Notes

|9.5.2019|
Rozdział 25: 25%
korekta:
Lewa kolumna jest wysuwana

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 kwietnia 2018

Chapter twenty-one.

— Kocham cię — powiedziała, a potem jak gdyby nigdy nic się rozłączyła. Przez chwilę wydawało mu się, że to żart. Głupi, nieśmieszny żart.
Odsunął telefon od ucha i wpatrywał się w niego beznamiętnym wzrokiem. Imię Sakura w rejestrze połączeń sprawiło, że na moment zabrakło mu tchu. Dopiero gdy rozświetlony ekran zabarwił się na czarno, dotarło do niego, że to mu się nie przewidziało, ani nie przesłyszało — ona naprawdę to powiedziała.
W głowie Sasuke wciąż kołatały się te dwa słowa, skupiając na sobie całą jego uwagę. Bez większego problemu był w stanie odtworzyć w myślach brzmienie jej głosu, gdy je wypowiedziała.
Westchnął ciężko i przesunął z frustracją dłońmi po twarzy.
Jeszcze dwa lata temu wpadał w panikę, gdy je słyszał, a teraz… sam nie wiedział, co o tym myśleć. Po śmierci rodziców i zniknięciu Itachiego stracił wiarę w takie wartości jak miłość i rodzinne szczęście. Razem z tym w jego głowie zagnieździła się myśl, że on na to nie zasługiwał — na te dwie rzeczy, których ludzie tak usilnie poszukują i za którymi podążają.
Był niczym pusta skorupa przyodziana w człowieka. Nie martwił się o nikogo. Dbał tylko o własne potrzeby. Przyjaciół traktował z dystansem, a kobiety jako zabawę. Nie był w stanie przetrawić swojej niechęci do świata oraz strachu, że jeśli kogoś do siebie dopuści, ta osoba od niego odejdzie — tak, jak jego rodzina.
Aż pojawili się Naruto i Sakura.
Uzumakiego poznał w podstawówce. Był nadpobudliwym dzieckiem, który w dziwny sposób jednał ludzi wokół siebie. Zawsze było go wszędzie pełno. Rozrabiał, nie uczył się i ciągle działał mu na nerwy. Wtedy jakimś dziwnym (nie)szczęściem Sasuke przykuł uwagę blondyna. Uchiha początkowo go zbywał, bo Naruto był tak natarczywy, że wystarczyło jedno słowo z jego ust, aby go zirytować. Z czasem jednak nieugięta postawa chłopaka zagrabiła sobie trochę szacunku Sasuke.
Wywiązała się między nimi jakaś dziwna więź, której początkowo nie rozumiał. Naruto był pierwszą i jedyną osobą, której zaufał na tyle, żeby zwierzyć się ze swojej przeszłości. Po dziś dzień pamiętał reakcję blondyna, który z szerokim uśmiechem walnął go w plecy i oznajmił, żeby nie przeżywał, bo może na nim polegać. Sasuke nie był pewien, co w tamtej chwili wywołało u niego błogie uczucie ulgi, ale za to wiedział, że zyskał wspaniałego przyjaciela.
Kiedy miał dwadzieścia trzy lata, pojawiła się Sakura — wystraszona, zagubiona, skrzywdzona dziewczyna z małego miasteczka. Poznali się przypadkiem w barze, w którym pracowała. Dopiero zaczynała, więc nie dziwiło go to, że jej ruchy przypominały mu małego cielaka. Nie pasowała tam. Wzdrygała się za każdym razem, gdy ktoś przypadkiem ją dotknął i przez to nie raz zawartość tacy, którą trzymała akurat w dłoniach, lądowała na podłodze.
Takie też było ich pierwsze spotkanie; szalone, może nawet trochę niechlujne, bo przez jakiegoś gościa, który ją wystraszył, wylała na niego cały kufel piwa. Nie zareagował wtedy przesadnie ostro, ale przez nagłość tego zdarzenia wymsknęło mu się parę niemiłych słów. Miał wtedy zły dzień, a ona mu tego nie ułatwiła.
Nadal pamiętał wystraszony wyraz jej twarzy i tę usilną próbę powstrzymania łez, gdy go przepraszała. Później już nawet nie obchodził go fakt, że był mokry i śmierdział piwem, wkurzało go to, jak Sakura ukorzyła się przed nim przez taką głupotę. Już wtedy coś mu podpowiadało, że dziewczyna nosiła ze sobą zbyt ciężki bagaż emocjonalny.
Zanim wyszedł, zbył to wszystko machnięciem dłoni i mruknął do niej, że nie ma się czym martwić. Nie miał pojęcia, że po tym zdarzeniu los sobie z nich zakpi i nie raz ich drogi się skrzyżują.
Początkowo nienawidził tego, co z nim zrobiła. Sprawiła, że czuł się słaby, że jej potrzebował. Że zaczął kwestionować wszystko w swoim aktualnym życiu: przeszłość, uczucia, a nawet ludzi wokół. Nie podobało mu się to, bo po raz pierwszy ktoś wpłynął na niego tak, że nie miał pojęcia, co powinien zrobić, jak się zachować. Kawałek po kawałku burzyła jego mur, który przez tyle lat tak usilnie budował wokół swojego serca.
Wszystko zmieniła tamta noc i jej surowe spojrzenie wypełnione łzami. Ten widok uświadomił mu, jaki był głupi, dopuszczając ją do siebie. Bo zranił tym nie tylko ją. Od tamtej pory przerażała go coraz bardziej, a raczej to, co zaczął do niej czuć. Co śmieszne, po tym zdarzeniu, mimo ogarniającego go strachu, brnął w to bagno samowolnie. Dla niej zaryzykował. Dla niej spróbował.

— Cholera — zaklął i kopnął kamień, leżący przy stopie. Drżał ze złości i myślał, że rozniesie coś lub kogoś gołymi rękoma. Jeszcze żadna kobieta nie zdenerwowała go tak bardzo jak ona. Sakura nawet nie pozwoliła mu dojść do słowa. Nie dała mu szansy na wytłumaczenie, po prostu powiedziała, co jej ślina na język przyniosła i odeszła. Miał ochotę iść za nią, potrząsnąć nią i przemówić do tej różowej głowy, że to wszystko nie było tak, jak myślała. Ale nie zrobił tego, nie miał zamiaru się przed nią płaszczyć. Poza tym Haruno zawsze wyobrażała sobie zbyt wiele i czasami przesadzała. To był jej problem, nie jego.
— Szlag! — warknął z nadzieją, że jeśli da upust swoim emocjom i je z siebie wyrzuci, to będzie mu lepiej. Tak się nie stało. Wkurzył się jeszcze bardziej. Widok jej skrzywionej z bólu i złości twarzy ciągle pojawiał mu się przed oczami.
Odwrócił się na pięcie i ruszył ciężkim krokiem do klubu. Miał dwie opcje: pierwsza — upić się i dać sobie z nią spokój, druga — zabrać swoje rzeczy i jechać do niej. Sam nie wiedział, która z nich była głupsza. To było bez sensu, tym bardziej że nie byli razem; jego nie interesowały związki. Nie łączyło ich nic poza tym, że było im razem dobrze.
Podchodząc do drzwi, uderzył się mocno w pięścią w pierś. Specjalnie włożył w to tyle siły, żeby go zabolało, żeby poczuł to, co zrobił. To był odruch, bo coś boleśnie ściskało go w środku i nie potrafił pozbyć się tego przeklętego uczucia.
Nerwowo złapał za metalowy uchwyt i pociągnął do siebie drzwi. Wykrzywił usta w grymasie, czując panujący w środku gwar i zaduch. Od razu wiedział, że nie chciał tu być ani chwili dłużej.
Zerknął w stronę stolika, przy którym wcześniej siedział i syknął, bo Naruto i Hinata nadal przy nim byli. Z jakiegoś powodu pomyślał, że się zmyli bądź poszli tańczyć. Miałby wtedy idealną okazję, aby zgarnąć swoje rzeczy i uciec, nie narażając się na rozmowę z nimi.
Ledwo do nich podszedł, a Uzumaki wyciągnął rękę i zaczął do niego energicznie machać. Sasuke uniósł dłoń do góry, ostudzając trochę niepotrzebny zapał przyjaciela.
— Gdzie Sakura? — zapytał blondyn, rozglądając się na boki, zanim Uchiha zdążył usiąść.
— Wróciła do domu — odparł, wzruszając ramionami.
— Jak to wróciła do domu? — najeżył się i zerwał się gwałtownie z siedzenia. — Co jej zrobiłeś Sasuke? — Walnął dłońmi w stół, oczekując odpowiedzi.
— Nic  — odparł, ściągając brwi.
Naruto w jednej chwili stanął przed nim. Chociaż Sasuke był od niego niewiele wyższy, gdyby zaczęli się bić, nie dałoby mu to żadnej przewagi. Uzumaki był zdecydowanie bardziej zwinny niż on.
— Co jej zrobiłeś? — zapytał ponownie Naruto, patrząc podejrzliwie na Sasuke.  Blondyn domyślał się, że Sakura mogła zobaczyć tę dziewczynę przy stoliku i dlatego wyszła.
— Nic — syknął i pochylił się po szklankę z drinkiem. — Nie chciała mnie nawet wysłuchać — warknął.
Uzumaki wyjął mu kieliszek z dłoni i odstawił z hukiem na stół, rozlewając trochę jego zawartości. Sasuke spiął się i spojrzał na niego spode łba.
— O co ci chodzi?
— Dlaczego za nią nie poszedłeś? — warknął ostro, co od razu zwróciło uwagę jego dziewczyny, która do tej pory tylko się im przyglądała z bezpiecznej odległości.
Sasuke kątem oka obserwował, jak wstała i powoli zbliżyła się do nich.
— Po co? To nie jest moja dziewczyna — mruknął pod nosem zgodnie z prawdą. Nie rozumiał, dlaczego Naruto tak się gorączkował. To nie była jego sprawa.
Sasuke spojrzał na niego, uświadamiając sobie jedną rzecz — to Uzumaki był tym, który ich ze sobą umówił. To przez niego wdepnął w to bagno bardziej, niż powinien i nie chodziło tu wcale o ich pierwszy pocałunek, czy pomoc w ukaraniu Takanashiego. Naruto sprawił, że się do siebie zbliżyli. Tworzył im tyle okazji i sytuacji, że tylko głupiec by z nich nie skorzystał.
— Sasuke — krzyknął i chwycił go za kołnierz. — Gdybyś chociaż raz przestał udawać, że nikt cię nie obchodzi. Chociaż raz! — Pogroził mu palcem przy twarzy.
Uchiha wywrócił oczami. Irytowało go to, że tak o nią dbał. Od początku skakał wokół niej jak brat obok młodszej siostry lub nawet gorzej. Nie musiał, ale i tak to robił. To nie była jego działka — Sasuke też nie, ale mimo to, czasami czuł się o niego zazdrosny. O tę ich dziwną koleżeńską relację, chociaż wiedział, że Uzumaki był w związku.
Naruto szarpnął nim raz, a potem drugi. Uchiha chwycił dłońmi jego nadgarstki i zacisnął mocno, próbując go od siebie odsunąć. Wiedział, że przyjaciel chciał go sprowokować. Zmusić do jakiejś reakcji.
— To nie twój interes — syknął Sasuke.
— Dlaczego jej nie szanujesz, chociaż w połowie tak, jak ona ciebie!
— Naruto, uspokój się, proszę. — Dobiegł ich zmartwiony głos Hinaty i oboje obrócili się w jej stronę. Dziewczyna dotknęła ramienia swojego chłopaka i zacisnęła na nim chude palce. Spojrzenie, którym obdarzyła Naruto było tak intensywne i pełne determinacji, że blondyn natychmiast odsunął się od przyjaciela.
Sasuke poprawił koszulę i sięgnął po swoją kurtkę wiszącą na oparciu kanapy.
— Chodzi o te kobiety? — zapytała spokojnie Hinata. — Zobaczyła cię z nimi, chociaż byłeś umówiony z nią…
Prychnął. Że akurat oni musieli być świadkami tych durnych scen, pomyślał.
— Czyją stronę trzymasz? — warknął w jej stronę. Źrenice Hyuugi drgnęły i poczuł się głupio przez swój wybuch. Jeszcze nigdy tak na nią nie naskoczył.
— Waszą — powiedziała głośniej, wlepiając w niego surowe spojrzenie.
— Nie ma żadnych nas — odparował i nie czekając na żadną odpowiedź ze strony przyjaciół, odwrócił się i ruszył do wyjścia. Musiał uciec z tego miejsca i nie obchodziło go jakie konsekwencje to za sobą pociągnie.
Złapał taksówkę, podał kierowcy swój adres i rozsiadając się wygodnie w fotelu, czekał, bo, co więcej mógł zrobić. Potarł ręką kark, próbując odegnać ogarniające go zdenerwowanie. Siedział w ciasnej taksówce i wyglądał przez okno. Wpatrywał się w rozświetlone nocą ulice Asakusy, czując, jak ciągle buzuje w nim złość. Jednak nie był w stanie stwierdzić, z jakiego konkretnie powodu. Taka frustracja wywołana rozmową z Sakurą i reakcją Naruto.
Gdybyś chociaż raz przestał udawać, że nikt cię nie obchodzi, słowa Uzumakiego nagle rozbrzmiały mu w myślach i tylko spotęgowały jego irytację. Sasuke nie udawał. Sakurę i jego nie łączyło nic szczególnego. Nie spotykali się na poważnie. Nie byli w związku. Zresztą nigdy w żadnym nie był. Nie interesowało go to i wcale nie chciał, więc dlaczego teraz, akurat dla Sakury, miałby zmienić zdanie. Sama jej reakcja pokazała, że mu nie ufała, więc jaki byłby sens w związku bez zaufania.
I czemu czuł się tak, jakby go zostawiła?
Coś ścisnęło go w piersi na tę myśl. Wiedział, że nie zrobił nic złego, a jeśli Sakura myślała inaczej — to jej sprawa. Zresztą… tym lepiej dla niej, bo w końcu się od niego uwolniła. Wiedział, że nie byłaby z nim szczęśliwa. Nie nadawał się do związku, nie potrafił kochać, tak jak na to zasługiwała. Była między nimi bariera, której nie dało się ot tak przeskoczyć. Znał zaledwie część jej przeszłości, a ona nie wiedziała o nim nic. Samo to pokazywało, że nie był dla niej odpowiedni. I dobrze się stało, że zakończyli ten kabaret. Łączyło ich tylko pragnienie, nic poza nim. Dzięki niej zapominał o przeszłości, a ona udawała, że jej przeszłość wcale jej nie zmieniła. Przy nim próbowała, chociaż na chwilę odzyskać dawną siebie.
To było chore. Powinni być sobie wdzięczni, że się od tego uwolnili. Powinna się cieszyć, bo próbował ją chronić, odsunąć od popieprzonych myśli w jego głowie. Dać jej szansę na to, żeby poznała kogoś normalnego, kto ją uleczy i będzie traktował tak, jak na to zasługiwała. Tylko dlaczego nie potrafił przekonać siebie do tych słów? Gdy o nich myślał, czuł tylko bolesne ukłucie w sercu. Bo od razu Sakura pojawiała się w jego głowie, a razem z nią pragnienie, żeby ją zobaczyć. Usłyszeć. Dotknąć.
Wymamrotał ciche przekleństwo pod nosem.
Co jest ze mną nie tak? Co jest z tą całą sytuacją nie tak?, zapytał siebie w myślach. Przez jakieś głupie niedomówienia zrobili z igły widły. Bo nie chciała go słuchać. Bo była zbyt uparta, by dopuścić go do głosu.
Bo do jasnej cholery, boję się przyznać przed samym sobą, że mi na niej zależy!
Bezwiednie uderzył dłońmi w siedzenie naprzeciwko siebie, co zwróciło uwagę taksówkarza.
— Co pan robi? — zapytał i odwrócił głowę w stronę Sasuke, aby zobaczyć, co się dzieje. Uchiha był przez chwilę zdezorientowany, ale zaraz szybko się zreflektował i przeprosił.
Opadł na siedzenie, próbując powstrzymać szalejące w nim emocje. To było niedorzeczne. Przez nią czegoś potrzebował. Przez tyle lat nie zawracał sobie głowy takimi myślami i uczuciami, aż nagle pojawiła się ona. Biedna, bezbronna, skrzywdzona, rozpaczliwie potrzebująca pomocy.
Ale czy to go do niej przyciągnęło?
Nie wiedział, ale zdecydowanie chęć chronienia jej, pchnęła go ku tej dziewczynie i spowodowała, że zaczął podejmować idiotyczne decyzje. Nie brał pod uwagę tego, że któregoś dnia się obudzi i ot tak coś do niej poczuje. To było niedopuszczalne. Wręcz niemożliwe, a już na pewno to była jedyna rzecz, której nie chciał.
Głos taksówkarza wyrwał go z zamyślenia i zdał sobie sprawę, że byli już na miejscu. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie podać mu adresu Sakury. Przez zbyt długą chwilę. Potrząsnął głową i wyciągnął z kieszeni pieniądze, podał je mężczyźnie, po czym wyszedł z samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi. Ślimaczym krokiem szedł do budynku, ciągle rozmyślając nad tym, co powinien zrobić.
Czekając na windę, sprawdził godzinę w telefonie. Była dwudziesta trzecia trzydzieści jeden. W głowie znowu zaczęły kłębić się durne myśli, a wszystkie dotyczyły Sakury i tego, co byłoby słuszne dla niej. Zablokował telefon i schował go do kieszeni.
Z głośnym westchnięciem rzucił się na kanapę. Zamknął oczy i położył na twarzy prawe ramię. Wziął dwa głębokie oddechy, czując, jak jego ciało powoli się rozluźnia. Ten wieczór był dla niego męczący; wyparowały z niego wszelkie siły. Nie miał chęci na nic, a tym bardziej na jutrzejszy opieprz od Naruto. Sasuke był pewny, że wpadnie do niego rano i będzie próbował przemówić mu do rozumu — już raz tak zrobił. Tylko co to tak naprawdę da? Żadne słowa nie zmienią postępowania Uchihy.
Zerwał się na proste nogi i ruszył do łazienki. Potrzebował zimnego prysznica, który otrzeźwiłby jego myśli. Wszystko dopadło go naraz, gdy stanął pod natryskiem. Jej załzawione oczy, drżący głos i wykrzywiona z bólu twarz. Odkręcił wodę i ustawił na najniższą temperaturę. Zadrżał, gdy chłodny strumień uderzył o jego rozgrzane ciało. Oparł dłonie o zimne kafelki i pochylił głowę. Krople wody sunęły po jego ciele, paraliżując najpierw stopy, a następnie resztę ciała.


