Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 12 marca 2018

Chapter twenty.

Dotykał ją — mocno, zdecydowanie, zaborczo. Zacisnęła oczy i cała się spięła, czując jego chłodne, szorstkie dłonie na swoim ciele. Prosiła, żeby ją zostawił, żeby przestał, ale on tylko kręcił głową, cmokał ustami i lekceważąco mówił, żeby nie przeszkadzała; do tego uśmiechał się w taki okropny sposób, przez który ściskało ją w żołądku.
Z jej gardła wydobył się krzyk, gdy zahaczył palcami o linię majtek. Instynktownie próbowała się odsunąć, wstać z łóżka. Zaczęła wierzgać nogami, kulić się, ale ją powstrzymał. Mocniej przycisnął Sakurę do łóżka, nachylając się nad nią. Jego ciepły oddech drażnił jej policzki i nos — potęgując niechęć, odrazę i strach.
Pod powiekami piekły ją łzy. Szamotała się, bo cokolwiek on zamierzał, nie chciała brać w tym udziału. Nie zgadzała się na to. Czuła do siebie obrzydzenie, które zżerało ją od środka. Bała się, ponieważ Satomu nigdy się tak nie zachowywał. W jego oczach było coś dziwnego, coś przerażającego. Sprawiał, że żałowała tego, że z nim była. Że mu na to pozwoliła.
Zaśmiał się głupio, jakby z wyższością, pokazując przy tym swoje krzywe zęby. Widząc to, zacisnęła powieki, a gdy je podniosła, jego wzrok błądził po jej ciele, ale unikał twarzy. Po jej policzku spłynęły pojedyncze łzy, kiedy zacisnął mocno dłonie na jej piersiach. Chwilę później przesunęły się niżej i ponownie zahaczyły o brzeg bielizny. Z gardła Sakury wyrwał się jęk rozpaczy, gdy powoli zaczął zdejmować majtki z jej bioder, drażniąc przy tym paznokciami skórę jej nóg.
Była naga od pasa w dół i mimo że niczego jeszcze nie zrobił, czuła się wykorzystana. Zbrukana. Zniszczona. Zniewolona. Kręciło jej się w głowie, bolało ją serce i każde miejsce na ciele, którego dotknął. Próbowała go kopnąć, ale on chwycił jej nogę i unieruchomił ją. Przesunął Sakurę na środek łóżka, w międzyczasie posyłając jej spojrzenie nieznoszące sprzeciwu. Rozszerzył jej nogi i usiadł na nich tak, że nie była w stanie uciec. Dotknął ją między udami, nagle i boleśnie. Zachłysnęła się powietrzem przez dyskomfort, jaki wywołała jego dłoń. Próbowała się podnieść, ale popchnął ją z powrotem na łóżko. Zasłoniła się więc rękami, a kiedy to nie pomogło, chwyciła za poduszkę i cisnęła nią w niego. Warknął pod nosem jakieś przekleństwo, wyprostował się i złapał Sakurę za dłonie, przyszpilając swoimi do materaca.
Upomniał ją, stanowczym, rozkazującym głosem. Jego ton wywołał w niej dreszcze strachu i niechęci, może nawet obrzydzenia. Zaczęła go błagać, żeby ją zostawił. Próbowała mu się postawić, ale to tylko sprawiło, że zachowywał się wobec niej coraz gorzej. Skrzyżował dłonie dziewczyny pod jej plecami, po czym naparł swoim ciałem na jej biodra, unieruchamiając ją. Siedział na niej, przyciskając mocno swoim ciężarem do łóżka, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
Zaczęła płakać, kręciła głową, prosiła, błagała. Nie mogła tego znieść, nie chciała tego. Nie słuchał jej. Robił, co chciał.
— Zostaw mnie. Nie chcę tego — wyjęczała łamiącym się głosem.
— Zamknij się — syknął, po czym rzucił jej koc na twarz. — To nie patrz jak tak ci źle.
Chwilę później poczuła tam jego palce i język. Szlochała, nadal kierując do niego prośby, żeby się wstrzymał. Bolały ją ręce, nogi… bolało ją serce.
Drgała z płaczu, czując, jak powoli jej ciało odmawia posłuszeństwa. Nie chciała oddać się obezwładniającemu odrętwieniu, nie chciała się poddać. Ale nie miała siły z nim walczyć. Satomu zawsze miał to, co chciał.
Czując kolejne muśnięcie języka, a potem głupi śmiech, zagryzła mocno wargi, próbując powstrzymać łzy. I tak jej nikt nie pomoże. Była zbrukana.
Głośno zaczerpnęła powietrza i gwałtownie usiadła na łóżku. Nieobecnym wzrokiem patrzyła przed siebie, próbując uspokoić swój oddech. Była zdezorientowana, miała ochotę krzyczeć. Jej ciało paliło ją żywym ogniem, a do tego lepiło się od potu, który cienką warstwą pokrywał jej skórę. Cała się trzęsła i przez moment nie wiedziała, gdzie się znajduje. Oddychała szybko, przez co zakręciło jej się w głowie. Rozejrzała się na boki, uświadamiając sobie, że była w mieszkaniu Sasuke, w jego sypialni. Wzrok powoli przyzwyczajał się do jasności w pomieszczeniu, a oddech uspokajał. Opadła z jękiem na poduszki i zacisnęła mocno oczy. Wzięła dwa głębokie wdechy, a chwilę później przed jej oczami pojawiła się twarz Satomu. Skóra jej ścierpła, pokryła się nową warstwą potu, kiedy wyobraziła sobie jego ręce na swoim ciele.
Poczuła napływającą do gardła żółć. Zerwała się z miejsca i wybiegła z pokoju. Skręciła do kuchni, gdy usłyszała szum wody w łazience. Złapała dłońmi za blat i nachylając nad zlewem, wypluła całą zawartość do zlewu. Odczuła kolejne skurcze i zwymiotowała po raz drugi. Po chwili nie miała czego zwracać, ale nie mogła powstrzymać tego odruchu.
Jedną ręką przytrzymywała się blatu, a drugą trzymała na kurku od wody, który bezwiednie odkręciła. Nabrała trochę cieczy w usta i wypłukała je, po czym wszystko wypluła. Zrobiła tak jeszcze trzy razy, ale nadal czuła na podniebieniu ten nieprzyjemny posmak. Gardło ją paliło. Próbowała odkaszlnąć, ale zaczęła się krztusić. Uderzyła pięścią w klatkę piersiową i dopiero gdy to zrobiła, zorientowała się, że miała na sobie jedynie dół od bielizny. Nie przejęła się zbytnio tym, że była prawie naga. Jej myśli powędrowały w kierunku snu, powodując kolejne torsje, które z ledwością powstrzymywała. Nie mogła się pozbyć tego dziwnego uczucia, jakby ciągle czuła na sobie jego dłonie, słyszała jego słowa i śmiech.

