszony uśmiech, po czym wrócił do poprzedniej pozycji. Kiedy podeszła bliżej, zauważyła, że na stole stał talerz z czterema kanapkami, a także miska z pozostałością curry. Unosząca się z niej para pachniała tak przyjemnie, że aż zassało ją w brzuchu. Poczuła się okropnie głodna, więc przeszła obok niego i po chwili znalazła się w kuchni.
Wstawiła wodę na herbatę, a kiedy podniosła dłonie, aby wyjąć z szafki kubek, jej koszulka lekko się uniosła, odsłaniając skrawek ciała na wysokości talii. Jadł curry na oślep, bo nawet na chwilę nie odwrócił swojego wzroku. Ciągle się w nią wpatrywał. A Sakura co chwila odwracała się i posyłała mu bardzo czuły uśmiech. Starał się odpowiedzieć tym samym, ale napotkał pewne trudności.
Jego wzrok momentami był zbyt intensywny, przez co kilkakrotnie spojrzała na siebie, bo myślała, że było z nią coś nie tak, skoro tak się na nią gapił.
Zastanawiał się nad skomentowaniem jej stroju, który chcąc bądź nie informował go, że grzebała w jego szafie. No i patrzyła się na niego tak, jakby tylko na to czekała. Jego bokserki były dla niej trochę za duże i wisiały nisko na biodrach Sakury. Zapewne wystarczyłoby lekkie pociągnięcie, żeby była naga od pasa w dół.
Z zamyślenia wyrwał go jej głos.
– Wszystko w porządku? – zapytała z wyraźnym niepokojem, po czym usiadła obok niego.
Skinął głową i spojrzał na swój posiłek.
– Tak – skłamał. Miał jednak wrażenie, że mu nie uwierzyła. Przekręcił się lekko na krześle, tak, że ich kolana się stykały.
– Wszystko w porządku? – zapytała ponownie i położyła mu dłoń na kolanie, delikatnie je ściskając. Zacisnął usta i przewrócił oczami.
– Jestem trochę zmęczony – odpowiedział spokojnie, zatrzymując łyżkę kilka centymetrów nad miseczką. Starał się okazać w miarę pozytywne nastawienie, ale nie potrafił ukryć rezygnacji.
– Rozumiem – odparła szeptem. Zaczerpnęła głęboko powietrza, a kiedy wypuściła je przez nos, jej ramiona opadły.
– Dowiedziałeś się czegoś nowego o wypadku? – zapytała bardzo niepewnie ze wzrokiem wbitym w podłogę. Przytaknął, przełykając posiłek. Widział, jak się wzdrygnęła i schowała dłonie między uda, jakby nie wiedziała, co z nimi zrobić. Po chwili jednak je wyjęła i podrapała się za uchem.
Sasuke sięgnął po jedną kanapkę, a resztę podsunął Sakurze pod nos. Jej wzrok od razu powędrował za jego ręką i zatrzymał się na twarzy. Nie rozumiał, dlaczego była zaskoczona. Westchnął, ugryzł kawałek kanapki i dłonią, w której ją trzymał, lekko machnął w jej kierunku.
– Jedz – nakazał w najbardziej delikatny sposób, jaki tylko potrafił.
– Powiesz mi, co wiesz? – zapytała z ogromną nadzieją w głosie. Chciał zaprzeczyć. Czuł, że nie powinien jej o tym mówić, chociażby dlatego, żeby jej nie martwić. Ale kiedy patrzyła się na niego z taką błagalną miną, ciężko mu było odmówić. Czasami się udawało.
– Nie powinienem.
– Wiem – wyszeptała, zawieszając na chwilę głowę. – Ale wolałabym, żebyś to zrobił. Chcę wiedzieć Sasuke. Bo jeśli on to zrobił…
– Najpierw zjedz.
Posłuchała się i w okamgnieniu talerz był pusty. Sasuke niedługo później opowiedział jej o tym, czego się dowiedział. Przez cały swój monolog przyglądał jej się uważnie, szczególnie mimice twarzy i reakcjom na jego słowa. Ani razu o nic nie zapytała, ani nic nie powiedziała. Na przemian kręciła i przytakiwała. Mimo że potwierdzała ruchem głowy i słuchała w osłupieniu, widział jej rezygnację, obawę. To jak zaciskała dłonie na kolanach, kiedy powiedział jej o numerze rejestracyjnym i jak wyjaśnił, że Satomu może mieć mocne alibi. Dodał także, że to wcale nie on musi być sprawcą.
W pewnym momencie jej szczęka zadrżała gwałtownie, jakby miała się rozpłakać. Przysunął się więc bliżej i położył swoją dłoń na jej własnej, gładząc zewnętrzną część kciukiem. Kiedy skończył opowiadać, spojrzała na niego zbolałą miną. Jej oczy stały się puste, a ręce i nogi zaczęły się trząść. Wystraszył się jej reakcją, szczególnie w momencie, gdy gwałtownie wstała, tym samym wyrywając się z jego uścisku. Zachowywała się, jakby była w jakimś amoku. Nerwowo zebrała ze stołu naczynia i zaniosła je do kuchni. Postawiła je w zlewie i zaczęła zmywać. Od razu do niej podbiegł, wykonując dziwny gest dłońmi, który miał ją uspokoić, ale Sakura tylko uderzyła dłońmi w powietrze, nie pozwalając się dotknąć. Nawet nic nie powiedziała. Nie rozumiał jej zachowania. Miała predyspozycje do dramatyzowania, ale to było coś innego. Jakby starała się wyprzeć swój strach, jakby w zły sposób próbowała pokazać, że było z nią wszystko w porządku.
Odkręciła wodę na najwyższą temperaturę i zaklęła, kiedy podłożyła dłonie pod strumień.
– Zostaw to! – warknął, bo nie mógł na to patrzyć. Odciągnął ją od zlewu i zakręcił szybko kran. Złapał ją za ramiona, zmuszając, aby stanęła twarzą do niego. – Uspokój się – nakazał odrobinę za ostro, bo cała się spięła. Nie potrafiła powstrzymać strachu, który wkradł się w jej podświadomość. Najpierw zaczęła drżeć jej szczęka, a następnie całe ciało.
Chłód w jego spojrzeniu złagodniał na moment, jakby jej reakcja zbiła go z tropu.
– Spokojnie – powiedział łagodnie, lecz stanowczo. Patrzył prosto w jej oczy. Zielone źrenice, z drobnymi zmarszczkami w kącikach. Był w nich strach, jakiego już dawno w nich nie widział.
Jej gardło momentalnie zrobiło się suche jak piasek. Nie potrafiła przełknąć, żeby coś opowiedzieć. Powoli odpływały z niej wszelkie emocje. Potakiwała, ale nie wykonywała żadnego innego ruchu. Wokół panowała kompletna cisza. Miała wrażenie, że to dla niej za dużo. Nie mogła się zgodzić na to, żeby Satomu pozostał bez winy. Czuła, że to on spowodował wypadek. I to wszystko przez nią. Przez jej głupi strach, przez te cholerne zeznania. Kiedy Sasuke o tym wszystkim opowiedział, po prostu zaczęła się bać. Ogarnęła ją okropna panika i nawet nie zastanawiała się nad tym, co robi. Bo Satomu zrobi to ponownie. Jeżeli nie wycofa swoich zarzutów, on wróci i skrzywdzi kolejną ważną dla niej osobę. Skrzywdzi Sasuke.