Odgłos rozsuwanej zasłony prysznicowej przykuł jego uwagę. Podniósł głowę spod deszczownicy i przetarł dłonią oczy, żeby lepiej widzieć. Zmarszczył brwi zaskoczony obecnością Haruno, bo dziesięć minut temu smacznie spała w jego łóżku.
Sakura ostrożnie uniosła jedną nogę i postawiła ją w brodziku, a następnie drugą, bezwiednie wyciągając do niego rękę, aby jej pomógł. Cofnął się, robiąc miejsce. Sekundę później stała przed nim naga, zarumieniona, ze wstydliwym, krzywym uśmiechem na ustach.
Przykręciła zimną wodę i ustawiła temperaturę na taką, którą odpowiadała jej najbardziej.
— Rozchorujesz się kiedyś przez te lodowate prysznice — powiedziała, ostrożnie przesuwając dłonią wzdłuż jego tułowia i przysuwając się tak, że po chwili jej ciało całkowicie do niego przylgnęło.


Zaklął pod nosem i bardziej wystawił się na zimny strumień wody. Musiał wyrzucić to wspomnienie ze swojej pamięci. Nie potrzebował go; tak jak i reszty, tylko mu zawadzały. Zawsze pojawiały się w najmniej odpowiednim momencie, jakby podświadomie chciały mu coś udowodnić.
Po pięciu minutach cały zziębnięty wyszedł spod prysznica, a potem założył koszulkę przez głowę, wciągnął bokserki i dresy. Nie czuł się nawet trochę orzeźwiony. Sakura ciągle zaprzątała jego myśli i nie był pewien, co powinien z tym zrobić.
Wyrwało mu się pojedyncze parsknięcie i poszedł do kuchni. Potrzebował alkoholu. To było jego ostatnie koło ratunkowe, aby pozbyć się jej z głowy. Ale im bardziej się starał, tym bardziej ją czuł; jej zapach, ciepłe pocałunki, dotyk dłoni na jego ciele, słyszał jej jęki, szept.
Wpatrywał się w zawartość lodówki i nagle odechciało mu się wszelkiego picia. Jedyne czego potrzebował to ona, chociaż na chwilę. Musiał z nią porozmawiać.
Trzymając się tej myśli, wbiegł do swojej sypialni i założył pośpiesznie skarpety, buty do biegania i narzucił na siebie ciepłą bluzę. Chwytając po drodze telefon, portfel i klucze wybiegł z mieszkania, bo czuł, że jeśli zawaha się choć przez sekundę, straci swoją szansę. Być może jego decyzja nie była zbyt mądra. Być może doprowadzi do tego, że zmarnuje sobie życie, ale chciał zaryzykować.
Miał świadomość, że nie będzie chciała z nim rozmawiać, może nawet nie wpuści go do mieszkania, ale nie mógł odciąć się od niej bez żadnych wyjaśnień. To nie dałoby mu spokoju.
Schował telefon, klucze i portfel do kieszeni i ją zasunął. Następnie założył kaptur na głowę i pobiegł do niej. Nie miał ochoty zamawiać taksówki, no i pił w barze, więc nie mógł prowadzić. Wolał się przebiec; zmęczyć i pozbyć z ciała tej całej frustracji, aby na końcu tej drogi spotkać się z Sakurą i z nią porozmawiać.
Tym, co go zadziwiało, było to, że to najłatwiejsza decyzja, jaką podjął przez całe swoje życie. Tylko jaki miał w tym cel?
Stał pod jej drzwiami dobre pięć minut, zanim zdecydował się zadzwonić. Nigdy w życiu nie czuł takiego stresu jak teraz. Cały dygotał i nie wiedział, czy ze zmęczenia, czy z zimna, czy ze zdenerwowania.
Przetarł dłonią spierzchnięte usta i odetchnął głęboko. Nie zastanawiał się nad tym, co jej powie, jak jej to wytłumaczy. Miał nadzieję, że ta rozmowa jakoś sama się potoczy.
Przez chwilę myślał nawet nad tym, żeby odejść. Bo przecież to była kompletna głupota, że stał pod jej drzwiami. Był jak sparaliżowany, nie potrafił zrobić kroku, a co dopiero podnieść ręki i zadzwonić. Całe pięć minut zajęło mu naciśnięcie tego dzwonka. Pięć minut.
Przez cienkie ściany usłyszał piskliwy dźwięk, który rozbrzmiał po drugiej stronie drzwi. Nie słyszał jej kroków, ale wiedział, że tam była. Niecierpliwie czekał, aż mu otworzy, ale wyglądało na to, że nie zamierzała. Zapukał po chwili nieco zniecierpliwiony.
— Sakura, wiem, że tam jesteś. Otwórz — powiedział, opierając dłoń o ścianę. Szczęk zamka przysporzył go o szybszy puls. A kiedy otworzyła drzwi i stanęła przed nim, ubrana w krótkie spodenki i luźną prześwitującą bluzkę, myślał, że serce wyskoczy mu z piersi. Jej oczy były czerwone i opuchnięte, a na policzkach widoczne były zaschnięte ślady po łzach. Szybko je przetarła, jakby próbowała to ukryć. Wpatrywała się w niego z wysoko uniesionymi powiekami, a przez jej twarz przemknęło zaskoczenie i dezorientacja. Kurczowo trzymała dłoń na klamce, próbując zachować między nimi dystans i w razie nagłej potrzeby, móc zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
— Mogę — odchrząknął, bo głos brzmiał mu obco. — Mogę wejść?
Najpierw wzruszyła ramionami, a dopiero po chwili kiwnęła niepewnie głową.
Sasuke zagryzł policzki od wewnątrz i przecisnął się obok niej, gdy cofnęła się, robiąc mu miejsce. Następnie zamknęła za nim drzwi i minęła go, starając się zachować jak największy dystans między nimi. Zatrzymała się przy kanapie. Nie wiedząc co zrobić z rękami, chwyciła krawędź sofy i oparła się o nią biodrami.
Zlustrował ją wzrokiem, starając się nie patrzeć na jej piersi, które były bardzo dobrze widoczne spod białej, cienkiej bluzki.
— Po co przyszedłeś? — zapytała głosem bez wyrazu.
— Nie pozwoliłaś mi wyjaśnić — poinformował, próbując zachować trzeźwy umysł.
— Nie ma czego wyjaśniać — zripostowała szybko. Zacisnęła jedną dłoń w pięść, a kiedy dostrzegła, że to zauważył, schowała ją za plecy. — Powiedziałeś wystarczająco. Nie jesteśmy w związku Sasuke. Nie ma czego wyjaśniać — powtórzyła. —  Wszystko zostało już powiedziane — dodała drżącym głosem.
Uchiha miał wrażenie, że Sakura nie wytrzyma i znowu się rozpłacze, a nie był w nastroju, aby po raz kolejny patrzeć, jak po jej policzkach spływają łzy. Wystarczyło, że ten raz płakała przez niego.
— Nawet mi na to nie pozwolisz? — zapytał ostrożnie.
— To tylko pogorszy sprawę — odpowiedziała, obejmując się ramionami.
Zrobił krok w jej stronę i serce zaczęło mu walić jak młotem, a żołądek podskoczył do gardła. Chociaż z zewnątrz wydawał się opanowany, w środku aż w nim szalało. Dystans między nimi się skrócił, gdy stanął pół kroku przed nią.
— Nie chcę słuchać twoich wywodów związanych z tym, jak bardzo mnie nie chcesz — wyrzuciła, spuszczając wzrok i mocniej zacisnęła ramiona na swoim ciele.
Delikatnie chwycił jej palce w dłonie i odsunął. Pokierował nimi tak, że położył je na brzegu sofy, nakrywając swoimi. Zauważył błysk jej w oku, jakąś małą iskierkę nadziei.
— Jeśli naprawdę mnie tu nie chcesz, po prostu to powiedz. — Nachylił się nad nią, dotykając torsem jej piersi. — Wyrzuć mnie i nie patrz na mnie tak, jakbyś była zachwycona tym, że przyszedłem — powiedział ostro, z utkwionym w nią surowym spojrzeniem.
Wyrwała swoje dłonie, jakby ją parzyło. Wyprostował się, ale nadal stał blisko niej.
— Widocznie nie tylko ja tak na ciebie patrzę. Może to nie jest twój jedyny przystanek dzisiaj w nocy — powiedziała dobitnie, z wyraźną irytacją w głosie. Odsunęła się od niego.
Sasuke przewrócił oczami. Gdyby tylko Sakura wiedziała, jak bardzo go zdenerwowała. Czasami naprawdę potrafiła mu dogryźć.
— Nie wiem, nie sprawdzałem kalendarza — odparł nonszalancko, wzruszając ramionami.
— Wyjdź — wyrzuciła nagle, kompletnie go tym zaskakując. Jedno słowo wystarczyło, aby cały zadrżał. Miał nadzieję, że tego nie zauważyła.
— Nie. — Przysunął się bliżej, prowokując ją. Musiał sprawić, żeby wykrzyczała mu swoje myśli w twarz.
— Sasuke, wyjdź. — Wstrzymała powietrze, gdy zmniejszył odległość między nimi o centymetr. — Nie mam zamiaru rozmawiać z tobą o tych kobietach. — Odepchnęła go i stanęła kilka kroków od niego.