Kilka łez spłynęło po jej policzkach. Ten koszmar wytrącił ją z równowagi. Nie potrafiła myśleć o niczym innym jak o tej scenie. Mając głowę pochyloną nad zlewem, cała się trzęsła i płakała, czując ogarniający ją żal.
Usłyszała trzask, a potem ciężkie, szybkie kroki. Głos Sasuke zlał się w bełkot i nie wiedziała, co do niej mówi. Wstrząsnęły nią kolejne torsje, a łzy zatkały gardło. Poczuła jego obecność za swoimi plecami, a później miękki koc na swoich ramionach. Trzymał ją, gdy płukała usta, a potem otulił ją szczelniej ciepłym materiałem i odkręcił do siebie. Objęła się rękami i poczuła, jak załamują się pod nią nogi. Opadła na podłogę, cały czas asekurowana przez Sasuke.
Pomachała drżącą dłonią przed jego twarzą, niewerbalnie prosząc go, aby jej nie dotykał. Wszystko w niej krzyczało, błagało, aby zostać w bezpiecznym miejscu. I mimo że go potrzebowała, była przerażona, bo nie mogła przetrawić swojego koszmaru.
Sasuke cierpliwie czekał, aż się do niego zbliży. Powoli położyła drżącą dłoń na jego torsie, jednocześnie wypuszczając nadmiar powietrza z płuc. Jej dotyk był lekki jak muśnięcie piórkiem. Kontakt fizyczny z nim był próbą przeniknięcia przez mur. Nie mogła pozwolić, żeby strach nią zawładnął i stworzył między nimi kolejną, niepotrzebną barierę.
Drżąc od stóp do głów, w końcu oparła się o jego ciepłe ciało, odczuwając trochę spokoju. Po raz kolejny kilka łez wymknęło się spod jej powiek. Instynktownie mocniej naparła swoim ciałem na Sasuke, a on tylko ją objął. Nie za lekko ani nie za mocno, na tyle wystarczająco, że gdyby chciała, bez problemu mogłaby się od niego odsunąć.
W głowie krążyła jej jedna myśl — Satomu ją skrzywdził. Jeżeli nigdy nie zastanawiała się nad wyrażeniem molestować kogoś, tak teraz była prawie pewna, że stała się ofiarą tego aktu. Takanashi sprawił, że czuła się brudna. Zniszczył jej pewność siebie, małymi kroczkami odbierał jej niewinność i spokój. Satomu nie wziął w stu procentach tego, co chciał, ale przerażała ją myśl o tym, że prawie mu się udało. Stare emocje odżyły. To wszystko było tak intensywne i realistyczne, że miała wrażenie, że tam była.
Scena z koszmaru odtwarzała się raz po raz przed jej oczami, napawając ją coraz większym strachem. Przylgnęła do Sasuke, błagając w myślach, żeby zabrał od niej to wspomnienie. Zarzuciła mu ręce na szyję i tuliła mocno do siebie, ponownie zanosząc się płaczem. Była zła, wstrząśnięta, że stara Sakura na to pozwoliła, że Satomu miał nad nią taką władzę. Teraz kiedy to jej się przypomniało, nie wiedziała, czy zdoła od tego uciec. Miała wrażenie, że ten sen... to wspomnienie było gorsze od wszystkich poprzednich.
Sasuke uspokajał ją. Powoli i ostrożnie gładził dłońmi po plecach Sakury, jednocześnie mocno trzymając ją przy sobie. Nogi miał szeroko rozstawione i zgięte w kolanach, a ona siedziała między nimi, tuląc go rozpaczliwie.
Jak on może być z kimś tak wybrakowanym, jak ja, pomyślała.
Zaszlochała cicho w jego ramionach. To nowe wstrząsające przeżycie, wywołane przez stare wspomnienie sprawiło, że łkała tak długo, aż pomyślała, że wypłakała chyba wszystkie łzy.
Załamała się, a Sasuke ją uspokajał.
Gdy się poruszył, z jękiem próbowała przytrzymać go w miejscu. Nie była na to gotowa, potrzebowała go.
— Spokojnie, nie zostawię cię. — Jego miękki głos otulił jej zmysły i spowodował, że obawa uleciała z niej tak szybko, jak się pojawiła. Niezbyt dobrze przyswajała to, co się działo obok. Nie wiedziała, w jaki sposób Sasuke sprawił, że zaledwie chwilę później trzymał ją w swoich ramionach. Czuła tylko jak się podniósł i złapał ją pod pachy i nogi. Zamknęła oczy, pociągając nosem. Płacz i drżenie powoli ustawały, jednak była dziwnie otępiała i wystraszona.
Posadził ją na kanapie i próbował wyplątać się z jego uścisku, ale mu nie pozwoliła. Przyczepiła się do niego jak rzep do psiego ogona. Nie była gotowa na to, żeby się od niej odsunął.
— Puść mnie na moment — powiedział, łapiąc ją za nadgarstki. Pokręciła szybko głową. — Sakura — mruknął ostrzegawczo lekko zirytowany.
Pociągnęła nosem i z wielką niechęcią odsunęła się od niego. Oparła się plecami o kanapę, a potem złapała za brzeg koca i mocno się nim opatuliła. Sasuke podsunął sobie pufę i usiadł przed nią, kładąc dłonie na jej kolanach. Jego zmartwiona mina wywołała u niej poczucie winy. Znowu zachowałam się jak wariatka, upomniała się w myślach.
Wpatrywał się nią wyczekująco, chociaż z jego ust nie padło żadne słowo. Sakura nie wiedziała, co ma mu powiedzieć i jak. Zwierzenie się mu z koszmaru, było równoznaczne z ponownym jego przeżyciem. Bała się, że znowu poczuje ten dotyk, usłyszy ten głos. Na samą myśl o nim dostała odruchu wymiotnego i szybko zasłoniła usta ręką. Odetchnęła parę razy i po chwili poczuła się lepiej.
Zacisnęła mocniej dłonie na brzegach koca, myśląc, że próba opowiedzenia o tym śnie Sasuke, mogła przynieść jej również ulgę. Bo w końcu o to chodzi w związku, aby dzielić się swoim bólem, żeby był łatwiejszy do udźwignięcia.
— Śnił mi się Satomu — wypowiedziała te słowa z napięciem. Przeraziła się, widząc, jak twarz Sasuke się zmienia, jak próbował zapanować nad swoją złością, którą wywołały zaledwie cztery słowa.
Przeczesał palcami włosy, po czym podniósł się, ale zaraz z powrotem usiadł, jakby nie był zdecydowany, co powinien zrobić. Wpatrywał się prosto w jej oczy, z nieco łagodniejszym wyrazem twarzy. Sądziła, że będzie chciał ją zachęcić do mówienia, ale nic takiego się nie stało. Była mu za to wdzięczna. Sama myśl o tym śnie przyprawiała ją o wymioty, a co dopiero opowiedzenie tego. To nie było takie łatwe. Musiała stopniowo dawkować informacje, jednocześnie się z nimi oswajając.
— Sakura — wypowiedział jej imię w taki sposób, jakby był sfrustrowany tym, że nie może jej pomóc. Wyciągnęła do niego swoją dłoń, chąc nawiązać z nim jakiś cielesny kontakt. Po prostu go czuć. Otoczył swoje palce wokół jej i lekko je ścisnął. Poddała się temu delikatnemu dotykowi. Czuła się dzięki niemu spokojniej.
Pogłaskała go kciukiem po wierzchu dłoni i przekonała samą siebie, że głupotą by było trzymanie tego w tajemnicy przed nim. Zamknęła oczy i westchnęła głęboko, chcąc dodać sobie odwagi, a gdy je otworzyła, ze ściśniętym gardłem zaczęła mu o wszystkim opowiadać. Ledwo doszła do momentu, w którym Satomu zdjął z niej bieliznę, a poczuła łzy pod powiekami. Kiedy wyznała, jak się czuła, gdy usiadł na jej nogach, żeby ją unieruchomić, Sasuke spiął się. Gniewnie rozdął nozdrza i mocno zacisnął szczęki. Sakura tak bardzo pragnęła się dowiedzieć, jakie myśli krążyły po jego głowie, ale mówiła dalej.
Nagle Sasuke wstał, zrobił to tak gwałtownie, że mała pufa, na której siedział, przewróciła się. Czując narastającą gulę w gardle, patrzyła się na niego z lekki strachem i niepewnością. Nie mogła znieść widoku jego zgnębionej miny, jednak kontynuowała. Uchiha stanął kilka kroków od niej, złapał się za kark i przeklął cicho pod nosem. Zrobił kółko dookoła salonu, a kiedy skończyła mówić, wrócił do Sakury, znowu siadając naprzeciw niej. Położył dłoń na jej kolanie, patrząc prosto w jej oczy.
Poczuła się, jak porażona prądem, bo jedyną rzeczą, jaką dostrzegła w jego ciemnych oczach, było współczucie i poczucie winy, wręcz przeprosiny. Pokręciła głową, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Odchyliła się i pytająco spojrzała na niego swoimi zielonymi oczami. Spuścił wzrok i musnął kciukami jej kolana.
Dopiero wtedy zrozumiała.
Sasuke wiedział. Sasuke już o tym wiedział.
Zaparło jej dech, bo jak mogła się nie domyślić. To było logiczne, że wiedział o wszystkim. Znał ją i jej przeszłość. To o czym pamiętała teraz to tylko czubek góry lodowej w porównaniu do tego, o czym wiedział Sasuke. Nie mogła go winić, że jej o tym nie powiedział. Wręcz była mu za to wdzięczna, bo nie dałaby rady tego słuchać, a tym bardziej przeżywać te wydarzenia po raz kolejny.
— Ty wiesz, prawda? — zapytała, z ledwością wypowiadając słowa. Zacisnął zęby tak mocno, że zadrgały mięśnie jego szczęki. Był bardzo blady. Serce zadudniło jej w piersi w oczekiwaniu na jego odpowiedź. Potem podnosząc na nią wzrok, przytaknął. Wlepiła w niego zdziwione spojrzenie, chociaż wiedziała, że nie powinna być tym zaskoczona.
Sasuke skrzywił się na ten widok i podniósł rękę, aby ją dotknąć, ale zacisnął dłoń w pięści, powstrzymując się. Sakurze nie podobały się emocje, które u niego wyczuła. Uchiha wydawał się zmartwiony, może nawet przestraszony.
— Sakura — błagalny ton w jego głosie przebił się przez odgłos szumu w jej uszach. Chciał się upewnić, że nie miała mu tego za złe. Że schowała swoje przewrażliwienie pod grubą warstwą betonowego muru i może nawet zapomniała o tym, jak wiele do tej pory przed nią ukrywał.
Uspokajająco uścisnęła jego dłoń. Wypuścił powietrze, a troska zniknęła z jego twarzy. Nie miała pojęcia, że ten gest tak go uspokoi. Była pewna, że Sasuke tylko bardziej się zdenerwuje lub odbierze to nieco inaczej.
— Nie chciałem ci o tym mówić — zaczął po chwili. Jego głos był opanowany i czuły, dokładnie taki jak lubiła.
— Wiem — wcięła mu się. — I w sumie się cieszę, że mi o tym nie powiedziałeś — oznajmiła z ulgą w głosie. — Ale nie rozmawiajmy już o tym, proszę? — Chciała zapomnieć o koszmarze. Myślała, że powiedzenie mu o wszystkim sprawi, że poczuje się lepiej, ale tak się nie stało. Lęk, że Satomu znowu ją skrzywdzi, tylko się nasilił. Nie wiedziała nawet, czy kiedykolwiek zdoła się uwolnić od wspomnień, które ukazywały to, jak bardzo Takanashi ją zranił. Chciała uwierzyć, że pewnego dnia przestanie ją to prześladować, ale ostatnio wszystko zbyt intensywnie odżywało. Sny były zbyt realistyczne; wręcz czuła na sobie jego dotyk, zapach, słyszała głos i oddech.
Mogłabyś bardziej o siebie zadbać, zachowywać się bardziej kobieco.
To obrzydliwe, aż nie wierzę, że cię nie podniecam.
Zamknęła oczy i skuliła się, próbując przetrawić słowa, które pojawiły się w jej głowie. Ból skroni i nudności powróciły znacznie silniejsze niż wcześniej. Schowała twarz w dłoniach, próbując jakoś temu zaradzić. Była przerażona. Miała ochotę iść pod prysznic, odkręcić gorącą wodę i wypalić ze swoich myśli tego przeklętego człowieka.
Wzdrygnęła się, czując na kolanie dłoń Sasuke. Okryła się kocem, bezwiednie tworząc granicę między jej, a jego ciałem. Poczuła, jak się cofnął. Zabrała dłonie z twarzy i oniemiała spojrzała na niego. Za każdym razem, gdy temat ich rozmowy dotyczył Satomu, pojawiał się między nimi pewien mur, za którym schowali się ze strachem, bo nie chcieli skrzywdzić siebie nawzajem. A było tylko odwrotnie. Ona odwracała się od Sasuke, z kolei on… nic nie czyniło go bardziej zgnębionym niż jej przeszłość. Za każdym razem na jego twarzy pojawiało się tak wielkie poczucie winy, że nie mogła tego znieść. Wyglądał tak, jakby miał do siebie żal o to, że nie potrafił jej uchronić przed tymi wspomnieniami.
Nie chciała go odtrącać. Chciała mieć go przy sobie, bez żadnych obaw, że coś się między nimi przez niego popsuje. Przecież ignorowanie problemu go nie rozwiąże.
Opuściła stopy na miękki dywan i zsunęła się na brzeg kanapy. Z drżeniem wypuściła powietrze, mając nadzieję, że w ten sposób rozluźni zaciśnięte gardło. Wyciągnęła prawą rękę i przesunęła dłonią po napiętych mięśniach szczęki Sasuke. Rozluźnił je pod wpływem jej dotyku i lekko musnął ustami opuszki palców. Ten słodki gest zaczął rozwiewać niepokój, z jakim się obudziła. Sasuke był przy niej, pomagał jej, wspierał ją.
Pogładził ją po ramieniu, jakby uspokajał przestraszone dziecko. Uśmiechnęła się słabo i przysunęła bliżej, obejmując go ramieniem. Schowała głowę w jego szyi i musnęła ją nosem. Objął ją w talii i posadził sobie na kolanach. Koc zsunął się z jej ramion. Nie przejmowała się nawet zimnem, które otoczyło jej ciało. Przylgnęła mocniej do Sasuke, tuliła go mocno, upajając się jego ciepłem i zapachem. Wpajała sobie, że przy nim była bezpieczna, że gdyby nie on jej życie byłoby puste. Że kocha go bardziej, niż on może to sobie wyobrazić. Wiedziała, że uczucie, które żywiła do Sasuke, nigdy jej nie opuści. Że nie będzie pragnęła innego mężczyzny tak jak jego.
Otworzyła usta, chcąc mu to powiedzieć. Zrzucić ten ciężar z serca — zaryzykować. Mówiąc mu o tym, mogła wszystko stracić albo zyskać jeszcze więcej.
— Sasuke — wyszeptała, podnosząc głowę. Schylił się i podniósł koc, po czym znowu ją nim okrył. Ujął jej twarz w dłonie i musnął kciukami policzek, a następnie krótko, tak pocieszająco, pocałował w usta.
— Połóż się może jeszcze. Jest dopiero ósma — oznajmił spokojnie, zakładając jej pasemko włosów za ucho. Rozpływała się pod wpływem jego dotyku. To jak uspokajająco działał na nią Sasuke, przechodziło wszelkie pojęcie. Uwielbiała to, jaki był opiekuńczy, a zarazem taki stanowczy.
Wsłuchiwała się w jego słowa i nagle pokręciła głową. Błądziła spojrzeniem po jego twarzy, aż zatrzymała się na oczach. Wzięła głęboki wdech i wypuściła powietrze przez usta, a kiedy je otworzyła, zamarła. Nie była w stanie powiedzieć tych dwóch słów. Warga jej drżała i dopiero wtedy, gdy w mieszkaniu rozbrzmiał telefon, zorientowała się, że wstrzymywała oddech. Siedziała nieruchomo i znowu miała ochotę się rozpłakać. Tym razem, ze swojej nieporadności. I nie wiedziała, czy jej ulżyło, czy wręcz przeciwnie.
Sasuke klepnął ją w udo, dając jej znać, żeby wstała. Zrobiła to niechętnie, zagryzając dolną wargę. Uchiha podniósł się i przyniósł telefon, który ciągle dzwonił. Kiedy wrócił, wyglądał na zirytowanego i zmartwionego.
Podał aparat Sakurze, cicho mówiąc:
— Twój ojciec.
Spięła się, a po ciele przebiegł jej nieprzyjemny dreszcz. Nie było lepszego momentu? zapytała siebie w myślach. Próbowała przełknąć ślinę, lecz jej krtań była sucha jak wiór i ściśnięta. Spoglądała z dziwną dezorientacją to na twarz Sasuke, to na telefon. Gdy podsunął jej aparat pod twarz, ujęła go w trzęsące dłonie, po czym wcisnęła zielony guziczek na ekranie.
Cokolwiek miał jej do powiedzenia, chciała mieć to za sobą jak najszybciej. Co nie znaczyło, że nie bała się tej rozmowy. Nie widziała go od świąt, a gdy jakiś czas po nich pojechała do domu, jego tam nie było.
Z tatą miała lepszy kontakt niż z matką, chociaż nie było to spełnienie marzeń, bo w dziewięćdziesięciu dziewięciu na sto przypadków trzymał stronę żony. To ona rządziła, a on z jakiegoś powodu nigdy jej się nie przeciwstawiał. Sakurze trudno było ich rozgryźć. W tym przypadku zgadzało się powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach.
— Halo? — ledwo była w stanie wydusić z siebie to słowo.
— Nie przeszkadzam? — Po drugiej stronie rozległ się ochrypły głos jej ojca.
— Nie — odparła, mocniej przyciskając telefon do ucha. Usłyszała, jak westchnął z ulgi, czego nie mogła powiedzieć o sobie.
— Jak nastrój przed nowym semestrem? — zapytał łagodnie, a na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie wiedziała dlaczego, ale cieszyła się, słysząc jego głos. Czasami Kizashi jeszcze próbował zachować jakieś pozory, że się o nią troszczył i chyba dzięki temu miała do niego jeszcze jakiś szczątkowy szacunek. Natomiast Mebuki… jej podejście zmieniło się, gdy Sasuke stał się dla Sakury kimś więcej niż tylko znajomym.
— Całkiem dobrze. Czekam tylko, aż udostępnią plan, bo spóźniają się z nim jakiś tydzień. — Zagryzła wargę i spojrzała na Sasuke. Stał obok napięty jak struna. Oczy miał pociemniałe, a na twarzy przez moment błysnęło coś na kształt niezadowolenia. Wyciągnęła do niego rękę, a gdy ją ujął, od razu zacisnęła na niej swoje palce. — No i zrezygnowałam z pracy. Trochę wcześniej niż zamierzałam — słowa wypłynęły z Sakury samoistnie. Zadziwiła się, że powiedziała coś więcej niepytana. Tym bardziej że jej ojciec mógł się z tego nie ucieszyć.
— Właśnie chciałem o nią zapytać. — W tle usłyszała odgłosy przemieszczania. Wydawało jej się, że robi coś jeszcze, tak jakby przerzucał rzeczy z miejsca na miejsce. — Zrobiłem przelew. Jutro pieniądze powinny być na twoim koncie.
— Nie trzeba było — odparła trochę zniesmaczona. Z jednej strony była mu wdzięczna za to, co zrobił, ale z drugiej, czuła, że kryło się za tym coś jeszcze. Kizashi miał w zwyczaju robić jej takie prezenty, gdy chciał za coś przeprosić albo coś załagodzić. Zastanawiała się, czy Mebuki o tym wiedziała, bo przecież miała się trzymać z dala od jej życia.
Westchnęła ciężko i przesunęła kciukiem po wierzchu dłoni Sasuke.
— Uznaj to za bonus. Zresztą wiesz, że jeśli czegoś potrzebujesz — urywał, bo mu przerywała.
— Nie trzeba. Naprawdę. Zresztą wątpię, żeby mama była tym zachwycona. — Zrobiła pauzę i dopiero po chwili niepewnie zapytała: — Zapewne wiesz o mojej wizycie w domu i naszej rozmowie?
Wzburzyła się trochę, co od razu zauważył Sasuke. Patrzył na nią, mrużąc oczy i mocniej zacisnął swoją dłoń na jej palcach. Wyglądał na trochę zdenerwowanego, a jego podrygiwanie nogą tylko to potwierdzało.
Kiwnęła głową i przymknęła powieki, dając mu znak, że wszystko w porządku. Ale chyba nie uwierzył. Pocałował jej dłoń, dodając jej otuchy. W odpowiedzi posłała mu słaby, wymuszony uśmiech.
— Tak. Wiem — odpowiedział rzeczowo, akcentując każde słowo. — Wróciłaś do niego? — Jego nagłe pytanie zbiło ją z tropu. O mały włos nie wypuściła telefonu z ręki i zszokowana wpatrywała się w Sasuke, który poruszył ustami, pytając ją, co się stało. Patrzył jej w oczy i dotarło do niej, że w ogóle nie podobała mu się ta sytuacja. Zignorowała go i kontynuowała swoją rozmowę z ojcem.
— Tak. Spotykam się z nim od paru miesięcy. — Głos jej się łamał, ale zdecydowała, że nie będzie go okłamywać. Kochała Sasuke i chciała z nim być. Nie wstydziła się tego, co ich łączy. Dla niego była gotowa złamać wszystkie swoje dotychczasowe zasady. I nie interesowało ją, czy rodzice to zaakceptują.
Uchiha stuknął kciukiem dwa razy w jej dłoń, co zwróciło uwagę Sakury. Patrzył się przed siebie, a jego wzrok niknął gdzieś poza ramieniem dziewczyny. Siedział, jakby go zamurowało. Poza głaskaniem jej dłoni wcale się nie ruszał. Drapała go paznokciami w nadgarstek do momentu, aż zwrócił na nią uwagę. Ich spojrzenia skrzyżowały się i wtedy Sasuke, nieco za głośno, zapytał z wyrzutem:
— Dlaczego mu powiedziałaś?
Nie odpowiedziała mu, bo nie miała jak. Świadomość, że jej ojciec był po drugiej stronie, trochę to utrudniała. Zmarszczyła z konsternacją brwi i przyłożyła palec do ust, uciszając go.
— Co robisz? Nie jesteś sama? — Usłyszała zdziwiony głos swojego ojca. Wciągnęła powietrze ze świstem, bo poczuła się przyłapana. — Jesteś z nim, prawda? — Jego ton stał się nagle bardzo poważny.
Zerknęła od razu na Sasuke. Wpatrywała się w niego, po raz pierwszy zauważając, że był skrzywiony i blady. Dostrzegła niepewność wypisaną na jego twarzy. Malowała się w zmarszczonym czole, zaciśniętej szczęce. Zrobiła lekki dyg głową i poklepała miejsce obok siebie, próbując nakłonić go, aby usiadł przy niej. Zamiast tego, Uchiha wstał. Zaskoczona i trochę zła błądziła za nim wzrokiem, aż zniknął za drzwiami sypialni, zostawiając ją samą.
Spojrzała na widok za oknem i wróciła do rozmowy z ojcem, który wyraźnie zniecierpliwiony, ponowił swoje pytanie. Przytaknęła mu krótkim tak po raz kolejny. Usłyszała westchnienie i jakiś ruch.
Poczuła, jak oblewają ją zimne poty. Już dawno żadna rozmowa telefoniczna jej tak nie zestresowała. Czekała chyba wieki na jego odpowiedź, a kiedy w końcu się odezwał, jego głos wydawał się łagodny, taki bardzo spokojny. Mogła nawet powiedzieć, że był radosny.
— Dobrze.
Otworzyła szeroko usta. Nie wiedziała, jak ma interpretować jego dobrze. Dobrze — że z nim była, czy dobrze — udałem, że tego nie słyszałem?
Kiwnęła bezwiednie głową i znów spojrzała przez okno, mocno próbując wymazać z twarzy smutek, który piekł ją w oczy. Kiedy Kizashi ponownie się odezwał, wypowiadał słowa bardzo poważnym, oficjalnym tonem.
— Dbaj o siebie. Dzwoń, jakbyś czegoś potrzebowała.
Odniosła wrażenie, że chciał się rozłączyć, więc go powstrzymała.
— Tato, zaczekaj — zaskrzeczała, bo gula w gardle uniemożliwiła jej modulowanie głosu. Zerknęła przez ramię, mając nadzieję, że Sasuke w końcu wyjdzie z sypialni, ale nic takiego się nie stało. Usłyszała w słuchawce ciężki oddech jej ojca, więc nie czekając dłużej, z ledwością wypuściła słowa przez usta i powiedziała: — Satomu już dwa razy naszedł mnie w pracy i mi groził. — Wzięła głęboki wdech i zamrugała powiekami, chcąc powstrzymać napływające do oczu łzy. — Zrób coś z nim. Powstrzymaj go — powiedziała cichym, błagalnym tonem.
Wiedziała, że prawdopodobnie popełniła ogromny błąd. Że prawdopodobnie jej prośba odbije się na niej, a Takanashi jak zwykle pozostanie bez winy.
— Boję się go — dokończyła swoją wypowiedź tak cicho, że wątpiła w to, że jej ojciec ją usłyszał. Zakryła twarz lewą dłonią, bo bała się, że ponownie tego ranka się rozklei.
Kizashi głośno westchnął, jakby był zaskoczony jej słowami albo nimi zniesmaczony.
— Zapamiętaj, że Mebuki nic nie wie o tej rozmowie i o przelewie. Uważaj na siebie — powiedział, po czym się rozłączył, nie dając Sakurze szansy na odpowiedź.
Z gardła wydobyło jej się zirytowane warknięcie i z hukiem odłożyła telefon na stół. Schowała twarz w dłoniach i pochyliła się, aż dotknęła kłykciami kolan. Będąc w szoku po tej dziwnej rozmowie, chwyciła za poduszkę i przycisnęła ją do swojej twarzy. Zaczęła krzyczeć, próbując zagłuszyć swoją złość. Jej życie to jakiś durny żart, a relacja z rodzicami to zwykła kpina.
— Mogłaś mu o nim nie mówić — powiedział głęboki głos z wnętrza pomieszczenia.
Wzdrygnęła się i obróciła głowę, by zobaczyć stojącego w drzwiach sypialni Sasuke.
— O nas też — dodał po chwili, wzruszając ramionami, jakby jednak pogodził się z tym, że to zrobiła.
— Chciałam… Myślałam… — zaczęła wyjaśniać. — W sumie to nie wiem, co ja sobie myślałam — warknęła wściekła, ponownie przyciskając głowę do poduszki. Krzyczała w nią, aż do chwili, gdy poczuła ciepłą dłoń Sasuke na swoich plecach. Usiadł obok niej, a na jego kolanach leżała czysta koszulka, którą podniósł w chwili, gdy na nią spojrzała.
— Załóż — polecił.
Przytaknęła i zabrała od niego ubranie. Włożyła koszulkę przez głowę i pociągnęła w dół. Była dla niej o wiele za duża, więc wstała na chwilę i opuściła ją na pośladki, a potem usiadła. Podkuliła nogi i odwróciła się w stronę Sasuke. Wyciągnęła do niego rękę i opuszkami palców pogłaskała jego gładki policzek, zapamiętując linie twarzy ukochanego. Próbowała odwrócić swoją uwagę, skupić swoje myśli na czymś innym, niż na wyrzutach, które opanowały jej sumienie. Miała sobie za złe, że powiedziała tak wiele, że odzywała się niepytana. A reakcja Sasuke zasiała w niej nutkę niepokoju, który z każdą chwilą się powiększał.
W końcu ignorowanie problemu go nie rozwiąże.
Muskając kciukiem kącik jego ust, walczyła z myślą, żeby brnąć dalej w poruszony temat. Bo nie widziała nic dobrego w próbie ucieczki od niego.
— Dlaczego miałam mu nie mówić? — zapytała, patrząc mu się prosto w oczy. Dostrzegła, jak jego tęczówki drgnęły pod wpływem jej słów. Nastąpiła chwila ciszy. Sakura miała świadomość, że Sasuke mógł zastanawiać się nad odpowiedzią.
Po chwili odchrząknął i przejechał dłonią po twarzy.
— Twój ojciec przejął nadzór nad postępowaniem w sprawie twojego wypadku — oznajmił stoicko. Sakura zmarszczyła brwi, bo nie rozumiała, do czego zmierzał Uchiha. — Przed wypadkiem udało nam się zdobyć zakaz zbliżania się Satomu do ciebie… — zatrzymał się i spojrzał na nią niepewnie — więc kiedy do niego doszło, był głównym podejrzanym. Dowody nie były jednoznaczne, ale ja wiedziałem, że to była jego wina.
— Nie rozumiem. — Skrzywiła się. — Co ma do tego mój ojciec?
Sasuke zwilżył językiem wargi, po czym z cichym westchnieniem przeczesał dłonią włosy.
— W sylwestra… — urwał i spojrzał na jej dłonie, a później na twarz, jakby czekał na pozwolenie. Dygnęła głową. — Dowiedziałem się, że wszystkie zarzuty… dosłownie wszystko, co mieliśmy na Satomu, zostało usunięte. Takanashi został oczyszczony z zarzutów i podejrzewamy o to twojego ojca.
Wsłuchiwała się w jego słowa z szokiem wymalowanym na twarzy. Nie wierzyła własnym uszom. Jej ojciec działał przeciwko niej. Nawet on bronił Satomu. Tylko dlaczego? Czyżby Mebuki miała na niego aż taki wpływ? Jakim tchórzem trzeba być, żeby pozwolić, aby ktoś nami manipulował? Żeby zranić i wykorzystać córkę dla samolubnych pobudek.
Zacisnęła dłonie w pięści, czując, jak wzbiera się w niej złość. Czy jej życie może być jeszcze bardziej skomplikowane? Już nie raz pokazało, że tak. Połowa jej myśli koncentrowała się na ciągłym strachu i niepewności wobec działań Satomu. Kiedy już miała minimalną nadzieję, na to, że w jej życiu coś się polepszy — pojawiał się, wywracając wszystko do góry nogami. Zajmował jej sny, spokojne myśli. Wywoływał u niej histerię i napady paniki. A teraz nawet jej ojciec był przeciwko niej.
— Skoro podejrzewacie... to znaczy, że nie jesteście pewni? — zapytała, z trudem przełykając ślinę.
Sasuke pokręcił głową.
— Jego nazwisko widnieje na aktach sprawy. Bez jego podpisu Satomu by się z tego tak łatwo nie wyplątał.
Zasłoniła dłonią usta, żeby zagłuszyć zbolały jęk, jaki wyrwał się z jej krtani. Czuła się przytłoczona, zszokowana i jednocześnie wkurzona. W żołądku wibrowała jej złość i irytacja tym, że los nie mógł wybrać sobie innego dnia na zabawę z nią.
Przełknęła ślinę, po czym oparła głowę o kanapę. Kaskada włosów zakryła jej twarz, chowając ją przed czujnym spojrzeniem Sasuke.
— Nie mam na to siły — wymruczała pod nosem, przesuwając nadgarstkiem po czole. Po kilku sekundach wstała. Nogi miała miękkie jak z waty i gdyby nie silne ramiona Sasuke upadłaby przy pierwszym kroku. Jęknęła przeciągle, wyrażając swoje niezadowolenie i odsunęła się od niego. Lekceważąco pomachała w jego kierunku dłonią. Nie zareagowała, nawet gdy z jego ust padło jej imię, raz, drugi… Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Nie mogła znieść zbolałego spojrzenia Sasuke, bo widziała w nim, że go rani. Samo to, że z nią był, go niszczyło.
Świadomość, że nie była u siebie, przyprawiła ją z irytacji o ostry ból głowy. Nie była pewna, czy da radę znieść kolejne takie sytuacje. Tej dwuznaczności; wiary, że coś jest słodkie — białe, a w rzeczywistości gorzkie i czarne niczym mocna kawa. Jej lęk gwałtownie wzrósł. Potrzebowała pomocy, odreagowania.
Musiała z kimś porozmawiać, choć jej kimś ostatnio był Sasuke, ale nie chciała, żeby był nim teraz. Chciała kogoś, kto pokaże jej inną perspektywę, rzuci nowe światło na te wszystkie wydarzenia. Poza Uchihą to Ino była jedyną bliską jej osobą. Ogarnęło ją ogromne pragnienie spotkania się z przyjaciółką. Wyrzucenia tych wszystkich myśli, które ją przytłaczały. Potrzebowała takiej kobiecej pogadanki, takiego zrelaksowania się.
Mimo że się trzęsła i miała wrażenie, że jej nogi były jak z waty, poszła do pokoju, aby się ubrać. Chociaż bardziej miała ochotę rzucić się na łóżko i nie wychodzić z niego przez kilka następnych dni. Schować się przed całym światem.
Nagle poczuła się tak, jakby uleciała z niej cała siła i energia. Zanim upadła wyczuła za sobą obecność Sasuke, który pojawił się przy niej w ułamku sekundy. Objął ją delikatnie, przyciskając do swojej piersi. Przez chwilę oparła się o nią, upajając jego ciepłem.
Sasuke czuł, jak cała dygotała mu ramionach. Odwrócił ją w swoją stronę i przytulił mocno, a ona automatycznie objęła go w talii. Podczas przytulania Sasuke zaczął nią kołysać, jakby była małą dziewczynką. Trzymał swoją dłoń na jej szyi i głaskał ją delikatnie, próbując dodać jej otuchy.
Sasuke był bezsilny. Pragnął zabrać od niej te wszystkie myśli, które właśnie kłębiły się w jej głowie, ale nie wiedział jak. Chciał ją od tego wszystkiego ochronić, jednocześnie starając się nie traktować jej jak lalki z kruchej porcelany. Ukrywanie czegokolwiek nie miało teraz sensu. Wszystkie brudne sekrety i wspomnienia wychodzą na wierzch i tego nie da się powstrzymać.
Podniósł ją, po czym wziął na ręce i zaniósł do pokoju. Ostrożnie położył ją na łóżku, a sam usiadł na brzegu. Sakura wtuliła się w pościel, zaciągając jej zapachem. Gdy Sasuke przesunął dłonią po jej ramieniu, nie mogła wydusić z siebie ani słowa, gardło i usta miała suche jak wiór. Nie chciała już o tym rozmawiać. Wiedziała, że sama się o to prosiła, ale słuchanie o tym tak bardzo bolało. Rozmowa dotycząca Satomu, jej ojca bądź przeszłości nie powinna mieć znaczenia dla ich przyszłości. Tylko że jej głupi rozum nie dał się uciszyć. Pragnęła schować swoje serce do małego pudełka, zamknąć je i jeszcze upchnąć pod ciężki i wielki kamień, gdzie nikt nie będzie mógł jej zranić.
— Muszę zaraz jechać do pracy — oznajmił cicho. Przekręciła się do niego tylko tułowiem, bo jej nogi nadal były zgięte w kolanach.
— Podrzucisz mnie do mieszkania? — zapytała drżącym głosem.
— Dzisiaj? — Wydawał się zaskoczony jej pytaniem.
Przytaknęła, na co Sasuke pokręcił z dezaprobatą głową. Ten pomysł niezbyt mu się podobał.
— Dzisiaj jeszcze zostań. Odpocznij. Jak wrócę, to cię odwiozę, jeśli będziesz chciała.
— Niech będzie — zgodziła się, leniwie unosząc kąciki ust do góry. Potem podparła się na łokciach, usiadła i złapała go za szyję, delikatnie muskając jego wargi swoimi. Zanim pocałunek zdążył się przerodzić w coś więcej, Sasuke oderwał się od niej, ponownie tłumacząc, że zaraz musi wychodzić.
— Przepraszam — powiedziała.
Pokręcił głową.
— Prześpij się. Postaram się wrócić wcześniej. — Jego czuły głos zawibrował w jej wnętrzu, a ciepło ust na czole spowodowało dreszcze.
Nie minęło dziesięć minut, a drzwi do mieszkania zamknęły się z trzaskiem. Kiedy usłyszała, jak przekręcił zamek w drzwiach, opatuliła się szczelnie kołdrą i zamknęła powieki, starając się zasnąć. Sen nie przychodził przez dłuższy czas. Ciągle rozmyślała i analizowała swoje zachowanie. Nie miała wpływu na swoją przeszłość, nawet jej nie pamiętała, a wszelkie próby zmienienia jej były niczym walka z wiatrakami. Jedyne co mogła zmienić, naprawić — to ich przyszłość. Szczerze zaufać Sasuke i oddać mu swoje serce, musiała się tylko dowiedzieć, dlaczego ma z tym aż takie trudności.