Zacisnęła dłonie na jego ubraniu. Czuła, jak ulatują z niej wszelkie siły. Nogi trzęsły się jak galareta. A jedyną rzeczą, jaką potrafiła zrobić, było stanie jak słup soli i gapienie się na niego.
Jej drobne plecy zadrgały. Ból tylko się pogłębił, kiedy Uchiha spojrzał na nią zbolałym spojrzeniem. Strach ją przytłoczył i w żaden sposób nie potrafiła się go pozbyć. Nawet wzrok Sasuke przepełniony niemą prośbą o uspokojenie i zrozumienie.
Spuściła głowę i oparła się czołem o klatkę piersiową Sasuke. Cała się trzęsła z powodu wielkiego niepokoju. Dopiero po chwili była w stanie podnieść wzrok i spojrzeć na zgnębione spojrzenie jej ukochanego mężczyzny.
Dostrzegł w jej oczach żal i wstyd, jakby czuła się zażenowana, tym co zrobiła. Kiedy próbowała otworzyć usta, aby coś powiedzieć, powstrzymał ją. Puścił jej ramiona i przeniósł dłonie na jej policzki. Trzymał ją dość mocno, kciukami gładząc skórę. Jego dotyk jak zwykle był dla Sakury niesamowicie kojący.
– Ciii… nie musisz – uspokoił ją. Miała wrażenie, że nawet jego głos się załamał, a emanująca z niego obawa trafiła ją prosto w serce. Zrobiła prostą rzecz, która jej zdaniem mogła go trochę ukoić. Podniosła dłonie i położyła je na jego własnych. Westchnął cicho. Nie cofnął ręki, nie pozbawił Sakury ciepła jego dłoni na jej twarzy. Nie odwrócił spojrzenia. Był skupiony na niej tak bardzo, że aż zaparło jej dech w piersiach.
Uśmiechnął się smutno, jakby starał się ją pocieszyć, ale oczy zdradziły, co czuł tak naprawdę. I dotarło do niej, jak bardzo jej zachowanie było dziecinne i niepoważne. On też się denerwował. On też to przeżywał. Czuła, że pękło jej serce i ścisnął się żołądek, a pojedyncze łzy zaczęły spływać po jej policzkach, kapiąc na jego dłonie. Pokręciła głową, przez co ciecz w oczach rozmyła jej obraz. Czuła tylko jak Sasuke gładził delikatnie kciukami jej skórę, zgarniając kapiące z oczu łzy.
– Pomóż mi zapomnieć – wykrztusiła. W tym samym momencie Sasuke pochylił się, by scałować łzę z jej policzka. A potem druga i trzecią i kolejną zmierzając w stronę jej warg. Natychmiast wysunęła się, by wyjść mu naprzeciw. Musnęła ustami jego wargi, zastygając przez chwilę w tym pocałunku. Próbowała opanować emocje, które szalały w niej jak tornado. Jej ciałem wstrząsnęło ciche łkanie.
Wszystko zaczyna ustępować, gdy Sasuke językiem rozchylił jej wargi, a ona odwzajemniła pocałunek, a może nawet pocałowała mocniej niż on ją.
Smakowała sól swoich łez na jego języku. Oba tańczyły w bardzo niezgrabnym i desperackim tańcu. Jedną ręką objął jej kark, przyciągając ją bliżej i pogłębiając pocałunek. I pozwoliła mu na to z ogromną radością, ponieważ pragnęła być jeszcze bliżej niego, bo chciała zapomnieć tak jak i on. Dążyli tylko do tego, czego oboje wręcz desperacko potrzebowali.
Oparła dłonie na jego piersi, wyczuwając pod palcami szybkie bicie serca, którego echo odczuwała we własnym ciele. Ten rytm rozchodził się po każdym jej nerwie. Miała wrażenie, że częstotliwość drgań jego serca rezonuje ku jej i przez chwilę oba biły w idealnej synchronizacji.
Całował ją z obietnicami, pragnieniami, których nigdy nie złożył. Całował tak, jakby za coś przepraszał, jakby błagał o wybaczenie. Całował też całą swoją miłością, a Sakura odwzajemniała każdy jego pocałunek, wkładając w nie wszelkie uczucia, jakie do niego kiedykolwiek czuła.
I on to rozumiał. Odpowiadał tym samym, oddając jej także kilka swoich oddechów. Ten przepełniony goryczą pocałunek wydawał się trwać wieki, aż wyschły jej łzy, aż zabolały wargi, aż nauczyła się na pamięć smaku jego ust.
I wtedy nagle się odsunął. To było tak niechciane, że aż jęknęła niezadowolona. Oboje mieli trudności z oddychaniem, ale nadal stali blisko siebie, nie ruszając się nawet o centymetr. Wszystko, na czym się skupiła to mocno bijące serce pod jej palcami, piękna twarz przed nią, piekące uczucie na ustach i to, że zachłannie łapała oddech.
Jego duża, ciepła dłoń nakryła jej, malutką, drżącą i ścisnęła lekko. Skupiła swój wzrok na ich palcach, na kontraście w kolorze ich skóry, gdzie Sakury była blada niczym śnieg, a Sasuke w cudowny sposób muśnięta słońcem. Dopiero po chwili zdecydowała się podnieść swoje spojrzenie. Jego duże, czarne oczy błądziły po jej twarzy. Usta miał rozchylone i ciężko przez nie oddychał.
Stanęła na palcach, by znowu go pocałować. Musiała to zrobić, bo było jej mało. Chciała zapomnieć kompletnie, wymazać kolejnym pocałunkiem pozostałe w niej jeszcze emocje.
Odwzajemnił jej pieszczotę. Wsunął palce w jej włosy i przesunął głowę zgodnie ze swoim życzeniem. Wciąż się całowali, potykając się, gdy szli przez salon do sypialni. Ciągnęła go za koszulę, bo bała się, że straci równowagę. Wycofała się po chwili, próbując złapać oddech. A on w tym czasie przycisnął ją do ściany. Chwyciła go za ramiona, bo bała się, że zaraz upadnie. Pod skórą czuła palące ciepło. Ściskało i pulsowało jej w podbrzuszu, a serce waliło jak młotem. Każdy kawałek jej ciała, który został dotknięty przez Sasuke, palił ją żywym ogniem, o wiele bardziej niż reszta.
Zdjął jej podkoszulek, a gdy jego usta dotykają piersi, wplotła palce w jego włosy i przyciągnęła bliżej, prosząc o więcej. Błagając, by wziął więcej.
Podniósł ją, a ona oplotła nogami jego talię, krzyżując je na pośladkach. Potem się poruszył, przycisnął do niej, ocierał. Ich ruchy stawały się coraz bardziej gorączkowe. Każdy gest, dotyk był przepełniony zniecierpliwieniem oraz strachem przed utratą.
Tłumił ustami każdy jej jęk, pochłaniał każdy oddech. Była całkowicie zależna od niego. I to jej wystarczyło. Mógł robić z nią, co chciał, oby tylko udało jej się zapomnieć.