Zaskoczyła go. Zagryzł z irytacji dolną wargę, a kiedy odwrócił się w jej stronę, udał, że to go nie ruszyło. Wkurzył się, bo pozwolił jej dyktować warunki. Nie tak wyobrażał sobie tę rozmowę.
Przesunął dłońmi po twarzy i powoli wypuścił powietrze z płuc. Był zmęczony, chciał tylko wyjaśnić to jedno małe nieporozumienie.
— Możesz przestać się tak zachowywać? Przyszedłem wyjaśnić to, co tam widziałaś. To tyle.
— Wiem, co widziałam. I nie chcę żadnych twoich wyjaśnień. Nie chcę, Sasuke — wyszeptała.
Bezwiednie ruszył do przodu, skupiając uwagę na jej rozchylonych ustach i zarumienionych policzkach. W jej oczach dostrzegł ból. Wyciągnął do niej ręce, chcąc ją objąć, ale się cofnęła.
— Nie dotykaj mnie. — Pokręciła głową i znowu otoczyła się ramionami.
— Zapytaj mnie.
Sakura zrobiła wielkie oczy. Ulżyło mu, bo to było znacznie lepsze, niż ten smutek, który był w jej oczach jeszcze kilka sekund temu.
— Nie chcę. — Spuściła wzrok, a policzki zaczęły jej drżeć. Sasuke wyciągnął do niej rękę i położył delikatnie dłoń na jej ramieniu.
Mogła tylko na niego patrzeć, marszcząc z niezrozumieniem brwi, podczas gdy jego palce powędrowały w dół jej ramienia. Zacisnęła mocno usta i odetchnęła głęboko.
— W ciągu ostatniego miesiąca… — ucichła, jakby nie była pewna, co powiedzieć dalej. — Z iloma kobietami łącznie ze mną się zabawiałeś? — Zauważył, jak zacisnęła dłonie w pięści i przycisnęła je mocno do swoich ud.
Zagryzł zęby z irytacji, bo nie mógł się nadziwić, że nadal chodziło jej o to. Przecież to była kompletna głupota. Czy ona naprawdę mnie za takiego ma, pomyślał. Ale sama się o to prosiła. Jeśli tak bardzo chciała powodu, to on jej go da.
— Nie wiem — wzruszył ramionami, kierując wzrok ponad jej ramię — może pięcioma. Nie liczyłem, byłem zajęty czymś innym.
I w tym momencie poczuł na swoim policzku piekące uderzenie. Nie zarejestrował nawet, w którym momencie wymierzyła mu ten dość mocny cios. Twarz poleciała mu w prawą stronę, a oczy prawie wypadły ze zdziwienia, które po chwili zamieniło się w czystą złość. Bezwiednie dotknął bolącego miejsca i spojrzał na nią. Momentalnie uleciał z niego cały gniew, gdy zobaczył jej zaszklone od łez oczy. Przesadził. Poczuła się upokorzona.
— Wyjdź stąd Sasuke. — Wskazała dłonią na drzwi. — Wyjdź stąd… wyjdź — powtarzała to słowo, jak mantrę a po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy. — Wyjdź stąd! — krzyknęła i popchnęła go mocno, kiedy nie reagował. Stał bez ruchu i pozwolił na to, żeby go okładała. Kiedy zrobiło się to nieznośne, złapał ją za nadgarstki i potrząsnął, zmuszając, aby na niego spojrzała.
Pociągnęła nosem i odwróciła wzrok.
— Nie spałem z nimi Sakura — powiedział na tyle cicho, aby bez problemu go usłyszała. — Nie byłem z żadną kobietą od trzech lat. — Po tych słowach bezwiednie rozchyliła usta i wpatrywała się w niego wyraźnie zaskoczona. Sasuke dobijało to, że nic nie mówiła.
Kiedy w końcu się uspokoiła i odsunęła od niego, czekał na kolejne wyjdź. Był wręcz pewny, że każe mu opuścić mieszkanie, a zrobiła coś, co go kompletnie zaskoczyło.
— A te z baru? Kim one były — zapytała tak cicho, że przez chwilę nie był pewny, o co jej chodzi. Musiał bardzo uważnie wsłuchać się w każde jej słowo, żeby cokolwiek zrozumieć.
— Nawet ich nie znam — odpowiedział szybko. — Ta pierwsza była pijana i przyczepiła się do Naruto. Zwróciłem jej uwagę, więc przerzuciła się na mnie i właśnie wtedy weszłaś ty. — Wskazał na nią dłonią.
— Nie okłamuj mnie, nawet jej nie odtrąciłeś — burknęła.
Sasuke przeczesał z frustracją palcami włosy.
— Próbowałem. Zapytaj się Naruto lub Hinaty, jak mi nie wierzysz. Byli tam.
Wzruszyła ramionami.
— A ta druga?
Zrobił krok w tył, dając jej trochę przestrzeni.
— Pomogłem jej podczas wypadku i od tamtej pory bardzo często i przypadkiem na mnie wpada. Wpoiła sobie, że między nami jest jakaś więź, a to tylko złudne pragnienie podziękowania za ocalenie życia — wyjaśnił, ale jej widocznie to nie wystarczyło.
— Okazać wdzięczność. Hm. — Minęła go i ruszyła do drzwi. Sasuke orientując się, co chciała zrobić, ruszył za nią i zatrzymał.
— Co ty wyrabiasz? — syknął.
— Już mi wszystko wyjaśniłeś. Nie ma sensu ciągnąć tej rozmowy dalej.
— Dlaczego tak się zachowujesz? — zapytał, ściskając jej nadgarstek.
— Ja tylko staram się być konsekwentna. Te kobiety i ja źle zgraliśmy się w czasie, ale przynajmniej wiem, że przez ten cały czas się tylko łudziłam, że może z tych wszystkich dziewczyn wybierzesz właśnie mnie. Nie bawisz się w związki, a ja właśnie tego chcę. Dlatego proszę cię Sasuke… wyjdź. Tak będzie lepiej dla nas obojga. Chcemy zupełnie czegoś innego. — Jej głos był opanowany i rzeczowy. Już dawno nie słyszał, żeby była czegoś taka pewna jak w tej chwili. Zacisnął dłoń na klamce i uniemożliwił jej podejście do drzwi. Wpatrywała się w niego, a jej wzrok był zdeterminowany. Nie było w nim nawet cienia zawahania. — Postawiłeś sprawę jasno. Teraz ja robię to samo. — Oparła się o ścianę i otuliła ramionami. — Po prostu myliłam się co do ciebie. — Zacisnęła usta i wbiła spojrzenie w podłogę. — Byłam głupia, myśląc, że chcesz kogoś tak załamanego jak ja — wyszeptała, a jej głos był chrapliwy od tłumionych łez.
Dudniło mu w uszach i nie potrafił się poruszyć. Jego nogi były jak z ołowiu. Kiedy minął pierwszy szok, ruszył do niej. Irytowało go to, że na siłę próbowała grać twardą. Chciał jej powiedzieć, że to nie było tak, ale nie potrafił. Żadne słowa nie chciały przejść przez jego gardło.
Objął jej głowę dłońmi. Przesunął palcami po twarzy szyi, a następnie wrócił do włosów. W końcu odchylił ją lekko i w duchu modlił się, aby na niego spojrzała.
— Powiem to tylko raz. — Chciała mu przerwać, ale położył palec na jej ustach, żeby do tego nie dopuścić. — Twoja obecność źle na mnie wpływa. Robisz ze mną coś dziwnego. Coś, co nigdy nie miało miejsca.
— Co takiego? — zapytała cicho z nadzieją w głosie, a jej oczy rozbłysły.
Wpatrywał się w nią i był gotowy, aby jej to powiedzieć. Słowa ułożyły się na jego języku i tylko czekały, aż otworzy usta i je wypowie. Jednak kiedy rozbrzmiały mu w głowie sprawiasz, że cię potrzebuję, stracił wszelką odwagę. I zamiast dać jej odpowiedź. Odsunął się.
— I znowu to robisz. Znowu mnie odtrącasz — wyszeptała. — Czy ty choć raz potrafisz być ze sobą szczery? — Podeszła do niego i chwyciła za materiał bluzy na przedramieniu. — Nie proszę cię o miłość Sasuke. — Potrząsnęła nim. — Nie proszę cię nawet o szansę. — Uderzyła go dłońmi w klatkę piersiową i popchnęła lekko. — Proszę cię, tylko żebyś się ogarnął.
Instynktownie ją objął i przycisnął do swojego ciała. Początkowo się szamotała, ale on tylko wzmocnił swój uścisk i robił tak do momentu aż przestała. Schował głowę w jej włosach i wyszeptał:
— Spójrz na nas Sakura. Między nami jest po prostu zbyt wiele przeszkód. Ty ciągle żyjesz przeszłością, a ja nie chcę zapomnieć o swojej. — Odsunęła się, ale zatrzymała dłonie na jego ramionach.
— Sądzisz, że nie warto o nas walczyć? — Potrząsnęła głową, a włosy spłynęły jej na ramiona. — Myślisz, że robisz mi tym przysługę? To, co zrobił mi Satomu to jedno, ale to jak ty się zachowujesz…
— Nie będę za tobą biegał, abyś dała mi szansę — wciął się jej w słowo, ale nie dokończył swojej myśli, bo ona zrobiła mu to samo.
— Nikt cię o to nie prosi. — Po tych słowach minęła go. Odwrócił się do niej, gdy usłyszał szczęk klamki. Pociągnęła drzwi do siebie i wymownie na niego spojrzała. Przechodząc obok, zobaczył, jak walczyła ze sobą, aby się nie rozpłakać.
— Jak sobie życzysz — powiedział i wyszedł.