Sasuke wrócił dopiero po dziewiątej wieczorem. Sakura siedziała w salonie z kubkiem ciepłej herbaty w jednej dłoni i z książką w drugiej. Przez cały dzień nie zrobiła zbyt wiele. Nie chciało jej się nigdzie wychodzić ani do nikogo dzwonić. Postawiła na relaks w domowym zaciszu z książką i własnymi myślami. Miała wiele godzin na to, aby na spokojnie sobie wszystko poukładać, przemyśleć parę spraw.
Odwróciła głowę w kierunku drzwi jeszcze zanim je otworzył. A gdy go zobaczyła, posłała mu lekki uśmiech.
— Wszystko w porządku? — zapytał, stając przy niej.
— Tak — skwitowała, odkładając rzeczy na stół i usiadła. — Zrobiłam curry. — Wskazała dłonią w kierunku kuchni. — Przemyślałam sobie parę spraw i ogólnie jakoś się uspokoiłam. — Ochoczo wstała, oplotła ramionami w talii i pocałowała w szyję.
— To dobrze — mruknął, obejmując ją i opierając brodę o jej głowę. — Dzięki za obiad. — Ujął w dłonie jej twarz i pocałował w kącik ust. A po chwili jak gdyby nic, klepnął ją w ramię, żeby się odsunęła. Zrobiła to z nadętymi policzkami, co spotkało się z prychnięciem ze strony Sasuke. Uchiha patrząc Sakurze prosto w oczy ściągnął przez głowę koszulkę i uśmiechnął się do niej szelmowsko. Haruno momentalnie zarumieniła się na widok jego klatki piersiowej, choć już nie raz widziała go nago, nadal nie mogła się pozbyć tego odruchu.
— Tak sobie pomyślałam — zaczęła, starając się na niego nie patrzeć — że może wrócę jednak jutro. Nie chcę cię już po nocy ciągnąć.
— Okej — skwitował, wzruszając ramionami i skierował się do łazienki. Jęknęła, opadając na kanapę. Nadęła policzki i skrzyżowała ręce na piersi, patrząc w stronę, w którą udał się Sasuke.
Wrócił po prawie piętnastu minutach, kiedy nakładała jedzenie na talerz. Stał kilka kroków od niej i wycierał ręcznikiem mokre włosy, po czym przełożył go sobie przez szyję i ruszył do niej, eksponując swoją nagą klatkę piersiową i nisko osadzone na biodrach dresy. Rzuciła okiem na talerz, a później znowu na Sasuke. Sam jego widok był dla niej wystarczającym posiłkiem.
Jedli w spokojnej atmosferze. Rozmawiali o minionym dniu, włączając w dialog wydarzenia z rana. Sakura zastanawiała się, co będzie dalej, jak to wszystko wpłynie na jej dalszą relację z Sasuke.
— Widziałem się dzisiaj z Naruto — powiedział, wstając od stołu z kubkiem herbaty w ręku. Haruno ruszyła za nim i oboje rozsiedli się na sofie w salonie. — Stan Hinaty się poprawił, ale nadal jest nieprzytomna — dokończył ze smutkiem w głosie, po czym wziął łyk ciepłego napoju.
— Mam nadzieję, że niedługo się obudzi. — Położyła głowę na jego ramieniu i przymknęła na chwilę oczy. — Głupio mi, że nie odwiedziłam ich od czasu wypadku.
Sasuke nic nie odpowiedział. Upił kolejny łyk herbaty, po czym pochylił się i odstawił kubek na stół. Kiedy się oparł, objął Sakurę ramieniem, przyciągnął do siebie, pieszcząc kciukiem delikatną skórę na jej szyi. Włosy Haruno łaskotały go w szyję i żałował, że nie chciała zostać u niego dłużej. Pocałował ją w skroń i poczuł, jak instynktownie się w niego wtuliła.
— Przepraszam cię za rano. — Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. — Znowu świruję.
Odsunął włosy z jej twarzy i założył je za uszy, a potem sięgnął po koc i nim ją okrył.
— Nie przepraszaj.
— Nie chcę, żebyś uważał mnie za wariatkę. — Wysunęła dolną wargę, a Sasuke się uśmiechnął.
— Wariatkę? No co ty — odpowiedział sarkastycznie, unosząc jedną brew do góry. Skrzywił się i jęknął, kiedy dziobnęła go palcem w żebra. — Kiepsko radzisz sobie z problemami i tyle. Nie ma potrzeby tego roztrząsać. Za bardzo to w sobie dusisz — odparł z wysiłkiem, masując obolałe miejsce.
— Bo nie chcę cię tym obarczać. Nie chcę, żebyś się martwił. Masz wystarczająco dużo na głowie. Nie ma powodu, dla którego miałabym dołożyć ci moich problemów.
— To nie twoja decyzja — warknął ostro. — Jeśli coś cię gryzie, powiedz mi o tym. Nie wiem, co siedzi w twojej głowie. Musisz ze mną rozmawiać, mówić mi o tym. Inaczej się nie dowiem.
Ściskało ją w piersi, kiedy słuchała jego słów. Jej decyzja, aby o wielu sprawach mu nie mówić, tylko dołożyła jej ciężaru. Ze strachu nie przyznawali się do swoich myśl, nie opowiadali o przeszłości. Od początku powinni być wobec siebie szczerzy, ale czasami taka szczerość kosztowała zbyt wiele i lepszą opcją było kłamstwo. Jednak nie zawsze. Oboje przekonali się o tym bardzo dobrze między innymi w Sylwestra.
— Chcę rozmowy Sasuke, ale chcę też być na nią gotowa. Na razie nie potrafię spojrzeć na to obiektywnie. Wiem, że nie powinnam się tak zachowywać i kazać ci tyle czekać. Chciałabym trochę bardziej poukładać to sobie w głowie — na chwilę odwróciła wzrok — chociaż trochę. — Strasznie się wstydziła, przyznając do tego przed nim. Nie była gotowa na poważną rozmowę, do której się właśnie zanosiło.
Sasuke objął ją ciaśniej i przytknął usta do jej skroni.
— Ja też nie jestem wobec ciebie fair.
Zaczęła drżeć. Zjadały ją nerwy, bo nie potrafiła odgadnąć, do czego zmierzał. Spojrzała na niego sugestywnie, a Uchiha tylko przewrócił oczami i westchnął.
— Próbuję rozproszyć swoje myśli, wykorzystując ciebie Sakura. Dotykając cię, całując… — Odsunął się od niej i przesunął dłońmi po twarzy z głośnym westchnięciem. — Nawet nie wiesz, jak często boję się, że cię stracę. — Złożył ręce tak, że widziała tylko jego oczy i czoło.
Nie chciała, żeby mówił więcej. Nie mogła tego słuchać. Doskonale rozumiała, o co mu chodzi, bo czuła to samo. Ale widok Sasuke w takim stanie był zatrważający.
— Naprawimy to — wyszeptała, chwytając w dłonie jego palce i odciągając od jego twarzy. Przysunęła się do niego i dotknęła ustami jego warg.