Odciągnął ją od ściany i porwał w swoje ramiona. Niósł ją do swojego pokoju. Przechodząc przez drzwi, zamknął je kopniakiem. Położył ją na łóżku, a sekundę później sam pozbył się swojej koszulki.
Skupiony wyraz jego twarzy, gdy zsuwał po jej nogach bokserki, był niesamowicie seksowny. Kiedy leżała przed nim kompletnie naga, zacisnął usta i przyglądał jej się.
Chwycił ją za kostki i pociągnął na brzeg łóżka. Potem podniósł jej nogi i oparł je na swoim torsie. Powoli torturował ją delikatnymi pocałunkami, przesuwając się ku górze, rozpalając każdy dotknięty fragment jej skóry. Kiedy dotknął ustami jej najczulszego punktu, wygięła się tak bardzo, że jej plecy prawie nie dotykały łóżka. Serce jej zamarło, puls przyśpieszył, a oddech zrobił się nierówny i ciężki. Jego ręce rozpalały każdy centymetr jej ciała. Rozgrzewał ją, sprawiał, że całe jej ciało posłusznie mu się oddało.
Kiedy opadła z powrotem na materac, czuła zawrót głowy i brakowało jej tchu. Mięsie jej zwiotczały i nie mogła się ruszyć. Mózg się wyłączył, a powieki momentalnie zrobiły się bardzo ciężkie.
Jednak nie zaprzestał swoich pieszczot. Ustami znaczył drogę od brzucha przez talię, mostek, obojczyki, szyję aż do ust. Gdy się nad nią nachylił, wplotła palce w jego włosy i musnęła językiem jego wargi. Uzależniła się od niego. Od jego zapachu, smaku. Otumanił ją.
Odsunął się od Sakury i położył obok. Od razu się w niego wtuliła. Przyciskając do jego boku, najmocniej jak tylko mogła, oplatając jego ciało rękami i nogami. Jej głowa spoczywała na jego nagiej klatce piersiowej. Nadal słyszała jego nierówny oddech i dudniący rytm serca. Otoczył ją ramionami i ucałował głowę. Gdy czuła jego ciepło na swojej skórze, ogarniało ją ogromne poczucie bezpieczeństwa.
Czasami miała wrażenie, że chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymywał. Zasnęła, słysząc bicie jego serca.
Stała w przejściu sypialni oparta prawą stroną ciała o futrynę i obserwowała stojącego przed szafą Sasuke. Włosy swobodnie opadały mu na twarz i aż miała ochotę podejść i ponownie wplątać w nie swoje dłonie.
Włożył ciemne, materiałowe spodnie, które leżały na nim idealnie, podkreślając przy tym jego zgrabny tyłek. Kiedy wyciągnął z szafy szarą koszulę, stęknęła cicho, bo jego cudowny i umięśniony tułów zniknął pod cienkim materiałem. Gdy zapinał guziki, jego wzrok wydawał się być jakiś nieobecny. Jakby coś go gnębiło.
Była zbyt niecierpliwa, by tak stać i patrzeć, więc ruszyła do przodu. Stanęła przed nim akurat w momencie, gdy zapinał ostatni guzik koszuli, tuż pod szyją. Chwyciła więc jego ręce, wyprostowała mankiety i je zapięła. Spojrzała wtedy na niego spod wachlarza swoich rzęs i poczuła, jak momentalnie się zarumieniła. Sasuke był zniewalająco przystojny. Ale nie w taki prosty sposób jak ci zwykli mężczyźni. On przykuwał spojrzenia. Miał mocne, dobrze zbudowane, wysportowane ciało. Nie był jednak przesadnie umięśniony jak większość fanatyków mięśni, po prostu on o siebie dbał w taki sposób, że kiedy miał na sobie T-shirt wyraźnie było widać zarys jego muskulatury, co było bardzo podniecające. Z trudem powstrzymywała się, żeby dotknąć jego włosów, więc to zrobiła, ot tak. Przeczesała je palcami i zauważyła, że były nieco dłuższe niż ostatnio. Gdy widziała go ponad tydzień temu były sporo krótsze, teraz sięgały mu do połowy szyi. Sprawiały wrażenie, że wydawał się dojrzalszy, bardziej podniecający, męski i wyższy, o ile to w ogóle możliwe, bo zawsze nad nią górował. A to się Sakurze cholernie podobało.
Zasnęli na prawie cztery godziny, przez co umknęła im spora część dnia. Im była starsza, miała wrażenie, że wiele traciła przez takie drzemki. Tym bardziej że ich pobudka była dość intensywna, a samo opuszczenie łóżka trwało ponad pół godziny, jak nie więcej. Teraz ona i Sasuke mieli na swoim ciele o parę siniaków i zadrapań więcej niż kilka godzin temu.
Była szesnasta, a Haruno miała dokładnie dwie godziny, aby pojawić się w pracy. Była już ubrana i tylko czekała, aż Sasuke się przygotuje, bo miał ją podwieźć do mieszkania. Musiała się jeszcze ogarnąć do pracy, przebrać, umalować. Później zamierzał wpaść na chwilę do szpitala, bo przed dziewiętnastą kończą się odwiedziny, i sprawdzić co u Naruto.
– O której kończysz pracę? – zapytał, nie odrywając od niej wzroku. Nie spieszyła się i nie dopowiedziała, dopóki nie zapięła ostatniego guzika.
– Około pierwszej – odpowiedziała cicho, opuszczając swoje dłonie wzdłuż ciała. Sasuke przytaknął lekko i skierował spojrzenie w prawą stronę, tak jakby nad czymś myślał.
– Przyjadę około dziesiątej. I zostanę, aż skończysz pracę – poinformował, po czym położył prawą dłoń na jej szyi.
– Nie musisz. Umiem trafić do domu sama – droczyła się, chociaż w głębi bardzo chciała, żeby zrobił, jak powiedział. Na samą myśl o tym czuła lekkie pulsowanie w podbrzuszu.
Położyła dłoń na jego klatce piersiowej i pogłaskała go.
– Sakura – chrząknął.
– Hmmm – mruknęła, unosząc głowę i spoglądając na niego.
– Chcę, żebyś pojechała ze mną w jedno miejsce – powiedział niemal szeptem. Jego głos był trochę zachrypnięty i bardzo niepewny.
Przeciągnęła dłoń niżej, nawet na chwilę nie odrywając jej od ciała Sasuke.
– Dokąd? – zapytała, przyglądając mu się uważnie. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, jak zagryzł wargę, w momencie, kiedy dotknęła jego ciała pod koszulą.
– Do Sendai – jęknął.
Ustała na palcach i dotknęła ustami jego szyi. Poczuła, jak się spiął.
– Sendai? To trochę daleko. – Przytaknął, a jej ciepły oddech drażnił skórę na jego policzku. – Kiedy?
– W któryś weekend – odpowiedział zdawkowo.
– Czyli do wyjazdu mam nie pytać o szczegóły? – Zacisnęła palce na jego ciele.
– Nie – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Westchnęła ciężko.
– Niech ci będzie. – Nachyliła się, żeby go pocałować, ale Sasuke zrobił unik. Cofnął się o krok i powiedział:
– Możemy już wychodzić.
Odkręcił się od niej i wyszedł z pokoju, pozostawiając ją ciut oniemiałą. Miała wrażenie, że to jego ulubiony sposób znęcania się nad nią.