Kiedy po raz pierwszy wyznała mu miłość… to było jak trucizna. Nie chciał tego, a mimo to ona ciągle powtarzała te dwa słowa. Zawsze wypowiadała je z nadzieją, że dzięki nim naprawi to, co było złe w jego życiu. Sasuke wiedział, że przez te wszystkie lata czekała aż w końcu i on wyzna jej swoje uczucia.
Jednak zawsze, gdy myślał kocham cię, nie potrafił tego wymówić. Słowa zamierały mu w gardle, zasiewając w nim uczucie wstydu i słabości. Bo czym niby one były, jeśli nie słabością?
Za każdym razem, gdy je wypowiadała, rozpraszał jej uwagę pocałunkami lub szybko zmieniał temat. Nie potrafił zaakceptować tych słów. Bo jeśli Sakura, mówiąc mu, że go kocha, dawkowała do jego żył truciznę, to gdyby, to wyznanie padło z jego ust…  byłoby to jak samobójstwo. Dla Sasuke, wartości jakie wiązały się z tymi słowami odeszły wraz z jego rodziną i przez tyle lat nie chciał ich nawet słyszeć, a co dopiero wypowiedzieć.
Kilkanaście miesięcy zajęło mu przywyknięcie do nich. Przestał ich się bać tak bardzo, jak wcześniej i czasami nawet cieszyło go to, że miał osobę, która szczerze go kochała. Zaczął nawet traktować Sakurę coraz poważniej. Kiedy myślał o przyszłości — myślał o niej. Ale nie wiedział, czy oświadczając się jej, żywił do niej tak mocne uczucie jak teraz. Jednak już wtedy był pewien, że ją kochał.
Wywróciła jego życie do góry nogami. Zniszczyła je, a później odbudowała. Sprawiła, że po raz pierwszy w życiu nie czuł się samotny. Męczące go w nocy koszmary powoli znikały i zaczął spokojnie przesypiać prawie całe noce. Ciągle była przy nim, wspierała go, kochała. Robiła dla niego więcej, niżby chciał i na to zasługiwał. Widząc jej determinację, sam zaczął się zmieniać, bardziej starać — dla niej.
Jedyne co się nasiliło, to strach, że ją straci. I akurat wtedy, gdy między nimi zaczęło się układać, trafił na informacje dotyczące jego zaginionego brata. Itachi stał się dla niego priorytetem i Sasuke niewiele myśląc, spakował się i ruszył za nim. Uciekł od niej jak tchórz bez słowa wyjaśnień. Zostawił jedyną ważną dla niego osobę. Przekreślił swój związek z nią, dla kilku niepewnych wskazówek dotyczących pobytu jego brata.
Schrzanił wtedy po całości, a mimo to ona na niego zaczekała. Wybaczyła mu.
I kiedy w końcu odzyskał utracone szczęście, wszystko posypało się jak domek z kart. Wypadek po raz kolejny zabrał mu ukochaną osobę. A teraz, gdy ją odzyskał, cholernie się bał, że znowu coś jej się stanie. Że Satomu wyciągnie po nią swoje łapy i skrzywdzi ją bardziej niż do tej pory.


Pasażerowie lotu numer 354 do Okayamy proszeni są o podejście do wejścia A.
Głos spikerki wyrwał go z zamyślenia. Potarł twarz dłońmi i cichym westchnięciem wstał z ławki. Chwycił rączkę walizki i ruszył przed siebie. Nie miał ochoty na ten lot, ale odmowa nie wchodziła w grę. Gdy szukał Itachiego, spędził w tym mieście trochę czasu i nawiązał parę znajomości, które poskutkowały między innymi zachęcającymi propozycjami pracy w tamtejszej policji. Ale niestety nie podobał mu się tamtejszy klimat, więc z nich zrezygnował. I właśnie przez te znajomości został tu wysłany. Naczelnik za wszelką cenę chciał podpisać dokument dotyczący współpracy z posterunkiem w Okayamie i uznał, że Sasuke perfekcyjnie sobie z tym poradzi.
Wizyta w tym miejscu nie napawała go radością. Musiał jedynie zacisnąć zęby i wytrzymać do niedzieli.
Przeczesał dłonią włosy, które uporczywie zaczęły opadać mu na policzki. Pomyślał, że już dawno ich nie obcinał i może po powrocie przydałaby się krótka wizyta u fryzjera. Ale na razie miał przed sobą ponad godzinny lot i dwie noce spędzone samotnie w hotelu.
Wątpił, że przez ten czas będzie w stanie nie myśleć o Sakurze, a tym bardziej o jej wyznaniu. Głos dziewczyny dźwięczał mu w uszach, chociaż tego nie chciał. Wiedział tylko jedno — że dzięki tym słowom, ogarnęła go niezmierna ulga. Niestety poczuł też panikę, bo obawiał się trochę ich niedzielnego spotkania i ewentualnej rozmowy na ten temat. Nie był dobry w uzewnętrznianiu swoich uczuć i pewnie nie okaże się to proste. Sakura nawet po tym, co przeszła, potrafiła otworzyć dla niego swoje serce i pokochać, chociaż wiedziała, że nie odwdzięczy się jej tym samym w pełni.
Jedna z pracownic lotniska wskazała mu dłonią kierunek, w którym powinien podążyć. Uniósł głowę i przyjrzał się białej tabliczce z czarnym napisem Wejście A. Ciągnąc za sobą małą podręczną walizkę, wszedł na pokład z niewielką obawą, że stchórzy i znowu coś spierdoli.


Była zła na siebie, że zareagowała na to tak emocjonalnie. Przecież już raz mu powiedziała, że chce jego serca, że chce jego, a to chyba równoważyło się z wyznaniem miłości. Możliwe, że Sasuke wtedy tak to odebrał —  ale jak było tym razem? Nie rozumiała, dlaczego powiedziała mu, że go kocha, i to w taki sposób. Może to była po prostu tęsknota połączona z ogromnym entuzjazmem, kiedy nazwał ją swoją dziewczyną? A może głębokie pragnienie, żeby w końcu mu o tym powiedzieć?
Przekręciła się na łóżku i zajęczała w poduszkę, odtwarzając w myślach teoretyczny scenariusz ich niedzielnego spotkania. Była pełna wątpliwości, a w głowie kołatało się więcej pytań bez odpowiedzi niż wcześniej. Powiedziała to za szybko — powinna raczej poczekać, aż wróci, porozmawiać z nim, a nie rzucić takimi słowami przez telefon ot tak. Obawiała się jedynie, że zanim kolejny raz odważy się, aby powiedzieć mu, że go kocha, minie trochę czasu.
Odetchnęła głęboko i upomniała się w myślach. Powinna zaufać Sasuke. Może właśnie Ino miała rację i dzięki temu będzie między nimi tylko lepiej. Przez kilka minut przewinęło się przez nią tyle sprzecznych emocji, że nie była w stanie ich zliczyć.
Spojrzała kolejny raz na telefon, ponownie czytając ostatnią wiadomość od Sasuke: nie mów takich rzeczy przez telefon. Uśmiechnęła się szeroko. Była przekonana, że wiedział, jak zareaguje, gdy ją zobaczy. I na swój sposób, jego odpowiedź bardzo ją usatysfakcjonowała. Nie chciała wyobrażać sobie zbyt wiele i porównywać to jedno zdanie do romantycznego wyznania miłości. Bo nim nie było.
Nadęła policzki i zerknęła na godzinę, próbując wykalkulować, kiedy mniej więcej Sasuke wyląduje w Okayamie. Chciała się go później zapytać, czy dojechał już na miejsce. W ogóle miała wrażenie, że Uchiha już raz był w tym mieście, ale równie dobrze coś mogło jej się pomylić.
Z westchnieniem podniosła się z łóżka, wsunęła kapcie na stopy i zarzuciła na siebie szlafrok. Powolnym krokiem ruszyła do łazienki, bo miała ochotę na orzeźwiający, poranny prysznic. Zanim weszła do kabiny wysłała krótkiego smsa do Ino z pytaniem, czy ma ochotę na zakupy. Chciała, chociaż na moment oderwać się od swoich myśli, a wypad z koleżanką był na to idealnym sposobem. Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewała. Sakura, widząc ją, parsknęła śmiechem: JASNE!!! ♥♥♥♥.


Kilka godzin później razem z Ino znalazły się galerii handlowej, a po prawie dwóch, spędzonych na ciągłym spacerowaniu po sklepach, zrobiły sobie przerwę w kawiarni. Sakura ciągle sprawdzała swoją komórkę, czekając na wiadomość od Sasuke. Przed wyjściem napisała do niego, żeby dał jej znać, jak doleci. Jednak od tamtej pory jej telefon milczał. Trochę ją to martwiło.
Yamanaka korzystając z okazji, z cwanym uśmieszkiem zaczęła wypytywać Sakurę, skąd ten nagły pomysł na zakupy. Oczywiście nie zapomniała wtrącić pytania, które nawiązywało do Sasuke, bo zauważyła, jak różowowłosa ciągle sprawdzała telefon.
Sakura skrzywiła się już w chwili, gdy zobaczyła jej minę.
— Nic ciekawego — odpowiedziała, zagryzając wargę. Przez moment próbowała skupić jej uwagę na czymś innym, rzucała jakieś przypadkowe tematy; chciała ją zagadać, ale to nic nie dało.
— Aha, bo ci uwierzę — mruknęła nadąsana, wymierzając w nią łyżeczkę. Haruno wzruszyła ramionami, sprawiając, że między brwiami Ino pojawiła się zmarszczka. — Dobra Sakura, co zrobiłaś? — Pytanie przyjaciółki wyprowadziło ją z równowagi. Jęknęła w odpowiedzi i zasłoniła oczy dłonią. Zastanawiała się, czy powinna wyznać Ino, co się stało rano.
— Powiedziałam mu, że go kocham — wypaliła zawstydzona. Czuła, jak jej policzki robią się czerwone.
Ino parsknęła głośno śmiechem i bezwiednie uderzyła dłonią w stolik. Sakura spiorunowała ją wzrokiem.
— Ciszej bądź — upomniała ją. Blondynka złapała się za brzuch i odchyliła, opierając plecy o fotel. Jej rozbawienie sprawiło, że Sakura poczuła się trochę rozdrażniona. — O co ci chodzi? — dopytywała.
— Nie wierzę! — Udała, że wyciera łzy spod oczu. Haruno przymknęła z irytacją powieki i pokiwała głową, będąc coraz bardziej zirytowana. — Kiedy mu to powiedziałaś? Jak? — dociekała.
— Dzisiaj rano przez telefon — odpowiedziała cicho. Kolejna fala śmiechu dopadła bębenki Sakury. Zachowanie Ino niestety przykuło uwagę innych klientów, a Haruno widząc to, zareagowała: — Ogarnij się. Ludzie patrzą.
— O rety! Już, już, przepraszam. — Zaśmiała się ponownie, ale już dużo ciszej.
Przez kolejne dziesięć minut różowowłosa tłumaczyła Ino całą tę sytuację. Blondynka nie reagowała już tak emocjonalnie i była bardziej skupiona na tym, co Sakura chciała jej przekazać. Chociaż wyśmiała ją nie raz, a później ciągle sobie z niej żartowała.
— Uważam, że dobrze zrobiłaś — powiedziała, wbijając mały widelczyk w ciasto. — Niepotrzebnie się tym tak przejmujesz. — Pokręciła głową i podniosła na nią swoje spojrzenie. — Zaufaj mu i bądź cierpliwa.
Sakura uśmiechnęła się słabo. Nie przypuszczała, że to Ino będzie osobą, której rad zacznie się słuchać. Jednak dzięki przyjaciółce poczuła ogromną ulgę i ten dziwny ścisk w żołądku, który czuła od rana w końcu minął.
Po słodkiej przerwie Yamanaka zaciągnęła Haruno do sklepu z bielizną. Serce jej zamarło, kiedy blondynka zaczęła przemieszczać się między ekspozycjami. Sama stanęła w wejściu, marszcząc z wątpliwością brwi.
— Chodź — pociągnęła ją za rękę — znajdziemy coś, co sprawi, że zaniemówi z wrażenia.
— Sasuke i tak niewiele mówi — mruknęła, prawie potykając się o własne nogi. Ino wzruszyła ramionami, puszczając tę uwagę mimo uszu.
— Nie marudź.
Sakura przewróciła oczami i pokręciła głową w niezadowoleniu. Kiedy Yamanaka zaczęła przeglądać porozwieszane figi i biustonosze, szukając czegoś, co będzie dla niej idealne, uśmiechnęła się zawstydzona. Do tej pory nie przywiązywała dużej uwagi do swojej nocnej bielizny, więc może…
Wszystko działo się tak szybko, że zanim się zorientowała, została wepchnięta do przymierzalni ze stosem biustonoszy i cienkich haleczek. Po dłuższej chwili spędzonej na obracaniu się i przeglądaniu pod każdym możliwym kątem wybrała koronkowy biały stanik i haleczkę w tym samym kolorze. Następnie oświadczyła Ino, co zdecydowała się kupić.
Yamanaka wsunęła głowę do przymierzalni.
— Uuu… ale białe!? — jęknęła, krzywiąc się. — Dlaczego?
Czuła, że się zarumieniła.
— Pasuje do mojej jasnej karnacji — skłamała, ale tylko po części, bo tak naprawdę miała jeszcze innych powód, przez który wybrała bieliznę w tym kolorze. Zrobiła to z myślą o nim. Białą, bo wiedziała, że być może jego niedzielny powrót będzie dla nich nowym, białym, startem.
Przyjaciółka spojrzała na nią podejrzliwie.
— Naprawdę — pisnęła. — Idź już stąd. Chcę się przebrać. — Machnęła na nią dłonią i zasunęła kotarę.
Po chwili wyszła z przymierzalni i skierowała się do kasy.
Na myśl, że w niedzielę Sasuke ją w tym zobaczy, czuła się niedorzecznie podekscytowana.