W czwartek rano obudziła się wcześniej niż Sasuke i nie mogła ponownie zasnąć. Przez jakieś pięć minut przewracała się z boku na bok, nie mogąc znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. W końcu poddała się i wstała powoli, starając się nie obudzić Sasuke. Na szczęście Uchiha ostatnio sypiał mocnym snem, więc zdążyła jeszcze zabrać ubrania z pokoju i wyjść.
Od razu po wejściu do salonu uderzył ją widok bałaganu, jaki zostawili po sobie wieczorem. Na stole w kuchni i tym w salonie stały brudne naczynia po kolacji. Wczoraj żadne z nich nie pomyślało nawet o tym, żeby włożyć je do zlewu.
Po tym, jak go pocałowała, Sasuke zabrał ją do sypialni i położył na łóżku. Wtuliła się mocno w niego i słuchała, jak opowiadał jej o ich pierwszym pocałunku, a także o jej wizycie na posterunku. Rozbawiła ją myśl, że ich związek już od początku był, delikatnie mówiąc, porąbany. Jednak niezmiernie ucieszyło ją to, że Sasuke zdecydował się opowiedzieć jej o tym. Sam przyznał, że początkowo trochę się obawiał o jej reakcję, ale jak się okazało — niepotrzebnie. Ulżyło mu, że przyjęła to z takim spokojem, a nawet trochę ją to rozbawiło, chociaż sam nie widział w tym nic śmiesznego.
Z lekkim uśmiechem, jaki pojawił się na jej twarzy pod wpływem wspomnienia, zaczęła sprzątać. Po dziesięciu lub piętnastu minutach udało jej się wszystko ogarnąć i ruszyła do łazienki, aby się odświeżyć. Kiedy z niej wyszła, Sasuke stał przy zlewie i napełniał wodą czajnik elektryczny.
Odwrócił się w jej stronę, gdy usłyszał trzask drzwi.
— Wyspałeś się? — zapytała zadowolona, podchodząc do niego.
— Yhm — mruknął, gdy objęła go w talii i przytuliła się do jego pleców.
Sasuke z przyczepioną do jego ciała Sakurą krzątał się jeszcze chwilę po kuchni. Po minucie zaczęło być to dla niego nieco uciążliwe, więc trzepnął ją lekko w dłonie.
— Daj mi zrobić kawę.
Przytknęła usta do jego skóry i nadęła policzki, drażniąc go gorącym oddechem.
— Jeny, przestań. — Zadrżał i obrócił się twarzą do niej.
Zaśmiała się i odskoczyła od niego. Obróciła się wokół własnej osi, po czym oparła się plecami o kuchenny blat. Sasuke przewrócił oczami i wyciągnął z lodówki trochę warzyw.
— O której dzisiaj kończysz?
Wzruszył ramionami.
— Nie wiem. Pewnie coś koło dziewiętnastej, może później.
Zmarszczyła brwi. Sasuke ostatnio ciągle przesiadywał w pracy. Trochę ją to martwiło, bo wyglądał na lekko zmęczonego. Wydawał się czymś bardzo spięty i zirytowany.
— Nie przemęczasz się zbytnio? — zapytała z troską w głosie i w tym samym czasie, usłyszała pyknięcie czajnika, który się wyłączył. Zerknęła na Uchihę, gdy wyjął z szafki pojemnik z kawą i pomachał nim w jej stronę. Pokręciła głową, bo nie miała na nią ochoty.
— Mam sporo pracy. Nadal ciągnął się za mną zaległości, jakich sobie narobiłem podczas mojego urlopu — wypowiadając ostatnie słowo, wykonał cudzysłów w powietrzu.
Sakura zmarkotniała.
— Pewnie długo się teraz nie zobaczymy?
— Nie wiem. — Pokręcił głową. — Postaram się jutro wpaść po pracy.
Przysunęła się do niego i stając na palcach, pocałowała w policzek.
— Dziękuję.
Zmarszczył brwi oraz czoło i spojrzał na nią podejrzliwie, na co Sakura odpowiedziała cichym śmiechem.
Przy śniadaniu opowiedziała mu, że planuje spotkać się wieczorem z Ino, aby jej o wszystkim opowiedzieć. Sasuke najpierw się spiął, zaskoczony jej wyznaniem, ale po chwili uznał, że to dobry pomysł. Nie ukrywał, że miał nadzieję, że przyjaciółka Sakury wpłynie na nią bardziej, niż on był w stanie. Jednak z drugiej strony bał się, że może dojść do czegoś kompletnie odwrotnego.