Z salonu dobiegł ją jego cichy śmiech i poczuła ulgę, bo jeszcze niedawno wszystkie jego słowa i każda ich rozmowa była zabarwiona niepokojem.
W niedzielne popołudnia i wieczory Konoha Club był zawsze wypełniony po brzegi, tak samo, jak w piątki i w soboty. Jednak lubiła to miejsce i jego atmosferę, a to był ostatni tydzień jej pracy przed powrotem na studia.
W klubie trwała akurat promocja na drinki, więc lokal był wypełniony klientami, przez co z Ino miały kupę roboty za barem, aż jej ciało lśniło od potu. Czasami Sai gdzieś się między nimi plątał i pomagał, ale momentami więcej przeszkadzał, niż pomagał, bo ciągle swoim zachowaniem rozpraszał Ino.
Sakura ustawiła pięć kieliszków wódki, a Sai pochylił się nad barem.
– Co ty dzisiaj taka spięta, wypatrujesz kogoś? – zapytał z ciekawską miną, przekrzykując muzykę.
– Może – odkrzyknęła z uśmiechem i spojrzała na zegarek. Była za dziesięć dziesiąta, a ona z bijącym sercem wyczekiwała Sasuke. Wystarczyła krótka myśl o tym, że on tu będzie, a humor od razu jej się poprawiał.
Podeszła do stolika, przy którym siedziało trzech przystojnych mężczyzn i przyjęła od nich zamówienie. Każdy wybrał z karty po mocnym piwie oraz poprosili o mały zestaw przekąsek. Zapisała to wszystko w swoim małym notesiku i schowała go za pas, po czym odeszła, informując, że niedługo przyniesie część zamówienia.
Wróciła do baru, przebijając się przez grupkę ludzi i gdy tylko złożyła przez okienko, które łączy bar z kuchnią, zamówienie, usłyszała:
– Poproszę heinekena.
Jej ciało natychmiast się spięło. Próbowała złapać oddech, ale nie potrafiła. Stała w bezruchu i bała się odkręcić. Ten niski, lekko chropowaty głos, był niczym najgorszy koszmar. Czuła, jak robi jej się słabo, a zawartość żołądka podchodzi do gardła. Nie potrafiła chwycić kufla na piwo, bo nie mogła w ogóle się ruszyć, nawet drgnąć małym palcem, a co dopiero odwrócić głowy. Od stóp do głów zalała ją fala zimna, miała sparaliżowaną każdą część ciała. Również przed oczami pojawiły jej się białe plamki. Przeszył ją okropny strach. Nie mogła uwierzyć w to, że Satomu się tu pojawił. Nigdy nie przychodził do Konoha Club.
Zamknęła oczy, strach sprawił, że świat jej przed nimi wirował.
Nigdy nie postawił w środku klubu swojej stopy, więc dlaczego?!
Blue-owsko: Mordki, matko, jak ja się z tym rozdziałem męczyłam przy korekcie. Ale to chyba dlatego, że studia się zaczęły i miałam tylko wieczory na poprawienie go. A i tak niezbyt mi to wychodziło, no bo czasami zbyt późno wracałam xD. Jednak rozdział jest! CHOCIAŻ JUŻ STRACIŁAM NADZIEJĘ :( No i w ogóle to ja Wam ten rozdział skróciłam ;/ Bo gdybym napisała ostatnią scenę całą to z 26 stron jak nie więcej by było. A tak to TYLKO 23 XD
No i martwię się trochę, co powiedzie o tym rozdziale (jeżeli w ogóle coś powiecie :( ). Bo on jest taki przejściowy, ale mam skrytą nadzieję, że jednak przypadnie Wam do gustu. Dajcie znać co myślicie ♥
No i zapraszam Was na facebooka no i na mojego nowego bloga z jednopartówkami Tomato Gardens ♥
I na koniec dziękuję wszystkim, którzy są ze mną, za każdy komentarz, słowo. Jesteście CUDOWNI! ♥
[Dodatek specjalny by Frelka]
Ja tu Kochani słów oszczędzę. Jak ja to zobaczyłam - od razu się zakochałam. To taki badassowy Satomu, o tak! Ten przystojniaczek-przyjemniaczek. Frelka odwala kawał dobrej roboty swoimi artami. Ja jestem nimi wręcz zachwycona ♥
To mówisz...jaki jest dokładny adres Sasuke? :D
OdpowiedzUsuńMi się podobało :) ale serio.. gdzie mieszka?? Haha
Tylko 23 strony? :D To jak to wszystko wydrukujemy i oprawimy to będzie ładny tomik :D
Klimatyczna muza :)
Pozdrawiam :D
Przepraszam, że tak krótko komentuję, ale no.. nie umiem :D za dużo wrażeń :D zawsze przeżywam w ukryciu haha :D
Dużo czasu życzę, rozciągniętej doby :D sobie też, bo już czuję, że będzie brakowało czasu.
hmm no to Saskuję! :D :*
O tak z tą dobą to masz rację :( Ale jeszcze można ratować się weekendami xDDD
UsuńCzekaj kochana ja jakiś adres znajdę i podeślę xDD Zrobimy sobie wycieczkę xDDD
Ty mi pomysłów na wydrukowanie tego nie podsuwaj xDDDD
I kochana, co Ty się martwisz ja Ci jestem ogromnie wdzięczna za choćby najkrótsze słowa, uwielbiam czytać Twoje komentarze, człowiek się od razu do monitora szczerzy ♥
Buźka! I dziękuję jeszcze raz!
Po pierwsze, rozpływam się z rozkoszy czytając. Po drugie, cudowne spostrzeżenie że "...podobno Temari miała mocny cios z plaskacza." Plaskacz mnie rozwalił XD
OdpowiedzUsuńNO dziewczyno, Ty też się znęcasz nade mną! Ja już widzę co się stało, ja już czuję że ten dupek coś odwalił. Jeżu oby nic Sasuke nie było, błagam nie uśmiercaj go bo się pobeczę jak dziecko xD
Chętnie narysowałabym scenkę w barze, ale muszę wiedzieć jak wygląda jej psycho były... także będę pisać w tej sprawie do Ciebie ^^
No całuję i czekam na więcej! ♥♡♥♡
Aahahahah! No Temari taka jest, nawet w nowelce o Shikamaru w epilogu zostało to mocno zaakcentowane xD
UsuńCo Ty piszesz!? Jak ja bym go mogła zranić aż tak! Bym się chyba załamała :(( Wtedy będziemy płakały we dwie ♥
hiehiehiehie nie na darmo zapisywałam sobie arty, które w jakimś stopniu przypominają Satomu xDDD
A pisaj, pisaj Kochana ja zawsze na posterunku xDDDD
Buziaki! I dziękuję za komentarz ♥♥♥
O ja pierdziele! Taki gorąc! Takie rzeczy! Aż się boje co ten Satomu zrobi!
OdpowiedzUsuńxDDDDD Oby nic złego!