Leżąc w łóżku i próbując zasnąć, usłyszała, że dzwonił jej telefon. Wyciągnęła dłoń do stoliczka, łapiąc za komórkę. Źrenice rozszerzyły jej się ze zdziwienia, a sekundę później lekki uśmiech pojawił się na twarzy.
— Hej — przywitała go lekko skrzeczącym głosem.
— Sprawdzam tylko, czy wszystko w porządku. — Zakaszlał, a w tle słyszała, jak się przemieszczał.
Odchrząknęła.
— Tak — zapewniła go. — Jak tam w Okayamie? — Tak naprawdę chciała zapytać, dlaczego się tak długo nie odzywał, ale postanowiła nie pokazywać swojego zdenerwowania i zmartwienia.
— Musiałem jechać na spotkanie prosto z lotniska. Dopiero przed chwilą zameldowałem się w hotelu.
Zacisnęła usta i położyła się na wznak. Otworzyła szeroko oczy, opuszczając prawą dłoń na pierś. Poczuła się dziwnie — trochę podekscytowana, a jednocześnie lekko zdenerwowana.
— Jesteś pewnie zmęczony?
Westchnął.
Sakura wyobraziła sobie, jak stoi na środku pokoju z telefonem przy uchu i przeczesuje dłonią włosy. Uwielbiała, kiedy to robił. Przyglądała się, jak napinał wtedy rękę, uwydatniając swoją muskulaturę. A jego twarz pozbawiona zbłąkanych kosmyków rozjaśniała się, sprawiając, że traciła dech.
— Trochę. — W telefonie zaległa cisza, Haruno spięła się, bo nie wiedziała, co ona oznacza.
— O której wracasz w niedzielę? — odezwała się w końcu.
— Powinienem być na dwudziestą — odparł nieco sennie.
Pokiwała bezwiednie głową, czując rozpływający się po jej policzkach rumieniec.
— Idź lepiej spać. Wyśpij się — powiedziała czule.
— Ty też.
Uchiha wydawał się jej jakiś zdenerwowany, jego głos był dziwnie spięty, wręcz ostrożny, zdystansowany. Bała się, że to przez jej poranne wyznanie, ale zaraz szybko odgoniła od siebie tę myśl.
Jest zmęczony, upomniała się.
— Dobranoc, Sasuke — wyszeptała ze ściśniętym gardłem, przyciskając policzek do poduszki.
— Dobranoc — odpowiedział i się rozłączył.
Odłożyła telefon na stolik, po czym okryła się szczelnie kołdrą i próbowała zasnąć.


Nie mógł zmrużyć oka przez godzinę. Myślał, że rozmowa z nią pomoże mu w zaśnięciu, ale jej głos tylko go rozbudził. Leżał na plecach z ramieniem pod głową, wpatrując się w pochłonięty przez noc sufit. Przypomniał  mu się dzień, w którym w końcu odważył się przeczytać list od Sakury. Dostał go na lotnisku, gdy po raz pierwszy wyjechał. Przez trzy tygodnie nie potrafił na niego patrzeć, a mimo to miał go ciągle przy sobie.
Obudził się tamtej nocy z dudniącym sercem i piekącymi od łez oczami. Nagle tak bardzo było mu źle, że nie spała obok niego. Brakowało mu jej chudych rąk wokół swojej talii i kościstych nóg przeplecionych z jego. W tamtej chwili poczuł się tak, jakby jej nieobecność była czymś nowym. Czymś niechcianym. Tamtej nocy zrozumiał, że mimo widocznych na jego sercu blizn, Sakura była tą, która trzymała je w garści. Wtedy zrozumiał, że ją kochał.


W sobotę Haruno nie myślała o piątkowym poranku tak często. Wstała wcześnie i po śniadaniu zabrała się za sprzątanie mieszkania. Po godzinie czternastej znalazła się w szpitalu. Nie wiedziała, dlaczego, ale czuła, że powinna w końcu odwiedzić Hinatę i porozmawiać z Naruto. To, że nie zrobiła tego ani razu, było bardzo nieuprzejme z jej strony. Może ich nie pamiętała, ale byli przyjaciółmi Sasuke i jej także, bo jednak razem z Uchihą tworzyli związek; pełen niedopowiedzeń, rozczarowań i strachu ale jednak.
Przepraszam — zwróciła się do recepcjonistki — gdzie znajdę pokój Hinaty Hyuugi?
Kobieta spojrzała na nią krzywym wzrokiem i zaczęła natrętnie klikać myszką od komputera. Sakura przyglądała jej się zniecierpliwiona. Oparła się ramionami o wysoki blat i nachyliła lekko nad nim.
— Sakura?
Odwróciła się, słysząc swoje imię. Kilka kroków od niej stał Naruto. Wyglądał na lekko zaskoczonego, ale zadowolonego.
— Już nie trzeba — rzuciła do kobiety, odepchnęła się od wysokiego murku i podeszła do blondyna.
— Miło cię widzieć — powiedział, łapiąc się za kark.
— Ciebie również. Przepraszam, że wcześniej mnie nie było.
Skrzywił się tak, jakby powiedziała coś złego. Później zmarszczył brwi i machając ręką, odpowiedział:
— Co ty! Nie gadaj głupot. — Położył dłoń w dole jej pleców i popchnął do przodu. Nawet jeśli był tym zawiedziony, zupełnie nie dał tego po sobie poznać. — Nie przepraszaj, naprawdę. Cieszę się, że przyszłaś. Dosłownie chwilę temu rozmawiałem z Sasuke przez telefon. — Wyszczerzył się, pokazując białe zęby.
Sakura bezwiednie się spięła na dźwięk jego imienia. Jej policzki pokryły lekkie rumieńce, a na ramionach pojawiła się gęsia skórka. Korciło ją, żeby się zapytać, o czym rozmawiali, ale się powstrzymała.
Uniosła lekko głowę i spojrzała na niego. Pod jasnymi oczami miał sine cienie, przez co jego niebieskie oczy odznaczały się jeszcze wyraźniej. Policzki były lekko zapadnięte i widniał na nich dwudniowy zarost. Wyglądał na przemęczonego. Zastanawiała się, ile czasu tu spędzał: czy wracał do domu na noce, czy dobrze jadł. Powstrzymała się od zadawania tego typu pytań. Nie przyszła tu po to, żeby go zdołować.
Parę godzin w szpitalu w towarzystwie Naruto przebiegało o wiele milej, niż się spodziewała. Opowiedział jej trochę o takich zwykłych spotkaniach, w których uczestniczyła, jeszcze zanim straciła pamięć. Kilka razy zażartował z Sasuke, raz nawet dość dwuznacznie. Jednak najwięcej mówił o Hinacie. Sakura obserwowała, jak zmieniał się wyraz jego twarzy, gdy wracał wspomnieniami do dni, w których się o nią starał. Chociaż starał to zbyt mocne słowo, bo Hyuuga była w nim zakochana od wielu lat. Jego oczy błyszczały czystą, szczerą miłością, a na ustach widniał szeroki i melancholijny uśmiech. Haruno zacisnęła wtedy mocniej dłonie, modląc się w myślach, aby Hinata wyszła z tego cało, aby wróciła do Naruto.


Wieczorem, tuż przed snem, Sasuke znowu do niej zadzwonił, pytając się, czy wszystko w porządku. Tym razem rozmawiali nieco dłużej, bo opowiedziała mu o swojej wizycie w szpitalu, a później Uchiha w kilku zdaniach streścił jej swój dzień. Sakura czuła, że ta rozmowa przebiegła bardziej swobodnie niż ostatnia. Raz nawet zaczęła się z nim droczyć, co wywołało u niego cichy śmiech. Pożegnali się po piętnastu minutach krótkim dobranoc.