Pocałowała go mocno na pożegnanie i trzymała otwarte drzwi, aż Sasuke wsiadł do windy. Zaraz po tym, weszła do mieszkania, przekręciła zamek i chwyciła telefon. Przescrollowała książkę telefoniczną i wybrała numer Ino. Od wydarzenia w barze próbowała unikać jej niestrudzonych przesłuchań. Zdawkowo odpisywała na wiadomości, bo nie miała ochoty o tym rozmawiać. Yamanaka niby to zrozumiała, ale mimo to jej natręctwo trochę zaczęło Sakurę irytować, ponieważ nie chciała, żeby ktoś jeszcze został wciągnięty w jej durne życie i problemy. Jednak teraz to było nieważne. Potrzebowała jej. Takiej zwykłej dziewczyńskiej rozmowy.
Ino odebrała telefon po drugim sygnale.
— Co tam, Sakura? — Jej śmiech zadźwięczał Sakurze w uszach.
— Masz dzisiaj wolne popołudnie? Albo wieczór? — zapytała, próbując ukryć zdenerwowanie. Bała się, że jej odmówi, a ona wręcz jej potrzebowała na już. Nastawiła się pozytywnie na to spotkanie i nie chciała się rozczarować.
— Sai, przestań. — Usłyszała w tle rozbawiony głos przyjaciółki, a później chichot i jakiś szmer. Zawstydziła się trochę, bo wyszło na to, że zadzwoniła nie w porę. — Jestem wolna od osiemnastej, a co tam? — zapytała, jakby nie zdawała sobie sprawy, że Sakura słyszała, co dzieje się po drugiej stronie. — Sai! — tym razem na niego warknęła.
Haruno zaśmiała się wyraźnie skrępowana.
— Yyyy… nie przeszkadzam tak w ogóle?
— Nie. No co ty… Przestań! — W słuchawce po raz kolejny rozbrzmiał śmiech, ale tym razem należał on do Ino i Saia.
Sakura skrzywiła twarz. Ta dwójka była wyjątkowo energiczna. Mogłaby nawet powiedzieć, że im zazdrościła, ale to nie była do końca prawda. Nie znała ich historii, nie wiedziała, czy byli tak stuprocentowo szczęśliwi, czy tylko udawali. Na pewno jak każdy mieli problemy, w końcu nadal nie wiedziała, czy byli parą, czy nie.
Zupełnie jak ja i Sasuke, pomyślała.
Jednak tym, co jej się w nich najbardziej podobało, było to, że ta dwójka potrafiła się cieszyć choćby z najmniejszej rzeczy. Zazdrościła im tego, że patrzą na świat tak optymistycznie.
— Jesteś pewna? — Haruno czuła się coraz bardziej zdezorientowana.
— Jejku, przepraszam cię. Sai jest obok i nie pozwala mi się skupić na rozmowie — zaczęła marudzić.
Sakura przewróciła oczami, a później usłyszała jakiś jęk. Po jej ciele przebiegł jakiś dziwny dreszcz i zaczęła się zastanawiać, czy to przypadkiem nie był Sai. Wybałuszyła oczy, gdy kolejny dziwny dźwięk rozbrzmiał w jej uszach.
Nie chcę wiedzieć, co oni tam robią, powtarzała sobie w myślach, krzywiąc przy tym usta.
— Masz ochotę wpaść do mnie? Chyba potrzeba mi takich damskich pogaduszek — powiedziała markotnie i przeczesała palcami włosy. Usłyszała aprobujące mruknięcie Ino po drugiej stronie linii.
— Jasne — odpowiedziała z entuzjazmem. — Wpadnę koło dziewiętnastej. Muszę przygotować ekwipunek. — Na te słowa Sakura wyobraziła sobie dziki błysk w oku przyjaciółki.
Po chwili zakończyły ich krótką rozmowę. Schowała telefon do tylnej kieszeni spodni, chwyciła za walizeczkę, którą miała ze sobą u Sasuke i pociągnęła ją do pokoju. Wyjmując z niej poszczególne rzeczy, zaczęła żałować, że wróciła już do siebie. Momentalnie nabrała ochoty, aby wszystko odwołać i wrócić do mieszkania Uchihy. Zaszyć się u niego na kanapie i czekać, aż wróci z pracy. Mogłaby nawet przeżyć kolejny szok, jak przedwczoraj, oby tylko ponownie znaleźć się w jego ramionach.
Rozstali się jakieś dziesięć minut temu, a już za nim tęskniła. Zaczęła żałować, że nie pożegnała się z nim odpowiednio. Z jakiegoś powodu po ich ostatniej rozmowie, Sasuke próbował powstrzymać się przed całowaniem jej. Oczywiście mu na to nie pozwoliła i dobitnie wyjaśniła, że nie miała nic przeciwko takiemu zachowaniu z jego strony. Oboje zatracali się w sobie. Będąc ze sobą tak blisko, jak to tylko było możliwe, zapominali o problemach. To ich uspokajało.
Stojąc przed szafą, wyciągnęła telefon z kieszeni i wstukała na klawiaturze wiadomość do Sasuke:
Ino wpada do mnie o 19. Trochę się denerwuję.
Po jakiejś chwili telefon zabrzęczał, informując o nowej wiadomości.
Nie masz czym. Baw się dobrze z Ino.
Trzymała nieruchomo kciuki nad klawiaturą, zastanawiając się nad kolejną wiadomością. Chciała się go zapytać, czy da radę przyjechać do niej dzisiaj, jak Ino wróci do siebie, ale zamiast tego wystukała:
Dzięki. Uważaj na siebie w pracy ;)
Przez kilka minut gapiła się w telefon, czekając na odpowiedź, ale żadna się nie pojawiła. Wzdychając cicho, wrzuciła ostatnie rzeczy do szafy i ją zamknęła. Po wyjściu z pokoju ruszyła do kuchni, bo przed wizytą przyjaciółki, chciała trochę posprzątać.
Po paru godzinach wszystko lśniło. Sakura zdążyła się jeszcze przebrać. Założyła ciemne jeansy i szarą koszulką na krótki rękaw z niewielkim dekoltem. Zostało jej trochę czasu do przyjścia Ino, więc rozłożyła się na kanapie i zaczęła przeglądać internet w telefonie. Po jakimś czasie poczuła ból w skroniach. Położyła telefon na brzuchu, zamknęła oczy i przycisnęła do czoła dłonie, dając im krótki odpoczynek. Mimo że wypiła dzisiaj dwie kawy, ciągle czuła się senna. Nawet podczas sprzątania, chociaż miała nadzieję, że ruch trochę rozwieje jej zmęczenie.
Westchnęła ciężko, zerkając przelotnie na godzinę. Ino powinna u niej być za jakieś dwadzieścia minut. Czuła małą ekscytację w żołądku, bo naprawdę zaczęła się cieszyć na ten wieczór. Była zmotywowana, aby powiedzieć Yamanace o wszystkim; o jej związku z Sasuke, o snach, wspomnieniach i, o Satomu.
Dźwięk dzwonka do drzwi zaskoczył Sakurę tak bardzo, że prawie spadła z kanapy. Podbiegła do nich i otworzyła je pośpiesznie. Na widok Ino uśmiechnęła się szeroko. Dziewczyna stała przed nią z cwaniackim wyrazem twarzy. Z jej torby wystawały dwie duże butelki, a w rękach trzymała pudełko z pizzą. Kiedy zapach jedzenie dotarł do jej nozdrzy, nagle uświadomiła sobie, że była strasznie głodna.
— Czeeść — zapiszczała radośnie blondynka. Haruno odpowiedziała jej czułym spojrzeniem i wyciągnęła ręce, aby zabrać od niej pizzę.
— Nie musiałaś tyle tego przynosić — powiedziała, chociaż w głębi serca była jej za to wdzięczna. Potrzebowała takiego jedzenia. Nawet nie pamiętała, kiedy ostatnio jadła pizzę.
— Przestań — machnęła ręką. — Akurat zauważyłam pizzerię po drodze, więc stwierdziłam, że nie zaszkodzi. — Sięgnęła do swojej torebki i wyciągnęła z niej dwie butelki, które okazały się słodkim winem. Sakura skrzywiła się od razu na ich widok. Wino w takich ilościach mogło być naprawdę zdradliwe, a jeśli dorzucić do tego rozrywkową Ino — to było destrukcyjne połączenie.
— Pizza to tylko mała przekąska do tych dwóch cudeniek. — Pomachała Sakurze butelkami przed oczami, robiąc przy tym dwuznaczną minę.
— Przekąska? — Haruno uniosła jedną brew do góry.
— Yhym. Nie pożałujesz!
Jęknęła i ruszyła przodem do kuchni.
— W sumie to umieram z głodu — ogłosiła, kładąc pudełko na blacie, po czym wyciągnęła z szafki talerze i kieliszki do wina. Ino w tym czasie wstawiła jedną butelkę do lodówki, a drugą chwyciła pod pachę, aby móc wziąć w dłonie szkło. Postawiła wszystko na stole w pokoju i wróciła do kuchni. Stanęła obok Sakury, która wyjmowała kawałki pizzy na talerz i oparła się biodrem o blat.
Blondynka nagle spoważniała.
— Po ostatnim wszystko w porządku? —  Jej głos był taki przygnębiający, że Haruno poczuła się głupio.
— Tak. Byłam z tym na policji, nie masz się czym martwić — odpowiedziała, zabarwiając swoje słowa odrobiną kłamstwa.
— Byłaś z tym na policji? — zapytała zaskoczona.
— Tak. To już nie pierwsza taka sytuacja.
Ino zacisnęła usta i uśmiechnęła się do niej. Jednak to nie był wesoły uśmiech, raczej coś w stylu co przede mną ukrywasz.
— Mam nadzieję, że mi to wyjaśnisz? — mruknęła zła i zmrużyła oczy, patrząc się na nią tak, jakby chciała jej wywiercić dziurę w brzuchu.
— Taki mam zamiar — odpowiedziała, wyjmując z szuflady korkociąg.
Ledwo Sakura usiadła na kanapie, a Ino chwyciła butelkę wina i ją otworzyła, po czym solidną ilość nalała do kieliszków. Haruno poczuła delikatny odruch wymiotny, który nie uszedł uwadze Yamanaki.
— Nie przeżywaj. Specjalnie dla ciebie wzięłam słabsze. To tylko dziewięć procent — oznajmiła, jakby to było coś oczywistego. Sakura wywróciła oczami i wyciągnęła rękę po kieliszek. Ujęła nóżkę między palce i przysunęła go pod nos, zaciągając się zapachem. Nieco niepewnie upiła łyk i mlasnęła kilka razy.
Kiwnęła z aprobatą głową, bo wino było naprawdę dobre.
— Wiedziałam, że ci posmakuje! — Ino dumnie wypięła pierś.
Upiła kolejnego łyka i odstawiła kieliszek na stół, bo miała ochotę na skosztowanie pizzy.
— W sumie — zaczęła — jest kilka rzeczy, o których chciałabym ci dzisiaj powiedzieć — zakończyła z wyraźnym zwątpieniem na twarzy.
— Nareszcie! Bo czekam na relację o tym gościu z baru już zbyt długo. — Sakura skrzywiła twarz na wzmiankę o Satomu. — Strasznie mi tu coś nie pasuje, także słucham — wypomniała, rozsiadając się wygodnie na kanapie.
— Nie wiem nawet, od czego zacząć. Tego jest zbyt wiele — powiedziała i ugryzła spory kęs pizzy, a później pociągnęła duży łyk wina, mając nadzieję, że może choć trochę pozwoli jej się to rozluźnić, że wymaże dręczący ją niepokój. Jej psychiczny bagaż był zbyt wielki i zaczęła mieć wątpliwości, czy aby na pewno chciała się nim podzielić z Ino.
— Przestań. — Machnęła lekceważąco ręką. — Mów od początku. Dopóki jesteśmy trzeźwe, wyrzuć z siebie te wszystkie poważne rzeczy, a później ja przejmuję pałeczkę — powiedziała i spojrzała na nią z błyskiem w oku.
Uśmiechnęła się, wdzięczna za taką przyjaciółkę. Nie znały się długo, ale więź, jaka się między nimi wytworzyła była naprawdę silna i Sakura miała nadzieję, że ta znajomość potrwa jak najdłużej.
— Dawaj Sakura, wyrzuć to z siebie — dopingowała ją.
Haruno poczuła piekące łzy w oczach. Była zaskoczona tym nagłym przypływem emocji, ale ostatnio na wszystko zbyt przesadnie reagowała. Ino pochyliła się do niej, skrzyżowała swoje długie i zgrabne nogi, po czym wyciągnęła dłoń i położyła ją na kolanie koleżanki.
— Wiesz, że mnie się wstydzić nie musisz. Jestem tu, aby cię wysłuchać.
Przez chwilę próbowała odzyskać głos. Chciała jej wszystko opowiedzieć, usłyszeć jej opinię, aby sama mogła spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy.
— Ostrzegam, że to naprawdę będzie zawiłe i nierozgarnięte. I serio nie wiem, od czego zacząć — wyrzuciła z siebie i potarła twarz dłońmi, walcząc ze łzami, które próbowały się wydostać. — Mam taki mętlik w głowie. Nie potrafię nad niczym zapanować — westchnęła i zamknęła na chwilę oczy, próbując odzyskać kontrolę nad swoimi emocjami.
— Najlepiej od początku — poinstruowała spokojnie i uśmiechnęła się do niej. — Po prostu, jeśli uważasz, że jest coś, czym bardzo chcesz się ze mną podzielić, zrób to. Wyjaw mi swoją pierwszą myśl, która akurat siedzi ci w głowie.
Wzięła spory łyk wina, krzywiąc się nieznacznie. Dostrzegła, jak Ino zaśmiała się z jej miny, więc jej zawtórowała, a następnie obie upiły jeszcze trochę trunku.
Sakura miała nadzieję, że ta rozmowa pomoże jakoś uporządkować jej życie. Chociaż minimalnie. Że blondynka patrząc na to świeżym wzrokiem, będzie w stanie wytknąć jej błędy i zaproponować ewentualne rozwiązania, których sama nie potrafiła odnaleźć.
— Okej — westchnęła. — Trochę się boję twojej reakcji — wyznała szczerze, delikatnie kręcąc kieliszkiem w dłoni. — Uwierz mi, nie chciałam tego przed tobą ukrywać. Sama wiem o tym od niedawna… to wszystko strasznie mnie przytłoczyło.
— Spokojnie. — Ino stuknęła swoim kieliszkiem o kieliszek Sakury. — Od tego ma się przyjaciół. — Puściła jej oczko.
Po tych słowach Haruno nabrała trochę więcej pewności i zaczęła opowiadać jej całą historię, starając się nie pominąć żadnego szczegółu. Wyjaśniła jej wszystko, co wiedziała i o czym pamiętała. Wytłumaczyła przyczyny swojego wypadku, a także jego skutki. Sakurze najciężej było mówić o Satomu. Gdy temat zaczął krążyć wokół niego, cała się trzęsła i dostawała gęsiej skórki, co było bardzo nieprzyjemne. I tak jak prosiła Ino, wyjaśniła jej zajście w barze, na co blondynka zareagowała krótkim, ale wymownym przekleństwem. W międzyczasie, aby odzyskać trochę spokoju, mówiła jej o Sasuke; o jej uczuciach do niego i obawach, jakie za sobą niosły.
Na początku czuła się tym zawstydzona, Ino nie mówiła ani słowa, a ona opowiadała jej o bardzo prywatnych rzeczach. Yamanaka jednak w pewnym momencie jej przerwała:
— Ja na razie próbuję to jakoś przetrawić. — Spojrzała na swój kieliszek. — Ale patrząc na ilość wypitego wina, to chyba muszę iść po drugą butelkę. Nie wydaje mi się, że zdzierżę to na trzeźwo — powiedziała trochę speszona, rozszerzając mocno oczy.
Gdy Ino wróciła z kuchni z drugą butelką, Sakura kontynuowała swoją opowieść. Yamanaka co chwila otwierała szeroko oczy i popijała głębsze łyki. Nie można było o niej powiedzieć, że przetrawiała to wszystko z niewzruszoną miną. Była daleka od tego.
Kiedy skończyła, Ino milczała. Leżała na kanapie i zszokowanym wyrazem twarzy. Patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem i co chwila siorbała wino. Sakura nie wiedziała, co powinna o tym myśleć i zaczęła się stresować jej odpowiedzią. Z nerwów zaczerpnęła w usta trochę wina, a raczej wypiła całą lampkę na raz, po czym odstawiła ją z głośnym westchnięciem. Do tej pory piła je tak wolno, że nawet nic nie poczuła, a teraz pochłonęła go odrobinę za dużo na raz.
— W sumie to mnie zamurowało — wyrzuciła z siebie Ino. — Jeżeli ja mam teraz mętlik w głowie, to nie chce wiedzieć, co siedzi w twojej. — Skrzywiła się, patrząc na nią. — Bo jeśli pozwolisz mi to tak pokrótce podsumować — wypuściła powietrze przez usta, robiąc z nich dzióbek — to tego kolesia, Satomu, czy jak mu tam, ja się go boję. Nie znam kolesia, ale się go boję! — zapiszczała, chowając szyję w ramionach. — On ma jakieś skłonności psychopatyczne — jęknęła ze zmarszczonym nosem. — Naprawdę tak trudno go złapać?
Sakura wzruszyła ramionami.
— Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Dopóki nie poznałam Sasuke, byłam na kilku komisariatach, ale nikt nie chciał mi uwierzyć. Rodzice zawsze to załatwiali w taki sposób, że on był bez winy, a mi przypadło miano szalonej.
— Co jest z twoimi rodzicami nie tak?! Nie kumam, jak można traktować w ten sposób córkę.
Haruno wzruszyła ramionami i opuściła wzrok.
— Nie wiem. Mam wrażenie, że oni mają coś do Sasuke i robią wszystko, żebym z nim nie była. A Satomu… on jest idealną przeszkodą dla nas. — Pomasowała się po karku. — Serio, nie wiem, o co im chodzi — jęknęła.
— Współczuję ci. Nie mogę sobie tego wyobrazić. — Zrobiła głośny wdech, a gdy wypuściła powietrze, dokończyła swoją wypowiedź: — Co do Sasuke… mam strasznie ambiwalentne uczucia do niego. Nie rozumiem, dlaczego cię zostawił i nie był przy tobie po wypadku.
Sakura spojrzała na nią, mrużąc oczy.
— Jeśli twoi rodzice się do tego przyczynili, to... to musiało być coś poważnego, bo z tego, co mówisz, wątpię, że zrobiłby to ponownie tak sam z siebie. W ogóle nie powiedział ci, o co dokładnie chodziło? — zapytała, a Sakura od razu pokręciła głową.
— No dobra — westchnęła. — Nic nie poradzisz. — Dolała wina sobie i Haruno. — Ale jarało mnie to, że przychodził do klubu, bo kurde widać było, że na ciebie leci! A on jest takim ciasteczkiem.
— Proszę cię, nie mów o nim ciasteczko — przerwała jej, krzywiąc się z niesmakiem i zasłaniając oczy dłonią.
— Ale to prawda! — odparowała. — Jestem zaskoczona tym, że to miało drugie dno. — Oczy zaświeciły jej się z ekscytacji. — I do tego takie romantyczne. — Złożyła razem dłonie i zatrzepotała rzęsami. Sakura odchyliła się od niej i stęknęła. Ino po chwili zaczęła wykrzywiać usta na wszelkie strony i pukała się w policzek, jakby o czymś myślała. — Ej! Może dzięki temu, że Sasuke trzymał się z dala od ciebie, przez jakiś czas miałaś spokój. Bo jak sama mówiłaś, Satomu był wtedy niegroźny, a twoi rodzice też ci jakoś życia nie uprzykrzali.
— Naprawdę sądzisz, że to o niego może chodzić? — zapytała z rozczarowaniem w głosie. Jednak słowa Ino sprawiły, że w głowie błysnęła jej nieprzyjemna myśl i wolałaby, aby okazało się to tylko wymysłem kobiecej wyobraźni.
— Nie wiem. — Wzruszyła ramionami. — No ale to jest podejrzane, że wszystko zaczęło się akurat wtedy, jak znowu zaczęliście się spotykać. A z drugiej strony, może teraz Satomu nie chce zranić bezpośrednio ciebie. Może chodzi mu o Sasuke?
Sakura zbladła. Na jej ciele pojawiła się cieniutka warstewka potu, a ręce zaczęły drżeć. Nie raz już o tym myślała, ale nie chciała w to wierzyć.
— Boże, nie wiem! Nie strasz mnie! — krzyknęła, wsuwając palce we włosy. — Sama się w tym gubię. Już nie raz myślałam, że gdyby nie ja, to on miałby spokojne życie. Wydaje mi się, że mu je zepsułam.
— Co ty bredzisz — wyrzuciła Ino. — To on wykonał pierwszy krok — wytłumaczyła nerwowo. — Nie masz co się o to obwiniać. Postaw się na jego miejscu. Byłabyś w stanie żyć tak długo z dala od niego, tylko go obserwując. To było logiczne, że w końcu nie wytrzyma. Mógł odejść, a jednak wrócił. To chyba o czymś świadczy — powiedziała cicho, usprawiedliwiając zachowanie Sasuke.
Zrobiło jej się słabo. Rozumowanie Ino pokazywało jej opcje, których nie chciała brać pod uwagę. Trudno jej było się z nią nie zgodzić, bo jeśli miała rację i Satomu chciał skrzywdzić ją, żeby odegrać się na Sasuke… to okropnie ją przerażało. Tym bardziej że Uchiha jej kiedyś wspomniał, że obaj mieli na pieńku.
Zadrżała.
— O rety — wystękała.
— Ja tylko głośno myślę — usprawiedliwiła się Ino. — Tylko głośno myślę, że to dziwne jest i nie rozumiem, co ten Satomu chce osiągnąć. — Spojrzała na Sakurę i się skrzywiła. Poklepała ją po kolanie, zmuszając, aby na nią spojrzała. — Dobra, nie myśl o tym, bo widząc twoją minę, mam wrażenie, że powiedziałam za dużo.
Haruno pokręciła głową.
— Nie. Nie… jest w porządku. Po prostu to ma sens, Ino. Ja przecież nawet to podejrzewałam, myślałam o tym… — urwała. — Ja naprawdę boję się o Sasuke.
— Zależy ci na nim, co?
— Bardzo. — Zawiesiła wzrok na swoim kieliszku. — Chciałabym czegoś więcej. Odzyskać to życie, które miałam przed wypadkiem. Pamiętać o nim tak naprawdę. Bo teraz boje się, że on jest ze mną tylko z litości.
Ino odstawiła swój kieliszek z hukiem na stół.
— Głupia — warknęła i strzeliła ją w ramie. — Gdyby był z tobą z litości, nie zachowywałby się tak, jak to opisałaś. On by cię ciągle zbywał. On by nawet nie siedział tyle w tym przeklętym barze! Ty jesteś ślepa, że nie widzisz, co on dla ciebie robi? — warknęła na nią, cała się trzęsąc ze złości. Po chwili odwróciła wzrok i jej twarz złagodniała. — Uwierz mi… wiem. Jak to jest — dodała ciszej.
Sakura spojrzała na przyjaciółkę zaskoczona jej nagłym wyznaniem. Nie wiedziała, o co jej chodzi. Nie rozumiała tego, ale przez to poczuła silną potrzebę pocieszenia jej.
Ino widząc jej minę, pokręciła głową i odparła:
— Nie pytaj. Dzisiaj mówimy o tobie. To temat na następne spotkanie.
— To dotyczy Saia? — zapytała Sakura.
— Nie. On mnie z tego wyciągnął. Może tego nie widać, ale ja naprawdę wiele mu zawdzięczam — mówiąc to, jej twarz pojaśniała.
Uśmiechnęła się do koleżanki i wyciągnęła rękę, aby złapać jej dłoń i dodać jej tym trochę otuchy. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, bo Ino wcięła się, zanim Sakura otworzyła usta.
— Także radzę ci być szczerą z Sasuke. I wyrzucić to, co ci leży na wątrobie. — Stuknęła ją palcem w miejsce powyżej piersi.
— Nie wiem jak. Zresztą on chyba nie czuje tego samego.
Ino uderzyła się z hukiem z czoło.
— Boże, Sakura, jaka ty głupia jesteś — jęknęła zniechęcona. — Tobie to coś powiedzieć. Uszu nie myłaś? Bo chyba jednym wpuszczasz, a drugim wypuszczasz.  Złap go za twarz, pocałuj i powiedz, że go kochasz. Co w tym trudnego? — Wzruszyła ramionami. — Zobaczysz, będzie szczęśliwy! Bo jeśli mu to powiesz, to będzie oznaczało, że cię odzyskał, że znowu jesteś jego! — mocno podkreśliła ostatnie słowo. — Uwierz mi, po tym, co mi opowiedziałaś, mogłabym sobie dać rękę uciąć, że jesteś dla niego ważniejsza, niż myślisz. Ja się mogę założyć, że on odpowie ci tym samym! — Klasnęła w dłonie. — Serio mogę się założyć! — krzyknęła podekscytowana i zerwała się z miejsca.
— On nigdy mi tego nie powiedział — wyszeptała.
— Czy ja mam cię walnąć w ten różowy łeb? — warknęła Ino, opierając ręce na biodrach i nachylając się nad nią.
— Nie wiem, czy mogę być aż tak zarozumiała, aby myśleć, że mu na mnie zależy, że mnie kocha. — Sakura odwróciła od niej swój wzrok.
— Pleciesz takie głupoty, że się słuchać cię nie chce. Przestań wymyślać sobie problemy, ja cię proszę, bo głowa mnie boli od tego twojego jojczenia. — Teatralnie dotknęła dłonią głowy i westchnęła ciężko. — Nigdy nie widziałam żadnego faceta, który by tak patrzył na kobietę, jak Sasuke patrzy na ciebie. A widziałam go tylko w barze! — Złapała ją za ramiona i potrząsnęła. — Kumasz, o co mi chodzi!?
Sakura zaśmiała się smutno z jej uwagi. Wiedziała, że Ino ma rację. W sumie to chyba potrzebowała rozmowy właśnie z nią, dlatego, że bez ogródek potrafiła jej to wszystko wygarnąć. Sasuke też to zrobił, ale w jego przypadku to było takie ostrożne.
— To co mam zrobić twoim zdaniem.
— Porozmawiać z Sasuke, cieszyć się życiem z nim. A co masz niby robić — fuknęła i opadła bez sił na kanapę.
Później zboczyły trochę z tematu. Rozsiadły się wygodnie na sofie, włączyły jakąś romantyczną komedię i powoli popijały wino. Podczas seansu Ino droczyła się i dokuczała Sakurze z powodu jej głupoty wobec Sasuke. Bardzo często podkreślała jej, że jeśli dalej będzie tak zwlekać z wyznaniem mu miłości, a także powiedzeniem mu o tym, co ją martwi to w pewnym momencie może być na to po prostu za późno. Chociaż Ino była pewna, że Sasuke nie odwróci się od Haruno, musiała ją jakoś zmotywować, nawet jeśli miała ją nastraszyć.
Około godziny jedenastej Yamanaka wstała, przeciągnęła się i powiedziała:
— Powinnam się już zbierać.
— Wiesz, że możesz zostać na noc — oznajmiła Sakura.
— Chcę jeszcze zdążyć na normalny autobus. — Podniosła ze stołu telefon. — Strasznie nie lubię wracać nocnymi. — Skrzywiła się, ale po chwili jej twarz pojaśniała, bo w pokoju rozbrzmiał dzwonek informujący o nowym połączeniu. — To Sai! — krzyknęła z entuzjazmem. Machnęła do Haruno i przyłożyła telefon do ucha. — Halo?
Sakura nie chciała podsłuchiwać, więc zebrała ze stołu brudne talerze i zaniosła je do kuchni. Zaraz po tym, jak odstawiła je do zlewu, wyciągnęła swój telefon z tylnej kieszeni spodni. Czuła się trochę rozczarowana, że nie dostała żadnej wiadomości od Sasuke. Tęskniła za nim tak bardzo, że raz pomyślała nawet, aby jeszcze dzisiaj wpaść do niego z wizytą. Wyrzuciła ten pomysł z głowy, wyobrażając sobie złość Uchihy. Była pewna, że dostałaby niezłą reprymendę za nocne podróże.
Po kilku minutach Ino skończyła rozmawiać i z uśmiechem na ustach podeszła do Sakury.
— Zostaję dłużej! Sai pracuje do pierwszej, więc wrócę z nim. — Zatrzepotała rzęsami i przycisnęła telefon do piersi.
Haruno uniosła wymownie brwi do góry i zachichotała.
— Nie zdziwię się, jeśli nie dotrzesz do mieszkania.
— Jest na to pięćdziesiąt procent szans — odparła Ino, wykonując dziwny ruch ciałem, jakby próbowała naśladować falowanie.
O pierwszej dwadzieścia zadzwonił Sai i powiedział, że czeka w taksówce na dole. Sakura odprowadziła Ino aż do wyjścia z bloku. Sai stał oparty o drzwi taksówki i czekał na Yamanakę. Kiedy ją zobaczył, ruszył w jej kierunku i oboje spotkali się w połowie drogi. Blondynka otoczyła ramionami jego szyję i mocno przylgnęła swoimi wargami do jego ust.
— Ile wy się nie widzieliście? — rzuciła do nich Sakura ze śmiechem.
Ino odsunęła się od Saia i pokazała koleżance język.
— Oj cicho bądź!
Haruno przez chwilę przyglądała się, jak oboje tulili się do siebie, jakby nie widzieli się co najmniej tydzień. Po wymianie czułości oboje odwrócili się do niej, rzucili krótkie cześć i wsiedli do taksówki. Sakura pomachała im jeszcze na pożegnanie i weszła do budynku.
Podchodząc do winy, zerknęła na telefon. Miała ogromną ochotę zadzwonić do Sasuke, ale nie była pewna czy był w pracy, czy w domu. Nie chciała mu przeszkadzać, ale z drugiej strony chciała usłyszeć jego głos.
Wsiadła do winy, wpatrując się w jego imię w kontaktach. Mimo obaw wcisnęła zadzwoń i przyłożyła telefon do ucha. Nie wiedziała nawet, co zmierzała powiedzieć. Wiedziała tylko, że musiała go usłyszeć.
— Coś się stało? — Jego głos brzmiał trochę niewyraźnie, a w tle słychać było jakiś rumor.
Zacisnęła powieki, a przez jej ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Poczuła, jak serce ścisnęło jej się z radości.
— Nadal jesteś w pracy?
— Niestety.
— Wiem, że przeszkadzam. Chciałam tylko usłyszeć twój głos. — Wysiadła z windy i poczuła, jak oblewa się rumieńcem. Wbiła wzrok w swoje drzwi i majstrowała jedną ręką przy kluczach.
Sasuke milczał przez chwilę, jakby czekał, aż wyjaśni, po co tak naprawdę dzwoni.
— Już po spotkaniu z Ino? — zapytał.
— Tak. Właśnie ją odprowadziłam — odparła, przekręcając klucze w zamku. — Sai po nią przyjechał — dodała pośpiesznie, żeby się nie martwił.
— Muszę kończyć, Sakura — westchnął ciężko.
— Tak, jasne, przepraszam. Odezwij się do mnie jutro. Chciałabym z tobą porozmawiać.
— Dobrze.
— Dobranoc, Sasuke — wyszeptała.
— Śpij dobrze.
Przez pełną minutę wpatrywała się w ekran telefonu, czując dziwne ukłucie w sercu. Cieszyła się, że go usłyszała, ale zdecydowanie ta rozmowa była dla niej za krótka, niewystarczająca. Mogła mieć tylko nadzieję, że uda im się spotkać jutro.