Usuń♥♥
Hey! I am back. Xd. Co do nieobencności przepraszam z całego serca za nieokazywanie znaków życia. 15 jak i 16. Walą na kolana swoim klimatem i nastrojem. Podoba mi się, że coś posuwa się w sprawie Satomu. Niezwykle mnie to raduje. Co do pewnego fragmentu czy tam było Mebuki Haruno? Czy tylko mi się wydawało? Nieźle się tu porobiło. Rozdział podoba mi się niezmiernie. Teraz tylko do pełni szczęścia potrzeba mi spuszczenia wpier**lu Satomu. Ale o tym to chyba marzy każdy z czytelników. Haha. Coś przeczuwalam że ten wypadek to nie był przypadek. Co do 15 podobala mi się. Zresztą wszystko mi się podoba. . Haha biedni Naruhina bo Sasusaku to sobie na razie radzi a Hinata jak umrze to Naruto odpierd*Li tutaj mananę. Xd czekam na 17 i jeszcze raz Gomenasai za tą długa nieobecność na blogu. ^_^ Czekam z utęsknieniem.
OdpowiedzUsuńPS odwiedziłam już pomidorki najlepsze oczywiście SaiIni jak dla mnie. BoruSara mi nie leży. Xd za młodzi by ich shipować. XDDDD teraz czekam na jakieś "psychigiczne" Naruhina. O matko ale się tu rozpisałam. Xd No nic pozdrawiam i czekam :*
Awww Kochana! Tęskno mi było do Ciebie ♥
UsuńTak, tak chodziło o matkę Sakury ;3 Kobieta trochę bardziej jednak kocha Satomu niż własną córkę, ale no cóż xD
Matko! Ja też chce mu wpierdzielić. Ale z drugiej strony facet zaczyna mnie intrygować xDDD
Dlaczego każdy o umieraniu pisze :( Ja taka zła jestem? Nikogo jeszcze nie uśmierciłam xDDDDDDDDD Żarcik xD
P.S. Hahaha xD No na BoruSara jeszcze za wcześnie xD Właśnie dlatego, że za młodzi są xD Ale bardzo mi miło, że odwiedziłaś i pomidorki i Shiny Lights ♥ Dziękuję ♥
Trzymaj się! I jeszcze raz dziękuję za komentarz! Buziaki! ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń*Sakura głupia autokorekta mhm :<
Usuńhahahah! No te profilowe to prawdziwe znalezisko internetu xD Często zmieniałam, a teraz chyba pozostanie na dłużej, bo bardzo śmieszy xD
UsuńKażdy ma zawiechy nad fejsem, no wiesz ZDARZA SIĘ XDDDDD
Ja już szykuję haczyk na Mebuki. Od pół roku kurde xD
No jak mogłabym zapomnieć? ♥
Dziękuję kochana za każde słowo, naprawdę ♥
O ranyyyy...
OdpowiedzUsuńCo tutaj się narobiło?
Ale od początku... Wiedziałam... Wiedziałam! Wiedziałam!!! Wiedziałam, że ten gnój Satomu wróci! I podejrzewałam, iż to on stoi za tym wypadkiem, jednak po jakimś czasie zaczęłam się zastanawiać czy czasem nie zmienisz koncepcji i nie oczyścisz Satomu z zarzutu o celowe spowodowanie wypadku. W sumie, to bym chętnie przeczytała takiego plot twista. Ale to Twój blog, to Ty tutaj rządzisz, nie ja ;3
Ta sąsiadka jest... na początku chciałam napisać, że pieprznięta, bo jak mogła kryć takie gówno jak Satomu, lecz im głębiej w las (a raczej w rozdział), tym jaśniej (jaka ironiaxDD) - przecież równie dobrze Satomu mógł ją zaszantażować. Ale jeśli kłamała, to czemu Shikamaru nie wychwycił składana fałszywych zeznań, skoro jest tak mądry i spostrzegawczy? Oh, bo prawdopodobnie nie on prowadził przesłuchanie... Wybacz, Shika, zwracam honor!xDD W ogóle biedny nasz Nara z naszą TemarixDD Może mieć tylko nadzieję, że Temari go nie zaplaskaczuje na śmierć ^^''
Mebuki, płoń! Mebuki, zdychaj! Mebuki, idź do diabła! Noż kurwa, co za głupia sucz z niej! Co ona ma z tej sztamy z Satomu? Bo w to, że jest przez niego szantażowania, nie uwierzęxDD Za dużo wiary w szantaże jest ponoć bardzo niekorzystne dla zdrowia :D
Jak ten gnój zrobił coś Sasuke, to uduszę gołymi rękoma!!! Nie, najpierw kilkutygodniowe tortury, potem kulka w łeb. Mebuki zresztą też zasłużyła...
Hinata ma przeżyć a Naruto wpie*dolić razem z Sasuke Satomu w moim imieniu! :D
BLUE, ZNALAZŁAŚ JUŻ NAMIARY NA SASUKE, CZY NIE?! Chociaż mógłby być mniej perwersyjny (nie chcę mieć konkurencjixd). Ale Sakura nie lepsza, to co odstawiła w łazience było boskiexDD
Jak przeczytałam o goniących małego Sasuke koleżankach, to sobie to wyobraziłam i najpierw było takie "aaaawwww<3" a potem śmiech na cały pokój :D
Kurde, po przeczytaniu opisu pierwszego zdjęcia, odniosłam wrażenie, że zostało ono zrobione z ukrycia, przez osobę trzecią, przez Satomu czającego się w krzakach... Tego ostatniego nie było, okej?
Po co SS miało jechać do Sendai? Na romantyczny weekend, czy Sasuke chce pojechać na groby rodziców? (Dobrze zapamiętałam, że oni zginęli w wypadku samochodowym przez Itachi'ego?)? No nie, wtedy by się nie śmiał... Kurde, chcę wiedzieć! :((
Między 23 a 26 nie ma wielkiej różnicy, Blue =.= Także ROZDZIAŁ BYŁ BARDZO DŁUUUUGI i nie możemy narzekać.
Ten bezimienny fragment z ktosiem wchodzącym do mieszkania w trakcie snu Sakury mnie przeraził, bo myślałam, że to Satomu chcący zrobić Haruno krzywdę! A Naruto jarący się jeleniem rozwalił na kawałki xDDD
Pozdrawiam!
PS. Pomidorki skomentuję w tym miesiącu!
No Satomu się pojawił, bo ma człek kilka scen do zagrania ;3 Poza tym są przypuszczenia, że ton. Ale czy na pewno? :D
UsuńSąsiadka to typowy przypadek takiej starszej pani, że wiesz uśmiechniesz się do niej raz czy dwa i ona już Cię ubóstwia. Coś takiego było z Satomu. On przecież potrafi grać. A taką miłą, kochaną panią nie było by trudno oszukać.