W niedzielę poświęciła kilka godzin na szykowaniu się na powrót Sasuke; ogoliła nogi, zrobiła peeling ciała i nasmarowała różanym olejkiem, żeby jej skóra była miękka i gładka. Czuła, że przesadza, ale tak się denerwowała, że co chwila układała włosy i poprawiała sukienkę.
Założyła kremową tunikę, żeby to, co miała pod spodem, za bardzo się nie odznaczało. Była zaskoczona, jak przylegająca do ciała ładna bielizna, poprawiła jej samopoczucie. Miała wrażenie, że dzięki niej była bardziej pewna siebie i nawet nie potrzebowała do tego makijażu.
Przygotowała też kolację, z myślą, że Uchiha może być głodny po podróży. Nie była tylko pewna czy dopiero o dwudziestej wyląduje, czy o tej godzinie zjawi się u niej. Po południu wysłała mu wiadomość, czy chciałby, żeby odebrała go z lotniska, ale nie dostała żadnej odpowiedzi. Trochę ją to denerwowało. W sumie za każdym razem jak Sasuke długo nie odpisywał, czuła ukłucie strachu w sercu. Przez sytuacje z Satomu to się bardzo nasiliło i samo oczekiwanie na jego odpowiedź, sprawiało, że przez ten czas była bardzo niespokojna.
Po siedemnastej nieco zniecierpliwiona wybrała jego numer i przyłożyła słuchawkę do ucha. Rozbrzmiał krótki sygnał, a zaraz potem odezwała się infolinia, że abonent jest poza zasięgiem albo ma wyłączony telefon. Z frustracji mocno zagryzła wewnętrzną część policzków i rozłączyła się.
Przez następne dwie godziny próbowała odwrócić swoją uwagę od myśli, czytaniem. Zdenerwowanie jednak nie ustępowało i teraz nie było one tak jednoznaczne jak wcześniej. Było zmieszane z odrobiną ekscytacji i podniecenia na myśl, że może niedługo tu będzie.
W czasie jednego ze spacerów od stolika kawowego do kuchni stanęła przed lodówką i ją otworzyła. W oczy rzuciła jej się butelka półsłodkiego wina, które kupiła wczoraj po powrocie ze szpitala. Napełniła kieliszek z myślą, że może pomoże jej to choć odrobinę się rozluźnić.
Kiedy wzięła ostatni łyk, usłyszała dzwonek. Gwałtownie odsunęła od siebie szkło i odstawiła w kuchni, a nóżka z hukiem uderzyła o blat. Podchodząc do drzwi, przetarła kciukiem usta. Pośpiesznie przekręciła wszystkie zamki i pociągnęła za klamkę. Serce podskoczyło jej w piersi, widząc za progiem mężczyznę, przez którego denerwowała się cały dzień. Momentalnie poczuła się bardziej ożywiona niż w ciągu ostatnich kilku godzin, a nawet dni.
Słowa zamarły jej na języku i nie potrafiła niczego z siebie wydusić. Sasuke spojrzał na nią z uniesionymi brwiami i popchnął drzwi.
— Mogę wejść? — zapytał z nutką rozbawienia w głosie.
Zamrugała kilka razy, żeby się otrząsnąć i zamiast odpowiedzieć, kiwnęła tylko głową. Minął ją w przejściu, ciągnąc za sobą małą walizkę. Chociaż Sakura się odsunęła, niechcący otarł się o nią przedramieniem. Wstrzymała oddech i zacisnęła usta pod wpływem tego gestu. Mechanicznie zamknęła za nim drzwi  i obróciła się.
Stał zaledwie dwa kroki od niej. Ubrany w ciemne spodnie, białą koszulę i granatową marynarkę, a na to wszystko narzucony miał czarny materiałowy płaszcz. Zawstydziła się jego eleganckim ubiorem i bezwiednie przygładziła tunikę na udach.
Dopadły ją wątpliwości.
Przy nim wyglądała na szarą myszkę. Do Sasuke zdecydowanie pasowała dziewczyna, która była bardziej pewna siebie, która na co dzień nosiła ładną bieliznę, szpilki i eleganckie ubrania, miała idealny makijaż i pięknie ułożone włosy.
Przesunęła powoli wzrokiem po sylwetce Uchihy i dostrzegła, że on zrobił to samo. Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, zobaczyła w nich coś dziwnego. Coś, co całkowicie przeczyło jej poprzednim myślom. Coś, co sprawiło, że kompletnie pozbyła się wątpliwości — patrzył się na nią tak, jakby była idealna.
Rozszerzyła oczy ze zdziwienia, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Sakura miała nadzieję, że z takiej odległości Sasuke nie usłyszy bicia jej serca i przyspieszonego oddechu.
Stanęła jak wmurowana, obserwując jak na ustach Uchihy powoli wykwitł ostrożny uśmiech. Kilkakrotnie rozprostował i zacisnął dłonie w pięści, przesuwając językiem po dolnej wardze. Z trudem wzięła długi wdech, gdy patrzyli na siebie. Nagły napływ różnych emocji ścisnął ją w piersi. W końcu jednak zdecydowała się odezwać:
— Sasuke, ja… — Jej głos był spokojny. W aktorski sposób udało jej się powstrzymać drżenie głosu.
Wiedział, że to była jej próba podjęcia rozmowy. Widział, że chciała zapytać o piątkowy poranek. Ale nie chciał jeszcze na to pozwolić. Może jej wyznanie było czystym impulsem, to jednak bał się konwersacji o nim. Nie chciał jej rozczarować tym, że sam nie będzie potrafił jej tego powiedzieć. Przynajmniej Sakura wydawała się to sobie uświadamiać. Mierzyła go wzrokiem, zatrzymując spojrzenie na jego wargach.
— Nic nie mów — nakazał, robiąc jeden duży krok ku dziewczynie. Stanął przy niej tak, że jej piersi zetknęły się z jego torsem. Wyciągnął ręce i ujął jej twarz, ale ciągle stała nieruchomo. Musnął jej wargi swoimi, sprawdzając, jak zareaguje. Nie odsunęła się, więc ruszył po więcej.
Całował ją mocno, nie marnując czasu na zabawę w delikatność. Sakura początkowo była zdezorientowana, ale po chwili rozchyliła wargi i jęknęła, gdy Uchiha chwycił je między swoje, mocniej na nie naciskając. Muskał jej usta tak, jakby rozkoszował się jej zapachem i smakiem.
Chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie, chcąc poczuć ją bardziej. Bliskość jej ciała przyciśniętego do jego była przyjemniejsza niż kiedykolwiek. Powoli tracił przy niej resztki samokontroli, nie potrafił zwolnić. Chciał więcej, bardziej.
Całował tak, że zaparło jej dech w piersi, a kolana bezwiednie się pod nią ugięły. Smakował kawą i miętową gumą do żucia, a także czuła na jego języku posmak wina, które przed chwilą piła. Wsunęła między nich swoje dłonie i lekko odepchnęła go od siebie. W jednej sekundzie po jej ciele rozeszło się gorąco, gdy poczuła pod palcami szybki rytm jego serca. Miała wrażenie, jakby z pomieszczenia nagle zniknęło całe powietrze.
— Nie, Sasuke… my...musimy — wydyszała, unikając jego wzroku. Głowę miała na wysokości jego obojczyków. Cichy jęk wyrwał jej się z gardła, gdy Uchiha złapał jej podbródek i zmusił, by uniosła głowę. Trafiła wzrokiem w jego czarne tęczówki i miała wrażenie, jakby każda cząstka niej utonęła w intensywności jego spojrzenia.
Patrzy się na mnie tak, jakbym była idealna, pomyślała, próbując opanować drżenie ciała.
— Jest dobrze, Sakura — powiedział cicho. Jego czarne oczy wpatrywały się w jej przez całą minutę, nim przyciągnął ją bliżej i ponownie pocałował w usta. Delikatnie. Spokojnie.
Wsunął palce w jej włosy, przyciskając ją jeszcze bardziej do siebie. Z cichym jękiem oddała pocałunek. Chwyciła klapy płaszcza Sasuke i trzymała je mocno, bo nogi się pod nią uginały. Całował ją wolno, czule, zupełnie tak jakby ponownie zaznajamiał się z jej smakiem i dotykiem. Jej palce prześlizgnęły się po jego ramionach, a potem zarzuciła mu ręce na szyję. Wyczuła, jak usta Sasuke ułożyły się w niewielkim uśmiechu, gdy bawił się jej językiem. Sposób, w jaki to robił był tak zmysłowy, że chyba nigdy nie czuła takiego podniecenia.
Jedną dłoń wsunął pod jej włosy, a po chwili objął nią tył głowy, unieruchamiając ją tym gestem. Odsunął się od niej i spojrzał prosto w oczy. Jego tęczówki drżały, a usta były czerwone i opuchnięte od pocałunków. Przesunął dłonią po policzku dziewczyny, odgarniając włosy za ucho. Ponownie się nad nią nachylił, ale jej nie pocałował. Nagle ją przytulił, tak zwyczajnie, serdecznie, z tęsknotą. Wtulił się w nią, przyciskając twarz do jej szyi. Przymknęła na chwilę powieki i stała w jego ramionach, wdychając piżmowy zapach jego perfum i proszku do prania zmieszanych z wonią jego skóry. Czuła jego oddech na skórze i jego drżenie przy niej. W jego objęciach czuła się bezpieczna. Kochana.
Wsunęła dłonie pod jego płaszcz i objęła go w pasie. Bicie jej serca i przyspieszony oddech powoli wracały do normy. Nie miała pewności, jak długo tak stali. Uświadomiła sobie natomiast, że nigdy wcześniej nie czuła się z nikim tak związana.
— Jesteś głodny? — zapytała, pocierając nosem o jego koszulę. — Zrobiłam zupę miso — przerwała i uniosła na jego swoje radosne spojrzenie — z pomidorkami.
Sasuke zacisnął usta w uśmiechu, a jego dłonie wbiły się w biodra Sakury. Po chwili nachylił się i dotknął wargami jej szyi. Haruno zaparło dech w piersi. Przesunęła rękami po jego klatce piersiowej, czując jego ciepło nawet przez materiał koszuli.
— To zjedzmy — wyszeptał, całując delikatnie miejsce obok jej  ucha. Potem odsunął się od niej i zdjął płaszcz oraz marynarkę. Sakura w tym czasie przeszła do kuchni i wstawiła niewielki garnek na palnik. Odwróciła się do Uchihy w momencie, gdy podwijał rękawy swojej koszuli. Jej usta drgnęły lekko na ten widok i poczuła znajomy ucisk w podbrzuszu.
— Jak było dziś w Okayamie? — zapytała, opierając się plecami o blat.
— Męcząco — odparł z niechęcią. — Zbyt dużo idiotycznych zebrań. — Skrzywił się, podchodząc do niej. Kiedy stanął przed Sakurą, uniosła dłonie i dotknęła jego kołnierzyka.
— Biedactwo, jak oni mogli cię na zebrania ciągać — wymruczała, udając przejętą i rozpięła guzik pod szyją Sasuke.
Zaciskając usta, przewrócił oczami.
— Załatwiłem, co chcieli, ale to nie zmienia faktu, że zmarnowali mój czas.
— To tylko weekend. — Przesunęła dłońmi po jego torsie, a Sasuke wodził wzrokiem za jej rękami. Zatrzymał się, gdy odpięła kolejny guzik jego koszuli. Zmarszczył brwi i spojrzał na nią z konsternacją, ale wydawała się kompletnie tego nie zauważać.
Kiedy dotknął dłonią jej szyi, cicho mruknęła i odchyliła głowę, dając mu lepszy dostęp. Zahaczył kciukiem o materiał sukienki, odsłaniając kawałek skóry. Jego uwagę przykuło koronkowe ramiączko wystające spod tuniki. Pochylił się, dotykając ustami tego miejsca. Po sekundzie zaczął wędrować nimi w dół aż do obojczyka.
Trzymając ją ciągle w ramionach, odsunął się i złapał palcami za brzeg jej sukienki.
— Rzadko cię w niej widzę — mruknął tuż przy jej ustach. Przez moment wyglądał na zamyślonego. Po chwili zamrugał i wsunął dłonie pod materiał.
Sakura zadrżała, gdy dotknął jej nagiej skóry. Bezwiednie zagryzła dolną wargę i wypchnęła ku niemu swoją pierś, gdy powoli przesuwał palcami po brzegu jej majteczek i sunął nimi wyżej, aż do brzucha.
— Nie lubię w nich chodzić — wystękała, z trudem łapiąc oddech. — Zdecydowanie wolę spodnie i swetry — wypaliła, zanim zdążyła się zastanowić, co mówi. Ale kiedy to do niej dotarło, momentalnie się zarumieniła i chcąc uniknąć wzroku Sasuke, oparła czoło o jego tors. Z wyraźnym trudem powstrzymywał się od śmiechu, a ona nie rozumiała, co to tak rozbawiło.
Objął jej głowę i uniósł.
— Jesteś idealna.
Otworzyła szeroko oczy, czując mocne uderzenia serca. Chwyciła delikatnie za jego nadgarstki i wzięła głęboki oddech. Serce waliło jej jak szalone.
— Dlaczego? — zapytała cicho, chcąc to po prostu zrozumieć. — Nie jestem dla ciebie zbyt — ucięła, szukając odpowiedniego słowa — zwyczajna?
— Jest w tobie coś, co nie pozwala mi odejść. Chociaż czasami za dużo myślisz i przeżywasz wszystko… — nie dokończył, bo mu przerwała.
— Nie nabijaj się ze mnie. — Nadęła policzki, wbijając mu paznokcie w skórę. — Wiem, że tak jest. Nie musisz mi ciągle o tym przypominać. — Napięła mięśnie brzucha, gdy jego dotyk zaczął przypominać muśnięcia piórkiem.
Potrząsnął z dezaprobatą głową.
— Jesteś silna, chociaż nie zdajesz sobie z tego sprawy. Nie bylibyśmy tu gdzie teraz, gdyby nie ty. Potrafisz być stanowcza, a jednocześnie delikatna... — musnął palcem jej podbródek.
Zdziwiona uniosła brew, bo słuchanie tego, co mówił o niej Sasuke było czymś nowym. Owszem, bardzo często czuła się krucha, ale nie wiedziała, że kiedykolwiek była w jego oczach silna.
Odczuwała zbyt wiele emocji i bała się, że zaraz wyrzuci je z siebie. Rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, na czym mogłaby się skupić, ale Sasuke zatrzymał w miejscu jej podbródek i skierował jej spojrzenie na siebie. Patrzył na nią tak przenikliwie, że drżały jej nogi. Czuła, jak jej policzki palą żywym ogniem. Czuła się okropnie zawstydzona jego słowami.
Wyciągnął wolną rękę w bok i przykręcił kurek z gazem, a potem złapał delikatnie jej wargi między swoje i pocałował. Wsunął obie dłonie pod jej sukienkę, obejmując jej pośladki i podnosząc ją z podłogi.
— Musisz bardziej w siebie wierzyć — wyszeptał przy jej ustach, niosąc ją do sypialni.
— I niby już nie jesteś głodny? — Zaśmiała się, obejmując ramionami jego szyję.
— Chcę tylko zobaczyć, co masz pod spodem — powiedział, wzruszając ramionami.
Sakura momentalnie się zarumieniła. Zawstydzona przygryzła dolną wargę i poklepała go po rękach, aby ją puścił. Zrobił to z niechęcią, ale nie oponował. Stanęła w nogach łóżka i odwróciła się do niego plecami. Odgarnęła włosy z karku i przekręcając głowę w jego stronę, zapytała:
— Mógłbyś? — Nie usłyszała jego odpowiedzi, ale wychwyciła odgłos kroków. Sasuke w okamgnieniu pojawił się przy niej i złapał za suwak tuniki. Rozpiął go powoli, a potem włożył dłonie miedzy materiał sukienki i białej halki, po czym przesunął nimi wzdłuż jej ramion. Ubranie z głuchym dźwiękiem opadło na podłogę. Została w koronkowej halce, która sięgała jej do początku ud. Złączyła swoje dłonie i przyłożyła je do piersi. Puls jej podskoczył i w uszach słyszała dudnienie swojego serca. Odwróciła się do niego powoli, unikając jego wzroku.
— Może być? — zapytała ściszonym głosem. Gardło miała tak ściśnięte, że słowa z ledwością opuściły jej usta. Tak niecierpliwie czekała na jego reakcję, że czując między nimi gęstą ciszę, zaczęła wątpić w słuszność tego pomysłu. Nie podoba mu się, pomyślała. Zagryzła ze zdenerwowania wargi.
Minęła minuta, zanim zdecydował się odezwać.
— Jest idealnie… — Jego głos był zachrypnięty, niewyraźny, jakby zatracił się w tej chwili. Stała przed nim i wyglądała jak porcelanowa lalka. Miał wrażenie, że z jego płuc uszło całe powietrze. Była zniewalająca. Bał się, że jeśli ją dotknie, to się rozpadnie.
Powoli podniosła na niego swoje spojrzenie. Jego szczęki zdawały się zaciskać, a oczy zwęziły się w zachwycie. Cofnął się o krok i przeczesał dłonią włosy. Zrobił długi, powolny wydech i spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami.
— Zabijasz mnie — powiedział niskim, gardłowym głosem.
Zmarszczyła wargi, a jej nozdrza zadrżały. Wyglądała, jakby miała się rozpłakać, co kompletnie wytrąciło Sasuke z równowagi. Rozchylił usta, przyglądając jej się z konsternacją.
— Ty mnie też — odparła ciszej od szeptu, ledwo poruszając wargami, a jej oczy zalśniły.
Poczuł rozpływającą się po jego ciele ulgę, bo bał się, że Sakura zrozumiała coś nie tak. Jednak ona doskonale zdała sobie sprawę z tego, co chciał jej przekazać i odpowiedziała tym samym.
W jednej chwili Uchiha znalazł się przy niej, desperacko przyciskając jej wargi do swoich. Jęknęła prosto w jego usta i kurczowo zacisnęła dłonie na jego koszuli. Nie mógł się dzisiaj przy niej powstrzymać. Minęły zaledwie trzy dni, a on czuł się tak, jakby nie widział jej z miesiąc. Był spragniony jej ust i ciała. Po raz pierwszy potrzebował jej tak bardzo, że go to bolało. Chciał jej powiedzieć o tylu rzeczach, ale nie był w stanie teraz o tym myśleć. Liczyła się tylko ona.