Rano obudził ją dzwonek komórki. Przekręciła się na bok, leniwie podniosła rękę i złapała za telefon. Widząc na wyświetlaczu imię Sasuke od razu oprzytomniała, wsparła się na łokciu i odebrała pośpiesznie.
— Obudziłem cię? — zapytał cichym głosem.
Uśmiechnęła się, przecierając zaspane oczy.
— Powiedzmy — jęknęła.
— Wybacz. Nie będę mógł dzisiaj przyjechać.
Zmarszczyła brwi i opadła na łóżko.
— Coś się stało? — zapytała z obawą.
— Muszę lecieć na dwa dni do Okayamy — poinformował z westchnięciem.
— Aż tak daleko? — mruknęła zaskoczona i znowu poczuła ten nieprzyjemny ucisk w piersi, jednak leżąc tak w półmroku, jego głos był wszystkim, czego potrzebowała. Skutecznie łagodził wszelkie obawy i niepewności.
— Ta. Facet, który miał lecieć, rozchorował się i wysyłają mnie — odparł z irytacją.
Przez chwilę miała mętlik w głowie. Chociaż już nie raz było tak, że nie widziała go dłużej niż dwa dni, tym razem czuła się przez to po prostu źle. Myśl o tym, że Sasuke będzie tak daleko, zasmucała ją i sprawiała, że tęskniła za nim już teraz.
— Wrócisz w niedzielę? — zapytała z nadzieją.
— Tak, przyjadę do ciebie od razu z lotniska.
Jego lekki, czuły głos wywołał na jej twarzy rumieniec, który przesuwał się w dół jej ciała, docierając aż do stóp.
— Będę czekać niecierpliwie.
— Nigdy nie należałaś do cierpliwych — mruknął, wytrącając Sakurę z równowagi.
Czy on się ze mną droczy, pomyślała.
— Jestem okropna, wiem — wyrzuciła z głośnym westchnięciem
— Jesteś moją dziewczyną. Nie możesz być okropna — odparł z rozbawieniem w głosie.
— O Boże! Czy ty się ze mną droczysz? — Zaczęła się śmiać. — Nie mów takich rzeczy przez telefon — upomniała go, ocierając kąciki oczu. — Teraz będę tęsknić jeszcze bardziej!
Usłyszała jego śmiech, niski i gardłowy.
— Muszę kończyć. Zaraz mam lot.
— Uważaj na siebie — powiedziała, próbując opanować drżenie głosu.
— Zobaczymy się w niedzielę.
Uświadamiając sobie, jak bardzo będzie za nim tęskniła i jak bardzo było jej przykro, że musiał wyjeżdżać, odezwała się po raz ostatni, pozwalając, aby uczucia przejęły nad nią górę.
— Kocham cię — wyszeptała nagle, po czym, zanim Sasuke zdążył cokolwiek odpowiedzieć, rozłączyła się i przeturlała na brzuch, przyciskając twarz do poduszki. Była przerażona. Cała się trzęsła i żałowała, że powiedziała coś takiego w taki sposób. Czuła spore zawstydzenie, ale jednocześnie lekkie podekscytowanie. Powiedziała to i nie miała pojęcia, jaki te słowa przyniosły skutek. Zaczęła żałować, że nie widziała jego miny, jego oczu. Na pewno go zaskoczyła, ale o czym później pomyślał, jak się poczuł?
Jęknęła w poduszkę, czując, jak po jej ciele rozlewa się gorąco.
— Co za wstyd!
Podniosła głowę i spojrzała na telefon. Wpatrywała się w niego przez kilka chwil, powtarzając sobie w myślach: co ja właśnie zrobiłam? Miała ochotę powstrzymać go przed wylotem do Okayamy, spotkać się z nim i porozmawiać. Było jej głupio, że palnęła coś takiego przez telefon. Było jej okropnie wstyd. Nie wiedziała, co pomyślał sobie o niej Sasuke, jak zareagował, co poczuł. Może to było zbyt gwałtowne i nie był na to przygotowany, może wcale nie chciał, żeby powiedziała mu te słowa.
Jęknęła ponownie. Jej myśli zaczęły być idiotyczne. Nie mogła tego cofnąć. To się po prostu stało. Zastanawiała się tylko, jak w niedzielę spojrzy mu w oczy. Nie dość, że spali buraka, to na bank nie będzie potrafiła nic powiedzieć.
Ekran telefonu nagle rozbłysnął i zauważyła, że dostała sms’a.
Nie mów takich rzeczy przez telefon.
— Rety! — jęknęła głośno, uświadamiając sobie, że zacytował jej słowa. — Co ja zrobiłam.