Nie,nie. Mebuki ma powód. A ja mam kilka jakby 'usprawiedliwień' na jej zachowanie, tylko, że jeszcze nie wiem, który z nich wybrać xDDD
NADAL SZUKAM TYCH NAMIARÓW, SERIO! ♥
A to się cieszę, że Cię rozbawiłam ♥ Teraz i mi wydaje się to bardzo śmieszne xDDDD
Nie no, gdzie Satomu miałby im zdjęcie robić. Stawiam na Naruto ;3 Jakąś imprezkę mieli i im cyknął ♥
O z tym Sendai to blisko, blisko... ale nie powiem xDD
Właśnie Kochana nasunęłaś mi pewien pomysł ♥
Dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas! Z uśmiechem i radością czytam Twoje komentarze ♥ Bardzo Ci za nie dziękuję ♥
Buziaki! :*
Ziomeczku, jestem zwyczajnie niezdolna do zapierdolenia Ci teraz komentarza, w którym zawarłabym wszystko co bym chciała, ale klepię sobie miejsce i zrobię to jutro i wrócę do tych wszystkich hotsceneczek <3
OdpowiedzUsuńi wszystkich innych też, no nie
UsuńNie oszukujmy się, liczą się tylko hotsceneczki <3
UsuńXDDDDD
hej
Usuńmusisz mi wybaczyć moje kłamczuszkarstwo, ale to przez Himuro, bo pisałam o nim jak szalona
Dodatkowo okłamałam cię mówiąc, że idę pisać, bo tymczasem przyszłam tutaj, hehehehe hehe
Cała ta akcja na początku w sumie mnie rozbawiła. Tak to do niego pasuje, że nie odpowie nawet słowem, a jedynie skarci spojrzeniem w stylu przestań tyle gadać bez sensu, jeny, kobieto, i tak cię zabiorę ze sobą, jeśli będę sobie chciał omg twój opór jest zbędny . achhh <3
Wbitka do łazienki była strasznie słodka i taka uroczo opiekuńcza, łącznie z przygotowaniem jedzonka i tej miętowej herbatki, chociaż najbardziej z tego wszystkiego zapadło mi w pamięć wplatanie palców we włosy, jeszcze takie półmokre, nie wiem, chyba lubię takie detale. I TAK, MASZ RACJĘ, hotsceneczki liczą się całkiem mocno. :-////*
Rany, wystarczy hasło pozwól mi zapomnieć i Sasuke robi WSZYSTKO W SWOJEJ MOCY. Niech to będzie jakieś ich hasło, ja bym to tak na jej miejscu wykorzystała. XD Tyle że cała ta scenka była zwyczajnie... zbyt krótka. Nie żeby coś, ale myślę, że nikt nie miały nic przeciwko, gdybyś zapełniła nią nawet cały rozdział.
:-))))))))))))))))
Ejże, ta piosenka Hurtsów jest prześliczna, przewijam ją sobie tutaj.
I co ten banan tam robi i czemu zamawia Heinekena, kiedy to całkiem niedobre piwo? Rany, to wszystko mówi samo za siebie. :-/// Oni się zgadali z Karin, kto bardziej wykończy tamtych dwoje na swoje nagłe i nachalne nachodzenie.
* najbardziej hehehszke, tylko dla nich tu jestem, pozdrawiam :*
Weź babko, co Ty, za co Ty mnie przepraszasz. TU MOWA O HIMURO! xDD
UsuńPufnęłabym albo zrugała, ale po co xD hehe W ogóle,
"przestań tyle gadać bez sensu, jeny, kobieto, i tak cię zabiorę ze sobą, jeśli będę sobie chciał omg twój opór jest zbędny ." ja to chyba zacytuję kiedyś. No poważnie. MATKO JA CI TO ZARAZ OPISZĘ *_*
Piąteczka! Za detale, no nie... A teraz jak tak o tym wspomniałaś, to aż, to aż zrobiłam takie ooo... so sexy xDDDDDDD
Hotsceneczki SS życiem, ziomek. kurde oni są tacy hotsceneczkowi, że w sumie mogliby z łóżka nie wychodzić. Nie no, to zbyt dziwna fantazja ;/// Ale wiesz o co mi chodzi. I tak wiem, że mogłabym nią zapełnić cały rozdział. może jeszcze tak się zdarzy, że się nasycisz
Och, jak Adzia tak mówi, to trzeba przemyśleć. Obyłby jej takim resetem pamięci! A później powtórka z rozrywki, bo Sakura by go zapomniała jakby ją za mocno wygrzmocił xD
Ja wiem Ziomek, ja wiem. Zapętlam ją jak jakiś więzień w pętli czasowej. Heineken jest taki sobie, Satomu jest taki sobie to by się wtedy zgadzało. ŻADEN Z NIEGO PIWOSZ. Karin vs. Satomu oj idą łeb w łeb :o
*wiem, heheszke, wiem*
Buziam :*
Się martwisz i martwisz, a ja nigdy nie wiem dlaczego? Warsztat masz, talent masz, a rozdział przejściowy? Eee tam, nie odczułam tego. Odczułam raczej niedosyt, bo rozdział miał być dłuższy. Wiesz, jak jest - niewiedza jest błogosławieństwem kochana! Satomu, Satomu i Mebuki, mój ukochany-znienawidzony duet, który zdeptałabym jak mrówki jeśli tylko bym mogła.Gdy zaczęłaś wchodzić w szczegóły wiem, że bankowo on stoi za wypadkiem. Ale wtedy wiem też, że musiał ich śledzić. Ot tak by raczej o jakimś przyjęciu nie wiedział, ani o tym którędy będą jechać. Dwa, w barze? Będzie się działo, a na sto procent pewna jestem, że nasz królewicz Sasuke nie wyrobi się w czasie i będzie niewesoło.
OdpowiedzUsuńCo do Sasuke... wychodzi Ci on tak tajemniczo, że aż za momentami. Oczywiście na mój gust. Bo robi jakiś krok i milczy, mówi A, ale nigdy nie chcę powiedzieć B. Może ma taki system bycia i troszczenia się, ale nie, nie, nie! Sasuke otrząsnij się bo stracisz ukochaną!!!! (No musiałam to napisać).
Scena ze zdjęciem? Jedyne podobne rzeczy u nas to zdjęcia, opis rodziny. A i tak meega się różnią, więc nie było czym się martwić!
A na koniec powiem, że rozumiem Twój ból. Też nie wiem kiedy napiszę swój rozdział. Tydzień uczelnia, weekendy praca i bądź tu człowieku mądry! :o
Kochana, czekam na więcej z zapartym tchem.
Twoja wierna czytelniczka!
Całuję i ściskam!!! <3
Panienka od komplementów wpadła xDDDDDD Tak mi ostatnio Kochana słodzisz, że co rusz się rumienię ♥
UsuńDowodów na niego nie mają. Jedynie dziwny zbieg okoliczności/przypadków. I to jest lipa. Bo poważnie ile by im to ułatwiło, gdyby to był jednak Satomu ;/
Będzie pół na pół z tą sceną w barze. Mam ją prawie całą napisaną, bo miała być ona w tym rozdziale, ale chcę trochę rozszerzyć pomysł, bo ona może być nieco dla tej naszej kochanej pary przełomowa? Hmm…
Sasuke działa w bardzo dziwny sposób. Niby chce chronić Sakurę, a jednak za bardzo jej ulega. W sumie właśnie przy niej powinien udawać chociaż, a kiepsko mu to idzie xDDD Ale cwaniak wie jak sprawić, żeby KOBIETA ZAPOMNIAŁA O CO JEJ CHODZIŁO ]:->
No ale dla takiego spokoju ducha wolałam zgodę uzyskać ♥ Bo jednak wspólny pierwiastek jest <3
O matko, tak ja wiem, ja to czuję, ja to znam. Chociaż nie ukrywam znalazłam ostatnio mały sposób, żeby się zmotywować do pisania. Działał przez poprzedni tydzień xDDDDDDDD
Awwwww ♥ Dziękuję Kochana ♥ To jest takie rozkoszne, urocze i kochane ♥
Buziaki i tulaski ♥♥♥♥♥♥
Jeżeli wymyśliłaś, że kto inny jest winny wypadku to dałaś mi wiele do myślenia!