Obudziła się pierwsza dziesięć minut przed budzikiem. Sasuke wciąż spał i nie zamierzała go budzić. Chciała, żeby sobie odpoczął po męczącym weekendzie, tym bardziej że miał dzisiaj wolny dzień.
Leżał na brzuchu okryty kołdrą w talii. Obie ręce trzymał pod poduszką i oddychał spokojnie, z głową obróconą w jej kierunku. Jego szczękę pokrywał cień zarostu, a włosy miał zmierzwione. Uśmiechnęła się do siebie. Gdyby tylko mogła, z chęcią pospałaby dłużej, ale miała zajęcia na jedenastą i nie chciała się na nie spóźnić. W końcu po roku przerwy wróciła na studia.
Wysunęła się z posłania, po czym wyciągnęła kilka rzeczy z szafy najciszej, jak umiała. Wyszła z pokoju na palcach i zamknęła za sobą drzwi, żeby go nie obudzić.  Wczoraj, późnym wieczorem, kiedy w końcu udało im się zjeść kolację, Sasuke wyjaśnił jej kilka spraw związanych z Okayamą. Opisał wszelkie drobne szczegóły i po raz pierwszy powiedział jej coś o swoim bracie. Była zszokowana jego nagłym wyznaniem, ale dzięki temu mogła go bardziej zrozumieć. Nie była o to zła, już nie. Widziała, ile trudu sprawiało mu mówienie o tym. Zachowywał się trochę tak, jakby bał się przyznać do tego nie przed nią, ale przed samym sobą. Nie chciała prawić mu morałów, bo sama nie pamiętała jego pierwszego odejścia, więc nie mówiła wiele. Nie chciała mu przerywać, zaakceptowała nawet to, że unikał głównej sprawy, czyli pytania: co teraz? Sasuke obiecał jej jednak, że w odpowiednim momencie opowie jej o wszystkim. I że wtedy skończą się już wszelkie niedopowiedzenia między nimi. Sakura w tamtej chwili poczuła taki dobry ucisk w piersi. I chyba po raz pierwszy od grudnia ulżyło jej tak naprawdę.
Uśmiechnęła się do siebie, bo w końcu sprawy w ich życiu zaczęły się układać. I co zabawne, Ino miała rację. Pomyślała, że będzie musiała jej za to podziękować.
Przed wyjściem zrobiła jeszcze kawę i na wyrwanej z zeszytu kartce napisała Sasuke wiadomość, że musiała jechać na uczelnię. Opróżniła kubek i zostawiła pod nim papierek, po czym łapiąc za torebkę i płaszcz, wyjęła z szuflady zapasowe klucze i położyła je obok liściku. Miała tylko nadzieję, że Sasuke to zauważy.
Potrząsnęła głową, żeby ułożyć myśli i wyszła z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Miała nadzieję, że kiedy wróci, Uchiha nadal tu będzie.


Wychodząc z sali laboratoryjnej, wyjęła telefon z torebki i zauważyła jedno nieodebrane połączenie oraz wiadomość od Sasuke. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, o co chodzi. Bardzo rzadko Uchiha pisał do niej pierwszy. Niepewność zacisnęła jej się wokół żołądka. Coś musiało się stać, pomyślała. Zerknęła szybko do skrzynki odbiorczej i przeczytała sms’a: zadzwoń, jak skończysz zajęcia.
Pośpiesznie wybrała jego numer i przyłożyła telefon do ucha. Sasuke odebrał po trzecim sygnale.
— Skończyłaś już? — zapytał. Wydawał się zniecierpliwiony.
Sakura wysunęła dolną wargę i popchnęła drzwi do szatni.
— Tak. Przed chwilą. Stało się coś?
— Podejdź na parking obok głównego wejścia na kampus. Będę czekał — rzucił i się rozłączył.
Haruno syknęła. Jak ona tego nienawidziła. Wkurzało ją to, że Sasuke zawsze szybko o czymś informował i od razu ucinał połączenie. Nie tłumaczył nic. Westchnęła ciężko, chowając komórkę do tylnej kieszeni spodni. Pozostało jej mieć tylko nadzieję, że to nic poważnego.
Po kilku minutach była już na parkingu i rozglądała się za samochodem Sasuke. Głupio jej było przyznać, ale nadal nie mogła zapamiętać, jak on wyglądał. Wiedziała tylko, że był czarny. Przymrużyła oczy, dostrzegając nagle, jak wysiadł z auta i machnął do niej.
Wypuściła przez rozchylone usta powietrze i podbiegła do niego. Nic nie powiedział, tylko skinął głową, aby wsiadła. Miała ochotę mu czymś dogryźć, ale zrezygnowała z tego pomysłu, gdy zobaczyła jego surową minę.
— Co się stało? — spytała zaniepokojona. Odwrócił się do niej, ale nic nie powiedział. — Nie trzymaj mnie w niepewności. Zaczynam się bać. — Zacisnęła mocno palce na torebce, próbując powstrzymać drżenie rąk.
— Hinata się obudziła — wyrzucił jakby z ulgą.
Zachłysnęła się powietrzem i gwałtownie przyłożyła dłonie do ust. Oczy rozszerzyły jej się z zaskoczenia, a po chwili zaszkliły z radości.
— Wszystko z nią w porządku? — zapytała zachrypłym od łez głosem.
Sasuke przytaknął i opadł z westchnięciem na siedzenie.
— Podobno tak. Naruto nie wiedział jeszcze za wiele, gdy dzwonił.
— Kiedy się obudziła? — Pokręciła głową, żeby ułożyć myśli. Ogromnie się ucieszyła na wieść, że Hinata w końcu była przytomna.
— Dzisiaj. Jakieś dwie godziny temu. — Przesunął dłonią po włosach. — Zadzwoniłem do ciebie od razu — nie dokończył, bo mu przerwała.
— Przepraszam, że tyle czekałeś. Miałam wyciszony telefon — tłumaczyła skruszonym głosem.
Pokręcił głową i zaśmiał się cicho z rozbawieniem.
— Znalazłem twój plan na komodzie. — Rozchyliła wargi i uniosła brwi, chcąc coś powiedzieć, ale jej nie pozwolił. — Nie czekałbym tu dwóch godzin. — Sakura prychnęła i ze zmrużonymi oczami potrząsnęła głową. Usta Sasuke lekko drgnęły. — Zapnij pasy — polecił. — Jedziemy do nich.


Blue-owsko: Noooo... w sumie to ten rozdział pojawił się nawet wcześnie, bo patrząc, że 20 była 12.03 a mamy 15.04 hehehehe. Cieszę się, że udało mi się go skończyć, bo teraz z mniejszym żalem będę mogła się skupić na uczelnianych sprawach, niestety, kill me pls. 
Uchyliłam Wam ciutkę informacji o Itasiu... nom, bo niedługo będzie ich więcej. 
Tyle chyba... a i na kilka dni, będę musiała zablokować Pomidorki, więc będą jedynie na wattpadzie dostępne. Mały remont muszę zrobić XDDD 

27 komentarzy:

  1. Zacznę od końca, ale ten art jest cudny *.* chyba jeden z lepszych jakie widziałam.
    Wspomnienia Sasuke, jeeeej!!! Taki spokojny ten rozdział cały, oprócz końcówki oczywiście. DZIĘKUJĘ za Hinatę, serio. You made my day <3
    Jak na Sakurę, to mało histerii, przeżywania itp. To dobrze! Może nam się dziewczyna ogarnie w końcu.
    Niesamowite jest to jak sprawiasz, że emocjonalny Uchiha jest taki naturalny. Jakby to naprawdę w nim było, oprócz zimnego skurwysyna, którego nie oszukujmy się, uwielbiamy :D dziewczyny coś mają do takich, co zrobisz , nic nie zrobisz :/
    Ciekawe, co Hinata im powie o wypadku? Satomu dostanie za swoje? Mam dziwne wrażenie, że mimo iż się obudziła to coś bd nie tak, chyba dostaje przez Ciebie paranoi ;P
    Aha, nim zapomnę: Uchiha, nigdy nie mów dziewczynie o innych z którymi się (potencjalnie) zabawiasz, nigdy. No chyba, że zależy ci na darmowej kastracji xd

    Arai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go kocham <3 Dwaj rozkoszni mężczyźni ♥
      Mi się po prostu takie spokojne scenki naprawdę dobrze pisze, jakoś tak nie wyrywam sobie przez nie włosów z głowy XDDDD
      Ja bym nie mogła jej uśmiercić czy coś nie wiem:o Tylko teraz będę kombinować, czy to dobra decyzja, żeby Naruto powiedział jej o dziecku - jestem trochę rozdarta w tej kwestii.
      On nie jest zimnym skurwysynem XDDDDDDD On ma tylko problemy z uzewnętrznianiem swoich uczuć XDDD ALE TAK, KOCHAMY KAŻDĄ TWARZ SASUKE <3 No staram się, chociaż ciągle boję się, że gdzieś polecę za bardzo z tym i klops będzie.
      On kłamaaaał XDDD Chciał jej tylko na złość zrobić, bo go zdenerwowała tym, że za takiego casanove go miała XD
      ALE szkoda by było tak kastrować. Tyle pięknych dzieci... XDD

      Dziękuję pięknie za komentarz♥
      Buziaki!