Blue-owsko: Wiecie, że ja serio myślałam, że nie dam rady skończyć tego rozdziału. Koncepcja mi się, co chwilę zmieniała. Ale jakoś się udało! No i przepraszam znowu za poślizg, bo tak chyba znowu więcej jak 4 tyg. minęły :/ Ale sami rozumiecie, napierdzielam z pisaniem ostatnio jak maszynka i tak łapię pięć srok za ogon XDDD
W ogóle taka myśl mnie naszła. Po tym rozdziale SaiIno zaczęło mnie podszczypywać, jakoś tak rozpływam się nad nimi. No i tak wyszło, że szykuję partówkę o tej parze, która będzie takim spin-offem Something I need. Co myślicie? Chcecie poznać kawałeczek ich życia? XDD
To tyle. Mam nadzieję, że się podobało ♥ Dajcie znać co myślicie :*

I dziękuję za to, że jesteście Mordeczki! Przeganiacie przeziębienie całkiem skutecznie i mogę dalej pracować! ♥

Buziaki!

29 komentarzy:

  1. Tak chcę poznać życie SaiIno. Fajny rozdział. Nie jest skupiony tylko na SasuSaku. Co do początku rozdziału przez chwilę myślałem, że nie zakonczysz tego wtakim momencie. Przyznam się szczerze, że zrobiło mi się strasznie nieprzyjemnie po przeczytaniu początku. Poczułem nagła ochotę przywalenia gościowi obok mnie w autobusie. Haha. Taka tam reakcja. Bardzo przypadła mi do gustu Ino w tym rozdziale. Co do spin offu może coś potem że strony Naruto? Cieszę się, że Hinacie się polepsza. Wydaje mi sie, że wyjazd Sasuke nie jest do końca tylko służbowy co? Końcówka rozwaliła system. "Nie mów takich rzeczy przez telefon" Chyba wyślę to do kilku znajomych.
    Pozdro i weny życzę :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już tak pomiędzy będzie, sceny ss przeplatane scenami z innymi bohaterami, bo właśnie wkraczam w moment, gdzie tylko rączki zacieram XD
      Wydaje mi się, że trochę ryzykowałam tą sceną z Satomu. Ale ostatnio zauważyłam, że jak napiszę coś z nim, to czuję jakby jakiś kamień mi spadł z serca no i w głowie trochę luźniej się robi XD
      Mi Ino też! Naprawdę! Jakoś tak jestem z niej tutaj zadowolona, bo jest taka żywa, zwariowana.
      Kilka scen NH będzie jeszcze tutaj ;D Ale możliwe, że też o tym pomyślę.
      Pisząc o tym wyjeździe serio założyłam, ze jest służbowy XDDD No poważnie XDD Ale zawsze można to jakoś wykorzystać ewentualnie.
      Ahahaha! No cóż XDDD Oni akurat powinni to sobie najpierw w twarz powiedzieć, a nie, tak się chowając za telefonem XDDD

      Dziękuję wielce za komentarz ♥
      Buziaki!

      Usuń
  2. Jaki uroczy art na koniec <3
    Początek rozdziału zaczął się bardzo dramatycznie. Przypominanie sobie o takich przeżyciach, odtwarzanie ich w koszmarach - nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego, jak strasznie niszczące to musi być. Nie potrafię też zrozumieć rodziców Sakury. Nic, ale to nic nie jest w stanie usprawiedliwić ich podejścia do sprawy oraz tego jak traktują córkę, niemniej mam nadzieję, że to wszystko ma jakie ukryte dno. Szantaż może? No jak można stawać murem za kimś, kto krzywdzi twoje dziecko?
    Później zrobiło się trochę jaśniej i cieplej - wprowadzenie Ino świetnie rozładowało emocje. Świetnie też podziałało na Sakurę. Dobrze jest czasem móc się komuś wygadać przy pizzy i winie. Ino była w szoku, jasne bo kto by nie był?, ale przyjęła to całkiem nieźle. Trochę jej zajmie przetrawienie, ale myślę, że będzie mocnym wsparciem dla Sakury w walce z Satomu.
    I teraz mam takie nieprzyjemne wrażenie, że Sasuke okłamał Sakurę. Myślę sobie, że ta jego nagła podróż może mieć związek z jego rodzinnymi sprawami - w tej kwestii trochę nam poskąpiłaś wyjaśnień, więc pewnie dopatruję się tutaj jakiś poszlak xDD

    Czekam na kolejny rozdział, bo mam masę pytań w głowie, które domagają się odpowiedzi xD
    Tak, chcemy partówkę z Ino i Saiem!

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ciężko o czymś takim zapomnieć. Takie koszmary z czasem wyblakną, ale nadal jakiś zalążek w głowie siedział będzie.
      Matka Sakury jest po prostu zła i zbyt ambitna. A Sasuke, policjant, nie był zięciem jej marzeń XDDD
      Oj podziałało! Cała końcóweczka wpłynie na nią całkiem dobrze. Podejrzewam, że będzie taka spokojniejsza. Nie licząc stresu przed Uchihą XDDDD
      Co nie? One we dwie to się dobrze dobrały. To była jedna z tych scen, z którymi w ogóle problemu nie miałam. Ta rozmowa przyszła mi tak łatwo :D
      Na razie jestem zdania, że to naprawdę tylko podróż służbowa. Zawsze później można to wykorzystać inaczej.
      Aaaa co do rodzinnych wyjaśnień... to już niedługo hehehehe XDDDDD

      Mój prowadzący z lektoratu zawsze mówi tak: możecie mi zadawać pytania, ale ja nie wiem czy i kiedy na nie odpowiem XDDDDD
      Aye, Sir!

      Dziękuję pięknie:*
      Buziaki!

      Usuń
    2. Jaki cwany ten prowadzący! Podoba mi się taka filozofia - zaczynam stosować od zaraz xD
      Matka - okej, jestem w stanie uwierzyć, że jest najbardziej obrzydliwą osobą na wiecie, ale co z ojcem? No nie mogło się dwóch takich dobrać xD Serio, chyba nigdy nie pojmę ich zachowania, toku myślenia i wizji życia.

      No okej, załóżmy, że jest to podróż czysto służbowa. Niech już będzie xD Będę cierpliwa i poczekam grzecznie na to obiecane "niedługo"xD

      Buziaki :*

      Usuń
    3. Aczkolwiek jego podejście do studenta jest już nieco gorsze, ale teksty ma dobre XDDD
      Może Kizashi tak kocha żonę, że zrobi dla niej wszystko? XDDDD Nie no, wydaje mi się, że on w jakimś stopniu chce pomóc Sakurze, martwi się o nią itd. Ale raczej jest też człowiekiem, który po prostu boi się przeciwstawić żonie. Trochę taka pipa z niego XDDD

      Na razie czysto służbowo XDDD Sama mam nadzieję, że to będzie niedługo XDD
      Buzia! :*

      Usuń
    4. Trochę pipa? Największa pipa jaką w życiu spotkałam xD
      Myślę, ze może być bardzo rozdarty między żoną, którą być może kocha, być może nie potrafi jej się przeciwstawić, a córką. Widać, że próbuje Sakurze pomóc, może powoli orientuje się jak bardzo ją krzywdzi tą swoją pipowatością. Cóż, jeżeli nie jest człowiekiem z tej samej półki co jego żona i Satomu, to żywię głęboką nadzieję, że się ogarnie xD

      Usuń
    5. Ok, jest pipą XD Ogromną pipą XDDD
      Też żywię ku temu nadzieję. I może może, zapewne coś z tym zrobię XDD

      Usuń
  3. #fangirl
    #za_dużo_emocji
    Zły Satomu!
    Sasuke! <3
    Muszę to przetrawić po raz drugi jeszcze haha
    Teraz to pewnie wyglądam jak typowa fangirl haha nawet rękami machałam czytając haha zdecydowanie mogłabym opisywać moje odczucia memami haha albo komiksem :D
    Ah za dużo za dużo :D tonę :D haha Zauważyłam, że nawet jak jest jakiś smutny kawałek tekstu to go chyba wypieram tymi innymi xD drama drama <3
    (przeczytałam partówka SaiIno a pomyślałam SakuIno o.o)
    Pozdrawiam! Buziole! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie przez tę scenę XD BLUE I SHOUJO-AI no to nie przejdzie XDDD
      Od tego są te inne kawałki tekstu, dobrze dobrze więc ♥
      Dawaj te memy! Zapewne ja też bym tak wyglądała XDDD
      Sasuke to zawsze ♥♥♥♥
      A Satomu po staremu XDD

      Co ja tak od dołu odpisałam? XDDD
      Dziękuję Mordko :*
      Buziaki!

      Usuń
  4. Nie wiem od czego zacząć XD Mam tyle do napisania,że muszę to jakoś streścić XD
    Ostatnio oglądałam jakieś tam anime, dokładnie nie pamiętam. I tam był gościu o takim samym nazwisku jak Satomu XD Albo to było jego imię XD Wiem tylko tyle,że jak to przeczytałam,to wiedziałam,że gdzieś to już słyszałam : dzisiaj się dowiedziałam XDD Jak widzisz, nawet anime nie pozwala mi o Tobie zapomnieć XDDD
    Nie wiem czemu, ale czytając ostatnio blogi Twoje i Shayen pokochałam Ino,co w sumie nigdy nie miało miejsca XDDD Nienawidziłam jej, była dla mnie taką blond kupą XD A teraz mam ochotę przeczytać sobie coś o niej i Saiu, może Kibie. Ludzie to jednak się zmieniają,nie ma co XD
    Nie wiem czy czegokolwiek się teraz nauczę. Jutro mam takie mini-zaliczenie z bezpieczeństwa,dlatego musiałam przełożyć czytanie twojego nowego rozdziału na trochę później. Napisałam sobie notatki i stwierdziłam,że zasługuję na przerwę,a co ! No i nie żałuję oczywiście ALE przez ostatnie zdania tego rozdziału moje serce jest tak oczarowane i zakochane,że nie dam rady przestać o tym myśleć XDDD Odpowiedź Sasuke jest dla mnie jednoznaczna : On chce to usłyszeć kiedy się spotkają,on sie cieszy XDD Przynajmniej ja to tak interpretuję,narobiłam sobie nadziei,mam nadzieje,że nie zabijesz go w katastrofie lotniczej i nie zniszczysz mojego życia bo Cię znajdę. Uwierz mi,ja z Piotrkowa mam wszędzie blisko,busy nie są takie drogie XDD
    Jestem tak podekscytowana tym rozdziałem, rozpiera mnie energia,tak jak zawsze,kiedy czytam twoje nowe rozdziały XDD Ostatnio czytałam sobie twojego bloga od początku,bo naszła mnie taka ochota i powiedziałam do koleżanki SAKURA. Rozumiesz to ? Wiesz,jak ona się na mnie dziwnie spojrzała XDDD
    A tak całkowicie serio : brakuje mi już na Ciebie słów. Moje wszystkie komentarze pisałam szczerze, zawsze miałam Ci coś nowego do napisania. Teraz jedyne co mogę Ci napisać to to,że tak jak pamiętam inne autorki blogów SasuSaku za czasów oneta, tak Ciebie też będę pamiętała,nawet jak przestaniesz pisać. Twoje blogi mnie po prostu radują, pochłaniam je jak książki mojej ulubionej pisarki Camilli Lackberg. I wiesz co ? Ja mogę znowu czekać te 4 tygodnie na nowy rozdział. Wiem,że warto czekać na coś od Ciebie.Nawet jeśli krew mnie zalewa w pewnym momencie XDD
    Dziękuję za ten rozdział Blue ♥♥
    Pozdrawiam i buziaki :**
    + mam nadzieję,że mój wrodzony słowotok nie spowodował zbyt dużego chaosu XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja pierdziele,nie wiedziałam,że wyszedł taki długi XDDDDD

      Usuń
    2. Ja też nie wiem od czego zacząć XD zamurowało mnie, ponownie, w sumie to zawsze jak czytam Twoje komentarze. Bo z nimi jest coś takiego, że jak sobie przeczytam to nawet najgorszy dzień staje się taki przytulny, miły. Wiesz o co mi chodzi? No poprawiasz mi nimi humor po prostu i dzień jakoś ocieplasz ;3
      To teraz lecę po kolei XDDDD
      Całkiem możliwe, no bo nie oszukujmy się, imion i nazwisk na własną rękę szukać się nie chce, a tyle anime obejrzałam, że to baza imion dla x postaci by się znalazła XDDD
      Ja się ostatnio w FMA wciągnęłam, manga już x lat temu przeczytana, a anime dopiero teraz - no wstyd XD
      Ino nie jest taka zła. Ja mam do niej takie ambiwalentne uczucia, ale jako przyjaciółka Sakury sprawdza się świetnie. Z nią można sobie manewrować ostro, że albo słodka, urocza, zwariowana albo wręcz odwrotnie.
      I będę miała Cię na sumieniu :(((( Będę trzymać mocno kciuki, żeby Ci się tam wszystko udało! ♥
      Czy przerwa u Ciebie też tak wygląda: 5 min nauki 30 min przerwy? XDDDD U mnie ta przerwa to czasami do miesiąca trwa XDDD
      Aaaaaa! O rety! To cudnie! Bo ja się troszeczkę martwiłam tą ostatnią sceną, że może Sakura powinna z tym poczekać. Ale coś takiego było w tych rozmowach telefonicznych, że musiałam!
      Oj on na bank się cieszy ♥ Bo jak to Ino powiedziała, to jest znak, że ją odzyskał!
      Boże nie! NIE MOGŁABYM! No skąd, takie horrorki Ci po głowie chodzą. Nope, ja nie z tych, ja ich kocham całym sercem. Aż mam dreszcze na samą myśl :/
      O matulu to dobrze! Cieszę się, naprawdę i zaraz zacznę skakać razem z Tobą.
      Ahahaha! Ja raz do kuzyna krzyknęłam EJ NARUTO! zdarza się XDDD
      Eriko, Kocie, ja mam taką ochotę Cię uściskać, że sobie nie wyobrażasz <3 Twoje komentarze to magia jednym słowem. Ty mi nimi dech zapierasz! No każdy jest na wagę złota <3
      To ja się tam sprężę mocno, może uda mi się napisać szybciej... tylko zawsze z SIN mam taki problem, że w ciągu tego miesiąca to mi jakiś pomysł wpadnie XDDD I tak to się opóźnia XD Ale będę się starać!
      A ja dziękuję za komentarz <3
      Zauroczył mnie ten Twój wrodzony słowotok <3
      Dziękuję jeszcze raz, szczerze i od serca ♥
      Buziaki :*