UsuńPodaj sposób, skorzystam bo ja nic nie idę do przodu :D
Wyślę Ci na gg ;) Bo mam taką fajną tabelkę ;3
UsuńO rany, w końcu skończyłam xD To chyba pierwszy raz, kiedy tak bardzo męczyłam się z czytaniem rozdziału. Chyba moje złe samopoczucie jakoś na to wpłynęło, ale postaram się skomentować w miarę obiektywnie. ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw perełki:
"– Podgrzałem ci curry. W szafce jest miętowa herbata jakby co – wytłumaczył. Może nie była to najromantyczniejsza kwestia, jaką Sakura usłyszała od niego w tamtej chwili, ale jeżeli chciał wszystko szybko załatwić, musiał wychodzić. " Podobno pierwszą i największą miłością kobiety jest jedzenie, więc dla mnie to byłaby bardzo romantyczna kwestia. XDDD
"Kiedy wkładała go przez głowę, do jej nozdrzy doleciał miły zapach proszku do prania, którym zwykły pachnieć rzeczy Sasuke." SZANUJE ZA TO ZDANIE. Naprawdę. Jesteś chyba pierwszą autorką, która zauważyła, że rzeczy wyjmowane z szafy zazwyczaj pachną proszkiem, a nie ich właścicielem. I bardzo mi się to spodobało. x'D
Fajnie, że zrobiłaś taki przerywnik od nieszczęść. Że głównie tylko Sakura i Sasuke, ich zachowania, przemyślenia. Chociaż w sumie dla nich to tylko jeden dzień odpoczynku, a dla mnie aż 23 strony rozdziału XD Niesprawiedliwe to jednak.
Ooo, mam coś wspólnego z Temari. Też nie cierpię, gdy ktoś pali. Skręca mnie nawet jak ktoś śmierdzi petami. Więc może też zacznę używać plaskacza :D
Nie wiem, co mam myśleć o Satomu. Z jednej strony zupełnie nie rozumiem takich wariatów i nie umiem się w nich "wczuć" podczas czytania, a z drugiej - nie zdziwiłabym się, gdyby mi ktoś powiedział, że sama nie jestem normalna. Na pewno koleś posuwa się odrobinę za daleko. Jeżeli to on spowodował wypadek Naruto i Hinaty, to już ma przekichane. A jeszcze coś mi mówi, że dojdzie do konfrontacji Sasuke i Satomu w klubie... Chociaż jak Cię znam to pewnie zrobisz coś zupełnie nieoczywistego. XD Jesteś mistrzynią zaskakiwania.
Czekam na kolejny rozdzialik i pozdrawiam cieplutko! :3
Karoi dużo miłości Ci trzeba, tak dużo dużo. Bardzo doceniam i chęci i komentarz ♥ I naprawdę mam nadzieję i oczywiście życzę Ci, żeby się wszystko ułożyło ♥
UsuńZ tą miłością do jedzenia to prawda, prawda. Raz się popłakałam jak, mi mój ówczesny facet, kanapki zjadł, które przyszykowałam dla siebie. Także ten xDD
A właściciel później i proszkiem, i perfumami, i sobą ♥ Zaraz się rozpłynę chyba, bo mnie wyobraźnia poniesie xD
I do ostatniej części komentarza, odpowiem bardzo krótko xDDD WE WILL SEE ♥
Nie no, koleś powalony. Kulka w łeb to za mało XDDDD Jeeez, ale to creepy zabrzmiało ;/
Dziękuję Kochana ♥
Buziaki! :*
Nie wiem co powiedzieć kurde brak mi słów to opowiadanie wciąga coraz bardziej
OdpowiedzUsuńTo się bardzo cieszę, że tak się dzieje ♥ Mam nadzieję, że nie zawiodę :D
UsuńSuperancko !
OdpowiedzUsuńJak zawsze podskakuje mi żyłka, gdy Sasuke odchodzi od Sakury bez żadnego buzi, ani nic! Ale to pewnie dlatego jest tak bardzo tajemniczo pociągający, że wszystkie wzdychamy na myśl o nim.
Mega zaskoczyłaś mnie tym, że Satomu pojawił się w tym klubie! AKYSZ CHŁOPIE. Już by go mogli zamknąć bo działa mi ewidentnie na nerwy :D Ale cóż... Takie postacie muszą być!
Sasuke i Sakurci życzę bardzo dużo, dużo miłości! Niech tam świrują sobie w tej sypialni ile chcą <3
Całuskii :*
On lubi ją tak gnębić. A co! xDDD
UsuńSerio? Ooooo! No może. Ale ja zacieram rączki na niego xD Bo w końcu będę mogła się wyżyć ]:->
Ja też... należy im się. Niech się kocą jak koty w marcu xDDD
Dziękuję Mordeczko ♥
Buziaki :*
Witam!
OdpowiedzUsuńNiechętnie to mówię, ale rozdział mi wyjątkowo nie podszedł. Zaczynałam go trzy razy, żeby dobrnąć do końca. Przez ponad 2/3 notki nic się nie działo. Słów bardzo dużo, wydarzeń bardzo mało. Rozmowy tu przeprowadzone to też takie zapychacze, których brak nie wpłynąłby za bardzo na fabułę. Wszystko jest tak trochę przegadane. Przykro mi to mówić, ale no... jedyną fajną rzeczą jest pojawienie się Satomu na końcu, bo to faktycznie coś zmienia, ale reszta była po prostu nudna.
Mam nadzieję, że nikt mnie nie zlinczuje za to co napisałam. Ty szczególnie, bo wiesz, że chcę dobrze. Każdemu zdarza się czasem dobry czy słaby rozdział. Sama obawiam się, że zrobiłam wszystko co ci teraz zarzuciłam w ostatniej notce u siebie, więc rozumiesz XD
Czekam oczywiście na next'a, bo nie kryję, że długo wyczekiwałam spotkania z Satomu :)
Pozdrawiam i trzymam kciuki!
To ja zgnębiona na uczelni siedzę a ta mi jeszcze dowala xD
UsuńSporo kobietko, ja to wiem, ja się nawet o to bałam. Serio. Bo to taki mega przejściowy roZdział. I nawet jak go pisałam, to czułam, że będą o to pretensje. No ale ja i akcje... korelacja jest słaba niestety :(
Ale ej hot scenki nie podeszły? XDDDDDDD
To podejrzewam, ze w kolejnym bedzie się EWENTUALNIE za dużo działo i tez bedzie źle xD
JAK ŻYĆ XDDD
Pozderki! ♡
No nie chciałam dołować ;-; wybacz mi ;-;
UsuńOks. W sumie masz rację. Zwracam honor za hot scenki XD
Dobrze! Chcę dużo akcji!
Czekam! <3
Eee weź, luzik xDDD Śmieszkowałam sobie xDDDDDD
UsuńMnie i tak bardzo cieszy, że to czytasz i komentujesz ♥
Akcję będę stopniowo dawkować, po co się śpieszyć xDDD
Blue szalona żeś ! Naprawdę rozdziały przesycone są samym erotyzmem ...