      Usuń
  2. Wyczekuję co miesiąc twoich nowych rozdziałów. Dziewczyno czy ty wiesz co ja czuję gdy to czytam? Jak bym na nowo sie zakochiwała, taką ekscytacje, gorąco, uścisk w sercu. Dziękuję ci! Bardzo dziękuję, za tą karuzele emocjonalną, za każdy uśmiech gdy czytam, za każdy uścisk w sercu.
    Z niecierpliwością czekam na dalsze poczynania bohaterów. Rob to co robisz dalej, bo robisz to dobrze! :)
    Twoja czytelniczka,
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczy mi się z radości zaszkliły, poważnie! Ogromnie się cieszę, że ta historia wywołuje u Ciebie takie emocje ♥ Bo i jak czytam ten komentarz to przeżywam to samo - ekscytację, radość ♥
      Raczej szybko się od tego nie uwolnię - pisanie uzależnia :DDD
      Dziękuję Ci pięknie za te słowa ♥

      Usuń
  3. Te momenty SasuSaku są po prostu cudnowne, czytając nie mogłam doczekać się powrotu Sasuke, no i myślałam, że jednak porozmnawiają na temat piątowego poranka.. chociaż oboje się tego boją, więc w sumie normalne, że odłożyli t ona potem! xD

    Nie mogę się doczekać kolejnego, pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sakura się boi, że on jej tego samego nie powie, a Sasuke po prostu boi się to powiedzieć XDD No i w sumie oni sami to sobie utrudniają. Ale wydaje mi się, że zdają sobie z tego sprawę i czekają, aż to przyjdzie do nich samo. Tak jak rozmowa o Itachim. Jeszcze mają dużo do naprawy, ale już widać fundamenty XDDD

      Dziękuję za komentarz :D
      Pozdróweczki :D

      Usuń
  4. Nie wiem ile razy musiałam odejść od komputera robiąc przerwę, żeby uchronić serce przed przeładowaniem emocjami :D.
    Takie to było..piękne :). Lubię czytać co myśli Sasuke, taka kizia mizia z niego czasem xD
    Pozdrawiam!
    Dziękuje za umilenie niedzielnego wieczoru! :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kas, ale z sercem już wszystko dobrze? :D
      Sasuś to rozkoszna kochana kuleczka i powiem Ci, że coraz trudniej jest mi się mu oprzeć. USILNIE SZUKAM JEGO ADRESU, ale nadal nic :////

      A ja dziękuję za cudowny komentarz ♥
      Buziaki!

      Usuń
  5. Ożesz ty. Aż nie wiem co napisać. Zatkało mnie naprawdę. Rozdział przepełniony emocjami ale taki lekki i przyjemny. Czekałem i się doczekałem. Nie spodziewałem się takiej eksplozji emocji i retrospekcji że strony Sasuke. Po prostu SZOK. Dziewczyno zacznij prowadzić jakieś kroki czy cuś (xd). Nie wiem co mam napisać. Chyba zacznę od wybudzenia Hinaty. Nareszcie. Ile my na to musieliśmy czekać. Ah. Teraz jedyne o co się martwię to to jak przyjmie wiadomość o ciąży chyba, że Naru zatai ten fakt. A Sakura? To chyba jakiś prorok jest. Xd. Co ta nasza para wyprawia? Ona mu mówi kocham cię a on zamiast odpowiedzieć to zachowuje się jak tchórz. Teraz czuję się gorszy. Wszyscy, autprzy, których obserwuje coś wyrzuciło więc ja tez muszę. Xd.
    Chcę więcej i szybciej. Tak wgl to chyba najdłuższy komentarz jaki Ci napisałem. Serio. Albo nwm. Chcę więcej takich rozdziałów, lekkich, przyjemnych, długich WSPANIAŁYCH.
    Nie chcę mi się już pisać więc pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahaah! No nieźle! Ale to dobrze! Cieszy mnie to, że Ci się podobało ♥
      Na te korki to już czas ograniczony xDDDDD
      Co do NH - to poświęcę im trochę, bo mnie nęcą bardzo. W sumie serio zastanawiam się, jak to ogarnąć - czy Naruto ma jej to powiedzieć, czy nie.
      Faceci często tchórzą. Bo to się wiąże już z jakimś obowiązkiem dla nich. Znika ta bezpieczna strefa komfortu.
      No wrzucaj, wrzucaj. Z rączką już lepiej?
      Awwwwwwwww! Twoje słowa to miód na moje serce ♥ DZIĘKUJĘ ♥
      Trzymaj się!
      Buziaczki!

      Usuń
  6. Ja za każdym razem,jak czytam twoje rozdziały jestem szczęśliwa XD Dzisiaj nadrabiam u Ciebie i Shayen,bo ostatnie tygodnie to dramat na uczelni a do tego co czwartek jeżdżę z siostrą na chemię, więc czasu dużo nie mam. I właśnie zazwyczaj po takim ciężkim tygodniu wchodzę na fejsa i patrzę,czy czegoś nie dodałyście.
    Ten rozdział miał w sobie tyle emocji, tyle pięknych scen, że w pewnym momencie pomyślałam : a gdyby tak to zekranizować ?XD Wzruszałam się od samego początku, dla mnie idealne było wszystko, a najbardziej wspomnienie z kłótni Sasuke i Sakury. Ich relacja, niemal tak burzliwa jak w anime (chociaż tam Saska więcej nie ma niż jest) mimo częstych sporów, niedomówień i błędów- łapie za serducho. Rozdział przyjemny, dla mnie - chyba najlepszy jak do tej pory (na tym blogu XD) . No to jest tak piękne, że aż w pewnym momencie zachciało mi się płakać- zwłaszcza na koniec rozdziału.
    Ja zawsze martwię się,że wyjdę na jakąś lizuskę, bo każdy mój komentarz to lawina komplementów XD. Jednak ja chyba już od samego początku miałam wrażenie, że z każdym rozdziałem będę cię podziwiała coraz bardziej i bardziej. I to się nie zmienia XD To, co napisałam niedawno u Shayen, powtórzę jeszcze raz Tobie: w tym momencie uważam, że wasze opowiadania są klasykami. Za kilka lat, kiedy już być może skończę moją przygodę definitywnie, nadal będę pamiętać o czym pisałyście i kim byłyście. Tu czytając twoje opowiadania,twoje dopowiedzenia na końcu każdego rozdziału, zdaje mi się, że Cię znam. Kiedyś bardzo mądra blogerka napisała mi, że autora można poznać po jego rozdziałach a także relacjach z czytelnikami. I patrząc na to,co robisz ty uważam, że jesteś niesamowita. Dlatego- nawet jeżeli ktoś ma mi powiedzieć,że jestem lizusem- jesteś moją inspiracją. Każdy twój rozdział, każda twoja odpowiedź na moje komentarze cieszą mnie tak bardzo,że mam ochotę skakać.
    No cóż, czekam teraz na kolejny rozdział i może troszkę NaruHina ? :3 W końcu Hinata już się obudziła :3
    Do napisania przy następnym rozdziale ! Pozdrawiam i całuski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za każdym razem jak czytam Twoje komentarze to mam ochotę wszystko rzucić i iść pisać XD No dosłownie! I nie ważne czy to partówka czy rozdział, aby coś napisać XD
      Tylko że to chyba nie skończyłoby się dobrze :(((((
      Witaj w klubie... ja tylko czekam na majówkę, bo już nie wyrabiam z uczelnianymi terminami. Masakra jakaś! Także współczuję i trzymam kciuki, żeby Ci się tam wszystko udało ♥
      Ojacie! Odbiera mi mowę, jak widzę Twoje komentarze, język staje dęba a oczy błyszczą wręcz! Kochana jesteś, cudowna! Powtarzam się, ale naprawdę, mam ochotę Cię za to utulić. Nawet nie wiesz ile mi siły swoimi słowami dajesz. TAKI POWERBANK XDDDDD
      Hehehehe, myślę jeszcze nad kontynuacją tej sceny 'kłótni' jakoś tak mi się to spodobało XD
      Też zauważyłam w nim jakąś poprawę, już nawet jak go pisałam to to nie było dla mnie takie ciężkie jak wcześniej. I cieszę się ogromnie, że Ci się podobał ♥♥♥♥
      Przeeeestań ♥ Jaki lizus, co Ty mówisz xDDDD
      Mi to te Twoje komentarze robią dzień po prostu - no dajesz mi nimi takiego kopa, że nawet uczę się jakoś bardziej pilnie, aby szybciej mieć to z głowy. Uwierz mi, że działasz naprawdę wiele nimi :D
      Jestem zwykłym zgorzkniałym studentem XDDD Ale dziękuję, nawet mi się oczy ze wzruszenia załzawiły, naprawdę. Niech ja Cie utulę no ♥
      A będzie troszki NH ♥ Oni ogólnie pojawią się jeszcze parę razy :D

      Dziękuję Ci pięknie ♥
      Słów mi brak, aby wyrazić moją radość z Twojego komentarza ♥
      Buziaczki i tulaski!

      Usuń
  7. Jeju, jakie mi się zaległości narobiły w tym miesiącu to jest poezja xD No ale, nadrabiam z przyjemnością <3
    O tak! Hinata się obudziła! Nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na jakąś dobrą wiadomość o niej. Teraz pozostaje kwestia tego w jakim jest stanie i jak długo będzie dochodzić do zdrowia o ile pełne zdrowie odzyska, no i kiedy będzie mogła złożyć zeznania z wypadku... Przysięgam, że jeżeli Satomu maczał w tym palce, to pomogę Ci wymyślić dla niego los tak okrutny, że śmierć będzie wybawieniem.
    Pojawiła się wzmianka o Itachim, ale wciąż niewiele wiemy. Jak wiesz, intryguje mnie to szalenie. Gdzieś tam z tyłu głowy mam to, że już dużo nie zostało do końca tego opowiadania, a przecież tak wiele trzeba jeszcze wyjaśnić i rozwiązać! Nie chcę tego końca :(

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to czuję, że non stop mam gdzieś jakieś zaległości XDDD
      Ooo w sumie nad jedną kwestią, z wymienionych, nie myślałam! Widzisz Kochana! Dziękuję pięknie, bo tak mi czegoś brakowało, coś mi umknęło.
      Ja tam coś dla niego szykuję :DDD Już niedługo, coraz bliżej :D
      Aaaaa! Ja wszystko wyjaśnię! Będzie zaskoczenie :D Sceny już tylko czekają na swoją kolej :D
      Ja też go nie chcę :D Ale opery mydlanej robić z tego też nie mam zamiaru - chyba XDDD
      Dziękuję pięknie za komentarz :*
      Buziaki!

      Usuń
  8. OMG!!!! Oni są tu boscy! Jak mi się podoba ta ich zmiana. Wydają się tacy poważniejsi i w ogóle. Do tego te wspomnienie Saska! Czy Sakura o nim wie? Albo też sobie to jakoś przypomni??? Bardzo ciekawa jestem.
    Ten rozdział mnie odprężył, ale czuję, że to dopiero coś się znacznie dziać. No i Itachi... w końcu coś o nim wiem, ale czy on się pojawi? W jaki sposób? W realu czy we wspomnieniach?
    Powieeeedz mi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowie się :D Planuję dać kolejną część tak jakby tego wspomnienia, ale zobaczę jak to mi wyjdzie :D
      No na pewno się pojawi! Na razie tyle powiem XDDD

      Buziaczki :*

      Usuń
    2. Jeeeeny Blueeeee... koniecznie daj! Ta scena jest mocno intrygująca i aż mnie nosi.
      No to czekam!

      Usuń
    3. Ahahaa! Jak tylko uporam się z TA to wezmę się za SIN, bo przez Ciebie aż mnie korci XDDD

      Usuń
  9. Przeczytałam wszystkie rozdziały zdecydowanie za szybko, teraz będę cierpieć w oczekiwaniu na następny.

    Pozdrawiam Cię gorąco.
    Miej dużo natchnienia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się pisać w przerwach i wieczorami, żeby jak najszybciej uporać się z kolejnym :D
      Dziękuję pięknie ♥ Cieszę się ogromnie, że Ci się podobało no i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej ♥

      Również pozdrawiam! Cieplutko, gorąco! :D
      Przyda się *_* Dziękuję:D

      Usuń
    2. Pewnie, że zostanę na dłużej :D
      Jak już się pojawiłam i zaczęłam czytać, to nie da się mnie pozbyć.
      Muszę wiedzieć, co z Hinatą!

      W międzyczasie, zapraszam Cię do siebie, na bardzo świeżego bloga SS, z jednym rozdziałem :D

      Usuń
    3. To się cieszę! No i mam nadzieję :DDDDD

      Kochana, liniaczek może? :D

      Usuń
    4. https://sasusaku-crystaleyes.blogspot.com/

      Usuń
  10. W końcu jestem na bieżąco czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten jak przypadł do gustu? :>
      To cieszę się ogromnie i dziękuję za poświęcony czas! Dodałaś mi siły na pisanie 22 i jak już wspomniałam wcześniej chęci!
      Dziękuję za miłe komentarze ♥
      Będę się streszczać ile sił w paluszkach i główce XD
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Przypadł tak, jak każdy inny, czyli bardzo :D słodzę Ci, ale na serio, żałuję, że nie miałam wcześniej czasu nadrobić. Pisz, pisz tą 22, myślę, że nie tylko ja czekam na nowy rozdzialik ; ) Pozdrawiam gorąco i weny :))

      Usuń
    3. ♥♥ Rozpływam się ♥♥ Dziękuję :D
      Pisam ją codziennie XDD
      Buziaki!

      Usuń

Jeśli przeczytałeś jakiś rozdział, zostaw coś po sobie.
Miło wiedzieć, że w jakiś sposób zainteresowałeś się moim blogiem ♥