      Usuń
  5. PRZEZ TELEFON?! SERIO?! Ile ona ma lat, 13? Ale okeej, od początku...
    Dziękuję za retrospekcję, czekałam na nią. Chociaż byłam przekonana, że jednak wiadomo co jej zrobił, ale samo to jest na tyle traumatyczne, że myślę iż mamy odpowiedź na histerię i odpały Sakury.
    Veto numer 1 : dlaczego ten twój Sasuke musi być taki idealny, cooo? Dziewczyno, rozbudzasz nadzieje, a wiemy przecież że tacy faceci nie istnieją, a przynajmniej ja takiego nie spotkałam ;)
    O co chodzi z rodzicami? Bo to jest dla mnie totalnie nielogiczne, nienormalne zachowanie. Plus bardzo bym chciała poznać troszkę faktów z perspektywy Satomu - coś mi mówi że to coś więcej niż zwykła obsesja.
    Veto numer 2 : nie krzywdź mi Naruto! xd akcja budzimy Hinatę rozpoczęta :D
    Ino i jej gadulstwo <3 no i Sai, jak miło przeczytać coś, gdzie nie jest emocjonalnym gumochłonem xd
    Warto było czekeć, nie ważne jak długo. Przez te dwa dni sporo się wydarzy, mam nadzieję.
    SMS Sasuke - bezkonkurencyjny ;P

    Arai

    PS Veto numer 3 - PRZEZ TELEFON?????!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przez telefon XDDDDD Odwaga jej zabuzowała czy coś. Może pomogło to, że nie musiała patrzeć mu w oczy? No uczucia trochę wzięły nad nią górę i palnęła XDD
      No akurat wydaje mi się, że taka sytuacja, jak ta w retrospekcji, przeżyta raz, drugi może coś tam człowiekowi w głowie zostawić. Tym bardziej, że Satomu mógł się wobec niej nie raz tak zachować.
      Jeee tam, ma skazy. Po prostu wydaje się być opanowany i może dlatego.
      Sama sobie te nadzieje tworzę przez niego, uwierz mi XDDDD
      Chyba właśnie spowodowałaś, że mi się lampka w głowie zaświeciła. JENY, CHYBA WIEM!
      I już tak na spokojniej, no czytasz mi w myślach! Mam chrapkę na scenę z perspektywy Satomu. BA! Ja mam nawet napisanych kilka zdań. UHUUUHUHU! Coś czuję pracowity tydzień przed sobą.
      Nope, Naruto nic się nie stanie. MASZ MOJE SŁOWO ♥
      Sai jest całkowicie normalnie-porąbanym facetem, lubiącym dziwne żarty. Tak XD
      No ja Ci powiem tak... swoim komentarzem sprawiłaś, że nie tylko coś mi błysnęło wobec rodziców Sakury, ale także kolejnego rozdziału. O tak! Muszę to zapisać. Wiem jak go zacznę!
      Ja na siłę wcisnęłam ten tekst, że jest jego dziewczyną tylko po to, żeby mieć pretekst, aby Sakura najpierw powiedziała te słowa, a później Sasek wypalił z tym smsem. To mi się takie w jego stylu wydawało, że się powstrzymać przed tymi scenami nie mogłam, no.

      PS. Tak, przez telefon. Ale tylko Sakura XDDDD

      Dziękuję pięknie i za pomysły i za komentarz, otworzyłaś zamknięte drzwi w mojej głowie ♥
      Buziaki!

      Usuń
  6. Przeczytałam, pod koniec rozdział€ mnie oświeciło. Tak, tak późno, ale to prywatne wnioski! W tym rozdziale ten cały "Sasuke" ja trochę jak mój chłopak, to było takie "znam to zachowanie, to też, ooo to też znam!" i tylko dlaczego my tacy piękni nie jesteśmy ja się pytam jak główna para? Rozmowa z Ino była bardzo ciekawa, ale ja nie mogę pozbyć się wrażenie, że dziwnym trafem ona należy bardziej do Team'u Mebuki. I dlaczego, dlaczego ja ciągle muszę czekać, aż rozwikła się ta zagadka? Ja chcę wiedzieć, ja chcę!
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuś to wiesz... cierpliwy chłop, spokojny XD To ma bardzo duże znaczenie dla ich związku XDDD
      Nie, nie. Spokojnie, Ino to na bank team Sasuke/Sakura. OJ ZDZIWISZ SIĘ KOCHANA, co ja wymyśliłam! Jestem z tego tak zadowolona, że ojej.
      I dowiesz się, dowiesz ;) Już powolutku mkniemy ku temu XD
      Dziękuję pięknie :*
      Buziaki!

      Usuń
  7. Ja tam chyba coś na wattpadzie pisałam albo nie. Nie pamietam juz, a nie chce mi się sprawdzać.
    No to tak droga Blue. Sen Sakury - przerażający. Ja nie wiem, czy sama dałabym radę żyć normalnie z takim wspomnieniem. To przecież wyżera od środka człowieka.
    Mam pewną zagwozdkę, ale ja Ci o tym chyba na priv na watt napiszę, bo nie chcę jakoś tak publicznie o tym pisać.
    W ogóle postawa Sasuke coraz bardziej mi się podoba. Mam wrażenie, że on się staje wobec niej coraz bardziej stanowczy, a Sakura zaczyna go słuchać! Bierze pod uwagę jego zdanie!
    Scena z ojcem to jedno wtf. Dołożyłaś Sakurci nie ma co xD
    INO była świetna! Poproszę wiecej takich scen!
    A i te wyznanie XD no zaśmiałam się, bo jakoś kilka dni temu, moja koleżanka opowiedziała mi o podobnej sytuacji! Że przez telefon palnęła, jak jej chłopak do domu musiał nagle wrócić. Od razu porównałam ich do SS XDDD NO PODOBNE NO! sytuacje z życia Blue przedstawiasz XDDD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeny! Ja to jak się czymś zajmę, to nie widzę co się dzieje XDDD Jak mi miło przez Twój komentarz <3
      Zagwozdkę dotyczącą pierwszej sceny? Aż się boję :D
      O tak tak! Zaczęła bardziej go słuchać i mam nadzieję, ze będzie tylko lepiej <3
      No bywa no XDD
      Naprawdę? Ułożyło im się tam chociaż? Trzymam kciuki w takim razie! Wiosna idzie w końcu!
      Dziękuję pięknie!
      Buziaki!

      Usuń
  8. Ja tylko daję znać, że czytam, że jestem, że czuwam ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Końcówka zdecydowanie mnie rozbroiła! Ach Saki, Saki.. i ten sms Sasuke.. Już się nie mogę doczekać co będzie w następnym rozdziale - jak potoczy się ich rozmowa na ten temat!
    Co do reszty.. Wcale się nie dziwię, że Sakura tak mocno odbiera emocje, chociaż rzeczywiście jej ciągła panika jest.. irytująca! Jestem pod ogromnym wrażeniem, że Sasuke z nią wytrzymuje.. co oznacza tylko to, że musi naprawdę bardzo mocno ją kochać. Choć jestem pewna, że w tej całej sytuacji kryje sie coś jeszcze, coś czego Sasuke jej nie powiedział o sobie, a co jest bardzo, bardzo ważne. Jestem pewna, że będzie z tym jeszcze jakaś mrożąca krew w żyłach sytuacja..
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo poszalała XD Ja nie wiem o czym ona wtedy myślała. Może źle tak z tą rozmową nie będzie ;)
      Sakura moim zdaniem jest nieco podłamana. W końcu to jak traktował ją Satomu sprawiło, że trochę podupadła jej pewność siebie, którą dopiero Sasuke jej przywrócił tak jakby. A znowu ten wypadek, zanik pamięci itd. Uważam, że każdy byłby sfrustrowany, że nie pamięta wielu rzeczy coś.
      A ona biedna po prostu za bardzo bierze do siebie to wszystko. Ale ma Sasuke! On ją do pionu postawi <3
      Wszystko będzie :3
      Dziękuję pięknie!
      Buziaki!

      Usuń
  10. Cześć, nie mam konta na Bloggerze i zazwyczaj nie komentuję blogów, ale zaczęłam czytać niedawno twoje opowiadanie i tak sobie pomyślałam, że pewnie chciałabyś wiedzieć, co naprawdę o nim myślę. Wiem, że pierwsza notka jest z '14, więc sporo czasu minęło, a rozdziały piszesz naprawdę długie, czasem aż miałam wrażenie, że nigdy się nie skończą. Piszesz naprawdę dobrze, czasami trafią ci się takie śliczne porównania, że mam ochotę je sobie wydrukować i powiesić na szafce. Nie robisz jakichś błędów wielkich ni nic. Czytam to opowiadanie powoli, ale z chęcią (teraz jestem na trzynastym rozdziale, ale pomyślałam, że sprawdzę jak jest napisany obecny i skończyłam na tym, że przeczytałam całość i sobie troszkę zaspoilerowałam), nawet jeżeli nie do końca jestem fanką SasuSaku (SaiIno moim życiem), to muszę ci przyznać, że rewelacyjnie ukazujesz relację Sasuke i Sakury. Dobrze oddajesz ich charaktery, tworzysz naprawdę ciekawe, niesztuczne!, dialogi, a Sasuke nie jest przesadzony (w końcu! Eureka! Chociaż raz!). Czasem, jak czytałam o skończonym skurwielu Sasku i wiecznie latającej za nim Sakurze,to miałam już serdecznie dość wszystkich opek.
    Muszę ci powiedzieć też (patrząc na komentarze, podejrzewam, że tylko ja mam ten problem), że czasem, jak się zagalopujesz, to jakby tłuczesz ten sam temat całe akapity. Emocje i wrażenia są ważne, ale nie do tego stopnia, żeby skupiać na nich całe strony tekstu. Czytelnicy po pewnym czasie omijają takie fragmenty - mi też się to u ciebie czasem zdarzało. Nie mówię ci, co masz robić ani jak pisać, tylko chciałabym ci zwrócić uwagę na to, że masz tendencję do takiego rozkładania jednej rzeczy na części pierwsze, że można oczami wywrócić. Przykładem jest końcówka tego rozdziału, która akurat teraz rzuciła mi się w oczy, gdzie Sakura o mały włos zawału nie dostaje z przejęcia, bo powiedziała dwa słowa za dużo. Rozumiem przejęła się, ale czy nie reaguje troszkę zbyt mocno? W końcu to nie tak, że powiedziała to do faceta, z którym dopiero co zaczęła się spotykać i przecież w trzynastym rozdziale sama mu powiedziała prosto w oczy, że chce tylko jego i nie zamierza się dzielić.
    Kurczę, piszesz naprawdę bardzo dobrze, a patrząc na to, co jest na Wattpadzie, powiedziałabym wręcz, że świetnie. Musisz tylko uważać na to, żeby nie robić masła maślanego. Nadmierna ilość przymiotników i emocji potrafi przytłoczyć i stworzyć przesadyzm.
    Ale to tylko moje słowa, zwykłej czytelniczki, która sama nawet nic nie pisze. Czytać to opowiadanie i tak będę, bo jest bardzo dobre, a moje słowa, możesz puścić mimo uszu. Jak mówiłam, jestem tylko jednym czytelnikiem. Nie oczekuję, że cokolwiek zmienisz, bo ja tak sobie życzę. :)

    Pozdrawiam, Reverie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe z Twojej strony, że napisałaś taki obszerny komentarz. Jestem Ci ogromnie wdzięczna. I również za to, że przetrwałaś tę historię XD
      Też lubię SaiIno, a ostatnio nawet taką małą fazkę na nich mam, ale kiedy ja się za nich zabiorę... nie wiem :(
      To się ogromnie cieszę! W sumie to myślę tak samo, bo Sasuke najczęściej jest tak przedstawiany i się nie raz zastanawiam dlaczego?
      Aaaaa wiem, o co chodzi! Ostatnio musiałam sobie zerknąć nieco dogłębniej w poprzednie rozdziały i miałam takie lekkie zdziwienie... a myśl o poprawie tego opowiadania, coraz bardziej zaczęła krzątać mi się po głowie. Tylko kiedy ja się za to wezmę :(
      I dziękuję wielce, że o tym mi napisałaś, bo o ile jest mi łatwiej, jak ktoś wskaże co jest nie tak albo co by można było jeszcze poprawić.
      I tak, mam tendencję, oj mam XD Nie wiem dlaczego, ale właśnie tak najbardziej widoczne jest to przy tej historii. W ogóle SIN to jeden wielki misz masz, bo na niej uczę się w dużej mierze pisać. Także postaram się jakoś zahamować, i tak, przyznaję bez bicia, że czasami mnie z tym ponosi i też nie zawsze pamiętam do czego się odniosłam albo nie i dlatego...
      Jednak naprawdę bardzo Ci dziękuję za te słowa, bo zapewne teraz będę nieco bardziej uważać i się pilnować. Mam jedynie nadzieję, że mi się uda :D
      No i to są dobre słowa! Boję się tylko, że mogę coś sknocić XDD
      Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz, bo naprawdę będzie dla mnie bardzo pomocny, chociażby przy kolejnych pracach. Dziękuję pięknie ♥
      Pozdrawiam serdecznie :D

      Usuń
  11. "— Czy ja mam cię walnąć w ten różowy łeb? — warknęła Ino, opierając ręce na biodrach i nachylając się nad nią." rozłożył mnie ten moment na łopatki :D No w końcu ktoś przegadał Sakurze, co do Sasuke, bo już trochę jej zachowanie było irytujące :D Ostatnia scena - rozpłynęłam się, to było takie słodkie, Sakura zupełnie jak nastolatka :D Tylko jedna rzecz rzuca się w oczy, wydaje mi się, że lepiej czytałoby się wyjustowany tekst ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst jest wyjustowany, więc to trochę dziwne, że u Ciebie coś nie pykło :o
      Sakura tego potrzebowała! Ale właśnie może dlatego, że poczuła się zbyt pewnie, albo taka zachęcona ku wyznaniu Sasuke swoich uczuć, zachowała się jak nastolatka. Ale kto w miłości nie zachowuje się jak dzieciak XDDDDD

      Usuń
  12. O, to dziwne. W Firefoxie wyjustowane są tylko komentarze, nie tekst posta. Sprawdziłam w Chromie i jest wszystko okej, zły lisek! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O szok! Nieźle! Ale dobrze wiedzieć, podziabię coś w kodzie i może uda mi się to naprawić! Dziękuję!

      Usuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