OdpowiedzUsuńJa cieee potole ale to fajne jest serio .
Satomu w klubie prawda to a prawda ale to chyba dlatego że będzie próbował zrobić sobie przykrywkę a Sakure chce nastraszyć a do tego coś mi się zdaje że liczy na to że Sasuke nerwy puszcza i zrobi coś glupiego. Chuuuj jeden zabił dziecko Naruto i Hinaty do tego jeszcze miesza w tym Matka Haruno ... OMG jak słyszę to połączenie Menuki i Satomu to ja się pytam gdzie jest ojciec Sakury i Gdzie jego Jaja żeby babę ogarnąć !
Ps coś więcej o rodzinie Uchiha , jak dla mnie tajemnica mega ale co się stało kiedyś i czy Sasuke wszystko powiedział Sakurze (oczywiście że nie) co Sasuke ma na sumieniu ?! Nooo błagam rozwiąż mi ten problem chociaż jeden...
Ahahahah xD No w sumie to nie wiadomo czy on zabił, a ja nawet tego nie neguję, ale kto tam wieeee xD Mebuki już od początku go broniła, z jakiegoś powodu. No i cóż... niestety na niekorzyść Sakury.
UsuńOj tatulek się pojawi ♥
A no, no, no... przeszłość Sasuke. To się wszystko pojawi i powoli zacznie wyjaśniać. Tyle powiem xDDDD
Dziękuję za komentarz Red! Bardzo miło Cię tu widzieć i cieszę się niezmiernie ♥
Buziaki!
Masakra strasznie mi przykro , że nie wyrabiam z komentowaniem , człowiek godzin późnych jestem więc co przeczytam to idę spać a rano cóż to i owo i dopiero gdzieś o 1 w nocy mam czas żeby cokolwiek napisać . A chce pisać bo kto jak nie ja musi wspierać wspaniałych Autorów mojego ukochanego partingu SasuSaku 💞
UsuńWredziocha ze mnie ale chyba powinnam coś zawsze po sobie zostawiać 👀
Awwww Red, spokojnie ♥ Mi się wydaje, że wszyscy zdają sobie z tego sprawę i rozumieją ♥ W końcu jesteś szalenie kochaną Czytelniczką ♥
UsuńI ja naprawdę Ci dziękuję za to, że jesteś ♥
Hej! Jestem nowy na tym blogu, który nie ukrywam spodobał mi się niemiłosiernie. Niestety muszę na Ciebie autorko wylać kubeł zimnej wody. A mianowcie... nie podoba mi się jedna rzecz. Sasuke i Sakur aw Twoim opowiadaniu są postaciami bez tła osobistego. Nawet nie wiem czy jest takie określenie ale po prostu próbuję ukształtować swój tok myślenia. Hah. Pisząc brak tła osobistego mam na myśli bezbarwność postaci. Nie mają one swojego życia osobistego? Brakuje mi sprzeczek pomiędzy Sakurą i Ino, których w samym anime doświadczyliśmy sporo. Brakuje mi tu także spotkań przy kawie z Hinatą, czy Temari. Tak wiem, że Hinata jest w śpiączce ale sam fakt, jak mało jest tego typu rzeczy. Sasuke i Naruto... cóż para przyjaciół niewątpliwie. Zabrakło mi tutaj jednak emocji pomiędzy tą dwójką. Naruto na pewno nie siedział by tak na krześle w szpitalu. Sakura może zabrzmi to trochę chamsko ale zawiodłem się na jej odczuciach. W końcu dziewczyna jej przyjaciela leży i prawie umiera a oni jak gdzyby nigdy nic jadą do domu się kochać.
OdpowiedzUsuń(Jeżeli coś pomyliłem przepraszam nie do końca ogarniam jeszcze relacje w tym opowiadaniu ^_^) Ach. Takie to opowiadanie trochę "obkrojone z życia. Nikt nie dzwoni, nie pisze, nie spotykają sie z nikim, nie ma listonosza. Acha ale co ja Cię będę krytykować piszesz po swojemu, więc nie mam prawa Ci zabraniać. Mam nadzieję, żę Cię nie urazięłm swoją opinią. Pozdrawiam Yaroi
Chyba najbardziej dziwiło mnie to, że jesteś facetem xD
UsuńOpowiadanie nie jest jeszcze skończone, więc na pisanie, o tym, że do tej pory jest mało takich postaci jak Ino, Hinata czy Naruto, jest trochę za wcześnie. Nie ukrywam, że mimo wszystko jakieś wątki z tymi postaciami jeszcze będą - mniej lub bardziej rozszerzone. Nie jestem aż takim ignorantem w stosunku do przyjacielskich relacji. Także spokojnie. Jeszcze kilka rozdziałów zostało do końca. Wszystko może się zdarzyć :D
Poza tym, jestem tak zagorzałą fanką SasuSaku, że serio opowiadanie tylko o nich wcale mi nie przeszkadza. I kieruję się bardziej tym, żeby było dużo SasuSaku w SasuSaku jak to zwykłam mówić xD
Ale rozumiem Twój punkt widzenia i dziękuję, że o tym napisałeś, bo wtedy wydaje mi się, że zwrócę na to większą uwagę.
Za krytykę bym tego nie uznała, bo jednak napisałeś, że ten blog Ci się spodobał xD Serio, ja nie z tych co się gniewają, z takich komentarzy. Wyjaśniłeś o co Ci chodzi i ok. Ja to rozumiem, zanotuję i zapewne uwzględnię ;)
I myślę, a raczej mam nadzieję, że sceny, które przygotowałam z udziałem przyjaciół głównej pary Ci się spodobają. A jak nie, to daj znać! Postaram się poprawić!
I mimo wszystko dziękuję za ten kubeł zimnej wody xD
Pozdrawiam serdecznie ;)
Mi do gustu przypadł bardzo ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że z wielkim opóźnieniem, ale szkoła, problemy prywatne i w dodatku pisanie rozdziałów na War i Opowieści trochę odciągnęło mnie od czytania. Ale wróciłam i się z tego bardzo cieszę.
Nie mam pojęcia, kiedy mi te 23 strony mignęły. Mam wrażenie, jakbym czytała to jakieś 5 minut ^^
Teraz tylko tak. Nienawidzę Satomu, o czym chyba już wspominałam, ale na prawdę gnoja nie cierpię -.- Mogę go własnoręcznie zabić????? Ja ładnie plosiiiićććć *.*
Strasznie mi szkoda Hinaty i Naruto, i irytuje mnie to, że ten skurwiel może mieć dobre alibi -.-
A tak to rozdział na prawdę udany. Może nie za dużo się działo, ale nawet taka notka spod Twojej ręki potrafi odprężyć i znacznie umilić wieczór ^^
Pozdrawiam cieplutko <3
PS.Resztę nadrobię na dniach bo padam na twarz XD
Nikt go nie lubi xD A mi ostatnio koleś zaczyna się podobać ;3 Przygotowałam dla niego takie rzeczy, że aż mnie ciarki podniecenia przechodzą po ciele, jak o tym pomyślę xD Serio :D
UsuńTen skurwiel naprawdę może mieć dobre alibi, może nawet nie kiwnął palcem...kto wie.
Awww, to bardzo miłe słowa, dziękuję Yorumi <3
Buziaki!